Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Albinos

Batalion "Czata 49" - dyskusja ogólna

Rekomendowane odpowiedzi

w dalszej części tekstu jest przytoczone podobne wyjaśnienie oraz informacja, ze wrócili do walki po czterech dniach

dla mnie jest to dosc dziwna sytuacja, bo:

1. pierwszy raz spotkałem się z taka historia - inne publikacje na ten temat milczą (oczywiście, te które studiowałem),

2. wojsko odmawia wykonania rozkazu - narusza dyscyplinę i za takie czyny nie jest wycofywane bez broni na tyły, dla odpoczynku - nie należy zapominać, że duża część oficerów była zawodowa, z wbitymi regulaminami w głowę,

3. grupa "wolska" Kolegium A - to byli ludzie zdecydowani starsi od średniej żołnierzy w PW (35-45 lat) - albo faktycznie ich morale były tak fatalne, ze oddali bron, albo źródła nie mówią wszystkiego (po 4 dniach ci sami żołnierze wrócili do walki i doszli do Czerniakowa)

poza tym, idąc dalej na "chłopski rozum" to uzbrojenie odebrane przez C49 napewno nie czekało na zwrot przez 4 dni - az grupa wolska z Kolegium A nabierze chęci do wojaczki

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
1. pierwszy raz spotkałem się z taka historia - inne publikacje na ten temat milczą (oczywiście, te które studiowałem),

Ano właśnie, przypadki pojedynczych żołnierzy, to i owszem. Ale żeby cały oddział?

3. grupa "wolska" Kolegium A - to byli ludzie zdecydowani starsi od średniej żołnierzy w PW (35-45 lat) - albo faktycznie ich morale były tak fatalne, ze oddali bron, albo źródła nie mówią wszystkiego (po 4 dniach ci sami żołnierze wrócili do walki i doszli do Czerniakowa)

To co zacytowałeś wcześniej, to tylko fragment z tego dziennika, prawda? Może w dalszej części coś było? W sumie na teraz ciężko coś stwierdzić, bo poza tym tekstem, nie spotkałem się z tą konkretną sytuacją nigdzie indziej. Jedyne co mi teraz przychodzi do głowy, biorąc pod uwagę, że po 4 dniach wrócili, to śmierć "Olszyny". Człowiek związany z nimi od mniej więcej trzech lat, z którym przeżyli sporą część okupacji, nagle w trakcie ciężkich walk ginie, a oni dostają jeszcze rozkaz atakowania niemieckiego czołgu, i to pod ogniem km-ów. Może to tak na nich wpłynęło?

poza tym, idąc dalej na "chłopski rozum" to uzbrojenie odebrane przez C49 napewno nie czekało na zwrot przez 4 dni - az grupa wolska z Kolegium A nabierze chęci do wojaczki

No tak, to jest niewątpliwie problem... Ale w wywiadzie z st. strz. Zygmuntem Zabrzeskim "Zygiem" na stronie MPW, jest taki fragment:

Proszę powiedzieć, jak „Czata” się wami zainteresowała.

[...] Zgrupowanie „Radosława” jak się wycofało z walk na Woli, to znaczy było zmuszone stratami, po Gęsiówce, bo również oddziały, bataliony „Radosława” zdobyły Gęsiówkę, uwolnili tam więźniów. Tam siedzieli przede wszystkim Żydzi. Ponieważ zgrupowanie „Radosława” poniosło duże straty w ludziach, chodziło po oddziałach. Przyszli do Dyonu Motorowego na Długą 29, kto na ochotnika wstąpi do zgrupowania „Radosława”, a ściślej mówiąc do batalionu „Czata 49”. Ponieważ akurat ja i mnóstwo innych kolegów siedziało w obiektach hotelowych Długa 29 bez broni, bo jej nie mieliśmy, to obiecali nam, że od razu dostaniemy broń. Wszyscy więc zgłosili się na ochotnika, to znaczy nie wszyscy, ale grupa trzydziestu, czterdziestu ludzi. Momentalnie ta obietnica została spełniona.

Tutaj pojawia się grupa 30-40 osób? I teraz pytanie, skąd mieli broń aż na taką grupę? Broń po poległych, zrzuty, czy może właśnie ta broń oddziału wolskiego?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

1. smierc "Olszyny" nie powinna miec na nich takiego druzgocacego wplywu, gdyz faktycznie przez te 3 lata "Olszyna" faktycznie byl d-ca grupy "Wola", ale na spół z 4 innymi d-cami (i nie byl tym wprowadzajacym w powstanie) - ale to oczywiscie nieladne gdybanie,

2. sytuacji tragicznych, w ktorych zalamywal sie 'duch' bylo w hiostorii powstania bardzo duzo - praktycznie dramaty kazdego dnia - ciezko upatrywac szczegolnej tragedii dla tej grupy zolnierzy (podobny rozkaz otrzymali przeciez zlonierze szturumujacy na Hale Mirowskie przy probie przebicia Starego Miasta od samego Montera - tez szli na prawie pewna smierc pod ogien dobrze wstrzelanych km).

3. nie do konca jestem w stanie uzmyslowic sobie pojecie "karnego odeslania za linie" i to calego oddzialu - zastanawiam sie, czy to "odmowienie wykonania rozkazu" nie mialo innej podstawy niz odmowa ataku (co pewnie skonczyloby sie sadem wojennym, ze skutkiem co najemniej "trwalej demobilizacji").

Hipotezujac moglo dojsc do sporu z ppor."Sznica" lub nawet oficerami Czaty - ale po walce, nie przed lub w trakcie (wowczas konflikt nie nabral charakteru niesubordynacji i mogl zostac rozwiazany w sposob dosc nieregulaminowy).

niestety watpliwosci moze rozsadzic tylko relacja bezposrednia uczestnika zdarzenia ...

4. jesli faktycznie rekrutowala Czata, to byc moze miala wlasnie ta bron - jesli inne baony, to taka nadwyzka broni byla kropla w morzu potrzeb. Nie zapominajmy, ze jeszcze w tamtym okresie Sztab Grupy posiadal prawdopodobniie rezerwe uzbrojenia w swojej dyspozycji - byc moze ona stanowila "haczyk" na rekruta

Edytowane przez Molon Labe!

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
2. sytuacji tragicznych, w ktorych zalamywal sie 'duch' bylo w hiostorii powstania bardzo duzo - praktycznie dramaty kazdego dnia - ciezko upatrywac szczegolnej tragedii dla tej grupy zolnierzy

Zdecydowanie masz rację, ale z drugiej strony, nie da się czegoś takiego w 100% wykluczyć. Mogła wystarczyć chwila zawahania, protest kilku ludzi, i cały oddział staje w miejscu. Ale to tylko gdybanie.

Hipotezujac moglo dojsc do sporu z ppor."Sznica" lub nawet oficerami Czaty - ale po walce, nie przed lub w trakcie (wowczas konflikt nie nabral charakteru niesubordynacji i mogl zostac rozwiazany w sposob dosc nieregulaminowy).

Ale to rozumiem, że ten konflikt miał być wywołany właśnie odmową wykonania rozkazu, czy może czymś innym jednak?

4. jesli faktycznie rekrutowala Czata, to byc moze miala wlasnie ta bron - jesli inne baony, to taka nadwyzka broni byla kropla w morzu potrzeb. Nie zapominajmy, ze jeszcze w tamtym okresie Sztab Grupy posiadal prawdopodobniie rezerwe uzbrojenia w swojej dyspozycji - byc moze ona stanowila "haczyk" na rekruta

I tutaj przydałoby się ustalić, kiedy miał miejsce epizod z rekrutowaniem ludzi z Długiej 29. Bo z samego wywiadu ciężko byłoby to wyciągnąć. Jedyny punkt odniesienia tam do nalot na Mławską 5, no ale to już 28 sierpnia jest, czyli grubo po powrocie oddziału wolskiego do walki.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Ciezko hipotetyzowac w zakresie alternatywnej wersji podstawy konfliktu. Taka wersje przekazuje Dziennik Bojowy Kolegium A. Inne zrodla milcza, albo do nich nie dotarlem.

Tak jak wczesniej wspomnialem, mi to troche "smierdzi"... niestety dalsze dewagacje nie beda mialy sensu, dopoki jakas relacja nie rzuci swiatla w tym temacie. Moze B.Nowozycki natknal sie na ten fakt, podczas swoich badan.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

A zaglądałeś do:

Oddział Dyspozycyjny "A" Warszawskiego Kedywu. Dokumenty z lat 1943-1944, red. Rybicka H., Warszawa 2007, ss. 313.

Sam ostatnio przeglądałem pozycję poświęconą Oddziałowi Dyspozycyjnemu "B", i było tam trochę dokumentów z Powstania, może tutaj więc byłoby coś na ten temat?

A tak z innej beczki. Wczoraj trafiłem na coś takiego:

Baon "O" mjr. "Redy" otrzymał trudne i rozbite w przestrzeni zadanie. Jego najlepiej uzbrojona oraz bardzo liczna kompania por. "Zdzicha", którego inaczej nazywaliśmy "Zbójnikiem", została nastawiona na Fort Mokotowski. "Zych" ze swoimi ma zdobyć szkołę przy ulicy Woronicza- z przydzieloną kompanią WSOP i dwoma plutonami kompanii łączności- trzecia kompania tego batalionu pod dowództwem "Ludwika" będzie "robić" siedzibę esesmanów w domu Wedla oraz- odziedziczone na parę dni przed Powstaniem po "Czacie", która otrzymała zadanie na Woli- siedlisko żandarmów przy ulicach Willowej-Dworkowej.

Za: K. Szternal, Wygrany kryzys [w:] Drogi Cichociemnych, Warszawa 2008, s. 303.

Przyznam że nie kojarzę innych relacji na temat tego, jakie zadania "Czata" dostała pierwotnie, jeszcze przed przeniesieniem na Wolę. Może ktoś posiada dokładniejsze dane, odnośnie tej kwestii?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Ciągle pozbawiony możliwości dostania w swoje łapki opracowania Bartosza Nowożyckiego, zmuszony jestem posiłkować się informacjami szczątkowymi. Otóż jak pisze właśnie Nowożycki w jednym ze swoich artykułów, "Czata" miała za zadanie zdobyć koszary SS na rogu Narbutta i Kazimierzowskiej. Czyli teoretycznie obszar działania dla "Czaty" na Mokotowie mamy...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Co prawda w publikacji Bartosza Nowożyckiego nie ma nic nt. epizodu z oddziałem wolskim Kolegium "A", niemniej mamy pewną informację, która może okazać się pomocna w dalszych rozważaniach. Pod datą 18 sierpnia mamy coś takiego [s. 64]:

Tego dnia w batalionie "Czata 49" zaczął się formować nowy pluton pod dowództwem por. "Grabowskiego", złożony z żołnierzy batalionu, którzy opuścili szpitale powstańcze oraz ochotników z Dywizjonu Motorowego.

I teraz tak. Żołnierze z oddziału wolskiego do walki wrócili po 4 dniach, czyli 15 sierpnia. A tymczasem 18 sierpnia powstaje oddział, złożony z ozdrowieńców i nowych żołnierzy baonu. Tylko że nie jest wcale powiedziane, że zostali oni włączeni dopiero tego 18 sierpnia, spokojnie mogło to nastąpić wcześniej. Więc teoretycznie broń oddziału wolskiego mogła do nich trafić. I dalej, jeśli wierzyć danym zawartym u Nowożyckiego, to 13 sierpnia oddział liczył około 200 ludzi, tymczasem w raporcie o stanie żywionych za dzień 14 sierpnia, mamy 250 ludzi. Całych 50 więcej. Być może to właśnie ci włączeni z Dyonu Motorowego. Dowództwo "Radosława" po walkach na Stawkach mogło szukać nowych ludzi, wręcz nawet powinno, aby zapełnić luki w oddziałach. I kto wie, może tych 50 więcej, to może właśnie m.in. ci ochotnicy zwerbowani na Długiej 29. Przynajmniej jak dla mnie, ma to sens.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Chodzi to za mną od kilku dni, choć ciągle mam wrażenie, że nie ma to większego sensu i znaczenia, ale mimo to męczy mnie... O co chodzi? Otóż czytając różne wspomnienia i opracowania, i zastanawiając się nad nimi, doszedłem do wniosku, iż w "Czacie" wszystko obracało się w jakiś sposób dookoła trzech ludzi. Dowódcy mjr. Tadeusza Runge "Witolda", kpt. Zbigniewa Ścibor-Rylskiego "Motyla" i kpt. Zdzisława Zołocińskiego "Piotra". Cała trójka od początku do końca (poza Mokotowem w przypadku "Piotra"), brała udział w większości natarć, kierowała obroną, przeprowadzała najtrudniejsze akcje. Teoretycznie dodać by tu można jeszcze kpt. Tomasza Wierzejskiego "Zgodę", jednak po jego odejściu na początku września do sztabu "Radosława", jego związek z "Czatą" jakby się rozluźnił. Dobrze w mojej ocenie ten stan obrazuje OdB na dzień 6 września, kiedy "Witold" jest d-cą, "Motyl" pełni rolę jego zastępcy a "Piotr" dowodzi jedną z dwóch kompanii (druga dowodzona przez por. Michała Panasika "Szczęsnego" powstała na bazie "Miotły", i z czasem odłączyła się od baonu). I teraz zastanawiam się, czy tylko ja odniosłem takie wrażenie, czy jednak może ktoś jeszcze? Teoretycznie można by to wyjaśnić w jeden bardzo prosty sposób- zwyczajnie cała trójka zajmowała takie pozycje, że trudno by było nie odnieść takiego wrażenia. Jednak jak popatrzeć po innych oddziałach, czy też choćby na samą historię "Czaty", nie jest to już tak oczywiste wyjaśnienie. Ani "Motyl", ani "Piotr", nie byli od początku najwyższymi stopniem oficerami, a mimo to, z czasem zaczęli odgrywać kluczowe role.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

I mam kolejną zagwostkę... Otóż zastanawia mnie, co dokładnie stało się z kompanią "Szczęsnego" podczas walk na Czerniakowie. Wiadomo na pewno, że pomiędzy 12 a 14 września spod rozkazów "Witolda", dostała się do Śródmieścia Południowego do zgrupowania kpt. "Stefana" na odcinku mjr. "Sarny". Mamy trzy relacje odnośnie tego problemu:

Szpitala Św. Łazarza broniła w tym czasie [tj. 12 września- przyp. A.] kompania por. "Szczęsnego". Niestety w najbliższych dniach miała ona odejść z batalionu "Czata 49", aby wesprzeć oddziały AK walczące na styku Czerniakowa i Śródmieścia Południowego.

Za: B. Nowożycki, Batalion Armii Krajowej "Czata 49" w Powstaniu Warszawskim, Warszawa 2008, s. 97.

Po odcięciu Czerniakowa od Śródmieścia (po nieprzyjacielskich sukcesach terenowych w dn. 12 września), kompania por. "Szczęsnego" (Michał Panasik), znalazła się na terenie Śródmieścia, odcięta od "Czaty". Tym samym batalion zmniejszył się o połowę.

Za: R. Śreniawa-Szypiowski, Batalion "Czata 49" w Powstaniu Warszawskim, "Kronika Warszawy" 1/2 (1994), s. 178-179.

Już w pierwszym dniu natarcia (11 września) bataliony mjr. "Kryski" znalazły się w bardzo trudnym położeniu. Do wsparcia tamtego odcinka skierowano część batalionu "Czata". W publikacjach odcinki bronione przez oddziały Zgrupowania zaznaczone są grubymi ciągłymi liniami, co sugeruje zwartą obronę i pewną jej głębokość. W rzeczywistości był to luźny łańcuszek słabych placówek często zmieniających stanowiska. Trzeba pamiętać, że po odejściu 2. kompanii por. "Szczęsnego" (dawna "Miotła") na wsparcie Śródmieścia-Płd. z batalionu "Czata" pozostało ok. 150 ludzi w 5 plutonach.

Za: S. Mazurkiewicz, Jan Mazurkiewicz "Radosław", "Sęp", "Zagłoba", Warszawa 1994, s. 310.

I co teraz mamy. Do odłączenia kompani doszło najpewniej 13 września (Nowożycki i Śreniawa-Szypiowski piszą o niej po 12 września, Mazurkiewicz po 11, natomiast już w OdB baonu na dzień 14 września kompanii por. Panasika już nie ma). Pytanie tylko, na jakiej zasadzie doszło do odłączenia. Czy istotnie oddział został odesłany, jak sugerowaliby Nowożycki i Mazurkiewicz, czy jednak doszło do tego na wskutek odcięcia jej od reszty sił? Osobiście wątpię w to, aby w sytuacji gdy Niemcy zaczynają coraz mocniejszy nacisk na Czerniaków, którego znaczenie było nie do przecenienia, nagle ktoś rozkazuje czy to "Radosławowi", czy "Witoldowi", oddanie jednej z kompanii. Zastanawiam się natomiast nad tym, co napisał Nowożycki o oddziałach AK walczących na styku Czerniakowa i Śródmieścia. Bo zobaczmy co pisze o tym Grigo:

Na tej samej stronie: "Batalion Czata mjr. Witolda na odcinku północnym zabezpieczał łączność ze Śródmieściem: 2 kompania por. Szczęsnego usadowiła się w domu przy ul. Książęcej 7 i w zgliszczach szpitala św. Łazarza". Tymczasem nie batalion mjr. "Witolda" był na ul. Książęcej 7 i w zgliszczach szpitala św. Łazarza, lecz batalion kapitana "Stefana" w składzie dwóch kompanii: kpt. "Stefana" i por. "Szczęsnego". Batalion ten odszedł ze zgrupowania i nie był w kompetencji płk. "Radosława", podlegał zaś mjr. "Sarnie".

Za: T. Grigo, Powiśle Czerniakowskie 1944, Warszawa 1989, s. 162.

I jeszcze jedno:

Walki toczyły się też o teren szpitala św. Łazarza. Rozpoczęły się już w dniu poprzednim i trwały do nocy. Ruiny szpitala kilkakrotnie przechodziły z rąk do rąk. Rano 13 września najpierw samoloty zbombardowały stanowiska powstańcze na terenie szpitalnym, a potem ruszyła piechota pod osłoną czołgów. Po kilku godzinach walk powstańcy, mając duże straty w zabitych i rannych, musieli opuścić teren szpitala. I chociaż nieprzyjaciel poniósł znacznie większe straty (na polu zostało przeszło 50 zabitych renegatów radzieckich ze wschodniomuzułmańskiego pułku SS i Niemców), łączność z Powiślem Czerniakowskim została przerwana. Dwie grupy uderzeniowe- gen. Rodewalda od południa i gen. Dirlewangera od północy- połączyły się na ul. Książęcej.

Odcięte Powiśle Czerniakowskie zdane było tylko na własne siły. Przygotowany transport amunicji ze Śródmieścia Południowego, który miał wyruszyć wieczorem, nie mógł już dotrzeć do obrońców.

Za: T. Grigo, Powiśle Czerniakowskie 1944, Warszawa 1989, s. 192.

Czyli wychodziłoby na to, że kompania "Szczęsnego" po tym jak znalazła się na pozycjach w domu przy Książęcej 7 i ruinach szpitala św. Łazarza, dostała się pod rozkazy kpt. "Stefana" (NN). Po tym jak 13 września Niemcy wyparli Powstańców z obu pozycji, ci znaleźli się po stronie Śródmieścia Południowego, odcięci od Czerniakowa. Więc wychodziłoby na to, że to Śreniawa-Szypiowski miał rację. Niemniej dalej zastanawia mnie, co dokładnie miał na myśli Grigo pisząc o batalionie "Stefana"... Czyżby więc już przed odcięciem oddziałów, zostały one wyjęte spod rozkazów "Radosława" i "Witolda"?

Jeśli ktoś ma lepszy pomysł co do tego, jak mogło to wyglądać, z chęcią zapoznam się z nim. Sam aktualnie nic lepszego nie wymyślę...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Wracając do wątku oddziału wolskiego Kolegium "A", trafiłem na bardzo ciekawą relację ppor. Stanisława Likiernika "Staszka", "Machabeusza":

W tym drugim ataku na Stawki zginęli jednocześnie Janusz Płachtowski i Janek Barszczewski, z którymi zawsze trzymałem się razem, jak również Olszyna (Wiwatowski)- docent Uniwersytetu Warszawskiego i zastępca dowódcy Kedywu na Okręg Warszawa, Józefa Rybickiego. Zygmunt Brzosko, przyjaciel ze szkoły chemicznej, którego spotkałem w drodze na Wolę, zginął niedługo potem, jak usłyszał o śmierci Zosi Laskowskiej, jego narzeczonej. Myślę, że po tej wiadomości nie robił nic, by uniknąć zagrożenia. Tego jednego dnia dowiedziałem się o zgonie jedenastu bardzo mi bliskich przyjaciół.

Mimo ciągle nie zagojonych mogłem się powoli poruszać i starałem się odszukać moją grupę. Najpierw natknąłem się na chłopców z Woli. Byli oni oskarżeni o "nieposłuszeństwo w obliczu nieprzyjaciela" i rozbrojeni, przynajmniej częściowo. Po tym jak śmierć zdziesiątkowała całą hierarchię naszego oddziału, kolejne dowództwo objął Śnica, który skończył szkołę oficerską przed wojną. Wyróżniał się on wielką odwagą i ryzykował życie swoje i innych przez brak zdrowego rozsądku. Odmowa chłopców z Woli atakowania czołgu od frontu była niewątpliwie aktem nieposłuszeństwa i jednocześnie odmową pójścia na samobójczą śmierć. Po dłuższych pertraktacjach udało mi się ich znów włączyć do oddziału, gdzie walczyli do końca Powstania z wyjątkową brawurą i ponosząc olbrzymie straty.

Za: S. Likiernik, Diabelne szczęście czy palec Boży?, Warszawa 1994, s. 120-121.

I tak teraz zaczynam się zastanawiać, jak można by to razem zebrać. Wobec odmowy wykonania rozkazu, żołnierze oddziału wolskiego podporządkowani w końcu pod rozkazy "Witolda", jako niezdolni już tego dnia do prowadzenia działań, odesłani zostają na tyły. Tymczasem broń przecież nie może być bezużyteczna. Dlatego wobec ciężkich walk, zostaje rozdzielona między tych, którzy jej nie mieli (odsyłam tutaj do tematu o uzbrojeniu C49), a następnie oddana tym żołnierzom Dyonu Motorowego, którzy postanowili wstąpić do "Czaty". Po czterech dniach po namowach "Machabeusza" oddział powrócił do walk. I tak myślę, czy nie odzyskał przynajmniej części broni, bo jeśliby spojrzeć na stan uzbrojenia "Czaty" za dzień 19 sierpnia, to nie był on w końcu specjalnie wysoki. Jak dla mnie trzyma się to całkiem nieźle, ale to dla mnie, nie wiem jak inni... A co mogło spowodować odmowę wykonania rozkazu? Dramaty kilku ostatnich dni, śmierć dowódcy związanego z nimi (a jeśli wierzyć temu, co pisał o "Olszynie" dr Rybicki, to był to człowiek, którego śmierć istotnie mogła załamać jego żołnierzy, zawsze maksymalnie zaangażowany, oddany służbie, młody, wykształcony, zaufany samego "Andrzeja", nie patrzący na swój stan zdrowia, prawdziwy wzór). Do tego dostają rozkaz, który wydaje im się być czystym samobójstwem. Jak na moje oko wystarczający powód, do odmowy wykonania rozkazu.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Tak z ciekawości spytam, bo nurtuje mnie ta sprawa od jakiegoś czasu. Orientuje się ktoś może, czy kpt. Zdzisław Zołociński "Piotr" i sierż. pchor. Stanisław Zołociński "Doman" (poległ 12 sierpnia na Stawkach) to rodzina, czy jednak kompletnie przypadkowa zbieżność nazwisk? Prawdę mówiąc, nigdzie jeszcze nie spotkałem się z wyjaśnieniem tej sprawy...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
grzegorz   

Batalion CZATA 49 miał w swoich szeregach sporo powiązń rodzinnych. Tak też jest to zauważalne w innych batalionach ZGRUPOWANIA RADOSŁAW.Tak ciurkiem będę wymieniał: bracia Wiesław i Janusz Bełza , bracia Stanisław i Jan Hulimka , bracia Zdzisław i Leszek Klimczak , bracia Mieczysław i Tadeusz Kurzyna , bracia Stanisław i Antoni Langner , Andrzej i Leszek Maringe , Jerzy i Adam Mond , Wojciech i Kazimierz Perzyński , Zofia i Michał Rościszewski , Andrzej i Ryszard Wallich , Izabela i Jerzy Wilbik , Tadeusz i Zbigniew Wolak, bracia Jan , Leszek i Bolesław Oczechowski , Zuzanna i Jan Orszagh , Stefan i Marek Downarowicz . Bracia Zdzisław i Stanisław Zołocińscy o których pytasz przybyli z 27 Wołyńskiej DP AK w której razem walczyli .

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

To mnie właśnie dość często zastanawiało. Biorąc pod uwagę niewielkie w sumie rozmiary baonu, samo to jak oddział powstał, taka ilość powiązań rodzinnych jest dla mnie dość zadziwiająca...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
grzegorz   

Mam prośbę . Chcąc rozszerzyć temat batalionu Czaty 49 załóż nowy link. Znani po wojnie lub ci co przetrwali czyli dalszy ciąg losów żołnierzy batalionu. Tu wielu i wiele nas zaskoczy.

Mogą to być takie krótkie notki typu:

Roman Adam ps. Adam , w powstaniu w plutonie kpt. Piotra , po wojnie rzeżbiarz , wykładowca Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie , kierownik Katedry Konserwacji Rzeżby Kamiennej.

Klimczak Zdzisław ps. Danecki,Lot,Zdzich, w powstaniu w drużynie kurierów plutonu kpt.Motyla , po wojnie dr n. med ,laryngolog , długoletni ordynator Szpitala Przemienienia Pańskiego w Warszawie.

Można tu dopisywać mnóstwo nazwisk ludzi wybitnych i znanych.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.