Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Albinos

Batalion "Czata 49" - dyskusja ogólna

Rekomendowane odpowiedzi

Albinos   

Jest co prawda temat poświęcony działaniom całego Zgrupowania "Radosław", w skład którego "Czata" wchodziła, jednak jest to oddział o tak niesamowitej historii, że warto poświęcić mu osobną dyskusję.

Batalion powstał na bazie Centrali Zaopatrzenia Terenu. Pierwsze litery wraz z kodem numerowym w KG AK dały batalionowi nazwę. Dowódcą batalionu został mjr Tadeusz Runge "Witold", cichociemny. W skład oddziału weszło aż 6 cichociemnych ("Osterba", "Lalka", "Głóg", "Witold", "Wąwóz" i "Zgoda", we wrześniu dołączył jeszcze siódmy, mjr Zygmunt Milewicz "Róg"), najwięcej spośród wszystkich oddziałów powstańczej Warszawy. Do batalionu włączono m.in tzw. "kompanię warszawską" z 27. WDP AK. Oddział wedle relacji miał być uzbrojony w 100%, co było ewenementem wówczas w Warszawie.

Niesamowity szlak przebyty wraz z całym zgrupowaniem, akcje które zapisały się w historii, jak choćby kontrnatarcia z 2 i 5.VIII na Woli, walki na Stawkach, udział w walkach o kościół i szpital Św. Jana Bożego, desant kanałowy na Plac Bankowy czy też walki o kościół Św. Łazarza. Wielu wspaniałych ludzi, jak mjr "Witold", kpt. "Motyl", por. "Piotr" czy też por. "Głóg".

Czy "Czata" zasługuje na miano najlepszego oddziału PW? Jak oceniacie ich udział w powstaniu?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
widiowy7   

No cóż, to ten batalion w ciężkich walkach 11 i 12 sierpnia na terenie magazynów na Stawkach zdobył działko przeciwpancerne.

Duże szczęście do tych magazynów miał ten oddział. W nocy z 16 na 17 sierpnia, w ramach przebijania się oddziałów żoliborskich znowu udało im się opanować ten teren i utrzymać go kilka dni. Niestety, w ciągu tych kilku dni ponieśli duże straty m in. od ataków Goliatów.

Dalej ten słynny desant kanałami na Plac Bankowy.

Później to już typowy szlak bojowy dla całego zgrupowania " Radosław".

Na pewno był to oddział nietuzinkowy, ale też trudno go wyróżniać specjalnie na tle innych z "Radosława"

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
No cóż, to ten batalion w ciężkich walkach 11 i 12 sierpnia na terenie magazynów na Stawkach zdobył działko przeciwpancerne.

Część żołnierzy z "Czaty" miała potem nawet pretensje, że działko które zdobyli, dostało się w udziale "Leśnikowi" a potem "Chrobremu I".

Duże szczęście do tych magazynów miał ten oddział. W nocy z 16 na 17 sierpnia, w ramach przebijania się oddziałów żoliborskich znowu udało im się opanować ten teren i utrzymać go kilka dni. Niestety, w ciągu tych kilku dni ponieśli duże straty m in. od ataków Goliatów.

Stawki są niewątpliwie jednym z najlepiej znanych epizodów powstania związanych z "Czatą". Tak na dobrą sprawę ciężko jest ustalić jak silne były oddziały niemieckie, które walczyły na Stawkach. Po stronie polskiej, na dzień 9 sierpnia, walczyło tam około 200 dobrze uzbrojonych żołnierzy, głównie z "Czaty" (praktycznie cały batalion), pluton z batalionu "Pięść" i kilka pomniejszych oddziałów. Stawki były terenem bardzo trudnym do obrony, głównie ze względu na gmatwaninę ramp i torów. Między innymi to właśnie było powodem trzymania w odwodzie przez "Radosława" całej "Miotły". Jest to jednak temat zbyt obszerny, i zbyt kontrowersyjny, aby go tutaj omawiać. Warte zauważenia odnośnie "Czaty" jest tutaj uderzenie z 11.VIII, kiedy to zdobyto wspominane przez Ciebie działko 5 cm Pak 38. Uwagę zwraca tutaj szczególnie niesamowita, jak na możliwość powstańców, siła uderzenia z godziny 14:00 tegoż dnia. Świetnie opisuje to w "Kronice oddziału" Szypiowski: Niemcy porzucają 1 działko, a z drugim w popłochu odjeżdżają. "Jędrasy"[plut. por. Zygmunta Jędrzejewskiego "Jędrasa"- przyp. Albinos] i "Piotry" [plut. por. Zdzisława Zołocińskiego "Piotra"- przyp. Albinos] puszczają się z nimi w pogoń.(...) Z zażartości ataku i pościgu za Niemcami skorzystały wspierające nas oddziały staromiejskie, które idąc w drugim rzucie zaopiekowały się zdobytym działkiem (było o to wiele urazy "Czaty" do staromiejskich oddziałów), wywożąc je ciągnikiem do swoich pozycji.

W nocy z 16 na 17 sierpnia, w ramach przebijania się oddziałów żoliborskich znowu udało im się opanować ten teren i utrzymać go kilka dni.

Kilka dni? A czy to przypadkiem już po ciężkich walkach 17.VIII nie wycofali się za Bonifraterską, do kwater przy Mławskiej i Franciszkańskiej? O ile się orientuję później na zmianę z "Zośką", bądź też wespół z nią, broniły Konwiktorskiej i Bonifraterskiej z zabudowaniami kościoła i szpitala Św. Jana Bożego na czele.

Niestety, w ciągu tych kilku dni ponieśli duże straty m in. od ataków Goliatów.

Ogólne straty dla batalionu, za cały okres powstania, oceniane są na 179 zabitych i zaginionych, oraz drugie tyle rannych.

Później to już typowy szlak bojowy dla całego zgrupowania " Radosław".

Jednak warto zaznaczyć tutaj, że od momentu reorganizacji Zgrupowania "Radosław" w dniu 12.VIII na szkicach sytuacyjnych i w meldunkach, przedstawia się dwie jednostki, "Brodę (53)" i "Witolda" (mjr Tadeusz Runge "Witold" był dowódcą batalionu).

Na pewno był to oddział nietuzinkowy, ale też trudno go wyróżniać specjalnie na tle innych z "Radosława"

Zdecydowanie tak.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
widiowy7   
Na pewno był to oddział nietuzinkowy, ale też trudno go wyróżniać specjalnie na tle innych z "Radosława"

Zdecydowanie tak.

Ale tak, bo się wyróżniał, czy też całe zgrupowanie zasługuje na pochwały? ;)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
Ale tak, bo się wyróżniał, czy też całe zgrupowanie zasługuje na pochwały? ;)

Na tle całego zgrupowania raczej ciężko jakoś specjalnie wyróżniać "C49", jednak faktem pozostaje, że działania tego batalionu ze względu na pewne epizody, zasługują na szczególną uwagę, tym bardziej, że jest to oddział tak naprawdę bardzo słabo znany, jeśli porównać go choćby z "Zośką" czy też "Parasolem" i ilością publikacji na ich temat.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
widiowy7   
Kilka dni? A czy to przypadkiem już po ciężkich walkach 17.VIII nie wycofali się za Bonifraterską, do kwater przy Mławskiej i Franciszkańskiej? O ile się orientuję później na zmianę z "Zośką", bądź też wespół z nią, broniły Konwiktorskiej i Bonifraterskiej z zabudowaniami kościoła i szpitala Św. Jana Bożego na czele.

Zacytowałem "kilka dni "według "Oddziały powstania Warszawskiego" wydanie 1988r. str.65

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
Zacytowałem "kilka dni "według "Oddziały powstania Warszawskiego" wydanie 1988r. str.65

Dziwne, pozwolę sobie przytoczyć fragment ze strony whatfora własnie o Stawkach i "Czacie" w dniu 17 sierpnia: W dniach 11-16.VIII.1944 "Czata 49" toczyła ciężkie walki o utrzymanie Stawek i Muranowa wspólnie ze zgrupowaniem "Leśnik". Nocą 16/17.VIII.1944 "Czata 49" dokonała udanego wypadu na Stawki w celu ułatwienia planowanego przebicia się oddziałów kampinoskich na Starówkę. 17.VIII.1944 wieczorem, po ciężkim całodobowym boju, "Czata 49" opuściła Muranów i przeszła za ul. Bonifraterską na wypoczynek w kwaterach przy ul. Mławskiej i Franciszkańskiej, stanowiąc równocześnie odwód ppłk. "Pawła" [Franciszek Rataj], p.o. d-cy zgrupowania, zastępującego rannego ppłk. "Radosława". Po dwudniowym wypoczynku poszczególne plutony "Czaty 49", na zmianę z plutonami baonu "Zośka" lub razem z nimi, broniły ulic Bonifraterskiej i Konwiktorskiej, a zwłaszcza zabudowań kościoła i szpitala Św. Jana Bożego.

Z drugiej strony "Jędras" w swoich wspomnieniach także pisze o kilku dniach, tyle że tam nie ma mowy o zajęciu Stawek, ale o samych walkach na Muranowie, z których "C49" miała się wycofać po kilku dniach. I komu wierzyć?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Zanim uda nam się rozstrzygnąć kwestię walk na Stawkach po 17 sierpnia, proponuję zejść na inny temat. Jak oceniacie walki "C49" w pierwszych dniach, tak powiedzmy do 5 sierpnia włączenie, bowiem wówczas możemy chyba mówić o pewnym przełomie w walkach.

Jak oceniacie ich pierwszą walkę na Okopowej? Czy podczas kontrataków w dniach 2 i 4 sierpnia na Górczewskiej i Wolskiej mogli zdziałać coś więcej? Czy uderzenie z 5 sierpnia z godzin popołudniowych zostało wykonane w najlepszy możliwy sposób?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Wolf   

Albinos,

Hmm a jaki był stan liczebny baonu i uzbrojenie-jak to wyglądało 1 VIII i potem?

Bo te 100% uzbrojonych to ogólnikowa informacja- W CO uzbrojonych?

Żaden z baonów w miescie Warszawa nie był w 100% uzbrojony w broń palną czy Czata była?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Jeden z tych problemów, które nękają mnie od dłuższego czasu, czyli dokładne dane nt. uzbrojenia "Czaty". W swojej "Notatce z przebiegu działań powstańczych..." "Klara" i "Horodyński" podają:

Oddz. "Czata 49"- Dowódca mjr Witold- skoczek. Stan ludzi 150. Uzbrojenie w 100% przeważnie w pistolety maszynowe, kilka kb, granaty 3 000 szt. amunicji kb.

W biografii "Radosława" nie znajdujemy nic szczególnego poza informacją:

Zdobyto broń i amunicję, co pozwoliło sformować dodatkowe drużyny i wystawić grupę szturmową do dyspozycji dowódcy Zgrupowania. Po reorganizacji 2 sierpnia batalion składał się z 5-6 plutonów i sztabu.

Tak więc jedyne co się wydaje pewne na dzień 1 sierpnia (poza OdB), to stan liczebny około 150 ludzi (w połowie lipca było ok. 120, pod koniec miesiąca dodano jednak jeszcze oficerów, podchorążych i podoficerów 27. DP AK, którzy przebywali w Warszawie na urlopie) i uzbrojenie w 100%. A że brzmi to strasznie ogólnie, to sobie zdaję sprawę. A nie ukrywam, że ta niewiedza boli mnie straszliwie. Dodatkowo o ile dobrze kojarzę, batalion posiadał cztery wozy, Forda, Volkswagena i jeszcze jeden, plus zdobyty Renault, który został przerobiony na rusznikarnię baonu.

Co do uzbrojenia w broń palną, z tego co się orientuję, to "C49" była uzbrojona w broń palną w 100%. A nawet jeśli z samą godziną W tak nie było, to już w kilka godzin później musiało się to zmienić, skoro doszło do sformowania dodatkowych drużyn. Do tego doszła broń zrzutowa.

Z czasem to wszystko się zmieniło. Po walkach na Stawkach (dokładnie 12 sierpnia) "Miotła" została włączona do "Czaty". Oddział "Jerzyków" do "Piotra", oddziały "Marsa" i "Niedźwiedzi" do "Zgody", a "Torpeda" do "Motyla". Razem było to około 120 ludzi. Od tego czasu na mapach sytuacyjnych i w meldunkach, pojawiają się taktyczne terminy "Witold" i "Broda 53". Sytuacja taka trwa do końca walk na Czerniakowie. Inna sprawa, że na Czerniakowie major Runge ze względu na zaostrzenie się choroby wrzodowej nie dowodził, jego rolę przejął "Motyl".

Co do stanu liczebnego. Na dzień 14 sierpnia "Czata" liczyła wg. stanów żywieniowych 250 ludzi. Oczywiście może być to liczba zawyżona. Już 23 sierpnia w dzienniku bojowym zgrupowania stan "Czaty" wynosi 184 ludzi. Jednak jak podaje Stanisław Mazurkiewicz wzmocniona "C49" po przejściu do Śródmieścia liczyła około 200 ludzi. Idąc dalej, 11 września według Stanisława Mazurkiewicza "C49" liczyła 150 ludzi. W międzyczasie na wsparcie Śródmieścia Południowego odeszła 2. kompania podporucznika Michała Panasika "Szczęsnego". Dalej niestety nie dysponuję już danymi. Według powojennych wyliczeń batalion stracił w trakcie walk 179 ludzi. Badanie jego historii znacznie utrudnia fakt, iż zarówno dziennik batalionu, jak i ewidencja pododdziałów wchodzących w jego skład nie przetrwały Powstania.

EDIT:

Errata. Podałem że w Powstaniu Warszawskim zginęło 179 żołnierzy "Czaty". Są to dane podane za relacją podpułkownika Tadeusza Runge "Witolda", który tak szacował straty od początku Powstania do zaginięcia dziennika batalionu na Czerniakowie. Według tej samej relacji ilość rannych wyniosła 390 osób. Według relacji zweryfikowanych po wojnie przez przewodniczącego Komisji Historycznej batalionu "Czata 49", Romualda Śreniawę-Szypiowskiego "Romana" z plutonu "Jędrasów" porucznika Zygmunta Jędrzejewskiego "Jędrasa", liczba poległych wyniosła 183 osoby. Tyle właśnie pseudonimów i nazwisk wyrytych zostało na symbolicznym grobowcu poległych żołnierzy batalionu, na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Powoli zaczynam się gubić. W artykule z '61 Śreniawa-Szypiowski podaje liczbę 186 zabitych i 387 rannych. Dane te dotyczą rzecz jasna okresu od 1 sierpnia do połowy walk na Czerniakowie. Warto tutaj zaznaczyć, że wśród tych danych mamy do czynienia z dwu-trzykrotnie rannymi, rannymi-podleczonymi, którzy zginęli później na linii, czy też zmarłymi z ran, w skutek braku pomocy lekarskiej czy też podczas likwidacji szpitali przez Niemców. Na oko wszystko jest ok. Do połowy walk na Czerniakowie zginęło 186 żołnierzy. Jednak Jędrzejewski, w swoich wspomnieniach wydanych w '89 (do druku oddane zostały w czerwcu '88), podaje liczbę 183 (z resztą także za Śreniawą-Szypiowskim). Tyle samo pseudonimów i nazwisk znajduje się na symbolicznym grobowcu żołnierzy baonu na Powązkach. W takim razie pojawia się pytanie, skąd tych trzech poległych więcej u Śreniawy-Szypiowskiego w artykule z '61?

Kolejna pozycja do bibliografii:

Śreniawa-Szypiowski R., Czata 49, Więź 10 (1961), s. 132-137.

Jeden z artykułów oficjalnego historyka batalionu, w trakcie Powstania żołnierza plutonu "Jędrasów". Niby tylko pięć stron, ale znajduje się tam naprawdę sporo interesujących informacji. Same konkrety, bez zbędnych dodatków.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Chodzi to za mną już od jakiegoś czasu, i nie daje mi w ogóle spokoju. A co konkretnie? Już Wam tłumaczę. Otóż jak wiadomo, w nocy 8 na 9 sierpnia (nie wiem czy dobrze zrozumiałem to, co pisał na ten temat Stanisław Mazurkiewicz, ale z jego słów wynikałoby, że marsz odbył się w nocy z 9 na 10) "Czata" rozpoczęła marsz, z zamiarem przejścia do Kampinosu. Teoretycznie powinienem pisać o tym w temacie poświęconym całemu zgrupowaniu, czy też może i w temacie o przejściu "Radosława" do Kampinosu, niemniej jest parę rzeczy, które właśnie odnośnie "Czaty" mnie zastanawiają.

Zacznijmy od tego co pisze Kirchmayer. Otóż z jego opracowania niezbicie wynika, że wymarsz "Czaty" był pomysłem "Radosława". Dowódca KeDywu obawiał się okrążenia, wobec czego przeniósł oddziały z obozu na Gęsiej, wydał rozkazy, i rozpoczął marsz w kierunku Kampinosu właśnie marszem "Czaty", która wcześniej została przesunięta na Stawki. Jednak, KG i "Wachnowski", szykowali właśnie natarcie oddziałów leśnych z Kampinosu w kierunku cmentarza powązkowskiego, i równoczesne natarcie oddziałów "Radosława" w tym samym kierunku. Wobec tego "Wachnowski" wydał ustny rozkaz "Radosławowi", aby wszystkie jego jednostki pozostały na miejscu, i przyszykowały się do obrony na dzień 9 sierpnia i wzmiankowane natarcie w nocy z 9 na 10 sierpnia. I tak "Czata" przeszła na Stawki, "Parasol" i "Zośka" zostały przy szkole na Okopowej, a "Miotła" przy fabryce Pfeifera.

I teraz Stanisław Mazurkiewicz i jego biografia ojca. Autor podaje fragment z pracy Śreniawy-Szypiowskiego (s. 259):

O północy nastąpił wymarsz oddziałów Czaty z obozu na Gęsiówce. Po ściągnięciu placówek i posterunków, oddziały przemykają się kolejno z obozu na teren getta w kierunku północno-zachodnim i skręcają w Okopową idąc w kierunku Powązkowskiej. Przemarsz odbywa się w ciszy i pod osłoną 1-go czołgu, który stoi skryty w ciemnościach nocy. Batalion dochodzi już do końca Okopowej z zamiarem wymarszu do Powązek i dalej do Puszczy, gdy rozkaz d-cy Kedywu zawraca go w prawo na Stawki, nastaje świt. (R. Szypiowski)

Następnie mamy przedstawioną relację łączniczki batalionu, Haliny Andrzejewskiej "Dalickiej". Otóż widziała ona, jak do czoła kolumny podchodzi "Radosław", i zaczyna rozmawiać z "Witoldem". Po ich rozmowie batalion zawraca na Stawki. Według Pani Haliny Andrzejewskiej, major Runge nie mógł się pogodzić z tym, że jego oddział ma pozostać w mieście. Można to wytłumaczyć w dość łatwy sposób. Wiadomo, że spora część "Czaty" to byli żołnierze "Wachlarza", 27. DP AK, czy też cichociemni, których ciągnęło w otwarte tereny i do lasów, gdzie mogli działać swobodniej. Dodatkowo jest tutaj jeszcze sprawa "Okonia", i relacji porucznika Stefana Matuszczyka "Porawy". Otóż gdy "Pięść" w nocy z 8 na 9 sierpnia, wyszła przez teren getta na Stare Miasto, oddział zakwaterowany został przy Świętojerskiej. Rano 9 sierpnia, major Kotowski miał powiedzieć w rozmowie ze swoimi oficerami coś takiego (s. 259):

Chcę panom zakomunikować w zaufaniu, że powstała koncepcja wycofania oddziałów ze Starego Miasta do Kampinosu, gdzie będą lepsze warunki do walki. Oczywiście tych oddziałów, które wyrażą na to zgodę. Pan, panie poruczniku porozmawia z ludźmi. Na ich decyzję poczekam tutaj.

Jak sugeruje syn "Radosława", to też mogło podziałać na oddziały, które pozostały na Woli. Tylko w jaki sposób? Tak czy inaczej, Pani Halina Andrzejewska była zdania, że "Witold" sam chciał wyjść z miasta. Po tym, jak wieści o tym doszły do "Wachnowskiego", ten miał zjawić się na Stawkach i kategorycznie zakazać wychodzenia z miasta. I tutaj zatrzymajmy się na chwilę. Otóż z tego, co zrozumiałem ze słów Stanisława Mazurkiewicza, wynikałoby iż marsz "Czaty" odbył się z 9 na 10 sierpnia. Bo skoro rozmowa "Okonia" z jego oficerami miała jakoś podziałać na oddziały, które jeszcze siedziały na Woli, to na pewno nie mogło dojść do wymarszu z 8 na 9. Do tego trudno tutaj się spodziewać, aby "Wachnowski" przychodził dzień po całej sprawie, gdy już wszystko było wyjaśnione. Tylko, że tutaj nie pasuje mi już to, co pisał Kirchmayer o tym, że "Wachnowski" wydał ustny rozkaz pozostania na miejscu i przygotowania do akcji w nocy z 9 na 10... no bo jak? Wracając do wątku "Witolda". Z relacji Pani Andrzejewskiej, jawi nam się on jako samodzielny watażka, który robi co mu się podoba, a postawiony do pionu przez dowódcę, wraca na pozycje. Tylko, że jest to obraz fałszywy. Można spytać czemu? Otóż wyjście "Czaty" zostało wcześniej najprawdopodobniej uzgodnione z dowództwem Grupy "Północ". Mogą świadczyć o tym przygotowania w batalionie, mające na celu "opancerzenie" pojazdów będących na stanie oddziału. Porucznik Kazimierz Augustowski "Jagoda" (w OdB na stronie pw44.pl porucznik "Jagoda" widnieje jako NN i to na dodatek szef kolumny samochodowej, dopiero od 15 sierpnia miał być szefem oddziału gospodarczego, tymczasem za kwatermistrzostwo według tamtego OdB odpowiedzialny był "Drzewica", natomiast zarówno Jędrzejewski jak i S. Mazurkiewicz piszą o "Jagodzie" jako o kwatermistrzu... ehh) otrzymał polecenie udania się na Barokową na Starym Mieście, skąd miał pobrać kilka beczek z benzyną, której miało być ponad 500 litrów. Wskazywałoby to na to, iż pułkownik Ziemski akceptował samodzielny wymarsz "Czaty". Tak czy inaczej "Witold" nie działał samowolnie, tylko za przyzwoleniem "Wachnowskiego". W pozostałych oddziałach "Radosława", według syna dowódcy KeDywu, nie nastąpiły żadne przygotowania do wymarszu. Czyżby więc "Radosław" nie miał zamiaru iść za "Czatą"? Biorąc pod uwagę, że miał rozkaz pozostać na Woli, spokojnie mogło tak być. Tymczasem "Wachnowski" podejmując decyzję obrony na Starym Mieście i po rozmowach z KG AK, wycofał swoje zezwolenie. Poprzez łączniczkę przysłaną przez "Radosława", Cezarię Iljin-Szymańską "Kaję", ustnie miał przekazać wstrzymanie wymarszu oddziału "Witolda". I "Radosław" przypilnował tego. Jakby tak spojrzeć na samą relację S. Mazurkiewicza na temat wyjścia "Czaty", to wszystko trzyma się kupy, ale jeśli weźmiemy pod uwagę, że Kirchmayer, Śreniawa-Szypiowski i Jędrzejewski, podają datę 8 na 9... to wszystko nam się sypie. A może po prostu syn "Radosława" zwyczajnie pomylił daty? Szczerze w to wątpię. Zbyt dokładny jest jego opis, aby miał być nieprawdziwym. Do tego dochodzi jeszcze jeden prosty fakt. Otóż biografię swojego ojca wydał on w roku '94, podczas gdy Kirchmayer i Śreniawa, swoje prace pisali w latach 50., natomiast Jędrzejewski wspomnienia wydał w '89. A wiadomo jak to ze wspomnieniami bywa. Chociaż i jego opis jest bardzo dokładny (s. 108):

Wieczorem [8 sierpnia- przyp. Al.] "Radosław" polecił kontratakować na zdobytym przez Niemców terenie, głównie na cmentarzach, rzucając do walki wszystkie posiadane rezerwy. Niemcy cofnęli się na swe pozycje poranne. Późnym wieczorem otrzymaliśmy rozkaz opuszczenia zajętych odcinków, ponieważ "Radosław" ocenił, że nie mamy szans na utrzymanie odbitego terenu. Batalion "Czata 49" przeszedł z zapadnięciem zmroku na Gęsiówkę (róg dzisiejszych ulic Mordechaja Anielewicza i Karmelickiej). Tam otrzymaliśmy posiłek, a następnie oddziały zostały zreorganizowane po poniesionych stratach w zabitych i rannych. Uporządkowane pododdziały "Czaty 49" oczekiwały rozkazów. Późną nocą mjr "Witold" zwołał odprawę dowódców i zakomunikował, że wychodzimy przez Powązki do Puszczy Kampinoskiej. Jako pierwszy z "Czaty 49" wyruszyć miał pluton por. "Ruskiego" z zadaniem rozpoznania terenu. Dołączyłem więc do macierzystego oddziału, tym bardziej że moja rana już się zagoiła i tylko przy gwałtowniejszych ruchach odczuwałem ból w lewym ramieniu. Wyruszyliśmy z Gęsiówki z powrotem na Okopową i dalej posuwaliśmy się marszem ubezpieczonym do Powązkowskiej. Za nami szła kompania "Piotra" i dalsze pododdziały. Nim dotarliśmy do Powązkowskiej, przybiegł około pierwszej w nocy łącznik z rozkazem od mjr. "Witolda", żeby zatrzymać marsz i oczekiwać dalszych rozkazów. Parę godzin leżeliśmy po prawej stronie Okopowej przy zakładach garbarskich po wysunięciu ubezpieczeń do Powązkowskiej i pod cmentarze. Nad ranem otrzymaliśmy polecenie przejścia na Stawki i Muranów. Pluton por. "Ruskiego" miał obsadzić dwa budynki szkolne i magazyny przy bocznicy na Stawkach oraz Dziką u wylotu na Powązki. Pozostałe pododdziały "Czaty" przeszły na Muranów. Inne bataliony "Radosława" miały pozostać na pozycjach przy Okopowej i na cmentarzach. Ppłk "Radosław" został na Okopowej w rejonie szkoły Św. Kingi.

Tutaj nie do uwierzenia jest dla mnie, aby "Jędras" pamiętał tyle szczegółów, a miałby pomylić daty. Z drugiej strony skąd u S. Mazurkiewicza wzięłaby się ot tak inna data? Ktoś litościwy mi to wytłumaczy? Bo ja już zwątpiłem.

Dobra, spróbujmy podsumować cały ten bełkot. Wymarsz "Witolda" nie był akcją samodzielną, jako że była na to zgoda "Wachnowskiego". Z Kirchmayera wynika, że była to inicjatywa "Radosława", z S. Mazurkiewicza nic takiego znowu nie wynika. Dowódca KeDywu wiedział o całości (o czym świadczy to wsparcie ze strony jednego czołgu, o którym pisał Śreniawa), jednak wcale nie musiał być pomysłodawcą planu wyjścia "Czaty". To równie dobrze mógł być pomysł samego majora Runge, na co mogłyby wskazywać wspomnienia Pani Haliny Andrzejewskiej. Opis samego marszu znamy dość dobrze (Śreniawa i Jędrzejewski). Problemem jest to, czyją inicjatywą był wymarsz, oraz kiedy on się odbył. W tej kwestii mamy 3:1 dla 8 na 9, jednak dokładny opis S. Mazurkiewicza jest zbyt dokładny jak na błędną datę... podobnie sprawa ma się z opisem Jędrzejewskiego. I cały czas, boli mnie tutaj ta akcja uderzenia z Kampinosu w kierunku Powązek, i "Radosława" w tym samym kierunku, która to miał odbyć się 9 na 10. Jest jeszcze jedna możliwość... wymarszu "Czaty" nie było, a ja napisałem się jak ten głupi. Tak więc jeszcze raz, teraz już błagam... wyjaśnij mi to ktoś. Nie powiem, że liczę tutaj na wpis Gregoriusa :wink: ... , a boję się, że znowu próbuję wyważyć otwarte drzwi.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Jeśli dobrze zrozumiałem z lektury fragmentu nowo nabytego Żoliborza 1944, żadnego wyjścia do Kampinosu nie było, a akcja odbyła się 9/10. Niemal wszystko zgadza się idealnie. Jednak dalej męczy mnie ten opis u Jędrzejewskiego. Czyżby zasugerował się on tym, co pisali wcześniej Borkiewicz i Kirchmayer?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Drążąc temat baonu Czata49 natknąłem się na taka informacje, która została umieszczona przy okazji odtwarzania przebiegu walk Oddziału Dyspozycyjnego Kolegium A (na podstawie dziennika bojowego, odnalezionego przez córkę d-cy Kedywu Okr Warszawskiego dr.Rybicka):

cyt.

... Drużyna Wola [tzn. grupą Kedyw- Kolegium ?A? z Woli] wobec załamania się zostaje wycofana do szkoły na Stawki, gdzie z. rozkazu mjr. "Witolda" składa broń na ręce por. "Motyla" (Ścibor Rylski) według wykazu i przechodzi do. odwodu dla przegrupowania na ul. Franciszkańską". Najprawdopodobniej ppor. ?Śnica? rozkazał drużynie ?Wola? zaatakować niemiecki czołg pod ogniem karabinów maszynowych. Żołnierze uznali ten rozkaz za bezsensowny i solidarnie odmówili jego wykonania"

W mojej ocenie jest to dość zaskakująca sytuacja. Czy ktoś ma jakąś głębszą wiedzę na temat tego zdarzenia? Jak wiadomo "broń" dla powstańców miała wręcz "mityczne" znaczenie, a tu rozbrojenie przez swoich towarzyszy broni...

Pełna treść dot. Kolegium A http://www.rawelin.com/forum/viewtopic.php?t=126

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Przyznam że dotąd omijałem ten wątek, i nie zastanawiałem się zbytnio nad nim. Ale do rzeczy. Przede wszystkim należało by zadać sobie pytanie, czy takie przypadki "rozbrojenia" nie miewały w ogóle miejsca podczas Powstania? Oczywiście nawet jeśli, to i tak dalej nie tłumaczy nam tego epizodu. A więc może należałoby się zastanowić, w jakiej kondycji psychicznej byli wspomniani żołnierz oddziału wolskiego Kolegium "A". Bo jeśli, jak to jest opisane dalej w tekście, istotnie po śmierci "Olszyny" (który był przecież z oddziałem wolskim związany od połowy '41), po "czarnej sobocie", po trudach walki, do której przecież nie byli przyzwyczajeni, byli załamani, to jako niezdolni do dalszej walki, sami mogli złożyć broń, tudzież mjr "Witold" nawet może i nie musiał wydawać rozkazu. Nie wydaje mi się, aby miało tutaj dochodzić do jakichś spięć na tym tle. Coś takiego zostałoby pewnie zaznaczone w źródłach. Teraz przydałby się nam ktoś, kto zgłębiał zagadnienie psychiki żołnierzy w sytuacjach takich jak ta. Tak na mój, chłopski rozum. Jeśli rozkaz wydany przez oficera, spotyka się z odmową, to trudno się spodziewać, że ci żołnierze nagle poderwą się do walki. A tutaj mamy 11 sierpnia, i ciężkie walki na Stawkach. Decyzja musiała zostać podjęta. I kolejne pytanie: co wiadomo na temat udziału żołnierzy oddziału wolskiego w dalszej części Powstania? Wrócili do walki?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.