Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Tofik

Błędy zawodowych historyków

Rekomendowane odpowiedzi

Gnome   

Czytając biografię Raczkiewicza pióra prof. Drozdowskiego popadłem w niemałą konsternację otóż p. Drozdowski uważa, że Mościcki został wybrany prezydentem 3 czerwca (a każdy wie, że było to 1 czerwca) 1926 r., na dodatek podaje jakoby dzień wcześniej Piłsudskiego wybrano głową państwa stosunkiem głosów 296 za do 293 przeciw, co dawałoby nam ni mnie ni więcej 598 członków Zgromadzenia Narodowego a mnie się wydaje, że było ich 555 (sejm i senat) no i oczywiście wszyscy podają inny wynik głosowania (nawet sprawdziłem u Cynarskiego i Mościckiego), a na dodatek dekret o GISZ podaje pod datą 4 sierpnia. Oczywiście błędy mogą się zdarzać ale te występują literalnie na dwóch sąsiadujących ze sobą stronach, aż strach czytać dalej.

Jednym słowem prof. Drozdowski stracił w moich oczach jako historyk i piłsudczyk.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Wiele błędów popełniającą nie tyle historycy, co ich tłumacze, choć i ci pierwsi nie są bez winy...

Czy istniał stopień SS-Brigadenführer czy SS-Brigadeführer? - by zajrzeć do Beaty Mącior-Majki "Generalny Plan Wschodni. Aspekt ideologiczny, polityczny i ekonomiczny".

W tejże pracy generał pułkownik Heinz Guderian awansował do stopnia feldmarszałka, zaś Grossadmiral Erich Raeder spadł do kontradmirała.

W wydawnictwie Bellony "Afryka Północna 1942-1943" Ricka Atkinsona czytamy o minach (zdaniem tłumacza) Tellera - co to jest po prostu: die Tallermine , czyli mina talerzowa.

Wedle tej publikacji w Afryce działał niejaki Edwin Rommel.

W tym samym wydawnictwie wychodzi kolejny tom trylogii "Okręt" Lothara-Günthera Buchheima, gdzie dowiadujemy się, że istnieje "pan Kaleun" - w rzeczywistości jest to skrót od: der Kapitän-leutnant, pojawia się "marynarz Schmutt" - co jest jedynie gwarowym określeniem kucharza.

W pracy "Armia Hitlera 1939-1945" Philippe Massona czytamy:

"... w końcowej fazie 60 centymetrowy radar zainstalowany na wysokości Liechtensteinu ułatwiał..."

Problem w tym, że nie radar na "wysokości" tego kraju, ale radar pokładowy typu Liechtenstein SN2 FuG 220.

Strach czytać...

Edytowane przez secesjonista

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
master86   

To ja dorzucę "kwiatki" (bynajmniej nie literówki, a głupoty) z książki Adriana Weala SS. Historia pisana na nowo.

Po pierwsze: stwierdzenie, że „Himmler przykładał dużą wagę do czystości rasowej SS aż do 1945 roku (...)”(s. 103). Jeśli wierzyć takim stwierdzeniom, to jak można tłumaczyć zagadnienie cudzoziemskich ochotników w Waffen-SS, włącznie z Ukraińcami, Litwinami czy Łotyszami (czyli untermanschen w ideologii nazistowskiej)? Drugą kwestią jest działalność organizacji Lebensborn. Opisując ją, Weale stwierdza, że zła opinia o tej organizacji wzięła się z „pogłosek” o udziale personelu Lebensborn w uprowadzeniu 200 tys. dzieci z terenów okupowanej Europy. Wedle słów Autora: „w procederze tym nie brał udziału personel Lebensborn”(s. 104). Następnie stwierdza, iż „Lebensborn był jedną z nielicznych organizacji SS, która odegrała generalnie pozytywną rolę w niemieckim społeczeństwie, pomimo faktu, że funkcjonowała w ramach rasistowskiej ideologii narodowosocjalistycznej”(s. 105).

Androny do potęgi...

Edytowane przez master86

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
fodele   

Wiele błędów popełniającą nie tyle historycy, co ich tłumacze

Wprawdzie nie chodzi o książkę historyczną, ale zdarzył mi się taki wielki błąd przy tłumaczeniu. Dawno dawno temu, gdy byłam jeszcze młoda i... wiadomo, poproszono mnie o przetłumaczenie kilku tekstów na temat grobów macedońskich z greckich publikacji. Uparcie używałam określenia "grób Rzymianina" nie wiedząc skąd wzięła się ta dziwna nazwa skoro pochówek był 100% macedoński. Wytłumaczenie okazało się bardzo proste - odkrywcą tegoż grobu był archeolog grecki o nazwisku "Romeos" (Rzymianin właśnie) i grób zwyczajowo nazwano jego nazwiskiem. Na szczęście zleceniodawca był zorientowany w temacie i błąd został wychwycony. Ale co wstyd to wstyd... :(

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Furiusz   

Tego typu jest sporo, ot choćby nieznajomość polskiej terminologi ostatnio czytałem prace na temat wikingów i uparcie tłumacz pisał o zapinkach owalnych co jest dosłownym tłumaczeniem z angielskiego. W polskiej literaturze nazywa się te zapinki żółwiowatymi. Zresztą podobne wpadki gdy czytam i tłumacze jakiś tekst dla siebie samego też zdarzają i to dość często :P co najcześciej stwierdzam niestety po czasie

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Hans-Jürgen Bömelburg profesor z Instytutu Historycznego Uniwersytetu Justusa Liebiga w Gießen, specjalizujący się w historii Europy Środkowej i Wschodniej, jest autorem rozdziału pt. "Niemiecka okupacja w pamięci Polaków" (w: "Polska - Niemcy. Wojna i pamięć" red. J. Kochanowski, B. Kosmala, Warszawa / Poczdam 2009).

Czy to za sprawą nieuważnej redakcji, czy pomyłki, ale mamy oto:

"Miejsce kluczowe zajął wówczas homogeniczny obraz oporu narodu polskiego, opowiedziany w filmie Andrzeja Wajdy "Kanał" (1959), który pokazuje wprawdzie historię walczących o życie polskich powstańców, ale obywa się przy tym bez pokazania choćby jednego Niemca".

/tamże, s. 97/

Wyszło cokolwiek niefortunnie, zważywszy na scenę wyjścia ze studzienki pod nogi niemieckiego żołnierza, pewnie miało być: "bez pokazania choćby jednego walczącego Niemca".

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Furiusz   

No cóż z gatunku dość ciekawych pomyłek - tekst pana Strootmana R., Alexander's Thessalian Cavalry [w:] Talanta 2010-2011, sam w sobie całkiem dobry, ma ot przypis numer 22 na stronie 61 w którym to odwołuje się do artykułu niejakiego pana Rzepa. Błąd polega na tym, że odwoływać się powinien do tekstu pana Jacka Rzepki The Units in the Alexander's Army and the District Divisions of Late Argead Macedonia [w:] GREEK, ROMAN AND BYZANTINE STUDIES 48, 2008. Ot taka ciekawostka, swoja drogą tekst pana rzepki warty polecenia.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

(...)

w którym to odwołuje się do artykułu niejakiego pana Rzepa. Błąd polega na tym, że odwoływać się powinien do tekstu pana Jacka Rzepki The Units in the Alexander's Army and the District Divisions of Late Argead Macedonia [w:] GREEK, ROMAN AND BYZANTINE STUDIES 48, 2008. Ot taka ciekawostka, swoja drogą tekst pana rzepki warty polecenia.

No, cóż z gatunku dość ciekawych pomyłek...

niejaki Furiusz pisząc o błędnym podaniu nazwiska Jacka Rzepki - jako "Rzepka", sam potem pisze o: "tekście pana rzepki".

Wszyscy błądzimy... ;)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
jancet   

Mi się kiedyż zdarzyło walnąć, że Siedlce należały do Województwa Podlaskiego po Unii Lubelskiej. Sam nie wiem - po prostu trak się napisało i poszło. Na szczęście recenzentowi nie spodobał się jakiś inny fragment, tego błędu nie dostrzegł, więc miałem okazję po cichutku pomyłkę skorygować, do druku poszło OK.

No tyle, że ja nie wiem, czy jestem zawodowym historykiem. W każdym razie tamten tekst dotyczył historii i pisałem go dla pieniędzy, więc może jednak jestem :rolleyes: .

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy to błąd autora, czy redakcji...

w książce Karola Grünberga "Hitler prywatnie" (wyd. Troja, 1996) na stronie 85 znajduje się taki fragment:

"W Głównej Kwaterze - wedle relacji stale tam przebywającego płk. Nicolausa von Belowa - <<Posiłki dostosowane były do racji żywnościowych Wehrmachtu i składały się z zupy, dania mięsnego i deseru. Hitler miał swój własny spis potraw bezmięsnych, który ustalał sam codziennie przy śniadaniu. Zupa (nie podawano żadnej przystawki), mięso z odrobiną jarzyn i ziemniaków, deser. Z napojów mogliśmy wybierać wodę mineralną, zwyczajne berlińskie piwo butelkowe lub tanie wino. Hitler dostawał swe wegetariańskie potrawy, pił 'Faschinger', a jeśli ktoś z gości miał ochotę, mógł jeść i pić to samo. Ale robili to tylko nieliczni. Jedynie Hitler przywiązywał wagę do prostoty. Liczył chyba na to, że rozpowiadać będą o tym w całych Niemczech>>. (N. v. Below, Byłem adiutantem Hitlera, cyt. wyd., s. 270)".

Tymczasem ów cytat to kompilacja wypowiedzi von Belowa (kolor zielony) i wspomnień Speeera (kolor niebieski).

Co więcej relacja von Belowa dotyczyła zwyczajów w Wilczym Szańcu z czerwca 1941 r., a Speera z z jadalni w mieszkaniu prywatnym kanclerza, tzw. "restauracji pod pogodnym kanclerzem Rzeszy".

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

To ja dorzucę "kwiatki" (bynajmniej nie literówki, a głupoty) z książki Adriana Weala SS. Historia pisana na nowo.

Po pierwsze: stwierdzenie, że „Himmler przykładał dużą wagę do czystości rasowej SS aż do 1945 roku (...)”(s. 103). Jeśli wierzyć takim stwierdzeniom, to jak można tłumaczyć zagadnienie cudzoziemskich ochotników w Waffen-SS, włącznie z Ukraińcami, Litwinami czy Łotyszami (czyli untermanschen w ideologii nazistowskiej)? Drugą kwestią jest działalność organizacji Lebensborn. Opisując ją, Weale stwierdza, że zła opinia o tej organizacji wzięła się z „pogłosek” o udziale personelu Lebensborn w uprowadzeniu 200 tys. dzieci z terenów okupowanej Europy. Wedle słów Autora: „w procederze tym nie brał udziału personel Lebensborn”(s. 104). Następnie stwierdza, iż „Lebensborn był jedną z nielicznych organizacji SS, która odegrała generalnie pozytywną rolę w niemieckim społeczeństwie, pomimo faktu, że funkcjonowała w ramach rasistowskiej ideologii narodowosocjalistycznej”(s. 105).

Androny do potęgi...

Nie do końca "androny".

Wykorzystywanie "innych rasowo" w swych jednostkach militarnych, nie czyni ich uczestników "czystymi rasowo". Na ten przykład używanie "Policji Żydowskiej" nie może świadczyć o uznaniu ich za Aryjczyków.

No i trzeba znać ewolucję oglądu Hitlera - vide: Wiśnica.

Autor ma rację: pracownicy Lebensborn nie uczestniczyli w procederze porywania, tylko przejmowali dostarczone im dzieci.

Nie tylko Weale wyraża taką opinię co placówek Lebensborn, wyraża ją i Stanisław Sterkowicz, autor "Nieludzkiej medycyny. Lekarze w służbie nazizmu".

Zatem jakby można proszę podać przykłady zaangażowania pracowników Lebensborn w proceder uprowadzania dzieci...

Dokumenty, nazwiska i przynależność, rozkazy, inicjatywę - tak konkretniej.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
master86   

Wykorzystywanie "innych rasowo" w swych jednostkach militarnych, nie czyni ich uczestników "czystymi rasowo". Na ten przykład używanie "Policji Żydowskiej" nie może świadczyć o uznaniu ich za Aryjczyków.

Właśnie w tym rzecz: Weale pisze, że Himmler przykładał do czystości rasowej dużą wagę, a to się jednak gryzie z wciąganiem do Waffen-SS Ukraińców, Litwinów, Łotyszy, Estończyków czy nawet muzułmanów (13 Dywizja Górska SS Handschar). Więc jak? Przykładał wagę do czystości rasowej w SS, czy brał kogo popadnie, bo brakowało mu mięsa armatniego?

Autor ma rację: pracownicy Lebensborn nie uczestniczyli w procederze porywania, tylko przejmowali dostarczone im dzieci.

Nie tylko Weale wyraża taką opinię co placówek Lebensborn, wyraża ją i Stanisław Sterkowicz, autor "Nieludzkiej medycyny. Lekarze w służbie nazizmu".

Fakt, przyznaję: na stronie 38 Sterkowicz pisze, że Lebensborn miał przejmować te dzieci i się zająć opieką nad nimi. Porywaniem zajmował się kto inny.

Zatem jakby można proszę podać przykłady zaangażowania pracowników Lebensborn w proceder uprowadzania dzieci...

Dokumenty, nazwiska i przynależność, rozkazy, inicjatywę - tak konkretniej.

Jasne... Myślisz, że ludzie trzymają w domu zbiory dokumentów na każdy temat? Jaja sobie robisz?

Edytowane przez master86

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.