Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Jarpen Zigrin

Wojna francusko-pruska 1870-71, przebieg i konsekwencje

Rekomendowane odpowiedzi

G@wron   
była I wojna światowa.

której to konsekwencją była II wojna i znów Alazacja i Lotaryngia wróciła do Niemiec, po której znów utracili, podobno obecnie kwestia ta już nie jest sporna.

Historia tych ziem jest strasznie interesująca...

OT end.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
redbaron   
była I wojna światowa.

której to konsekwencją była II wojna i znów Alazacja i Lotaryngia wróciła do Niemiec, po której znów utracili, podobno obecnie kwestia ta już nie jest sporna.

Historia tych ziem jest strasznie interesująca...

OT end.

Różnica polega jednak na Tym, że dla Niemców Alzacja i Lotaryngia nie miały większego znaczenia w II wojnie światowej. Nie były zdeterminowane do ich odzyskania. Natomiast Francja naprawdę była. Odebranie Francuzom tych dwóch krain moim zdaniem przesądzało wybuch konfliktu francusko-niemieckiego.

A to, że II wojna światowa była konsekwencją I wś, to oczywiste. W historii tak już jest, że jedno wynika z drugiego ;)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

Alzacja i Lotaryngia stanowily i otrzeźwienie Francji z okresu "potęgi" i memento o tym że zjednoczone Niemcy to potęga. Pisalem o tym, że sama "zachciewajka" Alzacji i Lotaryngii nie mogla stanowić pretekstu do wybuchu wojny, a na francuską depeszę emską Kajzer by się nie nabral raczej.

W okresie między rokiem ok 1890 a 1914 bylo ileś momentow zapalnych kidy wydawalo się, że wojna jest tuż a jednak rozchodzilo się "po kościach".

Podejrzewam, że chodzilo także o to by nie być tym kto pierwszy wypowie wojnę i będzie jej winny.

pozdr

PS. Alzacji i Lotaryngii - o zamieszaniu tam panującym mówi także G. Sajer [OT]

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Konsolidacja zdobyczy wymagała od Bismarcka kolejnej wojny. Zachodni sąsiedzi wychodzili mu na przeciw. Francuzi nie chcieli zaprzestać ingerencji w sprawy Niemiec południowych. Z kolei ta sama Francja była targana wewnętrznie przez głosy, które domagały się liberalizacji konstytucji. Napoleon III miał być skłonny do rozwiązania swoich kłopotów po przez zwycięstwa wojenne. Prusacy posiadali nad Francuzami na pewno przewagę z punktu militarnego. Doświadczenia wojny 1866 sprawiły, iż pruski sztab generalny osiągnął nowe standardy. Pozwoliło im to z kolei na wykorzystanie potencjału sieci kolejowej jakim dysponowali, a dobry system zarządzania sprawił, iż wszystkie zarządzenia przechodziły szybko z centrali do centrali. Przewaga technologiczna stała natomiast po stronie Francuzów. Ich chassepot był lepszą bronią od igłowej strzelby pruskiej. W posiadaniu Francuzów znalazły się także mitrailleuse- ponoć pierwsze karabiny maszynowe. Miały być one taką tajemnicą, że niewielu dowódców francuskich wiedziało o jej istnieniu.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Witam! Wojna ta jest także przykładem nowego typu wojen. Spotkałem się ostatnia z opinią, że była to wojna już narodów. Niemców i Francuzów.

Jeśli zaś chodzi o sprawy czysto militarne to armia, która atakowała miała przewagę w ludziach 450 tys. do 300 tys. Z ciekawszych działań należałoby chyba wskazać oblężenie Sedanu i Metzu. Marszałek Bazaine miał tak skomentować oblężenie- " Znaleźliśmy się w nocniku i jutro nas zaleją".

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

Łyzio: wojna francusko - niemiecka byla różna od wielu innych wojen tym, że byla dokladnie zaplanowana, od początku do końca, lącznie z tym że to Francja [dokladniej Cesarz] powinien dać pretekst do wojny, wypowiedzieć ją, zrobić to w odpowiednim czasie.

Opisowo można porównać to do sytuacji kiedy nieprzygotowany a przez to slaby facet zaczyna wyzywać na pojedynek gościa mającego jedną rękę schowaną pod prochowcem, w niej nóż, albo i coś większego, ba ów slabeusz jeszcze marzy o zwycięstwie.

Sama kampania byla szybka, wręcz doskonala jak na ówczesne warunki i możliwści. To jest novum w wojnach, szybkośc i zaplanowane doprowadzone do perfekcji.

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
redbaron   

Nie zapominajcie, że owszem kampania była szybka, ale nie rzuciła Francji na kolana. Rząd nowej republiki podejmował jeszcze działania ofensywne mające za zadanie odblokowanie Paryża na przykład.

Samo proklamowanie powstania II Rzeszy o niczym nie świadczy. No może o tym, że wtedy Wersal był w rękach niemieckich :P

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Masz rację redbaronie, kampania była szybka, jednakowoż armia francuska miała swoje szansę, aby wygrać. Starcie pod St Privat mogło zmienić oblicze tej wojny. Jest to jeden z tych przykładów, że Francuzi przed II wojną światową byli jednak żołnierzami i potrafili się bić. Na mnie robi wrażenie, iż VI Korpus liczący 23-tysiące ludzi odpierał całym dniem ataki 100 tysięcy Prusaków. Francuzi walczyli tak dobrze, że gdyby w pewnym momencie podjęli się kontrataku mogliby odwrócić bieg tej wojny. Sukces taktyczny stałby się wówczas operacyjnym. Błędem było, iż lokalny dowódca nie podjął samodzielnej akcji.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Witam! Czy zgadzacie się ze zdaniem Dominika Strasburgera, który w swojej książce(Zasady sztuki wojennej) postawił tezę, że "Moltke w wojnie przeciwko Francji rozpoczął erę wielkich armii, wiek wojny technicznej"?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
redbaron   

Co do dzielności Francuzów, to również w bitwie pod Wörth 6 VIII 1870 r. żołnierze walczyli dzielnie przeciwko liczniejszemu nieprzyjacielowi. Niestety cesarscy generałowie nie stanęli na wysokości zadania.

Co do ery wielkich armii - to wydaje mi się, że wojna 1866 r. też już co najmniej w pewnym stopniu była jej otwarciem.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

Łyzio: ani wojny technicznej ani wielkich armii - już raczej prędzej była próbą pokanania [upokorzenia?] przeciwnika w jednej błyskawicznej kampanii.

Wielkie armie - to już czasy Napoleona - setki tysięcy żolnierzy, ogromne armie, potężne koalicje; z nieco wcześniejszych od wojny '70 r. to wojna secesyjna [by wspomnieć te znaczniejsze] - w czasie której okazało się że tak naprawdę chyba po raz pierwszy na taką skalę dotyczy ona całego kraju, wszystkich ludzi, zasobów rabowanych i wykorzystywanych przez walczące strony...

Technika - w wojnie zawsze używano najnowocześniejszych technik jakie znano, wykluwały się nowe... Pociągi pancerne - znano wcześniej, samochód - [dokł. samojezd] raczkuje, flota - w zasadzie nie dotyczy, cuż tu nowego? Logistykę do perfekcji opanował już Napoleon... Już prędzej do jakiś osiągnięć technicznych można zaliczyć wojnę secesyjną i monitory które zostały użyte i linie kolejowe wykorzystywane chyba po raz pierwszy w takim zakresie...

Ba- wojna '70 r. pokazała że poza nagłym atakiem [czyt. doklądniej przez doskonałą dyplomację niemiecką] środki obronne przeważają znacznie nad ofensywnymi. A poza artylerią na upartą obronę jest tylko jeden sposów - litry krwi żołnierskiej, co dobitnie pokazała piewsza wojna światowa.

Już znacznie więcej do wojen [czyt. historia, specyfika] wniosła poźniejsza o 30 lat wojna burska...

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Glasisch   

Może coś o działaniach morskich, bo te nie są w ogóle znane, a jednak, coś się działo.

Niemiecka flota w wojnie niemiecko-francuskiej 1870-1871

„König Wilhelm” jako okręt flagowy stał się niejako drugim domem właściwego dowódcy, wiceadm. Jachmanna i zarazem soczewką, która skupiała wszystkie niemieckie działania na morzu. Z uwagi na ograniczone miejsce ich opis jest możliwy tylko bardzo wybiórczo i ograniczają się wyłącznie do najważniejszych wydarzeń. Opis pojedynczych zawierają wizytówki biorących w nich udział; oprócz tego na str. 31 znajduje się tabelka, która pozwala się zorientować w O.d.B.

Dyslokacja niemiecki okrętów w roku 1870

W służbie + stacjonowanie

Morze Północne

Nazwa Klasa/port Gdzie/data Zgodnie z planem mob. na 31.07.1870

König Wilhelm Fregata pancerna Kilonia/24.04.1870 Wilhelmshaven Wilhalmshaven

Kronprinz Fregata pancerna Kilonia/30.04.1870 Wilhelmshaven Wilhelmshaven

Friedrich Carl Fregata pancerna Kilonia/11.04.1870 Wilhelmshaven Wilhelmshaven

Elisabeth Korweta opancerzona Kilonia/18.07.1870 Wilhelmshaven Kilonia

Grille Jacht Stralsund/24.07.1870 Wilhelmshaven Fottillendivision, Stralsund

Comet Kanonierka I. Klasy Geestemünde/20.04.1870 Wilhelmshaven Wilhelmshaven

Jäger Kanonierka II. Klasy Stralsund/24.07.1870 Wilhelmshaven w marszu do Kanału

Eider

Pfeil Kanonierka II. Klasy Stralsund/03.05.1870 Wilhelmshaven Husum

Natter Kanonierka II. Klasy Stralsund/24.07.1870 Wilhelmshaven w marszu do Kanału Eider

Salamander Kanonierka II. Klasy Stralsund/24.07.1870 Wilhelmshaven

Flottillendivision Stralsund

Basilisk Kanonierka II. Klasy Geestemünde/17.07.1870 Wezera Wilhelmshaven

Hay Kanonierka II. Klasy Kilonia/18.07.1870 Wezera Łaba

Sperber Kanonierka II. Klasy Stralsund/19.07.1870 Łaba Wilhelmshaven

Hyäne Kanonierka II. Klasy Stralsund/24.07.1870 Wezera w marszu do Kanału Eider

Drache Kanonierka II. Klasa Stralsund/24.07.1870 Ems Flottillendivision Stralsund

Wespe Kanonierka II. Klasy Stralsund/24.07.1870 Ems w marszu do Kanału Eider

Prinz Adalbert Jednostka pancerna Geestemünde/01.06.1870 Łaba Łaba

Arminius Jednostka pancerna Kilonia/18.07.1870 Łaba Łaba

Wolf Kanonierka II. Klasy Geestemünde/01.06.1870 Łaba Wilhelmshaven

Schwalbe Kanonierka II. Klasy Stralsund/24.07.1870 Łaba w marszu do Kanału

Eider

Tiger Kanonierka II. Klasy Stralsund/24.07.1870 Łaba Kilonia

Falke Awizo Wilhelmshaven/04.10.1870

Bałtyk

Renown Okręt szkolny Plymouth/15.05.1870 Kilonia Kilonia

Preußischer Adler Awizo Kilonia/22.07.1870 Kilonia Kilonia

Delphin Kanonierka I. Klasse w remoncie Kilonia Kilonia

Camaeleon Kanonierka I. Klasy Kilonia/17.07.1870

Cyclop Kanonierka I. Klasy Stralsund/23.03.1869 Kilonia Łaba

Habicht Kanonierka II. Klasy Kilonia/20.07.1870 Kilonia w marszu do Kanału Eider

Scorpion Kanonierka II.Klasy Kilonia/22.07.1870 Kilonia Kilonia

Blitz Kanonierka I. Klasy Stralsund/24.07.1870 Stralsund Flottillendivision Stralsund

Fuchs Kanonierka II. Klasy Stralsund/24.07.1870 Stralsund w marszu do Kanału Eider

Nymphe Korweta gładkopokładowa Gdańsk/21.07.1870 Gdańsk Gdańsk

Okręty zamorskie

Arcona Korweta gładkopokładowa Kilonia 24.09.1869 Zachodni Atlantyk

Hertha Korweta gładkopokładowa Kilonia 17.07.1869 Azja Wschodnia

Medusa Korweta gładkopokładowa Kilonia 20.08.1868 Azja Wschodnia

Meteor Kanonierka I. Klasy Kilonia 06.09.1869 Indie Zachodnie

Dla okrętów Morza Północnego wojna wybuchła za wcześnie. Opracowany dla niej plan rozbudowy z roku 1867 przewidywał stworzyć z niej tak silną flotę pancerników, aby mogła stawić czoła flocie francuskiej, lecz owe zamiary ledwo, co kiełkowały. Trzy pancerniki „König Wilhelm”, „Friedrich Carl” i „Kronprinz” nie wystarczały jeszcze, a występujące na nich wady techniczne umniejszały ich wartość bojową. Oba małe pancerniki, „Arminius” i „Prinz Adalbert” raczej nie stanowiły efektywnego wzmocnienia własnej floty, co sprawiało, że była ona słabsza od francuskiej. Nowe i jakościowo dobre fregaty śrubowe mogły z powodzeniem prowadzić wojnę krążowniczą, ale ilościowo ustępowały swoim francuskim odpowiednikom. Stąd też doktrynę wojny morskiej trzeba było ograniczyć do obrony własnego wybrzeża, jak to miało miejsce w wojnie niemiecko-duńskiej w roku 1864, a konkretnie przekładało się to na rozdzielenie posiadanych okrętów wzdłuż własnych, bardzo długich i rozciągniętych wybrzeży Morza Północnego i Bałtyku, wzmocnioną coraz bardziej efektywnym rodzajem broni, którą była mina do ochrony portów i baz oraz dokonywania wypadów z udziałem do dyspozycji będących pancerników na atakujące lub blokujące okręty wroga.

Dwa dalsze zadania były do wykonania na własnych wodach; możliwie efektywną ochronę własnej żeglugi przybrzeżnej i psychologiczne grożenie duńskiej flocie, która jednak w tym czasie nie dysponowała dużymi pancernikami. Będzie jeszcze okazja, aby powrócić do tego ostatniego z argumentów. Ochrona własnego wybrzeża przed spodziewanymi atakami Duńczyków z Półwyspu Jutlandzkiego oraz l tylko z morza, tudzież desantami, musiała wziąć na swoje barki oddziały lądowe, co pruski sztab generalny był zmuszony wziąć pod uwagę w swoich planach i wywiązała się z tego dzięki powołaniu stanowiska gubernatora ds. wybrzeża (generał piechoty Kogel von Falckenstein) i utworzeniu mobilnego i silnego oddziału wojska pod komendą gen. Wielkiego Księcia Fryderyka Franciszka von Mecklenburg-Schwerin. Wojna na akwenach zamorskich musiałaby siłą rzeczy z uwagi na słabość własnych sił w porównaniu z absolutną przewagą Francuzów utknąć szybko w martwym punkcie. Kanclerz Rzeszy próbował wprawdzie, powołując się na postanowienia Deklaracji Paryskiej z roku 1856 zapobiec rozprzestrzenieniu się rozpoczętych już działań wojennych na akweny zamorskie, co miało uchronić żeglugę niemiecką przed ciężkimi stratami, lecz u swoich adwersarzy, co jest też rzeczą zrozumiała, nie spotkał się z uznaniem. Tylko pod można się zgodzić z dowódcą niemieckiej kanonierki I. klasy „Meteor”, ówczesnym kapitanem, późniejszym dowodzącym flotą admirałem von Knorrem, który sprzeciwił się uzbrojeniu statku handlowego w armaty pochodzące z kanonierki i prowadzenia przez niego wojny krążowniczej. W tym kompleksie mieści się również częściowo bardzo krytykowana „umowa o neutralności” na wodach Azji Wschodniej.

Duży problem niemiecka marynarka miała do przezwyciężenia na płaszczyźnie dowodzenia, gdyż ubyły obie do tej pory będące na czelne osobistości: minister marynarki von Roon, jako obecny minister wojny miał innej pracy w huk, niż rozwiązywanie małych spraw małej marynarki, natomiast naczelny dowódca, książę Adlabert Pruski ze względów psychicznych (choroba i krótkowzroczność) nie był już w stanie aktywnie wypełniać swoje obowiązki, co „wszechwiedzący” już dawno wiedzieli. Stąd konieczne było stworzenie było zupełnie nowej konstrukcji dowodzenia. Wiceadm. Jachmann został wprawdzie formalnie dowódcą Sił Morza Północnego, ale rzeczywistości był naczelnym dowódcą i nie był to przypadek odosobniony, ponieważ na czele Urzędu ds. Administracji w Berlinie stał „stary piechur” z czasów bardzo wczesnej marynarki, a był to kadm. Kuhn (Hans). Siły na Bałtyku miały w osobie kadm. Helota nie specjalnie kwalifikującego się głównego oficera, a utworzona w ministerstwie marynarki nowe stanowisko dowodzenia miała za szefa kmdr Batscha, który był wprawdzie bardzo pilnym w swoim działaniu, ale miał opinię, że z uwagi na swój młody jeszcze wiek był jeszcze niedoświadczony i bez odpowiednich wpływów. Nie może wobec tego dziwić, że problem dowodzenia był bardo duży, a Jachmann dodatkowo odsunął się w niezrozumiały dla nikogo sposób i „okopał” się w odległym Wilhelmshaven, zamiast przynajmniej od tego momentu, kiedy było jasne, że francuskie jednostki na Morzu Północnym się nie pokażą już, co przy tej władzy, którą posiadał byłoby optymalne.

Po francuskiej stronie ówczesny kadm. Bouët - Willaumez (Villaumez) opracował po tzw. „Kryzysie Luksemburskim” bardzo dokładny plan operacyjny skierowanym przeciwko „hanowerskim wybrzeżom”, czyli Niemcom, który ogólnie mówiąc, przewidywały początkowo operacje francuskiej „Floty Północnej” na wybrzeżu Morza Północnego, a następnie na Bałtyku. Nad Morze Północne miała następnie nadciągnąć „Flota Morza Śródziemnego”. Siła Francuzów opierała się na ogromnej flocie transportowej (27 starszych liniowców, 27 transportowców śrubowych, 22 parowce kołowe i 22 transportowce zwykłe), które do Danii miały przywieźć 30.000 żołnierzy. Przy pomocy tego korpusu ekspedycyjnego to małe państwo miało być zmuszone, dobrocią lub groźbą) samowolnie przystąpić do wojny z Niemcami i przy pomocy Duńczyków utworzyć drugi front na Półwyspie Jutlandzkim. Ten gigantyczny, oparty na desantach plan nie doszedł jednak do skutku. Wielkie zwycięstwa wywalczone w pierwszych tygodniach kampanii przez niemieckie armie zapobiegły połączeniu się sił wroga, gdyż korpus ekspedycyjny pilnie był potrzebny na foncie lądowym przez generałów Trochu`a i Bourbakiego. Sama eskadra, która się pojawiła u wrót Kopenhagi była zbyt słaba, aby przechylić szalę zwycięstwa na korzyść Francuzów . Nie była to zresztą jedyna sprawa, która Francuzom nie wypaliła na początku wojny. Po Wojnie Krymskiej utrzymywano wprawdzie przez cały czas silną flotę (była w zasadzie drugą, co do wielkości i liczebności flotą na świecie, po brytyjskiej Royal Navy), lecz zaniedbała przy tym jakość szczebli dowodzenia i szkolenia. Francuski minister marynarki, wiceadm. Rigault de Genouilly miał odwagę na początku działań wojennych z Niemcami, w odróżnieniu do swojego kolegi z ministerstwa wojny, gen. Le Boefa, zwrócić radzie ministrów uwagę, że Marine Nationale nie jest do wojny przygotowana i dużo czasu jeszcze minie, kiedy osiągnie swoją gotowość bojową. 24.07. z Cherbourga w morze wyszła pierwsza eskadra, która składała się pancerników tylko z 7 okrętów, zamiast pierwotnie przewidywanych 14, a były to: „Surveillante”, „Galouise”, Gueyenne”, „Flander”, „Océan” oraz korwety opancerzone „Thetis”, „Jeanne d`Arc” i awizo „Cassard”, które znajdowały się pod rozkazami Bouët – Willaumeza. Pompatyczne pożegnanie zorganizowane w dniu święta narodowego, które odbyło się w obecności cesarzowej Eugénie nie zdemaskowało okręty, które nie były kompletnie wykończone i wyposażone. Francuska służba wywiadowcza nie stanęła na wysokości zadania i całkowicie zawiodła, o czym już była mowa, gdyż francuski admirał nie wiedział, że niemiecka eskadra od 16.07. znajdowała się już na rzece Jade. Admirał francuski szukał ją najpierw na Kanale La Manche, potem ostrożnie przeszedł przez Morze Północne (odstraszająco działało tutaj i to na wielką skalę „straszydło” „König Wilhelm”!), ale przebywał poza zasięgiem wzroku niemieckich posterunków obserwacyjnych, 28.07. obszedł Przylądek Skagen i 30.08. zakotwiczył przy wyjściu z Sundu na Kattegat. Wysłana do Kopenhagi jako forpoczta korweta „Thetis” wróciła z rozczarowującą wiadomością, że Dania nie przystąpi do wojny. Przekazane informacje o wiecach solidarności i sympatii Duńczyków oraz zapewnienie, że francuska eskadra może liczyć na każde wsparcie, jak długo przebywać będzie na wodach duńskich, było bardzo nikłym pocieszeniem. Również wysyłane przez następne dni z Paryża rozkazy i ich anulowanie następnie (jeden z nich kazał Bouët – Willaumezowi podzielić i tak już jego małą eskadrę na dwie i jednemu dywizjonowi z jego zastępcą na czele ( admirał Dieudonné) udać się na rzekę Jade, którą miał sforsować) są dowodem na to, jaki chaos panował mieście nad Sekwaną. Dopiero 02.08. nadszedł jasny rozkaz, że eskadra ma wejść na Bałtyk.

Na Morzu Północnym panował natomiast spokój. Wysłany 05.08. przez wiceadm. Jachmanna meldunek, że zauważono dwie francuskie jednostki idące kursem na Danię okazał się być nieprawdziwy, a wypad niemieckiego zespołu, który dotarł aż na wysokość Limfiordu na północy Półwyspu Jutlandzkiego okazał się być ciosem w próżnię i eskadra wróciła 07. na Jade. Sytuacja zmieniła się dopiero 11.08., kiedy, to uzbrojony niemiecki parowiec „Hamburg” zauważył koło Helgolandu drugą francuską flotę. Chodziło w tym przypadku o pierwotną „Escadre de la Méditerranée” (przemianowana doraźnie na „Escadre de la mer du nord”, którą dowodził wiceadm. Fourichon, a składała się z: fregat pancernych „Magnanime”, „Provence”, „Héroine”, Courrone”, „Invincible”, „Valeureuse”, „Revanche”, korwety opancerzonej „Atalante”, korwet drewnianych „Chateau Rénaud”, ”Cosmao” oraz awizów „Renard” i „Décrès ».

Wiceadm. Fourichon wysyłając po jednej eskadrze w kierunku ujścia Łaby i Wezery oraz Jade ogłosił 12.08. oficjalną blokadę niemieckiego wybrzeża Morza Północnego, mogąc się oprzeć na będącej wtedy jeszcze pod brytyjskim panowaniem wyspie Helgoland , o ile chodziło tylko o ochronę przed wiatrem, czy niepogodą oraz o bunkrowanie, czy uzupełnienie prowiantu. Na temat ewentualnych pryzów nie przedstawiono żadnych liczb, lecz ich liczna musiała być nie wysoka, gdyż nawet oficjalny francuski raprt « Moniteur universelle » nic na ten temat nie wspomina. Na Jade wiceadm. Jachmann po otrzymaniu meldunku o pojawieniu sięFrancuzów postawił swoje okręty w stan alarmu planując na 12.08. dokonanie wypadu, który jednak potem odwołał . Dotyczasowe walki miały charakter potyczek, które prowokował « König Wilhelm » i uzbrojone parowce i miały na celu niepokojenie wroga. Jakiego rozmiaru nabrała owa praktykowana wojna podjazdowa świadczy fakt, że wicadm. Fourichon nie wykonał wysłanego na jego ręce rozkazu z 25.08., którego treść brzmiała następująco » za wszelką cenę sforsować rzekę Jade i zniszczyć wszystko co tam jest ! » Ciężkie warunki powodowe na początku września mocno wdały się Francuzom we znaki, że 10.09. rozważył możliwość powrotu do Francji, aby wyremontować uszkodzone jednostki, co też uczynił. W drodze powrotnej doszło do spotkania z awizem « Hidronelle », która wręczyła mu akt mianowania admirała na ministra marynarki w nowym republikańskim rządzie. Stąd też natychmiast po zawinięciu do Cherbourga udał się do Paryża, a jego eskadra pod nową komendą kadm. księcia de Gueydona najpierw pozostała w Cherbourgu, aby odczekać kolej wydarzeń.

Odejście Francuzów umknęło uwadze Niemców. Jachmann zamierzał dokonać wypadu 1.09., kiedy to nareszcie uspokoiła się pogoda, żywiąc nadzieję, że blokująca eskadra przez te dni niepogody uległa rozproszeniu. Kiedy wraz ze swoimi pancerniku znalazł się na wysokości Helgolandu nie spotkał tam nikogo, co jednak nie oznaczało, że nudna, otępiająca i nieefektywna służba wartownicza załóg stacjonujących na Jade pancerników się zakończyła, która trwała do września, kiedy z Baltyku nadszedł meldunek, że znajdująca się do tej pory francuska eskadra wiceadmirała Bouët – Willaumeza rozpoczęła odwrót, gdyż nowy republikański rząd miał zamiar użyć lwiej części załóg w walkach na lądzie. W dniach 25.-27.09. zespół francuski kotwiczył na redzie Helgolandu, czego admirał Jachmann nie wykorzystał do dokonania wypadu, co spotkało się z ogólną krytyką podczas oceny jego okresu urzędowania, tym bardziej, że ogólna sytuacja militarna znacznie się zmieniła.

Krótkie spojrzenie na to, co się dzialo na Bałtyku, ukazuje, że francuska eskadra po wejściu 02.08. na ten akwen i po rozlokowaniu się w Zatoce Kjöge u południowego wyjścia z Sundu, koło Zelandii równie nie efektywnie działała, jak jej północny odpowiedniki u wejścia na rzekę Jade. Wynikiem blokady, ogłoszonej również od 12.08. było « jedno wielkie zero », jak to wynika oficjalnych francuskich dokumentów. Przeciwko słabych sił morskich Prus, która znajdowała się pod komendą kontradmirała Heldta , który podniósł swoją flagę na « Preußsischer Adler », które to składały się wyłączniez kanonierek ; w Gdańsku stacjonowała jeszcze korweta « Nymphe » ,a na akwenie koło Rugii operowało awizo « Grille », lecz były to wyjątki. Przeciwko tym siłom francuski admirał miał do wykonania bardzo niewdzięczną rolę, którą utrudniały dodatkowo sprzeczne rozkazy nadchodzące z Paryża, których treści były nie zdecydowane i pełne wątpliwości, raz nakazywano zachować ostrożność a z innym razem miały to być energiczne działania. Aby skutecznie blokować nieprzyjacielskie wybrzeże admirał miał za mało mniejszych i szybszych okrętów, a obiecywany korpus ekspedycyjny ostatecznie nie nadszedł, o czym już była mowa. Wewnętrzna « rada eskadry » postanowiła zbombardować niemieckie miasta bałtyckie Kołobrzeg i Gdańsk, co by mogło przynieść więcej szkody niż korzyści, z czego sobie Bouët – Willaumez doskonale zdawał sprawę, gdyż zajęte przez Niemców terytoria francuskie dałyby w tym przypadku doskonały powód do przeprowadzenia działań odwetowych, wzgl. do sięgnięcia do represji. Te rzeczowe przesłanki, a nie jak potem krzyczała prasa francuska o rzekomych « odruchach humanizmu » były powodem, że francuski admirał nie zdobył się na zbombardowanie miast. Działalność eskadry ograniczyła się do sporadycznych wypadów nad pruskie wybrzeże, ale nie dalej niż na bezpieczną odległość od niemieckich punktów obserwacyjnych. Działania bojowe ograniczyły się do kilku potyczek lekkich sił nawodnych obu stron ; najbardziej godny uwagi był napad ogniowy korwety gładkopokładowej « Nymphe » na francuską korwetę pancerną « Thetis » na wodach Zatoki Puckiej koło Gdańska. W takich okolicznościach Bouët – Willaumez był szczęśliwy, kiedy dotarł do niego 22.09. rozkaz wzywający go do powrotu do Francji. 25. przeszedł ze swoimi okrętami Duży Bełt, na czym się działania morskie na Bałtyku zakończyły. W większym lub mniejszym stopniu dotyczyło to także Morza Północnego. Nowy francuski minister marynarki, admirał Fourichon wycofał z floty wszystkich zbędnych ludzi i oddał do dyspozycji armii, około 30.000 ludzi, którzy stali się jądrem nowej armii republikańskiej. Jeden z admirałów, kontradm. Maurice Exelmans dostał się podczas kapitulacji Strasburga do niewoli. Będące jeszce w służbie okręty weszły w skład zreorganizowanej floty, która składała się z 2 eskadr pod komendą wiceadmirała de Gueydona i Boëut – Willaumez (później wiceadmirał Penhoat). Do jej zadań należało m.in. wsparcie armii lądowej na skrzydle podczas przedzierania się Niemców w głąb północnej Francji. Pojawiły się także problemy z portami, gdyż liczono się z wypadami pojedynczych niemieckich korwet pancernych. Zrezygnowano ostatecznie ze ścisłej blokady niemieckiego wybrzeża zadawalając się pojedynczymi wypadami na wody Zatoki Niemieckiej. Ostatni nastąpił krótko przed świętami Bożego Narodzenia w roku 1870. Do spotkania z jednostkami floty niemieckiej jednak nie doszło.

Stosowana przez Francuzów metoda zmusiła jednak Niemców do czuwania na Jade swoich pancerników, co dla załóg było bardzo męczące. Walka z wrogiem przerodziła się wnet w walkę z żywiołami, szczególnie, kiedy złapał mróz. Pomimo nacisków wiceadmirała Jachmanna do szybszego ukończenia śluz i doków w Wilhelmshaven, które byłyby jedynymi, w których moglyby przebywać te duże pancerniki, to prace posuwały się jednak bardzo powoli, co sprawiło, że « Kronprinz » mógł wejść do suchego doku nr II celem oczyszczenia dna dopiero w połowie grudnia 1870 r. Kiedy przybył « König Wilhelm », który był następnym w kolei sprawa się skomplikowała, gdyż wielkość okrętu, głębokość śluzy wymagały « odchudzenia » okrętu, co zostało w końcu wykonane, ale przy rezygnacji z gotowości bojowej okrętu nie było łatwe do przeprowadzenia. W tym czasie pokazała się po raz ostatni w tej wojnie marynarka francuska. Kiedy 21.12., kiedy lodu na Jade przybyło i stał się on grubszy do śluzy natychmiast skierowano « Kronzprinza » , a « König Wilhelm » uczynił to dopiero 23.12. Po krótkiej « rozgrzewce » między molami, okręt wszedł do portu wewnętrznego, lecz do suchego doku wprowadzono go dopiero 31.12. Operacje wojenne pancerników były najpierw zakończone, ale załoga po męczącej i nużącej służbie wartowniczej musiała wykonywać następnie nie mniej ciężką pracę w stoczni, gdyż jej załoga z kolei i stoczniowa infrastruktura nie nadążała już za przeprowadzeniem koniecznych na pancernikach robót. 14.01.1871 wydokowano « König Wilhelma », a przejęta teraz służba dozorowa była o niebo lepsza niż jeszcze przed miesiącem. Anulowano jednak rozkazy wysyłające korwetę opancerzoną »Elisabeth » na rejs szkolny na wody zachodnich Indii i « Kronprinza » w celu zbombardowania Cherbourga. Kiedy 03.02. von Roon otrzymał z Wersalu telegram, który informował o wejście w życie zawieszenia broni, działalność marynarki niemieckiej była zakończona.

Aby uzupełnić działalności bojową niemieckiej marynarki w wojnie lat 1870-1871 należy wspomnieć w sposób telegraficzny o: trzech desantach, które odbyły się przy wsparciu marynarzy, drugi raz miało to miejsce podczas oblężenia Strasburga, gdzie adiutant von Roona, kmdr ppor. von Reibintz na czele małego oddziału zwalczał na Renie francuskie kutry trałowe i rzeczne kanonierki wykonując również uderzenia odciążające. Podobne zadanie do wykonania miał również mały oddział broni minowo – torpedowej, który w grudniu 1870 i styczniu 1871 stacjonował w ujściu Sekwany. Trzecia operacja miała miejsce na Loarze w kampanii zimowej, kiedy działający tam 130 osobowy oddział pod dowództwem por. Jeschkego zajął 6 francuskich kanonierek .

Na akwenach zaoorskich marynarka miała okazję do skrzyżowania broni dwa razy; pierwszy to pojedynek kanonierki I. klasy « Meteor » z francuskim awizem « Bouvet », do którego doszło 09.11. koło Hawany, który zakończył się remisem. Ponieważ zasady i warunki owego pojedynku uzgodnili między sobą ob a dowódcy (ze strony niemieckiej, kpt. von Knorr i francuskim kmdr por. Franquetem), to przeszedł on do historii jako „ostatni pojedynek dżentelmenów”. Działania korwety opancerzonej „Arcona” na początku roku 1871 prowadzone były bez przekonania i nie przyniosły spodziewanych efektów, a jej próba przedarcia się na szerokie wody, by prowadzić wojnę krążowniczą spełzła na niczym, a wspomniana działalność niebawem się zakończyła, kiedy ją zablokowano u ujścia rzeki Tajo. Kanclerz Bismarck chcąc uniknąć interwencji państw neutralnych (głównie USA i Wielkiej Brytanii) czynił wszystko, aby bardzo szybko zawrzeć pokój z Francją, nie dbając i nie angażując się w charakterystycznej dla siebie energii we wspomniany sposób prowadzenia działań wojennych. Ustosunkowanie się do odrzucenia przez Bismarcka wysuniętego pomysłu zagarnięcia większości pancernych okrętów floty francuskiej znajdujących się w metropolii i w koloniach po zwycięstwie Niemiec, wykroczyłoby poza ramy niniejszej książki.

Jeżeli można się pokusić o ocenę działalności floty niemieckiej w ledwo, co zakończonej wojnie, to chyba bardziej dobitniej nie można by ją opisać, niż to uczynił tytuł pewnego artykułu, który ukazał się w periodyku „Marine-Rundschau” pod tytułem „W cieniu armii i wielkiej polityki” (Im Schatten der Armee und der großen Politik”). Pod względem militarnym flota niemiecka ustępowała francuskiej pod każdym względem i jej działalność musiała się ograniczyć do tzw. „ukłuć szpilką” (Nadelstiche) i jako „fleet in beeing” musiała wykazać się całym swoim kunsztem, aby przeciwdziałać francuskim próbom wylądowania na wybrzeżach Niemiec i nie dopuszczenia do zbyt bliskiej ich blokady. Wywiązała się jednak z obu zadań – przy wydanej pomocy armii walczącej na lądzie – wykonując swoją uciążliwą i żmudną służbę. Jak nisko oceniono potem w Niemczech jej służbę niech świadczy fakt (niezależnie od znikomej liczby Żelaznych Krzyży, którymi odznaczono ludzi marynarki), że dopiero po długotrwałych posiedzeniach parlamentu, niektórzy oficerowie i marynarze wyróżnieni zostali upamiętniającą wydarzenia monetą okolicznościową. Bardzo nieliczna delegacja floty niemieckiej, która wzięła udział w paradzie zwycięstwa, która miała zaszczyt przemaszerować przez Bramę Brandenburską była namacalnym dowodem, w jak mizernie oceniano udział marynarki wojennej w odniesionym zwycięstwie.

na podstawie:

- Hildebrand H.H – Röhr A.– Steinmetz H.-O. – Die Deutschen Kriegsschiffe, Biographien – ein Spiegel Marinegeschichte von 1815 bis zur Gegenwart, Mundus Verlag Ratingen b.d.w.

- Kroschel G – Evers A.-L. – Die deutsche Flotte 1848-1945, Geschichte des deutschen Kriegsschiffbaus in 437 Bildern, Lohse – Eissing, Wilhelmshaven, Vierte, verbesserte Auflage 1996 (tłumaczenia z . niemieckiego własne)

- Tirpitz A. von – Wspomnienia, Warszawa 1997

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Z3W   

Jak oceniacie jej przebieg? Czy Francuzi musieli tą wojnę przegrać i to, aż na taką skalę? Jakie były jej konsekwencje dla obu krajów?

Francuzi po przegranej wojnie musieli oddać Niemcom Alzację i Lotaryngię i zapłacić wysoką kontrybucję ale to tylko szczegół.Jedno przyznam Bismarckowi udało się osiągnął swój cel i do całkowitego odizolowania Francji potrzebował sojuszu z innymi potężnymi sąsiadami np.Rosji.Ale jego dzieło

zostało pogrzebane przez cesarza Wilhelma II Hohenzollern który wycofał się z tego sojuszu.Francja dążyła od tego momentu na odwecie na Niemcach co im się udało podczas I wojny światowej

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.