Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
nazaa

Związki frazeologiczne a historia

Rekomendowane odpowiedzi

gregski   

Moi Drodzy!

Co to za zwierzę „Muł Festusa”?

Podobno jest takie powiedzenie „uparty jak Muł Festusa.

Sam przez jedną osobę kilkakrotnie zostałem do owego stworzenia przyrównany (oczywiście najzupełniej niesłusznie). Gdy pytałem się skąd to powiedzenie i do czego się odnosi w odpowiedzi otrzymałem tylko wzruszenie ramion.

Poszukując odpowiedzi znalazłem tylko informacje o Festusie ale nic o jego ewentualnym zwierzęciu. Mam więc pytanie czy rzeczywiście takie powiedzenie istnieje? Czy kiedyś je słyszeliście? No i do jakiego zdarzenia się odnosi?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

"Zderzenie bridżowe" - w latach trzydziestych XX wieku w USA zapanować miała moda na grę w brydża.

Moda tak powszechna, że stała się przedmiotem oskarżeń z ambon (gdzie nazywana była dziełem Szatana).

Grano w czasie przerw w pracy, gazety drukowały zadania brydżowe itd. W samym Nowym Jorku powstać

miało 50 tysięcy klubów brydżowych.

"Można zobaczyć nieraz automobilistów, którzy oczekując na skrzyżowaniach ulic sygnału do ruszenia z

miejsca, opierając o kierownicę papier z zadaniem a w zębach trzymają ołówek i kombinują, zamiast

zważać na na jezdnię. Jest to tak częste, że nawet katastrofy wynikłe z takiej nieuwagi kierowców

nazwano 'zderzeniami bridżowymi'".

/"Orędownik Wielkopolski", R. 63, nr 1, 1 stycznia 1933/

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Sami mieszkańcy Albionu nie są tego pewni, czy faktycznie chodzi o nadruk na biletach Peninsula & Orient (firma zaprzecza temu)

czy raczej o bazgroły marynarzy na ścianach...

Ale pewnie gregski ma więcej ciekawostek i wiedzy o tym wyrażeniu.

O the posh posh traveling life, the traveling life for me

First cabin and captain's table regal company

Pardon the dust of the upper crust - fetch us a cup of tea

Port out, starboard home, posh with a capital POSH, posh

Ja dodam od siebie: afera z maderskimi pocztówkami.

Zna ktoś szczegóły?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   
Port out, starboard home

Dokladnie!

Oczywiscie to powiedzenie mialo sens w czasach pomiedzy otwarciem kanalu sueskiego a wprowadzeniem na statkach klimatyzacji.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

"Czubek", "zabrano go do czubków" - tak w języku potocznym nazywa się osoby chore psychicznie, czy z podobnymi zaburzeniami.

A skąd się to wzięło?

W XIX polszczyźnie utrwaliło się określanie członków zakonu bonifratrów, jako "czubki", a to z racji charakterystycznego spiczastego zakończenia kaptura. Z czasem pojawiło się wyrażenie: "do czubków", czyli że ktoś przebywał w zakładzie tego zakonu.

Jak wiadomo Jan Ciudad, założyciel zakonu, miał w swym życiu epizod w postaci przebywania w zakładzie dla chorych psychicznie w Grenadzie. Przeżycia związane z pobytem w tym miejscu natchnęły go do powołania zakonu mającego przynieść ulgę osobom cierpiącym na takie zaburzenia.

/szerzej: H. Gapski "Bonifratrzy w Europie Środkowo-Wschodniej do końca XVIII wieku. Rozwój sieci konwentów szpitali", w: "Bracia, czyńcie dobro. 400 lat Zakonu Bonifratrów w Polsce 1609–2009" red. M. Surdacki/

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Wyrażenie "z braku laku..." - oznacza dziś "z braku czegoś lepszego",

wcześniej istniało w powiedzeniu "z braku laku i opłatek dobry".

A samo powiedzenie nawiązywało do zabezpieczania przesyłanych listów.

A czemu "podbijać bębenek" wiąże się z polowaniem?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

A samo powiedzenie nawiązywało do zabezpieczania przesyłanych listów.

Gwoli ścisłości.

Chodzi tu o pieczęć opłatkową, przystawiano ją nie tylko do listów ale też dokumentów i to ważnych dokumentów.

Tu przykłady takich pieczęci:

http://romanikowie.org/art_images/pieczecie/pieczec_cerkiew_rozborz_okragly_oplatek.jpg

http://www.cieszyn.pl/files/pieczec_oplatkowa.jpg

http://img15.tablica.pl/images_tablicapl/15379805_1_644x461_stara-pieczec-oplatkowa-reichenau-bogatynia-rrr-bogatynia.jpg

http://histmag.org/grafika/articles3/sztukakonserwacji/21.jpg

Wykonywano ją z ciasta, stąd opłatkowa.

Trochę ciasta z mąki i wody rozgniatano na papierze, przykrywano małym papierkiem, niekiedy fantazyjnie powycinanym i odciskano pieczęć.

Jest jeszcze inny rodzaj, mylnie uważany za pieczęć opłatkową.

Wszystko przebiega tak samo tylko, zamiast ciasta kapało się trochę wosku.

No i ostatnia, pieczęć odciskana bezpośrednio na papierze, za pomocą młotka oczywiście.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Pozostawiając "bębenek" na później; dlaczego bielizna kojarzy nam się z dziuplą i orzechami?

I czy jest to uzasadnione językowo?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Ponoć bielizna: odzież wewnętrzna, źródło swe ma w wiewiórczych brzuszkach (białych) którymi podbijano wewnętrzne części odzieży.

Co do podbijania bębenka - dawniejszymi czasy służyło to płoszeniu ptactwa przy polowaniu z sokołami, czy innymi ptakami drapieżnymi.

Z innej beczki, całe życie człek się uczy...

Złota Orda, Biała Orda - te określenia wydawały mi się jasne: chodziło o kolory (nieistotne czego), a tu secesjonista potknął się.

Co kryje się zatem w Złotej Ordzie?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   

Zauważyłem, że zakończyłem sprawę POSH w nieco idiotyczny sposób.

Wydaje mi się że można to trochę rozwinąć.

Stalowe nadbudówki statku nagrzewają się w słońcu jak diabli. Tak więc w czasach gdy nie istniała klimatyzacja i trzeba było zadowolić się tylko naturalnym nawiewem ocienione kabiny były zdecydowanie chłodniejsze od tych wystawionych na działanie promieni słonecznych.

Gdy podróżowano z Brytanii do Indii, Nowej Zelandii, Singapuru czy Australii płynięto głównie na wschód. Gorąc zaczynał się na Morzu Śródziemnym a słońce było po prawej burcie (starboard). Lewa burta (portside) była w cieniu. Tak więc PORT OUT.

W drodze powrotnej odwrotnie. Lewa burta była w słońcu a prawa w cieniu. Czyli STARBOARD HOME.

„Posh” to byli ludzie którzy albo potrafili sobie załatwić atrakcyjniejsze kabiny albo było ich na to stać.

Tak mi to przynajmniej wyjasniono...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
jancet   

Ponoć bielizna: odzież wewnętrzna, źródło swe ma w wiewiórczych brzuszkach (białych) którymi podbijano wewnętrzne części odzieży.

Mi się słowo "bielizna" z wiewiórkami nie kojarzy :unsure: .

Znacznie prostsze wydaje mi się wyjaśnienie tradycyjne i intuicyjnie oczywiste, że gacie i koszule nazywano bielizną, bo były białe. A były białe, bo bielenie było prostsze od barwienia - zresztą przed barwieniem też przeważnie bielono. A po co męczyć się z barwieniem, wyszywaniem, haftowaniem czy innym ozdabianiem tego, czym popisać się przed sąsiadami nie sposób.

Bardzo niedawno odzież wewnętrzna była z reguły czy niemal z reguły biała, przynajmniej męska. Podobnie jak prześcieradła i powłoczki, czyli bielizna pościelowa, oraz obrusy i serwety, czyli bielizna stołowa.

Spotkałem się też z określaniem mianem "bielizna" przez podlaskich cieśli drewna stosunkowo młodych (kilkudziesięcioletnich) sosen, bo drewno to jest bardzo jasne, niemal białe, w odróżnieniu od ciemniejszej "twardzizny", czyli części drewna sosen 100-letnich i starszych.

Nijakiego związku tych "bielizn" z wiewiórkami dostrzec nie potrafię.

Gregski, dzięki za to rozwinięcie.

Edytowane przez jancet

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jak napisała w swej pracy doktorskiej "Słownictwo rzemiosł skórzanych w polszczyźnie historycznej" Jowita Żurawska-Chaszczewska (UAM w Poznaniu, Wydział Filologii Polskiej i Klasycznej):

"Futra szyto również ze skórek wiewiórczych. Nazywano je bielicą, bielizną, bielką (biełką, białką), wiewiórkami".

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.