Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Albinos

Powstanie Warszawskie z drugiej strony barykady

Rekomendowane odpowiedzi

Albinos   

Doceniam inwencję twórczą, ale jednak prosiłbym, abyśmy skupili się na w miarę możliwości (na tyle na ile pozwala temat) rzeczowej dyskusji. Opisy tego co być zrobił z nim, naprawdę nie są potrzebne. A nazwiska piszemy z wielkiej litery, czyje by to nazwisko nie było. Więc proszę stosować się do zasad pisowni polskiej.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
marcin29   

Czytając ksiązke L.Bartelskiego Mokotów 1944 natrafiłem na fragment dotyczący oficera Waffen SS który pochodził z Luksemburga albo Lichtensteinu, został zidentyfikowany jako zbrodniaż wojenny , postawiono go przed Sąd Wojenny dostał kare śmierci - rozstrzelano go. Mam następującą kwestje czy ci z RONA i brygady Dirlewangera-batalion azerski,kaukaski,turkmeński też byli sądzeni indywidualnie czy sama przynależność do tych formacji to był KS

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
Mam następującą kwestje czy ci z RONA i brygady Dirlewangera-batalion azerski,kaukaski,turkmeński też byli sądzeni indywidualnie czy sama przynależność do tych formacji to był KS

Raczej ciężko się spodziewać, aby ich sądzono indywidualnie. Nigdy też nie spotkałem się z informacją, że takie procesy miały miejsce. Inna sprawa, to to, że spora ich część mogła nie przeżyć powstania.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Niedawno przypadkowo natknąłem się na artykuł w którym były opublikowane listy niemieckiego porucznika, dziś udało mi się odnaleźć je w formie cyfrowej:

Peter Stölten – niespełna 22-letni porucznik Wehrmachtu – przez prawie całe powstanie pisał listy do rodziny i narzeczonej. Nie ukrywał w nich swego uznania dla walczących Polaków ani krytycyzmu wobec działań SS. Przez kilkadziesiąt lat listy były nieznane. Po raz pierwszy drukujemy je po polsku.

Na listy Stöltena przypadkiem natrafiła podczas studiów niemiecka historyczka Astrid Irrgang i opublikowała je w swojej pracy doktorskiej. Tłumaczenie Arkadiusz Stempin. Oto niektóre z nich:

Z nie do końca zniszczonych budynków zabiera się to, co najpiękniejsze, rzeźby, sofy, gobeliny. Wkrótce wszystko spłonie. Już teraz wszystko jest zdemolowane. Grzęźnie się po kolana w domowych sprzętach, śmieciach, skorupach naczyń i brudzie! Niewyobrażalne, wstrząsające spustoszenie. Tak, tak, nosiciele kultury europejskiej. Już oni coś wyniosą! Mieszkamy od wczoraj obok elektrowni. Często widziałem tu mieszkania o wysokim standardzie i piękne, nowoczesne meble. Wydaje się, że małe, przede wszystkim słowiańskie narody mają w tym kierunku pewien szczególny zmysł. Może to znak ich wielkiej przyszłości? Niemcy oczywiście nie potrafią im dotrzymać kroku, podobnie jak stara i całkiem zakurzona Francja. Policja puszcza z dymem ostatnie nienaruszone kamienice. O SS nie chcę pisać. To zbieranina ludzi na specjalnych prawach. (…) Którejś nocy zachodzę do lazaretu, by nawiązać łączność z kompanią SS. Capi tam strasznie, a w izbie, w której nocuje dowódca kompanii i 20 żołnierzy SS, jeden z nich stoi w kącie i leje. Tuż przy drzwiach drugi „znosi jajko”. Złożyłem raport z zajścia dowódcy batalionu SS. Ten odpowiedział: „W dupie to mam, niech sobie nawet szczają do oczu!”.

(List do rodziców, 16 września 1944)

Dziś przedzierałem się i czołgałem wzdłuż Wisły, docierając do naszych przednich linii. Obrazy, które trudno zapomnieć. Wśród ruin domów na odcinku operacyjnym jednej kompanii na jednego zabitego żołnierza przypadało dziesięć trupów mieszkańców, mężczyzn i kobiet. Cuchnące, pokurczone zwłoki. Ze zgliszcz i ruin zionął nieprawdopodobny odór. Jak taki Bosch przeniósłby na płótno swoje fantazje z piekła rodem, gdyby mu przyszło zobaczyć ten widok?

(List do narzeczonej, 23 września 1944)

W stojących jeszcze kamienicach brnie się po zdemolowanych mieszkaniach niczym w błocie po kolana. Wszystko zostało bezsensownie zniszczone i szczęka pod stopami. Pomimo zgliszcz jednak można zobaczyć, jak żyli tu ludzie, a po rozrzuconych wyrobach rzemieślniczych i dziełach sztuki – ich wysoką kulturę osobistą. Ale nic tak nie chwyta za serce jak porzucona fotografia dziecka o blond włosach, z loczkami. Daj Boże, by nic mu się nie przytrafiło, wyrwało się równocześnie z ust moich i stojącego obok mnie porucznika.

(Z listu do siostry, 24 września)

Warszawa z całą ostrością pokazuje przede wszystkim prawdziwe oblicze wojny (…). Do widoku ciał mężczyzn jestem przyzwyczajony, już od dawna są częścią naturalnego porządku. Ale kiedy w rozerwanych szczątkach kobiet

widzi się kwitnące niegdyś wdzięki i zupełnie inne, pełne miłości, beztroskie życie albo kiedy widzi się dzieci, których niewinność obdarzam – bez względu na język, jakim się posługują – najsilniejszą miłością, nawet w tych koszmarnych czasach. (…)

Pisząc do ojca, wspomniałem o dziewczynie, o której się mówiło w naszej kompanii. Nigdy jej nie widziałem, znam ją jednak z opowiadań, a ponieważ w mojej pamięci pozostały niezapomniane ramy, tło, otoczenie innych wydarzeń, mógłbym z pewnością nazwać to moim najpiękniejszym przeżyciem („piękny” jest oczywiście wątpliwym określeniem, lepiej powiedzieć głębokim przeżyciem, inaczej pod pojęciem „piękny” rozumie się coś wstrząsającego). Kiedy zdobywano bank emisyjny, od wielu dni sztukasy, działa przeciwlotnicze, moździerze, gazy zapalające używane były do zdobywania tego jednego budynku. Kiedy szereg działek szturmowych z lufami na wysokości piersi człowieka podjechał pod same piwnice, większa część ludności cywilnej poddała się. Wychodzili ze śladami gruzu i przeżywanego bez przerwy strachu. Pełzali po ziemi wśród gwizdu granatów nad ich głowami, błysku strzałów i huku działek szturmowych, skamląc jak opętani. Ta dziewczyna stała wyprostowana ze spokojnym, poważnym wyrazem twarzy, lekko tylko kiwając głową nad tym szalonym zachowaniem wywołanym strachem o życie znajomych i obcych. Stała w ogniu, w obłąkaniu, nietknięta.

(List do narzeczonej, 28 września 1944)

Kapitulacja była bez wątpienia przeżyciem, jakie rzadko trafiają się w życiu. Jej rzeczywistość usuwa w cień każdy teatr, każdą wielką tragedię. Polacy otrzymali żołnierskie, honorowe warunki, na które zasłużyli sobie autentycznym bohaterstwem w walce. Walczyli, na Boga, lepiej niż my. Ale możemy się uczyć, że: 1) z takiej formy zarządzania ujarzmionymi narodami nie może nic rozsądnego wyniknąć; smutne, ale prawdziwe!; 2) to nie my uosabiamy siłę ducha, nacjonalizm, ofiarność i siłę (nie możemy pochwalić się tym, co pokazali Polacy); 3) miast można bronić miesiącami, przy znacznie większych stratach po stronie atakujących; 4) chociaż duch walki, czysta, dzielna postawa mogą wiele zdziałać, mimo wszystko lepszy duch ulegnie zawsze materii. Czy historia może być sprawiedliwa? Tutaj nie. Czym jest naród, skoro mocarstwo zawsze go zgniecie?

(List do ojca, 5 października 1944)

Jestem tam, gdzie kręci się kronikę „Wochen- schau”, i widziałem w tych dniach dramat polskiej kapitulacji. Nie oszukujmy się: Warszawa padła na skutek koncentracji naszej ciężkiej broni, a nie dzięki odwadze przeróżnych oddziałów, nawet jeśli niektóre z nich bardzo dobrze walczyły. Straty stanowią około połowy strat z kampanii wrześniowej. Warszawa była księgą ludzkich namiętności: słabości, wzlotów, bestialstwa i szaleństwa. Wojna – jak żadna inna – potrafiła pokazać niezgłębione obszary człowieczeństwa i bestialstwa. Bohatersko walczyli jednak pod wpływem sytuacji, w jakiej się znaleźli, przede wszystkim powstańcy. I gdyby Londyn, który wydał polecenia dotyczące nawet najdrobniejszych spraw, nie rozkazał kapitulacji, długo jeszcze mielibyśmy twardy orzech do zgryzienia. Przelałoby się jeszcze wiele krwi.

Powstańcy zasłużyli na to, by traktowano ich jak żołnierzy. Cóż mogli Polacy poradzić na to, że utracili państwowość, że nie mieli sił zbrojnych. Ja także nie chciałbym żyć pod niemiecką administracją.

Po kapitulacji powstańcy maszerowali równym krokiem, czwórkami, mijając zamazane, przepełnione bólem twarze kobiet, ubrani we wszystkie możliwe części mundurów Wehr- machtu i organizacji politycznych, z bronią gotową do złożenia. Bez rozpaczy, nieugięci w narodowej dumie. Wzorowo!

(List do matki, 16 października 1944)

www.newsweek.pl

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
flint   
Czytając ksiązke L.Bartelskiego Mokotów 1944 natrafiłem na fragment dotyczący oficera Waffen SS który pochodził z Luksemburga albo Lichtensteinu, został zidentyfikowany jako zbrodniaż wojenny , postawiono go przed Sąd Wojenny dostał kare śmierci - rozstrzelano go. Mam następującą kwestje czy ci z RONA i brygady Dirlewangera-batalion azerski,kaukaski,turkmeński też byli sądzeni indywidualnie czy sama przynależność do tych formacji to był KS

Zasada był następująca:

Do niewoli brano wehrmachtowców a żandarmów, ss-manów, gestapowców i członków kolaboracyjnych jednostek wojskowych rozwalano.

Być może jednak od tej praktyki były jakieś odstępstwa.

Edytowane przez flint

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

To znaczy jakie odstępstwa? Wszystko było regulowane rozkazami KO. Nie było za dużo miejsca na improwizację w tym temacie. Skoro na Starówce wszystko działało dość sprawnie, to taki Mokotów i Śródmieście tym bardziej.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
widiowy7   
Wszystko było regulowane rozkazami KO.

Tzn.? Nie chcę być lakoniczny co to było KO?

tego śmiecia ścierwo dIrlewangera ( celowo z małe litery) :x :x :x :x :x powiesiłbym za jadra a potem rozprułbym mu żyły na rękach, na końcu rozciałbym mu jame brzuszną jelito przywiazałbym do konia i puściłbym go galopem . W ten sposób by zdechł a wszystko przy aplauzie Polaków

Natomiast ja, zapewniłbym mu uczciwy proces. Udział w samosądzie nie jest moją ulubioną formą spędzania czasu.

A że jednak był żołnierzem ( choć trudno przechodzi przez gardło ) powinien zostać rozstrzelany.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
Tzn.? Nie chcę być lakoniczny co to było KO?

Nie "co", ale "kto"^_^ Komendant Okręgu, czyli "Monter".

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
widiowy7   

No zrozumiałem ^_^

A znowu czy na forum jest temat o jeńcach niemieckich w Powstaniu?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
flint   

Istnieje niesamowita relacja o powstaniu warszawskim widzianym ze strony niemieckiej autorstwa Polaka prof. Jana Moor - Jankowskiego.

Podaję link:

http://forum.nhl.com.pl/archiwum/wywiad.pdf

Jeżeli link nie działa to stronę, która się otworzy trzeba odświerzyć i wtedy załaduje sie dokument w formacie pdf z wywiadem.

Edytowane przez flint

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.