Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/

Rekomendowane odpowiedzi

Tomasz N   

Pomyliłem się z tym typowaniem zwiększenia osób objętych kwarantanną z powodu objęcia nią i domowników. Ilość zarówno miejsc jak i osób objętych kwarantanną w moim powiecie stale spada, a proporcja ok. 1,25 osoby na miejsce kwarantanny się utrzymuje. Z tego wynikałoby, że ich również od razu objęto kwarantanną.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Czy takie przypadki też podchodzą pod pandemię ?

 

Dzisiaj około godziny 16:39 do służb ratunkowych wpłynęło zgłoszenie o zdarzeniu na DK-1 w Goczałkowicach-Zdroju w pobliżu skrzyżowania z ulicą Główną i Szkolną. U kierowcy samochodu ciężarowego doszło do nagłego zatrzymania krążenia. Niestety ratownicy przegrali walkę o życie mężczyzny.

"Świadkowie nie rozpoczęli reanimacji z obawy przed zakażeniem koronawirusem" -

 

 

Goczałkowice-Zdrój: przegrana walka o życie kierowcy ciężarówki

 

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Podobnie jak w przypadku osoby, która codziennie udawała się do pracy przez park, a wskutek ograniczeń musiała zmienić swą zwyczajową trasę i spadł jej na głowę kawał gruzu zabijając na miejscu. Zatem będzie ofiarą dla socjologów ale nie dla statystyk medycznych. A potwierdzeniem powodów nieudzielenia pomocy jest anonimowy  wpis na FB.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Brakowała mi secesjonisty. Naprawdę, bez szyderstwa.

Ja lubię zajmować się argumentami od tyłu, więc i teraz tak zrobię.

Tak, napisałem tak, nie znając jeszcze realiów i będąc rozzłoszczony faktem, że kilka dni później miało odbyć się moje wydarzenie, które było już jakiś czas planowane i miało być (i tak w sumie będzie) dość ważnym w naszym mieście.

Co do reszty. Ja nie jestem z opozycji, więc jakieś takie teksty w moją stronę o dowalaniu PiS są lekko nie na miejscu, bo mnie samego irytują różnej maści KODerzy, którzy biją w czambuł, nie patrząc nawet czy jakieś rozwiązane jest słuszne czy nie. Prawda jest taka, że pracownicy transgraniczni zostali z dnia na dzień pozbawieni wszystkiego i nie mogą liczyć na nic. Czesi nic nie dadzą, bo mówią, że skoro Polacy zamknęli granice, to niech Polacy płacą, a Polacy mówią, że o jakiekolwiek zasiłki należy ubiegać się w państwie, gdzie funkcje firma i błędne kolo się zamyka. 

Co do płynności finansowej to odnoszę wrażenie, że taki Amazon albo Jeronimo Martins akurat o to nie muszą się martwić, bo czy działając czy nie są na tyle bogatymi przedsiębiorstwami, że są w stanie utrzymać wszystko tak jak było, nawet nie generując przychodów, szczególnie że w ich przypadku różnie bywa z podatkami. Tak więc pompowanie w nich pieniędzy jest tylko dowodem na tworzącą się cyberpunkową rzeczywistość. Oczywiście co innego mniejsze firmy, które realnie potrzebują pomocy. Ale co z ludźmi, którzy po prostu będą bezrobotni?  

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   

U nas na statku dzis rozpoczelo sie codzienne mierzenie temperatury.

Starszy oficer ma taka tabelke w excelu i ma tam wpisywac codziennie wynik pomiaru temperatury kazdego czlonka zalogi.

Jestesmy nieco zaniepokojeni.

Na razie wymagane jest badanie przy pomocy zdalnego termometru (no wiecie taki "pistolet") i mierzy sie temperature czola delikwenta.

Strach pomyslec co bedzie gdy firma zazyczy sobie dokladniejsze i bezposrednie pomiary....

Edytowane przez gregski

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Ale wymazobus raczej tam do Was nie zajedzie. Ot jak język polski zyskuje na epidemii.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
22 godziny temu, gregski napisał:

Na razie wymagane jest badanie przy pomocy zdalnego termometru (no wiecie taki "pistolet") i mierzy sie temperature czola delikwenta

 

Cóż, w pewnej dużej instytucji w Warszawie też mierzą temperaturę pracownikom za pomocą pistoletu na podczerwień, tylko chyba źle skalibrowanym gdyż przeciętna temp. pierwszych delikwentów wychodziła ok. 34°C. Sam pomysł jest nieszczególnie mądrym, przekonanie że podstawowa temp. to 36,6°C a wszystko powyżej 37°C jest podejrzane, prowadzić może do błędnych wniosków. Trudno oczekiwać by ochrona czy jakiś pracownik administracji miał wiedzę co do tego, że (i jak) temperatura się zmienia w cyklu dobowym, czy osoba przybyła do pracy na rowerze, w jakiej fazie cyklu jest kobieta itp. Co zrobi taki pracownik widząc, że delikwent ma na skroni 37,8°C, czyli często jak najbardziej "normalną" temperaturę?

 

22 godziny temu, gregski napisał:

Strach pomyslec co bedzie gdy firma zazyczy sobie dokladniejsze i bezposrednie pomiary....

 

Modlić się by padło na wnętrze ucha, tylko trzeba uwzględnić że zakres "normalnych" temperatur w uchu jest jeszcze większy a skrajne wartości wyższe niż na skroni.

 

23 godziny temu, TyberiusClaudius napisał:

Czesi nic nie dadzą, bo mówią, że skoro Polacy zamknęli granice, to niech Polacy płacą, a Polacy mówią, że o jakiekolwiek zasiłki należy ubiegać się w państwie, gdzie funkcje firma i błędne kolo się zamyka

 

Tyle że to nieprawda, i nieistotnym jest co anonimowi Czesi czy Polacy mówią, tylko istotne są regulacje prawne. Nie jest prawdą, że zasiłek dla bezrobotnych uzależniony jest od miejsca lokalizacji firmy w której byliśmy zatrudnieni. Co do zasady pracownik podlega jednemu systemowi zabezpieczenia społecznego, w przypadku Polaka pracującego w Czechach będzie to czeski system ale osoba taka może skorzystać z uprawnień regulującego status pracownika powracającego. Jeśli jego okres pracy w Polsce i doliczony okres pracy w innym kraju UE jest odpowiedni to nic nie stoi na przeszkodzie do skorzystania z naszego systemu. "Argument" o Czechach mówiących: "skoro Polacy zamknęli granice" jest o tyle kuriozalny, że nie jest jakąś wielką tajemnicą, że Czesi 13 marca zamknęli swe granice dla obcokrajowców (z małymi wyjątkami). Zatem ktoś plecie androny a Tyberiusz je powtarza, a skoro żyje w mieście przygranicznym to raczej wie jak wygląda prawdziwa sytuacja prawna związana z przekraczaniem granicy (w stronę czeską). O zasiłkach z opieki społecznej nie będę się wypowiadać gdyż nie znam kryteriów jakie obowiązują w Czechach.

Pracownicy transgraniczni znaleźli się w ciężkiej sytuacji ale wcale nie w cięższej niż wielu pracowników w kraju. Przejrzałem ów "raport" zamieszczony na tvn24.pl ""Polski rząd nam nie pomoże, bo pracujemy w Czechach. Czeski nie pomoże, bo polski zamknął granice"", i nie bardzo rozumiem sens tych oskarżeń. Ktoś kiedyś podjął decyzję o pracy w innym kraju, może nie było dlań odpowiedniej pracy w okolicy i musiał taką wybrać, może warunki tam zaproponowane wydawały mu się atrakcyjniejsze, tak czy inaczej wybrał i wybrał z dobrodziejstwem inwentarza. Czyli: warunkami pracy, zatrudnienia, przysługujących uprawnień socjalnych czy urlopowych. Teraz jakiś górnik skarży się, że pracownik taki jak on musi wykorzystać urlop albo iść na chorobowe, a co do urlopu to: "Z kolei urlop mają tylko ci, którzy pracują długo. Po każdym miesiącu pracy naliczane jest dwa i pół dnia wolnego". Tylko nie podał ile wynosi urlop po przepracowaniu dwóch miesięcy, w Polsce urlop przysługuje na ogół po miesiącu pracy a w Czechach po sześćdziesięciu dniach, z oczywistymi doliczeniami (jak okres nauki itp.) i różnicami, zatem generalizuję. Po sześćdziesięciu dniach pracy w Czechach (u jednego pracodawcy) na ogół pracownik uzyskuje min. 4 tygodnie urlopu. Te 2,5 dnia wolnego po każdym miesiącu wypada skonfrontować z polskimi realiami gdzie po miesiącu na ogół zyskuje się uprawnienie do 1,6 dnia. Wszystko oczywiście zależy od typu umowy o zatrudnieniu. Nie widzę jednak szczególnej różnicy pomiędzy pracownikiem z kopalni w Stonawie a pracownikiem na umowie zlecenie zatrudnionym w zamkniętym, dużym salonie kosmetycznym w Warszawie. Noo jednak jest różnica, górnik ma wybór: pozostanę w kraju na chorobowym/urlopie otrzymując mniej niż kiedy bym pracował i mając w perspektywie myśl, że jak to wszystko potrwa dłużej to pracodawca może rozwiązać ze mną umowę i zatrudnić na moje miejsce mieszkańca Czech, zdecydować się na rozłąkę z rodziną i obniżenie dochodu poprzez konieczność zakwaterowania w Czechach mając w perspektywie myśl, że zwiększy to być może szanse na utrzymanie tej pracy. Tego wyboru pracownik z Warszawy już nie ma.

 

Do tej pory żyłem w przekonaniu, że osoby poddawane są kwarantannie a to z powodu zakażenia a to z powodu większego potencjalnego zagrożenia i konieczności obserwacji, jak w przypadku osób powracających z zagranicy. Dzięki wpisom Tyberiusza na FB wiem, że kwarantanna jest przypieczętowaniem sytuacji: braku upominania się o pracowników przy taśmie czy w sklepach spożywczych, faktu że przedsiębiorcom nie spadł włos z głowy, że wielcy giganci (typu Amazon czy Jeronimo Martins) nie łożą na wszystkich.

"Czy koronawirus uczy kogokolwiek solidarności? Czy koronawirus obala kapitalizm? Nie, żadnej rewolucji nie będzie. Będzie tylko jeszcze większy rozdźwięk między kapitalistami, do których właśnie płyną miliardy z polskiego budżetu, a zwykłymi ludźmi, pracownikami, którym nikt nie klaszcze i którym co lotniejsi liberałowie chcą odebrać 500+, żeby gospodarka mniej cierpiała. Albo żeby przedsiębiorcom nie spadł włos z głowy, chociaż giganci, tacy jak Amazon, Jeronimo Martins i tym podobni powinni być pierwszymi, którzy chcąc lub nie chcąc łożą na nas wszystklch
Jednak tak nie jest. 30 lat ekip rządzących, których jedyną aspiracją jest obsadzenie wysokopłatnych stanowisk państwowych członkami swoich rodzin dało w efekcie państwo z kartonu, które tak bardzo uwierzyło w swój sukces, że daje pieniądze tym, który już je mają. O całej reszcie się nie pamięta, a wręcz to ich obarcza się wszelkimi kosztami.
Ale upominanie się o pracownice sklepów spożywczych czy wyrobników pracujących przy taśmie przecież nie jest takie sexy jak wsparcie medyków.
A z czego to wynika? Ano ze zniszczenia naszej wspólnotowości. Kwarantanna jest smutnym przypieczętowaniem tego wszystkiego. Zatomizowaniem do kwadratu. A przy okazji dobija się tych najsłabszych. Nastolatków goni policja, domowi oprawcy triumfują, ludzi z depresją co najwyżej się wyśmiewa, bezdomni mogą zdychać pod płotem, bo są teraz o wiele ważniejsze sprawy
".

 

Wiele jadłodajni dla bezdomnych wstrzymało swą działalność ale wciąż działają inne bądź zmieniły jedynie formę wydawania posiłków (przejście na suchy prowiant, punkty mobilne). Gdzie zatem zdychają pod płotem bezdomni? Mógłby nam przybliżyć Tyberiusz przypadki dobijania nastolatków? Internet to takie miejsce gdzie na ogół można całkiem bezkarnie pleść duby smalone bo i tak za kilkanaście wpisów nikt nie będzie pamiętał poprzednich bzdur.

 

"Co lepiej wygląda: pieniądze przeznaczone na płonącą katedrę Notre Dame czy próba zrobienia czegoś wobec obozów dla uchodźców, gdzie od miesięcy trwają i gniją ludzie, którzy uwierzyli, że ktoś na nich czeka?".

 

Najlepiej by wyglądało gdyby Tyberiusz odnalazł tych umierających pod płotem w naszym kraju i wspomógł ich, ale z doświadczenia wiem, że najłatwiej tworzyć apele i zamieszczać kolejne grafiki w sieci ale jak już trzeba zrobić coś konkretnego niedaleko siebie to brakuje wolontariuszy, ci akurat wówczas siedzą przed komputerami i z przejęciem tworzą kolejny apel o pomoc dla innych (najlepiej dla kogoś daleko) i wypisują komentarze piętnujące ludzką znieczulicę i brak ochoty do niesienia pomocy. A co do sytuacji uchodźców "którzy uwierzyli...", to może zasadnym byłoby gdyby główny ciężar pomocy dla tych osób przyjęli na siebie ci, którzy takie nadzieje im tworzyli?

 

"Bezpieczniejszym dla samozadowolenia klasy średniej jest wsparcie mainstreamowych lekarzy (...) Pamiętacie lekarzy rezydentów (...) Będzie tylko jeszcze większy rozdźwięk między kapitalistami, do których właśnie płyną miliardy z polskiego budżetu, a zwykłymi ludźmi, pracownikami, którym nikt nie klaszcze".

 

Ja do klasy średniej nie należę ale chciałbym się upewnić jak rozróżnić tych "mainstreamowych lekarzy" od tych lekarzy, których protesty; jak rozumiem; powinienem wspierać? Mógłby mi objaśnić Tyberiusz dlaczego uważa, że wsparcie dla lekarzy jest sexy? Wielokrotnie na tym forum wypowiadałem się krytycznie o roszczeniach różnych grup zawodowych z obszaru medycyny, i czas epidemii nic w tym zakresie u mnie nie zmienił. Jakby nie patrzeć lekarze i personel medyczny są dziś grupą zawodową szczególnie narażoną na zarażenie. I choć uważam, że jest to wpisane w ten zawód i takiego wyboru sami dokonali, to nie przeszkadzają mi różne akcje mające pokazać społeczną wdzięczność za kontynuowanie pracy. Puste gesty pozostaną pustymi co nie znaczy, że nie są przez to przyjemnymi. Należy docenić tych co nie uciekli na urlop czy chorobowe, zarazem nie widzę powodu - gdy już  epidemiczny kurz opadnie by lekarze mieli powody domagania się podwyżek płac z racji spełniania swego obowiązku w tym okresie. Pewnie że istnieje wiele grup zawodowych bardziej od innych narażonych na ekspozycję: policjanci, ochroniarze, śmieciarze, pocztowcy, kurierzy i pewnie jeszcze z kilkanaście innych. Co przeszkadza Tyberiuszowi w zorganizowaniu akcji podziękowania dla pracowników sklepów spożywczych?

W swej głównej pracy musiałem przejąć funkcje dwóch recepcjonistek oraz przejąć te zadania, które wcześniej wykonywały osoby z administracji (a które teraz pracują zdalnie) a które wymagają kontaktów osobistych. Będąc zatrudnionym na umowę zlecenie nie mogę uciec na urlop czy w chorobowe, nie oczekuję oklasków i nie oczekuję bezpośredniego wsparcia od państwa. Mam jednak nadzieję, że gdyby mój prezes miał kłopoty z płynnością to będzie miał możliwość skorzystania z jakiejś formy pomocy rządowej a to może przełożyć się na utrzymanie mego stanowiska pracy.

 

"ludzi z depresją co najwyżej się wyśmiewa".

 

I co zatem konkretnego proponuje Tyberiusz

Rząd ma zadekretować zakaz wyśmiewania się z osób z depresją? A kto się wyśmiewa: lekarze, pracownicy ministerstwa zdrowia czy po prostu niektórzy internauci?

 

Cieszę się, że w kilku punktach jesteśmy zgodni, ja też uważam, że epidemia nie obali kapitalizmu i nie będzie żadnej rewolucji, a lewicowcy już tyle gwoździ do neoliberalnej trumny wbili, że i ten nowy nie robi różnicy. Rzeczywistość jest jednak taka, że doktryna neoliberalna w jakimś zakresie wciąż trzyma się całkiem mocno a jakoś nie udaje się stworzyć lewicowego raju za sprawą rewolucji. A to co stworzono dotychczas - nie sprawdziło się.

Tyberiusz utyskuje, że rządowe akcje sprawią, że przedsiębiorcom włos z głowy nie spadnie, jak rozumiem ich oskalpowanie sprawiłoby znaczne polepszenie sytuacji ekonomicznej ich szeregowych pracowników? Przyjmijmy hipotetycznie, że rząd przykręca bardzo mocno silnie śrubę wielkim przedsiębiorstwom, tak już robiono w innych krajach. Bywało, że sieci ograniczały wówczas swą działalność w danym kraju, a pierwszym krokiem były na ogół ograniczenie punktów sprzedaży i redukcja etatów. Miałby Tyberiusz odwagę powiedzieć w twarz zwalnianym pracownikom: to tacy jak ja doprowadzili do tego, ale wszystko to robiliśmy w trosce o zwykłego pracownika i nie martwcie się brakiem pracy, już na FB zaczynamy nową akcję która ma zwrócić uwagę na waszą sytuację.

 

Pytałem już jakie widzi Tyberiusz rozwiązania, a jedynie co ma do zaproponowania to: zabierzmy bogatszym firmom, a co dalej? Rozdamy to zwykłym pracownikom? Wszystkim czy tylko wybranym, przy jakich kryteriach? Jakie konkretne rozwiązania postuluje Tyberiusz wobec tych bezdomnych, którzy nie chcą korzystać z noclegowni i domów dobowej opieki? Jak rozumiem dla progresywistycznej lewicy każda okazja jest dobra by zaprezentować swój zapał w zamanifestowaniu jak to dba ona o innych, jak to zadba o wszystkich nawet tych co jej pomocy nie chcą.

Tak przy okazji zapytam w kwestii apelu o pomoc rządową dla artystów dotkniętych ograniczeniami w czasie epidemii, który jak rozumiem Tyberiusz popiera, czy artyści niezależni nie  staną się by nieco mniej niezależni biorąc od rządu pomoc?

"W tej trudnej rzeczywistości artyści niemalże wszystkich dziedzin sztuki zostali pozbawieni z dnia na dzień jakichkolwiek możliwości zarabiania pieniędzy oraz możliwości utrzymania siebie i swoich rodzin. Dotyczy to w największym stopniu artystów niezależnych".

 

 

 

 

 

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
jancet   
7 godzin temu, secesjonista napisał:

O zasiłkach z opieki społecznej nie będę się wypowiadać gdyż nie znam kryteriów jakie obowiązują w Czechach.

 

O Czechach i zasiłkach z opieki społecznej nie będę się wypowiadać z tego samego powodu. Ale sprawdziłem, jak wygląda pomoc państwa słowackiego dla przedsiębiorców:

1. W przypadku firm, które zostały zamknięte wg przepisów państwo pokryje 80% płacy brutto.

2. W przypadku firm, które mogą działać, ale ich obroty spadły o 20% państwo da 180 euro na pracownika (na razie jednorazowo), przy wyższym spadku obrotów kwota ta rośnie do 540 euro.

3. Pracownikom na kwarantannie i opiekującym się dziećmi państwo pokryje 55% pensji brutto.

4. Jeśli w firmie obroty spadną o min. 40% otrzymuje prolongatę płacenia ichniego ZUS i podatków.

 

Wszystko, co dotyczy pracowników, dotyczy też tzw. "samozatrudnionych".

 

Jak to się ma do naszych regulacji?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Co do punktu trzeciego - wygląda to chyba lepiej, na ogół jest to 80% podstawy, pomijam tu dodatkowy zasiłek związany np. z zamknięciem placówek przedszkolnych itp.

Co do przypadków firm o zmniejszonych obrotach wskutek przestojów itp.:

"w przypadku przestoju ekonomicznego maksymalna kwota na pracownika wyniesie 1 300,00 zł brutto oraz składki na ubezpieczenie społeczne należne od pracodawcy od przyznanego świadczenia 233,09 zł (wysokość składki uzależniona jest od wysokości składki wypadkowej obowiązującej u danego pracodawcy: od 0,67% do 3,33%, podana wysokość składki dotyczy poziomu 1,67%, a więc wysokość przyznanej składki na ubezpieczenie społeczne należne od pracodawcy od przyznanego świadczenia może być różna), w przypadku obniżonego wymiaru czasu pracy maksymalna kwota na pracownika wyniesie 2 079,43 zł brutto oraz składki na ubezpieczenie społeczne należne od pracodawcy od przyznanego świadczenia 372,84 zł (wysokość składki uzależniona jest od wysokości składki wypadkowej obowiązującej u danego pracodawcy: od 0,67% do 3,33%), a więc wysokość przyznanej składki na ubezpieczenie społeczne należne od pracodawcy od przyznanego świadczenia może być różna), wysokość pomocy może ulec zmianie, gdyż wyliczana jest na dzień złożenia wniosku. Państwo dopłaca przy obniżonym wymiarze czasu pracy, połowę do wynagrodzenia, jednak nie więcej niż 40% przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia z poprzedniego kwartału ogłaszanego przez Prezesa Głównego Urzędu Statystycznego".

 

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

To proszę podać jaki to pracownik, jakiego konsulatu i w jakim to konkretnym przypadku (typ umowy, miejsce ubezpieczenia, staż pracy, ciągłość pracy) stwierdził, że osobie pracującej za granicą nie przysługuje zasiłek dla bezrobotnych.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
jancet   
W dniu 8.04.2020 o 2:27 PM, Tomasz N napisał:

No to mamy próg IX.

 

Ano mamy, i wciąż go mamy - choć kolejnych 5 dni upłynęło.

 

Dość ciekawie - pod względem analitycznym się to układa. Secesjonista miał rację.

 

O ile powiedzmy w marcu przewidywania, oparte na zasadzie: będzie lepiej niż wg modelu Hubei, ale gorzej, niż wg modelu Hunan miały jakiś sens, to dziś już niekoniecznie, choć akurat dla Polski się sprawdzają, tylko że rozziew między modelami jest taki, że to już do niczego nie jest przydatne.

 

Poza tym pod koniec marca stało się jasne, że model Hubei nie jest pesymistyczny - jest realistyczny. A wkrótce potem - że został przebity przez Włochy, Austrię, a potem szereg innych państw europejskich. A z drugiej strony nigdzie w UE nie sprawdził się model Hunan. W analizie pominąłem państwa poniżej 1 mln mieszkańców (Luksemburg, Cypr - WHO Cypr północny raportuje oddzielnie, Maltę). W pozostałych najlepiej jest w Bułgarii - ale i tam jest o rząd wielkości gorzej, niż w Hunan.

 

A ogólnie można UE podzielić na dwie strefy.

 

Trzymając się zasady, że z epidemią mamy do czynienia, gdy liczba przypadków przekracza 4 osoby na milion, we Włoszech wybuchła 25 lutego. Ale tego dnia - i w ciągu 3 następnych - liczba zachorowań była mniejsza, niż 24 lutego, więc liczono na to, że izolacja kilkunastu gmin pozwoli ją powstrzymać. 28 lutego złudzenia zostały zdruzgotane.

 

Dla innych krajów UE krytyczną stała się data 5 marca, czyli tydzień po Italii. Można przyjąć, że osoby, u których potwierdzono COVID tego dnia lub wcześniej, 28 lutego już były zarażone i nic nie mogło powstrzymać epidemii. Państwa, które przekroczyły próg 4 przypadków na milion 5 marca to:

- Austria;

- Belgia;

- Francja;

- Hiszpania;

- Niemcy;

- Szwecja.

 

Wcześniej nikt. Losy epidemii w tych krajach potoczyły się dość podobnie, połowa z nich jest dziś na XII poziomie (ponad 1024 przypadki na milion, czyli 1 promil), Szwecja na XI, a Belgia i Hiszpania na XIII. W tych krajach przebieg epidemii można opisać modelem "HUBEI +" - to znaczy klasyczna krzywa logistyczna, tylko że spadek liczby nowych przypadków później, a i liczba zachorowań na milion - wyższa.

 

Te państwa nie mogły się przygotować na epidemię, ona u nich już 28 lutego była, tylko jeszcze niewidoczna. Dziś widać tam oznaki ustępowania epidemii, chyba we wszystkich maleje średnia 7-dniowa liczba zachorowań, w wielu także liczba chorych.

 

Natomiast ten czas miały państwa, w których poziom zachorowań 4 osoby na milion wystąpił po kolejnym tygodniu, czyli 13 marca lub później. Do nich zaliczyć trzeba następujące państwa:

- Bułgaria (13 marca);

- Rumunia (13 marca);

- Słowacja (14 marca);

- Litwa (15 marca);

- Węgry (16 marca);

- Polska (17 marca).

 

W nich przebieg epidemii też jest podobny, try z nich (Polska, Słowacja, Węgry) są dziś na IX poziomie (128-255 przypadków na milion), Bułgaria na VIII (56-127 przypadków na milion), a Litwa i Rumunia na X (256-511 przypadków na milion).

 

Te państwa zapewne wykorzystały swój czas na wczesne wprowadzenie restrykcji, dotyczących społecznego oddalenia, a także ruchu transgranicznego. To znaczy wiem o tym w przypadku Polski, Słowacji i Węgier, w pozostałych jedynie domniemuję. Te restrykcje spowodowały, że liczba zachorowań przestała rosnąć wykładniczo, lecz rośnie z grubsza liniowo. Na Słowacji średnia 7-dniowa powolutku maleje. Jednak liczba chorych we wszystkich tych krajach wciąż rośnie. 

 

Możemy ten model nazwać "Rumunia -" - bo w tej grupie państw w Rumunii jest najgorzej. Tylko że ten model jest niepełny, bo nawet nie sięga momentu, gdy liczba chorych zacznie się zmniejszać. Więc nie wiemy, co będzie dalej.

 

Na przykładzie prowincji Hubei, a także Włoch, Austrii, Niemiec itd. można zauważyć, że epidemia zaczyna wygasać przy poziomie zachorowań 1500 - 3000 na milion mieszkańców. Być może jest to związane z poziomem zbiorowej odporności - choć wydaje się to być zaskakująco niski poziom. W przypadku Polski oznacza to 57 - 115 tys. potwierdzonych przypadków. Przy aktualnym tempie zachorowań poziom ten osiągniemy może we wrześniu, może w styczniu przyszłego roku.

 

Dzięki drastycznym restrykcjom społecznym można - na razie - ukryć niewydolność służby zdrowia. Jednak przeciągnięcie tych restrykcji do końca lata nie jest możliwe. Jedyna nadzieja w tym, że Niemcy szybciej uporają się z epidemią i zaczną leczyć naszych chorych. Oczywiście, o ile te przewidywania są zgodne z prawdą, bo mam nadzieję, że przy wolnym tempie rozwoju epidemii odporność zbiorowa zostanie osiągnięta przy znacznie niższym poziomie zachorować.

 

Oby.

 

 

 

 

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jak  na tle innych krajów Polska radzi sobie z wirusem? Robimy cos lepiej , gorzej czy tak samo jak inni?  

Edytowane przez kszyrztoff

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
jancet   
5 godzin temu, kszyrztoff napisał:

Jak  na tle innych krajów Polska radzi sobie z wirusem? Robimy cos lepiej , gorzej czy tak samo jak inni?  

 

A to zależy. Od tego, co to znaczy lepiej czy gorzej. Oraz od tego z kim się porównujemy.

 

Gdyby na mapie Unii Europejskiej zaznaczyć kolorami liczbę potwierdzonych przypadków na milion mieszkańców, okazałoby się, że dzieli się ona na dwie strefy, a granicą jest niegdysiejsza Żelazna Kurtyna, z tym że Grecja i Finlandia znalazły się po jej wschodniej stronie.

 

Za zachód od Żelaznej Kurtyny wszystkie państwa już przekroczyły poziom zachorowań 1000 na milion mieszkańców, czyli 1 promil. A Belgia, Hiszpania, Irlandia i Włochy także poziom 2000 ppm.

 

Na wchód od tej linii poszczególne państwa mają pomiędzy 100 a 600 potwierdzonych przypadków. Najwięcej ich jest w Czechach - 571 ppm, najmniej w Bułgarii - ok. 100 ppm. A w Polsce mamy 190 PPM, czyli więcej niż w Bułgarii i na Słowacji, mniej więcej tyle, co w Grecji i na Węgrzech. W pozostałych krajach jest więcej potwierdzonych przypadków na milion. Tyle, że do Polski epidemia dotarła najpóźniej, więc jeszcze podgonimy te statystyki.

 

Więc jest nieźle, czyli udało się nam spowolnić rozwój epidemii, podobnie jak we wszystkich państwach wschodu UE. Tyle że to może być trochę jak z ratami kredytu - czym wolniej spłacasz, tym dłużej jesteś zadłużony i więcej odsetek wybulisz.

 

Bo w takiej Austrii to mają ponad 1600 ppm, więc niby dużo gorzej, niż u nas. W najgorszych dniach mieli ponad 1050 chorych na milion - my mamy 165. Ale od 10 dni liczba chorych spada i dziś to tylko 700 na milion. Najgorsze mają za sobą. Szykują się do powrotu do normalnego życia. I to przy małej śmiertelności. Choć z tymi danymi o śmiertelności to raczej byłbym ostrożny.

 

A co będzie u nas, i ogólnie we wschodniej części UE - nikt nie wie. I pytanie - ile tygodni "oddalenia społecznego" wytrzyma gospodarka, jeśli "wolniej" będzie oznaczało "dłużej".

 

Tym bardziej, żeśmy tak długo bronili się przed euro, że teraz zostaliśmy na lodzie. O gospodarkę Słowacji, Słowenii, Litwy, Łotwy i Estonii jakoś dziwnie się nie boję.

 

 

Edytowane przez jancet

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.