Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Tomasz N

O szkoleniu wojskowym i garść wspomnień związanych z wojskiem w PRL

Rekomendowane odpowiedzi

jancet   
6 godzin temu, euklides napisał:

Z tego co wiem np. o majowym zamachu stanu u nas to nie miał on jakiś poważniejszych konsekwencji dla tych co stali po stronie rządowej, chociaż możliwe że temu i owemu złamało to wojskową karierę.

 

Z "tego co wiesz", to pewnie tak jest.

 

Z "tego, co wiadomo" obraz jest inny.

 

Rozwadowski, generał broni, w wojsku polskim od października 1918 roku. Bohaterski dca obrony Lwowa zimą 18/19. Podczas wojny 1920 roku szef sztabu generalnego, współtwórca "cudu nad Wisłą" - niektórzy twierdzą, że główny twórca. Po zamachu majowym aresztowany i przetrzymywany w lochach Antokolu w Wilnie. Od października 1926 wbrew wyrokowi sądu, nakazującemu zwolnienie z aresztu. Aktu oskarżenia nie przedstawiono. Z więzienia wychodzi w maju 1927 pod naciskiem opinii publicznej. Wychodzi w bardzo złym stanie zdrowia, umiera w 1928 roku, mając 62 lata.

 

Zagórski, generał brygady, pilot, w wojsku polskim od października 1918 roku. Zasłużony dla rozwoju polskiego lotnictwa wojskowego. Po zamachu aresztowany majowym i przetrzymywany w lochach Antokolu w Wilnie. Bez sądu, aktu oskarżenia nie przedstawiono. Z więzienia wychodzi w sierpniu 1927 pod naciskiem opinii publicznej.  Eskortowany przez adiutanta Piłsudskiego znika.

 

Jaźwiński, generał brygady, w wojsku polskim także od października 1918 roku. Po zamachu majowym aresztowanie i Antokol. Bez sądu, aktu oskarżenia nie przedstawiono. Wychodzi po roku w złym stanie zdrowia. Umiera w 1935 roku, mając 53 lata.

 

Malczewski, generał dywizji, w wojsku polskim od grudnia 1918 roku. I znów - aresztowanie, Antokol. On akurat doczekał się sądu i w styczniu 1927 został uniewinniony i wyszedł z więzienia kilka miesięcy wcześniej. Może tych kilka miesięcy zdecydowało o tym, że zwolniony z wojska w wieku 55 lat dożył 68 roku życia, by zostać rozstrzelanym przez NKWD.

 

Zaiste, temu i owemu złamano wojskową karierę.

 

Taki Rozwadowski powinien mieć ulicę w każdym polskim mieście i sto pomników. Jest jednym z najwybitniejszych Polaków, a już na pewno wojskowych XX wieku. Druga osoba w armii polskiej w podczas jej największego zwycięstwa od czasów Chodkiewiczowkiego Chocimia po dziś. Został zakatowany na śmierć w wyniku polecenia innego Polaka, nie zaprzeczam - też wybitnego. A teraz, jakiś Euklides, podsumowuje jego życie i śmierć - słowami "temu i owemu złamano wojskową karierę".

 

W filmie "CK Dezerterzy" znajduje się fragment, w którym Zapasiewicz (jako aktor) wypowiada kwestię iż on w języku ludzi kulturalnych nie znajduje słów, które mogą oddać jego stosunek do rozmówcy. Ja muszę stwierdzić, że ani w swym zwykłym języku, ani zagłębiając się w najniższe poziomy szamba w mym umyśle, ani wznosząc się na poziom szumowin, stosownych określeń nie znajduję.

 

7 godzin temu, euklides napisał:

 

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Speedy   
On 28.09.2019 at 3:34 PM, gregski said:

Właściwie to czy napalm zalicza się do broni ABC?

U nas - nie.

Amerykanie dość niekonsekwentnie zaliczali od czasu do czasu broń zapalającą do broni chemicznej - wtedy by się łapał. 

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Co do napalmu, czy szkolenie obejmowało jego  wytwarzanie ? Bo ja z trzema kolegami musieliśmy go  namieszać na ćwiczenia oddziału.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   

Raz się zdarzyło.

Do studium przyjechała ciężarówka i kapitan S. zabrał nas czterech na Witomino do jakiejś jednostki po beczkę paliwa z którego miał być robiony napalm.

Niestety dostaliśmy diesla zamiast benzyny.

Pojechaliśmy z tym na Oksywie i tam pod okiem pewnego bosmana w specjalnej wannie przystąpiliśmy do dodawania jakiegoś proszku.

W międzyczasie pojawiło się dwóch - trzech oficerów z kanistrami którym bosman w stanie najwyższego wzburzenia używając obrazowego języka wyjaśniał że te sk......ny dali diesla zamiast benzyny i że gówno z tego wyjdzie a nie napalm.

Coś palącego z tego wyszło. 

Dojechała reszta kompanii i zrobiliśmy te ćwiczenia ale bosman do końca pozostawał w stanie silnego emocjonalnego wzburzenia i opierdzielał nas bezustannie.

Rozumieliśmy go bo to były czasy "kartkowe" na paliwo.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
euklides   
15 godzin temu, jancet napisał:

(...)

Taki Rozwadowski powinien mieć ulicę w każdym polskim mieście i sto pomników. Jest jednym z najwybitniejszych Polaków, a już na pewno wojskowych XX wieku. Druga osoba w armii polskiej w podczas jej największego zwycięstwa od czasów Chodkiewiczowkiego Chocimia po dziś. Został zakatowany na śmierć w wyniku polecenia innego Polaka, nie zaprzeczam - też wybitnego. A teraz, jakiś Euklides, podsumowuje jego życie i śmierć - słowami "temu i owemu złamano wojskową karierę".

(...)

 

Co do Rozwadowskiego to pełna zgoda, szkoda tylko że kochał kawalerię a nie broń pancerną. No i w Polsce niestety trafiały się mordy polityczne, też prawda. I wcale nie jest pocieszającym fakt że, jak to napisał chyba Mackiewicz, w Polsce było kilkadziesiąt mordów politycznych, natomiast u naszych sąsiadów zza wschodniej i zachodniej granicy tych ofiar liczyło się w milionach. Ale gros polskich oficerów skutki zamachu majowego raczej nie dotknęły a przynajmniej nie przeszkodziły im w karierze. To sugerują choćby Pamiętniki Kirchmayera. 

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
euklides   
W dniu 30.09.2019 o 6:00 AM, gregski napisał:

(...)

Rozumieliśmy go bo to były czasy "kartkowe" na paliwo.

 

No właśnie, całe LWP.

Ja też kiedy trafiłem do jednostki zacząłem wszystko traktować poważnie. Były jakieś plany-konspekty, jakieś plany szkoleń itp. Z nich wynikało że należy przeprowadzić określone szkolenie. Napisałem więc plan cwiczeń, konspekty i co tam jeszcze. Moi koledzy z kadry przyglądali się ze zdziwieniem i niedowierzaniem co ja robię. Więc mówię że plany że trzeba itd. Oni powiedzieli: "Coś ty głupi? Przecież do przeprowadzenia tych zajęć potrzeba 30 litrow benzyny, kto ci to da?" Ja jednak robiłem swoje wypisałem określone zapotrzebowania itd. I o dziwo, jakby nigdy nic te 30 litrów beznyny przydzielono. Wtedy wśród moich kolegów z kadry zapanowało poruszenie: "Masz tą benzynę? Ty, to my to ćwiczenie za ciebie poprowadzimy" itp. Nie upierałem się. Tyle że jakoś nie widziałem żeby to ćwiczenie było wykonane. Później zapytałem czy to ćwiczenie było robione. Odpowiedzieli mi: "Co ty głupi? Przecież to 30 litrów benzyny". Krótko mówiąc beznyna poszła na lewo. Taką mieliśmy armię.  

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
jancet   

Kontynuacja. Odcinek 3.

 

Mi tam po przybyciu do jednostki tak poważnych działań nie powierzano.

 

Pobudka o 6:00, z jakimiś wyjątkami, kiedy była wcześniej. Dzień zaczynamy od rozesłania łóżek, żeby się wietrzyło, potem zaprawa fizyczna. W zasadzie bieganie.

 

Potem toaleta poranna, znaczy przy umywalkach. Zęby, ręce, twarz, pod pachami i obowiązkowe golenie. Razem 10 minut. Jak staniesz przy jednej umywalce, to już nie masz czasu szukać innej. A nie były jednakowe. Nie wiem, czy z głupoty, czy dla kawału, hydraulicy podłączyli do niektórych umywalek tylko zimną wodę - to nie był wielki problem, albo tylko gorącą. Wtedy było gorzej. Potem wkładamy mundury, zbiórka i o 8:00 meldujemy się na śniadanie. Generalnie czas na wykonanie każdej czynności wyliczony co do minuty. Kibel tylko w czasie wolnym. Capstrzyk o 22:00.

 

Jedzenie w kantynie oficerskiej! Wprawdzie w innej sali, niż oficerowie, ale żarcie takie same. I naprawdę niezłe, szczególnie zważywszy, że w 1986 w cywilu nie było tak łatwo o mięso i wędliny. Tylko napój, zwany kawą, był podły. Ale szło się przyzwyczaić. Gorzej było po dezynsekcji. Martwe, albo co gorzej - jeszcze się niemrawo poruszające karaluchy były wszędzie. Także w "kawie".

 

Zajęcia przez pierwsze dwa tygodnie, oprócz porannej zaprawy fizycznej i wieczornego sprzątania miejsca zakwaterowania (codzienne mycie okien, np.) to głównie musztra i taktyka pojedynczego żołnierza. Musztra na Montelupich, taktyka na poligonie na Pasterniku. Na czym polega musztra, to chyba nie muszę tłumaczyć. Generalnie katowano nas trzy godziny dziennie marszem krokiem defiladowym i różnymi zwrotami, byśmy na przysiędze dobrze wyglądali. Ale musztra wyrabia zwartość pododdziału i dyscyplinę - tłumaczono. Może i wyrabia. Po przysiędze już musztry nie było.

 

Taktyka pojedynczego żołnierza to chodzenie, bieganie, czołganie przez pełzanie i czołganie na czworakach w pełnym ekwipunku bojowym. To znaczy hełm (mówiono nań "kask"), pas główny, szelki, na nich bagnet, ładownice (puste), manierka, menażka, saperka. W ręku kbk AKM. Trochę to wszystko ważyło. Już nie pamiętam, kiedy trzeba było pełzać, a kiedy na czworakach. Na okrzyk "ogień artylerii" należało zerwać się i biec.

 

Plan zajęć co rano był wywieszony "na kompanii". Któregoś ranka widzimy "pokonywanie przeszkód inżynieryjnych" w ramach taktyki pojedynczego żołnierza. Tak na zdrowy rozum przeszkód inżynieryjnych nie da się pokonać pojedynczemu żołnierzowi. Ale okazało się, że i owszem. 

 

Tą przeszkodą była zapora z drutu kolczastego. Taki kłąb drutu, elastyczny, o średnicy metr czy półtora. Pierwsza metoda to z użyciem materaca. Bierzesz, żołnierzu, ze sobą materac, rzucasz go na zaporę z drutu, następnie skaczesz nań, robisz przewrót przez przód i już stoisz za zaporą. Super, nie? Jak usłyszeliśmy, że mamy fiknąć fikołka z tymi wszystkimi klamotami na sobie, to się stukaliśmy w czoło. Ale okazało się, że na wypukłym, sprężynującym podłożu to całkiem wykonalne. Szczególnie, jeśli niewykonanie oznacza wylądowania na kłębie drutu kolczastego.

 

Druga metoda była związana z użyciem najbardziej tajnej broni Układu Warszawskiego, czyli rososzki. Przed forsowaniem przeszkody należało udać się do lasu, znaleźć krzak czy drzewko, którego gałęzie układały się w kształt litery "Y" pokaźnych rozmiarów, następnie przy użyciu bagnetu owe "Y" sobie wyciąć. I to była owa tajemnicza rososzka. Potem ową rososzką należało podeprzeć ów kłąb drutu kolczastego od dołu i przeleźć dołem, czołganiem przez pełzanie, rzecz jasna.

 

A, zapomniałem, żeśmy wcześniej musieli się "obszyć". Nie mylić z "zaszyciem".

 

Cdn.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
13 godzin temu, jancet napisał:

Plan zajęć co rano był wywieszony "na kompanii". Któregoś ranka widzimy "pokonywanie przeszkód inżynieryjnych" w ramach taktyki pojedynczego żołnierza

 

Tak się zastanawiam, jak mogłoby dojść do zaistnienia takich warunków by ten materac użyć? Chyba rzadko się zdarza by żołnierze atakowali taką przeszkodę mając akurat przy sobie takie "wyposażenie".

 

W dniu 29.09.2019 o 9:26 PM, Speedy napisał:

U nas - nie

 

Wiem jedynie, że ów środek wymieniany jest; być może błędnie; na różnych uczelniach (np. wykładach z toksykologii) jako wchodzący do tej kategorii.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Napisałem więc plan ćwiczeń, konspekty i co tam jeszcze.

 

Konspekty. Ty chyba faktycznie służyłeś.  Za taką gorliwość powinieneś wyjść generałem.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
euklides   
53 minuty temu, Tomasz N napisał:

(...)

Konspekty. Ty chyba faktycznie służyłeś.  Za taką gorliwość powinieneś wyjść generałem.

 

Na szkole tego uczyli.

W tym przypadku to pisałem plan-konspekt, konspekty to pisali podoficerowie, co w tym dziwnego? Ale w artylerii trochę szkolenia było, zgrywanie armat, jakieś teodolity, dalmierze, radiolokacja, połączenia kablami itp. Wyczuwam u Ciebie sceptycyzm, nie wiem dlaczego. Żołnierze to potrafili na ogół robić, przynajmniej ci starsi, ale chodziło o czas, przecież na wojnie sekundy mogą zadecydować o życiu lub śmierci, szczególnie w artylerii. A ćwiczenie o którym piszę przewidywało jakiś szczególny przypadek. W każdym razie więcej sensu mają takie ćwiczenia niż szorowanie czystego korytarza bo na to się te w.w ćwiczenia w końcu zamieniły ze względu na chodliwość benzyny. .  

Ty w wojsku konspektów nie pisałeś? 

 

PS: Może zresztą ten z MPS też był pod wrażeniem i dlatego mi dał ten przydział. 

Edytowane przez euklides

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Komar   
W dniu 28.09.2019 o 3:34 PM, gregski napisał:

Właściwie to czy napalm zalicza się do broni ABC?

Napalm nie jest zaliczony do broni chemicznych i nie podlega kontroli, jaka obejmuje broń chemiczną i środki do jej wytwarzania. Nie dotyczą napalmu postanowienia Konwencji o zakazie broni chemicznej, uchwalonej w roku 1993.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Nie ma sceptycyzmu a raczej jest podziw. Bo widzisz podchorążowie podczas służby dzielili się na trzy kategorie, tych "co się ciągną" (w górę), tych "co się szanują" i tych "co mają wszystko w czterech literach". Z "ciągnących się" (jak Ty) poznałem tylko jednego, ale on był politrukiem, więc nie ta kategoria.

 

Może zresztą ten z MPS też był pod wrażeniem i dlatego mi dał ten przydział. 

 

Najciekawsze jest to, że mimo poważnego traktowania służby w.ogóle nie poczułeś wojska. Czy wiesz co to jest przepał ?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   

Wracając do sprawy przysięgi.

 

W studium raz na miesiąc mieliśmy tak zwaną "Pogadankę dla niemowląt" czyli zajęcia polityczno-wychowawcze z zastępcą dowódcy Studium do spraw politycznych, komandorem N.

Chłop chciał być "równiachą" i przekonywał nas, że możemy dyskutować o wszystkim i jak zapewniał nie wyobraża sobie by cokolwiek wyszło poza ściany sali w której odbywają się zajęcia.

Przed przysięgą zarzucił nam pogadankę o zaszczycie jaki nas spotka. Gadał, gadał i gadał a na koniec zaapelował byśmy jakiś głupot nie robili bo szkoda se życia komplikować bo za odmowę złożenia przysięgi grozi nam to i owo.

Na koniec zajęć jak zwykle zapytał czy są pytania czy jakieś komentarze.

Ku jego (i naszemu) zdziwieniu kolega Rysio zapytał czy będąc "we wojsku" obowiązuje nas kk?

Komandor opowiedział że owszem, że jak nawywijamy to nas prokurator ścignie.

Wtedy nasz Rysio zacytował jakiś paragraf mówiący o tym, że przysięga pozyskana szantażem, podstępem czy groźbą jest z mocy prawa nieważna i zapytał jak to się ma do przysięgi wojskowej i groźby więzienia za odmowę jej złożenia.

Komandor chwilę pomilczał i powiedział, że pytanie Rysia to jedna z tych głupot przed którymi nas ostrzegał a poza tym to już koniec zajęć.

Tak więc zajęcia skończyliśmy z wewnętrznym przekonaniem, że przysięga wojskowa jest nieważna z mocy prawa i już nawet nie dyskutowaliśmy o sojuszniku wpisanym do jej roty.

 

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
euklides   
13 godzin temu, Tomasz N napisał:

(...)

Najciekawsze jest to, że mimo poważnego traktowania służby w.ogóle nie poczułeś wojska. Czy wiesz co to jest przepał ?

 

Że co? Że dali mi by później mieć wymówkę że podchorąży zmarnował paliwo? Mnie za to nic nie groziło a kto inny mógł mieć za to podpadziochę. Trochę wiem w końcu kumpli wsród kadry się też miało. Się mieszkało w internacie to czasem ktoś wpadał na jakąś libację, np. by być z dala od marudzących żon. 

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Nie o to chodzi. W wojsku pojazdy, zwłaszcza specjalistyczne, to były totalne zajechane łupy, standardowo palące więcej, a czasami wielokrotnie więcej niż przewidziane w rozliczeniach czasu "P". Ćwiczenie które wymyśliłeś i przepchnąłeś pomimo dobrych rad kolegów było fizycznie niewykonalne na tej ilości.Twoi koledzy z kadry uratowali sobie tyłki wyłączając Cię z bezpośredniego wykonawstwa.

 

A decyzji o przyznaniu paliwa wcale nie podjął ktoś z MPS-u, tylko jakiś wyższy przełożony z pionu niebojowego, zachwycony, że mają tak ciągnącego się podchorążego.

Ciekawi mnie co innego. Pod koniec dostałeś ofertę zostania trepem ? 

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.