Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
secesjonista

Jak to się nam rozchorowali nauczyciele - granice kłamstw?

Rekomendowane odpowiedzi

Każdy ma prawo do strajku i negocjacji z swym pracodawcom lepszych warunków pracy  i płacy, oczywiście poza takimi służbami jak policja. Ostatnio rozchorowali się nam policjanci a teraz epidemia przeniosła się na nauczycieli. Nauczyciele udają się na zwolnienia lekarskie w trosce o swoje zdrowie i ich podopiecznych, jak wynika z komunikatów ZNP. I ja to rozumiem, przemęczony czy prątkujący nauczyciel powinien być na zwolnieniu. Tylko, że przedstawiciele ZNP jednocześnie mówią o akcji protestacyjnej. A to już coś innego. 

Albo stan nauczycielski do tej pory gonił resztkami sił fizycznych, był schorowany i już tego nie udźwignął i skorzystał z przysługujących mu zwolnień albo zamiast zorganizować strajk poszedł na zwolnienia. Co oznacza, że nauczyciele, jak i ich związkowi reprezentanci robią do nas oczko i oznajmiają, że chorymi nie są a to jedynie taka forma protestu.

W trosce o swoje zdrowie i swych podopiecznych nauczyciele żądają podwyżek. To drugie mnie zastanawia, zarażają ich czy może przemęczeni wyżywają się? Bo jakoś nie rozumiem jak zdrowie uczniów wynika w inny sposób ze zdrowia nauczycieli? Może ktoś mi to objaśni?

Wydaje mi się, że cokolwiek dwuznaczna (etycznie i prawnie) jest sytuacja nauczycieli idących na zwolnienia kiedy określa się to jako akcję protestacyjną.

Co ciekawe, przypadkiem byłem świadkiem walczenia z biurokracją szkolną a która wiąże się z kwestią zdrowia. Młody chłopak podczas zajęć WF uszkodził sobie łękotkę, wezwano pogotowie, chłopak został zabrany a teraz czeka na zabieg operacyjny. Ten sam nauczyciel, który wezwał pogotowie zażyczył sobie pisemne podanie od rodziców (obojga a chłopak ma już 18 lat) o zwolnienie z zajęć bo inaczej nie może zaliczyć mu swych zajęć i domagał się by ów uczeń w nich uczestniczył. Dla wymogów ubezpieczenia dokumentację medyczną przekazano też do szkoły, nauczyciel WF dokonał swych uwag; i nie kwestionował faktu wypadku. Tak na marginesie, swe uwagi co do promocji i zwolnienia poczynił będąc już na L4. Ciekawe czy można by tego typu wymóg wprowadzić względem rozchorowanych nauczycieli?...

W jednej z telewizji nauczycielka przekonywała, że wszyscy myślą, iż ona ma 18 godzin pensum a ona realnie ma 40. Horrendum!

Wiadomo, że nauczyciele mają określone godziny pracy określone przez Kartę ale i wiele godzin poświęcają w ramach "pracy domowej": sprawdzanie klasówek, przygotowywanie się do zajęć itp. Pobieżnie jednak sprawdziłem moje "sztywne pensum" tygodniowe to 75 godzin, nie licząc nadgodzin (płatnych) i godzin extra, za które pracodawca nie płaci. Horrendum!

Ale jakoś nie czuję się chory...

 

 

 

 

 

 

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Cytuj

Ale jakoś nie czuję się chory...

Oczywiście, dużo zależy od konkretnej osoby. Trochę się też  pochwalę (i tak to nie jest zbytnio do zweryfikowania). Przeżywam ciężkie katusze, jak muszę się spóźnić pięć minut na prywatne spotkanie (z powodów kompletnie niezależnych ode mnie, bo zazwyczaj wyjdę na nie tak, by być - przy założeniu normalnego stanu komunikacji - dużo przed czasem). O formalnym - już nie wspomnę. Potencjalne spóźnienie na bardziej formalne spotkanie - równa się u mnie prawie stanowi przedzawałowemu. W swoim, już dosyć długim i dosyć intensywnym, życiu zawodowym dokładnie raz byłem na może tygodniowym zwolnieniu lekarskim (jak podstępnie dopadła mnie w wieku dorosłym zakaźna "dziecinna" choroba, które moje dziecko przyniosło z przedszkola i ze względu na swój stan - już nie miałem innego wyjścia).

 

Każdy zatem w zależności od swoich cech osobistych, wychowania itp. pewne rzeczy sam sobie określa. Nie muszę chyba mówić, że czasami mnie trafia szlag, jak człowiek, który jest zdecydowanie mniej punktualny, mniej obowiązkowy, mniej pracowity, a - wydaje mi się - że mniej więcej tak samo inteligentny jak ja, ale np. regularnie chodził na papierosa (ja - nie palę) z kimś ważnym, albo ma szczęście być "utalentowanym" dzieckiem kogoś ważnego - ma dużo lepiej. Albo, że z powodu dobrych układów w partii (ja brzydzę się partiami) obskakuje różne intratne miejsca. Albo - generalnie lepiej "pokazuje twarz" ("Cesarz"), pije z kim trzeba i pokazuje się, gdzie trzeba. A może - i  dobrze kłamie. Ale - takie jest życie. Ale też nie przeczę, że niekiedy czuję się, usytuowany w takim kontekście, jak ostatni, niezaradny idiota. Choć, grzeszyłbym, gdybym marudził i rozdzierał szaty, to wielokrotnie system podziału dóbr i relacja tego systemu do - nazwijmy to - "zwykłej porządności" nie budzi mojego entuzjazmu. Ale już jestem na tyle stary i zgorzkniały, żeby często przechodzić nad tym do porządku dziennego.

 

Natomiast odnośnie do rzeczonej sprawy. Przyzwolenie na bylejakość, obchodzenie prawa, kombinatorstwo, cwaniactwo, załatwianie (będące często zwykłym złodziejstwem) ma w Polsce tradycje sięgające już stuleci. W jakimś sensie bywało naszym środkiem obronnym w czasach smuty narodowej, ale ma się dobrze i w czasach pełnej suwerenności. Nie chcę wchodzić specjalnie w bieżącą politykę, czy politykę ogólnie, bo to nie ma sensu, ale jeżeli bardzo ważne osoby w naszym państwie bywa, że działają praeter a nawet contra legem, a potem opowiadają bajeczki, że jest inaczej, jeżeli z pełną premedytacją (i dla zysku politycznego) snuje się niestworzone opowieści o sprawie bardzo smutnej i tragicznej, jeżeli wykorzystuje się z pełną premedytacją niewiedzę ludzką, potęguje się dla zysku politycznego nienawiść i uprzedzenia, jeżeli z telewizorów atakują nas ze wszystkich stron i sił politycznych osoby, co do których jest ewidentne, że [tu się powstrzymam od dalszego komentowania] - to czego oczekiwać? Reasumując - jeżeli w polityce chodzi przede wszystkim o to, aby być cwańszym, przebieglejszym, bardziej agresywnym, zmyślniej oszukiwać, obrażać i judzić - to co się dziwić nauczycielom, policjantom, nawet dzieciom w szkole (które przecież już też zaczynają kombinować)? Nikt nie chce być tym najgłupszym.

 

Stosowanie zwolnień lekarskich jako środka nacisku (i zachowanie w tym kontekście zarówno lekarzy, jak i policjantów i nauczycieli) oczywiście jest skrajnie dyskusyjne. Ale... Zakładam, że to, co napisałeś o sobie - jest prawdą, zatem masz pełne prawo ich krytykować. Ponieważ za ich krytykę zaraz zabiorą się politycy (i ich różni totumfaccy w mediach itp.), to informuję, że ich krytyka wywołuje u mnie odruch wymiotny. Najbardziej zepsuta głowa ryby nie ma prawa krytykować reszty rybiego ciała.

 

Wyjścia z takiego stanu specjalnie nie widzę. Być może byłoby nim poddanie całego narodu dwustuletniemu surowemu wychowaniu pietystyczno-protestanckiemu. Co jest oczywiście nierealne.  Ale ja nie jestem od tego, aby widzieć wyjście. I nie płacą mi za to. Robię swoje, jakoś się starając.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, Bruno Wątpliwy napisał:

Robię swoje, jakoś się starając

 

I tak powinno być, co nie znaczy, że czasami słowa krytyki nie powinny paść pod adresem nie tylko polityków: i tych rządzących i tych w opozycji.

Ja ko prowodyr prawicowej jaczejki, co to się zagnieździła na tym forum (kto dziś pamięta te oskarżenia?) oczywiście niezbyt przychylnym wzrokiem patrzę na różne roszczenia pracownicze. Mogę dyskutować czy nauczyciele zarabiają zbyt mało a może zbyt dużo, może mają za mało godzin a może za dużo (choć o podwyższenie pensum to na ogół muszą wystąpić sami nauczyciele - a chcącemu nie dzieje się krzywda). Natomiast chciałbym by nie zasłaniano celów takiej akcji - bo chodzi o kasę, o którą każdy ma prawo walczyć. A w walce o kasę stosuje się negocjacje, a jak te nie przynoszą skutków - strajki. Być może jestem uprzedzony, ale w wielką i skumulowaną zachorowalność nauczycieli nie wierzę (współczuję Bruno wskutek jego przypadłości, ale zapytam się nieco przekornie: dostałby na to L4?).

 

Godzinę temu, Bruno Wątpliwy napisał:

Ale... Zakładam, że to, co napisałeś o sobie - jest prawdą, zatem masz pełne prawo ich krytykować.

 

Moja praca jest prosta; zakładam, że pewna ufność co do mych słów istnieje; pracuję wymiennie z mym zmiennikiem co daje (zależnie od tury): 17 h (poniedziałek) +17 h ((środa) +17 h ( piątek ) + 24 h (niedziela), co daje 75 godzin. Miesięcznie płatnych godzin mam w tej pracy ok. 320-360. Oczywiście pracuję: świątek, piątek i niedziela, jak pracodawca da wolne np. recepcjonistce - to przychodzę na 24. Nadgodziny mam płatne jak zwykłe - i nie narzekam. Urlopu nie mam, jak chcę wyjechać to nie zarabiam, i nie narzekam. To tak zadam pytanie kontrolne: co robią w wakacje nauczyciele? Wciąż mają wypłacane pensje czy muszą sobie radzić sami?

Istnieje kila zawodów, które szermują pewnymi hasłami np.: wychowujemy, niesiemy kaganek oświaty itp. Podobnie słyszę u prawników i sędziów - mają misję, stoją na granicy itp.

A ja; w tym jestem całkiem subiektywny; czytam to tak: jesteśmy poza prawem, jesteśmy pod szczególnymi prawami (: Karta)?

A zadam pytanie: dlaczego nauczyciele mają tę Kartę?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Komar   

Może warto zastanowić się nad przyczynami?

Pamiętam z lat siedemdziesiątych system podwyżek płac funkcjonujący w dużym zakładzie przemysłowym. Była pula pieniędzy dodana do funduszu płac - do rozdzielenia pomiędzy pracowników. Kierownicy komórek organizacyjnych przyznawali podwyżki swoim podwładnym, różnicując je indywidualnie, zależnie od oceny aktywności pracownika. Ale nie było tu dowolności i na wszystko należało mieć uzasadnienie. Rzadko zdarzało się, aby ktoś został pominięty przy podwyżkach. Listę podwyżek podpisywał także przedstawiciel związków zawodowych, a zatwierdzona lista była podawana do wiadomości załogi przez wywieszenie na tablicy ogłoszeń. Niezadowoleni mogli odwoływać się po linii służbowej albo iść na skargę do komitetu zakładowego partii.

Po roku 1989 wprowadzono w Polsce system, w którym podwyżki wynagrodzeń są indywidualne - i tajne. Efekt jest taki, że jeśli ktoś nie awanturuje się o podwyżkę - to znaczy, że jej nie potrzebuje. I to jest druga strona prawa do strajku.  Miałem taką sytuację, że gdy moim przełożonym został mój znajomy. to wezwał mnie do siebie i zapytał: "Dlaczego ty tak mało zarabiasz?". A ja nie byłem obibokiem, tylko nie wykłócałem się o pieniądze. Więc jego poprzednik mnie pomijał.

Co do nauczycieli: nauczyciel odpowiada nie tylko za zdrowie uczniów (że niby ich mógłby zarazić). Gdy nauczyciel idzie do lekarza i mówi, że jest rozstrojony nerwowo, to lekarz nie może mu odmówić zwolnienia. Bo taki nauczyciel nie jest sprawny do wykonywania zawodu. Bo to lekarz bierze na siebie odpowiedzialność. A obecnie funkcjonuje zasada cywilnej odpowiedzialności lekarzy za podjęte decyzje.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Cytuj

współczuję Bruno wskutek jego przypadłości, ale zapytam się nieco przekornie: dostałby na to L4?

Nie za bardzo rozumiem??? Przecież wyraźnie napisałem:

"W swoim, już dosyć długim i dosyć intensywnym, życiu zawodowym dokładnie raz byłem na może tygodniowym zwolnieniu lekarskim (jak podstępnie dopadła mnie w wieku dorosłym zakaźna >>dziecinna<< choroba, które moje dziecko przyniosło z przedszkola i ze względu na swój stan - już nie miałem innego wyjścia)".

Było to (jedyne moje zwolnienie chorobowe), chyba gdzieś w okolicach lat 1995/96 i jak najbardziej dostałem prawidłowe zwolnienie. Choroba była wieku dziecinnego, ale dorosłego człowieka traktująca bardzo paskudnie. Byłem w naprawdę złym stanie.

Cytuj

To tak zadam pytanie kontrolne: co robią w wakacje nauczyciele? Wciąż mają wypłacane pensje czy muszą sobie radzić sami?

Tego też za bardzo nie rozumiem - walczysz z płatnymi urlopami? Chyba musimy się jednak pogodzić z tym, że ta instytucja raczej zostanie utrzymana. Twoją sytuację natomiast dosyć dobrze rozumiem, gdyż aczkolwiek całe swoje życie miałem jakiś etat, to przeważnie ten etat polegał na dosyć znikomych zarobkach, przy często dosyć absorbującej i zajmującej także teoretyczny czas urlopu pracy. Cały czas zatem dorabiałem. Większość z prac dodatkowych polegała na prostej zasadzie - pracujesz dostajesz kasę, nie pracujesz - twoja sprawa. Natomiast z tego powodu nie mam jakiś szczególnych żali dla grup zawodowych, realnie dysponujących płatnymi urlopami. I chyba dużo większą niż ja dawką świętego spokoju (choć być może praca nauczyciela w szkole może dać ostro w kość, nie wiem, nie znam się, mogę tylko powiedzieć, że do większości znanych mi nauczycieli moich dzieci jakiś pretensji nie mam, raczej szacunek).

 

W sumie - mój wybór. Nauczycielem w szkole nigdy nie chciałem zostać, to co mam się teraz żalić, czy zazdrościć? Bardziej wkurzają mnie politycy, mający pretensje do owych nauczycieli. Niech cwaniaczki zaczną naprawę od siebie.

Cytuj

Istnieje kila zawodów, które szermują pewnymi hasłami np.: wychowujemy, niesiemy kaganek oświaty itp. Podobnie słyszę u prawników i sędziów - mają misję, stoją na granicy itp.

A ja; w tym jestem całkiem subiektywny; czytam to tak: jesteśmy poza prawem, jesteśmy pod szczególnymi prawami (: Karta)?

A zadam pytanie: dlaczego nauczyciele mają tę Kartę?

Każdy zawód ma prawo uważać się za szczególny i walczyć o swoje. Szczególnie dziś, gdy antagonizmy między grupami pracowniczymi są oczywiste i rozgrywane przez polityków. Równie dobrze można zapytać - dlaczego górnicy? Bo przyjadą, popalą opony, porzucają brukiem i koktajlami Mołotowa? Czy to lepsze od walki za pomocą L4? A dlaczego - duchowni? I tak dalej, i tym podobne.

 

Ja powiem tak: jeżeli za "alternatywną prawdę", manipulację i cwaniactwo dla polityków jest wielka premia w postaci nieograniczonej możliwości dojenia Rzeczypospolitej (czyli podłączenia się szlauchem do naszych pieniędzy) to uważam, że - aczkolwiek moralnie naganne - wykorzystywanie przez nauczycieli L4 w walce o parę złotych, jest przy tym problemem drugorzędnym. Tym bardziej, że politycy owi w obawie o reakcję, lojalność i posłuszeństwo im resortów siłowych, nad takimi samymi L4 policjantów przejdą zupełnie do porządku dziennego. Szczuć raczej będą na nauczycieli. Ci raczej brukiem nie będą rzucać, a do pałowania rzucających nie są przydatni.

 

A tak poza tym, warto by znać dokładnie skalę zjawiska? Ilu nauczycieli jest na zwolnieniach w relacji do ogólnej liczby uprawiających ten zawód? Ile z tych zwolnień zostało zakwestionowane, czyli można przypuszczać, że jest "lewe"? Bez tej wiedzy, to będzie zabawa podobna, jak z (wielotygodniowym) tygodniem nienawiści wobec sędziów. Jeden coś ukradł w sklepie, inny coś powiedział przez telefon. I te przypadki były ciągle w oficjalnej propagandzie partyjnej wałkowane. Warto by jednak dowiedzieć się uczciwych danych - ilu procentowo polskich sędziów kradnie? I dopiero wówczas określać swoje zdanie.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jak to się nam rozchorowali nauczyciele - granice kłamstw?

 

To tytuł tematu.

Zastanawia mnie dlaczego taki temat nie pojawił się gdy epidemia dotknęła policję?

Pochorowali się biedacy, poszli na zwolnienie a rząd, dając im podwyżki doprowadził do cudownych ozdrowień. Ilu policjantów anulowało swe zwolnienia lekarskie?

 

Bardzo zabawną rzecz słyszałem całkiem niedawno.

Nie pamiętam gdzie i czyja to była wypowiedź.

Chodzi o obiecane podwyżki dla nauczycieli.

Zastanawiano się skąd wziąć pieniądze i propozycja była powalająca.

Zabrać nauczycielom jakieś dodatki i z nich sfinansować podwyżki dla nauczycieli...

Genialny pomysł, chcecie podwyżki, to sami ją sobie sfinansujcie.

Tylko wyjdzie na to, że podwyżka będzie, roztrąbią to we wszystkich możliwych mediach a nauczyciel będzie zarabiał tyle samo albo nawet mniej niż przed podwyżką...

Tylko ta informacja już w eter nie pójdzie, pójdzie inna, jacy ci nauczyciele są wredni, bezczelni, niewdzięczni, zachłanni dostali podwyżkę i nadal chcą więcej...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
14 godzin temu, Capricornus napisał:

Zastanawia mnie dlaczego taki temat nie pojawił się gdy epidemia dotknęła policję?

Bo w przeciwieństwie do nauczycieli policjanci mają ograniczone prawa "pracownicze" - nie mają prawa do strajku, a więc taka, choć kontrowersyjna forma protestu po prostu budziła u wielu po prostu zrozumienie.

 

Natomiast prawa nauczycieli do protestu i strajku nie są ograniczone - a więc protest "chorobowy" jest w sumie jak dla mnie średnio zrozumiały, bo oni mogą walczyć o swoje podwyżki, a zmiany w warunkach pracy w taki sam sposób jak inni zatrudnieni.

Edytowane przez Razorblade1967

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, możemy przerzucać się przykładami: ten zawód jest trudniejszy, ten niebezpieczniejszy, ten bardziej odpowiedzialny, ten wymaga lepszego wykształcenia, tamten ma wreszcie specyficzne pragmatyki pracownicze. Jak pisałem - każda grupa zawodowa ma prawo uważać się za szczególną, gorzej traktowaną, sfrustrowaną i walczyć o swoje.

 

Dla mnie jest sprawa jasna:

1. Jeżeli najwyższych władz w państwie nie dotyczą zasady moralne, czy prawne, to nie jest za bardzo w porządku oczekiwanie ich zachowywania od grup zawodowych, walczących o swoje, partykularne interesy.

2. Jeżeli istnieje w społeczeństwie (od bardzo wielu lat) dosyć powszechne przyzwolenie na cwaniactwo i kombinatorstwo, a "z góry" i "z boku" płyną ewidentne przykłady, że to się bardzo często opłaca - to co się do @&$#@*&  dziwimy? 

 

Oczywiście, skądinąd cieszę się, że nadal wielu ludzi w naszym kraju zachowuje się w porządku. Mimo przykładu płynącego z góry.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   

Moim skromnym zdaniem to ZUS w podejrzanych przypadkach powinien zgłaszać sprawę do prokuratury. Jak dla mnie takie nienależące się zwolnienie to lekarskie po prostu wyłudzenie pieniędzy z ZUS-u. 

 

 

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Słusznie, pracodawca lub ZUS (w zależności, kto płaci) powinien takie bardziej podejrzane sprawy zgłaszać. Proponuję, aby procedurę takową rozpoczął szef MSWiA.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   
20 minutes ago, Bruno Wątpliwy said:

Proponuję, aby procedurę takową rozpoczął szef MSWiA.

To wtedy rzucą się "rejtanem" obrońcy praw wszelkiej maści bo to będzie kolejny dowód na upadek demokracji w Polsce a może nawet i na początek rządów autorytarnych, dowód na dręczenie ludzi walczących o swoje prawa i co tam jeszcze dałoby się wymyślić.

 

A tak na magnesie tego tematu.

Wczoraj podczas słuchania audycji w Trójce nasunęła mi się refleksja, że w naszej mentalności dojenie państwa lub dużych firm jest okay ponieważ to są takie byty bezosobowe i nie istnieje poczucie, że kogoś okradamy.

W tym konkretnym przypadku chodziło o wywiad z bezdomnym. Pan bł pod wpływem i użalał sie, że mieszkanie zabrał mu bank bo ktoś namówił go na kredyt. Kredyt miał być ubezpieczony więc według tego pana po spłacie trzech rat mógł on przestać go spłacać. Jakież było jego zdziwienie gdy po pewnym czasie pojawił sie komornik i zabrał mu mieszkanie.

Moje największe zdziwienie budziło współczucie z jakim spotkał sie ze strony woluntariuszek organizujących organizujących przedświąteczną pomoc.

Osobiście nie mam nic przeciwko takiej pomocy udzielanej takim ludziom, jednak użalanie się nad losem oszusta, losem który sam sobie zgotował jest nieco za daleko idące.

przynajmniej moim zdaniem.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Cytuj

To wtedy rzucą się "rejtanem" obrońcy praw wszelkiej maści bo to będzie kolejny dowód na upadek demokracji w Polsce a może nawet i na początek rządów autorytarnych, dowód na dręczenie ludzi walczących o swoje prawa i co tam jeszcze dałoby się wymyślić.

Zupełnie nie wyczułeś mojej drwiny.;) Szef MSWiA raczej takiej procedury wobec policjantów nie zastosuje, ewentualnie złoży im piękne życzenia powrotu do zdrowia i może podrzuci parę złotych na osłodę. Władza, a już szczególnie władza o ciągotkach autorytarnych, jeżeli jeszcze zupełnie nie "odleciała" w poczuciu własnych nieograniczonych możliwości i kompletnej bezkarności (niektóre media zwracają w tym zakresie uwagę na pewne, ciekawe, regionalne symptomy) i ma trochę instynktu samozachowawczego - z policją musi starać się żyć dobrze. Z jakimiś nauczycielami - już niekoniecznie. Spokojnie można na nich poszczuć propagandowo.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
W dniu 20.12.2018 o 7:21 PM, Capricornus napisał:

Zastanawia mnie dlaczego taki temat nie pojawił się gdy epidemia dotknęła policję?

 

Sprawa jest prosta, skojarzyłem sobie perypetie kolegi z dostarczeniem zwolnienia do szkoły z akcją nauczycieli. Oczywiście policjanci mają mniejsze możliwości nacisku z przyczyn wskazanych przez Razorblade1967, co w istotny sposób nie zmienia mojej oceny tej formy protestu i ich uczestników. Policjanci mogą np. zmniejszyć budżetowe przychody poprzez częstsze ograniczanie się jedynie do pouczeń, tudzież zastosować strajk włoski. Choć i tu można się zagalopować jak to uczynili funkcjonariusze z Inspekcji Transportu Drogowego, którzy w ramach zaostrzenia swego protestu mają nie kontrolować samochodów przewożących materiały szczególnie niebezpieczne (ADR). Może doczekamy czasów gdy antyterroryści w ramach protestu będą jedynie "łapali" terrorystów z wybranych krajów a saperzy nie będą neutralizować ładunków powyżej np. 50 kilogramów...

 

9 godzin temu, Bruno Wątpliwy napisał:

Jeżeli istnieje w społeczeństwie (od bardzo wielu lat) dosyć powszechne przyzwolenie na cwaniactwo i kombinatorstwo, a "z góry" i "z boku" płyną ewidentne przykłady, że to się bardzo często opłaca - to co się do @&$#@*&  dziwimy? 

 

Ja jedynie przypomnę, że za całkiem innych rządów m.in. i policjanci protestowali za pomocą L4, i pielęgniarki, i pracownice sekretariatów sądowych, a nawet mieliśmy falę zwolnień pośród... bezrobotnych. Nie wiem jednak czy wówczas był to efekt przykładu idącego z góry...

 

Jest; moim zdaniem; coś szczególnie niewłaściwego w stosowaniu takiej formy protestu przez właśnie te dwie grupy zawodowe. Jedni mają stać na straży obowiązującego prawa, nawet to przysięgają: "ślubuję pilnie przestrzegać prawa" a nawet "Ślubuję strzec tajemnic związanych ze służbą, honoru, godności i dobrego imienia służby oraz przestrzegać zasad etyki zawodowej". Z drugiej strony mamy nauczycieli, którzy mają ponoć wychowywać dziatki, i którzy przy mianowaniu przysięgają: "rzetelnie pełnić mą powinność nauczyciela wychowawcy", a swych podopiecznych mają kształcić i wychowywać w duchu: "poszanowania Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej". Ja, gdybym był dzisiaj uczniem, to na pierwszej lekcji etyki czy WoS-u zadałbym pytanie: czego mogę się nauczyć od nauczyciela, który idzie protestować za pomocą L4?

 

Chyba wszyscy zgodzimy się, że wszyscy idący na L4 nie są chorzy na tyle by z tego prawa skorzystać. Zapewne są w tej grupie również osoby, które pracowały choć mogły skorzystać z takiego zwolnienia, ale raczej nie jest to 100% protestujących. Mamy zatem tych co stoją na straży prawa i go mają egzekwować, mamy tych co mają przekazywać dzieciom czy młodzieży pewne wartości etyczne i postawę obywatelską. I wszyscy oni w ramach swego protestu: kłamią, wyłudzają świadczenia a wszystko w "światłach" kamer telewizyjnych. I chyba nie spotkałem dziennikarza, który by zadał stosowne pytanie: dlaczego wyłudzacie pieniądze? Jest dla mnie niemal metafizyczną zagadką jak zdrowie uczniów związane jest podwyżką dla nauczycieli, a tak stwierdził szef ZNP.

 

W dniu 20.12.2018 o 7:21 PM, Capricornus napisał:

Bardzo zabawną rzecz słyszałem całkiem niedawno.

Nie pamiętam gdzie i czyja to była wypowiedź.

Chodzi o obiecane podwyżki dla nauczycieli.

Zastanawiano się skąd wziąć pieniądze i propozycja była powalająca.

Zabrać nauczycielom jakieś dodatki i z nich sfinansować podwyżki dla nauczycieli...

Genialny pomysł, chcecie podwyżki, to sami ją sobie sfinansujcie

 

Nieco to enigmatyczne, bo jakie to dodatki? To był głos nauczyciela czy osoby odpowiedzialnej za podwyżki? Jak najbardziej jestem za likwidacją wielu dodatków nauczycielskich. Ja wiem, że moja praca nie jest tak społecznie użyteczna jak ta nauczycieli, ale proponuję by każdy zapoznał się z różnymi zapisami Karty Nauczyciela - dla mnie socjalizm w czystej postaci. Dodatek mieszkaniowy został zlikwidowany dopiero w 2018 r., podobnie prawo do dzierżawy gruntów szkolnych czy prawo do lokalu mieszkalnego i zasiłek na zagospodarowanie. Jest dodatek za pracę na wsi i dodatek za pracę w mieście liczącym do 5 000 mieszkańców. By ubiegać się o te ostatnie dodatki wystarczy wypracować 1/2 obowiązkowego wymiaru zajęć.

Może ktoś mi powiedzieć ile to jest połowa wymiaru godzin w przypadku nauczyciela?

Jest też dodatek funkcyjny, dodatek stażowy, dodatek za warunki pracy, dodatek za wychowawstwo, dodatek motywacyjny, dodatek dla opiekuna samorządu uczniowskiego i długo można tak wymieniać.

Nie twierdzę, że nauczyciele zarabiają dostatecznie dużo, choć kto tak zarabia? Nie twierdzę, że w miejscowościach czy wsiach gdzie występuje deficyt kadry samorządy nie powinny "kusić" nauczycieli dodatkowymi gratyfikacjami czy dodatkami mieszkaniowymi. Tylko przypomnę, że zapisy w Karcie są obligatoryjne a nie uznaniowe, zatem pani/pan X wywodzący się z wioski/miejscowości Y, po studiach wraca do swej wioski/miejscowości bo np. życie w większym mieście mu nie odpowiada i dostaje szereg dodatków. Za co?

 

 

 

17 minut temu, Bruno Wątpliwy napisał:

Z jakimiś nauczycielami - już niekoniecznie. Spokojnie można na nich poszczuć propagandowo.

 

Nie chciałbym by założony przeze mnie  temat został uznany za efekt poszczucia przez obecną władzę. Krytykowałem PO, broniłem PiS-u, a gdy ten przegiął; mym zdaniem; nazwałem jego metody bandyckimi - wszelkie swe opinie podtrzymuję. Być może jestem zatwardziałym prawicowcem i z pewną nieufnością traktuję grupy zawodowe, które mówią często o "misji". I taką nieufność prezentowałem jak jeszcze PiS-u nie było na świecie. Na moim "celowniku" byli i nauczyciele i sędziowie i komornicy i różne zawody prawnicze, jak i lekarze, choć pewnie przy wnikliwszym oglądzie tych spraw mógłbym tę listę rozszerzyć.  

Kiedy ktoś uzasadnia swe roszczenia bo on np. "niesie kaganek oświaty", bo jego zawód jest szczególny to się usztywniam, nie lepiej powiedzieć wprost: chcemy lepszych płac za swą pracę? Jeśli w trosce o zdrowie nauczycieli powinni oni dostać podwyżkę ok. 1000 pln, to ja nie wiem jak to traktować. Brakuje im na lekarstwa?

 

Swego czasu w Gdańsku miały miejsce protesty w obronie konstytucji, sądów i m.in. szkolnictwa (grudzień 2017 r.). Nie widziałem żadnego protestu w sprawie nauczycieli i policjantów, którzy kłamią i wyłudzają pieniądze z budżetu państwa. Istnieje zatem Konstytucja, której należy bronić, ale nie należy bronić zwykłego prawa. Mnie się to wydaje nieco nieprzyzwoite. Tak na marginesie, wszyscy stojący na straży Konstytucji powinni właśnie skrytykować taką formę akcji protestacyjnej - gdyby byli bezstronni i konsekwentni. 

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Cytuj

proponuję by każdy zapoznał się z różnymi zapisami Karty Nauczyciela - dla mnie socjalizm w czystej postaci.

Cytuj

i dostaje szereg dodatków. Za co?

Cóż, wydaje mi się, że większość ze stałych bywalców forum nie miałaby większego problemu z uzyskaniem wykształcenia, uprawniającego do uprawiania zaszczytnego zawodu nauczyciela w szkole średniej, czy podstawowej. Ponieważ jesteśmy także wszyscy miłośnikami historii - zawód nauczycieli historii byłby pewnie w naszym przypadku wspaniałym połączeniem pracy z hobby. Nie mam oczywiście szczegółowej wiedzy, ale wydaje mi się, iż w "stałym zestawie na forum" takich nauczycieli raczej nie ma. Czyli ten kompleks niezwykle rozbudowanych, "socjalistycznych w czystej postaci przywilejów" - jest raczej umiarkowanie atrakcyjny. Oczywiście, są to tylko wycinkowe badania.

Cytuj

Tak na marginesie, wszyscy stojący na straży Konstytucji powinni właśnie skrytykować taką formę akcji protestacyjnej - gdyby byli bezstronni i konsekwentni. 

Ja bym widział inną kolejność:

1) wpierw zaczynamy uzdrawianie od siebie,

2) potem zajmujemy się najważniejszym przykładem - władzami państwa,

3) a w dalszej kolejności - uzdrawiamy kolejne grupy zawodowe.

Dla mnie niemoralne jest w sytuacji, gdy jest dosyć powszechne społeczne przyzwolenie na cwaniactwo, posługiwanie się "prawdą alternatywną" i kombinatorstwo, a w dziedzinie tej władze państwowe biją już wszelkie rekordy - stawianie jakieś grupy zawodowej pod pręgierzem. Nie mam żadnych wątpliwości, że jeżeli pojawi się fala hejtu wobec nauczycieli, to większość pomstujących na nich nie miałaby żadnych skrupułów moralnych, aby załatwić sobie lewe zwolnienie (jak trzeba), czy trochę posłużyć się "prawdą alternatywną" - jeżeli to tylko przyniesie im jakieś pozytywy (to ostatnie dotyczy szczególnie polityków).

Cytuj

Krytykowałem PO, broniłem PiS-u, a gdy ten przegiął; mym zdaniem; nazwałem jego metody bandyckimi - wszelkie swe opinie podtrzymuję.

A skoro już wspominamy, ze swojej strony pozwolę sobie przypomnieć, że dosyć często krytykowałem różne rządy, w tym - dosyć intensywnie - PO. Od bardzo wielu lat także nie głosowałem, bo uważałem, że oddanie głosu na kogokolwiek z "klasy politycznej" jest dla mnie upokarzające (co, jak się trzy lata temu okazało - było głupim błędem, ale to już inna historia).  Natomiast nie mam najmniejszego zamiaru ukrywać, że dziś rządy PO - w aspekcie m.in. moralnym - traktuję jako męczące, irytujace zapalenie oskrzeli, natomiast rządy PiS - są w mojej ocenie rakiem, który (i tak bardzo trudną) ewolucję do jakiejkolwiek normalności opóźni w Polsce o dziesiątki lat.

 

Nadal oczywiście podkreślam, że dla oceny sprawy ważne są konkrety - ilu dokładnie nauczycieli korzysta z lewych zwolnień? Jak już pisałem, mogę tylko oceniać sprawę poprzez pryzmat nauczycieli moich dzieci. Były wśród nich pojedyncze przypadki, które raczej nie powinny brać się za dydaktykę, ale jakieś 90% wspominam z wdzięcznością. I nie przypominam sobie, aby w okresach walki o prawa nauczycieli znikali, chorując (czy "chorując") ze szkół.

 

[Przypomniałem sobie - wiele lat temu przez kilka lat nauczycielem była moja szwagierka. Pracę tą przedstawiała jako koszmar (wynikający przede wszystkim z dużej odpowiedzialności nauczyciela, w konfrontacji z zanikiem wychowania dzieci przez rodziców i ich rozwydrzeniem). Ale - jest to osoba przeurocza, ale każdą swoją pracę przedstawiająca jako najtrudniejszą na świecie;), zatem do jej przykładu nie będę się już odwoływał. W każdym razie - nauczycielem od wielu lat już nie jest. Mimo socjalistycznych dodatków.].

Edytowane przez Bruno Wątpliwy

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
W dniu 21.12.2018 o 1:45 PM, gregski napisał:

Moim skromnym zdaniem to ZUS w podejrzanych przypadkach powinien zgłaszać sprawę do prokuratury.

A co to jest "podejrzany przypadek"?  Większość tych zwolnień w "ramach protestu" to zwolnienia krótkoterminowe (za takie płaci pracodawca), które bardzo trudno podważyć, bo i objawy mijają stosunkowo szybko. Te "podejrzane" zwolnienia to raczej te długotrwałe i te akurat da się sprawdzić, bo wynikają ze schorzeń, którymi zajmują się specjaliści, wykonuje się badania laboratoryjne.

 

Do tego nasz system ochrony zdrowia preferuje sytuacje jak najkrótszego "zaopatrzenia pacjenta", a więc lekarze pierwszego kontaktu wystawiają zwolnienia w dużej mierze na podstawie opisu objawów przez pacjenta, bez kierowania na badania laboratoryjne czy do specjalistów. Przecież wszyscy wiemy jak to działa... byle szybko, recepta, zwolnienie i... jak się nie polepszy to przyjść ewentualnie za tydzień czy dwa. Idź do lekarza "pierwszego kontaktu", poskarż się na jakieś dolegliwości... recepta, zwolnienie  i "wypad" ... "następny proszę".

 

Teraz inna kwestia... w sumie nawet nie trzeba symulować, bo bardzo często chodzimy do pracy z jakimiś dolegliwościami (coś tam łykamy i do lekarza nie idziemy), szczególnie w okresie jesienno-zimowym. Teraz wystarczy się umówić, że "z byle czym" idziemy do lekarza i już mamy wszędzie spory procent nieobecności chorobowych. Za każdym razem gdy byłem u lekarza z jakimś niegroźnym "stanem zapalnym" to na dzień dobry oferowali zwolnienie, którego zresztą w przynajmniej 80% przypadków odmawiałem, a już nie wspominam, że zwykle do lekarza nie chodziłem, tylko używałem środków "medycyny domowej" lub dostępnych w aptece bez recepty. No, ale jeśli protest, to... można iść, zwolnienie przyjąć, a bez problemu te dwa tygodnie się dostanie.

 

Dalej... wielu z nas ma jakieś tam sprawy do zbadania, zabiegi do przeprowadzenia itd. - ale to odwlekamy, bo nie są specjalnie uciążliwe, nie mamy na to czasu itd. Znowu wystarczy się umówić, że w jednym czasie idziemy to "pozałatwiać" i procent chorych się zwiększa.

 

5 godzin temu, secesjonista napisał:

Policjanci mogą np. zmniejszyć budżetowe przychody poprzez częstsze ograniczanie się jedynie do pouczeń, tudzież zastosować strajk włoski.

No przecież od tego zaczęli... dawali pouczenia zamiast mandatów. Trwało to dłuższy czas. W efekcie przełożeni im wstrzymali premie... no to protest zaostrzyli i zaczęli "chorować na potęgę". Bo strajkować przecież nie mają prawa.

 

Przy okazji to zauważmy, że ten protest powinien wyjść na dobre i obywatelom - bo w jego efekcie (to też był jeden z postulatów) zniknęły te idiotyczne limity mandatów czyli w sumie nie będą już ich dawać na siłę, wtedy gdy faktycznie rozsądne byłoby pouczenie - w obawie, że nie dostaną premii czy będą mieli jakieś problemy z przełożonymi.

 

Nie wiem oczywiście na ile to będzie sytuacja trwała, ale z tego co się orientuję to na razie ichni minister tego procederu zakazał i pewnie jakiś czas przełożeni policjantów będą się "pilnować".

Edytowane przez Razorblade1967

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.