Jump to content
  • Announcements

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Sign in to follow this  
Bruno Wątpliwy

Język angielski (geneza i charakter)

Recommended Posts

Język germański, mieszany, hybrydowy, pidżynowy, czy może "żargon francuskiego" (jak chce nieoceniony Euklides - zob. temat "Spotkania weteranów")?

 

Niewątpliwie teorię o tym, że angielski jest dialektem francuskiego można odstawić do szafy z napisem "euklidesowe widzenie świata", ale nie zmienia to bardzo ciekawego charakteru tego języka. Klasyfikowany jako germański, zachował około 26 % słów pochodzenia germańskiego. Wpływy francuszczyzny (oczywiście ze szczególną rolę starofrancuskiego) szacowane są od około 29 % (bezpośrednie), nawet do 45%. Rozbieżności wynikają zapewne z faktu, że czasami trudno ustalić, czy słowo weszło do angielskiego bezpośrednio z łaciny, czy via francuski.

 

Zob.:

https://en.wikipedia.org/wiki/Foreign_language_influences_in_English

https://en.wikipedia.org/wiki/Lists_of_English_words_by_country_or_language_of_origin

I interesująca pogadanka na ten temat:

https://www.youtube.com/watch?v=2OynrY8JCDM

Share this post


Link to post
Share on other sites
gregski   

No wiesz. słownictwo to jedno ale jest jeszcze gramatyka. 

Ciekaw jestem jak to wygląda z gramatyką. Słowa się zapożycza dosyć łatwo ale budowa zdań, czasy, tryby itd, itp poddaje się wpływom w znacznie mniejszym stopniu.

(Może się mylę ale tak mi się przynajmniej wydaje.)

Jak na tym polu wygląda podobieństwo angielskiego do innych języków?

Share this post


Link to post
Share on other sites

Angielski także w tym zakresie (gramatycznym) przeszedł przez stulecia gigantyczną ewolucję.

 

A co do meritum - to już należałoby zapytać wybitnych językoznawców - co przesądza o "gramatycznej germańskości" języka? Ja nie jestem w stanie jednoznacznie na to odpowiedzieć. Z oczywistego powodu - braku wiedzy. Na pewno nie szyk Subject Verb Object (SVO), bo taki ma także język francuski, czy polski (nie wnikam w różne specyficzne odrębności). Niemiecki - język niewątpliwie germański - to szyk SOV (z występowaniem szyku V2). Czyli inny (znowu nie wnikam w szczegóły). Ale przecież szyk zdania - to nie wszystko.

 

Mogę tylko powiedzieć, że generalnie spotkałem się z opiniami, jakoby gramatyka angielska jest "germańska", czy zbliżona do tej w innych językach germańskich. Cokolwiek to oznacza.

 

Myślę zatem, że można zaryzykować twierdzenie, iż w "warstwie gramatycznej" angielski jest bardziej germański, niż w przypadku słownictwa.

Share this post


Link to post
Share on other sites
euklides   

Jak zwykle wszyscy zapomnieliście że niniejsze forum jet to forum historyczne a te wszystkie relacje miedzy językiem francuskim a angielskim najlepiej można wyjaśnić na gruncie historii.

 

Otóż we wczesnym średniowieczu w Anglii w zasadzie nie było jednego języka. Była to mieszanina dialektów germańskich, łacińskich i celtyckich a użytkownicy jednego dialektu przeważnie nie rozumieli innych. Tak było do 1066 roku, czyli do, jak to się u nas mówi/pisze, podboju Anglii przez Normanów. Otóż najpierw trzeba sobie wyjaśnić że ci Normanowie to wówczas niewiele mieli wspólnego ze Skandynawami a były to już społeczności romańskie i po tym podboju wszystkie wyższe warstwy społeczne;  oraz królowie (np. Ryszard Lwie Serce) i dwór, posługiwały się  francuskim a kler i warstwy wykształcone jeszcze łaciną.  Najwyżej na wsiach mówiono jeszcze starymi dialektami. Podobno w Londynie w najuboższych dzielnicach dawał się słyszeć jakiś niezrozumiały dla nikogo bełkot i niektórzy twierdzą że to właśnie z niego rozwinął się język dziś zwany angielskim. 

 

Taki stan rzeczy trwał do Wojny Stuletniej (do połowy XIV wieku). Wtedy to kultura francuska znalazła się w Anglii w odwrocie bo kojarzyła się z wrogiem, tym bardziej że Francuzi byli przeważnie bici, a zatem dochodziła jeszcze pogarda dla wroga. Przełomowym wydarzeniem było wprowadzenie nowego języka w Oxfordzie, gdzie dotąd wykładano we francuskim.  Oczywiście ów nowy język musiał zawierać mnóstwo francuskich słów. Dzisiaj angielscy lingwiści twierdzą że 30 - 60% słownictwa to są zniekształcone słowa francuskie. Na przykład pani Laura  Lawless obstawia ponad 30% natomiast pani Henriette Walter ponad 60%. Oczywiście trudno to dokładnie określić bowiem niektóre angielskie słowa mają po 3  rodowody (francuski, germański, łaciński). W angielskim przetrwały na przykład słowa których dzisiaj we Francji nikt nie używa. Na przykład słowo dżentelmen  pochodzi od francuskiego gentilhomme, szlachcic, które to słowo po Rewolucji Francuskiej straciło we Francji na  popularności i wszyscy kojarzą je z angielskim. 

 

Na gramatyce się nie znam to poza podstawami trudno mi coś o tym powiedzieć. W każdym razie Anglicy w swej historii przyswoili sobie mnóstwo dialektów i nachapali się mnóstwa słów. Zdaje się że obiło mi się gdzieś o uszy że mają ich ze 40 tys. Zatem żeby wyrazić jakąś myśl Anglik nie musi się troszczyć o zdanie a może pomyśleć i wszystko załatwić jednym słowem. I tu jest zasadnicza różnica między angielskim a językami romańskimi, m.in francuskim, bo Francuz wypowiada całe zdanie, czemu sprzyjają często spotykane u nich krótkie słowa. Zatem o ile dla angielskiej wypowiedzi charakterystyczne jest słowo to dla francuskiej zdanie.

 

Poza tym emancypacja angielskiego zaczęła się chyba w końcu XVIII wieku.  Pierwszymi dyplomatami którzy nie posługiwali się francuskim byli sojusznicy Francji, Amerykanie. Ale to tylko dlatego że w Północnoamerykańskich puszczach trudno się było tego języka nauczyć. 

Edited by euklides

Share this post


Link to post
Share on other sites
Cytuj

Otóż we wczesnym średniowieczu w Anglii w zasadzie nie było jednego języka.

Podobne odkrywcze spostrzeżenie można odnieść do wielu ówczesnych poprzedników dzisiejszych języków literackich. Czy był wówczas jeden język francuski, którym mówiono na obszarze odpowiadającym dzisiejszej Francji?  Pomijając już fundamentalne zróżnicowanie na langue d’oc i langue d'oïl, sam langue d'oïl był bardzo zróżnicowany. Do tego dochodziły obszary nie-romańskie (np. Bretania).

Cytuj

Była to mieszanina dialektów germańskich, łacińskich i celtyckich a użytkownicy jednego dialektu przeważnie nie rozumieli innych. Tak było do 1066 roku,

Euklides podejmując się misji oświecającej innych, musi starać się o przejrzystość wypowiedzi. Mówimy o Anglii właściwej, czy o całej Brytanii? Irlandia, Szkocja, Walia, nawet Kornwalia w roku 1066, to jednak wówczas politycznie i lingwistycznie "nieco coś innego" niż Anglia. Zresztą i dziś warto zwrócić uwagę, czy mamy na myśli Anglię, czy Zjednoczone Królestwo, bo to - wbrew językowi potocznemu - nie całkiem to samo.

Inna sprawa - mówimy o sytuacji z początku średniowiecza, czy z roku 1066? Bo to raptem prawie 600 lat różnicy.

 

Jeżeli mówimy o roku 1066, podboju normandzkim i początku okresu szczególnego znaczenia języka zwanego w historiografii brytyjskiej Anglo-Norman (czy Anglo-Norman French), a my byśmy pewnie powiedzieli - anglo-normandzkiego dialektu języka starofrancuskiego, to - języki celtyckie były wówczas używane, ale raczej już nie na obszarze tego, co możemy określić mianem Anglii (z wyjątkiem może obszarów graniczących z Walią, czy Szkocją, czy generalnie gdzieś "na skraju" - np. Kumbria, czy w Kornwalii). Dialektami łacińskimi ludność Anglii już od dłuższego czasu nie mówiła, choć oczywiście utrzymywała się pozycja łaciny jako języka kościelnego, czy - przynajmniej w pewnym zakresie - urzędowego.

 

Utrzymywały się pewne odrębności dialektyczno-językowe w obrębie Danelaw, ale językiem dominującym był już niewątpliwie staronagielski. Różnił się bardzo od dzisiejszego angielskiego, co znowu nie jest niczym szokującym w historii języków, np. współczesny Ormianin nie zrozumie tekstów sprzed tysiąclecia, choć są pisane tym samym alfabetem, ale przecież nie będzie twierdził, że to nie ormiański. Był on oczywiście zróżnicowany dialektycznie, ale przynajmniej od czasów Alfreda Wielkiego można mówić o dominacji jednego dialektu staroangielszczyzny i swoistej standaryzacji (przynajmniej na poziomie tworzonych dokumentów).

 Co oczywiście nie oznacza, że cała ludność Anglii mówiła "literackim staronagielskim". Bo i takiej bardzo ściśle określonej formy literackiej nie było (choć niewątpliwie dominował w "języku literackim" zapis zachodniosaski) , i utrzymywały się rozmaite odrębności regionalne. Ale - jeszcze raz - to nie była jakaś specyfika angielska.

 

Share this post


Link to post
Share on other sites

Cóż byśmy zrobili gdyby nam euklides nie przypominał o czym zapomnieliśmy, choć nieco trąci to arogancją. 

Atoli przypomniawszy sobie, że to forum historyczne to warto zadać pytania o fakty.

Kim jest zatem pani Lawless?

 

Godzinę temu, euklides napisał:

Dzisiaj angielscy lingwiści twierdzą że 30 - 60% słownictwa to są zniekształcone słowa francuskie. Na przykład pani Laura  Lawless obstawia ponad 30% (...)

 

Jeśli to osoba prowadząca stronę www.lawlessfrench.com, to nie jest ona: "angielską lingwistką". Jest Amerykanką, ukończyła lingwistykę francuską na kalifornijskim uniwersytecie w San José. Możemy zatem poznać euklidesa definicję: "angielski lingwista"?

 

Godzinę temu, euklides napisał:

Na przykład słowo dżentelmen  pochodzi od francuskiego gentilhomme, szlachcic, które to słowo po Rewolucji Francuskiej straciło we Francji na  popularności i wszyscy kojarzą je z angielskim

 

A francuskie termin: "gentilhomme" pochodzi z łaciny...

 

Godzinę temu, euklides napisał:

Pierwszymi dyplomatami którzy nie posługiwali się francuskim byli sojusznicy Francji, Amerykanie. Ale to tylko dlatego że w Północnoamerykańskich puszczach trudno się było tego języka nauczyć. 

 

Mógłby nam podać euklides opracowanie w którym przeprowadzono badania wskazujące, że w północnoamerykańskich puszczach nauka języka francuskiego jest trudniejszą?

 

Godzinę temu, euklides napisał:

Podobno w Londynie w najuboższych dzielnicach dawał się słyszeć jakiś niezrozumiały dla nikogo bełkot i niektórzy twierdzą że to właśnie z niego rozwinął się język dziś zwany angielskim

 

A dla kogo był niezrozumiały i kim są ci:  "niektórzy"? Możemy poznać źródło wiedzy euklidesa?

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ciekawa sprawa z Danelaw. Z jednej strony nazwy miejscowości wskazują tam na znaczenie elementu duńskiego (pod koniec XI wieku około 800 nazw miejscowości). Szacuje się (na podstawie w Domesday Book i innych dokumentów) wysoki odsetek imion skandynawskiego pochodzenia - 60% chłopstwa w Lincolnshire, 40 % East Anglia i 50% północny Danelaw.

Występował tam szereg odrębności społecznych, administracyjnych, prawnych. Nie przełożyło się to jednak w prosty sposób na wpływ języka duńskiego (czy raczej poprawniej - staronordyjskiego) na wczesną angielszczyznę.

 

"Natomiast stosunkowo niewielki był wpływ duński na kształtowanie się języka angielskiego, może dlatego, że oba te języki, blisko ze sobą spokrewnione, pochodziły ze wspólnego źródła i nie odczuwały takiej potrzeby pożyczek językowych, jak np. język angielski w okresie podboju normandzkiego od drugiej połowy XI w."

Cytat i powyższe dane za: H. Zins, Historia Anglii, Wrocław-Warszawa-Kraków 1995, s. 43. 

 

Nieco podobnie sprawę traktuje angielskojęzyczna Wikipedia, ale mamy tu nieco szerszy (i dużo bardziej per saldo "korzystny") dla roli staronordyjskiego obraz :

"Only about 100 or 150 Norse words, mainly connected with government and administration, are found in Old English writing. The borrowing of words of this type was stimulated by Scandinavian rule in the Danelaw and during the later reign of Cnut. However, most surviving Old English texts are based on the West Saxon standard that developed outside the Danelaw; it is not clear to what extent Norse influenced the forms of the language spoken in eastern and northern England at that time. Later texts from the Middle English era, now based on an eastern Midland rather than a Wessex standard, reflect the significant impact that Norse had on the language. In all, English borrowed about 2000 words from Old Norse, several hundred surviving in Modern English".

Za: https://en.wikipedia.org/wiki/History_of_English#Scandinavian_influence

Share this post


Link to post
Share on other sites
euklides   
5 godzin temu, secesjonista napisał:

(...)

Możemy zatem poznać euklidesa definicję: "angielski lingwista"?

(...)

 

To trzeba aż taką definicję formułować?

Po prostu chodzi o kogoś którego językiem ojczystym jest angielski. Państwa o nazwie Anglia przecież nie ma. 

 

5 godzin temu, secesjonista napisał:

(...)

A francuskie termin: "gentilhomme" pochodzi z łaciny...

(...)

 

Przecież jest chyba powszechnie wiadomym że język francuski wywodzi się z łaciny, języka pisanego zresztą.

 

5 godzin temu, secesjonista napisał:

(...)

Mógłby nam podać euklides opracowanie w którym przeprowadzono badania wskazujące, że w północnoamerykańskich puszczach nauka języka francuskiego jest trudniejszą?

(...)

 

Tu nie potrzeba żadnych badań. Zresztą czy historia może sobie pozwolić na jakieś badania? Tu wystarczy prosta informacja.  Otóż wiadomym jest że pierwszym dyplomatą władającym wyłącznie angielskim był Amerykanin Sileas Deane. W 1776 roku do Francji przysłał go rząd amerykański by wystarał się o pomoc w wojnie Stanów z Anglią. Na taką misję rząd amerykański wysłał na pewno kogoś kto był do Francji życzliwie usposobiony, żeby nie powiedzieć że jej wielbiciel.

 

A mimo to nie znaleźli nikogo kto by znal język francuski i to w XVIII wieku gdzie w Europie nie można było pokazać się na przyzwoitym salonie bez znajomości tego języka. Widocznie w Connecticut skąd pochodził Deane tego języka (i pewnie jakiegokolwiek innego) nie było się gdzie nauczyć. Można zajrzeć pod hasło Connecticut-warunki geograficzne i przeczytać że tam dominują lasy liściaste, zatem puszcza. Zresztą takich jak on przyjeżdżało wówczas do Francji więcej.  

 

5 godzin temu, secesjonista napisał:

(...)

A dla kogo był niezrozumiały i kim są ci:  "niektórzy"? Możemy poznać źródło wiedzy euklidesa?

 

No ten bełkot to już metafora literacka ale ma ona potwierdzenie w rzeczywistości. Zdaje się że tak to określił Druont w "Królach Przeklętych". A poza tym są "niektórzy" którzy tego języka to do dziś nie rozumieją.   

Share this post


Link to post
Share on other sites
4 godziny temu, euklides napisał:

To trzeba aż taką definicję formułować?

Po prostu chodzi o kogoś którego językiem ojczystym jest angielski

 

Trzeba, zwłaszcza zważywszy na euklidesa kuriozalne stwierdzenia.

Nigdy nie słyszałem by polskim lingwistą był każdy dla kogo jest to język ojczysty. To twórcza definicja samego euklidesa?

Tak czy inaczej euklides się gubi w swym definiowaniu: "angielskich lingwistów", dla pani Henrietty Walter językiem ojczystym był francuski, to wedle euklidesa - nie jest ona jednak: "angielskim lingwistą".

 

4 godziny temu, euklides napisał:

No ten bełkot to już metafora literacka ale ma ona potwierdzenie w rzeczywistości

 

To proszę podać źródło tej metafory jak i jej potwierdzenie, tak z cytatami...

 

4 godziny temu, euklides napisał:

No ten bełkot to już metafora literacka ale ma ona potwierdzenie w rzeczywistości. Zdaje się że tak to określił Druont w "Królach Przeklętych"

 

Też jest: angielskim lingwistą?

 

4 godziny temu, euklides napisał:

Otóż wiadomym jest że pierwszym dyplomatą władającym wyłącznie angielskim był Amerykanin Sileas Deane. W 1776 roku do Francji przysłał go rząd amerykański by wystarał się o pomoc w wojnie Stanów z Anglią. Na taką misję rząd amerykański wysłał na pewno kogoś kto był do Francji życzliwie usposobiony, żeby nie powiedzieć że jej wielbiciel.

 

A mimo to nie znaleźli nikogo kto by znal język francuski

 

Proszę udowodnić, że nie mogli znaleźć.

 

4 godziny temu, euklides napisał:

Widocznie w Connecticut skąd pochodził Deane tego języka (i pewnie jakiegokolwiek innego) nie było się gdzie nauczyć. Można zajrzeć pod hasło Connecticut-warunki geograficzne i przeczytać że tam dominują lasy liściaste, zatem puszcza

 

Możemy poznać wyniki badań jak to w Ameryce Północnej znajomość języka francuskiego powiązana jest z lasami liściastymi. Czy to może własny euklidesa wniosek?

Share this post


Link to post
Share on other sites

Z przykrością zauważam, że Euklides, tak przecież nas wzbogacający swoimi przemyśleniami, kultywuje jakieś antyangielskie (a może nawet szerzej -  antyanglosaskie) fobie. Przed podbojem normańskim była to zapewne w jego mniemaniu jakaś społeczność dzikusów mówiąca dialektami germańskimi, łacińskimi i celtyckimi, do tego w Londynie bełkocząca, ogólnie nie potrafiąca się między sobą porozumieć. Potem zostali nieco przez Francuzów ucywilizowani i awansowali do kategorii posługujących się francuskim żargonem, zwanym tylko dla zmyłki językiem angielskim. Aczkolwiek wywodzącym się z niezrozumiałego dla nikogo średniowiecznego bełkotu londyńskich najniższych sfer, który przecież ze szlachetnym językiem francuskim nic nie miał wspólnego. Występuje tu sprzeczność? Nie szkodzi, wszak to euklidesowe prawdy.

 

Obecnie - jak wynika z euklidesowych prawd w innym temacie - Anglicy nie cenią i nie czytają książek, generalnie nie cenią też sobie przesadnie umiejętności czytania i pisania, aczkolwiek badania - pewnie tendencyjne - wykazują, że w takiej UE (do której jeszcze należą) mieszkańcy Wielkiej Brytanii są w zakresie czytelnictwa książek gdzieś na czwartym-piątym miejscu od góry, Polacy - niestety od końca (choć podobno ostatnio się u nas nieco poprawiło).

 

O Amerykanach to w ogóle trudno gadać. Puszcze. Liściaste.

 

Ja rozumiem, że można próbować opisywać całą złożoność tego świata za pomocą jednej (może kilku) książek o Francji, ale czy w tym pro-francuskim fanatyzmie nie ma jednak pewnej przesady? I może jednak wrócimy do genezy i specyfiki języka angielskiego?

Share this post


Link to post
Share on other sites
Leoś   

Tosz to Rzymianie tłukli się z Brytami, więc angielski to pochodna włoskiego. 

Share this post


Link to post
Share on other sites
gregski   
4 godziny temu, euklides napisał:

Otóż wiadomym jest że pierwszym dyplomatą władającym wyłącznie angielskim był Amerykanin Sileas Deane. W 1776 roku do Francji przysłał go rząd amerykański by wystarał się o pomoc w wojnie Stanów z Anglią. Na taką misję rząd amerykański wysłał na pewno kogoś kto był do Francji życzliwie usposobiony, żeby nie powiedzieć że jej wielbiciel.

Otóż wiadomym jest, że w tej misji uczestniczyli również: Arthur Lee i Benjamin Frankilin.  

Deane nie był jakimś Amerykaninem wyjątkowo uwielbiającym Francję i z tego powodu wysłanym na stary kontynent.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Dokładniej, to Franklin dołączył do wcześniej posłanego Deane'a.

To właśnie Franklin został pierwszym oficjalnym ambasadorem nowego amerykańskiego państwa. Nie wiem jaki był areał lasów liściastych w Massachusetts na początku XVIII wieku, ale musiał być znaczny bo i Franklin kiepsko władał francuskim.

 

14 godzin temu, euklides napisał:

wiadomym jest że pierwszym dyplomatą władającym wyłącznie angielskim był Amerykanin Sileas Deane

 

Nieprawda.

Share this post


Link to post
Share on other sites
euklides   
2 godziny temu, secesjonista napisał:

Dokładniej, to Franklin dołączył do wcześniej posłanego Deane'a.

(...)

 

Dokładniej to Franklin był szefem Tajnego Biura Korespondencyjnego Kongresu. Tak w tłumaczeniu na bardziej zrozumiałą terminologię to był w zasadzie ministrem spraw zagranicznych. To on wybrał Deane i wysłał go w czerwcu  1776 roku do Francji dokąd sam przybył pół roku później.

 

2 godziny temu, secesjonista napisał:

(...)

To właśnie Franklin został pierwszym oficjalnym ambasadorem nowego amerykańskiego państwa.

(...)

 

Został ale w 1779 roku a Deane przybył do Francji w czerwcu 1776 roku. Franklin w grudniu tego roku.

 

 

2 godziny temu, secesjonista napisał:

(...)

 Nie wiem jaki był areał lasów liściastych w Massachusetts na początku XVIII wieku, ale musiał być znaczny bo i Franklin kiepsko władał francuskim.

(...).

 

Nie rozumiem tu związku z Massachusetts. Franklin to w lesie się raczej nie chował. od 17-tego roku życia mieszkał w Filadelfii gdzie był dziennikarzem.  Pewnie istotnie francuskim źle władał bo do Francji miłością raczej nie pałał. Jak zresztą wszyscy brytyjscy Amerykanie którzy nie mogli zapomnieć Francuzom że podczas Wojny Siedmioletniej korzystali z usług Indian którzy owych amerykańskich brytyjczyków skalpowali. 

 

2 godziny temu, secesjonista napisał:

(...)

Nieprawda.

 

Może i nieprawda. Kogo zatem za takiego się uważa. Z tym że to dosyć umowne.

 

12 godzin temu, gregski napisał:

(...)

Deane nie był jakimś Amerykaninem wyjątkowo uwielbiającym Francję i z tego powodu wysłanym na stary kontynent.

 

 

Nie mniej jednak wysłał go tam Franklin który był wtedy odpowiednikiem ministra spraw zagranicznych, zatem można powiedzieć że rząd amerykański. Zresztą ci 3 (Franklin,Deane i Lee) nie prezentowali się najlepiej jako politycy i dyplomaci w ogóle. Oprócz tego że mieli kłopoty z francuskim, co było dość niezwykłe jak na XVIII-to wiecznych dyplomatów, to jeszcze prawie wcale nie używali szyfrów, pozwolili żeby Anglicy ich delegację nafaszerowali szpiegami, przy tym Deane, typ solidnego kupca, był jeszcze uczciwy co według niektórych dyskryminowało go jako dyplomatę.   

 

W każdym razie język francuski zaczęli wypierać z dyplomacji dyplomaci którzy z powodu braków w wykształceniu tego języka nie znali.   

Edited by euklides

Share this post


Link to post
Share on other sites
Cytuj

W każdym razie język francuski zaczęli wypierać z dyplomacji dyplomaci którzy z powodu braków w wykształceniu tego języka nie znali. 

Znowu typowa euklidesowa teoria. A czasem nie miał zasadniczego wpływu na wyparcie języka francuskiego po prostu gigantyczny wzrost znaczenia krajów anglosaskich, zarówno w sferze polityki (dwa kolejne supermocarstwa światowe - ongiś Zjednoczone Królestwo  i dziś "supernadmocarstwo" USA), gospodarki, jak i kultury? I zasadnicze zredukowanie roli Francji (mimo różnych wysiłków de Gaulle'a)?

 

A i nawet w takich warunkach francuski długo bronił swojej roli języka dyplomacji i elegancji (np. jeszcze w czasie II-wojny światowej Jerzy VI dedykował swoje zdjęcie Sikorskiemu po francusku). A i dziś francuski odgrywa rolę (notabene) lingua franca, choć oczywiście w zdecydowanie mniejszym zakresie niż angielski, ale np. w świecie krajów frankofońskich nadal jest to przeważnie język podstawowy. 

 

W świetle euklidesowej teorii, fakt, że jakiś ważny polityk (np. polski, a może nawet jakiś chiński) nie zna dziś angielskiego, powinien implikować wyparcie owego języka z salonów dyplomacji? Jeżeli dominacja jakiegoś języka jest zasadnicza, niepodważalna, to nikt się przecież nie będzie się przejmował tym, że komuś nie chciało się go nauczyć. W ostateczności - są tłumacze.

 

To, że jakiś dyplomata z wówczas niewiele znaczącej Ameryki Północnej znał, czy nie znał język francuski - dla dominacji tego języka na europejskich salonach nie miało żadnego znaczenia. To znaczenie się pojawiło wraz z fundamentalnym wzrostem znaczenia USA.

Edited by Bruno Wątpliwy

Share this post


Link to post
Share on other sites

Create an account or sign in to comment

You need to be a member in order to leave a comment

Create an account

Sign up for a new account in our community. It's easy!

Register a new account

Sign in

Already have an account? Sign in here.

Sign In Now
Sign in to follow this  

×

Important Information

Przed wyrażeniem zgody na Terms of Use forum koniecznie zapoznaj się z naszą Privacy Policy. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.