Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
jancet

Powstanie a politycy, pop-historia itp.

Rekomendowane odpowiedzi

jancet   

Pozwolę sobie jednak trochę wyjść poza ramy informacyjnej funkcji tego temat, by podzielić się z Wami pewną smutną refleksją.

Od wielu lat w ramach tzw. polityki historycznej poszczególne ugrupowania polityczne usiłują zawłaszczyć pewne wydarzenia historyczne, aby budować z nich swój własny wizerunek. Im bardziej historycznie bolesne i niejednoznaczne są to wydarzenia (a mało jest wydarzeń jednoznacznych), tym większym uproszczeniom podlega ich ocena, bo na niejednoznaczności (podobno) nie zdobywa się wystarczająco licznych zwolenników.

Jeszcze nie tak dawno takie rocznice, jak 1 sierpnia, 1 września i inne były dla mnie inspiracją do historycznej refleksji, zadumy, pochylenia się nad losem tych, co zginęli i tych, co przeżyli. Niestety, co raz bardziej się staje "uroczystością partyjno-państwową", z której pozostaje co nawyżej godny spektakl, który w najmniejszym stopniu nie niesie tego, o czym pisze Bavarsky.

Jeśli organizatorzy tegorocznych obchodów chcieliby, by było inaczej, to życzę im powodzenia, choć zarazem weń nie wierzę. Niestety.

Edytowane przez Albinos
Temat wydzielony z: http://forum.historia.org.pl/topic/17529-71-rocznica-powstania-warszawskiego/

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Politycy i wszyscy ci, którzy w politykę się bawią, od zawsze próbowali wykorzystać historię do swoich celów. To nie jest zjawisko nowe, a wręcz niemalże stare jak świat. Tym niemniej w przypadku 1 sierpnia i tego co z nim związane nie widzę większego problemu. Politycy pojawiają się w zasadzie jedynie na moment. Gdybym miał wskazać wydarzenia najmocniej kojarzące mi się z tą rocznicą na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat, to na pierwszych miejscach widziałbym koncerty organizowane przez MPW. Powstanie Warszawskie, jako rocznica, teraz średnio kojarzy mi się z polityką historyczną (choć oczywiście dalej jest jej elementem), natomiast jest pierwszym skojarzeniem na hasło "macdonaldyzacja historii". I to jest teraz problem. Gdzie w tym zalewie "fajności" znaleźć "istotność". Jak przez te koncerty, biegi, wspólne śpiewanie piosenek powstańczych i inscenizacje, które choćby nie wiem jak się starać, budują obraz czegoś, co w zasadzie było super, dotrzeć do ludzi z tą zadumą, refleksją, poważniejszą wiedzą. Politycy, przy obecnej niechęci do nich zdecydowanej w moim odczuciu większości społeczeństwa, próbują coś ugrać, ale nie bardzo wiedzą jak.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
jancet   

Politycy i wszyscy ci, którzy w politykę się bawią, od zawsze próbowali wykorzystać historię do swoich celów. To nie jest zjawisko nowe, a wręcz niemalże stare jak świat.

Jesteś pewny, że nie w tym naszej współczesnej specyfiki?

Oczywiście, tak się z reguły dzieje w odniesieniu do wydarzeń "ostatnich". Wcale się nie dziwuję partyjnym interpretacjom tego, co się działo w latach 1980-1989. Ale rok 1944? To było 71 lat temu.

To trochę tak, jakby w okresie międzywojennym partyjnie wykorzystywano wydarzenia Wiosny Ludów !!!

Politycy pojawiają się w zasadzie jedynie na moment.

Łudzisz się. Chciałbym się mylić, ale obawiam się, że się łudzisz.

Gdybym miał wskazać wydarzenia najmocniej kojarzące mi się z tą rocznicą na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat, to na pierwszych miejscach widziałbym koncerty organizowane przez MPW.

No właśnie. MPW. Muzeum Powstania Warszawskiego. To to, które powstało dzięki Lechowi Kaczyńskiemu, Naszemu Najlepszemu Prezydentowi.

Ołdakowski przez 8 lat był posłem dzięki pewnej partii. Teraz nie jest, ale postawię piwo, że już się pokajał i w przyszłym roku będzie.

Klasyczny przykład upartyjnienia instytucji historycznej. Chciałem w ogóle pominąć konkrety, Tusk też chciał mieć "swoje" muzeum, lewicy jest trudniej, ale wcale się nie poddaje, wystarczy zajrzeć do "Przeglądu".

Czy to jest normalne, że władza, która oddaje do użytku jakieś muzeum, ustanawia jego dyrektorem swego politycznego kolegę? Ja się do tego przyzwyczaić nie potrafię.

Powstanie Warszawskie, jako rocznica [...]natomiast jest pierwszym skojarzeniem na hasło "macdonaldyzacja historii". I to jest teraz problem. Gdzie w tym zalewie "fajności" znaleźć "istotność". Jak przez te koncerty, biegi, wspólne śpiewanie piosenek powstańczych i inscenizacje, które choćby nie wiem jak się starać, budują obraz czegoś, co w zasadzie było super, dotrzeć do ludzi z tą zadumą, refleksją, poważniejszą wiedzą.

Efektem jest post Tyberiusa Claudiusa. Zaduma, refleksja, poważniejsza wiedza w wyniku znanych przezeń obchodów do niego nie dotarła. Dotarło do niego, że PW było fajne i gwałtownie przeciw temu protestuje. I ma rację - bo nie było fajne.

Trochę mnie dziwi, że skoro tak ważnym jest dla Ciebie problem "mcdonaldyzacji historii", to nie dostrzegasz w Tyberiusu Claudiusu sprzymierzeńca?

A politycy w tej trywializacji historii mają swój spory udział.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
bavarsky   

Im bardziej historycznie bolesne i niejednoznaczne są to wydarzenia (a mało jest wydarzeń jednoznacznych), tym większym uproszczeniom podlega ich ocena, bo na niejednoznaczności (podobno) nie zdobywa się wystarczająco licznych zwolenników.

Obawiam się, że temat spłycania historii, podkreślania, że jest ona pozbawiona odcieni i utkwiła ona na utartym szlaku jest standardem w czasach gdzie występuje masowość przekazu.

W Częstochowie jak co roku, 1 sierpnia o godzinie 17, załączą się syreny straży pożarnej. Refleksja potrwa minutę. I dla mnie tyle w temacie powstania '44. Nie lubię teatralnych gestów, nigdy nie byłem za obnoszeniem się złością, żalem, czy pretensjami do kogokolwiek [np. współczesnych Niemców] z prostego powodu; nie jestem weteranem wojennym. Jedyne co wyrażam w myśli to wdzięczność względem tych ludzi, którzy walczyli te parę dekad temu o to, że w Poniedziałek mogę iść spokojnie do pracy.

Śmieszą mnie osoby, które urodzone w latach powojennych, z kotwicą na piersi gardzą koncepcją pojednania, czy ewentualnego pomyślunku o tym. Ja jestem prosty człowiek, ale tak mam że nie cierpię bycia "bardziej świętym od świętych".

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
Jesteś pewny, że nie w tym naszej współczesnej specyfiki?

A to mówimy o specyfice naszych czasów, czy o zjawisku jako takim? Bo to dwa odrębne tematy.

Oczywiście, tak się z reguły dzieje w odniesieniu do wydarzeń "ostatnich". Wcale się nie dziwuję partyjnym interpretacjom tego, co się działo w latach 1980-1989. Ale rok 1944? To było 71 lat temu.

Ale to nie chodzi o rok, tylko o zainteresowanie wśród ludzi. Tymczasem legenda tych 63 dni jest na tyle żywa, że to aż prosi się wepchnąć swoje oblicze przed kamery z nadzieją, że coś się ugra. Z drugiej strony według badań robionych niespełna rok temu, zainteresowanie czasami drugiej wojny światowej słabnie. Powstanie wydaje się tutaj być swoistym ewenementem. Ale to rzecz na inną dyskusję.

Łudzisz się. Chciałbym się mylić, ale obawiam się, że się łudzisz.

Od kilkunastu lat kolejne rocznice śledzę z niezmienną uwagą - politycy pojawiają się w zasadzie jedynie przy okazji głównych uroczystości 31 lipca i 1 sierpnia. Przy masie wydarzeń, jakie towarzyszą kolejnym rocznicom, jest to zaledwie niewielki procent całości obchodów.

No właśnie. MPW. Muzeum Powstania Warszawskiego. To to, które powstało dzięki Lechowi Kaczyńskiemu, Naszemu Najlepszemu Prezydentowi.

I jak te koncerty i masa podobnych im wydarzeń mają się do uprawiania polityki historycznej? I już może dajmy spokój z tym Kaczyńskim. To się zrobiło nudne kawał czasu temu.

Klasyczny przykład upartyjnienia instytucji historycznej. Chciałem w ogóle pominąć konkrety, Tusk też chciał mieć "swoje" muzeum, lewicy jest trudniej, ale wcale się nie poddaje, wystarczy zajrzeć do "Przeglądu".

Wojna na muzea trwa i trwać będzie. Pozostaje przyjąć to do wiadomości i robić swoje.

Czy to jest normalne, że władza, która oddaje do użytku jakieś muzeum, ustanawia jego dyrektorem swego politycznego kolegę? Ja się do tego przyzwyczaić nie potrafię.

Jedna władza usadza swojego kolegę, inna koledze tamtych blokuje możliwości rozwoju placówki, a znowu ta pierwsza... ale to dopiero za jakiś czas. Nie będę psuł bardzo prawdopodobnej niespodzianki. Ja tam się do tego przyzwyczaiłem. Więcej, przy odrobinie szczęścia trochę na tym wszystkim zarobię.

Efektem jest post Tyberiusa Claudiusa. Zaduma, refleksja, poważniejsza wiedza w wyniku znanych przezeń obchodów do niego nie dotarła. Dotarło do niego, że PW było fajne i gwałtownie przeciw temu protestuje. I ma rację - bo nie było fajne.

Trochę mnie dziwi, że skoro tak ważnym jest dla Ciebie problem "mcdonaldyzacji historii", to nie dostrzegasz w Tyberiusu Claudiusu sprzymierzeńca?

A to jancet wie co w końcu Tyberiusz miał na myśli? Bo jak na razie jego wypowiedzi w żaden sposób nie wskazywały na "mcdonaldyzację historii", a na obchody jako takie oraz piosenki z epoki. Pomijam już to, że ja nie mam nic przeciwko koncertom i biegom. Parafrazując klasyka, te koncerty i biegi liczą się, liczą. Ale nie same. Liczą się w kontekście. Tymczasem kontekst jest taki, że koncerty i biegi dominują. Problem więc polega nie na nadmiarze czegoś, ale na braku czegoś - równowagi. Jeśli wprowadzić do tego więcej poważniejszej dyskusji (takie marzenie ściętej głowy), to niech sobie grają i biegają. Sam w tym roku wybieram się na koncert do MPW, co nie przeszkadza mi ciut poważniej zajmować się tematem. Można? Można.

A politycy w tej trywializacji historii mają swój spory udział.

A tak konkretniej?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

(...)

Ołdakowski przez 8 lat był posłem dzięki pewnej partii. Teraz nie jest, ale postawię piwo, że już się pokajał i w przyszłym roku będzie.

Klasyczny przykład upartyjnienia instytucji historycznej. Chciałem w ogóle pominąć konkrety, Tusk też chciał mieć "swoje" muzeum, lewicy jest trudniej, ale wcale się nie poddaje, wystarczy zajrzeć do "Przeglądu".

Czy to jest normalne, że władza, która oddaje do użytku jakieś muzeum, ustanawia jego dyrektorem swego politycznego kolegę? Ja się do tego przyzwyczaić nie potrafię.

(...)

Normalniej by było gdyby wpierw sprawdzić fakty, bo jeśli akurat chodzi o Ołdakowskiego to kiedy zostawał dyrektorem: niczyim partyjnym kolegą nie był, jak i nie był wówczas posłem. Za to miał już doświadczenie w sprawach MPW.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Furiusz   
Normalniej by było gdyby wpierw sprawdzić fakty, bo jeśli akurat chodzi o Ołdakowskiego to kiedy zostawał dyrektorem: niczyim partyjnym kolegą nie był, jak i nie był wówczas posłem. Za to miał już doświadczenie w sprawach MPW.

Sprawa jest nieco mniej jednoznaczna - J. Ołdakowski w dużej polityce pojawił się w 2000 gdy rozpoczął pracę w MKiDN - kiedy szefem tej instytucji był Kazimierz Ujazdowski. Ten sam który jak pamiętam ze stanowiska zrezygnował w proteście przeciwko odwołaniu L. Kaczyńskiego. Partyjnym kolegą formalnie nigdy nie był bo chyba do PiSu nie należał. Z klubu parlamentarnego wystąpił razem z Pawłem Kowalem - słynna sprawa rozbijania PiSu, z którym zresztą wcześniej współpracował.

Mnie osobiście nie rusza powoływanie znajomych na stanowiska, zwłaszcza jeśli mają oni doświadczenie i umiejętności w danej dziedzinie a akurat Ołdakowski miał, moim zdaniem proste zasady są najlepsze - robisz coś, powołujesz do życia, ty tworzysz ekipę wedle własnego uznania i doboru. Jak ekipa zawali wylatujesz razem z nią. Jak działa dobrze to choćby to była sama twoja rodzina, nic mi do tego. Konkursy urzędnicze to bzdura.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Jancet napisał:

Od wielu lat w ramach tzw. polityki historycznej poszczególne ugrupowania polityczne usiłują zawłaszczyć pewne wydarzenia historyczne, aby budować z nich swój własny wizerunek. Im bardziej historycznie bolesne i niejednoznaczne są to wydarzenia (a mało jest wydarzeń jednoznacznych), tym większym uproszczeniom podlega ich ocena, bo na niejednoznaczności (podobno) nie zdobywa się wystarczająco licznych zwolenników.

Jeszcze nie tak dawno takie rocznice, jak 1 sierpnia, 1 września i inne były dla mnie inspiracją do historycznej refleksji, zadumy, pochylenia się nad losem tych, co zginęli i tych, co przeżyli. Niestety, co raz bardziej się staje "uroczystością partyjno-państwową", z której pozostaje co nawyżej godny spektakl, który w najmniejszym stopniu nie niesie tego, o czym pisze Bavarsky.

Bavarczyk napisał (podaję, bo tego brakuje):

Zawsze uważałem, że są pewne miejsca i momenty, które winny być przypominane rokrocznie, bo ludzie to takie stworzenia, które szybko zapominają. Uroczystości zaś mają przypomnieć czym jest wojna, do czego może doprowadzić i jaka może być jej cena.

Ja akurat nie zauważam zawłaszczania. Natomiast widzę u polityków główną wadę narodową czyli akcyjność. Politycy, choć u nas to z wykształcenia historycy czy nauczyciele, mało interesują się historią. Chyba że potrzeba jakiejś akcji. Wtedy przejmują i firmują czyjeś pomysły. Sprytnie w tym lawirując można wiele osiągnąć (vide Ołdakowski).

Edytowane przez Tomasz N

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
jancet   

A to jancet wie co w końcu Tyberiusz miał na myśli? Bo jak na razie jego wypowiedzi w żaden sposób nie wskazywały na "mcdonaldyzację historii", a na obchody jako takie oraz piosenki z epoki.

Jancet nie wie. Może wie to Tyberiusz, a może też nie całkiem. Ale czytam jakąś wypowiedź i staram się zrozumieć, o co jej autorowi chodzi. Ja ją odebrałem jako protest właśnie przeciwko "mcdonaldyzacji" historii.

Widzisz, Albinosie, Ty "siedzisz w temacie", to wiesz, co się odbywa oprócz wystąpień polityków, biegów i koncertów, no i "rekonstrukcji", że oprócz tego istnieją elementy "poważniejszej dyskusji", choć sam twierdzisz, że jest ich za mało, że brak tu równowagi. Ja - a pewnie Tyberiusz podobnie - interesuję się tym na tyle, że zwrócę uwagę na relację o obchodach w telewizyjnych wiadomościach i newsach na Onecie. W tych informacjach będzie tylko o wystąpieniach, biegach, koncertach i rekonstrukcjach, o poważniejszej dyskusji nikt się nawet nie zająknie.

Więc tacy jak ja często reagują na hasło "obchody kolejnej rocznicy Powstania Warszawskiego" reagują negatywnie, czy wręcz alergicznie, traktując te obchody nie jako element kultywowania pamięci o tragicznych i złożonych wydarzeniach z naszej historii, ale wręcz przeciwnie - jako narzędzie ogłupiania spoleczeństwa, wmawiania mu, że wybór jest zawsze prosty - albo jesteś Polakiem, albo zdrajcą, z gromadką polityków, uwijających się, aby przekonać odbiorców, że to oni i tylko oni godni są zwać się spadkobiercami tych, którzy wówczas dokonali jedynego słusznego wyboru.

Skoro swym działaniem dbasz o to, żeby imprezom towarzyszyła poważniejsza dyskusja, to dzięki i chwała Ci za to. Choć czasem niepokoi mnie w Twych wypowiedziach znak równości pomiędzy "tak jest" i "tak ma być", przyzwoleniem a akceptacją.

Normalniej by było gdyby wpierw sprawdzić fakty, bo jeśli akurat chodzi o Ołdakowskiego to kiedy zostawał dyrektorem: niczyim partyjnym kolegą nie był, jak i nie był wówczas posłem.

Drogi Secesjonisto, a gdzież ja napisałem, że wówczas był posłem albo że był partyjnym kolegą? Nie zrobiłem tego, ponieważ najpierw sprawdziłem fakty. Tak, wiem, przeprosin nie będzie.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
Widzisz, Albinosie, Ty "siedzisz w temacie"

Moje siedzenie w temacie nie ma tu nic do rzeczy. Wystarczy zwyczajnie zainteresować się tym, co dzieje się w Warszawie od połowy lipca do pierwszych dni sierpnia, żeby zobaczyć, jak wiele wydarzeń w postaci koncertów, biegów, przedstawień teatralnych itp. jest organizowanych właśnie w związku z rocznicą Powstania.

to wiesz, co się odbywa oprócz wystąpień polityków, biegów i koncertów, no i "rekonstrukcji", że oprócz tego istnieją elementy "poważniejszej dyskusji", choć sam twierdzisz, że jest ich za mało, że brak tu równowagi.

Zaraz zaraz, przed chwilą narzekałeś na nadmiar polityków w obchodach. I ja się do tego odnosiłem. Koncerty i poważniejsze dyskusje traktuję w tym momencie jednakowo jako coś, czego w porównaniu z obecnością polityków jest zdecydowanie więcej w tych dniach.

Ja - a pewnie Tyberiusz podobnie - interesuję się tym na tyle, że zwrócę uwagę na relację o obchodach w telewizyjnych wiadomościach i newsach na Onecie. W tych informacjach będzie tylko o wystąpieniach, biegach, koncertach i rekonstrukcjach, o poważniejszej dyskusji nikt się nawet nie zająknie.

Jeśli szukasz śladów poważniejszych dyskusji na onecie, to i nie dziw się, że nikt się tam o niej nawet nie zająknie. Pomijając już jednak nawet to, że onet to jedno z ostatnich miejsc, gdzie należałoby tego szukać, to poważniejsze dyskusje nigdy nie zyskają identycznego rozgłosu co politycy i koncerty. To jest rzecz, z którą nijak nie idzie dyskutować. Poważne dyskusje zawsze będą się toczyć gdzieś obok głównego nurtu obchodów. Im szybciej sobie człowiek to uświadomi i im szybciej się z tym pogodzi, tym lepiej dla niego. Bo i na cholerę denerwować się czymś, na co się nie ma wpływu? Szkoda czasu i zdrowia.

Osobna rzecz to fakt, że nie ma u nas obecnie zbyt wielu naukowców zainteresowanych nowymi badaniami nad konspiracją i Powstaniem.

Więc tacy jak ja często reagują na hasło "obchody kolejnej rocznicy Powstania Warszawskiego" reagują negatywnie, czy wręcz alergicznie, traktując te obchody nie jako element kultywowania pamięci o tragicznych i złożonych wydarzeniach z naszej historii, ale wręcz przeciwnie - jako narzędzie ogłupiania spoleczeństwa, wmawiania mu, że wybór jest zawsze prosty - albo jesteś Polakiem, albo zdrajcą, z gromadką polityków, uwijających się, aby przekonać odbiorców, że to oni i tylko oni godni są zwać się spadkobiercami tych, którzy wówczas dokonali jedynego słusznego wyboru.

Jancecie, ale reagujesz tak z powodu czego - faktycznego stanu rzeczy, czy Twojego odbioru czegoś, czym chyba jednak niespecjalnie zawracasz sobie głowę? Bo z tego co piszesz wynika, że raczej to drugie.

Choć czasem niepokoi mnie w Twych wypowiedziach znak równości pomiędzy "tak jest" i "tak ma być", przyzwoleniem a akceptacją.

A tu serio nie rozumiem o co chodzi.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

A co osiągnął Ołdakowski i pomiędzy czym lawirował?

Fakty są takie:

1. Nie był członkiem PiS zanim został dyrektorem MPW - stąd mówienie o nim jako o koledze partyjnym jest efektem niewiedzy bądź manipulacji.

2. Dyrektorem został, wcześniej niźli został posłem.

3. Stworzył placówkę, która wielokrotnie była uhonorowana w szeregu różnorakich konkursów i plebiscytów, w których nie zawsze główny głos miały dane władze, jak i uhonorowany został jej dyrektor.

4. To, że ma pewne sympatie polityczne ma go dyskwalifikować co do pełnienia obecnej funkcji?

5. Miał wiedzę i pewną praktykę względem idei MPW zanim został dyrektorem, ktoś pamięta kto się o to stanowisko wówczas starał, jancet wie kto był wówczas lepszym kandydatem?

6. Stworzył placówkę do której przybywają inni muzealnicy by poznać "patent" na nowoczesne muzeum, takie co to przyciągnie więcej osób.

Na wielu stronach mógłbym krytykować jego poczynania: co do praktyki postępowania z przewodnikami, zatrudniania "pociotków" politycznych, kształtu zasobów bibliotecznych, zbytniej przewagi tzw. eventów nad pracą działu dokumentacji historycznej, braku reakcji na błędne opisy w publikacjach czy nawet na ekspozycji. Atoli dla mnie to są szczegóły, placówka "pęka w szwach" i wiele osób jest pod wrażeniem.

Ja, choć jedynie na chwilę, jestem w MPW co drugi dzień, i widziałem 100 letniego pana, co to powiedział mi, że idzie na piętro by dać darowiznę na Muzeum. Wcześniej, jak wspomniał, nie chciał - bo chciał zobaczyć. A jak zobaczył - uznał, że warto, a pan był z Kanady.

Dla mnie taka opinia więcej warta niźli międlenie kwestii, że "Ołdi" to kolega partyjny...

A Komorowski nie wystąpi (względem generałów) w MPW - z tego co mi wiadomo.

No jancecie przeprosin nie będzie:

"Klasyczny przykład upartyjnienia instytucji historycznej".

Problem w tym, że ów pan został dyrektorem kiedy nie był posłem, nie był członkiem żadnej partii - to może jancet objaśnić nam kwestię upartyjnienia danej instytucji w tym konkretnym przypadku?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Furiusz   

To akurat bardzo proste Secesjonisto - gdyby Ołdakowski był z PO albo SLD to byłby po prostu fachowcem. Jest jednak związany z PiSem a to wystarczy by mówić o upolitycznieniu.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Co do: "upolitycznienia" mógłbym zrozumieć, nie wiem jednak czy akurat jego osoba nadaje się do: "przykładu upartyjniania...".

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
jancet   

A co osiągnął Ołdakowski i pomiędzy czym lawirował?

Fakty są takie:

1. Nie był członkiem PiS zanim został dyrektorem MPW - stąd mówienie o nim jako o koledze partyjnym jest efektem niewiedzy bądź manipulacji.

Dlatego też nigdy tego określenia nie użyłem, a Secesjonista po raz drugi stwierdza nieprawdę tej sprawie.

2. Dyrektorem został, wcześniej niźli został posłem.

Fakt, ale nigdy nie pisałem, że było na odwrót.

3. Stworzył placówkę, która wielokrotnie była uhonorowana w szeregu różnorakich konkursów i plebiscytów, w których nie zawsze główny głos miały dane władze, jak i uhonorowany został jej dyrektor.

Co jednak nie oznacza, że musi się jego działalność i sposób prowadzenia Muzeum wszystkim podobać, co zresztą sam poniżej twórczo rozwijasz.

4. To, że ma pewne sympatie polityczne ma go dyskwalifikować co do pełnienia obecnej funkcji?

Sam fakt posiadania poglądów politycznych - z pewnością nie, wręcz przeciwnie, ich brak byłby wadą. Natomiast od szefa każdej placówki państwowej (prywatnej często też), niewyłanianego w wyniku wyborów powszechnych, oczekuję politycznej bezstronności. Tego, aby jego poglądy nie miały wpływu na jego decyzje, wydawane w związku ze sprawowaną funkcją. Dotyczy to zarówno dyrektora Muzeum PW, rektora, ordynatora w szpitalu czy głównego technologa w oczyszczalni ścieków. Oczywiście zakres decyzji, uwarunkowanych polityczne, u pierwszego jest ogromny, u ostatniego - znikomy, ale u każdego takie decyzje są niepożądane.

Dlatego uważam - jest to mój prywatny pogląd - że taka osoba nie powinna eksponować swych poglądów, np. nie przyjmować propozycji kandydowania z list konkretnej partii.

5. Miał wiedzę i pewną praktykę względem idei MPW zanim został dyrektorem, ktoś pamięta kto się o to stanowisko wówczas starał, jancet wie kto był wówczas lepszym kandydatem?

Ależ oczywiście, że nie wiem, i nie o to chodzi, że "mój" kandydat przegrał.

6. Stworzył placówkę, do której przybywają inni muzealnicy by poznać "patent" na nowoczesne muzeum, takie co to przyciągnie więcej osób.

Podstawową funkcją muzeum jest przedstawianie prawdy w całej jej złożoności - czyli w sume wielu prawd, a nie przyciągnięcie większej liczby osób. Jeśli - podkreślam tryb warunkowy - elementem tego "patentu" jest strywializowanie historii i pozbawienie zwiedzających świadectwa osób, myślących inaczej o przedstawianych wydarzeniach. Ołdakowski zdaje mi się być prekursorem mcdonaldyzacji historii w Polsce.

No jancecie przeprosin nie będzie:

"Klasyczny przykład upartyjnienia instytucji historycznej".

Problem w tym, że ów pan został dyrektorem kiedy nie był posłem, nie był członkiem żadnej partii - to może jancet objaśnić nam kwestię upartyjnienia danej instytucji w tym konkretnym przypadku?

Bardzo chętnie. Jeszcze raz przypomnę, że nie pisałem, że był posłem albo członkiem jakiejkolwiek partii w chwili, gdy zostawał dyrektorem. Określiłem go jako "politycznego kolegę" ekipy Lecha Kaczyńskiego, co chyba nie budzi większych zastrzeżeń. W swoim poście stwierdziłeś nieprawdę i tyle.

Natomiast co do "upartyjnienia" MWP to osoba Ołdakowskiego jest tylko jednym z jego elementów. Wymieniłem inny - nader często działacze PiS i publicyści, związani z tą opcją polityczną, podkreślają przeogromne zasługi śp. Lecha Kaczyńskiego, wówczas prezydenta Warszawy, dla powstania MWP. Wręcz przedstawiają go jako tego, dzięki komu to muzeum powstało. To postawiłem jako pierwszy argument, osobę Ołdakowskiego jako drugi.

Gdyby Ołdakowski nie przyjął propozycji zostania posłem z listy PiS (a PiS jest jednak partią) nijak miała by się jego osoba do tezy o upartyjnieniu instytucji państwowej. No ale przyjął i posłem został, członkiem klubu poselskiego partii PiS. Czemu do partii nie przystał - nie wiem, może skąpy jest i żal mu było składki płacić?

Mogę mieć tylko nadzieję, że na treść ekspozycji MWP funkcjonariusze PiS wpływu nie mieli i nie mają, a i sam dyrektor stara się zachować obiektywizm.

Edytowane przez jancet

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
jancet   

Moje siedzenie w temacie nie ma tu nic do rzeczy. Wystarczy zwyczajnie zainteresować się tym, co dzieje się w Warszawie od połowy lipca do pierwszych dni sierpnia, żeby zobaczyć, jak wiele wydarzeń w postaci koncertów, biegów, przedstawień teatralnych itp. jest organizowanych właśnie w związku z rocznicą Powstania.

A spotkań dyskusyjnych, paneli, konferencji, wydawnictw naukowych?

Jeśli szukasz śladów poważniejszych dyskusji na onecie, to i nie dziw się, że nikt się tam o niej nawet nie zająknie.

Nie traktuj mej wypowiedzi zbyt dosłownie :rolleyes:

Pomijając już jednak nawet to, że onet to jedno z ostatnich miejsc, gdzie należałoby tego szukać, to poważniejsze dyskusje nigdy nie zyskają identycznego rozgłosu co politycy i koncerty. To jest rzecz, z którą nijak nie idzie dyskutować. Poważne dyskusje zawsze będą się toczyć gdzieś obok głównego nurtu obchodów. Im szybciej sobie człowiek to uświadomi i im szybciej się z tym pogodzi, tym lepiej dla niego. Bo i na cholerę denerwować się czymś, na co się nie ma wpływu? Szkoda czasu i zdrowia.

Tu jest problem, choć sądzę, że różnica między nami tkwi raczej w deklaracjach, niż w postawach. To ta różnica między "zgodą" a "akceptacją".

Jeśli obchody rocznic wydarzeń historycznych, takich jak PW, maja służyć - jak to opisał Bavarsky - podtrzymaniu społecznej pamięci o nich, to istotna jest ta część przekazu, ktora trafia do w miarę szerokiego kręgu społeczeństwa. Nie chodzi o miliony, jeśli przysłuchiwać się dyskusji trzech naukowców przyjdzie 100 osób, to będzie to wielki sukces, pod warunkiem, że to nie to samo 100 osób, które były na takim panelu rok, dwa i trzy lata temu.

Jeśli ta część przekazu zdegeneruje się do "na tygrysy mają WiS-y", to zacznie służyć fałszowaniu pamięci.

Musimy się pogodzić ze zjawiskiem trywializacji masowego przekazu historycznego w tym sensie, że to zjawisko istnieje i żaden z nas nie dostrzega możliwości jego likwidacji, a nawet istotnego ograniczenia. Ale "pogodzenie się" to jeszcze nie "akceptacja". Akceptacja nastąpi wtedy, gdy uznamy, że tak ma być, że tak jest prawidłowo.

Myślę, że Twój brak akceptacji jest o wiele silniejszy, niż mój. No bo po cholerę żeś umieszczał na forum informację o programie obchodów, jeśli nie po to, by kogoś nakłonić do przyjścia na "poważniejszą" imprezę?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.