Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Andrzej

Gdyby Staufenberg zabił Hitlera

Rekomendowane odpowiedzi

Tomek91   

No nie gdyby były wybory to wygrałby Geobells ze swoją propagandą .Stauffenberg może zostałby i kanclerzem rzeszy ale nie przetrwałby długo.SS na pewno by go nie poparło. Trwałaby walka między SS a resztą armii. A na tym wszystkim skorzystaliby alianci

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

gdyby Staufenberg zabił fuhrera?? jak czytałem wszystkie posty wynikalo z nich ze wojna szybciej by sie skonczyła. ale czy napewno. zauwazmy ze `44 roku Hitler cierpi na depresje i popełnia błedy. wtraca sie do wojny i czesto sie myli. gdyby umarł zapewne władze przejał geobells. i nastepnie ja to widze tak: on był intyligentym człowiekiem doprowadziłby do rozejmu z zachodem i całą armie przerzucił na wschód. po zakonczeniu przez zachod wojny zapewne stalin zostałby bez zaopatrzenia bo cała uwaga Stanow i pewnie wielkiej brytani(zapewne premier Wielkiej Brytani liczyłby na jakieś kolonie na dalekim wschodzie) zwróciłaby sie na pacyfik!! stalin traci armie i wycofuje sie za ural.( oczywiście mozna mowic o postanowieniach w jałcie gdzie ZSSR dołączy sie do wojny z japonią po 3 m-c od kapitulacji niemiec ale znając politykę USA pewnie by zakończyli wojnę). kolejne dochodzi do rozejmu z ZSSR. III rzesza regeneruje siły "rozwiązuje sprawe żydowską" i szykuje sie znow na zachód!!!

To jest wszystko w telegraficznym skrócie ale czy nie doszło by do tego?????

Pomyślcie o tym w ten sposób. Może dopoki III rzeszą kierował "idiota" Hitler wojna miała szanse szybciej sie skonczyc niz za rządów innych nazistów

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

po pierwsze - po smierci Adolfa władze w III rzeszy nie przejmuje Geobells tylko Staufenberg! to po pierwsze. Ale to zmienia wszystko. mamy rok 44' wojna wydaje sie byc przegrana dla III rzeszy-nie ma ŻADNYCH szans na podbicie ZSRR. Zamach był w lipcu - jesli dobrze pamietam 20 lipca - czyli mamy juz 3fronty w Europie - na wschodzie front z sowietami którzy ciągle prą na przód, na południu Amerykanie (do Rzymu wkroczyli jakos w czerwcu) no i zachód - znowu Amerykanie (desant w Normandii 6czerwca 44'). Niemcy nie maja juz zadnych szans - chylą sie ku upadkowi. Jezeli zamach były udany - władze przejąłby Staufenberg i starłby się jakos "ustawić" z aliantami - zawieszenie broni itp. (kapitulacja warunkowa - III rzesza domagała by sie sporych terenow-na to nie zgodziliby sie amerykanie (oni chcieliby bezwarunkowej kapitulacji!!!!!)wiec wojna trwała by dalej - i skonczyła by sie bardzo podobnie.

tak ja to widze.pozdrawiam.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
po pierwsze - po smierci Adolfa władze w III rzeszy nie przejmuje Geobells tylko Staufenberg!
z całym szacunkiem ale mylisz sie aby przejąć władze trzeba miec propagande a Staufenberg jej nie miał a kto miał?? Geobells!!!! wykorzystałby swoje wpływy aby przejąc władze!!!!

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Staufenberg miał dokumenty dzieki którym mial przejac władze po smierci hitlera - i to własnie dzieki nim bylo wiadomo ze to on stał za zamachem!miał on równiez poparcie wszystkich spiskowców, a to wystarczyło aby przejąć władze. Geobells był tylko pionkiem,propaganda to nie wyszstko,aby przejąć włądze trzeba było mieć poparcie głównodowodzących...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
aby przejąć władze trzeba miec propagande a Staufenberg jej nie miał a kto miał?? Geobells!!!! wykorzystałby swoje wpływy aby przejąc władze!!!!

Ale Geobells był ze swoją propagandą anonimowy. Propaganda to czynnik wpływający na społeczeństwo - a ono na pewno nie miałoby wpływu na wybór...

Uważam też że byłaby szansa na bezwarunkową kapitulację. Wyżsi dowódcy niemieccy (organizatorzy zamachu) wiedzieli że wojna jest pregrana, Stalin nie odpuści, a lepiej oddać kraj aliantom niz bolszewikom

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

ale zachodni alianci tez nie chcieli KAPITUALCJI III RZESZY - zachodni alianci chcieli BEZWARUNKIWEJ kapitulacji - chceli przejąć władze nad NIEMCAMI ! ! ! ! ci ktorzy przeprowadzali zamach tez chcieli władzy...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Chyba nikt tutaj nie wierz w wybory w III Rzeszy. Jaka tam demokracja, a ponadto stan wojny... To nie wybory współczesne, gdzie Goebbels miał się prezentować. Władzę przejąłby Staufenberg, gdyż stali za nim spiskowcy. Oczywiście gwardia Hitlera - taki Himmler nie oddaliby jej za darmo. Może stworzyłyby się 2 ośrodki władzy? Sztuacja byłaby interesująca.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomek91   

a natym wszystkim skorzystaliby rosjanie bo nie potrzebowaliby Jałty do zagarnięcia środkowej Europy. Kto wie może byłoby mniej ofiar podczas powstania Warszawskiego , bo Staufemberg raczej nie wysłałby bandytów na rozgromienie powstańców.A ci Bandyci (złodzieje ,gwałciciele itp.) wymordowali 100 tys. ludzi . Przy założeniu ,że powstanie jednak upadnie, Staufemberg nie niszczyłby pozostałości miasta(choć nie wiem władza często przewraca w głowie) . Wojna raczej skończyłaby się 1944 roku

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
jedno można powiedzieć na 99% zachód by na tym skorzystał

napewno by nie skorzystał :] trwały by negocjacje między aliantami i tymi ktorzy dzierżyli by wtedy władze w III rzeszy - doszło by do jakiś ustaleń - III rzesza odstępuje troszke ziem - i płaci jakies tam reparacje wojenne - i tyle. czyli alianci tak bardzo by nie zyskali na tym. wojna skonczyła by sie jakies 0,5 roku wczesniej - zginęło by kilka milionów ludzi mniej, ale alianci nie osiągnęli by swojego celu - okupowania NIEMIEC :]

[ Dodano: 2006-07-25, 10:54 ]

aliantom (zarówno tym wschodnim jak i zachodznim) chodziło o bezwarunkową kapitulacje - o okupacje :] wyzyk - wyciągnąć ile sie da...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

A pomyśleliście jak taki obrót sprawy miałby wpływ na sprawę polską?? Prawdopodobnie zwycięzyła by koncepcja odrębnego pokoju z Aliantami Zachodnimi.. front zachodni mół przestać istnieć co stwarzało by szanse na przeniesienie sił na terytorium polskie myślę tu o armii Generała Andersa i polskich lotnikach. Wtedy można by ocalić niepodległość kraju jeśłi zdążono by zająć Warszawę przez prawowite Wojsko Polskie co z kolei umozliwiloby powrót prawowitych władz polskich z Londynu.. Prawdopodobnie stracilibysmy kresy wschodnie na rzecz ZSRR gdyz ich armia wtedy juz tam była ale być może udałoby się zachować niepodleglość?? W koncu argument Stalina ze walczy z hitleryzmem straciłby rację bytu. Miałby wtedy dwa wyjscia wycofać sie zadowalająć sie tym co miał lub rozpocząc wojnę z dawnymi sojusznikami..

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
avx   

Pozwolę sobie zacytować książkę ,,Wspomnienia" autorstwa ministra Speer'a. Myślę, że minister Rzeszy jest bardziej wiarygodny niż nasze gdybanie. Oczywiście nie odpowiada on wprost na pytanie co by było po udanym zamachu, ale opisuje tak dobrze kulisy tego nieudanego że można wyciągnąć pewne wnioski.

Mniej więcej w tym samym czasie, kiedy kończyłem referat, a Goebbels jako gospodarz zamykał posiedzenie, w Kętrzynie wybuchła bomba Stauffenberga. Gdyby uczestnicy puczu okazali się bardziej przebiegli, to przy pomocy przysłowiowego porucznika z dziecięcioma ludźmi mogliby - równocześnie z zamachem bombowym - aresztować bez mała cały rząd Rzeszy wraz z jego najważniejszymi współpracownikami. Niczego nie przeczuwając, Goebbels zabrał Funka i mnie do swego gabinetu w ministerstwie. Rozmawialiśmy, jak bardzo często w ostatnim czasie, o tych zaprzepaszczonych albo jeszcze istniejących możliwościach mobilizacji kraju, gdy przez mały głośnik zameldowano: „Kwatera główna wzywa pilnie pana ministra. Przy telefonie doktor Dietrich". Goebbels odpowiedział: „Proszę, niech pan przełączy tutaj!" Dopiero teraz podszedł do biurka i podniósł słuchawkę: „Doktor Dietrich? Tak? Tu Goebbels... Co? Zamach na fuhrera? Przed chwilą?... Mówi pan, że fuhrer żyje! W baraku Speera. Czy znane są już bliższe

szczegóły?...Fuhrer sądzi, że ktoś z robotników Organizacji Todta?!" Dietrich musiał się skracać, rozmowa kończyła się. Operacja „Wal-kiria", którą spiskowcy zupełnie otwarcia omawiali od miesięcy nawet z Hitlerem, jako plan akcji zmierzającej do mobilizacji rezerw krajowych, rozpoczęła się.

Tego jeszcze brakowało, przeszło mi przez głowę, gdy Goebbels powtórzył nam, co usłyszał, i jeszcze raz powiedział o skierowaniu podejrzenia przeciwko robotnikom z Organizacji Todta.

[...]

Nie wpadłem na łatwy pomysł, żeby tymczasem dowiedzieć się telefonicznie o szczegóły w głównej kwaterze fuhrera. Prawdopodobnie zakładałem, że w podnieceniu, jakie musiał wywołać ten incydent, telefon tylko by przeszkadzał; ponadto czułem się obciążony podejrzeniem, że przestępca wywodzi się z podległej mi organizacji. Po obiedzie przyjąłem, zgodnie z uprzednio ustalonym terminem, ambasadora Clodiusa z Ministerstwa Spraw Zagranicznych, który poinformował mnie o „zabezpieczeniu rumuńskiej ropy naftowej". Zanim jednak skończyliśmy rozmowę, zadzwonił Goebbels.

Jego głos zmienił się bardzo od przedpołudnia, był podniecony, szorstki. „Czy może pan natychmiast przerwać swoją pracę? Proszę przyjść do mnie! Sprawa nadzwyczaj pilna! Nie, przez telefon nie mogę panu nic powiedzieć". Od razu zakończyłem konferencję i około godziny 17.00 udałem się do Goebbelsa. Przyjął mnie na pierwszym piętrze swego prywatnego pałacu, położonego na południe od Bramy Brandenburskiej. „Otrzymałem właśnie z kwatery głównej meldunek, że w całej Rzeszy odbywa się pucz wojskowy", powiedział szybko. „W tej sytuacji chciałbym mieć pana przy sobie. Swoje decyzje podejmuję często nieco pochopnie. Pan swoim opanowaniem może je stonować. Musimy postępować z rozwagą".

Wiadomość ta zdenerwowała mnie, prawdę mówiąc, nie mniej niż Goebbelsa. W okamgnieniu uprzytomniłem sobie wszystkie rozmowy, jakie prowadziłem z Frommem, Zeitzlerem i Guderianem, z Wagnerem, Stieffem, Fellgieblem, Olbrichtem czy Lindemannem; przewijały się w tych rozmowach takie motywy, jak: beznadziejna sytuacja na wszystkich frontach, udana inwazja, przewaga Armii Radzieckiej, a także grożący krach w dziedzinie naszego zaopatrzenia w materiały pędne; przychodziła mi teraz na myśl nasza, często gorzka, krytyka dyletantyzmu Hitlera, jego sprzeczne decyzje, systematyczne obrażanie wyższych oficerów, ciągłe uwłaczanie i upokarzanie. Nie sądziłem oczywiście, że pucz wywołali Stauffenberg, Olbricht, Stieff i ich grupa. Przypisywałem go raczej cholerycznemu temperamentowi takiego człowieka, jak Guderian. Później zorientowałem się, iż w tym czasie Goebbels musiał być już poinformowany, że podejrzenie kieruje się przeciwko Stauffenbergowi.

[...]

Okna pokoju wychodziły na ulicę. W kilka minut po moim przybyciu dostrzegłem żołnierzy w pełnym rynsztunku, w stalowych hełmach, z granatami za pasem i pistoletami maszynowymi w ręku; maszerowali w małych, gotowych do walki grupach w kierunku Bramy Brandenburskiej. Ustawili tam karabiny maszynowe i wstrzymali całkowicie ruch, natomiast dwaj z nich w pełnym uzbrojeniu udali

się do bramy wejściowej w ogrodzeniu parku i zaciągnęli przy niej wartę, przywołałem Goebbelsa; natychmiast zrozumiał sytuację, zniknął w swym sąsiednim pokoju sypialnym, wyjął z pudełka kilka pigułek i schował je do kieszeni kamizelki. ,,To na wszelki wypadek", powiedział z widocznym zdenerwowaniem.

Poleciliśmy adiutantowi dowiedzieć się, jakie rozkazy otrzymał ten posterunek, ale wskóraliśmy niewiele. Żołnierze przy bramie okazali się nieskorzy do rozmowy, w końcu oświadczyli szorstkim tonem: „Nikt tutaj nie wejdzie ani nie wyjdzie stąd".

[...]

Prowadzone niestrudzenie przez Goebbelsa rozmowy telefoniczne we wszystkich kierunkach przynosiły sprzeczne wieści. Jedne mówiły, że jednostki z Poczdamu maszerują już jakoby na Berlin, inne znów, że zbliżają się też garnizony z prowincji. Mimo odruchowo przejawianej dezaprobaty dla puczu, mnie samego ogarniało dziwne uczucie nie zaangażowanej, zwykłej obecności przy tym, jak gdyby to wszystko nic mnie nie obchodziło, ta cała desperacka aktywność nerwowo działającego Goebbelsa. Chwilowo wydawało mi się, że sytuacja jest raczej beznadziejna, a Goebbels wyglądał na niezmiernie zaniepokojonego. Tylko z faktu, że nadal jeszcze działał telefon, a radiostacja nie nadała dotychczas żadnej proklamacji powstańców, wnioskował, że strona przeciwna jeszcze się waha. W gruncie rzeczy trudno było zrozumieć, dlaczego sprzysiężeni nie wyłączyli środków masowego przekazu albo nie wykorzystali ich dla swoich celów, choć już przed tygodniami w szczegółowym planie przewidzieli nie tylko aresztowanie Goebbelsa, lecz także zajęcie urzędu telekomunikacyjnego w Berlinie, głównego urzędu telegraficznego, centrali łączności SS, głównego urzędu pocztowego Rzeszy, najważniejszych stacji nadawczych wokół Berlina i rozgłośni radiowej. Wystarczyłoby zaledwie paru żołnierzy, aby wtargnąć do Goebbelsa i nie natrafiając na opór aresztować go; mieliśmy przecież wszystkiego tylko kilka pistoletów dla ochrony. Prawdopodobnie Goebbels próbowałby uniknąć aresztowania, zażywając przygotowany wcześniej cyjanek; tym samym zostałby wyeliminowany najzdolniejszy przeciwnik spiskowców.

[...]

Przybył major Remer. Goebbels był opanowany, chociaż dało się zauważyć zdenerwowanie. Wydawało mu się, że los puczu, a więc i jego własny, został teraz przesądzony. Już po kilku dziwnie mało dramatycznych minutach wszystko było poza nami; pucz załamał

się. Na początku Goebbels przypomniał majorowi o jego przysiędze złożonej fuhrerowi. Remer zapewniał o swej wierności dla Hitlera i partii, ale dodał, że fuhrer nie żyje. W związku z tym musi wykonywać rozkazy swego dowódcy, generała Hasego. Goebbels przeciwstawił mu decydujący, wszystko obalający argument: „Fuhrer żyje!" A gdy spostrzegł, że Remer zdziwił się, a następnie zaczął się wahać, niezwłocznie dodał: „Żyje! Zaledwie przed kilkoma minutami rozmawiałem z nim! Wąska klika ambitnych generałów rozpoczęła pucz wojskowy! Podłość! Największa podłość w historii!" Świadomość, że Hitler jeszcze żyje, podziałała zbawiennie na tego przyciśniętego do muru, zirytowanego wykonawcę rozkazu o otoczeniu dzielnicy rządowej. Uradowany, ale jeszcze nie dowierzający Remer wpatrywał się w nas wszystkich. Goebbels zwrócił teraz jego uwagę na historyczną chwilę, na olbrzymią odpowiedzialność wobec historii, jaką dźwiga na swych młodych barkach. Rzadko kiedy los stworzył człowiekowi tego rodzaju szansę; od niego zależy, czy wykorzystają, czy też zaprzepaści. Kto widział teraz Remera, kto obserwował zachodzące w nim zmiany, kiedy słuchał tych słów, ten wiedział: Goebbels wygrał już. Ale jeszcze sięgnął po największy atut: „Będę rozmawiał zaraz z fuhrerem, pan również może połączyć się z nim telefonicznie. Fuhrer może wydać panu rozkazy, które anulują rozkazy pańskiego generała?" - zakończył lekko ironicznym tonem. Potem połączył się z Kętrzynem...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
w4w   
A pomyśleliście jak taki obrót sprawy miałby wpływ na sprawę polską?? Prawdopodobnie zwycięzyła by koncepcja odrębnego pokoju z Aliantami Zachodnimi.. front zachodni mół przestać istnieć co stwarzało by szanse na przeniesienie sił na terytorium polskie myślę tu o armii Generała Andersa i polskich lotnikach. Wtedy można by ocalić niepodległość kraju jeśłi zdążono by zająć Warszawę przez prawowite Wojsko Polskie co z kolei umozliwiloby powrót prawowitych władz polskich z Londynu.. Prawdopodobnie stracilibysmy kresy wschodnie na rzecz ZSRR gdyz ich armia wtedy juz tam była ale być może udałoby się zachować niepodleglość?? W koncu argument Stalina ze walczy z hitleryzmem straciłby rację bytu. Miałby wtedy dwa wyjscia wycofać sie zadowalająć sie tym co miał lub rozpocząc wojnę z dawnymi sojusznikami..

Kolega naprawdę wierzy że garstka Andersa pobiłaby wielomilionową Armię Czerwoną?

Zabicie Hitlera nic by nie zmieniło. Może byłoby nawet lepiej dla Niemiec, jednego wariata mniej. Gdyby dowódcy nie musieli słuchać się głupich pomysłów Fuhrera to walczyłoby im się łatwiej. Alianci walczyliby aż do ostatecznego zwycięstwa w końcu musieli odzyskać chociaż część straconej kasy. Musieli mieć też pewność że nie wybuchnie kolejna wojna.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.