Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Capricornus

Desant... stonki

Rekomendowane odpowiedzi

30. maja 1950 roku Trybuna Ludu w ślad za berlińskim oddziałem PAP podała wiadomość o następującej treści: „Samoloty amerykańskie, naruszając ustalone strefy lotów, zrzuciły nocą ogromną ilość stonki ziemniaczanej w okolicach Zwickau, Werdau, Liechtentanne, Eisenstock i Berndorf.”

"obóz podżegaczy wojennych, ideałów bomby atomowej i masowych morderstw, zbrodniarzy zrzucających skrycie na uprawiane pola stonkę ziemniaczaną, promotorów dywersji i szkodnictwa w skali światowej..."

No właśnie, czy to był desant? :rolleyes:

Czy da się prześledzić dokładnie trasę tego żuczka przez Europę, z jak najdokładniejszymi datami?

Czy propaganda miała jakieś podstawy?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

A jak to zrobić, skoro nie da się odróżnić tych podobno zrzucanych od tych, które trafiły z amerykańską pomocą ?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

A jak to zrobić, skoro nie da się odróżnić tych podobno zrzucanych od tych, które trafiły z amerykańską pomocą ?

A po co odróżniać skoro te zrzucane trafiały tu właśnie z amerykańską pomocą?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Amica   

Przecież to była tylko propaganda, jedna wielka bujda na resorach :thumbup: Komuniści nie raz sięgali odwoływali się do tego "wroga" aby tylko zrzucic winę na swoje porażki na swojego największego wroga. Zimna wojna przecież trwała w najlepsze :lol:

http://www.dhm.de/ausstellungen/kalter_krieg/brosch_04.htm

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Żywnościową.

O to Ci chodzi.

Czyli propaganda miała jakieś podstawy.

A da się zagwarantować, że do worka ziemniaków nie dorzucono garści stonki?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Warto zauważyć, że jeszcze w latach 40-tych specjaliści w Polsce zdawali sobie sprawę z powiększającego się zasięgu stonki w Europie, i co istotne wcale nie oskarżali o to amerykańskich imperialistów. Zwłaszcza, że zdawali sobie sprawę, że pochód (a nie desant) rozpoczął się grubo przed drugą wojną światową.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

w latach 40-tych specjaliści w Polsce zdawali sobie sprawę z powiększającego się zasięgu stonki w Europie,

No i o to mi chodzi.

Czy rzeczony żuczek pojawiał się już wtedy w Polsce? Czy można prześledzić jego trasę z, możliwie, najdokładniejszymi datami? Kiedy pojawia się w Polsce? Gdzie są pierwsze ogniska "paskowanej zarazy"?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Stonka szła do nas z Niemiec; czy da się prześledzić trasę i pierwsze miejsca jej pojawienia się? Wątpię.

Stosowne mapki zasięgu i kolejnych ognisk oczywiście pojawiały się łamach prasy lokalnej. Może warto zajrzeć do archiwalnych numerów:

"Przysposobienia Rolniczego i Wojskowego" gdzie na bieżąco monitorowano tę kwestię.

"Stonka atakuje Europę

"W "Przysposobieniu Rolniczym i Wojskowym" (1947, nr 6) pisano: „Stonka korzysta z zaabsorbowania Europy wojną światową i zakłada w roku 1920 stałą bazę na terenie Francji.”, skąd rozpoczyna systematyczny podbój kontynentu europejskiego. „Europa broni się rozpaczliwie, mimo to jednak stonka zajmuje kraj za krajem” – donosił dr Jan Ruszkowski (1947, nr 8). Przed drugą wojną światową żuk z Kolorado opanowuje na stałe zachodnie granice Niemiec i „nawet przygotowana do podboju świata armia niemiecka zaledwie jest w stanie opóźniać jego parcie na wschód.” Po wojnie niemal w całych Niemczech występuje stonka, „a zwarty front jej hord” znajduje się w pobliżu polskiej granicy. „Polska musi bronić się skuteczniej od innych krajów, gdyż słaby rozwój przemysłu nie pozwala jej na współżycie ze stonką, wymagającą kosztownych oprysków ziemniaków. Polska musi zwyciężyć! Lub upadnie gospodarczo.” Ostrzegano Czytelników: „jeżeli przeoczymy te pierwsze desanty wroga i damy mu się rozmnożyć, wytępienie szkodnika przedstawia się beznadziejnie (…). A ziemniak – to podstawa naszego wyżywienia. Dlatego więc trzeba stale kontrolować pola ziemniaków, by na czas odkryć wroga i (…) zniszczyć go.”

Nadzwyczajny komisarz

Walka ze stonką była akcją państwową, kierowaną przez Naczelnego Nadzwyczajnego Komisarza, a prowadzoną przez wojewódzkich komisarzy, przy współpracy stacji ochrony roślin i komitetów walki ze stonką. Kraj podzielono na sektory, co miało ułatwiać dokładną kontrolę pól ziemniaczanych. „Rolnicy! Czuwajcie nad pojawem stonki. Donoście natychmiast, gdy ją znajdziecie” – wzywała M. Blockówna w artykule „Ziemniaki w niebezpieczeństwie” (1947, nr 6). – „Organizujcie pod fachowym kierownictwem stacji ochrony roślin kolumny do zwalczania stonki ziemniaczanej.” Prace te najlepiej przeprowadzać regularnie – najlepiej zbiorowo. „W razie znalezienia chrząszcza lub larwy należy natychmiast (do 24 godzin) zawiadomić o tym urząd gminy, dostarczając zebrane okazy (chrząszcze lub larwy) w butelce z wodą z dodatkiem niewielkim nafty lub zabite wrzątkiem. Nie wolno pod żadnym warunkiem zostawiać lub przesyłać żywych okazów. Krzak, pod którym znaleziono stonkę, oznaczyć wysokim kołkiem, żeby móc do niego trafić na polu.”Na łamach pisma informowano też o nadzwyczajnych instrukcjach zwalczania stonki, drukowano mapy, na których zaznaczano pozycje wroga".

/za: A. Daszkiewicz "Desant stonki", "Farmer" nr 12, 2006; opublikowane na: farmer.pl/

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
jancet   
Czy propaganda miała jakieś podstawy?

Capricornusie, problem polega na tym, że posługując się naukowymi metodami nie da się udowodnić, że jakieś zjawisko nie istnieje, a tym bardziej, że istnieć nie może.

Daje to istotną przewagę wszelakim ideologicznym oszołomom nad prawdziwymi badaczami.

Dziś w telewizji słuchałem jakiejś działaczki, która w dyskusji z dr. hab. nauk medycznych użyła stwierdzenia typu "nie udowodniono, że szczepienie dzieci nie może wywoływać autyzmu". I ów dr hab. nie mógł zaprzeczyć. Mógł tylko powiedzieć, że nie ma żadnej naukowej publikacji, w której byłoby to potwierdzone.

Podobnie nie można naukowo udowodnić, że spożywanie żywności GMO nie powoduje impotencji, kataru, raka, zaburzeń psychicznych, żółtaczki etc. etc. Na tej samej zasadzie nigdy nie da się naukowo udowodnić, że w Smoleńsku nie było zamachu.

Dlatego też nie da się obalić tezy, że amerykańscy imperialiści celowo przyśpieszyli inwazję stonki na tereny PRL. Czy to rozrzucając stonkę z samolotów, czy też dodając garść stonki do worka ziemniaków. Naukowo da się tylko uzasadnić tezę, że wcześniej czy później stonka by do nas trafiła. Ale to ma się nijak do owych samolotów i garści.

A da się zagwarantować, że do worka ziemniaków nie dorzucono garści stonki?

Nie da się. W takich przypadkach nauka jest bezsilna.

Pozostaje zdrowy rozsądek.

Chciałem tu jeszcze dołączyć wywód o teście chi kwadrat, ale darowałem sobie. Jeśli ktoś jest zainteresowany, to chętnie to zrobię.

Edytowane przez jancet

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Stonka szła do nas z Niemiec; czy da się prześledzić trasę i pierwsze miejsca jej pojawienia się? Wątpię.

Też trochę poszukałem i znalazłem coś takiego, stara kronika filmowa, 1950 rok:

Ale to jeszcze nic, tu mamy Holandię, podobny czas:

http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/7/73/Aardappelvijand_nr._1%2C_De_coloradokever_Weeknummer_47-37_-_Open_Beelden_-_14387.ogv

Jak widać metody podobne, też mamy pospolite ruszenie a na końcu hard core - miotacze ognia, Holendrzy nie żartowali.

I jeszcze coś takiego:

W roku 1944 po raz pierwszy stwierdzono obecność stonki ziemniaczanej po prawej stronie Odry w odległości około 50 km od Gorzowa. W roku 1946 wykryto pierwsze ognisko w głębi kraju w odległości około 17 km od Kielc (Węgorek 1949, 1959). Szkodnika znaleziono tam na 8 sąsiadujących ze sobą polach o łącznej powierzchni 3 ha. Szkodnika zniszczono, a na terenie całego kraju zarządzono lustrację pól ziemniaczanych. W ich wyniku w roku 1947 wykryto 9 ognisk szkodnika rozrzuconych na terenie całego kraju. W roku 1948 wykryto łącznie 33 ogniska, a w roku 1949 jedynie 12. Tak więc lustracje pól i radykalne niszczenie ognisk dawały w pierwszym okresie inwazji szkodnika na Polskę zadowalające rezultaty. Właściwa inwazja stonki ziemniaczanej na Polskę nastąpiła w roku 1950. Stonkę stwierdzono w ponad 11 000 miejsc i praktycznie szkodnik opanował tereny Polski zachodniej. Dalsze lata przyniosły przemieszczanie się stonki w kierunku wschodnim, już w 1954 r. osiągając w kilku miejscach granicę ze Związkiem Radzieckim (rys. 2. Pojaw stonki ziemniaczanej w Polsce i zagrożenie jakie jej obecność stworzyła dla uprawianych wtedy w naszym kraju, na areale około 2,2 mln ha ziemniaków, spowodował podjęcie wielostronnych badań nad tym szkodnikiem i uzyskanie wielu nowych, bardzo ważnych danych z biologii i szkodliwości tego gatunku.

Jak widać pierwsze stanowisko potwierdza wędrówkę stonki z Niemiec.

Trochę zastanawiający jest jednak fakt rozrzucenia stanowisk na terenie całego kraju w 1947. Jak wiadomo, stonka chodzi na piechotę, lata sporadycznie, jej zasięg powinien powiększać się równomiernie a nie punktowo na terenie całego, niemałego przecież, kraju.

Takie odizolowane stanowiska są cokolwiek dziwne.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Tu się moim zdaniem kłaniają kolektywizacja i centralne planowanie. Wystarczyło by jedna partia sadzeniaków z stonką poszła w Polskę z jakiegoś wzorcowego PGR-u.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Tu się moim zdaniem kłaniają kolektywizacja

Moze nie najlepsze źródło na potwierdzenie bo Wikipedia ale:

W Polsce decyzję o kolektywizacji rolnictwa podjął KC PPR we wrześniu 1948

A pierwsze odosobnione ogniska "paskowanej zarazy" to rok 1947.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Ja się na chrząszczach nie znam, ale stwierdzenie o równomiernym rozprzestrzenianiu się nie jest prawidłowe. Właśnie stonka pojawia się w centrach (ogniskach) i jeśli ma możliwość - poczyna się rozprzestrzeniać. Istotnym jest m.in. czas reakcji. Co do obserwacji: te ognisko z 1944 r. tyczyło się wsi Drzewce w okolicach Stryjkowa, ognisko na północ od Kielc wsi Goleniawy.

Nie należy mylić pojawienia się stonki z zaobserwowaniem jej pojawienia. Wystarczy zauważyć, że stonki we wsi Goleniawy odkryto przypadkiem, zajmowały w sumie raczej 8 ha niż 3 ha. Co do tego ogniska, oddalonego od terenów opanowanych przez stonkę, to uważano, że było to bierne zawleczenie poprzez transporty wojskowe. Innymi słowy jeśli PGR miałyby mieć w tym udział to w późniejszych latach.

Co do wyników lustracji z 1947 r. to:

"... wykryła jeszcze jedno tego rodzaju ognisko oraz kilka innych, mający częściowo charakter recydywy, a częściowo ognisk nowych".

Skupiska odnotowano:

5 - w woj. opolskim

4 - w woj. kieleckim

1 - wo woj.: poznańskim, warszawskim, wrocławskim.

Po zniszczeniu wspomnianych ognisk, w trzech miejscowościach stonka pojawiła się ponownie (1948 r.) - traktowana jako recydywa.

Co do podnoszonego przez Capricornusa "latania", może niezbyt chętnie, ale jednak przemieszczają się w ten sposób. Stonka "wykorzystuje" do tego sprzyjające wiatry:

"Znacznie liczniej pokazała się stonka wzdłuż granicy z NRD, co wyraźnie świadczyło o tym, że pochodziła ona z przelotów z terenów silnie opanowanych"

"Wielokrotnie powtarzające się w następnych latach wyrzucanie stonki przez fale morskie, głównie w miesiącach maju i czerwcu, dadzą się wytłumaczyć następującą. Częste burze panujące w okresie maja i czerwca połączone z silnymi wiatrami zachodnimi i południowymi powodowały przeloty olbrzymich rojów stonki z terenów północnych NRD (Meklemburgia), które po przeleceniu kilkudziesięciu kilometrów opadały na fale morza Bałtyckiego...".

Jak dla mnie przelecenie kilkudziesięciu kilometrów (w sprzyjających warunkach) świadczy o możliwościach lotu, choćby był on sporadycznie praktykowany przez stonkę.

Co do roku 1950 r....

to specjaliści byli pewni, że po dość spokojnym 1949 r. (warunki pogodowe nie sprzyjały rozprzestrzenianiu - brak burz i ciepłych wiatrów), w którym to odkryto jedynie 12 ognisk, wszystkie przy niemieckiej granicy, niedługo nastąpi prawdziwa inwazja.

atak z roku 1950 r. rozpoczął się z dwu kierunków: z morza w rejonie wyspy Wolin i Świnoujścia oraz wzdłuż granicy z NRD. Jak przyznawali specjaliści:

"O ile przelotów chrząszczy z terytorium NRD spodziewano sie, o tyle inwazja szkodnika z morza była zupełnym zaskoczeniem".

/wszystkie cytaty i mądrości za: K. Piekarczyk "Rozprzestrzenianie się stonki ziemniaczanej", "Przegląd Geograficzny", T. XXXIV, z. 1, 1962/

Pomimo roku wydania, autor nic nie pisze o dywersyjnej akcji imperialistów.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jako ciekawostkę podam, że nie tylko PRL został w ten sposób zaatakowany przez imperialistów.

Dzień po alianckich nalotach z 7 sierpnia 1944 r., urzędnik katowickiego okręgu partyjnego Paul Roden zwrócił się do kierownictw powiatowych NSDAP na Górnym Śląsku:

"Przy okazji wczorajszego nalotu wrogie samoloty zrzuciły stonkę ziemniaczaną nad polami uprawnymi wielu gmin w powiecie kozielskim. Jest całkiem możliwe, że także w innych powiatach okręgu Górny Śląsk, nad którymi przelatywały wrogie samoloty, zrzucono wielkie ilości tego szkodnika. Kierownicy powiatowi (Kreisleiter) NSDAP wchodzących w grę powiatów mają natychmiast nawiązać kontakt z powiatowymi przywódcami chłopów (Kreisbauernführer) i w razie konieczności skierować dzieci szkolne na poszukiwania".

/M. Węcki "'Alarm w powiecie…!', czyli rozważania na temat totalitaryzmu i insektów", "Szkice Archiwalno-Historyczne" nr 7, Katowice 2011/

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.