Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Andreas

Elsenborn - Piotr Langenfeld

Rekomendowane odpowiedzi

Andreas   

Czyli mowa o powieści pt.: "Elsenborn", autorstwa Piotra Langenfelda, wyd. WarBook.

Któż z pasjonatów i amatorów II Wojny Światowej nie słyszał o kontrofensywie w Ardenach? O tym ostatnim, rozpaczliwym ataku sił III Rzeszy na froncie zachodnim napisano masę książek, powstały też filmy, wśród których wystarczy wymienić nieco tendencyjną superprodukcję z 1965 roku – „Bitwa o Ardeny”, a także sporo gier komputerowych. Jednak wśród polskich autorów jest to temat najczęściej pomijany, zwłaszcza w sferze powieści. Ostatnie lata przyniosły nam bowiem wysyp powieści polskich autorów o tematyce batalistycznej, jednak próżno wśród nich było szukać czegoś o walkach na zachodniej części Europy. Do czasu.

Książka Piotra Langenfelda pt.: „Elsenborn” opowiada o kilku fikcyjnych postaciach, których losy splotły się w tytułowym Elsenborn. Masyw ten był jednym z kluczowych punktów amerykańskiej obrony podczas niemieckiej ofensywy. To tutaj niemieckie oddziały pancerne zostały powstrzymane przez dzielnych żołnierzy w amerykańskich mundurach. Na drodze odważnych czołgistów 12. Dywizji Pancernej SS „Hitlerjugend”, dla których honorem była wierność, stanęli równie odważni żołnierze z 1., 2. i 99. Dywizji Piechoty. Po dziesięciu dniach Niemcy ustąpili, tracąc 44 czołgi, a ofensywa na tym odcinku frontu straciła impet.

Piotr Langenfeld, dziennikarz i korespondent wojenny z Afganistanu, na swoim literackim koncie ma już jedną książkę, a jest nią „Afganistan. Dotknąłem wojny”. Langenfeld jest również prezesem Stowarzyszenia Historycznego „Wielka Czerwona Jedynka”, zajmującego się odtwarzaniem 1. Batalionu 18. Pułku 1. Dywizji Piechoty „Big Red One” z czasów II Wojny Światowej. Kupując „Elsenborn” zastanawiałem się, co znajdę w środku, gdyż po raz pierwszy stykałem się z piórem autora. Miałem nadzieję przeczytać coś, co mnie zaskoczy. Nie omyliłem się.

Jak wspomniałem wyżej, powieść koncentruje się na losach kilku fikcyjnych postaci, acz nie brakuje także bohaterów autentycznych. Jest wśród nich więc Verhoeven, alias Tobias Rockers– niemiecki as wywiadu, dowodzący grupą dywersyjną za amerykańskimi liniami, Willi Harne – młody niemiecki spadochroniarz z grupy legendarnego pułkownika von der Heydte’a, Rottenführer Rolf Euler z 12. DPanc. SS, Doug Mesori – rwący się do walki i orderów artylerzysta z 99. Dywizji Piechoty, mamy też młodego i zdolnego porucznika wywiady Bryana Stanleya, jest i ostatecznie postać główna tej książki - Cpl. Charles Zielinsky, zwany przez kolegów „Greenmanem”, weteran Wielkiej Czerwonej Jedynki i syn polskich emigrantów, którzy opuścili Ojczyznę przed Wielkim Kryzysem. Mimo iż Charles jej nie pamiętał, został wychowany przez rodziców w duchu miłości do Polski i sam czuł się Polakiem, dzięki dostarczanym od rodziców listom i gazetom, był również świadom niejasnej sytuacji powojennej Polski. Bardzo ciekawą postacią jest również Charlotte, piękna dziewczyna i w rzeczywistości wytrawny niemiecki szpieg, i – śmiało można tak powiedzieć – jedna z najciekawszych osób w książce.

Osią fabularną powieści jest tytułowy masyw Elsenborn i pierwsze dni trwania niemieckiej ofensywy. Autor umiejętnie przełamuje dotychczasowy trend, skupiający się na walkach w okolicach Bastogne i stara się pokazać najważniejszy odcinek frontu, którego twarda obrona zdecydowała o klęsce uderzenia Niemców, w czym niemały wkład miała Wielka Czerwona Jedynka. Dokonuje tego w sposób wyjątkowo brutalny, przedstawiając walki wyjątkowo szczegółowo, ukazując historię taką, jaką była – bez zbędnego patosu czy przeinaczeń. Wojna w tej książce pokazuje swoją upiorną twarz. Kulimy się w płytkim okopie, kurczowo ściskając swojego Garanda i kryjąc się przed świszczącymi odłamkami w oczekiwaniu na natarcie wroga. Stajemy ramię w ramię z niemieckimi spadochroniarzami w drzwiach samolotu tuż przed skokiem, by spełnić życzenie Führera. Kroczymy obok czołgów w ostatnim, desperackim ataku, pełnym męstwa i odwagi. Czytelnik może wyczuć swąd prochu i palących się wraków czy ciał, lejące się błoto, potworne zmęczenie i zimno, czy usłyszeć eksplozje i wystrzały. Najlepiej to widać podczas opisów walk po stronie amerykańskiej, co niespecjalnie powinno dziwić, biorąc pod uwagę pasję autora. Duszna atmosfera walk frontowych została okraszona dodatkowym smaczkiem w postaci wątków szpiegowskich, co tylko podziałało korzystnie. Nie powinni narzekać również pasjonaci – Langenfeld bowiem skrupulatnie odtwarza najwierniejsze detale – od elementów umundurowania i wyposażenia począwszy, poprzez uzbrojenie, a na wiernych opisach topograficznych kończąc. Kolejnym, niewątpliwym plusem, jest zwrócenie uwagi na drobne na pozór sprawy, w postaci trudów życia cywili za linią frontu, czy coś, co nam, Polakom, jest bliższe – sposób postrzegania sprawy polskiej podczas II WŚ przez Aliantów. Czytelnik smutno sobie uświadamia, że żołnierze w mundurach feldgrau to nie jedyni wrogowie Polski, bo na wschodzie był jeszcze jeden, uznawany za sojusznika Aliantów.

Niestety, powieść nie ustrzegła się przed pewnymi wadami. Po pierwsze, wadą powieści historycznych jest to, że zorientowany Czytelnik, a nawet osoba będąca kompletnym laikiem, może z łatwością przewidzieć przebieg wydarzeń i domyślić się zakończenia na samym początku lektury. Oparcie fabuły o wielkie wydarzenia historyczne odziera powieść z aury tajemniczości i nietrudno jest domyślić się, że ci „dobrzy” zwyciężą, choćby nie wiem, jak bardzo autor starał się przekonać odbiorcę, że może stać się inaczej. Skoro o „dobrych” mowa, to mogę przejść także do postaci. Widać wyraźną asymetrię w ich konstrukcji, podział na „dobrych” i „złych” jest wyraźnie tendencyjny i zbyt oczywisty. Wrogowie są najczęściej bezimienni, ich osobowości (z chlubnym wyjątkiem majora Rockersa i Charlotte) są zbyt przewidywalne. Niektóre z postaci zostały skonstruowane zbyt nieporadnie i Czytelnik od początku domyśla się, że mają one służyć tylko za mięso armatnie w fabule. Kolejnym minusem jest także kwestia narracji i praktycznie brak jakiejkolwiek korekty tekstu. Narracja jest prowadzona w sposób nieco zbyt chaotyczny, więc niezorientowany Czytelnik bardzo łatwo może się zgubić w meandrach fabuły,.

W kwestii wydania – książka została wydana w formie– przynajmniej dla mnie – bardzo przyjemnej. Miękka okładka, dobry papier, odpowiednia czcionka, zaś wyjątkowym smaczkiem są ostatnie strony książki, zawierające dane historyczne.

Generalnie rzecz ujmując, „Elsenborn” to powieść warta swojej ceny. Ma wyjątkowo ciekawą fabułę, mimo wad potrafi bardzo wciągnąć każdego Czytelnika – nie tylko pasjonata, gdyż każdy tu może znaleźć cos dla siebie. Czuć w niej pasję autora i miłość do tematu, tak rzadką przecież u wielu twórców, a co za tym idzie – nietuzinkową wiedzę. Książka napisana jest prostym i zrozumiałym językiem, tak, by każdy mógł nadążyć za fabułą. Momentami odnosiłem wrażenie, że trzymam w ręku kolejną książkę mistrzów pióra – Stephena Ambrose’a, Corneliusa Ryana i Jacka Higginsa. Powieść Langenfelda nie ustępuje książkom pisanym przez najlepszych. Krótko ujmując – dla fanów tematyki wojennej jest to pozycja obowiązkowa, choć zachęcam również i tych, których ta tematyka nie pociąga, do przeczytania tej książki. Polecam gorąco na długie, zimowe wieczory – takie jak te w Ardenach w grudniu 1944 roku.

A może ktoś z Was czytał tę książkę i zechce podzielić się wrażeniami?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Książki nie czytałem, ale...

Po pierwsze, wadą powieści historycznych jest to, że zorientowany Czytelnik, a nawet osoba będąca kompletnym laikiem, może z łatwością przewidzieć przebieg wydarzeń i domyślić się zakończenia na samym początku lektury.

Postaci przedstawione przez Autora są postaciami rzeczywistymi i powszechnie znanymi? Jeśli nie, to skąd czytelnik ma wiedzieć, kto z bohaterów przeżyje? Jak czyta się powieści Agathy Christie, to też wiadomo, że na końcu Hercules Poirot czy Miss Marple odkryją, kto dokonał zbrodni. A jednak zagadką pozostaje kto to zrobił. Zarzut, który czynisz powieściom historycznym to w zasadzie element stały nie tylko w nich. Nie znam nikogo, kto narzekałby na ekranizację "Władcy Pierścieni" słowami "bo wiedziałem jak się skończy". Jeśli coś jest wystarczająco dobre, to bez względu na to, czy zakończenie jest w większych zarysach do przewidzenia, lektura/seans będą sprawiać przyjemność. Osobiście nie rozpatrywałbym tego w kategoriach "wady" ;)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Andreas   
Postaci przedstawione przez Autora są postaciami rzeczywistymi i powszechnie znanymi?

Niektóre z nich, jak Skorzenny, von der Heydte, płk Smith...

Jeśli nie, to skąd czytelnik ma wiedzieć, kto z bohaterów przeżyje?

Nie pisałem o bohaterach, lecz o ogólnym zakończeniu książki. Jedyną niewiadomą właśnie są losy bohaterów.

Zarzut, który czynisz powieściom historycznym to w zasadzie element stały nie tylko w nich. Nie znam nikogo, kto narzekałby na ekranizację "Władcy Pierścieni" słowami "bo wiedziałem jak się skończy". Jeśli coś jest wystarczająco dobre, to bez względu na to, czy zakończenie jest w większych zarysach do przewidzenia, lektura/seans będą sprawiać przyjemność. Osobiście nie rozpatrywałbym tego w kategoriach "wady"

W zasadzie masz bardzo dużo racji, Albinosie. Jak zwykle zresztą. :D

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
Niektóre z nich, jak Skorzenny, von der Heydte, płk Smith...

No to są postaci powszechnie znane dla tych zainteresowanych tematem.

Nie pisałem o bohaterach, lecz o ogólnym zakończeniu książki. Jedyną niewiadomą właśnie są losy bohaterów.

Jednak z tego, co wcześniej napisałeś, nie byłbym w stanie wywnioskować, że robisz wyjątek dla bohaterów książki - takie moje małe czepiactwo ;)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.