Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
curious

Przemyt i handel za granicą w PRL

Rekomendowane odpowiedzi

Myślę, że wartościowe informacje może przynieść przejrzenie roczników czasopism z okresu PRL. W szczególności z lat 80., kiedy o sprawie handelku i przemytu pisano już właściwie otwartym tekstem (sugeruję na pierwszy rzut np. tygodnik konsumentów "Veto").

Wcześniej też się pewnie w prasie interesujące informacje pojawiają (bo i inżynier Karwowski zdaje się, że jakiś kryształ do Budapesztu przewoził ;) ), ale pewnie z szukaniem będzie zdecydowanie trudniej.

Osobnym rozdziałem był przemyt jakim parali się marynarze (tak zwany "biznes").

Małe OT - nawiązania do "biznesu" można znaleźć w uroczym zbiorku H. Dyjety, Anegdoty z Floty. Pierwsze wydanie bodajże Gdańsk 1980.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że wartościowe informacje może przynieść przejrzenie roczników czasopism z okresu PRL. W szczególności z lat 80., kiedy o sprawie handelku i przemytu pisano już właściwie otwartym tekstem (sugeruję na pierwszy rzut np. tygodnik konsumentów "Veto").

Gdzie tego szukać?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Konkretniejsze dane podawano w "Wiadomościach Celnych", w prasie codziennej znacznie wcześniej niż w latach 80-tych:

M. Krasicki "Przemyt turystyczny", "Polityka" 23 IX 1967

W. Górnicki "Geografia wstydu", "Życie Warszawy" 19 VIII 1973

L.M. Bartelski "Targi i skargi", "Tygodnik Zachodni" 1957, nr 20

S. Kozicki "Komisy i okolice", "Polityka" 10 IX 1960

szerszy wybór można znaleźć w:

J. Kochanowski "Jesteśmy za biedni aby urlop spędzić w kraju. Masowa turystyka i nielegalny handel w latach sześćdziesiątych XX w. Perspektywa polska", "Roczniki Dziejów Społecznych i Gospodarczych" 2008, t. 68

tegoż: "Pionierzy wolnego rynku? Nieoficjalna wymiana handlowa między społeczeństwami krajów socjalistycznych. Lata 70 i 80", w: "Bocznymi drogami. Nieoficjalne kontakty społeczeństw socjalistycznych 1956-1989" red. W. Borodziej, J. Kochanowski

P. Sowiński "Merchant adventures komunizmu. Handlowe podróże Polaków na Zachód w latach 1956-1970", w: "Od Piłsudskiego do Wałęsy. Studia z dziejów Polski w XX wieku" red. K. Persak et al.

Edytowane przez secesjonista

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Gdzie tego szukać?

W czytelniach czasopism. Zazwyczaj, w każdej bibliotece miejskiej dział PRL-owskiej prasy jest w miarę obszerny. Choć, oczywiście - żadnej konkretnej gwarancji dać nie mogę. ;)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

A po co zaraz kupować? Jeśli już to zacząłbym... od google.

;)

"Roczniki Dziejów..." są dostępne jako PDF tu:

ihpan.edu.pl

Wystarczy poszukać w księgarniach internetowych, choćby:

http://www.ipn.poczytaj.pl/109096

http://www.ipn.poczytaj.pl/191912

Tylko nie wiem czy opłaca się kupować całą książkę (chodzi o: "Od Piłsudskiego...") gdzie wspomniany artykuł liczy jedynie 16 stron, no i jeszcze można dodać do tego artykuł J. Kochanowskiego "Zysk i strach. Zarys dziejów peerelowskiej gorączki złota" - 15 stron.

Natomiast co do wyjazdów na zaproszenia - to ich celem na ogól nie był handel. To była nielegalna emigracja zarobkowa, handel był w tym przypadku jedynie mniej znaczącym dodatkiem. Pamiętać też trzeba, że przy wyjeździe na zaproszenie oficjalnie można było zabrać ze sobą znacznie mniejszą ilość walut. Dla przykładu: limit walut wymienialnych w 1973 r. przy wyjeździe do krajów kapitalistycznych i Jugosławii: równowartość 100 dolarów, potem 130 dol., a od 1979 r. 150 dol.; przy czym jeśli wyjazd odbywał się na zaproszenie - tylko 10 dol.

W połowie lat 60-tych urzędnicy biur paszportowych poczęli sygnalizować wzrost wyjazdów na zaproszenie, zwiększenie się liczby osób przedłużających ów pobyt - co odczytywano, że celem były wyjazdy do pracy. Z tego też powodu w 1967 r. MSW zaczęło rejestrować osoby zapraszające (obok wcześniejszej rejestracji zapraszanych), po zarejestrowaniu 700 tys. osób zaprzestano tej ewidencji w roku 1972 uznając, że ma ona małą przydatność operacyjną.

/Sprawozdanie BP za 1967, CAMSW, MSW II 4489 s. 24; "Ewidencja kartoteczna Wydziału III Biura 'C' MSW", 8 VIII 1984, AIPN, 01258/13, s. 49-51/

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Z tego co widziałem publikacje Kochanowskiego, oczywiście sugerując się tytułami, mogą być dość przydatne, ale nie do odnalezienia w internecie.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Mnie się zdaje, że ja piszę dość jasno, co można kupić a co dostać za darmo.

Praca "Jesteśmy za biedni aby urlop spędzić w kraju. Masowa turystyka i nielegalny handel w latach sześćdziesiątych XX w. Perspektywa polska" jest dostępna bezpłatnie pod pierwszym linkiem, który podałem, jako: RDSG, t. 68, 2008. Nie da się wszystkiego za darmo ściągnąć z internatu, jak się chce rozpoznać temat trzeba coś poświęcić: czas by udać się do biblioteki czy pieniądze na zakup publikacji.

Ze stwierdzenia: "Z tego co widziałem publikacje Kochanowskiego, oczywiście sugerując się tytułami, mogą być dość przydatne" wnoszę, że użytkownik Albert175 jeszcze nie zaczął zapoznawać się z tematem. Ktokolwiek pisze o Prl-u w aspekcie nielegalnego handlu wewnętrznego czy zagranicznego, towarowego czy dewizowego - musi się odnosić do jednej z jego prac czy publikacji.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Dopiero zaczynam zapoznawac się z tym tematem Urodziłem się długo po PRL-u więc moja wiedza może być oparta tylko na tych publikacjach i opowiadaniach uczestników. Wcześniej najwyraźniej się pomyliłem czy zaplątałem, ale każdemu może się zdażyć.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeden artykuł już masz - ten z "Roczników Dziejów...", na upartego mógłbym udostępnić wspomniane dwie publikacje z "Od Piłsudskiego do Wałęsy..", czy inną : K. Madej "Wszyscy byli przemytnikami. Obraz przestępczości przemytniczej i dewizowej w latach 1956-1970" , ale to by trochę potrwało, bo zawalony jestem innymi pracami.

Pytanie zatem: czy to jest to potrzebne do jakiejś rychłej pracy (a jeśli tak, to na kiedy) czy raczej chodzi o chęć poznania tej sfery?

I trzeba by skonkretyzować obszar zainteresowań:

a) handel w krajach kapitalistycznych

b) handel w krajach socjalistycznych

c) emigracja zarobkowa nielegalna do krajów kapitalistycznych

d) emigracja zarobkowa legalna do krajów kapitalistycznych

e) emigracja zarobkowa do krajów socjalistycznych: nielegalna z punktu widzenia władz PRL, a legalna z punktu widzenia władz owego kraju socjalistycznego

f) główne szlaki w danych latach

g) główne towary sprzedawane i kupowane w danych krajach

... ... itp.

Zaplątać się każdy może, ja po prostu wskazuję literaturę, atoli by pomóc muszę wiedzieć: do czego to potrzebne, na jakim poziomie nauki (czy zainteresowania) jest kolega, co może sam zdobyć, a wystarczy mu wskazać trop, czyli np. gdzie mieszka.

By nie było O.T.

Pewna jugosłowiańska sprzątaczka tak opisała jak rozpoznaje turystę z Polski; zresztą wskazując pośrednio na jego operatywność:

"jeśli ktoś ma ruski aparat, krawat czeski, buty węgierskie, a maszynkę do golenia angielską, ja od razu wiem, że to Polak"

/J. Lovell "Podróże Polaków. Impresje reportażowe", Warszawa 1969, s. 67/

Bardzo ciekawą relację o podróży handlowej dała Jolanta Dworzecka (która uciekła z Polski w roku 1970) na łamach paryskiej "Kultury", był to artykuł: "Wycieczka" (1970, nr 6).

I takie pytanie: jak udało się pewnej osobie sprowadzić do Polski dwie tony pieprzu?

Co wiózł na sprzedaż do Paryża Sławomir Mrożek, dodajmy: dając wyraz swej niewiedzy co do kapitalistycznej rzeczywistości?

Edytowane przez secesjonista

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Interesuje się tym tematem i w planach mam napisanie pracy onośnie handlu i przemytu. CHodzi o państwa socjalistyczne. Jak mówiłem mój zakres wiedzy jest znikomy, ponieważ opieram się tylko na relacjach uczestników, a PRL-u nie mogę pamiętać. potrzeuje czystych faktów jako tła historycznego dlatego interesują mnie jakieś statystyki na ten temat z czym jest ciężko osobie, która dopiero zaczyna.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
jancet   

Albercie, ja jedynie mogę dodać kilka wyjaśnień i ciekawostek, dotyczących przemytu w latach 70., 80., a nawet 90.

W tym okresie wyjazdy do krajów kapitalistycznych (KK) były reglamentowane poprzez każdorazowe wydawanie paszportu przez MSW. Wiązało to się z ponad dobowym staniem w kolejce, poprzedzonym rejestrowaniem się przez ponad tydzień w "komitecie kolejkowym". Dostać paszport można było albo mając zaproszenia, albo dysponując środkami na pokrycie kosztów podróży. To pierwsze było powszechnie praktykowane. To drugie rzadko wchodziło w grę, trzeba byłoby mieć legalne konto dewizowe. Przy tym wcale nie dawało to gwarancji otrzymania paszportu - ja ubiegałem się dwa razy, mając legalne konto dewizowe z gigantyczną na owe czasy kwotą $2500 - raz paszport dostałem, a za drugim rzem nie.

Jak się dostało paszport na KK, można było obiegać się o tzw. promesę dewizową, czyli prawo do kupienia owych 10$ za oficjalną cenę (kwoty nie jestem pewny, opieram się na danych, przytoczonych przez Secesjonistę). W każdym razie kwota ta była tak śmiesznie niska, że - poza nieliczną grupą osób, która pracowała w KK na tzw. "kontraktach" - turystyczne odwiedziny KK za własne, ciężko zarobione pieniądze były i tak niemożliwe - nawet, jeśli kupiłeś za nie dolary na Czackiego, to i tak było to nielegalne, czyli przemyt walut. Fakt, że tych walut to celnicy szukali tak, aby nie znaleźć - chyba że chodziło o kogoś, przy kim coś znaleźć należało. Więc jeśli chciałeś zobaczyć kawałek świata, musiałeś wziąć jakiś towar na sprzedaż. Wielu "przemytników" wracała do Polski z pustymi walizkami i portfelem, przemyt służył głównie do pokrycia kosztów wyjazdu.

Tylko raz uczestniczyłem w przemycie do KK, za to na sporą skalę - moja siostra miała lecieć do Belgii, mieliśmy kupca na futro i czapkę ze srebrnych lisów, no to w takim stroju się do samolotu wybrała. Było to zaraz po Wielkanocy i choć w Wielką Sobotę jeszcze było zimno, we wtorek pogoda była wręcz letnia, więc trochę się celników obawialiśmy, ale niczego nie dostrzegli.

Z przemytem do krajów socjalistycznych z wyjątkiem Jugosławii było inaczej. Przede wszystkim pod koniec lat 70-ych nie potrzeba było paszportu, wystarczał dowód ze specjalną pieczątką, którą dostawało się bez problemu. Podróże limitowała "książeczka walutowa", uprawniająca do legalnego zakupu koron, forintów, lew etc. Legalny zakup miał dwa walory - waluty były bardzo tanie, niemal darmowe, a nie mając legalnych walut nie można było przekroczyć granicy. Faktycznie żyło się za granicą za kupione nielegalnie na Czackiego dolary - i tak było bardzo tanio, a potem część legalnych walut zwracało się do NBP, aby odnowić swój limit na "książeczce walutowej". Z tym, że podaję te informacje "ze słyszenia", sam w tym nie uczestniczyłem. Limity i książeczki walutowe (oraz abstrakcyjne kursy walut)funkcjonowały chyba do 1992 roku.

Poza dziwacznymi kursami walut siłą napędową przemytu między KS były jeszcze bardziej niezrozumiałe różnice między cenami poszczególnych grup towarów. Trzeba było się w tym nieźle orientować, żeby zarobić.

W przemycie do KS nie brałem udziału, w latach 80-ych cztery razy miałem okazję tam wyjechać raptem 4 razy (nota bene - gdym pierwszy raz przyjechał do Budapesztu, zmarł Breżniew, zaś w parę lat później zajeżdżając do Prahy - uśmierciłem Andropowa; aż się bałem, jadąc potem do Sofii - ale Czernience nic się wtedy nie stało).

Natomiast interesujące możliwości się otwierały, jak się miało znajomych wśród osób, pracujących w KS "na kontrakcie zagranicznym", np. w Bułgarii. Mieli oni prawo jedynie pewną część swych zarobków wymienić po oficjalnym, bardzo korzystnym kursie na dolary. Większość z nich musieli albo wydać na miejscu, albo wymienić na złotówki, również po oficjalnym kursie, tyle że w tym przypadku bardzo niekorzystnym. Teoretycznie mogliby kupić dolary na czarnym rynku w Bułgarii i wywieźć do Polski, ale to było bardzo niebezpieczne, ze względu na to, że bułgarska bezpieka doskonale ich znała i obserwowała.

Zaufany człowiek mógł za nich wymienić otrzymane lewa na dolary, a następnie połowę z nich oddać komuś w Warszawie, druga połowa była gratyfikacją. W ten sposób był sfinansowany jeden z moich wyjazdów do Bułgarii - na narty w Pamporowie, 2 tygodnie, samolotem do Sofii.

Szczerze mówiąc... Albercie, nie wiem do czego potrzebne są Ci te informacje. Obawiam się, że zrozumieć mechanizmy rządzące tym procederem - szczególnie pomiędzy KS - jest bardzo trudno nawet dla kogoś, kto wtedy żył, a co dopiero dla kogoś, kto - tak jak Ty - nie wie, co to różnica między kursem oficjalnym a czarnorynkowym, co to promesa i książeczka dewizowa, ubieganie się o paszport i oddawanie go zaraz po powrocie, ba - konieczność posiadania paszportu w celu kupienia biletu kolejowego za granicę !!!

Nie wiem, czy wspomnienia świadka czy uczestnika są Ci do czegokolwiek przydatne, jeśli tak - pytaj, postaram się odpowiedzieć.

Jeśli to do pracy dyplomowej, to pamiętaj, że te wypociny są w sensie metody materiałem źródłowym - a taki w pracy dyplomowej powinien być mile widziany, choć musisz brać pod uwagę, że pisząc te słowa mogę się mylić, nie pamiętać tak dokładnie, jak mi się zdaje, a także bezczelnie kłamać i celowo wprowadzać Cię w błąd.

Pozdrawiam

J.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Nie jest prawdą co pisze użytkownik jancet, że z pieczątką w dowodzie udawano się do Jugosławii i nie było z tym problemów (o jakich latach mowa?), wystarczy spojrzeć na relacje BP co do odmów.

Jak widzę kolejny świadek historii pisze, zatem zmywam się z tematu. jancet objaśni lepiej: ile i komu wydawano zezwolenia wyjazdy do Jugosławii w poszczególnych latach, że o innych krajach nie wspomnę.

Zatem temat pozostawiam świadkowi wydarzeń - on wie lepiej i poda stosowniejszą bibliografię.

Miłych pogwarek.

Edytowane przez secesjonista

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
jancet   

Nie jest prawdą co pisze użytkownik jancet, że z pieczątką w dowodzie udawano się do Jugosławii i nie było z tym problemów

Wyraźnie napisałem:

"do krajów socjalistycznych z wyjątkiem Jugosławii".

Może jednak, drogi Secesjonisto, czasem łyk zimnej wody by się przydał, czasem może warto policzyć do dziesięciu.

Albo chociaż po prostu przeczytać to, z czym z założenia drogi Kolega się nie zgadza. Bo inaczej, to nagle wychodzi, że Kolega się nie zgadza z tym, z czym właśnie się zgadza, a czasem nawet z tym, co sam napisał.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.