Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
curious

Przemyt i handel za granicą w PRL

Rekomendowane odpowiedzi

curious   

Witam Wszystkich ;)

Chciałabym uzyskać jakieś informacje na temat handlu w Berlinie Zach. w roku 1989. Coprawda nie było mnie wtedy na świecie, ale uważam, że temat ten jest ciekawy. Chciałabym o tym napisać konkursową pracę, jednak mam zamało materiałów. Liczę więc na waszą pomoc. Jeśli jeździliście tam, by na dworcu, na łóżku polowym :( sprzedawać swoje artykuły, lub jeśli wasi znajomi opowiadali wam o różnych przygodach z pociągów podczas podróży do Berlina-proszę napiszcie tu coś o tym. Będębardzo wdzięczna ;)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
ciekawy   

Bodajże zespół "Big Cyc" napisał o tem piosenkę ("Berlin Zachodni"). Wsłuchaj się w tekst - a nóż - widelec cię coś zainspiruje ?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Ba... Ja osobiście nie jeździłem, ale słyszało się co nieco, jeździli ludzie jak wściekli, między innymi moi koledzy z Roku.

Jak podróżowano.

Generalnie pociągiem. Ja znam dwa, relacji Gdynia-Berlin i Warszawa-Berlin. W mniejszym stopniu podróżowano autokarami, w jeszcze mniejszy samochodami osobowymi, ze względu na koszty i nie tylko, ale o tym dalej.

Kto podróżował.

Praktycznie wszyscy. Od młódzi studenckiej poczynając, na emerytach kończąc. Im bliżej niemieckiej granicy było, tym więcej handlujących, przekrój społeczny też był różny.

Czym handlowano.

Czym się dało. Przede wszystkim alkohol (w zasadzie wódka), papierosy, art. żywnościowe (jaja, ser, kury, kaczki, mięso, konserwy, grzyby, ogórki, zaprawy, itd.), ubrania (buty, spodnie, dresy, bieliznę, itd.), pościel, ręczniki, parasole, sprzęt AGD, narzędzia, itd. Był to moment, kiedy u nas w sklepach towar "już się pojawił", ale wciąż jeszcze był sporo tańszy niż na zachodzie. Mniej więcej tak, jak swego czasu do nas przyjeżdżali na handel goście zza Buga.

Perturbacje.

Przede wszystkim z niemieckimi (zachodnioberlińskimi) celnikami. Ci ścigali za kontrabandę, lecz tak na prawdę niewiele mogli zrobić. Łapanie podróżujących pociągiem było praktycznie nierealne. Otóż ludzie np. z pociągu relacji Gdynia-Berlin Lichtenberg podlegali tylko kontroli kolegów z NRD. Różnie z nimi bywało, tym nie mniej, wożenia żarcia chyba się nie czepiali, generalnie wiedzieli, że wszystko idzie do Berlina Zachodniego, więc wisiało im, mówiąc kolokwialnie. Choć wredni się zdarzali.

Dalej, ludzie, jak już wysiedli w Berlinie-Lichtenbergu (Berlin Wschodni), to przemieszczali się środkami komunikacji miejskiej do stacji U-Bahn Berlin-Friedrichstrasse i tam przechodzili przez punkt kontrolny, NRD'owski. Wschodni Niemcy mieli już zupełnie gdzieś, co nasi targają. Wsiadało się do kolejki U-Bahn, po czym wysiadało się na dowolnej stacji, bliskiej rynku po stronie zachodniej. Kontroli nie było już żadnej. Naszych z reguły waliły dzikie tłumy. Tak więc nieśmiałe próby opanowania żywiołu przez zachodnioberlińskie służby celne spełzały na niczym, tłum walił dziki i zdeterminowany ;)

Stąd też wyższość podróży pociągiem, mimo, że mniej towaru się zabierało, nad podróżą autokarem czy samochodem. Te ostatnie były regularnie "trzepane" prze zachodnioberlińskich celników przy wjeździe. Sam kiedyś widziałem coś takiego, aż się kolejki na wjeździe robiły. Kontrole te były chyba dość upokarzające, sam widziałem, jak jednemu chłopu kazali mierzyć wszystkie pary butów i ubrani jakie wiózł, bo twierdził, że to jego, a nie na handel. Z drugiej strony, całe zjawisko było jak dla mnie wtedy, nieco żałosne...

Ciekawe zdarzenia.

Nie opowiem wiele, bo nie handlowałem, ale parę słyszałem ;)

Otóż, pewnego razu jeden z moich znajomych (mieszkaniec Berlina) wybrał się po świeży, polski nabiał na rynek. Od tzw. "zdrowej baby" kupił jaja. Jakież było jego zdziwienie w domu, gdy okazało się, że jaja są na twardo...

Moi koledzy z roku, mieli znowuż kiedyś problem z przekroczeniem granicy polsko-NRD'owskiej (samochodem). Poczynili wiele prób, zaczęli pod Szczecinem, przekroczyli w końcu w Zgorzelcu. Byli zdeterminowani... :(

Była też taka piosenka: "Berlin Zachodni, Berlin Zachodni, tu stoi Polak, co drugi chodnik..." (to ta Big Cyca, o której wspomina ciekawy).

Tyle mi się na razie przypomniało. Może ktoś, kto faktycznie jeździł, będzie wiedział więcej. Ja jeździłem, ale handel był w drugą stronę, tzn. w Berlinie robiłem zakupy. Miałem wtedy malutkie dziecko, więc kupowałem pampersy, zupki Hippo, itp. u nas jeszcze tego nie było. Kiedyś byliśmy też razem z Brunem Wątpliwym, złapaliśmy gumę pod Berlinem, naprawa opony na ówczesne realia kosztowała nas majątek ;)

Pozdrawiam.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
curious   

W piosenkę się już dawno wsłuchałam, ale to zamało :( jednak dzięki za zainteresowanie tamatem ;)

Vissegerd- dzięki za wyczerpującą wypowiedź :P właśnie o takie relacje mi chodzi ;) A nie mógł byś popytać tych swoich kolegów co tam handlowali?? :D bo naprawdę bardzo jest to mi potrzebne :)

Dzięki Wam za pomoc i proszę o więcej ;)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

curious, ale ja już z tymi kolegami nie mam za bardzo kontaktu. Ludzie z mojego środowiska, obecnych znajomych, kolegów i przyjaciół nie handlowali, nie mam kogo zapytać...

Pozdrawiam.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
curious   

No cóż... tak myślałam, ale jak mówią: kto pyta nie błądzi ;)

A nie wiesz czy ci znajomi dorobili się czegoś na tym czy był to tylko sposób, żeby przetrwać?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Nikt się kokosów na tym handlu nie dorobił, to pewne ;)

Pozdrawiam.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
widiowy7   
No cóż... tak myślałam, ale jak mówią: kto pyta nie błądzi ;)

A nie wiesz czy ci znajomi dorobili się czegoś na tym czy był to tylko sposób, żeby przetrwać?

Moi znajomi, jednostki nadzwyczaj przedsiębiorcze ( rodzina zresztą), majątku się dorobili.

Z tym że Berlin Zachodni, dla nich był tylko jednym z epizodów ich handlu.

Z tego co pamiętam, to raz w Berlinie zarekwirowali im Niemcy towar. Tzn, 1/3 towaru, bo złapali tylko jednego. ;)

Oni jeździli zreszta po całych demoludach, i był to dla nich sposób na życie, czyt. dorabianie się majątku.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Nikt się kokosów na tym handlu nie dorobił, to pewne ;)

Pozdrawiam.

To zależy, co rozumiemy przez te „kokosy”.

Jeżeli były to wycieczki doraźne, studenckie, raz na jakiś czas to faktycznie nie był to złoty interes, ale spokojnie na utrzymanie na wyższym niż reszta studentów wystarczało. Inną sytuację mieli ci, którzy jeździli stale, ci potrafili wyciągnąć taki zysk by uzyskać standard życia, jaki mieli ówcześni „badylarze”. Spora część z nich to późniejsi biznesmeni zajmujący się handlem na większą skalę lub zakładający za wcześniej zarobione pieniądze firmy produkcyjne czy usługowe. Wielu pewnie do dziś istnieje na rynku.

Czym handlowano? Wszystkim od artykułów spożywczych po przemysłowe, ale na tyle małe by dało się przewieźć w „walizce” nikt nie przewoził samochodów, jeszcze bardzo długo w Niemczech utrzymywał się stereotyp Polaka – to ten, który na ulicy sprzedaje wódkę na kieliszki.

Pamiętam też niemiecką reklamę jajek – nie jakieś brudne polskie tylko niemieckie, czyste, prosto z fermy.

Pamiętam też jeden nagłośniony przypadek fakt, że to nie Berlin tylko Jugosławia.

Tam najbardziej opłacało się jechać z prezerwatywami, u nas były za grosze a tam sprzedawano po dolarze za sztukę. Jakiś facet jechał z wycieczką na jeden dzień, celnicy go skontrolowali i znaleźli u niego 200 sztuk tego towaru, tłumaczył się, że to na własny użytek.

Natomiast jest jeszcze jedna rzecz. Często ci „turyści” nie jeździli tylko do Berlina, wyprawiali się do Rosji, Turcji, Jugosławii itd., to był handel wiązany.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
curious   

widiowy7

mógłbyś coś więcej na ten temat wyciągnąć od twoich znajomych. Chodzi mi tu głównie o Berlin ;)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
ak_2107   

Jesien albo zima 1989. Fatalna pogoda. Na bramce moja fizjonomia , albo paszport z duza iloscia roznych

pieczatek komus sie nie spodobal. Moze wszystko razem. Prawie dwie godziny filcowania. Znajomi

poszli " w miasto" . Na bazarze bloto, bloto i jeszcze raz bloto. Bylem juz "po zakupach" - w sklepie

wedkarskim hurtem nabywajac mase haczykow na ryby.....Miale nadzieje spotkac kumpli.

Nikogo nie bylo. W blocie staly grupki rodakow i rodaczek z oferta. Podjechal zdezolowany merc albo inne beemwu, z dwoma poludniowcami w srodku. zaladowali trojke przyszlych - moze nawet juz nie przyszlych

matek Polek i se pojechali. Dziewczyny spotkalem potem na Ostbahnhofie. Wygladaly na zadowolone.

Ot caly Berlin Zachodni.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Mój znajomy woził tam ze Śląska chleb. Poszukał stałych odbiorców wśród restauratorów, kupił sobie merca beczkę, maszynę do krojenia chleba na kromki i foliarkę i tak jeździł dwa razy w tygodniu.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

sprobuj pisać per analogiam, czyl: myśmy sprzedawali w Berlinie Zachodnim dokładnie to samo co Rosjanie u nas, na początku lat 90 tych [w zasazie wszystko, złośliwcy twierdzą że od śróbki do T-ileś]. Mt w Berlinie - to samo - może bez tanków, a zamiast tego były produkty spożywcze. Dużo niższa cena, nieco gorsza jakość, przebitka na walucie.

Poza tym są to na tyle "świeże" czas y i dla wielu biznesmenów pelną gębą na tyle wstydliwe, że mało kto się przyzna że tez stał na Strasse [wtedy ptzrez strafe "s"] i też handlował, łożko w łożko obok innych naszych rodaków.

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Bianca   

Witam,

Pisze doktorat na temat przygranicznego handlu (przy Niemiecko-Polskiej granicy) i sie zainteresowalal handlem Polakow w roku 1989 w Berlinie zachodnim. Szlyszalam, ze jest (polski) film 'Zigaretten nach Berlin'. Zna ktos ten film? (znalazlam piosenke filmu 'Tygrysy Europy' ale chyba tez jest film Zigaretten nach Berlin).

pozdrawiam

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.