Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Wschodni

Nowy kalendarz

Rekomendowane odpowiedzi

euklides   
3 minuty temu, secesjonista napisał:

A niby czemu po sześć godzin?

(...)

 

Trochę mnie Szanowny Secesjonista zaskoczył. Wydaje mi się oczywistym że w systemie 4-zmianowym pracowało się po 6 godzin tyle że nie potrafię powiedzieć skąd to wiem. Po prostu jak się dobę podzieli na 4 zmiany to wypada że  jedna zmiana trwa 6 godzin. Ale przyznam się że tak naprawdę to system 4-zmianowy znam tylko z czyichś opowieści.  

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

A w systemie czterobrygadowym tak się pracowało? To o czym napisał euklides, który nie zna sytemu czterozmianowego i nie odróżnia go od czterobrygadowego?

Co tam wypadło euklidesowi to jego sprawa, ale chyba wypowiada się w kwestii która jest mu zupełnie obca.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
euklides   

Nie wiem czy zupełnie obca, po prostu trywialna i tyle. Wiem że istnieje system 3-zmianowy i 4-zmianowy. Jeżeli ten drugi nazwie ktoś 4-brygadowym to jego sprawa. 

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Czterobrygadowy ma zmiany po 8 h. W rezultacie zmiana, jak sama nazwa wskazuje, jest zmienna. Czyli przychodzę w poniedziałek na pierwszą zmianę o 06 00, a już we wtorek drugą na 14 00, a w środę na 10 00 wieczór. A na kopalniach, gdzie dojście do przodka zajmowało około godziny, by skrócić przestój maszyn, zmiany 4 brygad się zazębiały, dając 6 godzin efektywnej pracy i po godzinie na dojście i powrót.  Ale to nie było dobre.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
12 godzin temu, euklides napisał:

Wiem że istnieje system 3-zmianowy i 4-zmianowy. Jeżeli ten drugi nazwie ktoś 4-brygadowym to jego sprawa

 

System zmianowy to nie to samo co czterobrygadówka. Zatem jednak euklides - nie wie. W czterobrygadówce świadczenie pracy na ogół ma postać trzyzmianową, warto pamiętać o tym: "na ogół", by potem nie pleść koszałków-opałków.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
jancet   
W dniu 7.07.2019 o 11:56 PM, Komar napisał:

To był system sprzeczny z kodeksem pracy. I trudno to nazwać czterobrygadówką.

 

Co do czterobrygadówki - masz rację. W istocie była to trzybrygadówka.

 

Wątpię, żeby było sprzeczne z kodeksem. To nie była sytuacja nadzwyczajna, tylko kampania cukrownicza. Cukrownie działały w ruchu ciągłym co najwyżej od połowy września do połowy stycznia i pracownicy sezonowi (do których formalnie się zaliczałem) pracowali w opisanym przeze mnie systemie. Pracownicy etatowi (technolog zmianowy, majster) - chyba w jakimś innym, bo inaczej znałbym tylko jedną ekipę, a znałem wszystkie trzy.

 

Część pracowników sezonowych wolała pracę na dwie zmiany - 12 godzin w pracy, 12 godzin odpoczynku i tak przez 4 miesiące. Da się żyć.

 

Nadgodziny sumiennie wypłacano. W cukrowni w 1983 roku zarabiałem 16 - 17 tysięcy złotych miesięcznie. Do tego darmowe zakwaterowanie i całkiem solidny posiłek regeneracyjny, no i możliwość robienia zakupów w zakładowym bufecie.

 

Gdy w 1985 roku skończyłem studia i jako mgr inż. znalazłem pracę asystenta-stażysty w Zakładzie Spirytusu i Drożdży Instytutu Przemysłu Fermentacyjnego na dzień dobry dostałem 8,5 tys., po miesiącu - 9,5 tys., a po trzech przeszedłem na asystenta za 10,5 tys. zł. Z tym, że 8,5 tys. z 85 roku było - przy ówczesnej inflacji - warte 6,4 tys. z 83 roku. Więc po studiach zarabiałem 1/3 tego, co w trakcie studiów jako robotnik wykwalifikowany.

 

W dniu 10.07.2019 o 9:17 AM, euklides napisał:

wspólne wyjazdy weekendowe.

 

Słowo "weekend" znałem wówczas jedynie z lekcji angielskiego.

 

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, jancet napisał:

Co do czterobrygadówki - masz rację. W istocie była to trzybrygadówka

 

W istocie - to nie była, jeśli chodzi o pewne rozwiązanie trybu pracy, tak przynajmniej sądzi Sąd Najwyższy...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
euklides   
13 godzin temu, jancet napisał:

(...)

. Więc po studiach zarabiałem 1/3 tego, co w trakcie studiów jako robotnik wykwalifikowany.

(....)

 

Bo cię zaszeregowali na podstawie tzw "widełek" pewnie jako asystenta, według najniższej stawki przewidzianej dla asystenta na początku pracy zawodowej. Lepiej byś wyszedł gdyby cię zaszeregowali jako owego robotnika wykwalifikowanego. Tak też robili, mnie na przykład tak zaszeregowali i całkiem dobrze na tym wyszedłem. 

 

Co oczywiście nie zmienia faktu że były to głupawe paradoksy. 

No i nie wiem dokładnie jak to było bo podobno istniał jeszcze przepis mówiący że jako asystent po studiach powinieneś dostać nie mniej niż średnia pracujących na tym stanowisku. 

 

PS: Słowo "weekend" to już moi starzy używali, co jest trochę zrozumiałe bo jak się mieszka w dużym mieście to każdy patrzy żeby się z niego wyrwać i kto może to to robi. 

Edytowane przez euklides

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.