Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/

Rekomendowane odpowiedzi

Sergiusza Piaseckiego podobnie jak prof.Ossendowskiego skazano w PRL na zapomnienie.Skazano urzedowo,decyzja jakiegos partyjnego politruka,skazano na szczescie zupelnie bezskutecznie.Pamietam jak jeszcze w szkole sredniej absolutnym przebojem literackiego komizmu byly "Zapiski oficera Armii Czerwonej".Wydane na jakims marniutkim papierku,prymitywnie powielane,byly pozycja bardzo pozadna,a czekac na nia trzeba bylo miesiacami.No i ten smak niepowtarzalny owocu zakazanego :rolleyes:

Tak wiec ustawowe buractwo nie skutkowalo absolutnie,a Piasecki przyciagal nie tylko kapitalna satyra,ale i tajemniczym zyciorysem.I tu nalezy mocno niezwyklosc zyciowych perypetii Sergiusza Piaseckiego szczegolnie podkreslic.

Tutaj wyjatkowo moim zdaniem udany biogram literata ze zwyklej Wikipedii:

http://pl.wikipedia.org/wiki/Sergiusz_Piasecki

I nie mniej ciekawa errata do zyciorysu:

Proza Piaseckiego to zreszta nie tylko swietna literatura(w wielu zagranicznych opracowaniach zalicza sie go do najwybitniejszych polskich autorow),ale i zbior cennych informacji dla historyka.Powiesci Piaseckiego byly w zasadzie pisane jako autobiograficzne wspomnienia.Np."Zywot czlowieka rozbrojonego" opisuje jego okres zycia po zwolnieniu z WP,kiedy to bral udzial w uplynnianiu falszywych czekow,pracowal w atelier pornograficznym czy dokonywal drobnych wlaman.Trylogia zlodziejska to opis srodowiska minskich zlodzieji w ktorym to sie obracal do 1919 roku.Z koleii "Piaty etap" i "Bogom nocy rowni" to okres kiedy byl oficerem polskiego wywiadu zakordonowego.Niezwykle moim zdaniem cenny opis warunkow pracy tego typu instytucji.Bezwzgledny szlagier "Kochanek Wielkiej Niedzwiedzicy",opisuje system pracy przemytnikow na wschodnim pograniczu,a tez sie tego typu dzialalnoscia pan Piasecki paral.No i wreszcie cykl "Wieza Babel" w ktorym opisuje sowiecka,litewska i niemiecka okupacje Wilenszczyzny w okresie II WS.Niestety trzeciego tomu nie dokonczyl,a wiec cykl zamyka sie na roku 1943.Ale i tam dowiadujemy sie niejako "od kuchni" o warunkach pracy organizacji konspiracyjnych,o pracy komorki likwidacyjnej,ktora kierowal i o przeprowadzanych akcjach i zamachach.Wszystko to bez hurra-patriotyzmu i patosu,z wlasciwym sobie dystansem do spraw wznioslych i wielkich.Wprawdzie bodaj Hemar,wielki wielbiciel tworczosci Piaseckiego, lubil go przyrownywac do Jamesa Bonda,ale podobienstw znajdziemy doprawdy niewiele.Fakt,byl tajnym agentem z niejako "licencja na zabijanie",a i na brak powodzenia u kobiet nie narzekal,ale tu sie analogie urywaja.Chodzil czesto boso,widlami obornik przewracal,czy tyral na wykopkach,aby kartofle przed zima na buty wymienic.Prozno szukac aut wspanialych czy niezwyklych gadzetow.Ot dymal pan Piasecki przez granice chlopska moda,albo po Wilnie rowerem(jak zdolal pozyczyc).

Ba ,nawet "Zapiski oficera Armii Czerwonej" opieraja sie na rozmowach jakie przeprowadzal autor z sowieckimi oficerami w latach 1939-41.

Edytowane przez Mariusz 70

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Paradoksalnie "Kochanek Wielkiej Niedzwiedzicy" doczekal sie w PRL-u ekranizacji(premiera 1985).

http://www.filmweb.pl/film/Przemytnicy-1984-8932

Paradoksalnie bo autor teoretycznie nie istnial,a raczej istnial,ale tylko na czarnym partyjnym indeksie.No, ale w sumie byly to juz ostatnie lata rzadow PZPR,moze czujnosc rewolucyjna oslabla,a moze po prostu cenzura miala wazniejsze sprawy na glowie.Dokonano jednak pewnych zabiegow kosmetycznych,aby polit-poprawnosci bylo zadosc.Zmieniono tytul na "Przemytnicy",przeniesiono akcje z pogranicza sowieckiego na rumunskie,nie wspomniano oczywiscie ani slowem w czolowce na bazie jakiej powiesci oparto scenariusz.Ten ostatni zreszta mocno zmieniono,niestety sa to zmiany niekorzystne,cala fabule splycajace.

Trzeba jednak uczciwie autorom przyznac,ze pewne minimum przyzwoitosci zachowali.Akcja dzieje sie wiec tez w Rakowie, nie zmieniono nazwisk bohaterow,choc dodano lub zmieniono kilka postaci.Jest wiec Zywica,Bombina,Szczur,Kometa,Torfida z siostra,sa bracia Alinczuki.Sa wreszcie cale,wiernie odtworzone fragmenty dialogow z powiesci.Powiem wiecej, przemycono niedwuznaczne wskazowki informujace o zrodle inspiracji scenariusza.Jest to dialog o konstelacji Wielkiej Niedzwiedzicy jak i postac glownego bohatera.W ksiazce jest to Wladek bez wyraznego podania nazwiska.W filmie jednak Wladek raz sie nam przedstawia jako...Piasecki.Dobrze to o realizatorach swiadczy.

Sam film nie jest najlepszy i do atmosfery powiesci ma sie jak przyslowiowa piesc do nosa.Zmiany sa stanowczo zbyt duze,a nawet pomysl pogoni w saniach z rewolwerowa kanonada zaczerpnieto z innej ksiazki Piaseckiego "Bogom nocy rowni".Ratuja go swietne role Gajosa,Bisty i Barciscia jako Szczura.A musial bez najmniejszej watpliwosci pan Barcis ksiazke wielokrotnie i bardzo uwaznie studiowac,bo stworzyl role calkowicie wierna pierwowzorowi,a i fizyczne podobienstwo do powiesciowej postaci jest niezwykle.

Sam film mozemy sobie zobaczyc tutaj w calosci,do czego oczywiscie zachecam:

http://www.youtube.com/watch?v=0HQVK06yQY4&feature=related

Edytowane przez Mariusz 70

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Nie mniej znanym utworem literackim Sergiusza Piaseckiego sa "Zapiski oficera Armii Czerwonej".Pisane w ciekawej formie pamietnika lejtnanta piechoty Michaila Zubowa,obejmuja okres od 17.09.1939 do 01.01.1945.O napisaniu tej groteski myslal Piasecki juz w 1940 roku.Materialu mial dosc,dwukrotnie widzial wkraczanie sowietow do Wilna.Prowadzil czeste rozmowy z lejtnantem,ktorego ojciec byl wyzszym oficerem w Leningradzie.Podobne konwersacje z kapitanem-czolgista czy podoficerem kompanii km-ow niczym w zasadzie sie nie roznily."Przyniosly tylko rozczarowania" jak wspomina.Robil jednak na ich podstawie notatki,obserwowal pilnie rozmowcow i nad az takim fenomenem ludzkiej umyslowosci rozmyslal.Zabral sie do pisania powoli w 1946 roku,komponowanie calosci rozpoczal w 1948.Efektem jest jeden z najsmieszniejszych polskich utworow literackich,smiesznych,ale tez i nie pozbawionych goryczy bo ukazujacy czasy ciezkie,czlowieka przez ideologie umyslowo wypaczonego i jak sie okazuje w finale, moralnego degenerata niezdolnego do samodzielnego myslenia i elementarnej wdziecznosci.

Nie jest Michail Zubow niestety typem sympatycznego wojskowego idioty w stylu Szwejka.Zubow zgodnie z zelaznymi zasadami komunizmu lubi donosic na wszystkich,tropi stale wyimaginowanych wrogow klasowych,a nade wszystko usiluje bezskutecznie pogodzic obserwowana rzeczywistosc z sowiecka propaganda jakiej sie nasluchal.

Czy Sergiusz Piasecki przesadzil w tej grotesce ? Otoz wcale nie.Moja rodzina w woj.lomzynskim miala okazje przemarsze Krasnej Armii ogladac 3 razy(ile razy mozna czlowieka wyzwalac?).Konczylo sie to zawsze standardowym kompletnym rabunkiem,gwaltami,cywilizacyjnym szokiem i plaga wszawicy.Zreszta mniejsza o rodzinne wspomnienia.Przypatrzmy sie blizej samemu Zubowowi.

Zubow korzystajac ze sztucznie ustanowionego kursu rubla zaczyna gromadzic "bogactwa".Poczawszy od bialego chleba,kielbasy,po damska bielizne,zegarki,buty i ...katarynke.Jak sie to ma do realiow.?

Posluchajmy prof.P.Wieczorkiewicza:

"Poniewaz na okres przejsciowy,do konca roku,wprowadzono parytet zlotowki i rubla trwalo szalencze wykupywanie wszelkich towarow,stanowiacych w ZSRS przedmiot nieznanego luksusu: kanki do lewatyw byly np wsrod oficerow wysoko cenione jako cygarniczki.10-cio letni chlopczyk tak zapamietal obyczaje "wyzwolenczej" armii:Zolnierze bolszewiccy nie wiedzieli,jak obchodzic sie z maslem.Smarowali maslo na ciastka z kremem.Gdy pokazywano im pomarancz,to oni powiedzieli "Eto dielajut w fabrikach"(to sie robi w fabryce).Na kielbasy i inne smaczne rzeczy rzucali sie jak dzicy ludzie."

Wypisz wymaluj towarzysz Zubow,ten tez z maslem nie bardzo umial sobie poradzic,a bananow uzywal wraz z kolegami jako ekskluzywnej zakaski pod wodke.O soli,pieprzu i occie oczywiscie nie zapominajac.No bo Zubow byl wszak towarzyszem niezwykle oczytanym i kulturalnym,co stale zreszta podkreslal.Np.gorszyl go w Polsce brak odwszalni.Problem osobiscie uciazliwy bo sowiecka moda robactwo posiadal,a niestety ze skomplikowanym wynalazkiem wanny niezbyt sobie radzil.Odwszalnia staje sie wiec symbolem postepu i bolszewickiej cywilizacji.

Prof.P.Wieczorkiewicz:

"Zwiastunem nowych czasow stala sie uroczysta galowka we Lwowie,na ktora zony sowieckich dostojnikow przybyly ustrojone w halki i koszule nocne,uznane za toalety wieczorowe i ekskluzywne.Rownoczesnie starano sie udowodnic opinii zagranicznej i sowieckiej,iz "Zachodnia Bialorus" i "Zachodnia Ukraina" przezywaja okres niebywalego rozkwitu po latach zacofania i ciemnoty,w jakie popadly pod rzadami "panow".Do najwiekszych rzeczywistych osiagniec cywilizacyjnych rezimu sowieckiego nalezala masowa budowa odwszalni,ktore przynajmniej w osrodkach miejskich zacofanej przeciez wschodniej Polski byly dotad najzupelniej zbedne".

Zubow pomimo umyslowego ograniczenia jednak wyczowa,ze cos tu jest nie tak i stara sie jakos Polakom sowieckimi osiagnieciami zaimponowac.Z duma prezentuje najnowsze osiagniecie radzieckiego przemyslu-maslo.Osmiesza sie jednak,bo maslo okazuje sie byc wyrobem litewskim.O podobnych mistyfikacjach z udziale zrabowanego mienia,tyle tylko,ze na wieksza skale wspomina gen.Berling:

"Widzialem fotografie apteki w jednym z uzdrowisk wschodniej Malopolski,swiadczacej jakoby o trosce nowych wladz o rozwoj uzdrowiska.Wszystko byloby w porzadku,gdyby polskie napisy na sloikach nie demaskowaly klamstwa".

Rabowano zreszta wszystko.Z Wilna znikaly jak wspomina Piasecki nie tylko cale fabryki,ale nawet drzwi obrotowe domow towarowych.

Prof.P.Wieczorkiewicz:

"Pierwsze juz tygodnie nowej wladzy charakteryzowaly sie bezprzykladnymi rabunkami i grabieza,zarowno w skali indywidualnej,jak i zbiorowej,dokonywanymi nie tylko przez wojsko,ale i przez instytucje panstwowe,nie mowiac juz o obywatelach sowieckich przybywajacych tlumnie na ziemieplynace dla nich mlekiem i miodem(np.z duzych koszar w Rownem wywozono nie tylko metalowe slupki,blache czy druciane siatki,ale haki,gwozdzie,klamki,czajniki,a nawet stare miednice)".

Mozna tak analizowac w zasadzie bez konca.Jeszcze tylko jedno mnie zastanawia.Jezyk,a w zasadzie straszliwy belkot jakim Miszka Zubow sie posluguje.A z podobnym slownictwem spotykam sie z duzym zdziwieniem nawet obecnie i na tym oto forum.Z rozkosza uzywa Zubow okreslenia "zezwierzecony".Zezwierzeceni sa burzuje,zezwierzeceni kapitalisci,zezwierzecone sa nawet konie wrogow klasy robotniczej.Skad my to znamy??? :rolleyes:

Edytowane przez Mariusz 70

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

"Zapiski oficera Armii Czerwonej" wprawdzie ekranizacji jeszcze sie nie doczekaly(a slychac o takim projekcie),ale za to trafily na sceny wielu teatrow.Sam forma utworu-pamietnik-ulatwia tworzenie monodramy.Zubow o dziwo wciaz jest aktualny.Smieszy,gorszy,ale i autentycznie przeraza ideologicznym otepieniem i brakiem norm moralnych.

"Zapiski..." staly sie historycznym szlagierem Teatru Dramatycznego im.Aleksandra Wegierki w Bialymstoku.Nie schodza z afisza juz dwie dekady,a wiec oglada je juz kolejne pokolenie(premiera w 1992 roku).Jesienia ubieglego roku sztuka wystawiona zostala po raz 500-tny.

http://www.dramatyczny.pl/repertuar-52.html

http://www.bialystokonline.pl/teatr-dramatyczny-500-spektakl-zapiski-oficera-armii-czerwonej,artykul,61707.html

Teatr Siemaszkowej w Rzeszowie:

http://teatr-rzeszow.pl/show_id-23

Nie wiem czy sie Sergiusz Piasecki spodziewal,ze jego powiesc bedzie kiedys wystawiana w Wilnie.Strona Domu Kultury Polskiej w Wilnie:

http://www.polskidom.lt/index.php/pl/aktualnosci/kalendarz-imprez/100-zapiskioficeraarmiiczerwonej.html

Teatr Brama z Goleniowa

http://www.teatrbrama.org/polski/archiwum/zapiski-oficera-armii-czerwonej/

http://mariusztarnozek.prv.pl/zapiski.html

Krakowski Teatr Stu:

http://www.kultura.krakow.pl/app/product/p/13/zapiski,oficera,armii,czerwonej.asp

Teatr Bagatela

http://www.teatr.pl/s.php?id=talent2

Itp,itd...

A skoro juz o teatrze mowa,warto slow kilka wspomniec o s.p.Henryku Biscie.Byl zwiazany z tworczoscia Sergiusza Piaseckiego filmem "Przemytnicy",ale nie tylko.W przemytnikach gral jedna z glownych rol-ojca braci Alinczukow(postac w ksiazce nie wystepuje),gral zreszta jak zwykle wspaniale.Kojarzy sie powszechnie pan Henryk Bista z Piaseckim o wiele bardziej jako swietny lektor wlasnie "Zapiskow...".Mistrzowska interpretacje pana Henryka mozna sobie odsluchac np.tutaj;

http://peb.pl/audiobooki/808450-sergiusz-piasecki-zapiski-oficera-armii-czerwonej.html

Edytowane przez Mariusz 70

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Andreas   

''Zapiski oficera...'' znam od sześciu czy siedmiu lat. Na początku w ogóle nie zrozumiałem, że jest to pastisz i w pierwszym odruchu książką trzepnąłem o ścianę z wściekłości. Ale później do niej wróciłem i wielokrotnie ją przeczytałem - po prostu kpina nie z tej ziemi. :) Poza tym, że ukazuje sowieckie myślenie, to jest niebywale zabawna, choć nie pozbawiona nutki goryczy, zwłaszcza ze smutnym dla nas, Polaków, zakończeniem. Ale uważam z kolei, że powinno to trafić do kanonu lektur w szkole średniej.

Materialu mial dosc,dwukrotnie widzial wkraczanie sowietow do Wilna.

A nie trzykrotnie?

Noc była czarna, jak sumienie faszysty, jak zamiary polskiego pana, jak polityka angielskiego ministra. Lecz nie ma siły na świecie, która powstrzymałaby żołnierzy niezwyciężonej Armii Czerwonej, idących dumnie i radośnie wyzwalać z burżuazyjnego jarzma swych braci: chłopów i robotników całego świata.

Zaczyna się to dzieło tak, znacząco... Potem było już tylko śmieszniej.

Wyobrażałem to sobie w ten sposób: jestem

śmiertelnie ranny w walce z angielskimi, krwiożerczymi pachołkami kapitalistów i leżę w

szpitalu. Wiem, że umrę, ale i to wiem, że własnoręcznie zabiłem kilkudziesięciu

imperialistów angielskich i zdobyłem sztandar najbardziej zezwierzęconego ich pułku. Tak.

Otóż, leżę i umieram... Szkoda mi rozstawać się z życiem, bo – wiadomo – już i dwa

zegarki mam, i walizkę, i buty chromowe. Ale wiem, że i po śmierci – gdy nasza potężna

Rosja opanuje cały świat i będzie nim rządzić, likwidując systematyczne elementy reakcyjne

– moje imię będzie wyryte złotymi literami na marmurowej tablicy, jako bohatera

Światowego Związku Radzieckiego. Tak.

Otóż leżę ja i kategorycznie umieram. Mnie proponują kotlety i inne takie różne kiełbasy,

ale ja nic... nawet uwagi na to wszystko nie zwracam. W tym momencie otwierają się drzwi i

na salę wchodzi potężnie uzbrojony oddział NKWD. Obstawiają wszystkie okna i drzwi, i

trzymają broń w pogotowiu. Potem zjawiają się sami marszałkowie i generałowie, i robią

szpaler od drzwi do mojego łóżka. A ja nic: leżę i umieram... Potem... potem... ukazuje się

ON! Mój wódz!... Słońce Rosji i świata... On... towarzysz Stalin... Ja zrywam się z łóżka,

staję na baczność i krzyczę: „Wielkiemu Stalinowi hura! hura! hura!” A ON zbliża się do

mnie i mówi:

– Połóż się, Michaile Nikołajewiczu. Dość napracowałeś się na chwałę naszej świętej

Rosji.

Ściska mi dłoń i siada na łóżku. Potem wyjmuje z kieszeni butelkę „specjalnej

moskiewskiej” i nalewa mnie szklankę wódki (sobie też) i powiada:

– Wypijmy, towarzyszu, na zgubę podłej Anglii i za zdrowie naszego wiernego

przyjaciela, Adolfa Hitlera.

No, wypiliśmy, przekąsili, a potem ON pyta:

– Jak się czujesz?

– Umieram – powiadam – ojczulku kochany.

– To nic, głupstwo – mówi – ale imię twoje będzie nieśmiertelne. Możesz sobie umierać

spokojnie.

– Słucham pokornie – odpowiadam – wodzu mój kochany.

I czuję, że umieram, umieram i umarłem... w obecności Stalina.

Major szedł pierwszy. Za nim jeden z polskich komunistów, który wskazywał mu drogę.

Potem ja, a za mną reszta oddziału. Zbliżyliśmy się do drogi i stanęli. Długo nasłuchiwaliśmy,

lecz było zupełnie cicho. Major odbezpieczył pistolet, wziął od jednego z komunistów butlę

nafty i ruszyliśmy dalej. Przeleźliśmy zarośniętymi krzakami rów i stanęli na drodze. Potem

ostrożnie i zupełnie cicho skierowaliśmy się ku mostowi. Szliśmy w zupełnej ciszy, bo piasek

był głęboki i miękki, i dobrze tłumił nasze kroki. Noc panowała tak ciemna, że nie mogliśmy

dostrzec jeden drugiego. To właśnie najlepiej sprzyjało naszej śmiałej akcji.

Wreszcie zbliżyliśmy się do mostu. I w tym właśnie momencie coś obok nas jak

załomocze, zatrzeszczy, zatrzaska, zaturkocze!... We mnie serce zamarło. A dookoła mnie

wszystko się zakotłowało. Ktoś jęknął. Ktoś inny krzyknął. Ktoś kopnął mnie w brzuch i

obalił na ziemię. Rozległy się wystrzały.

Widzę ja, że sprawa kiepska i że trzeba życie ratować. Więc rzuciłem ja karabin i jak

machnę z drogi w las. A za mną, słyszę, ktoś goni. To ja jeszcze kroku naddałem. Z kwadrans

czasu tak pędziłem, że aż powietrze w uszach furkotało. Później stanąłem, bo przekonałem

się, że nikt mnie już nie ściga. Zacząłem ja pośpiesznie iść w kierunku polany, bo była

między nami taka umowa, że jeśli ktoś zgubi się od oddziału, to musi czekać na innych

właśnie tam. Za jakich dziesięć minut byłem ja na miejscu. Byłem bardzo dumny z siebie, że

w zupełnej ciemności tak prędko machnąłem pięć kilometrów. I przypuszczałem, że jestem

pierwszy. Tymczasem dostrzegłem, że ktoś w pobliżu naszego biwaku siedzi i papierosa pali.

– Kto tam? – groźnie krzyknąłem.

– Nie wrzeszcz, durniu! – odezwał się major.

Bardzo to mnie zdziwiło. Okazało się, że on nawet mnie wyprzedził. Tak, możemy być

dumni z siebie, bo nogi mamy pierwszorzędne. I nie tylko ja i major, lecz cała Armia

Czerwona. Przecież w 1941 roku, mieliśmy na froncie niemieckim najmniej pięć milionów

żołnierzy. A gdy Hitler na nas uderzył to potrafiliśmy tak dzielnie uciekać, że autami Niemcy

nas dognać nie mogli. I dlatego tylko połowę naszej armii wzięli do niewoli. A reszta sobie

choda-choda! Aż pod Moskwę. Specjalnie w tym celu, żeby hitlerowców w pułapkę zwabić.

– Co tam było przy moście? – spytałem majora.

– Jakaś wielka niemiecka formacja. Pewnie nawet z czołgami, bo coś tam dudniło na cały

las. A potem zatrzymali się i chyba cofnęli w panice... Tak, można powiedzieć, że dzisiaj

opóźnimy poważnie wycofywanie się hitlerowców. To może spowodować wielką ich klęskę.

Po pewnym czasie przyszli nasi bojcy. Dwóch było razem a dwóch pojedynczo. Jeden z

nich miał mocno podbite oko, a drugi naderwane ucho. Słowem: i nam trochę się dostało. A

major twierdzi, że go czołg potrącił, lecz wskutek uderzenia wywrócił się do rowu. Lecz ja

trochę podejrzewam, że to wcale nie czołg, lecz ja właśnie majora głową w brzuch

machnąłem, żeby sobie drogę do ucieczki utorować.

Dopiero nad ranem przyszli polscy komuniści. Dwóch z nich niosło trzeciego. Głowę on

miał okrwawioną. Lewego oka wcale nie widać. I strasznie cuchnął naftą. Major zbadał go

dokładnie i stwierdził, że po nim niemiecki czołg przejechał i zalał go benzyną. A nie

zmiażdżył tylko dlatego, że droga była wklęsł. Lecz ja dlaczegoś jestem pewien, że to właśnie

major, w zamieszaniu, machnął go butlą nafty po głowie.

Zaczęliśmy pytać, kto strzelał? Jeden z bojców powiedział, że to on wystrzelił do

niemieckiego generała, który jechał na białym koniu na czele armii... Jednak było tam coś

bardzo poważnego i mamy szczęście, że wszyscyśmy ocaleli. Zawdzięczać to możemy tylko

swej odwadze i niezwykłej przytomności umysłu.

Ale muszę opowiedzieć to wszystko kolejno. Dowódca pułku wydelegował majora

Pituchowa i mnie do Starej Wilejki. Musieliśmy obejrzeć tam kwatery dla naszego pułku,

który, prawdopodobnie, wkrótce przeprowadzi się tam. Na dworcu, jako oficerowie,

zajęliśmy miejsca w miękkim wagonie. W tymże przedziale jakiś brzuchaty kapitalista z żoną

i córką. Córeczka nawet niczego sobie, taka różowa i biała jak lalka. Pończochy u niej na

nogach leżą jak przyklejone. Cholera wie jak te burżujki to robią, bo podwiązek przy

kolanach nie zauważyłem, chociaż usilnie, w miarę możliwości, zaglądałem. Sukieneczka ef –

ef! Wszystko prześwieca. No i włosy falami uczesane. Po prostu aktorka. A może i była

aktorka... Bardzo ja nią zainteresowałem się. A i major Pietuchow, chociaż to stary już

chrzan, na nią wciąż zerka i co dwie minuty z kieszeni zegarek wyjmuje... niby popatrzeć,

która godzina. Kokietuje ją. Więc ja też rękaw do góry podciągnąłem, żeby „Omegę”

uwidocznić należycie. I zauważyłem, że panienka na mnie częściej spogląda jak na majora.

Więc ja do niej uśmiechać się i pomrugiwać zacząłem, oraz kolanem trącać bardzo znacząco.

Ale major Pietuchow widocznie to dostrzegł, bo nagle powiedział do mnie służbowym

głosem:

– Towarzyszu lejtnancie, proszę przejść do innego przedziału. Wiecie dobrze, że

młodszym oficerom nie wolno spoufalać się ze starszymi!

– Słucham! – powiedziałem i wyszedłem do przedziału po drugiej stronie korytarza.

A tam jakaś starucha z dwojgiem dzieci jechała i silnie podejrzany typ, męskiego rodzaju,

w wysokich butach na nogach. Sami rozumiecie, kto może posiadać buty z cholewami z

prawdziwej skóry! Znamy się na tym dobrze!...Ale nic. Jadę ja sobie i do tamtego przedziału,

gdzie byłem poprzednio, zerkam. Widzę major Pietuchow na moje miejsce – naprzeciw

tamtej burżujeczki – przesiadł się i na całego czaruje! To na zegarek popatrzy, to wspaniałą

niklową papierośnicę z kieszeni wyjmuje i papierosa zapala... No, nic, może i ja kiedyś do

majora dochrapię się. Wówczas też potrafię odpowiednio nosa zadzierać!

Troczę mi smutno było jechać samemu, ale jakoś czas leciał. W pewnym momencie

zauważyłem, że major Pietuchow proponuje papierosa tamtej burżujce i coś do niej gada. Ale

ona popatrzyła na niego i nic nie mówiąc w inny kąt przedziału przesiadła. Ja bym za takie

coś z miejsca w mordę bił! Powinna być dumna, że oficer Armii Czerwonej raczył na nią

uwagę zwrócić!... W tym momencie dostrzegłem ja, że jej ojciec – tłusty kapitalista – wstał i

zdjął z siatki teczkę. Postawił ją na kolanach i zaczął klapę odpinać. A potem... widzę ja:

hiena wyjmuje z teczki pocisk i ku majorowi zerka. Zapalnik u pocisku błysnął, a burżuj go w

tył na siedzenie postawił i klapę u teczki zapina. Mnie z początku zimno zrobiło się, a potem

gorąco. Odpiąłem ja futerał i pistolet do połowy wyciągnąłem. Czekam, co będzie dalej? A

burżuj po stronach rozejrzał się i ręką w tył pocisk sięga. Postawił go miedzy kolana i

zapalnikiem manipuluje. Zrozumiałem ja, że nie ma ani chwili czasu do stracenia, bo nie

tylko major Pietuchow może zginąć, lecz – jeśli pocisk silny – i ja nie ocaleję. Więc drzwi z

mego przedziału szarpnąłem, na korytarz wyskoczyłem i burżujowi dwie kule między oczy

wlepiłem. Ani zipnął. Zaczął na bok osuwać się. A ja pocisk ostrożnie chwyciłem i do majora

krzyczę:

– Widzicie, towarzyszu, ten burżujski pies chciał was zgładzić ze świta! Cale szczęście, że

ja to zauważyłem i w porę mu przeszkodziłem!

Major Pietuchow zbladł i też za pistolet chwycił się. Kazaliśmy burżujkom w kącie

przedziału usiąść. Jedna z nich zaraz zemdlała. A ja z mojego przedziału tamtego, podłego,

faszystę przychwyciłem i razem ich ulokowałem. Na pewno wspólnikiem ich był.

Na stacji w Mołodecznie zostałem ja w wagonie aresztowanych pilnować, a major

Pietuchow przyprowadził milicjonerów z posterunku kolejowego.

Czarny wyszedł, a major zadzwonił do wartowni:

– Zraz tam polski ksiądz przyjdzie. Oddać dokumenty i wypuścić. Potem major do mnie

zwrócił się:

– Tamta historia w pociągu tobie udała się!

– Zawsze i wszędzie staram się jak mogę i czujność komunistyczną wykazuję.

– Ale ty, w tym wypadku trochę przestarałeś się! Ot co.

– Dlaczego?

– Zaraz ja ci to dokładnie wytłumaczę.

Major podszedł do mnie i tak trzasnął w mordę z lewa, że ja aż głową o ścianę walnąłem.

Poprawił z prawa jeszcze mocniej i poszedł w kąt pokoju do szafy.

Ja trochę oprzytomniałem. Palcem z nosa krew wycieram i myślę sobie tak: „O co mu

poszło? Bije w sposób służbowy, więc powód jest dostateczny. Ale jaki? Może ktoś czegoś na

mnie nagadał? Ale kto? A najgorsze jest to, że nawet nie wiem, do czego się przyznać? Do

jakiego przewinienia albo niedociągnięcia?”

Tymczasem major wyjął z szafy pocisk, który ja burżujowi w pociągu odebrałem i

postawił go na stole.

– Poznajesz to? – spytał mnie.

– Poznaję, towarzyszu majorze.

– Więc chodź tu i przyjrzyj się lepiej.

Zbliżyłem się ja do stołu. Major zaczął w pocisku zapalnik odkręcać. Potem zdjął go.

Patrzę: duży korek widać. Wyjął major korek z pocisku i mówi:

– Patrz do środka!... Co tam jest?

– Nic.

– Otóż to właśnie, nic... A ty durniu za to człowieka zabiłeś!... Mnie tu nie chodzi o

człowieka, bo to nie ruski nawet. Ale chodzi o to, że ty, idioto, nas ośmieszasz. Przez was

takich durniów jak ty, wszyscy z nas kpią. Czy ty rozumiesz, że to jest termos?

– Rozumiem... termos...

– Otóż to... W takim termosie można długo gorącą wodę albo herbatę trzymać.

– Rozumiem, towarzyszu majorze. Zrobiłem niedociągnięcie i bardzo przepraszam.

Chciałem bronić mego dowódcy od zamachu plugawego kapitalisty.

– Jaki on tam kapitalista był! Zwykły stolarz ze Starej Wilejki, z żoną i córką wracali z

pogrzebu syna jego. A tymczasem ty z niego nieboszczyka zrobiłeś. A żona jego ze strachu

zwariowała.

– Omyliłem się, towarzyszu majorze. Bardzo przepraszam. I skąd ja mogłem wiedzieć, że

taki termos istnieje?... Akurat: pocisk.

Major odniósł termos do szafy, potem usiadł przy biurku. Był widocznie, w dobrym

humorze, bo więcej w mordę ani razu nie dostałem. Powiedział w końcu tak:

– Sprawy z tego nie będziesz miał. O termosie tym nikomu nie gadaj. Był pocisk i już. A

następny raz lepiej uważaj i nie rób z siebie takiego durnia. A teraz wynoś się stąd bydlaku!

– Dziękuję bardzo, towarzyszu majorze. Poproszę o przepustkę z gmachu.

– Zadzwonię do wartowni: wypuszczą.

Wyszedłem ja z gabinetu majora na korytarz. W głowie mi trochę kołowało... Ciężką rękę

ma major! Zdawało się, że tak leciutko w mordę bije, a czuję z lewa – jak językiem dotknę

boczne zęby się ruszają. Tak, wprawę ma i robotę dobrze prowadzi. Od razu widać wyższą

specjalizację!... A jak on tamtego Czarnego obrabiał!... Bardzo przyjemnie było posłuchać.

Takim to sposobem, przez tych przeklętych polskich burżujów, ja zamiast orderu i

awansów dostałem dwa razy w mordę. I szczęście mam, że chociaż na tym tylko się

skończyło. A zawdzięczać to mogę jedynie brakowi, w tej przeklętej Polsce,

najprymitywniejszej kultury!... Toż śmiechu warte! Termosy im potrzebne, żeby gorącą wodę

wozić!... U nas w Związku Radzieckim, na każdej większej stacji, gdzieś z boczku kocioł stoi.

I często zdarza się, że i ciepła woda w nim bywa. To ja rozumiem: CYWILIZACJA! A tu

nawet wodę trzeba ze sobą w drogę brać! Kul-tu-ra! Tylko napluć na to wszystko i nogą

rozetrzeć!

Książka w całości jest dostępna tutaj: http://www.polskawalczaca.com/viewtopic.php?f=15&t=4413

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Faktycznie z 1944 rokiem liczac to trzy razy.Tyle,ze jak sie to mowi "do trzech razy sztuka" i juz wiecej rozmow z owymi panami chyba prowadzic nie mial zamiaru.Zreszta wtedy to oni zabierali takich co to w konspiracje sie bawili na polltyczne razgawory :wacko: Ot tacy to sobie-sojusznicy-jak niektorzy powiadaja.

Moze o czyms weselszym.Bylo o teatrze,to bedzie o "Aktorce".

W ksiazce "Dla honoru organizacji" opisuje Piasecki swoje spotkanie z wywiadowczynia komorki likwidacyjnej,ktorej kierownictwo przejmuje.Nazywa ja "Aktorka".Po latach juz wiemy,kim byla ta dzielna kobieta.A dyskrecja Piaseckiego z pewnoscia nie tylko ochronila ja od wielu, delikatnie mowiac,neprzyjemnosci,ale i dala mozliwosc pieknej kariery.Wspolpracownica Sergiusza Piaseckiego byla Hanna Skarzanka,pozniejsza piosenkarka i gwiazda ekranu.Urodzila sie w Minsku,studiowala w Wilnie.W czasie okupacji nalezala do Kedywu Okregu Wilenskiego AK.Zbierala informacje dla wywiadu m.in.pracujac w kasynie zolnierskim jako kelnerka.Brala bezposredni udzial w akcji odbicia cichociemnego Eugeniusza Chylinskiego "Freza".Na scenie zadebiutowala w grudniu 1944 roku,ale talent bardzo jej pomagal we wczesniejszej pracy w wywiadzie.Odwage okazala nie tylko w konspiracji,ale i przed kamerami.W 1951 roku nagrala pierwsza scene toples w historii polskiego kina.Jako Paryzanka w " Mlodosci Chopina".

Wyznanie ewangielicko-reformowalne ne przeszkadzalo jej wspolpracowac z ks.Popieluszka czy pelnic obowiazki kierownika artystycznego Muzeum Archidiecezji Warszawskiej.Byla zdolna piosenkarka.

http://www.youtube.com/watch?v=Fvv5DvocyPE

Szersza publicznosc z pewnoscia pamieta ja z takich oto scen:

http://www.youtube.com/watch?v=EgS9Bd47g_o

A tak opisuje spotkanie Jozefa,czyli siebie,z pania Skarzanka w okupowanym Wilnie Sergiusz Piasecki:

-Dobrze.Zorientowalem sie ,ze jest pani sprytna,inteligentna i energiczna.Ale przepraszam,ze powiem szczerze,wydaje mi sie,ze do pracy wywiadowczej niezbyt pani sie nadaje.

-Co?! Dlaczego?

-Jest pani zbyt piekna.

-Komplement?Dziekuje!

-Po prostu stwierdzenie faktu.Chyba pani rozumie,ze ladna kobieta zwraca na siebie uwage.Kazdy sie jej przyjrzy i ja zapamieta.Moze wiec i sama byc narazona.Dla mnie idealem wywiadowczym jest babunia lat szescdziesieciu,ale krzepka,w wytartej kapotce,z rozancem i ksiazeczka do naborzenstwa w rece...

-Acha!-wstala i lekko sie uklonila Jozefowi.-Prosze wiec zaczekac.Zaraz wroce i porozmawiamy jeszcze.-Wyszla z pokoju.

Powrocila za dziesiec minut.Byla odziana w ciemna,watowana kapotke,postrzepiona u dolu spodnice,spod ktorej bylo widacgrube,welniane ponczochy i sznurowane buciki.Wlosy miala okryte welniana chustka z frendzlami.

-A moze miotly kupicie?-spytala ze spiewnym wiejskim akcentem.

-Dobrze!-powiedzial Jozef

-Rychtyk dobrze! Maz pracuje przy ciesielce,a ja tutaj za pomoc domowa jezdem-pociagnela wskazujacym palcem pod nosem,jakby go wycierajac.

"Rzeczywiscie aktorka"-pomyslal Jozef

-Siadajcie Malgosiu!-powiedzial

-Kiedy sie wstydam

-Ze starym chlopem

-Kto wie co w kim siedzi!-krygowala sie.-Jeden taki to mnie za kolano chyci!

Jozef rozesmial sie.

-Wiec dobrze -powiedzial

Edytowane przez Mariusz 70

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Takie to wlasnie ciekawostki ofiaruje nam "Wieza Babel".Piasecki ukonczyl niestety tylko tom pierwszy(w 2 czesciach).Calosc miala sie zamykac w 4-6 tomach.Rak okazal sie silniejszy,a pierwsza edycje cyklu przyniesiono mu juz do szpitala.Wkrotce zmarl.Pozostawil po sobie poczatek tomu drugiego :"Upadek wiezy Babel".

Hanna Skarzanka nie jest jedyna znana postacia ze swiata kultury ,ktora sie przewija na kartach powiesci.Pewna dosc istotna role odgrywa tam tez Czeslaw Milosz.

Sergiusz Piasecki pracowal przez pewien czas w majatku Barcie(w powiesci Deby) pod Wilnem,nalezacym do panstwa Waszkiewiczow.Poznaje tam Jadwige Waszkiewiczowne(Helene)z ktora sie zaprzyjaznia.Opowiada mu ona smutna historie zwiazana z jej miloscia do mlodego intelektualisty Narcyza(Cz.Milosz),ktory wiersze dla niej pisal,kwiatki zbieral i jak to sie mowi swiata poza nia nie widzial.Do czasu niestety, bo gdy panna zaszla w ciaze ulotnil sie momentalnie,pozniej cos tam odpisywal,zwodzil,a wreszcie "sie wypiol".Dramat,usuniecie ciazy,powazne komplikacje zdrowotne i stygma rodzinna.Przy okazji cos tam panna napomina,ze Narcyz mial jakies wyrafinowane zachcianki lozkowe,ktora ona z niechecia spelniala.O co blizej chodzi juz Piasecki nie wyjasnia, bo literackim swintuchem nie byl.Nie wypowiada sie wiec wprost, wzorem Iwaszkiewicza,ktory potrafil napisac bez ogrodek ,ze: "Czesia chedozyl" :wacko: Fuj.No ,ale to byly dwie zupelnie inne klasy facetow.

Sergiusz Piasecki Jadwiga sie zaopiekowal,razem mieszkali w Wilnie biedujac nieslychanie.Pozniej wzieli slub,a 1944 roku urodzil im sie syn.Opuszczali Wilenszczyzne oddzielnie(dla bezpieczenstwa),oddzielnie i pod zmienionymi personaliami tez mieszkali w PRL.Piasecki zdolal z Polski sie wydostac,kontakt z rodzina utrzymywal,ale w formie konspiracyjnej.Syn zyl pod zmienionym nazwiskiem.Prawdziwej historii o ojcu dowiedzial sie jak podrusl,ta sama droge przejsc musiala wnuczka pana Sergiusza-Ewa Tomaszewicz.Pani Tomaszewicz jest autorka ksiazki "Gwiazdy Wielkiej Niedzwiedzicy",traktujacej o wielu ciekawych kobietach przez niebanalne zycie Piaseckiego sie przewijajacych.

A co z Czeslawem Miloszem? Piasecki szmatlawego postepku nigdy mu nie zapomnial.Do tego doszla pogarda za wyslugiwanie sie komunistom w pierwszych latach PRL-u.Kiedy Milosz wyjechal na Zachod,opublikowal znany tekst "Byly paputczik Milosz"(1951).

"Byly paputczik Milosz".List otwarty Sergiusza Piaseckiego:

http://www.kresy.pl/kresopedia,postacie?zobacz/byly-poputczik-milosz

Entuzjazmu na salonach oczywiscie nie wywolal,chyba zreszta nigdy na milosc salonow nie liczyl.A bliskie stosunki laczyly go w swiecie kultury w zasadzie tylko z Witkacym,Goetelem i ks.Sledziowskim "Sledziem".

http://www.youtube.com/watch?v=OFmHtA0NQrg

Edytowane przez Mariusz 70

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Ciekawymi dla milosnikow historii ksiazkami Sergiusza Piaseckiego jest niewatpliwie "Piaty etap" i "Bogom nocy rowni".

Cykl ten opowiada o pracy polskiego ofensywnego wywiadu zakordonowego-jak wtenczas mawiano.Chodzi oczywiscie o agentow Dwojki na terenie Sowietow.Piasecki rozpoczynal prace w wywiadzie jako zwykly lacznik.Z czasem zostal awansowany do stopnia porucznika,mial wlasna siec informatorow po tamtej stronie granicy,nawet wsrod zolnierzy Armii Czerwonej czy funkcjonariuszy Czeka.Dzialal zakamuflowany jako sowiecki podoficer,konczyl nawet tamtejsze kursy specjalistyczne,zdobywal wszelkiego rodzaju informacje zarowno o silach zbrojnych jak i zyciu codziennym w CCCP.Wielokrotnie tez przekraczal silnie strzezona granice.Ponoc nawet w jednym miesiacu 30 razy.Przenosil pieniadze,meldunki,wiadomosci i paczki dla rozlaczonych kordonem rodzin,przeprowadzal do Polski ludzi chcacych opuscic "robotniczy raj",przenosil tez ...kokaine.Okazuje sie ze narkotyk ten byl bardzo rozpowszechniony wsrod oficerow Armii Czerwonej i Czeka.Nawyk ten przejmowali niestety i polscy agenci,Piaseckiego nie wylaczajac.Ciagla praca w nieslychanym napieciu,strata kolegow,ciagle zagrozenie zycia,to wszystko znajdowalo ujscie w alkoholu i nieczesto w kokainie wlasnie.Skutkiem byly skandaliczne awantury,utrata samokontroli i brak dyscypliny.Piaseckiego z wywiadu zwolniono.

Pracowal w nim 5 lat.Niewielu niestety sie to udalo.Opisuje Piasecki ludzi wspanialych,odwagi niezwyklej,ktorych akcje granicza z szalona brawura i awanturnictwem.Faktycznie zdaja sie przy calej masie swych wad "bogom nocy rowni".Wiekszosc z nich ginie,umieraja zdradzeni,wpadaja w kotlach,zastrzeleni przy przekraczaniu granicy.Sa to

Polacy,Rosjanie,Bialorusini,Kozacy.Mezczyzni i kobiety.

Dzis juz nie jestesmy w stanie rozdzielic w tych ksiazkach prawdy historycznej od literackiej fikcji.Piasecki z oczywistych wzgledow bezpieczenstwa zmienial nazwy detale i nazwiska.Pozostawil jednak niezwykle ciekawy opis funkcjonowania polskiego wywiadu w Sowietach w pierwszej polowie lat 20-tych.Nie jest to obraz podkolorowany i patetyczny,nie ukrywa autor wad instytucji i jej agentow,a i samego siebie wcale tu nie oszczedza.Stad tez i problemy z przedwojenna cenzura.

Nie mniej ciekawy jest opis zycia w Sowietach.Piasecki mial tam kontakty nie tylko zwiazane z wykonywanymi zadaniami,ale i towarzyskie.Pracowal,ksztalcil sie,podrozowal,ale i po prostu zakochiwal.Znal ten kraj doskonale,mial informatorow w organach represji i armii.Dla przykladu jedna z takich interesujacych informacji jakie podaje.Liczbe zamordowanych leninowskim rozkazem dzieci-sierot,ocenia na 300 000.

Edytowane przez Mariusz 70

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Niewatpliwie najwieksza wartosc dla historyka przedstawia cykl "Wieza Babel" skladajacy sie z dwoch czesci:"Czlowiek przemieniony w wilka" oraz "Dla honoru organizacji".Obejmuje okupacyjne wspomnienia autora z lat 1939-43.Miala byc to praca wielotomowa,skladajaca sie w 3-5 czesci,przed smiercia Piasecki zdazyl napisac niestety tylko "Wieze Babel".Tytulowa wieza Babel to oczywiscie Wilno,miasto wielu spolecznosci i jezykow.W nim to wlasnie bohater przezywa najpierw okupacje sowiecka,pozniej litewska,ponownie sowiecka i wreszcie niemiecka.

Piasecki nie byl zwyklym obserwatorem,doskonale wiedzial ze jako byly oficer Dwojki i znany literat bedzie poszukiwany.

Akcja rozpoczyna sie w momencie,gdy po nieudanym dotarciu z batalionem KOP-u do oblezonego przez Sowietow Grodna,zostaje aresztowany przez tzw.komunistyczna milicje bialoruska,czyli po prostu mety spoleczne wyslugujace sie agresorom i parajace sie glownie mordowaniem i rabunkiem bliznich.Ucieka, dociera do Wilna i jakos usiluje przezyc.

I OKUPACJA SOWIECKA

Jest to pierwsza okupacja Wilna,na ulicach rabunki ze strony "wyzwolicieli".Nikt nie jest pewien swego zegarka,a nie lzejsze zycie maja cyklisci.Rabunek miasta jest zreszta planowy,wywozi sie zarowno fabryki jak i zaopatrzenie malych sklepow.Gina nawet drzwi w domach towarowych.Co gorsza trwaja aresztowania oficerow,urzednikow,a nawet listonoszy.Piasecki wstepuje do organizacji konspiracyjnej.Nie wiemy jakiej,ukrywa ja pod nazwa Borsuki.Zreszta wiekszosc nazwisk w ksiazce jest zmieniona,stad ksiazka stanowi swoista lamiglowke.

OKUPACJA LITEWSKA

Byla pewnego rodzaju wytchnieniem dla wilenskich Polakow.Sa wprawdzie stosowane wobec nich uciazliwe szykany i upokorzenia,ale mozna sie latwiej wydostac na Zachod,nie grozi fizyczna eksterminacja,wraca stabilizacja ekonomiczna.Duzym ciosem zadanym przez Litwinow polskiej kulturze jest decyzja zamkniecia Uniwersytetu im.Stefana Batorego.Przewozi nawet Piasecki do Kowna raport profesorow uczelni w tej sprawie.Bierze tez pewien skromny udzial w ratowaniu ksiegozbioru uczelni.

II OKUPACJA SOWIECKA

Piasecki dostaje propozycje wstapienia do ZWZ.Tutaj zaczynaja sie ciekawe obserwacje dotyczace polskiej konspiracji.Propozycji nie przyjmuje,bo razi go major zapisujacy skrupulatnie w notesiku planowane spotkania,co gorsza noszacy ten notesik przy sobie,jednym slowem skrajna niekompetencja.Pracuje tymczasem Piasecki w zawodzie dosc nietypowym,pozuje mianowicie do aktow w akademii plastycznej.Trzeba podkreslic,ze litewscy studenci i profesorowie odnosza sie do niego w sposob nienaganny.Druga okupacja sowiecka przyniosla planowa akcje likwidacji ludnosci polskiej w miescie.Na tydzien przed atakiem niemieckim NKWD zaczyna masowe aresztowania,ludzi wyciaga sie z mieszkan wg.list proskrypcyjnych i zwozi ciezarowkami do podstawionych pociagow.Nie przerwano tych wywozek nawet po ataku niemieckim.Ciekawostka jest np.akcja polskich kolejarzy w rejonie mostu strategicznego,ktorzy zdolali odczepic z ostatniego transportu kilka wagonow z kobietami i dziecmi.

OKUPACJA NIEMIECKA

Chyba najciekawsza czesc ksiazki.Autor staje na czele tzw,egzekutywy czyli komorki likwidacyjnej AK(sam Piasecki nigdy przysiegi w AK nie zlozyl).Osobiscie planowal,a i wykonywal wiele zamachow na roznej masci kolaborantow czy gestapowcow.Mamy np.dokladny opis przygotowan do zamachu na redaktora wilenskiej gadzinowki Ancerewicza.Znal wiele postaci z wilenskiego AK,ktore bardzo ciekawie opisuje.Dokonal wtenczas brawurowego wlamania do litewskiego urzedu w ktorym pozostaly tajne papiery aresztowanego Zygmunta Andruszkiewicza.Zostal za te akcje odznaczony Brazowym Krzyzem Zaslugi z Mieczami.Znacznie mniej wysilku kosztowalo wykradzenie cennych zydowskich ksiag z wystawy antysemickiej.

Dwa razy uratowal zycie Jozefowi Mackiewiczowi,ktory wspominal go pozniej jako czlowieka o nieslychanej odwadze.Piasecki odmowil wykonania wyroku smierci na Mackiewiczu.Mial dobre wyczucie,wyrok wydano nieslusznie,maczal w tym rece agent sowiecki.Po raz drugi uratowal Mackiewiczowi zycie wykradajac dokumenty Andruszkiewicza.Byl tam m.in.memorial z wizyty Mackiewicza w Katyniu,ktory przekazal AK.

http://www.youtube.com/watch?v=RBhMUm-lxmo&feature=related

No i jest to wreszcie piekny cykl powiesci o Wilnie i jego mieszkancach,tym ciekawszy ze przedstawiajacy to miasto w okresie szybko po sobie nastepujacych, kolejnych okupacji.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Tak wspominal Piaseckiego Jozef Mackiewicz:

"Piasecki byl czlowiekiem bardzo odwaznym.Nie jest blaga co pisze.

Z Sergiuszem Piaseckim zszedlem sie blizej podczas okupacji niemieckiej.Bolszewikow on zawsze nienawidzil.A pod okupacja niemiecka stanal na czele "egzekutywy" podziemnej.Byl wiec stale zagrozony z dwoch stron,a czasem trzech...To prawda co pisal o tym okresie w swym cyklu "Wieza Babel".Z pewnymi zastrzezeniami.

Za okupacji niemieckiej kierowal ekipa wykonujaca wyroki smierci.Czesciowo wlasnymi rekami.Byla to robota ciezka,krwawa i glosna.Czasem ryzykowna,czasem nie.W istocie czesto robota brudna.Tak bylo np.z polowaniem podziemia na mloda i bezbronna dziewczyne.Wylezynska byla corka czcigodnych rodzicow.Znanego muzyka i profesora wilenskiego konserwatorium.Raz,ranna skrytobojcza kula,trafila do szpitala.Tam do konspiracji wciagnieto nawet siostre szpitalna,azeby ulatwic zabicie chorej w lozku.Sam Piasecki mial rozbic jej glowe kolba pistoletu.Wtedy sie nie udalo.Pozniej zastrzelona zostala w bramie wlasnego domu,gdy wracala razem z matka z opatrunku."Cale miasto wiedzialo o tym,ze afiszuje sie z Niemcami"...Istotnie fama ta szla za nia tuz,gdziekolwiek stapala.Osobiscie nie widzialem jej nigdy na oczy,ani samej,ani w towarzystwie Niemcow i nie mam pojecia jak wygladala.Ale slyszalem,naturalnie,o tym nawet w swoim Czarnym Borze,skad rzadko,piechota wedrowalem do miasta.Bylo dla mnie od poczatku rzecza jasna,ze ta powszechnie wystawiona jej legitymacja musiala oczywiscie,tamowac jej dostep nie tylko do konspiracji(bo coz by to byla za konspiracja!),ale nawet do sfer z organizacja podziemna bezposrednio nie zwiazanych.Istotnie,mowiono,ze ludzie unikali jej jak zapowietrzonej.Nic przeto wiedziec nie mogla,nikogo "sypac",nikogo zdradzic.Bo skad?Skoro nie miala nigdzie kontaktow.

Zwrocilem na ten brak logiki Piaseckiemu.Nie pamietam,co mi odburknal wtedy w odpowiedzi.Ale w swej ksiazce "Dla honoru organizacji" usprawiedliwial jej zabicie,ze wydawala ludzi w rece Gestapo,ze nawet miala glosno grozic,"ze bedzie sypac"itd.itd.Jezeli to wszystko nie trzymalo sie kupy,to z drugij strony trzymalo sie "kupy" owczesnych emocji."

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Alez oczywiscie Zajaczku.Piasecki to nie byl Pan Bog w Majestacie,a czlowiek grzeszny ,wiec opinie sa rozmaite.Chrystus Pan nawet tego uniknac nie zdolal. ;)

List "Rysia"(pseudonim ksiazkowy)niezwykle ciekawy,wielkie dzieki za link.

No coz z historycznego punktu widzenia autor niestety mija sie zdecydowanie z prawda.Juz sama opinia,ze Piasecki wcale zamachow nie wykonywal czy nie planowal ,rozmija sie nie tylko ze wspomnieniami J.Mackiewicza,ale samego i dowodztwa wilenskiej AK.To wlasnie ono za prace w Egzekutywie odznaczylo go Brazowym Krzyzem Zaslugi z Mieczami.Juz sam ten fakt czyni swiadectwo "Rysia" dosc absurdalnym.A skad taka opinia o Piaseckim?

Piasecki nie byl czlonkiem AK,podjal sie pracy w Egzekutywie na wniosek wilenskiego AK ,ze wzgledu na swoje doswiadczenia z dzialalnosci w Dwojce.Mial tylko Egzekutywe "rozruszac" i zbadac sprawe jej zdumiewajacej nieskutecznosci(a raczej marazmu).Przez szereg miesiecy nie wykonala ona zadnego zamachu,a mlodziency don nalezacy, spedzali czas na snuciu nierealnych planow i konsumpcji alkoholu w towarzystwie patriotycznie nastawionych panien."Rys" do owej grupy nalezal.Nieprawda jest tez,ze Piasecki pisze o nim zle.Z calego tego towarzystwa wybral tylko dwie osoby ,w tym "Rysia" wlasnie.On tez bral udzial w zlikwidowaniu Ancerewicza.Zreszta AK widzac skutecznosc Piaseckiego mianowala go wtedy szefem Egzekutywy, co tez chyba troszke wspominki "Rysia" czyni absurdalnymi."Rys" bral tez udzial w skutecznym zamachu na Wylezynska,wg.Piaseckiego zawiodl.Przedstawia wlasna wersje wydarzen,bardzo ciekawa i oczywiscie ma do tego calkowite prawo.Trudno tutaj bawic sie w sedziego w tej kwestii opierajac sie na swiadectwie osob skonfliktowanych.Zwlaszcza,ze jedna juz od dekad nie zyje.Niestety pomimo podejmowanych wysilkow nie udaje mi sie w ksiegarniach znalezc biografii Piaseckiego autorstwa Ryszarda Demela.Zamowie przez internet to zobaczymy jak ten okres zycia Piaseckiego przedstawia jego pierwszy biograf.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Zdobylem ksiazke Ryszarda Demela "Sergiusz Piasecki 1901-1964.Zycie i tworczosc".

A wiec jak sie maja rewelacje "Rysia" do danych zamieszczonych w tej biografi.Ano nijak.

Okres okupacji wilenskich jest wprawdzie opisany skromnie,ale mamy zdecydowane potwierdzenie,ze ksiazka "Wieza Babel" jest jak najbardziej relacja autobiograficzna.Opinia "Rysia",ze Piasecki nie odegral tam zadnej roli,zdecydowanie rozmija sie np.z relacja Zygmunta Augustowskiego(list tegoz do R.Demla z 19.01.1992r).

"Zygmunt Augustowski,w ramach Oddzialu Dywersyjnego Komendy Glownej AK"Wachlarz",otrzymal wiadomosc od por.Adama Boryczki z Okregu Wilenskiego AK,ze u niego pracuje Sergiusz Piasecki,za odwage odznaczony Krzyzem Zaslugi z Mieczami,i ze ze wspolpracy z nim jest bardzo zadowolony".

Nie inaczej wypadaja wspomnienia ppor.Longina Lokuciewskiego(Nalecza).

"Oficer wywiadu,ppor.Longin Lokuciewski ,potwierdzil odwazne i ryzykowne wyprawy Piaseckiego,szczegolnie te z roku 1943,kiedy ten wkradl sie do budynku i wydostal z biurka w Apylince I,urzedu niemiecko-litewskiej policji,wiele skonfiskowanych dokumentow dotyczacych organizacji podziemnej,Jozefa Mackiewicza po powrocie z Katynia,oraz anulowania wyroku smierci wydanego na niego przez AK.Lokuciewski potwierdzil tez szczegoly aresztowania Zygmunta Andruszkiewicza(Andrzeja),nieludzko zbitego podczas przesluchiwania,ktory popelnil samobojstwo w celi gestapo.Pobyt Piaseckiego w majatku Barcie pokrywa sie dokladnie z pozniejszymi opisami okresu spedzonego w okolicy Werek,lowienia ryb w Willi i akcji Armii Krajowej.

Listy ppor.L.Lokuciewskiego do R.Demela z 23.02. ,27.02 i 09.08.1992 roku.

A wiec przelozeni Piaseckiego byli z niego zadowoleni(nawet bardzo),pisali pozytywne raporty i wystepowali o nagrody.Wbrew o dziwo wspomnieniom "Rysia",ktory stal na czatach,a zale mial wielkie,ze skonczyla sie era marazmu i strugania bohatera przy butelce i dziewczetach.Ksiazka zamieszcza zreszta reprodukcje legitymacji odznaki pamiatkowej Armii Krajowej nadanej Piaseckiemu w 1948 roku jak i zaswiadczenia weryfikacyjnego z 1959 roku potwierdzajacego stopien podporucznika,jak i nadanie z dniem 30.12.1943 r. Krzyza Zaslugi z Mieczami.Co wiecej dzieki ppor.Lokuciewskiemu dowiadujemy sie o pewnej akcji z udzialem Piaseckiego,o ktorej on sam nie wspomina.Akcji wprawdzie przypadkowej,ale potwierdzajacej opinie Mackiewicza,ze byl czlowiekiem niezwyklej odwagi.

"Opisal dramatyczna scene, ktorej byl swiadkiem.Miedzy ulicami Teatralna a Zawalna wyloty zostaly zablokowane.Naprzeciw zaulka Wigry zandarmi litewscy prowadzili kilku zlapanych Zydow,ktorzy probowali ucieczki.Od strony Izby Skarbowej szedl Sergiusz w ciemnych okularach,cyklistowce i prochowcu.Zatrzymany w celu sprawdzenia dokumentow,lekko sie cofnol,wsunal rece w plaszcz i oddal dwa strzaly rewolwerowe,kladac obu litewskich slugusow Sagumy.Od ulicy Zawalnej przybiegli gestapowcy.Sergiusz uciekl zaulkiem Wigry.Nie mogl sie poddac rewizji,bo mial przy sobie falszywe dokumenty i dwa rewolwery".

Edytowane przez Mariusz 70

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Kilka slow o samej biografii Sergiusza Piaseckiego wydanej w tym roku przez LTW.

Ryszard Demel "Sergiusz Piasecki 1901-1964.Zycie i tworczosc".

Autor mieszka od dziesiecioleci we Wloszech.Artysta malarz,grafik i znany witrazysta.Pedagog sztuki na wloskich i angielskich uczelniach.Przyjaciel S.Piaseckiego od 1952 roku.Wykonawca ostatniej woli zmarlego pisarza.

Ksiazka jest w zasadzie rozwinieciem pracy magisterskiej(1979)i doktoratu(1981),bedacych wowczas pierwszym calosciowym opracowaniem zycia i tworczosci Piaseckiego.Oczywiscie prace te obronil Ryszard Demel na Polskim Uniwersytecie Na Obczyznie w Londynie.Co ciekawe mial zamiar doktorat robic we Wloszech,ale lewicowy,wloski profesor,slyszac o bohaterze tematu zaczal robic niesamowite trudnosci.No coz... :huh:

Nie jest to ksiazka imponujaca rozmiarami.Rozczarowuje tez stanowczo czesc biograficzna i to z dwoch powodow.Zdecydowanie skapo informacji jak na tak niezwykly zyciorys,a i po bliskim przyjacielu pisarza-szpiega-przemytnika,nalezalo oczekiwac czegos wiecej.Jakies ciekawe anegdotki i niepublikowane w ksiazkach wspomnienia mam oczywiscie na mysli.Najwiecej uwagi poswiecono dorobkowi literackiemu Piaseckiego i tu faktycznie mamy zagadnienie bardzo szczegolowo i fachowo omowione.Recenzje tworczosci znanych literatow,zarowno te entuzjastyczne jak i bardzo krytyczne.Dla okrasy troche zdjec z wiezienia,okresu miedzywojennego,okupacji,sluzby w II KWP,emigracji w Anglii.Duzo reprodukcji kolejnych wydan ksiazek,troche dokumentow.Imponujaca jest zwlaszcza bibliografia publikacji Piaseckiego i o Piaseckim zestawiona przez Krzysztofa Polechonskiego.Redaktorem jest pani Ewa Tomaszewicz,wnuczka Sergiusza Piaseckiego.

Okladka miekka,stron 230,cena 24 zl.

Nabyc mozna np.tutaj:

http://multibook.pl/pl/p/Ryszard-Demel-Sergiusz-Piasecki-1901-1964.-Zycie-i-tworczosc-/1861

Edytowane przez Mariusz 70

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.