Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
suomeksi

Leśni Bracia- zapomniani bohaterowie

Rekomendowane odpowiedzi

suomeksi   

Litwa, Łotwa i Estonia, podobnie jak Polska, powstały tuż po I wojnie światowej i były niepodległymi krajami. Łotwa i Estonia stały na wysokim poziomie rozwoju, np. Estonia była krajem znacznie bogatszym niż najbliższy jej kulturowo kraj- Finlandia.

W 1940 ZSRR rozpoczął sowiecką okupację tych krajów, która trwała rok i została zakończona przez wkroczenie Niemców. Kolejna okupacja rozpoczęła się po II wojnie światowej i trwała, aż do 1991r. Właściwie całość społeczeństwa tych krajów bardzo sprzeciwiała się włączeniu do ZSRR, a ogromna ilość stawiała zaciekły, zbrojny opór jako Leśni Bracia oraz człoknowie narodowych legionów w ramach jednostek niemieckich.

Komunistyczne władze najczęsciej posługiwały się etnicznymi Rosjanami w rządzniu tymi państwami ponieważ ciężko było znaleźć etnicznych Litwinów, Łotyszy i Estończyków współpracujących z władzą ZSRR, jednakże i tacy się znajdowali co zobaczymy w tekscie niżej, jednak były to bardzo, bardzo rzadkie wyjątki.

Leśni Bracia (po estońsku: Metsavennad, po łotewsku: Meža Brāļi, po litewsku: Miško Broliai) – potoczne określenie partyzantów formacji antykomunistycznych na terenach Estonii, Łotwy i Litwy w okresie II wojny światowej i po jej zakończeniu, stawiających opór zbrojny okupacji radzieckiej tych państw, działający głównie w latach 1940-1941 i 1944-1953. W szeregach tych formacji walczyło w sumie 170 000 żołnierzy, poległo lub zaginęło bez wieści ok. 50 000.

Leśni bracia prowadzili niesłychanie bohaterską walkę. W żadnym kraju demokracji ludowej, ani tym bardziej w żadnej części ZSRR nie działał, tak silny, i tak wielki (relatywnie do ludności) antykomunistyczny zbrojny ruch oporu co we włączonych do ZSRR- Litwie, Łotwie i Estonii, demokratycznych, niepodległych krajach, napadniętych przez ZSRR i okupowanych do 1991r.

Ostanim z leśnych braci, czynnie walczących przeciw Armii Czerwonej był Estończyk August Sabbe, został schwytany przez KGB w 28 września 1978.

Istnieje kilka teorii dotyczących śmierci Augusta Sabbe. Według jednej miał wyrwać się agentom KGB podczas aresztowania, wskoczyć do rzeki i utonąć, nie chcąc dać się aresztować (wersja ta jest wątpliwa, w momencie aresztowania August Sabbe, w wieku 69 lat, miał zostać aresztowany przez młodych, sprawnych fizycznie mężczyzn. Rzeka w tamtym miejscu jest wąska, płytka i płynie wolno, drugi brzeg nie był porośnięty i nie dawał dużych szans powodzenia ucieczki). Według innej wersji został zastrzelony w czasie skoku do rzeki. Agentami (przebranymi za wędkarzy), którzy przeprowadzili próbę aresztowania Augusta Sabbe byli Estończycy: Ervin Oras z KGB i Neeme Tavel z SORVVO. Konfident KGB, który przekazał informacje umożliwiające aresztowanie Augusta Sabbe, miał w nagrodę otrzymać od władz ZSRR samochód marki Żiguli. 5 lat później popełnił samobójstwo.

Grób Augusta Sabbe w Estonii:

482_sabbejpg.jpg

6319.jpg

Jedna z wielu, wielu tablic i pomników w Estonii upamiętniająca Estończyków, którzy polegli w czasie okupacji radzieckiej, tutaj przedstawieni są członkowie estońskiego rządu, polegli z rąk Sowietów:

PlaqueMemorizingEstonianGovernment.jpg

Kilka lat temu powstała niezwykle ciekawa książka, której autorem jest Mart Laar- były premier Estonii, historyk z wykształcenia. Książka dostępna jest w języku polskim i nosi tytuł "Wojna w lesie. Walka Estończyków o przetrwanie 1944-1956". Opisuje działania Leśnych Braci na terenie Estonii, a także, w mniejszym stopniu na terenie Litwy i Łotwy.

Mart Laar:

mlaar.jpg

Oto kilka cytatów z tej książki opisujące głównie działania estońskich Leśnych Braci:

W początku grudnia [1944] NKWD było o włos od schwytania kierownictwa ruchu oporu. W wyniku wypadku, radiooperator grupy Haukka-Tümmler dostał się do szpitala, gdzie łatwo dopadli go agenci i zabrali do siedziby KGB. Radzieckiemu aparatowi bezpieczeństwa udało się także schwytać Leo Talgre'a, który został przewieziony do ich siedziby na przesłuchanie. Osowiała postawa Talgre'a zwiodła czekistów, którzy osłabili czujność. Ich biura nie zostały jeszcze zabezpieczone przed próbami ucieczki. Wyczekawszy odpowiedniej chwili, Talgre odepchnął przesłuchującego i wyskoczył z okna na piętrze na ulicę. Dzięki przeszkoleniu spadochronowemu wylądował miękko i zniknął.

(...)

10 grudnia Toomas Hellat wpadł w pułapkę w swej kryjówce. KGB użyło wszelkich środków, by go „rozpracować”. Po kilku dniach Hellat był gotów podpisać wszystko, co mu podsunięto. Nastąpiła fala aresztowań, a wokół pozostałych na wolności pętla się zaciskała. Niemal każde mieszkanie, gdzie Leo Talgre mógł się pojawić, poddano obserwacji. Nadeszła Wigilia Bożego Narodzenia 1944 roku. Arved Vaisserik, wspierający grupę Haukka-Tümmler, wspomina:

Talgre postanowił odwiedzić przyjaciół, by dowiedzieć się, co słyszeli o pozostałych. Gdy zadzwonił dzwonkiem, drzwi się otworzyły, a za nimi stał żołnierz, który w niego wycelował i wrzasnął: „Ręce do góry!”. Talgre miał w kieszeni broń i strzelił przez płaszcz, trafiając żołnierza, który osunął się na podłogę. Talgre wyciągnął pistolet i próbował strzelać dalej, ale nabój zaciął się w komorze. Zaczął manipulować przy broni, by wprowadzić nabój do komory; zajęło mu to kilka sekund, w trakcie których żołnierz otrząsnął się i zasypał Talgre'a ogniem z automatu. Talgre padł martwy.

Jego ostatnie słowa brzmiały: „Pozdrówcie moich Meets”.

Olaf Tammark wspomina jesień 1944 roku:

Meldunki donosiły, że 23 września Rosjanie zdobyli Pärnu. Ci, którzy pochodzili z tej okolicy, mówili, że wybrzeże wciąż było pełne uciekinierów, choć ostatnie łodzie już odpłynęły.

Niektórzy dalej parli na zachód, wciąż mając nadzieję dotrzeć do Szwecji lub na estońskie wyspy. Inni pomagali kopać ziemniaki w gospodarstwach Öördi (w południowo-zachodniej Estonii), wymieniając swój sprzęt i mundury na ubrania cywilne. Żona jednego z leśnych rolników mówiła, że mogłaby wyposażyć cały pluton żołnierzy przy pomocy sprzętu, jaki posiadała. W ciągu sześciu tygodni większość żołnierzy i cywilów opuściła las Öördi. Noce stały się chłodne. Rankami namioty były białe od szronu. Leśne sklepienie rzedło; częściej padał deszcz. „Leśniczy”, samotny rosyjski samolot rozpoznawczy, codziennie latał nad lasem, hałasując jak ciągnik. Do wioski Öördi nie przybył jak dotąd żaden Rosjanin, jednak było ich wielu w pobliskim mieście Viljandi. Długie ramię nowej, komunistycznej władzy już wkrótce dosięgło tych lasów i bagien. Nie można było bezpiecznie poruszać się za dnia. Komitet wykonawczy już wezwał kilkunastu miejscowych i oskarżył ich o ukrywanie bandytów i faszystów.

W nocy rozpoczęliśmy długi marsz do powiatu Valgamaa: major Kurg, kilku ludzi, dwa konie i jeden wóz wyładowany ciężką bronią i amunicją, ukrytymi pod słomą. „Czy już po walkach?” - zapytał jeden z żołnierzy. „Nie – powiedziałem – nasza walka dopiero się zaczyna”.

Gdy ogłoszono amnestię dla Braci Leśnych, którzy dobrowolnie wyszli z lasów, wśród ujawniających się był człowiek z wioski Veneküla w gminie Sadala. Był to August Saar, głowa rodziny – żony i trójki dzieci. Jego jedyną zbrodnią było niestawienie się do poboru w 1941 roku. Umieszczono go w celi w Sadala i przesłuchiwano. Chcieli, by zaprowadził żołnierzy do kryjówek Braci Leśnych. Jako że Bracia Leśni ukrywali się w wielu miejscach, każdy według swojego uznania, nie było miejsca, gdzie można było zastać ich wszystkich, toteż Saar nie wiedział, gdzie miałby zaprowadzić żołnierzy. Torturowano go przez dwa dni w budynku komitetu wykonawczego. Trzeciego dnia August Saar, który wyszedł w nadziei na amnestię, powiesił się w swojej celi. Jego ciało wydano żonie, by je pogrzebała. Jego twarz była czarnosina od ciosów, a włosy posiwiały. Na rękach i ciele były ślady tortur.

[relacja Kalju Kirbitsa]

W latach czterdziestych Komsomołowi okręgu miejskiego Rouge przewodziła kobieta, Olime Teder. Miała czerwoną, dziobatą twarz. Była tłusta i głupia jak krowa. Była prawdziwą aktywistką, przechadzała się z automatem na ramieniu. Była osobą, która zestawiała listy osób do aresztowania i wywózki. W tym czasie w Rouge mieszkał chłopak nazwiskiem Auleid Toomsalu; jego dom leżał w pobliżu, po drugiej stronie doliny. Był on przystojnym chłopakiem, grywał w orkiestrze strażackiej. Mimo że wszystkie dziewczyny się w nim kochały, nie uganiał się za nimi; trzymał się jednej, wybranej.

W 1948 roku młodzież Rouge zebrała się na urodzinach. Spotkanie było przyjemne; wszyscy pili i dobrze się bawili. Podczas śpiewów zaczęli wykonywać patriotyczne piosenki, takie jak „Estońskie morza, wolnymi bądźcie”. Oczywiście Olime Teder też się tam kręciła. Wydawało się, że podoba jej się Auleid, jednak ten nawet na nią nie spojrzał. Gdy tylko usłyszała tę piosenkę, zagroziła, że pójdzie i o wszystkich zamelduje. Sytuację uratowałoby, gdyby Auleid zgodził się przespać z Olime, jednak odmówił, gdyż wolał lasy od komsomolskiej krowy. Jego dziewczyna nie miała szczęścia - Olime załatwiła jej wywózkę. Było to dla niej wyrokiem śmierci. Mimo że w domu Olime Teder było wielu żołnierzy, Auleid zdołał znaleźć okazję, by dokonać swojej zemsty.

Stojący na cmentarzu w Rouge piękny nagrobek Olime Teder nosi poruszające epitafium, głoszące, że bohater może oddać tylko jedno życie. Czy jednak ktoś wie, gdzie znajduje się grób Auleida Toomsalu?

W rzeczywistości nic nie wiadomo o żadnym Leśnym Bracie oskarżonym o popełnione w armii niemieckiej zbrodnie przeciwko ludzkości albo o mordowanie Żydów. Wręcz przeciwnie, wielu bardziej znanych leśnych partyzantów uczestniczyło w ruchu oporu przeciwko niemieckiej okupacji, unikało niemieckiego poboru albo wzięło udział w walce zbrojnej przeciwko Niemcom. Jeden z legendarnych Braci Leśnych z powiatu Virumaa, Ossip Lumiste, otrzymał nawet odznaczenie od władz radzieckich za zniszczenie niemieckiego Jagdkommando. Obsypano go wszelkimi możliwymi przywilejami. Krótko później brat Lumiste natknął się na radziecki patrol graniczny, który zastrzelił podejrzanego człowieka „podczas próby ucieczki”. Ossip Lumiste nie potrafił znieść takiej niesprawiedliwości, poszedł do lasu, zorganizował oddział i zabrał się za mszczenie śmierci brata.

Przykładem udanej ucieczki była przygoda Herberta Liljeberga, mieszkańca wyspy Järvasaar w Zatoce Fińskiej, który podjął śmiałą wyprawę z Finlandii do Estonii, by ratować swoją dziewczynę. Herbert Liljeberg spotkał swoją przyszłą żonę w 1944 roku w Estonii, gdy wykonywał tam zadanie dla armii fińskiej. Chociaż wielu jego towarzyszy już w 1944 roku wydostało swoje żony z Estonii, wybranka serca Liljeberga nawet nie wiedziała wówczas o jego uczuciach. Zakochany młody człowiek najlepiej to wyjaśnia:

Miłość nie dawała mi spokoju. Nie mogłem dostać zgody na wizytę w Estonii. Cenzura na poczcie konfiskowała moje listy. W miłości i na wojnie jednak wszystko jest dozwolone. Czy Zatoka Fińska mogła mnie zatrzymać? Nie, ponieważ żeglowałem po niej we wszystkie strony, we dnie i w nocy, i nigdy się nie zgubiłem. Potrzebowałem odpowiedniej łodzi, nie dłuższej niż pięć metrów, wykonanej z lekkiego drewna, tak bym mógł w pojedynkę wciągnąć ją do lasu i ukryć. Tak więc postanowiłem. Zdobyłem drewno i zacząłem heblować deski, aż miały grubość dzisięciu milimetrów. W tydzień miałem gotową łódź. Ludzie pytali mnie, po co buduję łódź. Odpowiadałem, że muszę wydostać z Estonii moją żonę. Nikt nie chciał w to uwierzyć.

Zrobiłem wywiad na temat rosyjskich patroli nadbrzeżnych, starając się dowiedzieć, kiedy rzadziej korzystają z reflektorów i tym podobnych rzeczy. Co powinienem zabrać? Musiałem mieć rewolwer. Mógłbym wpaść na kłopotliwego psa czy cokolwiek innego, nie mogłem jednak dać się wziąć żywcem. Przyszyłem sobie pod lewym ramieniem kieszeń, tak bym mógł dobyć rewolweru w jednej chwili.

Planowalem wyruszyć 30 sierpnia 1946 roku. Pożyczyłem pięciokonny silnik zanurzany od Eino. Nie wyruszyłem jednak zgodnie z planem, ponieważ widziałem burzę z piorunami, szalejącą nad wybrzeżem estońskim. Następnego dnia pogoda była piękna. Uspokoiłem moją rodzinę słowami: "Jeśli nie dostaniecie żadnych informacji ode mnie w ciągu miesiąca, wówczas pytajcie o mnie w Ministerstwie Spraw Zagranicznych". Wiedziałem, że ryzyko było wielkie, a moje szanse na powrót znikome. Sumienie jednak zmuszało mnie, bym popłynął. Nie mogłem już dłużej tego znieść.

Wyruszyłem tego wieczoru o siódmej, ubrany w spodnie i wełniany sweter, mając w rezerwie kurtkę i płaszcz. Wziąłem prosty kompas z nafosforyzowaną igłą oraz starą mapę morską, z naniesionymi latarniami morskimi na wybrzeżu estońskim oraz wyrysowanym kursem prosto na południe.

Trafiłem dokładnie na zaplanowane miejsce lądowania i miałem minąć wyspę Prangli między 1:00 a 3:00, gdy wyłączone były reflektory. W połowie zatoki natknąłem się na okręt rosyjskiej straży granicznej, który obrał kurs prosto na mnie. Na szczęście opadła gęsta mgła i wyłączyłem silnik, by nie zdradził mojego położenia. Warkot maszyn okrętu oddalił się na wschód. Popłynąłem dalej, koło Keri, Prangli i Aksi. Resztę drogi do brzegu wiosłowałem, by warkot mojego silnika nie zwrócił niczyjej uwagi. Mój przyjaciel z dzieciństwa był ogromnie zaskoczony, gdy zapukałem w jego okno i wyjaśniłem swoje położenie. Ukryliśmy łódź pod sianem w jego stodole, którą wróg pieczołowicie przeszukiwał poprzedniego dnia. Przyjaciel dał mi trochę pieniędzy i jakieś dokumenty tożsamości bez fotografii, zgodnie z którymi byłem żołnierzem, choć nie znałem słowa po rosyjsku.

Następnego ranka poszedłem na stację kolejową i dowiedziałem się, że do domu Alicji musze przejechać 100 kilometrów. Pytałem się o drogę i dowiedziałem się wszystkiego, czego potrzebowałem. Alicja była nauczycielką i pracowała akurat w Tallinie i Haapsalu. Wreszcie przyszła. Na szczęście była sama. Nie mogłem pozwolić by mnie rozpoznała, w cywilnym ubraniu i w takich okolicznościach. Pozwoliłem jej odejść na pewną odległość od dworca, zanim dałem jej znać o swojej obecności, gdyż na dworcu był rosyjski posterunek, a Rosjanie kręcili się wszędzie dookoła. Była zaskoczona i zdziwiona, i być może trochę szczęśliwa z ponownego spotkania ze mną. Gdy rzuciła mi się na szyję, jej dłoń trafiła na pistolet pod lewą pachą. "Co tutaj masz?"

Droga do domu wydawała się krótka, ponieważ tyle było do opowiadania. Czy to los zetknął nas ponownie? Jestem pewien, że doskonale wiedziała, dlaczego przybyłem, nie pytała jednak. Być może wiedziała. Tego wieczoru zapytałem ją wprost. Wydawało mi się, że czas stanął w miejscu. Wszystko spadło na nią tak niespodziewanie. Musiała podjąć najtrudniejszą, najpoważniejszą decyzję w swoim młodym życiu.

Leżałem w jej łóżku i nie mogłem spać. Jej bliskość skałaniała mnie, by ją posiąść, jednak zdrowy rozsądek nie pozwalał oddać się namiętnościom. Sytuacja była zdecydowanie zbyt poważna. Trudno było jej podjąć decyzję. Ojciec Alicji został zabrany na Syberię. Sama Alicja podjęła decyzję od razu. Jej matka powiedziała: "Jeśli musisz zrobić tak trudny krok w swoim życiu, idź z tym mężczyzną. Masz moje błogosławieństwo. Nigdy jednak nie zawróć z drogi, na którą weszłaś.".

Alicja przyniosła ze sklepu trochę jedzenia i poszliśmy zjeść do domu jej przyjaciółki. Miała tylko jedną torbę podróżną. Udaliśmy się w kierunku szosy do Narvy, gdzie Alicja kupiła w kiosku tabliczkę czekolady. Wydawało się, że to piękna wycieczka szkolna. Uszliśmy daleko, gdy nagle przypomniało się nam, że powinniśmy poprosić o pomoc z góry dla naszej wyprawy, jak powiedziała jej matka. Kazanie matki musiało pozostawić w nas ślad. Przed nami leżała żelazna kurtyna i rosyjska straż graniczna, patrolująca brzeg z psami. Co mogło ich powstrzymać?

Przygotowaliśmy łódź, kładąc na jej dnie słomę, by Alicja mogła się położyć. O północy byliśmy gotowi do drogi. Pociągnąłem za sznur, by uruchomić silnik, ale byliśmy jeszcze blisko brzegu gdy śruba uderzyła w skałę i rozpadła się przekładnia. Byliśmy w kłopocie. Miałem jednak w kieszeni zapasową przekładnię i wreszcie zaczęliśmy oddalać się od brzegu. Bałem się wyspy Prangli i opłynąłem ją szerokim łukiem. Reflektory nie działały. Fale rosły i opadały we wschodnim wietrze, potem jednak wiatr zmienił kierunek i mocno wiał nam w plecy.

W połowie drogi skończyło się paliwo w zbiorniku i uzupełnienie go i uruchomienie silnika zajęło dużo czasu. Szliśmy jednak z wiatrem i tenże wiatr towarzyszył nam także w drodze na lądzie. Noc jaśniała, a księżyc co pewien czas wyłaniał się zza chmur, pomagając nam utrzymać kierunek. Przechodził front niżowy. Wiatr zmienił kierunek na północno-wschodni i przybrał na sile. Nigdy nie zdołalibyśmy go pokonać, gdybyśmy byli jeszcze na środku Zatoki Fińskiej; zbliżaliśmy się jednak do Lotan-Järvasaare. Kto by uwierzył naszemu szczęściu? Trudno było sobie nawet wyobrazić przygody, jakich doświadczyliśmy.

Gdy wreszcie o piątej nad ranem dotarliśmy do brzegu, wziąłem mój największy skarb, dla którego tyle zaryzykowałem, w ramiona i zaniosłem na wyspę, która miała stać się naszym domem. Ojciec przyszedł z latarnią by nas powitać, gdyż warkot silnika powiadomił go, że zaginiony syn wraca do domu. Wszyscy byli uradowani naszym cudownym przybyciem. Kogóż to przywiozłem ze sobą? Moja szalona eskapada miała miejsce naprawdę, mimo iż nikt mi nie wierzył, że to zrobię. Opowiedzieliśmy im najważniejsze wydarzenia z naszej wyprawy, napiliśmy się gorącej kawy, którą zaparzyła moja matka, i poczuliśmy ogromną potrzebę odpoczynku po tych szarpiących nerwy dniach. Nadszedł czas, aby wślizgnąć się do chłodnej pościeli koło gorącej dziewczyny i nie musieć się już niczego więcej obawiać. W tej chwili poczułem, że warto jest żyć.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Wolf   

Początek przepisany jest z wiki a cyfra 170 tysięcy lesnych braci nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.Na takiej np Litwie kreowano liczbę 30 tysiecy leśnych braci w 1944 natomiast gdzy badacze polscy podali tę liczbę w wątpliwość(AK-owcy nie zauwazyli tych mitycznych tłumów ani na Litwie Kowieńskiej ani na Wileńszczyznie) wyszło że dotyczy to Litwinów/i w ogóle obywateli LSRR uchylających się od wcielenia do RKKA.Znaczy -ukrywał się w stodole wuja przed poborem do Armii czerwonej do 1945 gdy się ujawnił lub zdecydował pójść do 16 dywizji RKKA -to leśny brat.

A propos narodowych formacji RKKA-mam poważne watpliwośći czy większość stanów osobowych łotewskiego lub estońskiego korpusu RKKA aktywnie sprzeciwiała się ZSRR.

Taki np Arnold Meri.

To samo dotyczy Komsomołu który był i w Pribałtyce organizacją masową.

Polska nie tyle powstała po I wojnie światowej(jak Łotwa czy Estonia) a odrodziła się po sto iluś latach jako niepodległe państwo.

Na jakiej zasadzie twierdzisz że przedwojenna Litwa, Łotwa czy Estonia były demokratyczne a nie autorytarne? Od kiedy np Smetona był demokratą ?

Rozwój Łotwy,przemysł na Łotwie-tak z ciekawości kto zbudował ten przemysł bo nie Łotysze.

Nie słyszałem żeby Żydzi względnie Białorusini czy Rosjanie stanowiący spory odsetek przedwojennej ludności tych krajów en masse sprzeciwiali się ZSRR.A własnie-gdzie podzieli się licznie zyjący tu do DWŚ Żydzi i kto ich wykończył? Bo Laar tego nie napisał.A byłoby o czym-szaulisi i strzelcy ponarscy,Arajs-komando i esesmani łotewscy pacyfikujacy m.in getta ,policyjny batalion "Ostland"-owe wspomniane "narodowe legiony".

"Komunistyczne władze najczęsciej posługiwały się etnicznymi Rosjanami w rządzniu tymi państwami ponieważ ciężko było znaleźć etnicznych Litwinów, Łotyszy i Estończyków współpracujących z władzą ZSRR"

Antanas Snieckus obsadzając gros stanowisk w LSRR Litwinami(stanowiącymi większość członków LKP(b) widocznie o tym nie wiedział.To stwierdzenie kłoci się także ze wspomnieniami Polaków tak z Litwy kowieńskiej jak i wileńszczyzny.Opowiadających o tłumie Litwinów-komunistów nacjonalistów jacy się tam w okresie 1944-1945 pojawili.

"Dzięki przeszkoleniu spadochronowemu"

A któż taki go przeszkolił bo nie jest mi znane aby SOE szkoliło w DWŚ Bałtów? Bylibyż to Niemcy?

Edytowane przez Wolf

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
suomeksi   

1. Nawet jeśli liczba jest mniejsza to i tak jest to dużo.

2. Rządy na Łotwie (Karlis Ulmanis) i Litwie (Antanas Smetona) były częściowo autorytarne tak jak Piłsudskiego w Polsce.

3. Żydów w Estonii było jakieś 800 osób tuż przed wojną i w jej czasie i prześladowali ich głównie Niemcy, ale też i niektórzy Estończycy, jednak to było w niemal każdym kraju Europy, że narody prześladowały ich.

4. Estończycy nie pacyfikowali żadnego getta, ani też nie występowali przeciw ludności cywilnej, jeśli znasz jakieś inne dane to podaj je.

5. Mógł przejść to przeszkolenie spadochronowe np. w Armii Estońskiej, ale też i w niemieckiej. Przecież Estoński Legion SS jest uznawany w Estonii za bohaterów. Oni poprostu bronili Estonii przed ZSRR i nie działali przeciw ludności cywilnej, większość walk prowadzini na terenie Estonii. Estońskie, Łotewskie oraz Fińskie SS były stworzone w celu obrony przed ZSRR (litewskiego SS nie było z powodu zbyt małej liczby chętnych, kilka poborów było nieudanych).

O tym (o Estończykach w SS) zresztą także napisł książkę Mart Laar- "Eesti leegion : sõnas ja pildis" czyli z języka estońskiego- "Estoński Legion: w słowach i zdjęciach". Oto ta książka:

R074542.jpg

You Tube- Estoński Legion SS:

You Tube- Estońskie SS

Literatura na temat leśnych braci:

Literatura litewska

Juozas Daumantas. Lietuvos partizanai. V., 1990.

Adolfas Ramanauskas (Vanagas). Daugel krito sūnų. V.,Mintis, 1991.

Kęstutis K.Girnius. Lietuvos partizanai. V., Mokslas, 1990.

Kęstutis Kasparas. Lietuvos karas. V., 1994.

Partizanai apie pasaulio politiką ir save. Sudarė N.Gaškaitė. V., 1998.

Literatura niemiecka

Der vergessene Krieg : die bewaffnete Widerstandsbewegung in Estland 1944 - 1956 / Mart Laar. Tallinn : Grenader, 2005. ISBN 9949-411-76-9

Burauskaitė, Birutė: Resistance to the occupation of Lithuania : 1944 - 1990 / Birutė Burauskaitė ; Pranas Morkus. Vilnius : Organisation Committee Frankfurt 2002. ISBN 9955-548-05-3

Tegeler, Tillmann: Der litauische Partisanenkampf im Lichte sowjetischer Akten / Tillmann Tegeler. München : Osteuropa-Institut 2001. ISBN 3-921396-64-6

Literatura szwedzka

Kaarmann, Karl: Spion i Baltikum : glimtar från Sveriges hemliga krig : valda delar ur min fars memoarer ... / sammanställda och bearb. av ... Linda Kaarman-Lind. Södertälje : Fingraf, 1996. ISBN 91-630-4915-5

Kadhammar, Peter: De sammansvurna. Bokförlaget T Fischer & Co. 1999.

Luksa, Jouzas: Skogsbröder : den väpnade kampen i Litauen mot Sovjetockupationen : Bäckströms förlag 2005. ISBN 91-89394-25-9. originalets titel: Partizanai, utgiven på 50-talet

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Żydów po 1940 r. było... przeszło 8600.

(...)

Przecież Estoński Legion SS jest uznawany w Estonii za bohaterów.

(...)

W Europie... czyli gdzie i przez kogo?

A. Weiss-Wendt "Murder Without Hatred: Estonians and the Holocaust (Religion, Theology, and the Holocaust)"

"Collaboration and Resistance during the Holocaust. Historical Controversies and Problems: Belarus, Estonia, Latvia, and Lithuania" ed. by Paul Levin

"The Baltic Countries under German and Soviet Occupation, 1940-1991" ed. by Anu-Mai Kôll

A. Weiss-Wendt "Extermination of the Gypsies in Estonia During World War II", in: "Holocaust and Genocide Studies" V17 N1 Spring 2003

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Andreas   

Cały tekst to masa posklejanych ze sobą przypadkowo informacji, zrobiono to wyjątkowo niestarannie, a całość wygląda, jakby ktoś to po prostu skopiował z jakiejś strony.

Pomijam już całą masę bredni, w postaci wybielania ochotniczych jednostek Waffen-SS (przypominam, że ci bohaterowie są odpowiedzialni m.in. za mord na 32 polskich żołnierzach w Podgajach). Z drugiej strony nie można też im odmówić waleczności i dzielności.

Kolejna bzdura - szkolenie spadochronowe. A w którym to momencie armia estońska prowadziła takie szkolenia?

Skąd taka wyolbrzymiona liczba ''Leśnych Braci''?

Jakieś dowody na to, że większość ''Leśnych Braci'' walczyło przeciw 'okupacji' niemieckiej (która notabene, dla Bałtów była wręcz wyzwoleniem)?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
suomeksi   

Za mord w Podgajach na członkach Ludowego Wojska Polskiego odpowiedzialne jest być może Łotewskie SS (a dokładniej łotewscy członkowie niemieckiej gruby bojowej "Elster"), które traktowało Ludowe Wojsko Polskie prawie tak samo jak Amrmię Czerwoną, bo przecież walczyło ono ramię w ramię w Sowietami. Po drugie była to zemsta za zamordowanie przez Ludowe Wojsko Polskie, w okolicach Bydgoszczy (w Nowej Dąbrówce), 60 łotewskich SS manów, którzy zostali zaskoczeni i nie mieli przy sobie broni, co było zbrodnią wojenną!

PO TRZECIE:

Wcale nie jest pewne, że tego dokonali Łotysze! Prawdopodobne jest również, że dokonali tego Niemcy!

Faktycznie, Łotysze walczyli w tym rejonie o czym świadczy ta relacja pewnej Niemki z okolic Piły:

Gertrud Griese:

"Mieszkaliśmy u teściów około półtora roku. W niedługim czasie do naszego mieszkania na Königstraße zakwaterowano Łotyszów. Nie podobało mi się to, ludzie ci byli ambitni i wyjaśnili, że są gośćmi, ja powinnam zachowywać się jako służącą. ...Także dom mojej siostry Hanny w Berlinie został zbombardowany i postanowiła wracać do Schneidemühl. Nie zgadzała się z ojcem i chciała zamieszkać u mnie. Potrzebowałam wolnego pokoju,

z pomocą pewnego wysokiego urzędnika, który bał bardzo ważną osobą postarał się aby zajęty pokój był wolny na przyjazd mojej siostry Hanny."

Jednakże... Oto relacja jednego z Polaków, który również miał być spalony:

Po całonocnej obronie, gdy zbrakło amunicji i środków opatrunkowych, żołnierze zmuszeni zostali do poddania się. Jeden z nich, chorąży Zbigniew Furgała, tak opisuje dalsze wydarzenia:

"Niemcy uformowali z nas kolumny. Ciężko rannych nie brali, dobijali na miejscu. Zdrowych i tych rannych, którzy w obawie o życie szli o własnych siłach, poprowadzono w kierunku wsi. Zamknięto w stodole, która stała przy drodze. Po północy przyszła do nas grupa oficerów niemieckich. Pytali, czy wśród żołnierzy są oficerowie. Nikt nie zdradził, że wśród nas jest trzech oficerów [...]. Zabrano wówczas trzech żołnierzy. Wrócili po półgodzinie, pokrwawieni i pobici. Grupami brano następnych. Wszyscy wracali z przesłuchania nieludzko pobici, zmasakrowani [...] Obawialiśmy się, że po bezowocnym przesłuchaniu Niemcy wszystkich rozstrzelają. Wówczas podporucznik Sofka pierwszy zaproponował ucieczkę [...] W pogoń ruszyli narciarze niemieccy. Większość naszych nie dostała się do zbawczego lasu [...]. Mnie udało się zaszyć w poszyciu leśnym. Rano znaleźli mnie nasi żołnierze [...]"

A więc nie wspomina on o Łotyszach, ale o Niemcach.

A także:

Oto relacja z przedownika "Wał Pomorski" - przewodnik, wyd. 1980 r.

Wokół Podgajów broniła się nie tylko część grupy "Scheibe", ale także łotewskiego 34 pgren SS oraz część grupy płk Wollera, która pod dowództwem por. Pfenig wycofała się tutaj z Jastrowia. Niemieccy piechurzy, saperzy, pancerniacy, lotnicy i artylerzyści, wchodzący w skład załogi Podgajów [ Flederborn], dopiero po odejściu na północ resztek 15 DGren SS "Lettland", ulegli naporowi pułków 1DP, która włamała się do płonącej wsi. W jednej ze spalonych stodół dokonano wstrząsającego odkrycia. Znaleziono w niej zwłoki, żywcem spalonych 32 jeńców z 4 komp. 3pp.

Kompania Sofki została okrążona w lesie między rzeką a wsią. Pozostałych przy życiu 36 żołnierzy Niemcy wzieli do niewoli.

Po czwarte: część historyków uważa że w zbrodni w Podgajach brali też Holendrzy z GB „Scheibe”.

PO PIĄTE:

Czytałem kiedyś relację jednego z ważnych łotewskich SS manów, który twierdził, że członków LWP w stodole spalili Niemcy. Powiedział, że Łotysze złapali ich i wzięli do niewoli, następnie przejęli ich Niemcy, potem zapytał się Niemców co z tymi jeńcami, uzyskał tylko odpowiedź: "Już nie musicie się o nich martwić."

Literatura:

Oblicza Historii nr 01/2005-Łotewska Dywizja Waffen SS na Pomorzu

Praca zbiorowa,Bez możliwości wyboru- Warszawa 1993

Tadeusz Sawicki,Niemieckie wojska lądowe na froncie wschodnim -struktura Warszawa 1987

J W.Gdański,Zapomniani Żołnierze Hitlera Warszawa 2005

Edytowane przez suomeksi

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Smardz   

Żeby służyć w SS chyba trzeba było mieć coś z postrzeganiem świata, więc o czym tu deliberować?

Podejrzewam, że każdy z walczących w bałtyckich jednostkach SS wiedział na czym polega "samorządność" jego ojczyzny i o co walczy.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Andreas   
Za mord w Podgajach na członkach Ludowego Wojska Polskiego odpowiedzialne jest być może Łotewskie SS (a dokładniej łotewscy członkowie niemieckiej gruby bojowej "Elster"), które traktowało Ludowe Wojsko Polskie prawie tak samo jak Amrmię Czerwoną, bo przecież walczyło ono ramię w ramię w Sowietami. Po drugie była to zemsta za zamordowanie przez Ludowe Wojsko Polskie, w okolicach Bydgoszczy (w Nowej Dąbrówce), 60 łotewskich SS manów, którzy zostali zaskoczeni i nie mieli przy sobie broni, co było zbrodnią wojenną!

PO TRZECIE:

Wcale nie jest pewne, że tego dokonali Łotysze! Prawdopodobne jest również, że dokonali tego Niemcy!

Faktycznie, Łotysze walczyli w tym rejonie o czym świadczy ta relacja pewnej Niemki z okolic Piły:

Gertrud Griese:

"Mieszkaliśmy u teściów około półtora roku. W niedługim czasie do naszego mieszkania na Königstraße zakwaterowano Łotyszów. Nie podobało mi się to, ludzie ci byli ambitni i wyjaśnili, że są gośćmi, ja powinnam zachowywać się jako służącą. ...Także dom mojej siostry Hanny w Berlinie został zbombardowany i postanowiła wracać do Schneidemühl. Nie zgadzała się z ojcem i chciała zamieszkać u mnie. Potrzebowałam wolnego pokoju,

z pomocą pewnego wysokiego urzędnika, który bał bardzo ważną osobą postarał się aby zajęty pokój był wolny na przyjazd mojej siostry Hanny."

Jednakże... Oto relacja jednego z Polaków, który również miał być spalony:

Po całonocnej obronie, gdy zbrakło amunicji i środków opatrunkowych, żołnierze zmuszeni zostali do poddania się. Jeden z nich, chorąży Zbigniew Furgała, tak opisuje dalsze wydarzenia:

"Niemcy uformowali z nas kolumny. Ciężko rannych nie brali, dobijali na miejscu. Zdrowych i tych rannych, którzy w obawie o życie szli o własnych siłach, poprowadzono w kierunku wsi. Zamknięto w stodole, która stała przy drodze. Po północy przyszła do nas grupa oficerów niemieckich. Pytali, czy wśród żołnierzy są oficerowie. Nikt nie zdradził, że wśród nas jest trzech oficerów [...]. Zabrano wówczas trzech żołnierzy. Wrócili po półgodzinie, pokrwawieni i pobici. Grupami brano następnych. Wszyscy wracali z przesłuchania nieludzko pobici, zmasakrowani [...] Obawialiśmy się, że po bezowocnym przesłuchaniu Niemcy wszystkich rozstrzelają. Wówczas podporucznik Sofka pierwszy zaproponował ucieczkę [...] W pogoń ruszyli narciarze niemieccy. Większość naszych nie dostała się do zbawczego lasu [...]. Mnie udało się zaszyć w poszyciu leśnym. Rano znaleźli mnie nasi żołnierze [...]"

A więc nie wspomina on o Łotyszach, ale o Niemcach.

A także:

Oto relacja z przedownika "Wał Pomorski" - przewodnik, wyd. 1980 r.

Wokół Podgajów broniła się nie tylko część grupy "Scheibe", ale także łotewskiego 34 pgren SS oraz część grupy płk Wollera, która pod dowództwem por. Pfenig wycofała się tutaj z Jastrowia. Niemieccy piechurzy, saperzy, pancerniacy, lotnicy i artylerzyści, wchodzący w skład załogi Podgajów [ Flederborn], dopiero po odejściu na północ resztek 15 DGren SS "Lettland", ulegli naporowi pułków 1DP, która włamała się do płonącej wsi. W jednej ze spalonych stodół dokonano wstrząsającego odkrycia. Znaleziono w niej zwłoki, żywcem spalonych 32 jeńców z 4 komp. 3pp.

Kompania Sofki została okrążona w lesie między rzeką a wsią. Pozostałych przy życiu 36 żołnierzy Niemcy wzieli do niewoli.

Po czwarte: część historyków uważa że w zbrodni w Podgajach brali też Holendrzy z GB „Scheibe”.

PO PIĄTE:

Czytałem kiedyś relację jednego z ważnych łotewskich SS manów, który twierdził, że członków LWP w stodole spalili Niemcy. Powiedział, że Łotysze złapali ich i wzięli do niewoli, następnie przejęli ich Niemcy, potem zapytał się Niemców co z tymi jeńcami, uzyskał tylko odpowiedź: "Już nie musicie się o nich martwić."

Literatura:

Oblicza Historii nr 01/2005-Łotewska Dywizja Waffen SS na Pomorzu

Praca zbiorowa,Bez możliwości wyboru- Warszawa 1993

Tadeusz Sawicki,Niemieckie wojska lądowe na froncie wschodnim -struktura Warszawa 1987

J W.Gdański,Zapomniani Żołnierze Hitlera Warszawa 2005

Przytocz mi jakiekolwiek źródło z okresu PRL-u, w którym otwarcie przyznaje się, że żołnierze 15. Dywizji Waffen-SS byli Łotyszami (a, więc notabene, obywatelami sojuszniczego mocarstwa).

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
suomeksi   

No przecież właśnie Ci przytoczyłem! Oto relacja z przedownika "Wał Pomorski" - przewodnik, wyd. 1980 r.

Wokół Podgajów broniła się nie tylko część grupy "Scheibe", ale także łotewskiego 34 pgren SS oraz część grupy płk Wollera, która pod dowództwem por. Pfenig wycofała się tutaj z Jastrowia. Niemieccy piechurzy, saperzy, pancerniacy, lotnicy i artylerzyści, wchodzący w skład załogi Podgajów [ Flederborn], dopiero po odejściu na północ resztek 15 DGren SS "Lettland", ulegli naporowi pułków 1DP, która włamała się do płonącej wsi. W jednej ze spalonych stodół dokonano wstrząsającego odkrycia. Znaleziono w niej zwłoki, żywcem spalonych 32 jeńców z 4 komp. 3pp.

Kompania Sofki została okrążona w lesie między rzeką a wsią. Pozostałych przy życiu 36 żołnierzy Niemcy wzieli do niewoli.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Dnia 5.02.2012 o 21:05, Andreas napisał:

Przytocz mi jakiekolwiek źródło z okresu PRL-u, w którym otwarcie przyznaje się, że żołnierze 15. Dywizji Waffen-SS byli Łotyszami (a, więc notabene, obywatelami sojuszniczego mocarstwa).

 

A dlaczego muszą to być źródła z okresu PRL-u?

Czy nie wystarczy świadectwo dowódcy 1. Batalionu, 34. Pułku Grenadierów, 15. Dywizji SS - Łotysza Jūlijsa Ķīlītisa (Waffen-Stubaf der SS)?

 

Dnia 4.02.2012 o 13:15, suomeksi napisał:

a dokładniej łotewscy członkowie niemieckiej gruby bojowej "Elster"

 

Która to grupa istnieje najprawdopodobniej tylko... w sieci.

Kampfgruppe "Elster" działała, ale we Francji, a zważywszy, że jej inicjator generał Botho Henning Elster został uznany za zdrajcę jeszcze w 1944 r., mało prawdopodobnym jest by powołano grupę o takiej nazwie.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Andreas   
30 minut temu, secesjonista napisał:

A dlaczego muszą to być źródła z okresu PRL-u?


Rany, secesjonisto, trochę poniewczasie.

Chodziło mi o to, że kolega powoływał się na źródła z okresu PRL, chcąc udowodnić, że w Podgajach zbrodni mieli dokonać Niemcy, a nie Łotysze. Tymczasem w PRL raczej milczano o obecności w jednostkach W-SS obywateli ZSRR, którymi byli Łotysze. Gdzie bym się nie spotkał z Podgajami, to nie ma słowa o tym, że 15. DGren. SS była złożona z Łotyszy.

Samej sprawy nie oceniam, bo słyszałem za dużo wątpliwości na ten temat.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Cóż, zawsze warto sięgnąć po nowsze opracowania, bo może się okazać, że raczej nie Łotysze a jednak Niemcy, por.:

J. Fritz, E. Anders "Mord dokonany na polskich jeńcach we wsi Podgaje (Flederborn) w lutym 1945 r.", "Studia Orientalis", nr 3, 2012.

(jest dostępny w sieci)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Cytuj

Cóż, zawsze warto sięgnąć po nowsze opracowania, bo może się okazać, że raczej nie Łotysze a jednak Niemcy, por.:

J. Fritz, E. Anders "Mord dokonany na polskich jeńcach we wsi Podgaje (Flederborn) w lutym 1945 r.", "Studia Orientalis", nr 3, 2012.

(jest dostępny w sieci)

Zbrodnia w Podgajach posiada bogatą literaturę i  - często cenne - dyskusje internetowe. Istotną rolę odegrał w badaniu sprawy Juergen Fritz, którego współautorstwa artykuł jest tu wzmiankowany. Dodajmy może, że w sieci jest dostępny pod adresem: http://www.dws-xip.pl/LWP/art1.html

Niestety, całej i pewnej wiedzy o przebiegu wydarzeń pewnie nie będziemy mieli nigdy.

 

Cytuj

Żeby służyć w SS chyba trzeba było mieć coś z postrzeganiem świata, więc o czym tu deliberować?

Nie rozgrzeszając a priori łotewskiej kolaboracji (bo i chociażby trudno nawet myśleć o rozgrzeszaniu Arajs Kommando, czy "askarisów" z 22 i 272 batalionu), warto jednak pamiętać, że istotną część łotewskiego Waffen-SS stanowili poborowi, nie ochotnicy. Łotewskie MSZ podaje, że "prawdziwych ochotników" było per saldo 15%. Zob. http://www.mfa.gov.lv/ru/informacionnye-materialy-i-dokumenty/voprosy-istorii-latvii/istoriya-okkupacii-latvii-1940-1991/latyshi-v-sostave-vooruzhennyh-sil-germanii-vo-vtoroy-mirovoy-voyne Można oczywiście wziąć poprawkę na to, że - być może - ministerstwo chce nieco przedstawić obraz w lepszych barwach, ale przymusowy pobór na Łotwie jest faktem niezaprzeczalnym. Tak, jak pewnie zdecydowana dominacja poborowych w składzie łotewskich dywizji SS.

 

"Chcąc nadążyć za ponoszonymi stratami powoływano coraz młodsze roczniki (...) Mobilizacja napotkała jednak na pewne opory. W lutym 1944 r. utworzono na Łotwie specjalny sąd wojenny do karania osób uchylających się od stawiennictwa". J. W. Gdański, Zapomniani żołnierze Hitlera, Warszawa 2005, s. 54.

 

M. Blosfelds w swoich wspomnieniach - Łotewski ochotnik legionu SS, Warszawa 2009, s. 8 wyraża opinię, że 19. dywizja była złożona głównie z ochotników, 15. - z poborowych. Tamże, na s. 8 i 18-19 trochę więcej o okolicznościach poboru (i ochotniczego zaciągu).

 

Motywacja łotewskich ochotników i poborowych, ich stosunek do Niemców, ideologii nazistowskiej - to już temat na dużą, odrębną dyskusję. W mojej ocenie, dla wielu "legionistów" był to - ich zdaniem - raczej wybór mniejszego zła, niż efekt zaczadzenia hitleryzmem. Chociażby z powodów historycznych, Łotysze nie mieli przesadnej motywacji by kochać Niemców. W jakiejkolwiek, w tym hitlerowskiej postaci.

 

Cytuj

Chodziło mi o to, że kolega powoływał się na źródła z okresu PRL, chcąc udowodnić, że w Podgajach zbrodni mieli dokonać Niemcy, a nie Łotysze.

Ciekawy zabieg przeprowadzono w polskim filmie "Elegia" z 1979 roku. Opartym na zbrodni w Podgajach, choć oczywiście można znaleźć rozbieżności między filmem - a wiedzą o tych wydarzeniach (szczególnie - dzisiejszą wiedzą). Skądinąd - moim zdaniem - dzieło dosyć wybitne, pokazujące właściwie bez patosu dramatyzm, tragedię wojny. 

 

Generalnie w filmie Niemcy (osoby w mundurach niemieckich, czy niemieccy cywile) mówią po niemiecku i te dialogi (jeżeli chodzi o stronę wrogą - dominują). Ale w tle pojawiają się także frazy wypowiedziane przez żołnierzy po łotewsku. Uważny obserwator to zauważy.

Odnotowano to nawet w opisie filmu. Zob. http://www.filmpolski.pl/fp/index.php?film=12773 "Język: polski, niemiecki, łotewski". Inna sprawa, że łotewskiego jest śladowa ilość.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.