Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
secesjonista

Neokonserwatyści - jak nie skonsumować sukcesu

Rekomendowane odpowiedzi

Jak to się stało, że część liberalnej lewicy odbyła tak długą drogę, na końcu której było katastrofalne spotkanie przedstawicieli Coalition for a Democratic Majority z Jimmy Carterem (w styczniu 1980)?

A w konsekwencji spektakularne przejście do Partii Republikańskiej.

W połowie lat czterdziestych coraz wyraźniej zaczęło się rysować pęknięcie wśród amerykańskich liberałów.

Poczęła tworzyć się koncepcja "żywotnego centrum", której wsparcie medialne dały glosy (na łamach "Life") Stewarta i Josepha Alsopów.

Instytucjonalnym wyrazem tegoż pęknięcia stało się powołanie na lewicy dwóch konkurencyjnych organizacji:

Progressive Citizens of America (PCA) - zwolenników poczynań Henry'ego A. Wallace'a

Americans for Democratic Action (ADA, jako przekształcenie wcześniejszej Union for Democratic Action; UDA).

Na czoło tej ostatniej, jako teoretycy wysunęli się: teolog Reinhold Niebuhr i historyk Arthur M. Schlesinger Jr. Poczęła się rodzić konsolidacja intelektualistów, którzy znacznie później zostali nazwani neokonserwatystami.

Jakie były założenia ideowe "żywotnego centrum"?

Jak to się stało, że znacznie później ruch konserwatywny został na długo zdominowany; jak zgryźliwie określali to niektórzy konserwatyści; przez:

"niewielką grupę spóźnialskich z północnego wschodu".

/J. Weisberg "Hunter Gatherers", "New Republic" 2 IX 1991, cytujący P. Buchanan i R. Kirka/

Kto spośród neokonserwatystów zagubił się w sytuacji upadku reżimów komunistycznych?

Jakie; to środowisko; zaproponowało cele w nowej rzeczywistości?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   

Jak dla mnie to jest taki konserwatyzm w wersji "light".

Mam wrażenie, że do tego worka wleźli bardzo różni ludzie, na tyle różnie, że nie bardzo potrafili zdefiniować samych siebie. Stąd te wszystkie wahania i niejednoznaczności typu: "konserwatyzm, i owszem ale w strefie społeczno-kulturalnej, w gospodarce "welfare state" zupełnie nie przeszkadza.

Gwoździem do trumny była wojna z terroryzmem w ramach której nie przygotowano żadnych sensownych rozwiązań politycznych.

Teraz czas na herbatkę!

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Wreszcie ktoś się zainteresował którymś z mych wątków... Hallelujah!

:lol:

Jedna istotna uwaga natury porządkowej i kilka drobniejszych.

Jakkolwiek mógłbym polemizować ze spostrzeżeniem kolegi gregskiego o "gwoździu do trumny" to nie w tym wątku. Specjalnie tak zakreśliłem ramy czasowe by nie wdawać się w powszechną i często jałową dysputę o poczynaniach USA versus Al-Kaida. Czyli granicą są zawiedzione nadzieje w zakresie składu administracji Clintona (Joshua Muravchik, Richard Schifter, Steven Solarz z jednej strony, a z drugiej nominacje dla Cliftona Whartona Jr., Petera Tarnoffa i wpadki "somalijskiej" Lesa Aspena).

/szerzej: M. Kelly "New Democrats' Say Clinton Has Veered Left and Left Them", "NYT" 23 V 1993, J.B. Judis "The Old Democrat", "New Republic" 22 II 1993, J. Muravchik "Lament of a Clinton Supporter", "Commentary" V 1993, T.L. Friedman "President Chides Centrist Council", "NYT" 4 XII 1993/

W tym temacie wolałbym skupić się na analizie jak przebiegała ewolucja poglądów grupy ludzi, których nazwano neokonserwatystami. Zatem chodzi bardziej o pewną perspektywę historyczną, a nie debatę o bieżącą politykę.

Jak lewicowi intelektualiści stali się (zwłaszcza co do polityki zagranicznej) ostoją prawicowych przekonań.

Jest prawdą to co powiada przedmówca, że "do tego worka wleźli bardzo różni ludzie", wystarczy wspomnieć, że socjolog Seymour Martin Lipset skonstatował że termin neokonserwatysta został 'wynaleziony jako podstępna etykieta służąca pognębieniu przeciwników politycznych, w większości niezadowolonych z tego, że są tak określani.

Większość neokonserwatystów deklarowała zgodę ze stwierdzeniem Jamesa Q. Wilsona, że:

"nie mają wspólnego manifestu, wyznania wiary, religii, sztandaru, hymnu czy tajnych znaków".

Sam Irving Kristol stwierdził:

"Nie ma czegoś takiego jak neokonserwatyzm",

a w połowie lat siedemdziesiątych powszechne było żartobliwe powiedzenie Daniela Bella, który wskazując na najwcześniej ujawniony u Kristola konserwatyzm powiadał, że neokonserwatyzm to w gruncie rzeczy:

"sam Irving".

/ S.M. Lipset "Neoconservatism: Myth and Reality", "Society" VII-VIII 1988, J.Q. Wilson "Neoconservatism: Pro nad Con", "Partisan Review" 1980, nr 4, I. Kristol "Confession of a True, Self-Confessed - Perhaps the Only - "Neoconservative"", "Public Opinion" X/XI 1979, tenże: "What is a Neo-Conservative", "Newsweek" 19 I 1976, D. Bell "The Cultural Contradications of Capitalism"/

Jak dla mnie to jest taki konserwatyzm w wersji "light".

Mam wrażenie, że do tego worka wleźli bardzo różni ludzie, na tyle różnie, że nie bardzo potrafili zdefiniować samych siebie.

(...)

Z tym już trudno mi się zgodzić. Otóż potrafili się zdefiniować wystarczy wspomnieć, że raczej nie mieli problemu z identyfikowaniem odpowiedniego ich zdaniem (do czasu Clintona) kandydata na prezydenta.

Inne środowiska też nie miały problemu ze wskazaniem cech identyfikujących to środowisko. Wskazywano na skrajny antykomunizm, nieufność do wszelkich totalitaryzmów, a wreszcie na sprzeciw wobec liberalnego samooszukiwania się co do intencji ZSRR i amerykańskich komunistów (mowa o roku 1946 kiedy kształtowały się zręby "żywotnego centrum").

Definiowali się również przez odwołanie się do tez Reinholda Niebuhra sformułowanych po podróży do Niemiec. Tenże na łamach "Life" podzielił się spostrzeżeniami co do zamętu panującego pośród liberałów, czego clou upatrywał w żałosnym przemówieniu Wallace'a* (z 12 września). Wskazywał, że Sowieci dokonują ekspansji i formułują kolejne żądania na "każdy gest zaufania" i wyczucie uległości. Kiedy jeszcze nie istniał termin "neokonserwatyzm" przyszli członkowie tego nurtu nie mieli problemu z akceptacją i wsparciem raportu tzw. NSC-68 opracowanego przez zespół pod kierunkiem dyrektora sztabu planowania przy Dep. Stanu - Paula Nitzego, który w wielu aspektach wyrażał wspólne im idee.

/T.H. Etzold "Containment: Documents on American Policy and Strategy, 1945-1950", J.L. Gaddis "Strategies of Containment", S.E. Ambrose "Rise to Globalism", P. Nitze "From Hiroshima to Glasnost", R.W. Fox "Reinhold Niebuhr", R. Niebuhr "The fight for Germany", "Life" 21 X 1946/

(...)

te wszystkie wahania i niejednoznaczności typu: "konserwatyzm, i owszem ale w strefie społeczno-kulturalnej, w gospodarce "welfare state" zupełnie nie przeszkadza.

(...)

Nie bardzo zrozumiałem, mógłbyś to rozwinąć?

O jakich wahaniach piszesz i względem jakich problemów?

Twierdzisz, że byli zwolennikami "welfare state"?

Dwie takie moje refleksje do dyskusji:

Czy nie jest w rzeczywistości tak, że neokonserwatyści wciąż poszukiwali nowego Trumana?

Czy nie jest tak, że pewnym problemem neokonserwatystów; ich zawiedzionych oczekiwań co do kierunków i osiągniętych celów w polityce; było to, że do czasów administracji Reagana nie pełnili oni żadnych funkcji publicznych w polityce (za wyłączeniem casusu Daniela P. Moynihana - o czym szerzej później)?

* - Truman zdymisjonował Wallace'a za przemówienie w którym tenże skrytykował amerykańską administrację za zbyt ostrą politykę względem ZSRR.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   
Wreszcie ktoś się zainteresował którymś z mych wątków... Hallelujah!

Nie ma się co cieszyć. Nie wiele wiem na ten temat. Ot, kiedyś przeczytałem artykuł w którym JKM wdeptywał to towarzystwo w glebę. Konkluzja była taka, ze ruch poniósł klęskę ponieważ oparty był na fałszywych przesłankach. Trochę się zainteresowałem i w sieci znalazłem kilka stron poświęconych temu zagadnieniu. Pamiętam z tego niewiele ale zapadło mi jak jeden facet pisał, że owszem jest konserwatystą ale w sprawach społecznych, w polityce liberałem (cokolwiek to znaczy), a w gospodarce socjalistą.

Znajdę chwilę czasu to spróbuje to odnaleźć.

Przyznam się, że zapachniało mi to jakimś kryzysem tożsamości (bardzo popularnego typu "jestem katolikiem ale..." albo "jestem komunista ale...)

Pamiętam jak pomyślałem, że to albo banda cwaniaków albo biedni zagubieni faceci.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Trzeba pamiętać, że nazwa "neokonserwatyści" to sztuczny twór, który ludzie z kręgu "Commentary" i "Public Interest" przyjęli raczej niechętnie. Midge Degter napisał około 1991 r., że jeśli w końcu zaakceptowała to określenie to tylko dlatego by uniknąć jałowych sporów o to kto jest prawdziwym liberałem.

Nie wolno zapominać, że u podstaw rozdźwięku w łonie amerykańskiej lewicy w połowie lat czterdziestych nie leżała jedynie sprawa postawy względem ZSRR, czy roli i oceny USA. Spór ideowy toczył się również, które ze skrzydeł jest prawdziwym spadkobiercą New Dealu.

Co do tego "welfare state" - mieć należy na uwadze jak to wyglądało w oczach neokonserwatystów.

D.P. Moynihan w 1976 r. lapidarnie to ujął w stwierdzeniu, że u neokonserwatysty "troskę o gorzej uposażonych obywateli tego kraju miarkuje świadomość, że przynajmniej na razie kapitalizm zdaje się skuteczniej tworzyć bogactwo niż socjalizm".

Warto zauważyć jakie w praktyce było to podejście neokonserwatystów do zagadnień społecznych.

Tenże pan wypłynął na szersze wody świata polityki w 1965 r. za sprawą swego raportu "The Negro Family: The Case for National Action" (zresztą tematyka nie była mu obca, wraz z Nathanem Glazerem napisał w 1963 r. książkę o społeczności murzyńskiej "Beyond the Melting Pot"), czerpiąc z wiedzy i doświadczeń zbieranych na stanowisku asystenta sekretarza Departamentu Pracy i szefa Biura Planowania Polityki i Badań. Raport został w 1965 r. zatwierdzony przez sekretarza Departamentu Pracy Willarda Witza i przekazany do Białego Domu.

Jak ujął to sam autor: "Uznałem, że muszę napisać referat o rodzinie murzyńskiej, aby wyjaśnić optymistom, że problem jest trudniejszy, niż im się wydaje, jak również wyjaśnić niektóre kwestie związane z bezrobociem i mieszkalnictwem w sposób wystarczająco nowy i szokujący, aby powiedzieli >>Tak dalej być nie może. Musimy coś w tej sprawie zrobić<<".

Konkluzje jakie sformułował na podstawie zebranych danych nie dla wszystkich uszu zabrzmiały jednako. Stwierdził, że odstawanie od większości Amerykanów społeczności murzyńskiego to w dużej mierze efekt rozkładu rodziny murzyńskiej, której struktura bliska jest załamania i grozi społecznym wybuchem. Wskazał na błędne koło uzależnienia od opieki społecznej.

Dziś brzmi to trywialnie, ale wówczas tak nie było.

Raport spotkał się z ostrą krytyką kiedy w sierpniu 1965 r. przekazano go prasie. Zaatakował go przywódca ruchu praw obywatelskich Whitney Young Jr., a na łamach "Nation" psycholog z Harvardu William Ryan. Odpowiedź Moynihana nadeszła dopiero w lutym 1976 r. kiedy nie był związany z administracją, po objęciu fotela dyrektorskiego Joint Center for Urban Studies przy MIT i Harvardzie, napisał, że w dogodnych latach na przeprowadzenie śmiałych reform społecznych zabrakło szerokiego konsensusu, a "ruch praw obywatelskich nie miał programu wyjścia poza tradycyjne i stosunkowo łatwe zagadnienia segregacji i dyskryminacji". Po atakach administracja Johnsona odłożyła ad acta raport.

Podobnie stało się z jego planem reformy rozdmuchanych programów pomocy społecznej za kadencji Nixona, kiedy to forsował Family Assistance Plan w miejsce dawnego Aid to Families with Dependent Children, tym razem poległ w głosowaniu w Senacie.

W 1970 r. przesłał swe memorandum o sytuacji społeczności murzyńskiej, w zasadzie nie było tam nic szczególnego, postulował stworzenie bardziej spójnej strategii czy wspieranie umiarkowanej murzyńskiej klasy robotniczej. To co ciekawe i co wzbudziło szereg kontrowersji to jego sugestia by administracja pracowała nad obniżeniem temperatury stosunków rasowych, jak stwierdził może przyszedł już czas w którym kwestii rasowej dobrze by zrobił okres "życzliwego zaniedbania" (benign neglect)...

/szerzej o osobie: D. Schoen "Pat", o raporcie: D.P. Moynihan "Maximum Feasible Misunderstanding", tenże "A Dangerous Place", L. Reiwater, W.L. Yancey "The Moynihan Report and the Politics of Controversy", D.P. Moynihan "The Negro Family: The Case of National Action" Department of Labor, Office of Policy Planning and Research, III 1965, krytyka: W. Young Jr. "The Real' Moynihan Report", W. Rayan "Savage Discovery: The Moynihan Report", "Nation" 22 XI 1965, T. Meehan "Moynihan of the Moynihan Report", "NYT Magazine" 31 VII 1966, riposta autora: D.P. Moynihan "The President and The Negro: The Moment Lost", "Commentary" II 1967, o planie reform podatkowych i systemu zasiłków: D.P. Moynihan "The Politics of Guaranteed Annual Income", N. Glazer "The limits of Social Policy", E.D. Berkowitz "America's Welfare State", o memorandum: ""Text of the Moynihan Memorandum on the Status of Negros", "NYT" 1 III 1970/

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   

To Bell! (gdzieś mi tak dzwoniło), ten facet od "Końca Ideologii" tak się charakteryzował. Chociaż przyznaję, że parę jego tez było całkiem do rzeczy.

W ogóle to słyszałem takie zarzuty, że większość tych ludzi znalazła się w obozie konserwatywnym z pobudek czysto koniunkturalnych.

Szukając stron które kiedyś nawiedziłem natknąłem się na taką perełkę"

Stephen Tonsor w głośnej krytyce neokonserwatyzmu, wygłoszonej podczas jednej ze swych prelekcji na spotkaniu Philadelphia Society, nawiązując do lewicowych korzeni neokonserwatystów, powiedział:

To naprawdę wspaniałe, kiedy dziwka staje się wierząca i przyłącza się do Kościoła. Czasami może z niej być niezły dyrygent chóru, ale gdy zaczyna pouczać kapłana, co powinien powiedzieć w niedzielnym kazaniu, to już zakrawa na przesadę.

Ale jak wcześniej wspominałem to zupełnie nie moja bajka. Przeczytałem kiedyś parę rzeczy zainteresowany przez JKM i to w zasadzie wszystko.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Ja akurat formie w jakiej się wypowiedział S. Tonsor to się nie dziwię.

Neokonserwatyści ogólnie byli znani z bardzo ostrego, a nawet mocnego języka w prowadzonych debatach i polemikach, zatem odpłacił im tym samym.

Patric Buchanan stwierdził ,że neokonserwatywna "taktyka - obejmująca wyzywanie przeciwników od rasistów, natywistów, faszystów i antysemitów - skłoniła wielu konserwatystów do zastanowienia, czy nie popełniliśmy straszliwego błędu, kiedy zabraliśmy tych ideologicznych włóczęgów z ulicy i posadziliśmy w cieple kominka".

/cytowany u: J. Weisberg "Hunter Gatherers", "New Republic" 2 IX 1991, s. 14 i 15/

Nasuwa się zatem pytanie, kiedy ów "koniunkturalizm" się ewentualnie ujawnił?

Po rozmowie z Carterem?

Edytowane przez secesjonista

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.