Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Albinos

Żebracy, kotły, prowokacje... jak śledzić, aby wyśledzić

Rekomendowane odpowiedzi

Albinos   

Wątek dość popularny czy to w literaturze, filmie (ot choćby Polskie drogi, Stawka..., trylogia Jędryki o Leopoldzie Wójciku, Kolumbowie) czy nawet w... dowcipach o Strilitzu. O co chodzi? O sposoby rozpracowywania podziemia (w tym wypadku polskiego) przez Niemców. Jakie metody Niemcy stosowali, jaka była ich skuteczność? W notatce (znajduje się ona w Archiwum Józefa R. Rybickiego) sporządzonej najprawdopodobniej przez wywiad AK, znajdują się między innymi takie informacje:

(...)

Stwierdzono, że blok przy ulicy Filtrowej 62 obserwowany jest przez jakiegoś młodego człowieka, rzekomo żebraka, który całymi dniami kręci się po wszystkich klatkach schodowych i przed bramą.

Ul. Żurawia 8 i 13 obserwowana jest przez 3 żebraków na zmianę. Poprzednio oni właśnie wystawali na ul. Wspólnej 52, poczem nastąpiło aresztowanie.

(...)

Doktor Rybicki w swoich Notatkach... także wspominał o pewnym "żebraku", którego nie raz mijał na ulicy, a o którym dowiedział się po pewnym czasie, że był agentem niemieckim. Ale to tylko jeden z wielu sposobów walki, rozpracowywania przez Niemców podziemia. Czy te metody zmieniały się z czasem, czy Niemcy zajmowali się ocenianiem ich skuteczności, czy też nie zwracali na to większej uwagi? I w końcu, czy te metody wszędzie były takie same, czy też zależało to od regionu?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że analizowano przydatność różnorakich metod pozyskiwania informacji. Za najużyteczniejsze uznawano te pochodzące z:

przesłuchań

materiały zabrane w trakcie rewizji

nasłuch radiowy

donosy.

Co ciekawe - służby bezpieczeństwa były przekonane o intensywnym użytkowaniu sieci telefonicznej przez konspirację, ale materiały uzyskiwane z podsłuchów uznawano za mało istotne, podobnie oceniano przeglądanie korespondencji.

Nadzorem pracy konfidentów od reorganizacji w 1942 r. zajmowały się referaty "N" - Nachrichtendienst utworzone przy urzędach komendantów policji bezpieczeństwa i służby bezpieczeństwa (KdS), z wyłączeniem siatki kontrwywiadu podległej wydziałowi IV E.

Po 20 kwietnia 1941 r. utworzono w RSHA referaty krajowe - Führungsreferate, które miały analizować sytuację i wydawać wytyczne odpowiednim referatom fachowym.

W raporcie sytuacyjnym z 12 sierpnia 1944 r. RSHA stwierdziła, że wymiana informacji pomiędzy poszczególnymi referatami (krajowymi i fachowymi) jest niezadowalająca. Wskazywano, że jakkolwiek aparat bezpieczeństwa zdobywa często interesujące materiały, to stopień wykorzystania posiadanych informacji jest wysoce niezadowalający.

Tego typu konkluzje prowadziły do szeregu reorganizacji, jak i próby ratowania sytuacji poprzez powoływanie różnorakich Sonderkommandos.

Po przejęciu od Abwehry Asuwertungstelle Ost przez wydział IV B RSHA w połowie 1944 r. powołano placówkę centralnej analizy danych - Zentrale Auswertungsstelle, której podporządkowano KdS z terenu GG (Kraków, Warszawa, Radom), placówki w Ciechanowie i Gąbinie, także: Gdańska, Poznania, Bydgoszczy, Łodzi, Opola, Wrocławia, Katowic i Królewca). W zasięgu jej działania znalazły się BdS w Budapeszcie i Stapoleitstelle w Wiedniu.

Zadaniem tej struktury miało być analizowanie całości zdobytych materiałów i przygotowywanie danych i wytycznych dla aparatu policyjnego. Opracowania miały formę raportu o osobach, środowiskach, analizy sytuacji w poszczególnych regionach. Uzupełnieniem mogły być listy osób wyznaczonych do aresztowania. Całość zebranych materiałów miała być przekazywana do RSHA, jak najszybciej, w takim stanie, w jakim materiał uzyskano.

Placówki aparatu bezpieczeństwa w okupowanej Polsce utraciły prawo przeglądania i analizowania zdobytych materiałów.

/szerzej o metodach i i organizacji pracy: A. Ramme "Der Sicherheitsdienst der SS"/

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Nie tyle o rozpracowywaniu samej konspiracji, ale o zdobywaniu informacji przez Niemców w dość nietypowy sposób.

Wedle wspomnień granatowego policjanta z Krakowa:

"Niemcy używali rożnych sposobów do zniszczenia narodu: na przykład przy ul. Tad Kościuszki 23 lub 25 sprowadził się jakiś chiromanta Ukrainiec (...) Zaczął ciągnąć ludzi do siebie, biedne polskie ofiary. Kobiety różne - miały mężów, aresztowanych braci, ojców - szły do niego, ażeby im wywróżył, czy mąż wróci, czy żyje itp.

Ten łotr kazał sobie przynosić fotografie aresztowanych, ale nadmieniał możliwie, aby były to fotografie zbiorowe. Kazał zawsze zgłosić się po wiadomości na drugi dzień. Robił odbitkę oryginał oddawał ofierze. Odbitkę przesyłał do gestapo i dalsze aresztowania, dalsze ofiary".

/F. Banaś "Moje wspomnienia" oprac. i red. M. Kalisz, E. Rączy, Rzeszów 2009, s. 128

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Trochę na marginesie rozważań o metodach śledczych Niemców. Rzecz jest na tyle drobna, że chyba nie warto zakładać nowego wątku. A o co chodzi? O mieszkania, których właścicieli Niemcy aresztowali. Stanisław Jankowski opisując losy Topolowej 8 wspomniał, że gestapowcy mieszkanie doktor Garlickiej najzwyczajniej w świecie okradli. I tak się zastanawiam, na ile to było powszechne zjawisko? To jedna sprawa. Druga - co działo się później z takimi lokalami. Stało puste, zajmowali Niemcy czy może jednak pozwalano Polakom w nim zamieszkać? Były w ogóle jakieś wytyczne w tej sprawie?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Okradanie było nagminne, wbrew temu co pisze pan Szcześniak w swej recenzji, a przywołany w wątku "Wschodnie Narody w służbie Hitlera...".

A co do mieszkań - czy następował przepadek mienia, to ciekawe pytanie, postaram się coś poszukać, trzeba by przejrzeć wszelakie dzienniki

typu: "Verordnungsblatt" i "Regierung..."

Wiadomo, że ludzie którzy trafili przed sąd często mieli zasądzony przepadek mienia, ale jak to było z tymi zatrzymanymi czy skierowanymi do obozów?

Nie wiem.

Jeszcze...

;)

Edytowane przez secesjonista

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Zadziwiająca historia opowiadana przez Lanckorońską w jej wojennych wspomnieniach...

Otóż po dużej wsypie udała się do mieszkania: pukała i pukała, ale nikt nie otworzył.

W tym czasie w mieszkaniu był kocioł.

Zatem odeszła, zaraz potem została przejęta przez osobę zorientowaną, że w tym mieszkaniu

jest kocioł.

Dlaczego Gestapo nie przejęło jej kiedy zaszła do tego mieszkania?

Ano, zrobili sobie przerwę na urodziny Hitlera, opuścili kocioł by uczestniczyć w święcie.

Ot, fart...

Edytowane przez secesjonista

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Skoro o farcie mowa. Historię, którą można by skomentować w podobny sposób (choć to też zależy z jakiej strony patrzymy) opisał w swoich wspomnieniach Henryk Trojańczyk "Miecz", szef O.II Komendy Okręgu Warszawskiego AK [Wspomnienia Szefa Wywiadu Okręgu Warszawskiego Armii Krajowej, oprac. M. Olczak, Warszawa 2012, s. 70-71]. Otóż pewnego dnia H. Trojańczyk udał się na pewne przyjęcie do mieszkania znajdującego się w domu przy ul. Wolskiej. W tymże samym domu, na innym piętrze, mieszkał jego przyjaciel - kpt. Stanisław Dobrski "Żuk", związany z konspiracją na Woli (sam H. Trojańczyk przed przeniesieniem się do KO pracował właśnie na Woli). Idąc na spotkanie nie wiedział jednak, czy S. Dobrski został na nie zaproszony. Nie chcąc sprawić mu przykrości nie poszedł do niego. Około północy jednak H. Trojańczyk wymknął się z przyjęcia i zszedł po schodach do mieszkania S. Dobrskiego. Zapukał. Ale w tym samym momencie uświadomił sobie, że jeśli jego przyjaciel nie został zaproszony na przyjęcie, to tylko sprawi mu przykrość. Więc szybko wycofał się. Sam S. Dobrski wyszedł z mieszkania szukając tego, kto obudził go w nocy. Henryk Trojańczyk wrócił jednak na górę. Siedział tam aż do końca godziny policyjnej, kiedy razem z innymi gośćmi wyszedł. Kiedy schodził po schodach raz jeszcze zapukał do mieszkania przyjaciela. Brak efektu. Zapukał jeszcze raz, i jeszcze raz... Zadzwonił dzwonkiem. Zamiast drzwi do mieszkania Stanisława Dobrskiego otworzyły się inne drzwi na tym samym piętrze. Wyjrzała zza nich starsza pani, która zapytała, do kogo "Miecz" przyszedł. Po usłyszeniu odpowiedzi rzuciła "niech pan ucieka, tu było gestapo".

Później okazało się, że gestapo przyjechało do mieszkania S. Dobrskiego kilka minut po północy, a opuściło je krótko przed piątą rano. Gdyby Henryk Trojańczyk zszedł np. o pierwszej w nocy, albo wyszedł z przyjęcia po czwartej, to wpadłby najpewniej w łapy niemieckie. Z kolei gdyby jednak udało mu się zaprosić S. Dobrskiego na przyjęcie, to być może ten nie wpadłby w ręce niemieckie. Stanisław Dobrski uciekł z Pawiaka po jakimś czasie. Szczęśliwie przeżył wojnę.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

(...)

Druga - co działo się później z takimi lokalami. Stało puste, zajmowali Niemcy czy może jednak pozwalano Polakom w nim zamieszkać? Były w ogóle jakieś wytyczne w tej sprawie?

Nie rozstrzygając co prawda kwestii, ale jako przyczynek do powyższych zapytań.

Otóż w Krakowie, na mocy rozporządzenia starosty z 18 listopada 1939 r. administratorzy, gospodarze domów, ew. najemcy mieli zgłaszać Niemieckiemu Urzędowi Kwaterunkowemu które domy, mieszkania nie są użytkowane. Na przyszłość zobowiązane również takie osoby do zgłaszania lokali które zostały opróżnione , w ciągu 24 godzin od chwili opuszczenia ich przez lokatorów.

W późniejszym okresie wprowadzono wymóg uzyskania zgody Miejskiego Urzędu Mieszkaniowego na zawieranie i uchylanie umów najmu. Umowy mogły być zawierane wyłącznie z osobami, które były wpisane na listę poszukujących.

Co istotne; dla tego wątku; MUM miał prawo dla "celowego gospodarowania będącym do dyspozycji lokalem i dla osiągnięcia odpowiedniego czynszu" w każdej chwili uchylić trwającą umowę najmu, czy też zarządzić przymusowe zawarcie takiej umowy.

Każda osoba uprawniona do dysponowania lokalem oraz każdy użytkownik lokalu zobowiązany był do udzielania informacji we wszystkich istotnych sprawach dotyczących gospodarowania lokalami.

/za: P. Chmielnicki "Akty normatywne starosty miejskiego w Krakowie w latach 1939-1945", "Pamięć i Sprawiedliwość" Biuletyn GKBZpNP IPN, T. XL, Warszawa 1997-1998/

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Przypadek Janiny Dunin-Wąsowiczowej, która trafiła na Serbię 13 kwietnia 1944 r.; aresztowano zresztą całą jej rodzinę. W więzieniu przebywała do 28 lipca 1944 r. kiedy to została zwolniona, jak relacjonowała:

"Karetką zawieziono nas wszystkich do gestapo w Alei Szucha (...)

Otrzymaliśmy klucze od mieszkania i Entlassungschein".

/"Ostatnie miesiące na Serbii", w: "Wspomnienia więźniów Pawiaka" red. R. Domańska, Warszawa 1978, s. 395/

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

W poradniku dla właścicieli i administratorów domów można przeczytać:

"W razie niewymeldowania się osoby opuszczającej lokal - prowadzący meldunki wymeldowuje ją w ciągu 48 godzin od opuszczenia lokalu 'nie wiadomo dokąd'".

/A. Sędlikowski "Jak administrować domem? Zarząd i administracja nieruchomości miejskich w Warszawie", Warszawa 1941, s. 51 /

Podobnie jak w Krakowie, również w Warszawie:

"... zarządzeniem o obowiązku meldowania wolnych względnie nieużytkowanych mieszkań (Dz. Obw. Nr. 16/33 z 24 maja 1940 r.).

Każde mające się zwolnić względnie nieużytkowane mieszkanie z wyjątkiem hoteli i pensjonatów ma być w ciągu 7 dni od chwili zwolnienia lub opuszczenia zgłoszone w Miejskim Biurze Kwaterunkowym. Za nieużytkowane mieszkanie uważa się takie, w którym znajdują się jeszcze przedmioty urządzenia mieszkaniowego, które nie jest stale zamieszkiwane.

Obowiązanym do zgłoszenia i odpowiedzialnym za nie jest właściciel, administrator względnie pełnomocnik".

/tamże, s. 63/

Edytowane przez secesjonista

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.