Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Bruno Wątpliwy

Produkty spożywcze, dania i ich nazwy

Rekomendowane odpowiedzi

Cytuj

Waćpan nie doceniasz potencjału makówek. Mak, bakalie  na 6 metrowe da się załatwić, mleczarnia na miejscu, nawet co najmniej 7 osłów do ciągnięcia też się bez problemu  znajdzie

Tylko gotowych do zaatakowania, skradzenia, wyłudzenia, skombinowania, wyniesienia, nieuprawnionego pożarcia etc. owych makówek w naszym spokojnym, bogobojnym, nieskłonnym do złodziejstwa i przemocy narodzie się przecież nie znajdzie. Co innego w tym zgniłym Londynie.;)

 

No to coś świątecznego. "Janssonowa pokusa" ("Janssons frestelse"), szwedzkie danie na Boże Narodzenie (często kojarzone z tymi świętami, ale "pokusa" podawana jest także przy innych okazjach - np. Wielkanoc i Midsommar).

Rodzaj zapiekanki. Jak to w Szwecji - są w niej ryby, pełnotłusta śmietana, goździki... Ale o dziwo - nie ma cukru.:o

Nazwę wiedzie się albo od śpiewaka operowego (żyjącego w XIX wieku), albo - co bardziej prawdopodobne - od filmu z 1928 roku. Bezpośredniego związku z Tove Jansson - chyba nie ma.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

A Japończycy stworzyli własną wersję uczty bożonarodzeniowej, w zasadzie to zajadają się wówczas kurczakami, kto oglądał 'Pożegnanie" ('Okuribito" reż. Yôjirô Takita, scen. Kundo Koyama) ten wie o co chodzi. Ale najważniejszą potrawą jest tort (kurisumasu kēki)! W najprostszej postaci to biszkopt z bitą śmietaną i koniecznie wszystko to przybrane jest truskawkami. W okresie świątecznym w telewizji japońscy celebryci przygotowują własne wersje tego tortu, organizowane są niezliczone konkursy, w sklepach pojawiają się katalogi z różnymi wersjami tego specjału (wersja luksusowa może być z płatkami złota). Ponoć ta tradycja powstała dopiero po drugiej wojnie światowej a wszystko wziąć się miało od tokijskiej sieci cukierni Fujiya. Mały torcik o średnicy 15 cm kosztuje raptem jakieś 16 750 pln, ale to za wersję 'najuboższą" są i takie po 50 000 pln i nie jest co wcale wersja de lux.

Trzeba jednak pamiętać, że 24 grudnia w Japonii to Dzień Zakochanych, zatem nakładają się tu na siebie dwa święta, a sam grudzień to tak naprawdę okres w którym Japończycy przygotowują się do ważniejszego dla nich święta - Shōgatsu, czyli celebrowania Nowego Roku. Tort poza truskawkami wyróżniać ma się świeżością, już 25 grudnia niesprzedane torty wszędzie są przeceniane. Z tej racji nazwa tego wypieku stała się określeniem używanym wobec "starej' panny:

"Określenia kurisumasu kēki używa się w odniesieniu do starej panny. Tak jak ciasta świąteczne przeceniane są dwudziestego piątego grudnia ze względu na utratę daty przydatności do spożycia tak dawniej uważano, że kobieta po dwudziestym piątym roku życia [w książce J. Bator "Rekin z parku Yoyogi" mowa jest o 24 latach - dopisek mój] nie jest już tak bardzo atrakcyjna. Obecnie termin ten stracił mocno na aktualności bowiem Japończycy coraz później wstępują w zawiązki małżeńskie".

/M. Tomaszewska-Bolałek "Wszystkiego najsłodszego, czyli święta w Japonii"; tekst dostępny na stronie: www.kuchniokracja.hanami.pl/

 

W przypadku puddingu i makówek to choć zgodzę się, że i osłów i niecierpliwych pożeraczy znajdzie się pewnie cała masa, to kto jednak zagra "Lumps of Pudding" (znane też jako: "Lumps of Pudens", "Shives of Bread", "Contented wi' little and Canty wi' mair")??

 

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Cytuj

nabyłem drogą kupna Christmas pudding. Z solennym zamierzeniem, aby go zjeść w gronie rodzinnym podczas tegorocznych Świąt.

Cytuj

O wrażeniach smakowych z pewnością opowiem.

 

No tak, nastrój świąteczny minął - i zapomniałem o obietnicy. Może dlatego, że Christmas pudding został skonsumowany dopiero pod koniec lutego.;) Z racji dużej ilości innych potraw na Święta się nie złożyło, a potem jakoś ten czas już sam upłynął.;) Zatroskanych o moje zdrowie informuję - nie ma obaw, to ma bardzo długi okres ważności (z racji niezwykle alkoholowego składu). Wrażenie smakowe bardzo pozytywne, aczkolwiek z racji niezwykłej słodkości jest to raczej potrawa do skosztowania, niż jedzenia.;) Jej kwintesencja - to bakalie i gigantyczne nasączenie alkoholem. I rzeczywiście czuć było zupełnie niezłe alkoholowe składniki. I w mocy, i w zapachu.

 

A skoro temat jest o nazwach, to puddingowa ciekawostka. Pojęcie Stir-up Sunday, choć wywodzi się z modlitwy, to nierozerwalnie związało się z dniem, w którym robiono świąteczne puddingi.

Zob.:  

https://www.greatbritishchefs.com/features/stir-up-sunday-traditions

https://en.wikipedia.org/wiki/Stir-up_Sunday

 

I jakby ktoś chciał sam zrobić:

http://www.bbc.co.uk/victorianchristmas/activity/pudding.shtml?page=0

Uwaga: ta wersja jest pewnie historycznie prawidłowa, ale w odróżnieniu od mojej (sklepowej) zawiera łój (dokładnie suet, cokolwiek to jest;)) co nie każdemu może się spodobać, ale był to tradycyjny tłuszcz używany w Anglii nawet w słodkich wypiekach. No i ma mniejszy wybór alkoholi w sobie (tylko brandy, a mój pudding "twierdził", że zawiera nie tylko "zwykłe" brandy, ale także prawdziwy koniak, porto, rum, sherry i coś tam jeszcze).

Alkohol OK, ale z tym łojem, to nie wiadomo co lepsze. Mój miał zamiast niego m.in. olej palmowy...

 

A przy okazji polecam jeden z sympatycznych, brytyjskich "seriali rekonstrukcyjnych". Victorian Farm (szczególnie odcinki specjalne/dodatkowe: Victorian Farm Christmas):

https://www.telegraph.co.uk/culture/tvandradio/6773063/Victorian-Farm-Special-the-birth-of-Christmas-as-we-know-it.html

 

A, bym zapomniał - poznajcie mojego bohatera. Niestety, nie w ściśle wiktoriańskiej, ale supermarketowej wersji. Ale spotkanie z nim było całkiem miłe.;)

https://www.tesco.com/groceries/en-GB/products/254991220

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
W dniu 9.03.2019 o 3:51 PM, Bruno Wątpliwy napisał:

Uwaga: ta wersja jest pewnie historycznie prawidłowa, ale w odróżnieniu od mojej (sklepowej) zawiera łój (dokładnie suet, cokolwiek to jest;)) co nie każdemu może się spodobać, ale był to tradycyjny tłuszcz używany w Anglii nawet w słodkich wypiekach

 

U nas też łój był używany, ciasteczka ze skwarek z łoju wciąż wcinam i robię.

Nie wspomnę o pomysłach z łojem i piwem dla upiększenia dłoni kobiety...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Teraz trochę o jabłkach. Kilka (wybranych) przykładów jabłek o nazwach z kontekstem historycznym:

1. Jabłko "Cesarz Aleksander" (chodzi o Aleksandra I, cara Rosji).

https://de.wikipedia.org/wiki/Kaiser_Alexander_(Apfel)

2. Jabłko "Prinz Albrecht von Preußen". Z terenów Dolnego Śląska. Nazwane na cześć księcia z dynastii Hohenzollernów (aczkolwiek, mimo dedykowania mu gatunku jabłek, bardziej od niego znana jest chyba jego małżonka - przez jakiś czas - Marianna Orańska). Do tego na jej cześć nazwali gruszki i marmury. Ale te drugie - niestety niejadalne.;)

https://de.wikipedia.org/wiki/Prinz_Albrecht_von_Preußen

3. Jabłko "Minister von Hammerstein". W tym przypadku ktoś chciał mocno podlizać się panu ministrowi rolnictwa.;)

https://de.wikipedia.org/wiki/Minister_von_Hammerstein

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Tego jeszcze chyba nie było:

1. "Kurczak koronacyjny" ("Coronation chicken"). Danie powstało przy okazji koronacji Elżbiety II. Współczesne wersje (nawet jadalne, choć oczywiście reprezentujące poziom "sałatki sklepowej") do nabycia chyba w każdym brytyjskim supermarkecie. 

2. Związane z jubileuszami panowania Jerzego V i Elżbiety II - dania pod nazwą "Jubilee chicken".

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

No tak, nastrój świąteczny minął - i zapomniałem o obietnicy. Może dlatego, że Christmas pudding został skonsumowany dopiero pod koniec lutego. Z racji dużej ilości innych potraw na Święta się nie złożyło, a potem jakoś ten czas już sam upłynął. Zatroskanych o moje zdrowie informuję - nie ma obaw, to ma bardzo długi okres ważności (z racji niezwykle alkoholowego składu). Wrażenie smakowe bardzo pozytywne, aczkolwiek z racji niezwykłej słodkości jest to raczej potrawa do skosztowania, niż jedzenia. Jej kwintesencja - to bakalie i gigantyczne nasączenie alkoholem. I rzeczywiście czuć było zupełnie niezłe alkoholowe składniki. I w mocy, i w zapachu.

 

Na Śląsku mamy coś podobnego mocą:

Śląska Kopa :)

 

Z góry zaznaczam, że przepisów jest wiele i nie każdy umie ją zrobić taką jak trzeba.

 

Edytowane przez Tomasz N

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   
7 hours ago, Bruno Wątpliwy said:

"Kurczak koronacyjny"

Mi to serwują na statku jako przystawkę.

 

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

O potrawie "militarystycznej", czyli o kurczaku "generała Tso", którego ten zapewne nigdy nie spróbował a i generalska etymologia nie jest zbyt pewna:

en.wikipedia.org - "General Tso's chicken".

 

A jeśli mowa o świątecznych klimatach warto wspomnieć o galette des rois, we Francji zabawa związana z tym ciastem sięga co najmniej XIV wieku, w jego wnętrzu ukrywano pierwotnie ziarenko bobu, kto znalazł w swym kawałku to ziarenko stawał się królem. Na królewskim dworze, gdy zaadoptowano tam ten obyczaj, kobieta która znalazła fève miała mieć prawo zwrócić się do króla z jednym życzeniem. Z czasem ziarno bobu zastąpiły porcelanowe figurki, na ogół przedstawiające postać Chrystusa. W dobie rewolucyjnego szału reform w cieście zaczęto umieszczać porcelanowa czapkę frygijską. Współcześnie, ogromna wersja tego ciasta wręczana jest prezydentowi Francji, w swej skrajnej retoryce republikańskiej Francuzi nie zapomnieli o tym by nie znalazł on w środku żadnej niespodzianki, nie przystoi by prezydent Republiki, choćby w zabawie, stał się królem.

 

"Cracker Jack" - kandyzowane orzeszki i popcorn braci Rueckheim zaprezentowane po raz pierwszy szerszej publiczności na World's Columbian Exposition w Chicago (w 1893 r.) nie mają w swej nazwie jakichś szczególnych związków z wydarzeniami czy postaciami historycznymi, za to są ciekawe pod względem historyczno-językowym. "Cracker Jack", wbrew temu co kiedyś sądziłem w tej nazwie nie ma ani krakersów ani jakiegoś osobowego Jacka. Mamy za to osiemnastowieczne słowo "cracker" oznaczające "superior" czy "expert" i znane już od połowy XV w. słowo "jack", którym określano "człowieka". W XIX wieku połączono oba słowa i powstał w ten sposób "crackerjack", wpierw jako rzeczownik a potem jako przymiotnik. I w tym samym wieku pomysłowi bracia rozłączyli te słowa i w ten sposób otrzymali nazwę dla swego produktu, sugerującą najwyższą jakość. Wytwórcy "Cracker Jack" są jednymi z tych, którzy odpowiadają za trwającą do dziś w Ameryce manię zbierania kart baseballowych, a sam produkt został utrwalony w piosence z 1908 r. (nomen omen) Jacka Norwortha z muzyką Alberta Von Tilzera "Take  Me  Out  to  the  Ball  Game", która stała się hymnem ligi bejsbolowej w USA. W piosence jest fraza: "Buy me some peanuts and cracker jack".

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

"Ruske kape" (czyli "rosyjska czapka") znany na obszarze  post-jugosłowiańskim i w Bułgarii deser, którego nazwa ma się podobnież wywodzić od papach noszonych przez żołnierzy rosyjskich czasu wojny z Turkami (1877-1878). Znany także pod innymi nazwami - chociażby na mniej tradycyjnie prorosyjskich (np. muzułmańskich) obszarach.

Zob.:

https://ru.wikipedia.org/wiki/Русская_шапка

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Bonaparte's ribs - żebra Bonapartego... przy czym nie chodzi o potrawę mięsną tylko o słodkości, rodzaj lizaków jakie pojawiły się w Anglii w pierwszej połowie XIX wieku. Wymienia je John Fisher Murray w swym przewodniku po Londynie "The World of London" (pierwotnie składające się nań teksty publikowane były na łamach "Blackwood's Magazine") pośród innych słodyczy sprzedawanych na ulicach.

Tylko dlaczego "żebra"?

Shannon Selin, autorka powieści "Napoleon in America", przywołuje objaśnienie z "Puncha", nazwa miała być związana z rozwodem i z nowym małżeństwem Bonapartego, które miały wieszczyć jego upadek:

"We were next taken over the Bonaparte’s Ribs department, and received the instructive information that this sweetmeat dates as far back as the divorce of the Emperor from Josephine and his marriage with Marie-Louise, which suggested the idea of Bonaparte’s Ribs, and as the repudiation of his first partner was generally regarded as the commencement of his downfall, this popular lollipop was struck in commemoration of an event that promised so much for English interests. Bonaparte himself being in everybody’s mouth at that time, it was very naturally supposed that his ribs might get into the same position, and thus a large sale would be ensured for the new sweetmeat. The original inventor was not mistaken, for he retired on the ribs in less than three years from the time of their being first manufactured".

/tejże "Sweetbreads, Sweetmeats and Bonaparte's Ribs"; cyt. za: "Punch, or the London Charivari", Volume 13 (July-December, 1847), p. 222; tekst dostępny na stronie shannonselin.com/

 

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Teraz sympatyczna ciekawostka spożywcza, odkryta na strychu i mająca związek z sympatycznym serialem.

 

Na jednym z angielskich strychów odkryto nienaruszoną, aczkolwiek już niejadalną czekoladę ze specjalnej serii "od królowej Wiktorii" dla żołnierzy brytyjskich walczących w wojnie burskiej.

Więcej można o tym znalezisku przeczytać na tych stronach:

Oxburgh Hall: Queen Victoria's Boer War chocolate found in attic - BBC News

Odkryto tabliczkę czekolady sprzed 121 lat | Historia zapomniana i mniej znana (wordpress.com)

Second Boer War relic: Chocolate bar survives for 121 years (thesouthafrican.com)

 

Czekoladowy dar królowej Wiktorii pojawił się w słynnym serialu "Dad's army". Odcinek "A Man of Action". A dokładnie to scena, w której Jones i Pike omawiają produkty spożywcze (zawierająca między innymi słynne pytanie - "Do you think we'll ever have bananas again?"), kończąca się niefortunnym uwięzieniem przez Pike'a głowy w bramie. 

 

A oto opowieść kaprala Jonesa o rzeczonej czekoladzie [cytowana za: A Man of Action ‹ Series 7 ‹ Dad's Army (subsaga.com)]:

 

"And talking of that, I'll tell you something reminds me of when I was in the Boer War.

Christmas 1900 it was.

Queen Victoria sent all of us lads a tin box with a slab of chocolate in it.

I never touched that chocolate for 25 years. I kept it unopened for 25 years!

Right through the Boer and the First World wars.

When I went into hospital, I gave it to Charlie Higgins to look after.

 

-You never ate it?

 

-I never touched it for 25 years!

Then one day I said to myself, "I fancy a bit of chocolate!"

I opened the tin. It was full of sand!

Charlie Higgins had eaten it while I was in hospital!

-But I got my revenge on him!

 

-What did you do?

 

Every year, when we had the Old Comrades Association reunion,

I used to look Charlie Higgins full in the face and sing...

-..Comrades, comrades, ever since we were boys

-Sharing each other's sorrow, sharing each other's...

-..CHOCOLATE!!"

 

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Człowiek całe życie się uczy. Wielka Wystawa z 1851 od dawna mnie interesuje, ale dopiero niedawno odkryłem, że była ona mocno związana także z tryumfalnym pochodem soft drinków przez świat (a bardziej dokładnie - z popularnością produktów firmy Schweppes).

 

Zob.:

"Catering within the Crystal Palace was put out to tender, which was won by the Schweppes beverage company, who paid £5,500 for the right. They in turn sub-contracted to two other companies but, as well as selling their existing sodas and lemonades, used the exhibition to launch mineral water from their new factory at Malvern. Over a million bottles of the latter were sold during the course of the event. They made a profit of £45,000".

Cytowane za: The Great Exhibition and the Crystal Palace | The History of London

 

Inne źródła na ten temat:

C. Emmins, Soft Drinks, Their origins and history, Shire Publications Ltd, s. 12. Dostępne w sieci pod adresem: sd_shire (britishsoftdrinks.com)

Malvern Waters, Malvern Springs and Wells

The Great Exhibition of 1851 (victorianweb.org)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.