Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
piterzx

Akcja pod Arsenałem

Rekomendowane odpowiedzi

O tak, film naprawde swietny! Bardzo dobrze dobrani aktorzy. Pamietam jak widzialam go po raz pierwszy i zaskoczyla mnie postac ''Zoski'', bo podczas akcji aktor jest ubrany tak samo (a przynajmniej tak mi sie wydaje) jak prawdziwy ''Zoska'' na jednym ze zdjec z epoki.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Podczas całej akcji uwolniono łącznie 21-25 osób. Skąd ta rozbieżność? Tą wyższą wartość podał w swoim raporcie po akcji Stanisław Broniewski "Orsza". Po wojnie jednak, podobnie jak Tomasz Strzembosz i Leon Wanat, pisał już o 21 osobach. Anna Borkiewicz-Celińska w monografii "Zośki" podała nazwiska aż 19 uwolnionych:

- Jan Bytnar, Henryk Ostrowski, Halina Zawadzka-Siemieńska (ciotka "Zośki", zginęła podczas akcji), Maria Schiffers (agentka Intelligence Service, działająca w Warszawie jako Volksdeutschka, ranna podczas akcji, złapana ponownie przez Niemców i rozstrzelana), Władysław Wyssygota-Zakrzewski (potomek prezydenta Warszawy z... końcówki XVIII wieku, tego samego, którego nazwisko "nosi" jedna z pierzei Rynku Starego Miasta w Warszawie, wcześniej znanej jako Zamkowa), Ryszard Walter, Halina Moszyńska, Stefania Ossowska, Stefan Stankiewicz, Leonard Siwanowicz, Józefa Obórko, Ludmiła Matusewicz, Poznerowa, Eugenia Umgielter, Janina Wilner, Ferdynand Chruszczyński, Marek Kolendo, Józef Zawistowski, Tadeusz Zaniewski.

Po akcji ponoć aż cztery osoby oddały się w ręce niemieckie. Profesor Strzembosz podał nawet za L. Wanatem, że Niemcy całą czwórkę... wypuścili. Potrafi to ktoś zweryfikować?

I następna rzecz, która mnie interesuje tutaj szczególnie, to sprawa ciotki "Zośki". Czy podczas przeprowadzania akcji Tadeusz Zawadzki wiedział, że jest ona na ciężarówce? U Borkiewicz-Celińskiej nic na ten temat nie znalazłem...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

W tym zestawieniu uwolnionych osób brakuje chyba jednej.

Wedle niektórych relacji pośród więźniów był Niemiec, zatrzymany za dezercję.

Ujęty szybko przez żandarmerię, miał się swoimi zeznaniami przyczynić do aresztowania dwóch osób, które starały się pokierować uwolnionymi aresztantami i wskazać im dogodną drogę ucieczki: Adama W. Englerta i Lucjana Łucejki.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Ot taki drobiazg, echo akcji w tygodniku "Melde und Fahndungsblatt":

"W czasie napadu bandyckiego na transport aresztantów w dniu 26 marca 1943 w Warszawie na ul. Długiej, zrabowano ciężko rannemu szoferowi jego pistolet służbowy Walther PPK Nr 284686. Zarządza się wspólny pościg przez SiPo Warschau II D4".

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

(...)

Po akcji ponoć aż cztery osoby oddały się w ręce niemieckie. Profesor Strzembosz podał nawet za L. Wanatem, że Niemcy całą czwórkę... wypuścili. Potrafi to ktoś zweryfikować?

(...)

Józefa Obórka została aresztowana we wsi Wojenna wraz ze swym bratem Stanisławem (oboje działacze PPR), w lutym 1943 r. osadzeni zostali na Pawiaku. Po akcji (była ranna) oddała się w ręce policji, ze względu na swego brata.

Nie została wypuszczona: wywieziona została do Oświęcimia rankiem 13 maja 1943 r., jej brat trafił tam wcześniej - transportem z 28 kwietnia 1943 r. numer obozowy 119382.

Czy się oddała, czy została złapana nie wiem, ale Eugenia Umgelter (Umgielter) została odnotowana 22 kwietnia 1943 r. w rubryce "ubyli", zatem mogła być teoretycznie zwolniona.

Podobna sprawa z Józefem Zawistowskim, został wymieniony jako więzień Pawiaka skazany na karę śmierci na obwieszczeniu z 26 lutego 1944 r.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Jako że pojutrze minie 70 rocznica akcji pod Arsenałem, pozwolę sobie wrzucić kilka krótkich uwag/przemyśleń. Przede wszystkim zastanawiające jest, czemu kiedy organizowano akcję myślano jedynie o odbiciu "Rudego". Przecież w tym samym czasie Niemcy przesłuchiwali Henryka Ostrowskiego "Heńka", dowódcę hufca-plutonu "Praga". To rzekomo on miał wydać Janka Bytnara, to jego przedstawiono w końcu "Rudemu" jako tego, który wsypał. Anna Borkiewicz-Celińska dość wyraźnie pisała o tragedii "Heńka", tragedii towarzyszącej tej "Rudego". Obaj przecież wiedzieli o rzeczach, które dla gestapo mogły być niezwykle cenne. A jednak to "Rudy" był celem akcji. Widać po tym, jak istotny był tutaj element więzi koleżeńskich w konspiracji.

Druga sprawa. Skoro Niemcom tak zależało na zeznaniach "Rudego", to czemu nie zostawili go sobie na Szucha? Były tam przecież cele-izolatki. Wiadomo, że pierwsze przesłuchania zaczęły się już na Pawiaku. Niemcom wyraźnie się spieszyło. A tutaj pozwalają sobie na wożenie go z miejsca na miejsce... To swoją drogą idealny przyczynek do dyskusji nad tym, jak kolejne etapy rozwoju podziemia, kolejne akcje, powodowały zmiany sposobu działania u Niemców (ale też w drugą stronę, tutaj tytuł książki Aleksandra Kamińskiego Wielka Gra idealnie oddaje charakter problemu - to była gra, w której trzeba było być o krok przed przeciwnikiem). Po akcji pod Arsenałem więźniów z Pawiaka na Szucha zaczęto wozić w pełni zabudowaną ciężarówką, którą z tyłu zamykano na żelazną sztabę i kłódkę, oraz w towarzystwie samochodu z kilkoma gestapowcami. Do tego zmieniano trasy przejazdu samochodów. Kierowcy dopiero podczas wyjazdu dowiadywali się którędy jadą.

Kolejna rzecz, o której chyba mało kto wie. Otóż sama akcja przyniosła dla oddziału spore niebezpieczeństwo. Złapany został w trakcie odskoku Hubert Lenk "Hubert" z sekcji "granaty". Już w nocy z 26 na 27 marca Niemcy aresztowali rodzinę Tytusa Trzcińskiego (rodzice i trzy siostry, sam Tytus był poza domem) oraz Witolda i Przemysława Zdanowiczów (ojciec i syn) wraz z sublokatorem Mazurkiem. Anna Borkiewicz-Celińska przypuszczała, że Niemcy adresy ich wydostali od "Huberta" dzięki jego notatkom, które miał akurat przy sobie. Więcej zatrzymań nie było, a on sam został szybko zakatowany na śmierć. Z tej ośmioosobowej grupy aresztowanych jedynie rodzice Tytusa Trzcińskiego zginęli w obozie koncentracyjnym, reszta przeżyła wojnę. Można tutaj jeszcze dodać, że "Huberta" zatrzymał niejaki Ernest Sommer, właściciel baru na ul. Długiej, najprawdopodobniej współpracujący z Sondierdienstem. Po usłyszeniu strzałów miał wybiec na ulicę - "Huberta" zatrzymał w bramie, kiedy ten - rzekomo - próbował przeładować pistolet. Podobnie jak Schulz i Lange Sommer został zlikwidowany z wyroku podziemia - dokładnie 18 lipca 1943 r. na stacji kolejowej w Józefowie (ukrywał się tam ochraniany przez niemieckich tajniaków).

Idąc tym tropem dochodzimy do wątku zabezpieczenia po akcji. Kedyw specjalnie w celu ochrony uczestników akcji (a co za tym idzie także ich rodzin, struktur konspiracji itp.) dostarczył pewną kwotę pieniędzy na zakup... ubrań. Żeby nie zostać rozpoznanymi na ulicy biorący udział w akcji pod Arsenałem musieli na pewien czas zmienić swoją garderobę. To z kolei można potraktować jako przyczynek do dyskusji o roli szczegółów w pracy konspiracyjnej. Historia aresztowań żołnierzy podziemia zna niestety całkiem sporo przypadków wpadek spowodowanych rozpoznaniem na ulicy przez Niemca/volksdeutsch, który zapamiętał czyjąś twarz. Tak wpadł przecież chociażby Kazimierz Jakubowski "Kazik", którego rozpoznał człowiek, któremu darował życie podczas likwidacji Karla Schmalza "Panienki" na Dworcu Zachodnim.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Historia bywa przewrotna (okrutna?) jednak. SS-Oberscharführer Herbert Schulz, jeden z głównych oprawców "Rudego" i "Heńka", został zlikwidowany dokładnie 6 maja 1943 r. W dniu, w którym Jan Bytnar - gdyby żył - skończyłby 22 lata.

I zagadka. Co stanowiło podstawę (i inspirację) dla Aleksandra Kamińskiego przy pisaniu Kamieni na szaniec?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

To byłoby zdecydowanie za proste secesjonisto ;) W pytaniu chodzi o coś, co powstało krótko przed samą książką Kamińskiego, a co można - a nawet należy - traktować jako źródło historyczne.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Może zatem chodzi o pamiętnik Zawadzkiego i o jego wspomnienie o Rudym zatytułowane "Kamienie rzucane na szaniec"?

Edytowane przez secesjonista

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

A już się bałem, że secesjonista nie znajdzie odpowiedzi ;) Oczywiście, chodziło o relację jaką Tadeusz Zawadzki spisał za namową ojca i grupy przyjaciół. Miała to być dla niego swoista terapia. Po śmierci "Rudego" popadł bowiem "Zośka" w depresję. To swoją drogą idealny przyczynek do dyskusji na tym, jak konspiratorzy radzili sobie z takimi sytuacjami, kiedy umierał ktoś bliski dla nich.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Nie do końca związane z tematem, ale... Tomasz Szarota w swoim Okupowanej Warszawy dniu powszednim [Warszawa 1988, s. 191 - tak, wiem, powtarzam się] przytoczył fragment książki Zofii Lorentz [Mali bohaterowie. Opowieść o dzieciach walczącej Warszawy 1940-1944, Łódź 1947, s. 21], w której to pisała ona o zabawie, polegającej na odbijaniu więźniów przewożonych z Pawiaka w Aleje Szucha! Nie wiem niestety, czy zabawa ta była efektem właśnie akcji pod Arsenałem, czy może jednak wyprzedziła ją, ale rzecz jasna wersja pierwsza jest o wiele bardziej prawdopodobna...

Ale mniejsza z tym. To jest swoją drogą znakomity przyczynek do dyskusji nad zrozumieniem kwestii udziału dzieci w Powstaniu Warszawskim. Blisko pięć lat życia w terrorze. Obserwowanie na każdym kroku łapanek, aresztowań, rozstrzeliwań. Zabawy w odbijanie więźniów, czy w... gestapo - sic! Stanisław Srokowski, o czym pisze T. Szarota, w swoich Zapiskach (wrzesień 1939 - sierpień 1944), znajdujących się w Archiwum PAN, pisał właśnie o takiej zabawie, polegającej na... biciu się wzajemnie po twarzy! Takie rzeczy nie zostają bez wpływu na psychikę. I jakby krytycznie nie oceniać ludzi, którzy dopuścili dzieci do udziału w Powstaniu, tak wydaje mi się, że za mało miejsca w tej krytyce poświęca się na próby zrozumienia zjawiska. Ale to może tylko mi się wydaje.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.