Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
miles

Łączność radiowa i radiowywiad

Rekomendowane odpowiedzi

miles   
redbaron napisał:
Nie mniej jednak były radiostacje w czasie pokoju i wywiad radiowy pewnie się rozwijał. U nas w bibliotece uniwersyteckiej jest nawet jakaś książka o tym - bodaj Szwed ją napisał. Nie mniej jednak ledwie ją kartkowałem i to parę lat temu.

W przededniu wybuchu Wielkiej Wojny, w większym zakresie nasłuch radiowy był jedynie prowadzony przez Hochseeflotte.

Jednym z pierwszych przyczynków poczynionych w tej materii, było wybudowane na wyspie Helgoland w 1907 roku stacji nasłuchowej, którą to zarządzała wykwalifikowana załoga radiotelegraficzna; natomiast centrala radiowywiadu marynarki znajdująca się w mieście Neumünster [w kraju związkowym Szlezwik-Holsztyn], była obsługiwana przez dobrych kryptologów przygotowanych głównie do odczytywania korespondencji okrętów angielskich.

Jednocześnie w tym okresie, w silną radiostację odbiorczą wyposażono awizo [klasa okrętów, ówczesne polskie odpowiedniki eskortowców bądź kanonierek] "Zieten", który to okręt kursując po Atlantyku prowadził nasłuch korespondencji okrętów angielskich. W trochę późniejszym okresie w odrębną aparaturę nasłuchową uposażono m.in. flagowy okręt niemieckiej Floty Pełnego Morza tj. pancernik "Kaiser Wilhelm II"

W powyższej materii tj. odszyfrowywania angielskich wiadomości, Niemcy osiągnęli dużą wprawę. Na potwierdzenie powyżej tezy wystarczy przypomnieć Skagerrakschlacht, tj. osławioną bitwę koło Jutlandii, gdzie Niemcy przejęli i odczytali rozkazy dowódcy brytyjskiego zespołu okrętów admirała Johna Jellicoea, umożliwiając admirałowi Scheerowi wycofanie się do portów w obawie przed zniszczeniem przez silniejsze brytyjskie zgrupowanie.

W tym jednak miejscu należy się zatrzymać na chwilkę.

Niemcy rozpoczynając wojnę w 1914 roku, popełnili szereg błędów we własnych zabezpieczeniach informacyjnych. Otóż, flota niemiecka nie zmieniła dotychczasowych [pokojowych] szyfrów, ksiąg kodowych oraz sygnałów wywoławczych (w tym świetlnych), które to wywiad angielski otrzymał na jesieni roku 1914 od wywiadu rosyjskiego.

To poważne zaniedbanie, przyczyniło się do równoczesnego przechwycenia i odszyfrowania przez załogę "Pokoju 40", rozkazu o zawróceniu floty niemieckiej do portów w działaniach morskich 1916 roku. Wyciągnięte wnioski przez Brytyjską stronę, spowodowały ostatecznie zmianę kodów własnych. [nastąpiło to jednak 1. VIII. 1918 r.]

Jeżeli chodzi o stronę wojsk lądowych

Cóż, Niemcy zaliczani są do pionierów radiokomunikacji [Choćby wspomnieć o profesorze Adolfie Slabym, który w 1897 roku, uczestniczył w pierwszych próbach z użyciem "telegrafu bez drutu" przeprowadzanych przez Marconiego]. Od roku 1908 kiedy to rozpoczęto budowę szeregu stałych stacji radiotelegraficznych w większych niemieckich twierdzach nadgranicznych, proces "uzbrajania" i tworzenia szeregu połączeń zaczął się z wolna rozwijać.

Wystarczy wspomnieć o pierwszej twierdzy, w której zastosowano powyższe rozwiązania komunikacyjne tj. Metz, gdzie zainstalowano nadajnik o mocy 5 kW o iskrach dźwięcznych Telefunken i 4 kW nadajnik Poulsena.

W kolejnych latach utworzono kolejne stacje w:

-Strasburgu,

-Kolonii [morska],

-Królewcu [morska],

-Toruniu [1,5 Kw O iskrach dźwięcznych],

-Poznaniu w forcie Coubiera

Wszystkie te radiostacje posiadały maszty wysokie na 80 m i zasięg do 500 km. Największą radiostację we wschodnim systemie fortec niemieckich była stacja w Grudziądzu, której budowę rozpoczęto w 1913 r. Miała ona nadajnik 25 kW [sic!] oraz 100 metrowy maszt. W 1914 roku podporządkowana została Naczelnemu Dowództwu na Wschodzie.

Ponieważ zdaję sobie sprawę, że wyszedłem znacznie poza ramy toczącej się wyżej dyskusji, pragnę poniżej przedstawić podział oraz charakterystykę niemieckich formacji radiotelegraficznych używanych w latach 1914-1918, [w:] Mayer von gen., Wojska łączności jako formacje dowodzenia w czasie wojny światowej, "Die F-Flagge" 1938, z. 10-11, (tłum. B. i W.), "Przegląd Łączności" 1939, R. XIII, s. 268-270.:

[1] Radiostacje stałe (w tym forteczne) o zasięgu 600-1000 km,

[2] Duże polowe o mocy 2,5 kW, na samochodach o zasięgu 300 km,

[3] Ciężkie polowe o mocy 1,5 kW, o trakcji konnej/samochodowej, o zasięgu 200 km

[4] Lekkie polowe o mocy 0,5 kW, o trakcji konnej, o zasięgu 100 km.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
miles   

Odnośnie użyteczności radiowywiadu niemieckiego w działaniach toczonych w Prusach Wschodnich należy nadmienić kilka kwestii.

[1] W 1914 roku, armia niemiecka w wojskach lądowych nie posiadała zorganizowanych struktur radiowywiadu [tj. wydzielonych komórek radionasłuchu i dekryptażu],

[2] Nasłuch prowadziły zatem normalne tj. korespondencyjne stacje radiowe przydzielone do dowództwa 8 armii, oraz radiostacja stała w Królewcu,

[3] Dekryptaż, wiadomości rosyjskich był zbyteczny, ponieważ radiostacje rosyjskie większość depesz nadawały tekstem otwartym. Działo się tak, ponieważ sieć łączności przewodowej, 2 armii rosyjskiej nie nadążała z „okablowaniem” szybko maszerujących korpusów tejże armii, natomiast stacje radiowe rosyjskich korpusów i dywizji nie otrzymały zestawów kluczy szyfrowych. Stanu tego nie zmieniono, nawet po wysłaniu przestrogi do dowództw 1. i 2. armii rosyjskich, z Brześcia nad Bugiem tj. sztabu Frontu Północno-Zachodniego, o ryzyku używania radiostacji bez szyfrów.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
miles   
Pamiętaj, że wtedy nie było regularnych służb nasłuchowych. Nie znano pory nadawania, nie znano częstotliwości. To że Niemcy przechwycili te depesze to czysty fart.

Faktem jest że nie istniały w 1914 roku regularne służby nasłuchowe. Tym niemniej jak wykazałem w powyższych moich postach funkcjonowała doraźnie powołana "komórka" szeregu radiostacji.

Nie jest też prawdą, że Niemcy nie znali częstotliwości rosyjskich stacji szczebla, frontu, armii, korpusów a nawet dywizji.

Można na ten przykład powołać się na wspomnienia generała Ericha von Ludendorffa, który w swych memuarach kilkakrotnie wspomina, iż to właśnie sam generał Aleksander Samsonow, dowódca 2 armii "bezpośrednio" informował Niemców o rozmieszczeniu swoich sił i o swoich zamiarach, a radiostacje podległych 2 armii korpusów informowały jednocześnie Samsonowa i... Ludendorfa o swoich pozycjach oraz ruchach.

[w:] Ludendorff, E. v., Meine Kreigserinnerungen 1914-1918, mit zahlerichen Skizzen und Planen, Berlin 1919, s. 39-56.

Co więcej major Praun, w artykule poświęconym łączności niemieckich 8. i 10. armii podczas bitwy pod Tannenbergiem pisze, że: "Rosjanie nadużywali łączności radiotelegraficznej, Niemcy zaś byli w korespondencji oszczędni." Owo nadużywanie łączności radiowej i przesyłanie niezaszyfrowanych radiogramów uznaje niniejszy autor za jedno z istotnych źródeł rosyjskiej klęski. Zob. K., Łączność 8 i 10 armii niemieckiej w bitwach na Mazurach (Kampanie w Prusach Wschodnich), (streszczenie artykułu pod tym samym tutułem mjr. Prauna, w: "Militar Wochenblatt" 1935, nr 18), w: "Przegląd Wojskowo-Techniczny", R. X, t. XIX, Warszawa styczeń-czerwiec 1936.

Czy Rosjanie naprawdę nie szyfrowali swoich wiadomości? Czy sądzili, że w szeregach niemieckich nie ma ani jednego człowieka, który znał j. rosyjski? :roll:

Tłumaczeniem z rosyjskiego na niemiecki, zajmował się w Królewcu emerytowany uniwersytecki językoznawca Ludwig Deubner.

Edytowane przez miles

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
miles   

Na zachodzie europy wraz z ustaniem linii frontu w końcu 1914 roku, komunikacja drogą radiową została ograniczona do niezbędnego minimum. Strona niemiecka rozbudowywała sieć połączeń telefonicznych i telegraficznych rozciągając setki kilometrów kabli wzdłuż frontu.

Francuzi w takich warunkach dotknęli novum w zastosowaniu wojennym, tj. stacji radiogoniometrycznych, które dysponowały antenami kierunkowymi. Metodą analogiczną jak i przy pomiarach triangulacyjnych określały one miejsce postoju poszczególnych stacji nieprzyjacielskich oraz ich sygnały wywoławcze.

Następnie staro się ustalić wspólnie ze stacjami nasłuchowymi, kto z kim koresponduje i co ważniejsze jakie są wzajemne zależności służbowe stacji nieprzyjacielskich, ustalając przy okazji system stacji wyższych dowództw i stacji im podległych.

Była to często podstawowa wiedza, która wraz z innymi materiałami wywiadowczymi stanowiła punkt odniesienia do ustalenia struktury jednostek nieprzyjacielskich, gęstości obsady frontu i wszelkich zmian w dyslokacji.

Powyższe wiadomości zostały wycięte z różnych wątków i zebrane tu. Zachęcam do umieszczania informacji na temat łączności radiowej i wywiadu radiowego w tym wątku. //redbaron

Edytowane przez redbaron

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   

Ciekaw jestem, czy podjęto jakieś próby konstruowania radiostacji które mogłaby zabierać ze sobą atakująca piechota? Z opisów działań wynika, że chwilę po rozpoczęciu ataku dowództwo traciło i kontrolę i rozeznanie co się dzieje z walczącymi oddziałami. Stosowanie takich (w sumie średniowiecznych) metod jak gołębie pocztowe czy słoneczne telegrafy lustrzane zwykle zawodziło.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
widiowy7   

Ciekaw jestem, czy podjęto jakieś próby konstruowania radiostacji które mogłaby zabierać ze sobą atakująca piechota? Z opisów działań wynika, że chwilę po rozpoczęciu ataku dowództwo traciło i kontrolę i rozeznanie co się dzieje z walczącymi oddziałami. Stosowanie takich (w sumie średniowiecznych) metod jak gołębie pocztowe czy słoneczne telegrafy lustrzane zwykle zawodziło.

Zdaje się, że akurat czytasz "Sommę" redbarona :)

Nie wiem, jak bardzo w czasie WW, dało się zminiaturyzować sprzęt radiowy. W czasach DWS to Jankesi używali takich radiostacji, które przypominały stare komórki, "cegły".

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   

No właśnie "Somma 1916" sprawiła, że zacząłem się nad tym zastanawiać. Olbrzymi odsetek pomyłek, nie wykorzystanych okazji i strat miało swoje korzenie w braku odpowiedniej komunikacji. Próbowałem znaleźć coś w necie ale jest tak słaby, że nie jestem w stanie (może jak pójdziemy do Yanbu będzie lepiej). Z książek Mordawskiego pamiętam, że gdzieś tak w czasach Sommy zaczęto montować radiostacje w samolotach. Zdaje się, że zaczęto w nocnych myśliwcach broniących Londynu. Takie urządzenie nie mogło być zbyt ciężkie. Może dałoby się przystosować je do przenoszenia przez piechotę. A już na pewno dałoby się je zamontować na użytych właśnie czołgach które blisko współpracowały z piechotą.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
redbaron   

Urządzenie to jedno, ale jest jeszcze kwestia zasilania do niego. Bateria bądź dynamo - widziałem fajne zdjęcie z lat dwudziestych, gdzie dwóch żołnierzy siedzi na czymś w rodzaju rowerka i wytwarza prąd dla radiostacji.

W mojej książce o Reichsheer jest zdjęcie "małej radiostacji" na stanowisku, gdzie widać iż zajmuje spory kawał wozu taborowego. Teoretycznie można było ją ciągnąć ze sobą, ale stanowiłaby za duży cel dla wrogich ckmów czy artylerii. Montowanie przy antenie naziemnej zajmowało 5 minut i dawało zasięg 3-6 km. Zwiększenie wysokości anteny powodowało wzrost czasu instalacji, ale także znaczne zwiększenie jej zasięgu.

Niemniej jednak ciężko mi sobie wyobrazić takie coś na pierwszej linii frontu...

PS

Gregski, a jak wrażenia z lektury? ;)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   

Przygnębiające!

Te setki i tysiące ludzi szatkowane w przeciągu kilku minut! Myślę, że w momencie otrzymania karty powołania trzeba było pogodzić się ze śmiercią. Zachowanie życia to był chyba taki niespodziewany bonus.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
redbaron   

efbfb3d7f0bba003gen.jpg

Tu jest ta radiostacja, o której pisałem powyżej - zobaczcie gościa drugiego z lewej ma skrzynkę z korbkami pewnie robi za generator prądu ;)

Co do wątku pobocznego - tak pewnie było jak piszesz. Ludzie tak to zresztą traktowali - im bliżej frontu byli, tym mniej im na wszystkim zależało. O życie się matrwili na tyłach czy w chwili, gdy dowiadywali się, że za kilka dni dostaną urlop. To ponoć wywoływało panikę. Ale w razie chęci dyskusji na ten temat zapraszam do założenia nowego wątku ;)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Za sprawą Johna Woo i jego filmu "Szyfry wojny" oddano hołd i przypomniano specyficzną rolę Indian w czasie drugiej wojny światowej, mniej się pamięta o podobnym wykorzystaniu języka Czoktawów w czasie jednej z ostatnich ofensyw niemieckich podczas pierwszej wojny światowej: en.wikipedia.org - "Choctaw code talkers".

 

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.