Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
wandapanda

Co dało obywatelom obalenie komunizmu?

Rekomendowane odpowiedzi

ciekawy   
"pracownik musi mieć konto,bo go zmusza pracodawca jeszcze wskazuje mu bank,mimo że w konstytucji jest dobrowolnośc to wszędzie zmuszają,niby w tej odzyskanej wolności człowiek stał się niewolnikiem,za komuny była Polska w niewoli ale człowiek był wolny."

Konto pracownik musi posiadać, ponieważ nie zmusza go do tego pracodawca, tylko ustawa. Nigdzie nie spotkałem się z przypadkiem, ażeby pracodawca wymuszał (wskazywał) bank, w ktorym pracownik ma założyć konto (ROR) - w moim zakładzie pracy pracownicy mają pozakładane konta w róznych bankach (m.inn. w tak "egzotycznych", jak Getting Bank). Ustawa zmusza też przedsiębiorcę prowadzącego działalność gosp. do posiadania konta, oraz rolnika korzystającego z dopłat unijnych. Nie rozumiem więc: o co caman ?

"KRUS już zmusił emerytów do założenia konta ,emeryt musi zapłacić za konto 10 zł i opłacić PKS bo banki są w miastach,niekiedy cały dzień musi marnować emeryt ,chory aby odebrać parę groszy,i to jest wolność,ludzie ale ta solidarnośc was oszukała a przy okazji i mnie ,bo ja byłam przeciwna zmianie ustroju nienawidzę kapitalizmu,znowu potrzebny będzie Lenin aby to,zmienić."

Posiadacze emerytury KRUS są osobami BARDZO uprzywilejowanymi, i raczej powinni siedzieć cicho. Przy składce KRUS wynoszącej 220 PLN/ kwartał (gdy w tym czasie pracownik z pozarolniczego sektora musi odprowadzić na ZUS ponad 2 400 PLN) mają takie same uprawnienia do opieki lekarskiej, świadczeń, i co ciekawe - do emerytury równej tej, ktorą nabyli np. przedsiębiorcy prowadzący działalność gosp. (sic!). De facto państwo (czyli my wszyscy) dopłacam do emerytury każdego rolnika ponad 95% (łatwo policzyć, jaką tak naprawdę miałby emeryturę rolnik, który rocznie odprowadza tyle ubezpiecznia, ile normalny podatnik w 1,5 miesiąca ...). Dodatkowo zarówno pracownik biurowy, jak i robotnik nie dostaje subwencji unijnych (jako dodatku) za swoją pracę, tylko "gołą" pensję. Ale taki są uroki demokracji - wszyscy składają się na osłonę socjalną ....

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Smardz   
"pracownik musi mieć konto,bo go zmusza pracodawca jeszcze wskazuje mu bank,mimo że w konstytucji jest dobrowolnośc to wszędzie zmuszają,niby w tej odzyskanej wolności człowiek stał się niewolnikiem,za komuny była Polska w niewoli ale człowiek był wolny."

Tak jak odpisał Ciekawy - prawo nakazuje posiadać konto bankowe. Pracodawca z zasady tylko ma sie dowiedzieć jaki posiadasz nr konta, żeby przelewać zarobki - To jest łopatologia.

za komuny była Polska w niewoli ale człowiek był wolny.
- A nakaz pracy, gdzie centrala wskaże to co, wolność?
"KRUS już zmusił emerytów do założenia konta ,emeryt musi zapłacić za konto 10 zł i opłacić PKS bo banki są w miastach,niekiedy cały dzień musi marnować emeryt ,chory aby odebrać parę groszy,i to jest wolność,ludzie ale ta solidarnośc was oszukała a przy okazji i mnie ,bo ja byłam przeciwna zmianie ustroju nienawidzę kapitalizmu,znowu potrzebny będzie Lenin aby to,zmienić."

Tak jak napisał Ciekawy, wszyscy nie-KRUSowi składamy się na świadczenia KRUSowców, więc to brzmi jak narzekanie posłów na zbyt niskie diety.

A ja będąc konstruktywny do bólu znalazłem niekwestionowany pozytyw III RP w porównaniu z PRL-em.

Dzisiaj każdy może sobie zainstalować antenę do odbioru telewizji satelitarnej i nie musi mieć na to zgody władz tak jak to było te dwadzieścia kilka lat temu!

No to analogicznie ja też znalazłem pozytyw :) który z pewnością nie zaistniałby w PRL - nieograniczony dostęp do informacji z internetu. Patrząc po Demokratycznych Chinach, pewnie nie mógłbym sobie wklepać w Google hasła "uwolnić Tybet" albo "***** Lenina" :P

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Hm, interesująca jest ta argumentacja. Mnie tam osobiście konto bankowe ani ziębi, ani parzy; pierwsze swe konto założyłem w 1991 roku, gdy znaczna część Polaków jeszcze nie miała o tym większego pojęcia. Z KRUS też nie mam nic do czynienia, ani nikt z mojej bliższej czy nawet dalszej rodziny. Ale, jak mówię, ciekawa jest sama argumentacja. Wynika z niej oto, że przymus konto bankowego jest OK, bo jest zgodny z ustawą. He, he, ciekawe. W takim razie KRUS też jest zgodny z ustawą, dlaczego więc niektórzy występują przeciwko niemu? Idąc dalej można powiedzieć, że dajmy na to różne tam prześladowania tzw. opozycji w PRL też były zgodne z prawem. Czyż nie było to zgodne z ustawą? Wszystko moi drodzy opiera się na ustawach.

A o ustawach norymberskich słyszeliście?

PS.

W kwestii formalnej: w takim razie do posiadania konta zmusza nie "pracodawca", lecz ustawodawca. Jest zatem jeszcze gorzej, bo oznacza to ustawowe uprzywilejowanie jednego podmiotu, w tym przypadku banków.

Edytowane przez marek2828

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Konto pracownik musi posiadać, ponieważ nie zmusza go do tego pracodawca, tylko ustawa.

Koszmarnie dawno nie zajmowałem się prawem pracy, ale coś mi świta, iż pracownik nie ma prawnego obowiązku posiadania konta. Przynajmniej tak chyba było w ubiegłym roku. To raczej kwestia faktycznego wymuszania przez pracodawcę (lub wygody samego pracownika).

- A nakaz pracy, gdzie centrala wskaże to co, wolność?

Nakaz pracy to jednak niezbyt powszechna praktyka po 1956 r. Była także druga strona medalu, związana z możliwością powiedzenia pracodawcy - dokładnie w każdym momencie - "goń się", z pewnością, że podobną pracę "zawsze się znajdzie". Co oczywiście miało niezbyt dobry wpływ na dyscyplinę pracy, ale niewątpliwie poszerzało sferę wolności pracowniczej :P .

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
ciekawy   
PS.

W kwestii formalnej: w takim razie do posiadania konta zmusza nie "pracodawca", lecz ustawodawca. Jest zatem jeszcze gorzej, bo oznacza to ustawowe uprzywilejowanie jednego podmiotu, w tym przypadku banków.

Jest to zrobione z wygody i oszczędności - pieniądze te podlegają "minimalnemu" (ale jednak) oprcentowaniu, a dodtkowo pracodawca zaoszczędza duże kwoty, przelewane Poczcie Polskiej (i nie tylko pracodawcy - ZUS i KRUS dawały też spora kasę PP), jako pośrednikowi w wypłacaniu świadczeń (nawiasem mówiąc - ukróciło to też i "wziątki" którym posilali się listonosze, pobierając "końcówki" od emerytów i rencistów, nierzadko wynoszące drugą ich pensję). Natomiast jaki podmiot nie byłby wyznaczony do płacenia świadczeń, ty natychmiast podniósłbyś larum, iż jest on "uprzywilejowany". Może czasami warto korzystać z doświadczeń, które funkcjonują w całym cywilizowanym świecie od lat ?

Nakaz pracy to jednak niezbyt powszechna praktyka po 1956 r. Była także druga strona medalu, związana z możliwością powiedzenia pracodawcy - dokładnie w każdym momencie - "goń się", z pewnością, że podobną pracę "zawsze się znajdzie". Co oczywiście miało niezbyt dobry wpływ na dyscyplinę pracy, ale niewątpliwie poszerzało sferę wolności pracowniczej

Mały przykład z mojego podwórka: jako bardzo młody człowiek kolega wrócił z wojska w 1984r. Nie było mu pilno do podjęcia pracy, więc zainteresował się nim dzielnicowy - kiedy ma zamiar podjąć pracę ? Był kilkakrotnie nękany przez MO (grożono mu spuszczeniem manta), by wreszcie skończyć jako zatrzymany na 24h :P Powód: niepodjęcie pracy (sic!). Po przesiedzeniu w celi w RUSW, zaczął się rozglądać za pracą (w dalszym etapie postępowania groziło mu kolegium), i podjął pracę w Ośrodku Transportu Leśnictwa (OTL), jako mechanik (pod nadzorem dzielnicowego). Po kilku miesiącach "pracy" zapisał się na wycieczkę do Włoszech, i tyle go widziano. Zwiał (jak większość uczestników wycieczki) do obozu we Włoszech, by później wylądować w USA. Koniec historii.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

@ ciekawy

No dobrze, dobrze. Wszystko ładnie pięknie, skąd w takim razie znaleziony w Sieci powyższy komentarz, w którym ktoś żali się na przymus posiadania konta? Może rzeczywiście nie odpowiada mu takie udogodnienie? Może ów ktoś mieszka powiedzmy 20-30 km od miasta, aby więc pobrać pieniadze z konta musi do tegoż miasta jechać pekaesem (o ile jeszcze istnieje), prywatnym busem lub własnym pojazem. Może mu to po prostu nie odpowiada, może wolałby swe uposażene otrzymywać pocztą. Nie ma do tego prawa?

W ogóle to zgoda z Brunonem. Nie sądzę, by był (tzn. - już był) obowiązek posiadania konta bankowego. Takiej "wolności" (dla banków, korporacji i pracodawców) to chyba jeszcze nawet u nas nie ma.

----

Co do obowiązku pracy. No cóż, kierując się argumentacją niektórych, zarazem argumentacją jakże zgodną z dzisiejszym, de facto głęboko antywolnościowym duchem czasu (albo wolnościowym w orwellowskim znaczeniu), można by właściwie powiedzieć - był on zgodny z ustawą. I tym sposobem zakończyć dyskusję. Jak jednak ktoś wyżej wyjaśnił taki obowiązek miał swoje plusy, w każdej chwili można było bowiem powiedzieć do "pracodawcy" - szukaj sobie innego frajera. Poza tym, nie wiem jak w innych okresach, ale w latach 80. nikt nikogo nie ściagał za niepracowanie. Mój brat cioteczny nie pracował całe lata, za co włos mu z głowy nie spadł (a może szkoda, bo teraz mógłby mówić o walce z komuną).

Edytowane przez marek2828

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
harry   

W kwestii formalnej: w PL nie ma obowiązku posiadania konta, ani w przypadku odbierania renty rolniczej, ani w przypadku prowadzenia działalności gospodarczej, ani w przypadku stosunku pracy! Być może jest w przypadku otrzymywania pomocy socjalnej ( ciekawy wie lepiej), ale chciałbym zauważyć w PL nie ma obowiązku występowania po taką pomoc.

Mały przykład z mojego podwórka: jako bardzo młody człowiek kolega wrócił z wojska w 1984r. Nie było mu pilno do podjęcia pracy, więc zainteresował się nim dzielnicowy...

Tak było. W latach osiemdziesiątych przeprowadzano całe polowania na niepracujących, a gazety pełen były doniesień o sukcesach z frontu walki z 'niebieskimi ptakami'. Brak pieczątki o zatrudnieniu w dowodzie był początkiem wielu problemów, do spuszczenia łomotu przez funkcjonariuszy MO włącznie. Nie można było na przykład założyć konta w banku! Chichot historii?

W PRL człowiek był wolny? Dobre sobie. Nie będę nawet się odnosił do osiągnięć w szerzeniu wolności osobistych jakie wprowadzono w stanie wojennym, takich jak zakaz przekraczania bez zezwolenia granicy województwa (a było ich 49 !) czy 'godzina milicyjna' (pamięta ktoś co to był 'pokot'?). Dla mających słabszą pamięć: bez zezwolenia w PRL nie można było posiadać: nadajnika radiowego, zwanego dzisiaj CB, anteny satelitarnej, waluty. Nie wolno było założyć żadnego stowarzyszenia czy też klubu miłośników "Misia uszatka", nie można było nawet założyć żadnej firmy, partii, związku zawodowego a nawet związku wyznaniowego! Nie wolno było czytać książek niewygodnych dla władz, słuchać audycji "ośrodków dywersji ideologicznej".

No i z mojego skromnego podwórka, w 4 lub 5 klasie SP miałem obniżoną ocenę ze sprawowania za 'postawę antyradziecką' bo nie chciałem się zapisać do TPPR :P Faktycznie o mojej "wolności" przypominano mi od dziecka!

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

@ harry

Teraz partię polityczną możesz sobie założyć, bo jej założenie w niczym nie jest groźne dla rządzących. Celem partii politycznej jest przejęcie władzy, a dziś by przejąć władzę trzeba mieć media albo przynajmniej być w nich stale obecny (i w opowiednim świetle przedstawiany). Innymi słowy: gdyby wybory miały coś zmienić, byłyby zakazane.

Nie martw się jednak. Jeśli mimo wszystko jakieś ugrupowanie polityczne, tzn. głównie mimo blokady medialnej, zaczęłoby zagrażać kapitalizmowi, szybo zniknie ze sceny - system ma na to wiele sposobów, począwszy od sfingowanych "afer" na sądowej delagalizacji kończąc.

----

W latach osiemdziesiątych przeprowadzano całe polowania na niepracujących, a gazety pełen były doniesień o sukcesach z frontu walki z 'niebieskimi ptakami'.

Tak bardzo wierzysz w to, co pisała wówczas prasa? A ponoć wtedy gazety kłamały, w odróżnieniu od obecnych, w których jest prawda, sama prawda i tylko prawda.

Nie można było na przykład założyć konta w banku!

Taaaa. A "Konsul" to gdzie sobie zakładał konto i to na domiar złego walutowe? Na stacji CPN?

jakie wprowadzono w stanie wojennym

Stan wojenny ma swoje prawa - zapisane w ustawie. Gdyby teraz wprowadzono jakąś formę stanu wyjątkowego, ograniczenia byłyby takie same, jeśli nie większe. Podobne formy ograniczeń wprowadzane są np. podczas demonstracji antykapitalizstycznych na Zachodzie.

nie można było nawet założyć żadnej firmy

Interesujące, bo prywatna przedsiębiorczość istniała w PRL. Co więcej, miała się lepiej niż dziś. Prywatne sklepy, warszaty naprawcze, małe zakłady produkcyjne, punktu usługowe - było tego w bród.

związku zawodowego

Spróbuj założyć go teraz np. w markecie.

Nie wolno było czytać książek niewygodnych dla władz

Nie można było, a każdy kto chciał, to je i tak czytał. Czy teraz też kupisz bez problemu np. Mein Kampf?

Generalnie: mam wrażenie, że twój post jest kpiną z obecnej tzw. wolnej Polski a zarazem apoteozą Polski Ludowej. Jeśli tak - to szczerze gratuluję! Sam bym tego lepiej nie wyraził

Edytowane przez marek2828

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
ciekawy   
@ ciekawy

No dobrze, dobrze. Wszystko ładnie pięknie, skąd w takim razie znaleziony w Sieci powyższy komentarz, w którym ktoś żali się na przymus posiadania konta?

Tego niestety nie wiem. Natomiast mogę zacytować stosowne przysłowie: "Jeszcze się taki nie narodził, co by wszystkim dogodził" :P

Może rzeczywiście nie odpowiada mu takie udogodnienie? Może ów ktoś mieszka powiedzmy 20-30 km od miasta, aby więc pobrać pieniadze z konta musi do tegoż miasta jechać pekaesem (o ile jeszcze istnieje), prywatnym busem lub własnym pojazem.

Z mojej obserwacji, iż nawet w najmniejszych gminach (przynajmniej w woj. lubelskim), są filie Banku Spółdzielczego. Są też bankomaty ....Nie słyszłem też o gminie, ktora by miała 30 km długości lub szerokości (chociaż taki powiat by się pewnie już znalazł :) ).

Może mu to po prostu nie odpowiada, może wolałby swe uposażene otrzymywać pocztą. Nie ma do tego prawa?

Jeżeli idzie o zakłady pracy (a pewnie też o ZUS, KRUS, MOPS, GOPS, PCPR, itp.), to zapewnie wiąże się to z pewnym utrudniem dotyczącym bezpieczeństwa: chodzi o obowiązek zatrudnienia uzbrojonych konwojentów (lub firmy ochroniarskiej), którzy by cięgiem wozili księgową do i z banku, z gotówką ... Dlatego wszyscy unikając dodatkowych kosztów, trzymją gotowkę w banku, a na codzień dokonują rozliczeń bezgotówkowych :) Niemniej jednak pamiętam taki przypadek, kiedy to koleżanka pobierała uposażenie prosto z księgowości.

Nie można było na przykład założyć konta w banku! Chichot historii?

harry - ja pamiętam taki absurd. Żeby założyć konto dewizowe (np. w DM, lub USD), trzeba było mieć walutę przywiezioną .... z zagranicy. Oficjalnie bez dokumentu poświadczającego źródło pochodzenia waluty nie można było założyć konta :). Oczywiście - Polak potrafi: dzięki absuradalnym przepisom made in PRL obchodzono to w ten sposób, iż wystrarczyło przekroczyć granicę z obojętnie jakim krajem (nawet socjalistycznym :) ), i w trakcie konotrolujęcmu celnikowi zgłosić wwóz waluty (np. 20 USD), by on pirytowany wystawił ci kwitek, poświadczający wwóz, a ty z tym kwitkiem zakładałeś sobie legalnie konto walutowe "A" w banku :). C ociekawe - nikogo nie obchodziło żródło uzyskania tej waluty (nawiasem mówiąc taki faryzejski przepis funkcjonowal też w wypadku zakupów w "Peweksie" - nie wolno było posiadac obcej waluty bez zezwolenia na terenie PRL, ale wolno było za nią kupować ... we wzmiankowanym sklepie :) ).

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Żeby założyć konto dewizowe (np. w DM, lub USD), trzeba było mieć walutę przywiezioną .... z zagranicy.

A cóż w tym takiego dziwnego??? Polską walutą był złotówka. Zresztą, czy dziś możesz sobie założyć konto np. w rublach białoruskich, pesecie kubańskiej czy dajmy na to jakieś walutcie afrykańskiej? A czy w USA lub RFN mogłeś, ot tak sobie, bez jakichś specjanych zapisów, założyć konto w rublach radzieckich?

"I znów" (jak to mawia solidurnościowy klasyk) - ograniczenia te były zgodne z ustawą. W czym więc problem?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
ciekawy   
A cóż w tym takiego dziwnego??? Polską walutą był złotówka. Zresztą, czy dziś możesz sobie założyć konto np. w rublach białoruskich, pesecie kubańskiej czy dajmy na to jakieś walutcie afrykańskiej? A czy w USA lub RFN mogłeś, ot tak sobie, bez jakichś specjanych zapisów, założyć konto w rublach radzieckich?

"I znów" (jak to mawia solidurnościowy klasyk) - ograniczenia te były zgodne z ustawą. W czym więc problem?

A czy nie przyszło ci do głowy, iż w kązdym normalnym, cywilizowanym kraju obcą walutę można po prostu mieć, i że posiadanie jej (oczywiście - w rozsądnych granicach) jest legalne ? Zdybyczą demokracji jest wolność osobista, i niemieszanie się państwa do prywatnych spraw obywatela - wyczuwasz różnicę ? Kto ci obecnie zabroni założyć konto w kazdej wymiennej walucie ???

Rozmawiając o absurdalnym systemie prawnym, wprowadzonym przez PRL, mamy na szczęście punkt odniesienia - prawodawstwo wolnych państw zachodnich, i zaprawdę powiadam ci - nie można porownywać rzeczy nieporównywalnych.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Nakaz pracy to jednak niezbyt powszechna praktyka po 1956 r.
Nie było mu pilno do podjęcia pracy, więc zainteresował się nim dzielnicowy - kiedy ma zamiar podjąć pracę ?

Małe wyjaśnienie. Pod pojęciem "nakazu pracy" rozumiem przymusowe skierowanie do konkretnej pracy. Dotyczyło ono niektórych ("ważnych") zawodów i występowało w latach 50. (zgodnie z ustawą z dnia 7 marca 1950 r. o zapobieżeniu płynności kadr pracowników w zawodach lub specjalnościach szczególnie ważnych dla gospodarki uspołecznionej, Dz.U. z 1950 r. nr 10, poz. 107). To rozwiązanie - co do zasady - zniknęło nie tak długo po 1956 r.

Natomiast "obowiązek pracy" jest pojęciem nieco innym, a oznaczał obowiązek podjęcia nie konkretnej, a jakiejkolwiek pracy (ewentualnie - zarejestrowania się w pośrednictwie, co - w warunkach ówczesnego braku rąk do pracy - w praktyce na jedno wychodziło). I nawet w latach 80. jak najbardziej występował (zob. ustawę z dnia 26 października 1982 r. o postępowaniu wobec osób uchylających się od pracy, Dz.U. z 1982 r. nr 35, poz. 229).

Zatem, co się dzisiejszej młodzieży może wydać ekstremalnie dziwne, na państwie w dobie PRL ciążył faktyczny obowiązek "dania" pracy obywatelowi, na obywatelu - podjęcia jakiejkolwiek pracy.

A czy nie przyszło ci do głowy, iż w kązdym normalnym, cywilizowanym kraju obcą walutę można po prostu mieć, i że posiadanie jej (oczywiście - w rozsądnych granicach) jest legalne ?

Małe ad vocem. Walutę obcą w PRL (piszę o czasach po-stalinowskich), jak najbardziej mogłeś mieć. I używać na zdrowie, chociażby kupując samochód w Pewexie. Nie mogłeś tylko nią nielegalnie (tzn. po tzw. czarnorynkowym kursie) handlować. Czym oczywiście każdy się bardzo przejmował, idąc do cinkciarza, lub zamieszczając ogłoszenie "bony kupię" :P .

Kto ci obecnie zabroni założyć konto w kazdej wymiennej walucie ???

I drugie ad vocem:

W 1968 zaczęto zakładać pierwsze w PRL oprocentowane rachunki walutowe. Na początku mogły otworzyć je osoby pracujące i zarabiające za granicą. Po dwóch latach Pekao SA - posiadające wyłączność na prowadzenie rachunków walutowych - prowadziło mniej niż dwa tysiące takich rachunków. W efekcie dwa lata później władza zdecydowała się na wprowadzenie rachunków, na które można było wpłacać waluty ze źródeł nieudokumentowanych. Okazało się, że tych ?nieoficjalnych? oszczędności jest dużo więcej. W końcu 1973 r. kont dewizowych było już 36 tys. W 1976 r. władza zupełnie zrezygnowała z dokumentowania pochodzenia sum lokowanych na rachunkach walutowych. Kwoty na tych kontach wzrosły z ok. 125 mln dolarów w 1975 do pół miliarda dolarów pod koniec 1977 r.

Zadłużona i uzależniona od zachodniego importu polska gospodarka potrzebowała dolarów, których szukano ?w skarpetach? Polaków. Według szacunków władz wiele osób trzymało waluty w domu. Szacowano, że mogą to być kwoty w granicach dwóch a nawet pięciu miliardów dolarów. Dlatego na różne sposoby zachęcano ich do przeniesienia tych oszczędności do banku. W ciągu lat 80. depozyty dewizowe wzrosły z 438 mln dolarów do ponad 3,3 mld dolarów. W większości nie były to jednak wielkie kwoty. W 1989 r przeciętny wkład a vista wynosił 337 dolarów, a wkład roczny - 1404 dolarów. Na tyle w PRL mógł sobie pozwolić przeciętny ciułacz.

Źródło cytatu: http://www.banki.pl/25550_25457_informacje...acja_banki.html

Dodam jeszcze, że oprocentowanie na kontach walutowych było często w PRL - w porównaniu do dzisiejszych czasów - bardzo wysokie. Z tym, że choć w 1976 r. zrezygnowano zasadniczo z dokumentowania wpłat, to rzeczywiście Ciekawy ma rację, iż w latach 80. był okres, gdy wpłaty "nieudokumentowane" traktowano gorzej. Nie jestem za bardzo pewny, ale zdaje się, iż były gorzej oprocentowane. A dokumentować można było, przywożąc chociażby dolary z ZSRR (sic!).

A na marginesie, dziś - z tego co się orientuję - wpłata dużej kwoty "nieudokumentowanej" może wywołać odpowiednie zainteresowanie właściwych służb.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
ciekawy   
Zatem, co się dzisiejszej młodzieży może wydać ekstremalnie dziwne, na państwie w dobie PRL ciążył faktyczny obowiązek "dania" pracy obywatelowi, na obywatelu - podjęcia jakiejkolwiek pracy.

Roma locuta, causa finita Bruno :P

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
harry   
Nie martw się jednak. Jeśli mimo wszystko jakieś ugrupowanie polityczne, tzn. głównie mimo blokady medialnej, zaczęłoby zagrażać kapitalizmowi, szybo zniknie ze sceny - system ma na to wiele sposobów, począwszy od sfingowanych "afer" na sądowej delagalizacji kończąc.

Nie martwię się. Scenę polityczną oglądam z zainteresowaniem i tyle. A ile partii sądownie zdelegalizowano w ostatnich 20 latach ?

Tak bardzo wierzysz w to, co pisała wówczas prasa? A ponoć wtedy gazety kłamały, w odróżnieniu od obecnych, w których jest prawda, sama prawda i tylko prawda.

Nie koniecznie, ale jako "nie pracujący" miałem do czynienia z ówczesnym aparatem represji. Legitymowanie obywateli było wtedy na porządku dziennym, a szczególnie nocnym, a każdy funkcjonariusz po spisaniu danych osobowych kartkował dowód w poszukiwaniu pieczątki z zakładu pracy. Brak zatrudnienia skutkował tym co pisał ciekawy - zainteresowaniem dzielnicowego, a nie podjęcie pracy groziło kolegium :)

Taaaa. A "Konsul" to gdzie sobie zakładał konto i to na domiar złego walutowe? Na stacji CPN?

Tak, a Skywalker podróżował w nadprzestrzeni. Oglądałeś jeszcze jakieś filmy ? Na tym forum jest specjalny dział o filmach :)

Podobne formy ograniczeń wprowadzane są np. podczas demonstracji antykapitalizstycznych na Zachodzie.

Jakieś przykłady? Akty prawne?

Interesujące, bo prywatna przedsiębiorczość istniała w PRL. Co więcej, miała się lepiej niż dziś. Prywatne sklepy, warszaty naprawcze, małe zakłady produkcyjne, punktu usługowe - było tego w bród.

Słowem kluczowym do zrozumienia tego co napisałem jest: bez zezwolenia władz. Wolność zakładania działalności gospodarczej bez zezwolenia to dopiero rząd Rakowskiego, czyli schyłek PRL-u. Czytałeś coś o tym ?

Spróbuj założyć go teraz np. w markecie.

Nie potrzeba do tego zgody władz, zgodzisz się ze mną?

"Związek zawodowy powstaje z mocy uchwały o jego utworzeniu, podjętej przez co najmniej 10 osób uprawnionych do tworzenia związków zawodowych"

Gdzie w tym trudność ? Dla jasności, w przeciwieństwie do Ciebie, ja zakładałem związek zawodowy. W III RP. Trzeba się nabiegać to prawda, można się narazić na szykany to też prawda, ale czy dla idei nie warto ? Nie zwolniono mnie z pracy, nie byłem się tłumaczyć na komendzie, nie pobili nie nieznani sprawcy. Jako zasiadający we władzach związku byłem pod ochroną przed zwolnieniem :)

Nie można było, a każdy kto chciał, to je i tak czytał.

Czytał, czytał, tylko że, za "posiadanie" groziło kolegium, w najlepszym układzie konfiskata, a za "kolportaż" więzienie.

Czy teraz też kupisz bez problemu np. Mein Kampf?

Nie, a co ? Przeszkadza kapitalistom ?

Edit: Sprawdziłem: bez problemu można poczytać w sieci :)

Generalnie: mam wrażenie, że twój post jest kpiną z obecnej tzw. wolnej Polski a zarazem apoteozą Polski Ludowej. Jeśli tak - to szczerze gratuluję! Sam bym tego lepiej nie wyraził
Dlatego tak Cię wkurza ? :P Edytowane przez harry

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Pytasz co dało ?

Dało inny rodzaj problemów. Takie problemy jakie mają mieszkańcy kapitalistycznych państw na dorobku, przykładowo Argentyny, Chile (nie rozważając różnic klimatycznych)

Edytowane przez Jasny Rycerz

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.