Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
FSO

Prawo w III RP

Rekomendowane odpowiedzi

A synchroniczny?

Już napisałem - to porównanie np. z interpretacją podobnych przepisów w innych krajach (np. czy współczesne sądy niemieckie oceniają grabie, jako przedmiot niebezpieczny).

jako źródło prawa

Źródło prawa to pojęcie szersze, a nie synonim konstytucji (za takowy można uznać ustawę zasadniczą). Nie dzieląc włosa na czworo (i nie bawiąc się w wyróżnianie formalnych, materialnych źródeł prawa i źródeł poznania prawa), to źródłem prawa jest każdy akt normatywny, czyli taki, z którego treści można wyinterpretować przynajmniej jedną normę prawną.

Zatem źródłem prawa jest i konstytucja, i ustawa, i umowa międzynarodowa, i rozporządzenie itp. itd.

O ile dobrze rozumiem to znaczenie konstytucji polega na tym że żadna inna ustawa nie może być z nią sprzeczna, czy tak?

Dokładnie tak, a nawet więcej - nie tylko ustawa, ale żaden akt prawny obowiązujący w danym państwie, nie powinien być z nią sprzeczny.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
fraszka   

Euklidesie, przypadkiem znalazłam Twoją odpowiedź w tym wątku, dziękuję, że pochyliłeś się nad moimi słowami.

Przez Ciebie musiałam odnowić swoją wiedzę z pierwszego roku studiów prawniczych, o czym niżej. Jestem bowiem prawnikiem, o których tak miło piszesz, ze komuś tam buty czyszczą... Fakt nie tworzę prawa, ale korzystam z niego na co dzień i kiedyś, pytałam się znajomych którzy pracują w ministerstwie - jak to jest, że przepisy są takie a nie inne. Dlaczego tworzycie takie prawo. I wiesz co mi odpowiedzieli? Że ustawa która wychodzi z działu prawnego ministerstwa jest inną niż ustawa, którą przegłosowuje parlament. Posłowie i senatorowie zaczynają wprowadzać poprawki, nie licząc się z tym, że drobna zmiana może spowodować dużą komplikację :o I potem jest jak jest:(

Co do źródeł prawa art 87 Konstytucji stanowi:

Źródłami powszechnie obowiązującego prawa Rzeczypospolitej Polskiej są: Konstytucja, ustawy, ratyfikowane umowy międzynarodowe oraz rozporządzenia.

Źródłami powszechnie obowiązującego prawa Rzeczypospolitej Polskiej są na obszarze działania organów, które je ustanowiły, akty prawa miejscowego.

Co do niedouczonego profesora, o którym napisałeś - to ja uczę studentów - również tego co oznacza nieodpłatność. Przykro mi, że postrzegasz mnie jako niedouczoną.

Kolejna sprawa - tania demagogia - po pierwsze tania nie jestem :thumbup: po drugie, nie uprawiam demagogii. :lol:

Suwerenem nie jest jak słusznie zauważył Secesjonista Sejm ale Naród, zgodnie bowiem z art. 4 ust. 1 Konstytucji Władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu.

Na zakończenie - Dura lex sed lex przykro mi.

A teraz cieszmy się weekendem, ma być słonecznie, chociaż zimno:)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
euklides   

Euklidesie, przypadkiem znalazłam Twojąodpowiedź w tym wątku, dziękuję, że pochyliłeś się nad moimi słowami.

Aja z kolei dziękuję za zainteresowanie, nawet przypadkowe.

(…)

Przez Ciebie musiałam odnowić swoją wiedzę z pierwszego roku studiówprawniczych, o czym niżej. Jestem bowiem prawnikiem, o których tak miłopiszesz, ze komuś tam buty czyszczą...

Odnawianie wiedzy nie jest niczym złym ale trzeba tę wiedzę jeszcze pogłębiać. Mogłaby Szanowna Userka wrócić się jeszcze o rok, do klasy licealnej. Tam za sformułowanie„płacić nieodpłatnie” wyleciałoby się za drzwi.

(…)

Fakt nie tworzę prawa, ale korzystam z niego na co dzień i kiedyś, pytałam sięznajomych którzy pracują w ministerstwie - jak to jest, że przepisysą takie a nie inne. Dlaczego tworzycie takie prawo. I wiesz co miodpowiedzieli? Że ustawa która wychodzi z działu prawnego ministerstwa jestinną niż ustawa, którą przegłosowuje parlament. Posłowie i senatorowiezaczynają wprowadzać poprawki, nie licząc się z tym, że drobna zmiana możespowodować dużą komplikację I potem jest jak jest.

Co do znajomych to ja nie mam ich tak wysoko postawionych żeby byli w ministerstwie. Pozazdrościć i pogratulować, ale po tym co Szanowna Userka napisała to utwierdzam się w przekonaniu że idioci mogą trafić się wszędzie.

Mogę coś pomylić terminologicznie w moim wywodzie nie będąc prawnikiem. Dla mnie jednak oczywistym jest że aby prawo tworzone przez Zgromadzenie Narodowe było należytej jakości to musi być spełnionych kilka warunków. Po pierwsze takie ciało musi być wybrane uczciwie, czyli wolne od podejrzanych osobników które tym ciałem w manipulują, przeważnie nieudolnie, i sabotują jego prace. Wtedy jest ono zdolne porozumieć się i wyemanować projekt jakiejś potrzebnej ustawy.Przy czym ten projekt ustawy jest tworzony przez posłów którzy nie są prawnikami, chociaż mogą nimi być. Nie ma takiej grupy zawodowej która by pojadła wszystkie rozumy. Są potrzebni przedstawiciele wielu grup zawodowych i społecznych, inaczej nic mądrego się nie wymyśli i nie znajdzie się żadnego porozumienia. Produktem takiej debaty jest projekt ustawy (o ile się nie mylę to tak się to nazywa). Ten projekt ustawy idzie do prawników obsługujących sejm którzy robią tylko 3 rzeczy.

- Redagują przedłożony im projekt w języku prawniczym i zgodnie zprzyjętymi przez prawo formami i regułami.

-Sprawdzają czy projektowana ustawa nie wynika już z innych.

-Sprawdzają czy nie jest z nimi sprzeczna.

Nic więcej się od nich niewymaga.

Potej analizie ewentualnie przedkładają swoje uwagi posłom. Przy czym ów tekst prawniczy to nie jest żadna nowomowa typu „płacić nieodpłatnie” itp. Gdyby posłowie byli normalnymi ludźmi i ujrzeli że prawnicy sejmowi zredagowali ustawę tak jak te przytoczone przez Szanowną Userkę wyżej, to owi prawnicy poszliby zaraz na zasiłek i długo by niemogli znaleźć pracy, nawet jako wykwalifikowane czyścibuty. I ręczę że przyjęci na ich miejsce prawnicy, którzy dopiero co skończyli studia, napisaliby ją poprawnie.

Wiemna pewno że tak to wygląda we francuskiej tradycji prawnej. Oni tam też nie wzięli tego z powietrza.Wypracowali sobie te zasady na podstawie XVIII wiecznych doświadczeń, bo wiekXVIII obfitował u nich w różne zatargi ze światem prawniczym, szczególnie wlatach 1790-tych kiedy to ich Zgromadzenie Narodowe zostało opanowane przezpodejrzanych indywiduów którzy do wszelkich ustaw dopisywali poprawki do tego stopnia że takiej ustawy nie można było nigdzie wykorzystać albo można ją było interpretować w dowolny sposób. Wówczas to pojawiła się w owym Zgromadzeniu komisja zdaje się że nazywała się Legislacyjna która te ustawy tłumaczyła jakchciała, co dało jej ogromną władzę. Z tą komisją wiąże się najgorszy okresterroru, to właśnie z jej inicjatywy gilotyna niebywale przyspieszyła. Zresztą tych komisji w Zgromadzeniu było chyba ok. 20. W nich kryła się najbardziej despotyczna władza jaką można sobie wyobrazić. Iście diabelskim pomysłem byłfakt że ukrywała się w Zgromadzeniu Narodowym o którym głośno krzyczano że jestto ciało demokratyczne.

Wydaje mi się że my jesteśmy mniej więcej na tym etapie, który oni przeszli 200 lattemu.

(…)

Co do źródeł prawa art 87 Konstytucji stanowi:

Źródłami powszechnie obowiązującego prawaRzeczypospolitej Polskiej są: Konstytucja, ustawy, ratyfikowane umowymiędzynarodowe oraz rozporządzenia.

Źródłami powszechnie obowiązującego prawaRzeczypospolitej Polskiej są na obszarze działania organów, które je ustanowiły,akty prawa miejscowego.

Czyli masło maślane, w liceum też można było za to wylecieć za drzwi. Bo jak nazwaćokreślenie że źródłem prawa jest prawo. Po prostu ten 87 artykuł był uchwalonyprzez zmanipulowany, nafaszerowany różnymi [... ciach - proszę sobie darować tego typu określenia] sejm.

(…)

Co do niedouczonego profesora, o którym napisałeś - to jauczę studentów - również tego co oznacza nieodpłatność. Przykro mi, żepostrzegasz mnie jako niedouczoną.

Iczym tu się chwalić, że Szanowna Userka tłumaczy im z polskiego na polski? A wogóle czy o uszy Szanownej Userki otarło się gdzieś kiedyś coś o stanowieniuprawa? Jakoś na to odpowiedzi nie uzyskałem.

(…)

Kolejna sprawa - tania demagogia - po pierwsze tania nie jestem po drugie, nie uprawiam demagogii.

To jak nazwać te wyświechtane argumenty że uchwał sejmowych nie można stosować bo są źle napisane. Przecież nawet telewizyjni dziennikarze coraz rzadziej przytaczają ten argument. Są źle napisane po to bymógł je objaśniać ktoś pod telefonem tak jak mu to pasuje, możliwe że Szanownej Userki kolega w ministerstwie.

(…)

Suwerenem nie jest jak słusznie zauważył Secesjonista Sejm ale Naród, zgodniebowiem z art. 4 ust. 1 Konstytucji Władza zwierzchnia w RzeczypospolitejPolskiej należy do Narodu.

Tylko w jaki sposób ten Naród ma przejawiać swoją wolę (taka jest w końcu rolasuwerena). W czasach Tarkwiniusza owe 80 tysięcy obywateli można było zgromadzić na jakimś placu, a i tam musiała być jakaś procedura by wszyscy nie mówili na raz, stąd zresztą wzięła się nazwa Zgromadzenie Narodowe. Dzisiaj zgromadzenie 40 mln. obywateli gdziekolwiek jest niemożliwe i ich interesy powinien reprezentować sejm, zatem można go nazwać suwerenem.

(…)

Na zakończenie - Dura lex sed lex przykro mi.

A teraz cieszmy się weekendem, ma byćsłonecznie, chociaż zimno:)

Przyznam że nie wiem do czego się to odnosi. Wiadomości w telewizji oglądam mniej niż 15minut dziennie a i tak połowa z tego jest przeznaczona na płacze że prawo jest zbyt łagodne.

Edytowane przez secesjonista

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
fraszka   

Euklidesie, poziom agresji w Twoich wypowiedziach jest dla mnie za duży. Może jestem jako kobieta przewrażliwiona. A może nie. Nieważne. Przepraszam, ale wyłączam się z dyskusji z Tobą.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   

Fraszko, nie przejmuj się. Kolega euklides czasem lubi poudawać, że jest "macho". To mu podnosi samoocenę.

A w rzeczywistości to urocza, spokojna jak baranek osoba siedząca przed komputerem w nieco rozdeptanych kapciach.

A że czasem wypisuje bzdety typu:

Dzisiaj zgromadzenie 40 mln. obywateli gdziekolwiek jest niemożliwe i ich interesy powinienreprezentować sejm, zatem można go nazwać suwerenem.

które stoją w sprzeczności z Konstytucją RP (Rozdział 1 Artykuł 4 paragraf 1) "Władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu."

to można tylko wytłumaczyć otumanieniem spowodowanym wiosennym przesileniem.

Edytowane przez gregski

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

(...)

A wogóle czy o uszy Szanownej Userki otarło się gdzieś kiedyś coś o stanowieniuprawa?

(...)

O: "stanowieniuprawa" to mało komu się otarło, proponuję popracować mniej nad uszczypliwością a więcej nad umiejętnością posługiwania się spacją, która to umiejętność w całym wpisie mocno szwankuje.

A czy euklidesowi otarło się o uszy rozróżnienie pomiędzy "reprezentacją" a "suwerenem" i to tak bez odwoływania się do Tarkwiniusza a bardziej do znanych pism przedstawicieli współczesnych nauk politycznych?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
euklides   

(...)

A że czasem wypisuje bzdety typu:

które stoją w sprzeczności z Konstytucją RP (Rozdział 1 Artykuł 4 paragraf 1) "Władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu."

to można tylko wytłumaczyć otumanieniem spowodowanym wiosennym przesileniem.

Tylko jak ta władza zwierzchnia jest wykonywana? Bowiem na podstawie innych, powyższych postów, z konstytucji wynika że nie przy pomocy prawa bo źródłem prawa jest prawo a nie naród.

Zdaje się ze komuś marzy się ferowanie ludowej sprawiedliwości. Gratulacje!!! Do wrogów ludu należy brać się ostro!!!

To nie jest otumanianie? I to takie po którym można się nie doliczyc, w skrajnych przypadkach, paru milionow obywateli.

(...)

która to umiejętność w całym wpisie mocno szwankuje.

(...)

Zdaje się że szwankuje przede wszystkim na forum. Tamten tekst wkleiłem ze swego komputera, z poprawnymi spacjami.

A odwołuję się do Tytusa Liwiusza

Edytowane przez euklides

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
źródłem prawa jest prawo a nie naród.

Mowa była wyżej, że źródłami prawa powszechnie obowiązującego w RP na obszarze działania organów, które je ustanowiły, są akty prawa miejscowego. Konstrukcja tego przepisu konstytucji jest jak najbardziej prawidłowa i oddaje istotę prawa miejscowego. I trudno uznać, że to idem per idem, czy "masło maślane".

Jak już pisałem wyżej, pojęcie źródło prawa występuje w wielu znaczeniach. Wypowiadając się, warto pamiętać, które znaczenie mamy na myśli. Aktu normatywnego, czy np. źródła prawa w aspekcie instytucjonalnym, czy materialnym itp.

Zdaje się ze komuś marzy się ferowanie ludowej sprawiedliwości. Gratulacje!!! Do wrogów ludu należy brać się ostro!!!

To nie jest otumanianie? I to takie po którym można się nie doliczyc, w skrajnych przypadkach, paru milionow obywateli.

?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Względem prawników i całej legislatywy tworzących złe ustawy - jest wyjście.

Starożytni Grecy uważali, że pierwszym ludem, który stworzył pisany kodeks praw, to doryccy Lokrowie. Według przekazu Demostenesa, każdy kto chciał u tego ludu wystąpić z propozycją nowego prawa bądź zmiany starego, przedstawiał swoją koncepcję występując z pętlą wokół szyi.

W przypadku źle ocenionej zmiany, pętlę zaciskano...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Prawo w III RP nie może być dobre, bo wtedy nie dałoby się go ciągle poprawiać. A za poprawianie pracownicy ministerstw dostają premie. Więc poprawiają na wiosnę, by mieć na wakacje i na jesień, by mieć na narty.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
euklides   

Prawo w III RP nie może być dobre, bo wtedy niedałoby się go ciągle poprawiać. A za poprawianie pracownicy ministerstw dostająpremie. Więc poprawiają na wiosnę, by mieć na wakacje i na jesień, by mieć nanarty.

Z tymi nartami do bym nie przesadzał bo i gorzałkę też pewnie lubią. Ale dorzeczy.

Definicja władzy jest taka: „Władzę ma ten kto jest władny zmieniać prawo”. Zdaje się że to takiego właśnie nazywa się suwerenem. Bez niego się nie obejdzie bowiem żadne przepisy nigdy nie odzwierciedlą rzeczywistości. To jednak stawia takiego ponad prawem, czyli w niezwykle komfortowej sytuacji, a im prawo jest bardziej niejasne tym będzie dla niego lepiej bo będzie stale potrzebny. Dlatego w Polsce były reformy, są reformy i będą reformy, chyba że w końcu naród w jakiś sposób sobie z tym poradzi i sam stanie się suwerenem (czy to w ogóle możliwe?). Reformatorowi nie potrzeba zakładać pętli na szyję, można go/ich wkońcu powywozić taczką.

Teraz druga sprawa. Prawnicy nigdy nie nadawali się do reformowania prawa, czyli trzeba ich trzymać z daleka od reform i wszelkich interpretacji. Ci co dostają w naszych ministerstwach premie to tworzą tylko masło maślane i nowomowę.Określenie „płacić nieodpłatnie” można potraktować z pogardą jako przykład czyjegoś niedouczenia. Jest gorzej. W Urzędach Pracy na przykład funkcjonuje słowo „rozliczyć” w znaczeniu „zwrócić”.Ja sam padłem kiedyś ofiarą tej manipulacji i straciłem 1000 zł. Gdy się stawiałem i wyjaśniałem na podstawie słownika znaczenie tego słowa to panienka mnie zdruzgotała zadając pytanie: „A czytał pan ustawę?” Nie czytałem, więc odpowiedziałem że:„nie” wówczas ona: „A ja czytałam”, bynajmniej nie była prawniczką. I tysiąc złotych poszło się j…., pewnie na te premie w ministerstwie.

Teraz trochę historii. To że prawnicy nie nadają się do reformowania prawa zauważonow końcu XVIII wieku podczas Rewolucji Francuskiej. Wysunięto z tego wnioski i we francuskiej kulturze prawnej (pisałem już o tym) zmieniania prawa, a więc iwładzy, nie powierza się prawnikom. Prawnicy mają tylko 3 zadania:

- Zredagować poprawnie przedstawioną im ustawę

- Sprawdzić czy to o czym ta ustawa mówi nie jest już rozstrzygnięte w innychustawach.

- Sprawdzić czy nie jest sprzeczne z jakimiś innymi.

I to wszystko. Wątpię by we Francji prawnicy w ministerstwie dorabiali sobie w ten sposób co u nas do wyjazdu nanarty (czy na gorzałkę).

Od zmieniania prawa jest suweren, czyli Zgromadzenie Narodowe. Oczywiście musi ono być uczciwie wybrane bo inaczej zawsze znajdzie się ktoś kto wysunie argument że prawo jest nieważne bo np. wybory były sfałszowane.

W Ameryce ta nieufność do prawników idzie jeszcze dalej. Tocqueville pisze że u nich sędzia pokoju nie ma prawa być prawnikiem. Może co prawda zatrudnić prawnikówjako doradców i to wszystko, kiedy chce to ich wywala i po krzyku. Tocqueville opisywał co prawda XIX wieczną rzeczywistość, ale wcale bym się nie zdziwiłgdyby i dzisiaj tak było. (może ktoś coś wie?)

Teraz co do naszego Zgromadzenia Narodowego to widzę pewną analogię z francuskimZgromadzeniem Narodowym z końca XVIII wieku. Było w nim 16 komisji.Najważniejszą z nich była komisja legislacyjna, niezbędna, bowiem podejrzane indywidua jakie się znalazły w tym Zgromadzeniu wszelkie ustawy opatrywały tyloma poprawkami że te ustawy były nie do użytku. Ta komisja miała despotyczną wręcz władzę, większą niż istniejący równolegle KOP z Robespierrem na czele bo interpretowała prawo jak chciała i nigdy nikomu z jej członków włos nie spadł zgłowy, w przeciwieństwie do członków KOP. Po prostu cała despotyczna władza była ukryta w Zgromadzeniu Narodowym o którym krzyczano że reprezentuje lud i kto się mu (czyli komisji legislacyjnej w tym Zgromadzeniu) przeciwstawia jestwrogiem ludu. A z demokracją owe Zgromadzenie Narodowe nic wspólnego nie miało,oprócz nazwy.

U nas też jest pełno komisji sejmowych, ciekaw jestem czy jest komisja legislacyjna, to by mi trochę to i owo wyjaśniło.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Definicja władzy jest taka: „Władzę ma ten kto jest władny zmieniać prawo”. Zdaje się że to takiego właśnie nazywa się suwerenem.

(...)

A czyja to definicja i komu się tak "zdaje"?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli chodzi o stan prawa w Polsce, to wypada mi się zgodzić z głosami krytycznymi. Od około 30-35 lat jest coraz gorzej. Zmian w prawie jest coraz więcej i są one coraz gorszej jakości. Ładnie się to nazywa "inflacją prawa", mnie ładnie - "rozwolnieniem prawodawczym".

Natomiast kompletnie nie przekonują mnie tyleż zawiłe, co niejasne wywody Euklidesa odnośnie do związku zasady suwerenności narodu z jakością prawa i z nieufnością do prawników.

Teoretycznie można sobie wyobrazić prawo wysokiej jakości tworzone w dyktaturze, z udziałem dyktatora i dwóch "jego" prawników oraz beznadziejne prawo tworzone przez zgromadzenia ludowe (w rozumieniu odpowiedników szwajcarskich Landsgemeinde, a nie parlamentów), czyli najdoskonalszą chyba formę realizacji zasady suwerenności narodu.

Zresztą, przykład pierwszy z brzegu. Szereg przedwojennych rozporządzeń Prezydenta z mocą ustawy cieszył się dosyć wysoką oceną, jeżeli chodzi o "jakość prawną" (kodeks handlowy, kodeks zobowiązań, kodeks Makarewicza). A okoliczności przyjęcia tych aktów były cokolwiek mało demokratyczne i niezbyt zgodne z prawidłową realizacją zasady suwerenności narodu (po 1926 roku, po "wyborach brzeskich" - czyli ogólnie rzecz ujmując - w warunkach tężejącego autorytaryzmu).

Oczywiście, były i takie rozporządzenia Prezydenta Mościckiego, które na życzliwy komentarz nie zasługują - np. z dnia 17 czerwca 1934. w sprawie osób zagrażających bezpieczeństwu, spokojowi i porządkowi publicznemu (dot. obozu w Berezie Kartuskiej).

Problem dzisiejszy tkwi nie w jakieś niewłaściwej realizacji zasady suwerenności narodu w Polsce. Jest ona ujęta w prawie i realizowana - co do istoty - dokładnie tak, jak w innych krajach demokratycznych. Problem to niska kultura polityczna i prawna. Społeczeństwa jako takiego i - tym bardziej - jego "elyt". Na to jeszcze nakładają się "sukcesy edukacyjne" w ostatnich dziesięcioleciach.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
euklides   

A czyja to definicja i komu się tak "zdaje"?

To jest oczywiste. Żeby coś zmienić to trzeba mieć nad tym czymś władzę. Można coś zmieniać będąc mu podporządkowanym?. Żeby zmienić prawo to trzeba stać ponad prawem. Oczywiście że tu mamy problem bo taki stojący ponad prawem będzie chciał to wykorzystywać dla własnych korzyści

(...)

Problem dzisiejszy tkwi nie w jakieś niewłaściwej realizacji zasady suwerenności narodu w Polsce.

Jest ona ujęta w prawie i realizowana - co do istoty - dokładnie tak, jak w innych krajach demokratycznych.

Przyznam się że nie wiem jak zasada suwerenności jest dokładnie ujęta w innych krajach demokratycznych, pewnie w każdym trochę inaczej. Poza tym tego typu argumentacja jest już tak wyświechtana że można sobie chyba ją darować.

Poza tym jak można w prawie ująć i realizować coś co jest z natury ponad prawem, bo przecież suweren stoi ponad prawem. Ktoś przecież musi interpretować i reformować prawo.

Problem to niska kultura polityczna i prawna. Społeczeństwa jako takiego i - tym bardziej - jego "elyt". Na to jeszcze nakładają się "sukcesy edukacyjne" w ostatnich dziesięcioleciach.

Czyli, przyznaj Szanowny Użytkowniku. Społeczeństwo dzieli się na kulturalny establishment, reszta to warchoły, gawiedź i co tam jeszcze. Stara, gloszona od pół wieku prawda. Pogratulować talentów erystycznych którymi, jak mi się zdawało, prawnicy zawsze błyszczeli. A co do jakości prawa to sam Przyznajesz że w polsce piszą go prawnicy. Czyli że się do tego nie nadają.

(...)

Na to jeszcze nakładają się "sukcesy edukacyjne" w ostatnich dziesięcioleciach.

Żeby przestrzegać prawa to trzeba być wyedukowanym? Przyczyny jego lekceważenia widziałbym raczej gdzie indziej. Jak można szanować prawo stanowione przez sejm o którym zawsze powszechnie mowiono że jest wybrany na podstawie sfalszowanych wyborów. Przecież na ogól wszyscy sądzą że prawo jest stanowione przez sejm, ja też tak sądzilem dopóki nie zostałem postami Szanownego Użytkownika oświecony.

Edytowane przez euklides

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

To jest oczywiste. Żeby coś zmienić to trzeba mieć nad tym czymś władzę. Można coś zmieniać będąc mu podporządkowanym?. Żeby zmienić prawo to trzeba stać ponad prawem. Oczywiście że tu mamy problem bo taki stojący ponad prawem będzie chciał to wykorzystywać dla własnych korzyści

(...)

To nie jest oczywiste: że suweren to ten co tworzy prawo, zatem proszę jednak wskazać jacy to teoretycy prawa wskazują na takie definicje.

Ja ich znam, a euklides też?

"Można coś zmieniać będąc mu podporządkowanym?".

Jak najbardziej.

"Żeby zmienić prawo to trzeba stać ponad prawem".

Proszę wskazać trzy nazwiska politologów czy znawców prawa z XVII, XIX i XX wieku, którzy podali taką samą konstatację.

Z cytatami ich wypowiedzi w tym zakresie.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.