Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Jarpen Zigrin

Wyrok śmierci w imieniu Rzeczpospolitej Polskiej...

Rekomendowane odpowiedzi

Wolf   
W 1943 roku komendant główny AK T.Komorowski " Bór" wydał rozkaz nr 116/1 o zwalczaniu bandytyzmu. Mianem bandytów napiętnowano GL czy BCH.. Rozkaz stwierdzał , że działalność " bandytów godzi w nasze interesy' i zalecał " działac w kierunku likwidacji przywódców i agitatorów w bandach". W tym samym tonie wydała równierz odedzwe delegatóra rządu Londyńskiego stwierdzając m. in. " Organizatorzy, dowódcy, agitatorzy, oficerowie PPR i GL - to zdrajcy i agenci wroga.W praktyce wyroki śmierci wydawali dowódcy oddziałów AK. I nie było tu chyba rozpraw z prawdziwego zdarzenia, jak miało to być w teori. Takim przykładem jest rozkaz A.Hedy " Szarego"( AK )o rostrzelaniu L. Zawiszy " Brzoza" ( AK ), za przestępstwa, kradzież broni. Teoria swoje , a praktyka swoje.

Po pierwsze BCh nigdy w prasie AK/Delegatury

nie określano jako bandytów a trwały rozmowy o ich scaleniu z AK zakończone umową scaleniową podpisaną 30 maja 1943 .

Po drugie zgodnie z tym rozkazem "Bora" partyzantów radzieckich "jako takich" miano nie atakować i nie utrudniać im walk z Niemcami.

Rozkaz "Bora" a zwłaszcza ta wzmianka o "agitatorach" i likwidowaniu ich(a nie całych grup) w pierwszej kolejności był dwuznaczny i stwarzał pole do rozmaitej interpretacji -co przyznawał Rzepecki zwłaszcza w związku z tym jak oficjalnie w prasie AKowskiej określano podziemie proradzieckie i jak wyglądały rekwizycje/rabunki GL we dworach ziemiańskich.

Cała sprawa poruszona na arenie międzynarodowej i frontalne starcia zbrojne AK z partyzantką radziecką na ziemiach zabużańskich(głównie na Nowogródczyznie i Wileńszczyznie)gdzie wyjasniano sobie wzajemnie(z użyciem broni maszynowej) kto tu jest gospodarzem negatywnie zaważyła na zrzutach dla AK a na wniosku o zwiększenie zrzutów alianckich do Polski profesor Ciechanowski badający sprawy zrzutów alianckich znalazł odręczny dopisek oficera SOE "niestety nie wynaleziono dotychczas karabinu maszynowego,który zabijałby tylko Niemców nie zabijając Rosjan" .

Po trzecie-oficjalne potępienie w organie prasowym AK Biuletynie Informacyjnym akcji NSZ pod Borowem(którą na podstawie komunikatu lubelskiej AK o zlikwidowaniu 48 bandytów i 10 band rabunkowych początkowo błędnie przyjęto w GL jako akcję AK/względnie przeprowadzoną za zgodą władz AK i oficjalne oświadczenie generała "Bora " z 18 listopada 1943 opublikowane w Biuletynie Informacyjnym odżegujące się od akcji pod Borowem "Komendant Sił Zbrojnych w Kraju informuje ,że zostało z absolutną pewnością ustalone ,iż oddziały SIł Zbrojnych w Kraju nie mają nic wspólnego nie mają nic wspólnego z ohydnym wymordowaniem w dniu 5 sierpnia br. oddziału tzw Armii Ludowej pod Borowem w województwie lubelskim"

oznaczało ,że KG AK jesienią 1943 oficjalnie odżegnała się od walk bratobójczych(co ponownie-w 1944 powtórzył Biuletyn Informacyjny m.in w artykule "Ratujmy polską duszę" ) co zresztą spowodowało bardzo ostrą reakcję NSZ wyrażoną m.in w artykule Narodowe Siły Zbrojne potępione-Armia Ludowa uznana" a potem doprowadziło do jatki w BiP AK opanowanym jakoby według ONRowców przez "żydokomunę".

Edytowane przez Wolf

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
Dowódcę grupy porucznika Ryżego skazano i zlikwidowano

W przypadku "Ryżego" nie można zapominać jeszcze o sprawie Szweda i "Lasso".

Co do tych słów. Teoretycznie powinny być wypowiadane, jednak nie zawsze była taka możliwość. Jeśli udało się skazanego złapać samego w jakimś pomieszczeniu czy też bramie, to jasne. Ale kiedy trzeba było szybko działać na ulicy, zwyczajnie mogło zabraknąć czasu.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
1234   
Skazany w AK w lubelskim na karę śmierci za samowolną akcję przeciwko Niemcom oficer "Chrzestny" przeszedł sobie do BCh(a potem-do AL) itd itp.

Jak dla mnie pytanie brzmi: czy na pewno za ową akcję, czy tez przypadkiem za prokomunistyczną propagandę. Bo z BCh wyleciał właśnie za "prokomunizm", a AK na podobne wybryki patrzyła różnie - po sąsiedzku, podobna akcję przeprowadził niejaki ppor. Bohdan Zawadzki, ps. Orkan, tez ciekawa persona, był to ten sam kolo, który zastrzelił wojewódzkiego szefa kolportażu BCh /teoretycznie omyłkowo/, po wojnie współpracował z UB, ma na sumieniu zastrzelonego osobiście jednego członka AK/WiN. Oczywiście za wojenne numery włos mu z głowy nie spadł.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Wolf   
Jak dla mnie pytanie brzmi: czy na pewno za ową akcję, czy tez przypadkiem za prokomunistyczną propagandę. Bo z BCh wyleciał właśnie za "prokomunizm", a AK na podobne wybryki patrzyła różnie - po sąsiedzku, podobna akcję przeprowadził niejaki ppor. Bohdan Zawadzki, ps. Orkan, tez ciekawa persona, był to ten sam kolo, który zastrzelił wojewódzkiego szefa kolportażu BCh /teoretycznie omyłkowo/, po wojnie współpracował z UB, ma na sumieniu zastrzelonego osobiście jednego członka AK/WiN. Oczywiście za wojenne numery włos mu z głowy nie spadł.

Raczej za tę akcję(to najczęściej się podaje Wojskowy Sąd Specjalny AK -ponoć tak orzekł ) a nie za propagandę-AK w okresie okupacji niemieckiej raczej nie wariowała z dawaniem sądowych kaesów swoim własnym (swoim tzn zaprzysiężonym AKowcom) ludziom za prokomunistyczną propagandę nie wiem czy WSS w GG w okresie okupacji niemieckiej wydał jeden taki wyrok sądowy na AKowca (bo możnaby by wystrzelać np całą ściśle wspólpracującą wojskowo z AK SOB a i samo pojęcie było bardzo nieprecyzyjne i dawało elementom endecko-oenerowskim duże pola do popisu np w kwestii znacznej części BCh czy Rocha i radykalniejszej części PPS-WRN ) to raz .

Pacyna w owym AKowskim okresie swojego żywota nie miał kontaktu organizacyjnego z AL-nawiązał go ponownie w BCh,wówczas istotnie był już w kontakcie z AL -to dwa .

A propos rozwałek wojenno-powojennych i samowolnych akcji -"Chrzestny" w grudniu 1944 już w ramach Milicji Obywatelskiej dowodził zemstą /samowolką MO(za wystrzelanie posterunku MO) w Rzeszowskim przeciwko pozostałym w konspiracji AKowcom obarczonym odpowiedzialnością za ten posterunek -milicjanci złapali ponad 20 podejrzanych i z zemsty rozwalili 4 rzekomych winowajców kasacji posterunku w tym pewnego księdza-kapelana pozostajacej w konspiracji lokalnej AK (w 1944-1947 taka egzekucja to wielka rzadkość a w 1944 roku -wprost ewenement bo słaba wówczas władza traktowała wtedy rzymskokatolicki kler w rękawiczkach(przewodniczącym Wojewódzkiej Rady Narodowej w Rzeszowie i posłem do KRN był zresztą wówczas w 1944-1947 ksiądz Marian Borowiec-członek SL ) a i konspirujących księży nie rozwalała-unikano wówczas stosowania kar śmierci w stosunku do kleru) ."Chrzestny" napisał potem oficjalnie w meldunku że więzniowie uciekali,2 go napadło a że akurat z lasu zaatakowało dzielne MO podziemie to 2 aresztantów zastrzelił sam a 2 jego ludzie ...

Orientujesz się jaki on miał finalnie stopień w AK?

Facet zwiedził chyba z pół tuzina organizacji od ZWZ-poprzez GL a potem AK do BCh i potem do AL a finalnie(jeszcze w 1944 roku ) -trafił do MO .

Edytowane przez Wolf

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
1234   

Oficjalny powód to jedno, a faktyczny mógł być zupełnie inny. Był chyba zwykłym szeregowym, w BCh "zrobił się" majorem. I jeszcze dwie sprawy - tak się zastanawiałem, czy nie był w GL przed AK. A druga - czytałem ciekawy artykuł z lat 80-tych, zastępca Bolkowiaka miesza Pacyne z błotem i co ciekawe podaje, że przejął meldunek, w którym ten pisze, że prosi dowództwo AK o zluzowanie, bo jest zmęczony tępieniem komunistów, potem pismo wzywające do zabijania wściekłych psów z AK.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Witam! Zastanawiam się jak wyglądało już wykonywanie wyroków bezpośrednio po zakończeniu wojny. AK zostaje rozwiązane, powstają inne organizacje, które toczą teraz walkę z komunistami... Czy te słynne słowa..."wyrok śmierci w imieniu Rzeczpospolitej..." przestają obowiązywać? Czy może procedury uległy zmianie i władza sądownicza znajduje się w rękach konkretnych dowódców? Ostatnimi czasy zacząłem analizować działania powojennego podziemia niepodległościowego w moim regionie i zacząłem się na tym wszystkim myśleć. Zresztą nie biorąc nawet pod uwagę współpracujących z komunistami, nadal istniały przecież niebezpieczne tzw. bandy leśne, które terroryzowały ludność, których należało powstrzymać.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Jeszcze odnośnie okresu okupacji, fragment wspomnień Stanisława Aronsona "Ryśka" z OD "A":

Nasz oddział był bardzo zaangażowany w likwidacje. Nie bardzo lubię o tych sprawach mówić z paru powodów. Po pierwsze, my przeważnie nie wiedzieliśmy imiennie, na kogo jest wydany wyrok. Wiedzieli tylko ci, którzy dostali rozkaz wykonania go. W praktyce spust naciskali przeważnie Żbik z Cyganem lub Sońką. Akcja wyglądała tak: obserwacja przez parę dni na ulicy, gdzie obiekt mieszka, jak wygląda klatka schodowa, ile jest wejść itd. W likwidacji brało udział około 6-8 osób. Dwóch lub trzech wchodziło do mieszkania. Jeśli skazany mieszkał z rodziną, zamykali ich w oddzielnym pokoju, odczytywano wyrok sądu specjalnego, a następnie go wykonywano. Reszta chłopców chroniła klatkę schodową i ulicę.

Po drugie, jeśli znaliśmy nazwisko, to trzeba było mieć pewność, że pozostanie ono tajemnicą, że nikt z nas się nie wygada, żeby potem rodzina skazanego nie miała do nas pretensji, że wyrok był nieprawomocny. Tak się stało 50 lat później z ministrem Jerzym Wiatrem, który twierdził, iż jego ojca zlikwidowano nielegalnie. (...)

Do wykonywania wyroków dostaliśmy specjalną broń, rosyjski pistolet, zupełnie bezgłośny. Jego jedyna wada polegała na tym, że był szalenie wrażliwy. Najmniejsze dotkniecie cyngla i już wypuszczał kulę. Pewnego dnia szliśmy jedną z ulic Warszawy na akcję, pistolet miał w kieszeni Cygan. Szedł koło mnie i w pewnej chwili mówi, że się sam postrzelił i że dostał kulę w udo. Zawiadomił Żbika i akcję trzeba było odwołać.

Za: Bukalska P., Aronson S., Rysiek z KeDywu. Niezwykłe losy Stanisława Aronsona, Kraków 2009, s. 101.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Chyba umknęło to pytanie, albo ja nie doczytałem mianowicie pytałem, czy podczas egzekucji padała formułka, że "W imieniu Rzeczpospolitej zostałeś skazany na karę śmierci za zdradę ojczyzny". To była reguła, czy wyjątek?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Zdecydowanie umknęło Ci;) Post 17:

Co do tych słów. Teoretycznie powinny być wypowiadane, jednak nie zawsze była taka możliwość. Jeśli udało się skazanego złapać samego w jakimś pomieszczeniu czy też bramie, to jasne. Ale kiedy trzeba było szybko działać na ulicy, zwyczajnie mogło zabraknąć czasu.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Nie chodzi mi o praktykę, ale o teorię. Skoro PPP chciało działać w sposób absolutnie zgodny z prawem, i wymyśliła taką a nie inną procedurę, to konieczne wydaje się stworzenie furtki, umożliwiającej działanie w sytuacjach nagłych. Tylko jakoś bez sensu wydaje mi się, aby takie prawo miał mieć każdy d-ca. Wtedy bowiem cała ta procedura procedura, nie byłaby potrzebna. Jak już pisałem, rozkaz likwidacji bez zgody sądu mógł wydać d-ca Okręgu, plus zapewne d-ca KeDywu KG jak i poszczególnych Okręgów. Teraz pytanie, kto jeszcze?

Dziekan (były) Rady Adwokackiej w Warszawie, a w okresie okupacji szef Departamentu Sprawiedliwości Delegatury Rządu - Leon Nowodworski miał na ten przykład wiele obiekcji co do proponowanych form sądów specjalnych, a zwłaszcza wykonywania wyroków bez uprzedniego przesłuchania. Prezes Prokuraratorii Generalnej Stanisław Bukowiecki, pomimo wszelkich wad i zastrzeżeń, wyrażał się o projektach pozytywnie.

Regulamin sądów został opracowany przez Departament Sprawiedliwości i był przedstawiony na posiedzeniu PKP 10 V 1942 roku, w sumie do końca okupacji działało takich sądów dziesięć. Bazą była uchwała Komitetu Ministrów dla Spraw Kraju w Londynie z 16 IV 1940 r. (choć projekty z niej wynikające nie zostały zaakceptowane przez Ministerstwo Sprawiedliwość), jak i kodeks sądów kapturowych ZWZ, o czym można przeczytać w "Protokoły posiedzeń Komitetu dla Spraw Kraju" red. W. Grabski (cz. 1: 1939-1941, s208, 214-222)

Teraz pytanie, kto jeszcze?

Kierownik Walki Cywilnej.

Zaś każdy wyrok musiał być zatwierdzony przez okręgowego delegata rządu.

Następnie sprawa mogła trafić już na wokandę. Tam nie było ani prokuratora, ani sędziego, tylko trzyosobowy skład orzekający (przedwojenny sędzia Sądu Okręgowego plus dwóch sędziów audytorów). Ci mogli wydać jeden z trzech wyroków: skazujący (kara śmierci), uniewinniający bądź odraczający kontynuowanie sprawy do czasu zakończenia wojny.

To chyba stan idealny.

W KWC ustanowiono:

"Komplet sądzący składał się z trzech osób, w tym z reguły przewodniczący zawodowy sędzia lub osoba mająca kwalifikacje sędziowskie. Poza tym w rozprawie przed sądem specjalnym powinien brać udział prokurator i obrońca z urzędu"

/S. Korboński "W imieniu Rzeczypospolitej"/

Następnie wyrok trafiał do Komendanta Okręgu, który albo wyrok akceptował, i przekazywał grupie likwidacyjnej, albo odrzucał, z tym że wtedy sprawa trafiała do innego składu orzekającego, którego wyrok był ostateczny.

W przypadku KWC Albinosie nie był ostateczny.

Okręgowy delegat rządu mógł odmówić akceptacji wydanego wyroku, wtedy sprawa trafiała do ponownego rozpatrzenia bądź odkładana do rozstrzygnięcia po wojnie.

ad Jarpen Zigrin:

czy oprócz AK jakieś struktury podziemne miały do tego prawo? Jakie czyny kwalifikowały się pod podciągnięcie pod zdradę ojczyzny?

Gros wyroków zapadało w ramach sądów zorganizowanych w ramach Komitetu Walki Cywilnej, ZWZ zajmować się miał wyrokami we własnych szeregach.

Na ogół posiłkowano się artykułami 99-113 k.k. z 1932 roku i ustawami specjalnymi o szpiegostwie.

Wreszcie, czy chociażby w przybliżeniu można podać statystyki egzekucji i spraw jakie był procedowane?

Z prac sądów KWC wynika, że około 90% zostało oddalonych do rozpatrzenia po wojnie.

Wyroków śmierci wykonano około dwustu.

ad Wolf:

Każdy dowódca oddziału czy grupy o ile uważał to za konieczne/wskazane mógł nakazać likwidację -potem ewentualnie się usprawiedliwiał.

W KWC było trochę inaczej, Korboński wspomina tylko jeden przykład wykonania egzekucji zanim zapadł wyrok, chodziło o wójta, który jechał właśnie do Gestapo z listą członków podziemia na jego terenie.

Pierwsze wyroki:

Leon Święcicki wykonano: 15 II 1943 r.

Izydor Ossowski wykonano: 14 I 1943 r.

Franciszek Rutkowski wykonano: 18 III 1943 r.

Przykłady samosądów:

Tadeusz Wiczyński

Kazimierz Junosza-Stępowski

Edytowane przez secesjonista

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Wolf   

Junosza -Stępowski został zastrzelony przez niezidentyfikowaną grupę a chodziło prawdopodobnie o wykonanie wyroku na jego żonie za współpracę z Gestapo.

A opisywana procedura w lesie/podziemiu była raczej teorią niż praktyką.W praktyce rozkaz dokonania likwidacji mógł wydać każdy oficer.

Np w książce W Kedywie i w Burzy autor pisze iż oficer kontrwywiadu kilkakrotnie zlecał im likwidację jakiejś kobiety w Kielcach czego nie zrobili-była to jakas ciemna sprawa.

A to jak w lesie/podziemiu około niego wyglądały niektóre likwidacje mogę opisać-jednym słowem oficera wydany rozkaz likwidacji(prawdopodobnie przypadkowej osoby-żebraka )-wykonanie .

Edytowane przez Wolf

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Junosza -Stępowski został zastrzelony przez niezidentyfikowaną grupę a chodziło prawdopodobnie o wykonanie wyroku na jego żonie za współpracę z Gestapo.

Dlatego zwiemy to samosądem.

W czym problem?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Wolf   
Dlatego zwiemy to samosądem.

W czym problem?

Znam konkretne przypadki takich samosądów (i to nawet na członkach AK)dokonanych z rozkazu oficerów,które pozostały bez żadnych służbowych konsekwencji dla winowajców.Jak rozumiem rozmawiamy w tym wątku o czystej teorii-bo praktyka w lesie,w partyzantce była z reguły inna.Także w AK.

A oprócz AK były przecież i inne oddziały i inne organizacje.

Np dowódca oddziału BCh "Tomasz" opisuje że w zasadzie u nich o kaesach decydował dowódca oddziału.

Edytowane przez Wolf

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

ad Wolf:

To, że wchodzimy często w spór nie implikuje od razu, że jestem pozbawiony zdolności zdroworozsądkowego rozumowania ( :) ):

Jak rozumiem rozmawiamy w tym wątku o czystej teorii-bo praktyka w lesie,w partyzantce była z reguły inna.Także w AK.

Podany przeze mnie przypadek śmiertelnie ranionego Junoszy-Stępowskiego wskazuje właśnie na rozmijanie się teorii z praktyką.

W jego przypadku mamy ewidentnie do czynienia z samosądem:

Raz - zginął 5 VII 1943 r., a więc w czasie gdy funkcjonowały sądy.

Dwa - sąd raczej nie skazał by jego, czy jego żony na najwyższy wymiar kary, skoro powodem było: utrzymywanie stosunków towarzyskich z Niemcami. Również zajmowanie się przez jego żonę procederem wykupywania więźniów nie predestynowało jej do takiej kary.

Oboje kwalifikowali się co najwyżej do wyroków zasądzonych przez komisje sądzące KWC (KWP), czyli: upomnienie, nagana, czy infamia.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Fragment wywiadu Emila Marata i Michała Wójcika z Lucjanem Wiśniewskim "Sępem", likwidatorem z oddziału 993/W [E. Marat, M. Wójcik, Ptaki drapieżne. Historia Lucjana "Sępa" Wiśniewskiego, likwidatora z Kontrwywiadu AK, Kraków 2016, s. 178-179]:

[EM, MW] W wielu powojennych wspomnieniach mowa jest o likwidacjach, które zawsze poprzedzało przeczytanie wyroku. I na filmach też to widać. Był czas na czytanie całej sentencji: "W imieniu Rzeczypospolitej..."?

[LW] Nie, nie przypominam sobie. Ani razu. To jest tylko legenda.

[EM, MW] Przecież Stefan Korboński nawet zatytułować swoją książkę: "W imieniu Rzeczypospolitej..."

[LW] Nigdy nie było nawet takiego polecenia, żebyśmy skazanym na śmierć czytali sentencję wyroku Sądu Wojskowego czy Cywilnego. Nie było ani czasu, ani możliwości... Żadnego czytania wyroków nie było. Była taka jedna sytuacja, rzeczywiście, ale nie czytaliśmy wyroku "delikwentowi", tylko wytłumaczyliśmy jego żonie, że wykonujemy wyrok w imieniu Rzeczypospolitej...

Zaznaczmy jeszcze, że "Sęp" brał udział w ponad 50 akcjach tego typu (w 993/W, ale i w pułku AK "Garłuch").

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.