Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Albinos

Czy w Polsce jest za mało historyków?

Rekomendowane odpowiedzi

Albinos   

Czytając dzisiaj zapis rozmowy między grupą, jakby nie patrzeć, wybitnych historyków, natrafiłem na kilka ciekawych wypowiedzi (odpowiednio prof. Tomasz Szarota i prof. Andrzej Paczkowski):

TS: Grozi nam, że na poważną międzynarodową konferencję dotyczącą lat wojny i okupacji Polska nie będzie miała praktycznie kogo posłać, gdyż tematy te nikogo u nas nie interesują.

AP: Mogę odpowiedzieć na pytanie, dlaczego nie ma w Polsce instytutu badania dziejów PRL. Bośmy z Krystyną Kersten postanowili, że nie założymy takiego instytutu, a nikomu innemu tego nie zaproponowano. Stwierdziliśmy, że takie instytucjonalne kawałkowanie historii jest niedobre. To może się sprawdzić tam, gdzie są ogromne rzesze historyków i trzeba ich jakoś pogrupować. A w Polsce w ogóle historyków licencjonowanych na najwyższym poziomie, czyli z habilitacjami, jest tysiąc i jeszcze mamy ich dzielić?

Za: http://www.rp.pl/artykul/9159,126064.html [dostęp na 9.10.2009 r.]

Czy faktycznie jest u nas tak źle? Czy istotnie mamy za mało historyków? Jak wygląda aktualnie rozłożenie zainteresowań polskich historyków, jeśli chodzi o tematykę, jakie obszary są przez nich nie poruszane?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tofik   

Prof. Paczkowski nieco nie docenił polskich historyków, baza nauka-polska.pl zawiera nazwiska prawie 2000 historyków (doktorów habilitowanych i profesorów - nie wliczam magistrów i doktorów bez habilitacji). Tych faktycznie jest prawdopodobnie jeszcze więcej, może ok. 2500, ale jak sądzę, profesorowi nie chodziło o dokładny szacunek. Zgadzam się z nim natomiast co do tego, że tworzenie martwych instytutów mija się z celem.

Czy powinniśmy się przejmować niewielką liczbą historyków? Niekoniecznie, wolę dziesięciu dobrych niż stu słabych. Pozostaje liczyć tylko na to, że uda się "wynaleźć" młodych, nowych autorów, którzy godnie zastąpiliby starszą gwardię. Niestety, większość roboty spoczywa głównie na Warszawie, a dokładniej na Marcinie Kuli (uczniowie wymienieni w rozmowie) i śp. Jaremie Maciszewskim oraz Mirosławie Nagielskim (m.in. Konrad Bobiatyński, Tomasz Bohun, Anna Czekaj; patrząc na liczbę magisterek powstałych na seminarium Maciszewskiego nie można wyjść z podziwu, co do liczby wychowanych przez niego naprawdę dobrych historyków), którzy w dziedzinie wychowywania młodych autorów robią chyba najwięcej.

I jeszcze jedno, narzekanie na to, że dzisiejsi polscy historycy nie potrafią zainteresować tematem tak jak Paweł Jasienica i Norman Davies, mija się z celem. Co nam po rozpowszechnianiu historii w mocno skrzywionym zwierciadle, co obydwaj panowie niestety prezentują?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Narya   

Nie jest tak źle z polską nauką historyczną (ostatni zjazd PTH w Olsztynie jest tego najlepszym dowodem!). To prawda, największą popularnością cieszą się czasy nowożytne, później są stulecia XIX i XX, a na samym końcu starożytność i średniowiecze (nie rozumiem tego, z wszystkich epok to średniowiecze jest najciekawsze, ale to mój pogląd ^^' - przynajmniej mało konkurencji jest :> ). Odnotowałem jednak ostatnio żywsze zainteresowanie nieco właśnie średniowieczem. Na pewno w wyniku lobbingu świata nauki, polityki i mediów na czoło w badaniach naukowych wysuwa się historia społeczna (choć co do starszych epok, przedstatystycznych, to nadal z nią marnie). Na szczęście (cieszy mnie to, bo wolę pluralizm ośrodków naukowych) Warszawa traci powoli swój monopol naukowy na rzecz Krakowa, Poznania, Gdańska czy Wrocławia (Kraków zawsze dzielnie się trzyma tutaj ^^ ), mimo że media zwykle ograniczają się do zapraszania naukowców z Warszawy (pewnie z lenistwa, bo im się nie chce gdzie indziej pojechać - dziennikarzom). Faktycznie do okresu PRL nie bardzo widzę historyków (jedyne co mi się rysuje to publicyści i historycy ośrodka Karta i "Pamięć i tożsamość" p.red. prof. Suleji). O właśnie! Wybitny profesor od historii powojennej, polskiej - prof. Suleja.

Tofiku, nie zgodzę się z tobą co poważnego znaczenia dla nauki historycznej w Polsce Warszawy. Jest mnóstwo historyków bardzo dobrych do każdej z epok różnych ośrodków naukowych.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tofik   
Tofiku, nie zgodzę się z tobą co poważnego znaczenia dla nauki historycznej w Polsce Warszawy. Jest mnóstwo historyków bardzo dobrych do każdej z epok różnych ośrodków naukowych.

Porównaj sobie ilu dobrych historyków wyszło z Warszawy, a ilu z Krakowa, Zielonej Góry, Torunia, itd.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Gnome   

Tofik uważaj bo się obrażę, z Krakowa wyszło wielu b. dobrych historyków.

Jeżeli spojrzeć na dokonania ostatnich lat to ostatecznie Wielka Historia Polski i Wielka Historia Powszechna to działo historyków związanych UJ i PAU, no i Historia Polski od średniowiecza jak na razie do 1945 r. to godny następca "trojaczków".

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tofik   

Wyszło - może, ale sam przypominam sobie tylko Stanisława Grzybowskiego i Andrzeja Chwalbę (?).

Tyle, że z Warszawy cały czas wychodzą. Jeśli miałbym jakieś miasto posadzić za Warszawą to chyba albo Toruń albo Poznań, no ale każdy ocenia wg własnego widzimisię.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Gnome   

Tofik nie wierzę, że nie słyszałeś o (nie)sławnym prof. Szczurze, prof. Sroce, czy w końcu o prof. Ożogu (średniowiecze), bo zacznę się o Ciebie martwić.

A w ramach poznawania kadry IH UJ http://jazon.hist.uj.edu.pl/ih/zaklady.html

Warszawa nie wydała ostatnio żadnej przekrojowej syntezy dziejów o ile się nie mylę (Albinosie jak to jest?), Tofiku polecam zapoznać się z pracami które wymieniłem, może zmienisz zdanie.

P.S. Oczywiście nie kwestionuję supremacji UW w dziedzinie historii, ale stolicy coś się należy ;).

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Jakby nie patrzeć, pojawiła się w tym roku praca prof. Augustyniak odnośnie historii Polski nowożytnej. Prof. Ziółkowski napisał podręcznik do historii starożytnej (nie wiem tylko, czy już się ukazał, czy niedługo), a dr Wolicki i dr Węcowski opracowali drugi tom dzieła prof. Wipszyckiej i prof. Bravo, książki-legendy.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Gnome   

No i dlatego liczyłem na Ciebie Albinosie, było nie było masz informacje z pierwszej ręki.

A swoją drogą to z jakich podręczników korzystacie np. czy z Historii Polski, Szczura, Markiewicza, Chwalby, Brzozy i Sowy?.

Bo jakoś nigdy się nad tym nie zastanawiałem ;).

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tofik   
Tofik nie wierzę, że nie słyszałeś o (nie)sławnym prof. Szczurze, prof. Sroce, czy w końcu o prof. Ożogu (średniowiecze), bo zacznę się o Ciebie martwić.

Tak się zastanawiam, czy zauważyłeś, że ja piszę o młodych historykach?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Jak w tym roku zapisywałem się na egzamin ze średniowiecza do prof. Gawlasa, polecał głównie Wyrozumskiego i Manteuffela, ale to być może wynikało z faktu, że zdawałem egzamin na B, czyli teoretycznie z mniejszą ilością materiału. Na poziomie A kolega miał jeszcze Szczura i Zientarę. Co do nowożytnej, u prof. Nagielskiego na A miałem Markiewicz (choć podejrzewam, że niedługo zaczną to zastępować pracą prof. Augustyniak), Rostworowskiego i Wójcika. Ze starożytnej to tradycyjnie "trojaczki", Ziółkowski, dwa tomy Wipszycka&Bravo, choć nie zdziwię się, jak teraz pierwszy rok dostanie wszystkie trzy tomy. Co do prac Chwalby, Brzozy i Sowy, to niemal na pewno jest Chwalba, co do pozostałych dwóch nie orientuję się.

Niemniej wydaje mi się, że takie licytowanie się, który ośrodek wydał więcej naukowców, a na którym powstaje ileś tam podręczników, nie ma większego sensu. Każdy ma swoich specjalistów, każdy jest dobry w czym innym. Jakie to ma znaczenie, skąd jest więcej autorów podręczników? Jakiś czas temu "Wprost" i bodajże "Polityka", przeprowadziły coś w rodzaju badań nad stanem polskiej nauki. Wynikało z nich, że jest krótko mówiąc źle. Stosunek wyjeżdżających na Erasmusa itp., do tych, którzy przyjeżdżają do nas, jest bardzo niekorzystny (czyt. więcej ludzi z Polski wyjeżdża na inne uczelnie, niż do nas przyjeżdża). Do tego ilość polskich naukowców cytowana za granicą, jest naprawdę niewielka. Niestety nie wiem, jak to się ma do samej historii, ale w świetle tego, co powiedział prof. Szarota, boję się, że historia wpisuje się w ten nieciekawy obraz. Jasne, historia Polski, ciężko aby nasi naukowcy nie byli jakoś tam cytowani czy "wykorzystywani" za granicą. Ale już tematy, którymi zajmują się wszyscy? Tutaj trzeba się zastanowić, czy mamy kogo posłać na taką międzynarodową konferencję nt. historii społecznej starożytnego Rzymu, czy też Europy okresu dajmy na to Wilhelma Zdobywcy?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Gnome   

Tofiku młodzi też piszą, zresztą inaczej się nie da, dzięki zmianom w ustawie o szkolnictwie wyższym aby utrzymać się na uczelni należy publikować , skończyły się czasy siedzenia i nic nie robienia po doktoracie.

Albinosie nie wspominaj mi o Zientarze, koszmar. Co do Markiewicza to nie wiem czy go zastąpią bo ten podręcznik zaczyna się w 1492 r. a książka Augustyniaka to 1572 r. bodajże. Wójcik i Rostworowski wiecznie żywi ;).

A Prof. Brzoza i doc. Sowa "popełnili" Historię Polskie 1918-1945 ale może na UW obowiązuje coś innego.

P.S. Oczywiście masz Albinosie rację, nie ma co się licytować. Stan naszej nauki w tym historii na tle innych krajów nie przedstawia się najlepiej, żeby nie powiedzieć, że przedstawia się źle. Tyle tylko, że czemu się dziwić skoro najlepsi wyjeżdżają często tam gdzie lepiej płacą i mają po prostu lepsze warunki pracy.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Jak tylko dowiem się, co obowiązuje na egzaminie z XX wieku, nie omieszkam Cię poinformować;)

Albinosie nie wspominaj mi o Zientarze, koszmar. Co do Markiewicza to nie wiem czy go zastąpią bo ten podręcznik zaczyna się w 1492 r. a książka Augustyniaka to 1572 r. bodajże. Wójcik i Rostworowski wiecznie żywi wink.gif.

Zientara fakt, na szczęście zostałem zwolniony z obowiązku czytania całości. Markiewicz od lat króluje, ale coś mi się obiło o uszy, że niektórzy chcą coś w tym zakresie zmienić. Się zobaczy jeszcze. Wójcika wspominam bardzo miło, Rostworowskiego ciut gorzej... Gdyby nie on, pewnie skończyłbym egzamin z nowożytnej na 5, a tak musiałem zadowolić się 4. Ale to może dlatego, że średnio się z nim zapoznałem. Niemniej nie ukrywam, że jakoś wolę do egzaminu czytać monografie. Choć to może wynika z faktu mojego zapatrzenia na prof. Kulę (do którego szczęśliwie udało mi się trafić na seminarium), który nie należy do zwolenników wkuwania czegokolwiek na pamięć.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tofik   
Tofiku młodzi też piszą

To wymień jakichś. Na tyle dobrych, by mogli się równać z tymi warszawskimi wymienionymi przeze mnie.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Narya   

Albinosie, podręcznik Manteuffla nadaje się już do archiwum i dla historiografów. Dziwię się, że wciąż jeszcze wydaje się go (kolejne edycje to wyłapywanie kolejnych błędów i aktualizacje kolejnych wątków). Manteuffel był wielkim historykiem i czego dokonał nie sposób mu odmówić, ale to przeszłość. Dzisiaj są nowsze podręczniki, które o wiele lepiej ujmują w sposób syntetyczny średniowiecze, najnowsza np. synteza S. Kwiatkowskiego. Z starożytności, tak, nieśmiertelne "trojaczki" (widzę że to określenie znają wszyscy studenci historii i wiedzą o co chodzi ^^).

Sporo się dzieje na rynku książek historycznych poświęconych średniowieczu (aż mnie to dziwi ale i cieszy^^). Jakiś boom na średniowiecze (i starożytność przy okazji)? ;P

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.