Skocz do zawartości

piterzx

Moderator
  • Zawartość

    1,527
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez piterzx


  1. Potrzeba nam poczekać zatem na odpowiedź Korneliusza.

    Raczej już się nie doczekamy... M.in dlatego temat podbijam.

    Zapraszam do dyskusji. Mnie w szczególności interesuje pogląd na znaczenie bitwy ostrołęckiej, bowiem nie ukrywam, że powszechnie zwykło się ją przyjmować jako moment przełomowy, klęskę, przesilenie, etc. Tylko czy w rzeczywistości to ta bitwa spowodowała klęskę w ścisłym tego słowa znaczeniu?

    poza krytyczną opinią wyrażoną w memuarach Prądzyńskiego

    Prądzyńskiemu też w pewnych miejscach można wiele zarzucić, zaś jego pamiętniki nie zawsze wyrażają całą prawdę...

    ostrzegł u byłego Wodza Polskiego, zupełny brak "zmysłu logicznego"

    Co mnie zupełnie nie dziwi :D Ten pan nadawał się do ścisłego wykonywania rozkazów i dowodzenia (w stopniu nie wymagającym jakiejś znaczącej inwencji) większym oddziałem wojska, ale nie samodzielnym oddziałem, a już z całą pewnością nie armią.

    Dobra, mniejsza ze Skrzyneckim, bo znowu wyjdzie, że mam jakąś manię na jego punkcie. W każdym razie to zupełnie inny temat.

    a dumni generałowie postanowili zbuntować się akurat w momencie, w którym mogliśmyszarżą zdziesiątkować siły ruskich

    Albo ja jakieś inne źródła czytałem, albo takie coś nie miało miejsca nad Narwią... No ale ok. W każdym razie mogę się tym posłużyć jako pretekstem, bowiem pobijając wątek chciałem rozważyć jeszcze jedną kwestię - otóż, czy sądzicie, że pod Ostrołęką byliśmy bez żadnych szans? No i czyją winą jest owa klęska...?

    Pozdrawiam


  2. Czy prace zostają później przesyłane do naszych nauczycieli, czy nie mają oni do nich wglądu?

    Nie. Kiedyś uczestnik też nie miał, teraz powinno być podobnie.

    Czy ktoś pamięta może jakie tematy występowały w ostatnim czasie na wojewódzkich etapach

    https://forum.historia.org.pl/topic/2039-olimpiada-historyczna-ogolnie/

    https://forum.historia.org.pl/topic/4401-olimpiada-historyczna-20072008/

    https://forum.historia.org.pl/topic/7165-olimpiada-historyczna-20082009/

    https://forum.historia.org.pl/topic/10246-olimpiada-historyczna-20092010/

    https://forum.historia.org.pl/topic/12047-olimpiada-historyczna-20102011/

    czy mogą się one powtórzyć i w tym roku?

    Często się coś powtarza (nie dokładnie w takiej samej formie, ale zbliżonej). Dodatkowo jeśli np. coś było na ustnym w kartkach może być teraz na pisemnym, albo z III etapu coś przeniosą przerobione do II. Jednak nie liczyłbym tylko na to i przygotowywał się ze wszystkiego.

    małe pytanie - czy na 2 etapie wyznaczona jest ilość stron do zapisania? czy każdy pisze, ile uważa?

    Oficjalnie ile się chce, w praktyce nie mniej niż 2-3 (górnego pułapu nie ma).

    komisji nikt nie potrafi podłapać i nikt nie wie, czego się można spodziewać

    To prawda, chociaż nie demonizujmy - często da radę coś wygrać dobrą gadką. Choć tutaj trzeba farta w temacie, który się wylosuje i farta w prowadzących. Np. ja raz wylosowałem temat odnośnie sprawy polskiej za Napoleona, rozmowa zeszła potem na powstanie listopadowe (ci co mnie znają wiedzą co to znaczy), a że w lekturach miałem "Napoleona" Zahorskiego to pytania z lektur dotyczyły praktycznie tylko tej książki i postaci, ponieważ trafiłem na napoleonistę - fascynata. Ale to jest zawsze loteria. Szykuj się na wszystko. Tematy są a'la pisemne, pytania - mogą być o wszystko (niekoniecznie nawet dotyczące tego o czym Ty mówisz) i w dowolnej formie.

    Pozdrawiam


  3. Egzaminator podczas odpowiedzi mówił, żebym pomijał szczegóły (bo "widzę, że pan wie")

    Nigdy, ale to nigdy takimi słowami się nie sugeruj (chyba, że powtórzą to już któryś z kolei raz), tak samo, jak wchodzą Ci w słowo i chcą przerwać, mów dalej i pokazuj non stop, że wiesz. To jest niezawodny sposób, trzeba się trochę postawić :)

    stosunków z Marksem nie miewam i nie miałem

    Toś zdrowy chłop secesjonisto :)


  4. Dokładnie, po spisie lektur nie spodziewałem się takiego tematu.

    Jako stary olimpijczyk (a jako stary złośliwiec tym bardziej) muszę się wtrącić - niestety, z OH już tak jest, że nie można się sugerować spisami literatury, czy innymi tego typu rzeczami. Wszelkie spisy są wyłącznie poglądowe i jak wiele z tych książeczek można by sobie do olimpiady spokojnie odpuścić, tak wielu też na niej brakuje. Ale to jest tylko i wyłącznie poglądowo. Aha, taka mała moja rada - nie wiem jak jest teraz, ale kiedyś, byliśmy pytani na ustnym wojewódzkim m.in. z badawczych i zauważyłem, że wielu egzaminatorów i sprawdzających bardzo lubi posługiwanie się "niestandardowymi" książkami i dokumentami w pracy badawczej (i nie tylko)...

    Pozdrawiam


  5. Jak w marcu?Coś nie zrozumiałeś.

    Ja bym się skupił na tym: "W 1834 roku w marcu w Rosji". IMHO to wszystko wyjaśnia - w Rosji panują trochę inne od naszych warunki pogodowe, zimy też są "ociupinkę" inne, ich czas trwania również (co prawda to zależy od rejonu, ale sądząc po dystansie 400km od Petersburga, transport odbywał się w chłodniejszych rejonach)...


  6. Widziałem już gdzieś wcześniej ten symbol (bardziej jednak na żywo niż w literaturze). Szukałem w swoich zbiorach i nie bardzo mogę cokolwiek na ten temat znaleźć. Możliwe (choć mówię od razu, że to tylko moje spekulacje oparte tylko na mglistym skojarzeniu z czymś co widziałem wcześniej), że to jeden z symboli wolnomularskich. Z drugiej jednak strony może to być po prostu jakiś monogram, czy bardziej znak organizacji/instytucji... Może koledzy będą mieli jakieś dane na ten temat.


  7. To i ja dorzucę swoje 3 grosze... Bardzo często psioczy się na nauczycieli, jacy to są źli i niedobrzy i jak to oni nic nie umieją, a jeszcze mniej uczą. Otóż guzik prawda. W większości (bo oczywiście nie mówię, że zawsze) jest niestety tak, że uczniowie sami sobie olewają i albo liczą na korepetycje, albo jeszcze lepiej - że korepetytor samą swoją obecnością w cudowny sposób wleje im tą wiedzę do głowy. I w tym momencie wiem co mówię, bowiem przez kilka lat, zanim jeszcze nie poszedłem wyraźnie w stronę informatyki zarabiałem udzielając korepetycji i naprawdę wrażenia mam różne, ale przeważnie wyglądało to tak, jak napisałem powyżej.


  8. czy ktoś ma informacje dotyczące Związku powstańców śląskich

    Polecam:

    Temat przenoszę do działu pomocowego.


  9. Czyli harem to tylko kobiecy " związek " tak ?

    Skoro w haremie mieszkały żony (tudzież nałożnice) np. sułtana to chyba raczej samo przez się wyklucza udział w nim mężczyzn... Poza tym harem to nie "związek".


  10. Moi Drodzy, ja bym Was jednak prosił, aby trzymać się tematu i nie off topować. Wątek dotyczy postaci Juliana Marchlewskiego, więc proszę o zaprzestanie/przeniesienie do innych wątków rozmów na inne tematy. Do dyskusji zaś na temat zapraszam i zachęcam, bo temat interesujący.


  11. pisząc że Marchlewski obraziłby się, gdyby nazwać go patriotą, wykazujesz że nie znasz dokładnie jego poglądów i biografii.

    Po jednym moim poście wnosisz, że nie posiadam wystarczającej wiedzy? Jasno(czarno)widzenie, czy co? Otóż, choć nie jestem alfą i omegą, ani też żadnym specjalistą, to zapewniam Kolegę, że jakąś tam wiedzę posiadam. Książkę, którą podałeś również znam.

    Dlaczego napisałem obrazowo, że mógłby się obrazić? Bowiem patriotyzm w klasycznym ujęciu był przez SDKPiL i samego Marchlewskiego rozumiany jako "nacjonalizm", jako coś szkodliwego. Pokazuje to dobitnie cytat z "La petite republique" z 1900 r. gdzie pisał, że przez niepodległość do socjalizmu chcą dojść ludzie o " tendencjach nacjonalistycznych".

    Sprawy Polski i Polaków były zawsze mu bliskie.

    A tego nigdy nie zaprzeczałem. Ale to nie znaczy, że był patriotą. Polska była mu o niebo bliższa niż Róży Luksemburg, czy Feliksowi Dzierżyńskiemu (z którymi swoją drogą chętnie współpracował), co nie oznacza, że był proniepodległościowcem. Do tego jeszcze droga daleka.

    Tak na przykład w więzieniu Hausvogtei przetłumaczył pamiętniki Paska na język niemiecki, przymierzał się także do spisania dziejów Polski z marksistowskiego punktu widzenia.

    Ok, ale to nie świadczy o tym, że był patriotą.

    Co do tego, że Marchlewski "nie chciał" niepodległej Polski polecam założony przeze mnie temat: http://forum.histori...879#entry193879

    W poście początkowym zacytowałem opinię Marchlewskiego na ten temat.

    Zacytowałeś, ale ona nie świadczy o tym, że Marchlewski chciał niepodległości Polski, choć owszem, o niepodległości jest mowa. Jak sam powiedziałeś, Marchlewski widział niepodległość inaczej i to jak ją widział nie przeszkadzało mu popierać, firmować i bronić poglądów Luksemburg. Można to porównać do Lenina, który jak najbardziej, widział możliwość niepodległości (czy bardziej "niepodległości") Polski i innych narodów, ale pod jednym warunkiem - jeśli byliby rządzeni przez komunistów, którymi kierowałyby dyrektywy z Moskwy.

    Powiesz, że Marchlewski miał inne poglądy niż Luksemburg czy Dzierżyński. Miał, ale co z tego, skoro swoją twarzą firmował, popierał i podbudowywał ich poglądy? Więcej nawet w 1896 roku w Londynie, na kongresie Międzynarodówki bronił antypolskich tez Róży. A to, że bronił ich niemrawo i z ociąganiem (o co miała później trochę pretensji do niego) cóż z tego?! Bronił wszakże i firmował swoją osobą. A co się działo w jego wnętrzu? Ja nie wiem i śmiem twierdzić, że nie tylko Ty, ale i nikt inny nie wie. Dlatego napisałem, że abstrahuję od jego pobudek i rozterek wewnętrznych. Fakt faktem - głosił co głosił i robił co robił. W liście do Katuskiego (12.12.1896) pisał o swych dwóch artykułach o Polsce, iż "artykuły nie zawierają w ogóle żadnej polemiki w «kwestii polskiej»".

    Co było napisane w uchwale z III Zjazdu SDKPiL (29 listopada 1901 r)? Takie słowa: "V. W sprawie niepodległości Polski i Litwy.

    Uznając najzupełniej zasadę niepodległości narodowej, lecz wychodząc z założenia, że uzyskanie tej niepodległości zależy od stosunków ekonomicznych w danym kraju i w danym okresie historycznym, Zjazd zgodnie z dotychczasowym zapatrywaniem partji uważa uzyskanie niepodległości Polski i Litwy w bliskiej przyszłości za niemożliwe ..."

    Powiesz, że chodzi tylko o bliską przyszłość. Ok. To zarzućmy sprawozdanie wcześniejsze (protokół z I Zjazdu SDKP; 11.03.1894): " I Zjazd SDKP, uznając walkę z uciskiem narodowościowym, jak i z wszelką inną formą ucisku, za niezbędną i możliwą w obrębie swego ogólnego politycznego programu, uważa jednocześnie program odbudowania Polski za zupełne wyrzeczenie się w naszych warunkach skutecznej walki politycznej i za oddalenie się od celów proletariatu, jak ostatecznych, tak i najbliższych".

    Marchlewski wobec tego nie protestował, nie oponował. Co więcej, zgadzał się. Jedynym głosem sprzeciwu ws. kwestii polskiej i poglądów grupy Luksemburg był ten na kongresie Międzynarodówki z '93 i dotyczył nie zjazdów programowych, lecz tekstu w "Sprawie Robotniczej".

    Członkowie Polrewkomu nie zdradzili Polski. Uważali, że powstałe kapitalistyczne państwo nie jest rzeczywistym reprezentantem ludu pracującego. Uważali, że tylko socjalizm może zapewnić bezpieczny byt narodowy.

    Nie zdradzili, na podobnej zasadzie, jak Branicki, Potocki i Rzewuski nie zdradzili Polski w XVIII wieku. Mieli inną wizję, niestety, a to że przyszli na bagnetach Armii Czerwonej i wprowadzać chcieli ustrój uzależniający ściśle Polskę od Rosji, no to trudno. To tylko taki skutek uboczny ich ideałów? Nic z tego. Zdradzili Polskę właśnie tym i ich poglądy i chęci tego w żaden sposób nie usprawiedliwiają. Jak to mówią "dobrymi chęciami...".

    Pobudki, które kierowały Marchlewskim, Próchniakiem i innymi były szlachetne.

    Dzierżyńskim i jego czekistami też?

    Pisał z resztą Marchlewski, iż "nigdy nie mieliśmy zamiaru podżegać do wojny w tym celu, by siłą zbrojną krzewić nasze idee." Pisał, że "nie ma to nic absolutnie wspólnego ze zbrojnym wkroczeniem armii czerwonej na ziemię polską. Tego nie chcą ani komuniści w Polsce, ani my, komuniści Polacy w Rosji, ani też partia rosyjska." No ale oczywiście (jak to zawsze z Rosją bywało) przecież oni się muszą tylko bronić przed Polakami i naszą zarazą: "Jeżeli armia polska nacierać będzie w dalszym ciągu, to obrona wymagać może, że armia czerwona zmuszona będzie, ścigając przeciwnika, wkraczać na terytorium polskie" i dalej "ze strony rosyjskiej uczyniono wszystko, co było możebne, by uniknąć dalszego krwi rozlewu" (09.02.1920 "Chwila przełomu" [w:] "Trybuna Komunistyczna" nr 1(15)). Można powiedzieć, że bolszewicy chcieli pokoju i prowadzili rokowania pełni miłości (podobnie z resztą jak szerzyli miłość dla białych generałów), ale do rozprawy z Polską parli i pokój był tylko wybiegiem. Może Marchlewski o tym nie wiedział, nie przeczę, ale wiedział z pewnością (jako uczestnik rewolucji) co działo się w samej Rosji, więc wiedział, że tak samo będzie się działo w Polsce. To nie dział na dyskusje o wojnie polsko-bolszewickiej, dlatego nadmienię tylko interesującą rzecz, że TKRP "uszczęśliwiał" Polaków, tylko że na siłę i wbrew ich chęciom. O powodzeniu jakim się cieszył niech świadczy "sukces" Polskiej Armii Czerwonej.

    Jak utworzono TKRP? Bardzo prosto, w maju 1920 pod Dzierżyńskim powstało "Biuro Polskie" w Moskwie, afiliowane przy KC WKP(b). Dopiero potem przyszedł czas na Polrewkom. Dodatkowo Marchlewski wiedział, że realnej władzy nie ma. Był "przewodniczącym", a władzą była Moskwa i Żelazny Feliks, którego "pełne pokoju i miłości" metody są chyba temu gronu znane. Marchlewskiego to nie dotyczyło? Ależ dotyczyło - swoim udziałem się na to zgadzał, swoją osobą się to firmował i swoją twarzą za to odpowiadał. Nie wystąpił z TKRP ani żadnej innej organizacji dlatego, iż nie zgadzał się z poglądami nt. Polski, Polaków, czy też działaniami. Nie, wyżej stawiał idee niż Polskę. A w tworzenie Republik Rad przez bolszewików, to - jak uczy nas historia - był pretekst do aneksji kraju, choć oficjalnie to było za zgodą, na prośbę i ku pomocy danej "republiki" Takie są fakty.

    Dodatkowo późniejsze wydarzenie też są interesujące. W lipcu 1920 na II Zjeździe Kominternu w Peteresburgu (wtedy chyba jeszcze Piotrogrodzie, nie pamiętam dokładnie, a nie chce mi się sprawdzać, bo to mało istotna teraz sprawa) obecny był Marchlewski i zagadzał sie w pełni z założeniami. Więcej, gdy już wojna była praktycznie zakończona, w lutym 1921 jego KPRP (którą Marchlewski często reprezentował) stała się częścią Kominternu i nie tylko była przezeń opłacana, ale co więcej - miała ściśle wypełniać jego polecenia i pozostawała pod ścisłą jego kontrolą. A kto polecenia Kominternu dyktował mówić chyba nie muszę.

    Nie zgodzę się jednak z Lancasterem tutaj - Marchlewski to nie zbrodniarz jak Dzierżyński, nie antyniepodległościowiec jak Luksemburg. On nie był "polakożercą". Ale fakt faktem, patriotą nazwać go, moim zdaniem, nie można.


  12. Być może, choć ja wolałbym określenie: łączysz. A dlaczego wolałbym? Ot choćby i dlatego, że wydaje mi się, iż nie należy ich traktować jako dwóch kompletnie oddzielnych spraw. Dla mnie jedno i drugie niejako uzupełnia się.

    Albinosie, człowiek chciałby się z Tobą nie zgodzić, a nie może :) Oczywiście, Polacy tak naprawdę własnym czynem zbrojnym bezpośrednio ojczyzny nigdy nie przywrócili! Jeśli ktoś sądzi inaczej, niech wskaże mi proszę powstanie, którego to sprawiło (tylko proszę nie pisać mi o pierwszym wielkopolskim, bo niestety, ale to nie one to wywalczyło, niepodległość to po nim była żadna, a i ta autonomia krótkotrwała). Co innego walka ciągła przez całe zabory, tak na polu bitewnym, jak i kulturalnym, gospodarczym, czy społecznym. To jest nierozerwalne.

    Podobnie nierozerwalne, jak działania pomocnicze i wojskowe. To, że to wojsko walczyło, nie oznacza bynajmniej, iż reszta narodu (do którego kobiety jak najbardziej się zaliczają!) nie brała udziału. Co zaś się tyczy książek, to choć spóźnienie, polecam, biografię księżnej Czartoryskiej, wspaniałą książkę prof. Barańskiej (która swoją drogą pisała swego czasu dla naszego portalu), statystyki społeczno-ekonomiczne u prof. Gierowskiego (stare co prawda, ale chyba na tym polu dużo nowe badania nie wprowadziły), czy nawet książki tak krótkie i popularyzatorskie, acz treściwe i ciekawe jak choćby "Niezwykłe postacie...".

    Co zaś się jeszcze tyczy samych kobiet, to rola ich w odzyskaniu niepodległości i walkach o nią, jest bardzo duża. Tyle tylko, że przeważnie działały na innych polach niż mężczyźni, bo a to konwenanse i prawa epoki, a to możliwości, a to wreszcie inne uwarunkowania do pracy. Kobiety zwyczajnie zajmowały się tymi polami, którymi mężczyźni nie mogli, nie chcieli lub nie umieli się zająć. A że nie były to sprawy głośne, to cóż z tego? I żadna tu polityczna poprawność (którą mam w głębokim poważaniu), lecz zwyczajna prawda historyczna. I powtarzam raz jeszcze, sama walka zbrojna nas nie wyzwoliła, lecz szereg czynników, wśród których walka była jedynie jednym z kilku. Jeśli ktoś uważa inaczej, śmiało - niechaj wskaże mi choć jedno nasze powstanie, którego bezpośrednim skutkiem było odzyskanie niepodległości.


  13. W tej kwestii zgadzam się z Lancasterem. Jakkolwiek nie odbierałbym Marchlewskiemu pewnych zasług, czy pozytywnych myśli na rzecz ludności, to faktem niezmiennym pozostaje, że patriotą w żadnym wypadku nie był. Samuelowi zaś powiem, że gdybyś owego pana takim mianem określił, to podejrzewam, że obraziłby się on wówczas śmiertelnie. Marchlewski nie był żadnym patriotą, Polakiem owszem, choć chyba tylko z urodzenia. Na szczęście nie był on również "patriotą radzieckim", a "internacjonałem", ale faktem niezmiennym pozostaje, iż nie chciał niepodległej Polski, a w czasie wojny polsko-bolszewickiej zdradził kraj i naród. Abstrahuję w tym momencie od jego wewnętrznych rozważań i przeświadczeń skupiając się na wydarzeniach, a mówią one jasno - stał na czele TKRP. Jeśli chcesz się Samuelu pospierać o jego patrityzm, to najpierw wyjaśnij mi proszę czy i dlaczego TKRP był patriotyczny (że o SDKPiL już nie wspomnę).


  14. Temat przeniesiony do działu pomocowego, gdyż tu bardziej pasuje.

    Co się tyczy samego tematu, to wybacz, ale nie sądzę, by ktokolwiek siedział i wypisywał Ci nazwiska zasłużonych dla powstania i z nim związanym. Odsyłam do:

    - http://pl.wikipedia.org/wiki/Kategoria:Dow%C3%B3dcy_oddzia%C5%82%C3%B3w_powstania_styczniowego

    - http://www.bryk.pl/teksty/liceum/historia/xix_wiek/13720-powstanie_styczniowe_przyczyny_dow%C3%B3dcy_skutki_sprawa_ch%C5%82opska_w_czasie_powstania_styczniowego.html

    - http://pl.wikipedia.org/wiki/Powstanie_styczniowe

    Najważniejsze postacie tam znajdziesz.

    Pozdrawiam


  15. Odkopuję stary (a zacny!) temat. Znalazłem bowiem ostatnio (mniejsza z jakiej okazji, o tym kiedyś) interesującą anegdotę o 16 pułku ułanów wielkopolskich. Otóż, w dniu imienin swego d-cy (nie jestem pewien, może plk. Pasłowskiego?) złożyli mu życzenia i jak na kawalerzystów przystało dodali też coś więcej od siebie. Zanucili mu bowiem piosnkę na modłę żurawiejki. Brzmiała ona:

    Zdrowia, szczęścia,syna może,

    A szesnasty pułk pomoże!


  16. Trochę stary temat, ale odkopuję ze względu na to, iż znajomy otworzył sklep z e-papierosami. Nie wiem, dla mnie to osobiście to trochę tak jak fajka wodna, tylko przenośna, choć mogę się mylić (na szczęście) mimo różnych propozycji nie mam doświadczenia ani z jednym ani z drugim. Tak czy inaczej, piszecie o ekonomiczności e-papierosa, ale jak ja patrzę na ceny, to i tak małe nie są. A znajomy mówi, że u niego to i tak jest bardzo tanio w porównaniu z innymi... Chociaż taki elektroniczny papieros do walki z paleniem przysłużyć się rzeczywiście może... Ech, jak to dobrze, że ja nie mam takich problemów i mam dużo zdrowsze (a i IMHO przyjemniejsze używki) jak kawusia, yerba i różnego rodzaju smaczne napitki ;)

    Pozdrawiam

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.