Skocz do zawartości

Wiesław z Bogdańca

Użytkownicy
  • Zawartość

    369
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez Wiesław z Bogdańca


  1. Witam! Tak sobie czytałem ostatnio o o Engelsie i według autora artykułu był on zwolennikiem odbudowy Polski. Czy ktoś mógłby potwierdzić tą informację lub jej zaprzeczyć?

    Dawno temu widziałem nawet książkę "Marks i Engels o Polsce", wydaną w latach 60., czy 70. Przeglądałem to wówczas i opinie tam zamieszczone były raczej życzliwe, zresztą trudno, aby zamieszczono inne, wziąwszy pod uwagę datę wydania. Ekspertem szczególnym od obydwu panów nie jestem, ale polakożerczy zbytnio chyba nie byli, a raczej odwrotnie (przynajmniej w deklaracjach). Już po pierwszych poszukiwaniach znalazłem coś takiego - W obronie Polski.

    Z drugiej jednak strony, kojarzę, że chyba W. Łysiak w "Salonie" zamieścił jakiś cytat z Engelsa krytyczny wobec polskiego - nazwijmy to - porywania się z motyką na słońce.

    Łyzio, nie trzeba szukać daleko, bo w Manifeście z 1848 r. Związek Komunistów w Londynie, vide: Marks i Engels, był bardzo propolski. Byli za wolną Polską, ramię w ramię z naszym socjaldemokratycznym stronnictwem. Poza tym bardzo mocno akcentowali i wspierali Powstanie Krakowskie.

    Co "propolski" Engels pisał o Polsce w liście do Marksa :

    Należy zastrzec się, zanim przejdziemy do pozytywnych wypowiedzeń Marksa o Irlandii, że w ogóle stosunek Marksa i Engelsa do kwestii narodowej był nader krytyczny, że uwzględniali oni warunkowo-historyczne znaczenie tej kwestii. Tak np. Engels pisał do Marksa 23 maja r. 1851, że studia nad historią doprowadzają go do pesymistycznych wniosków co do Polski, że znaczenie Polski jest przejściowe, sięga tylko do rewolucji agrarnej w Rosji. Rola Polaków w historii to "odważne głupstwa". "Ani na chwilę nie podobna przypuścić, że Polska, nawet tylko w stosunku do Rosji, reprezentuje z powodzeniem postęp lub posiada jakiekolwiek znaczenie historyczne". W Rosji jest więcej elementów cywilizacji, wykształcenia, przemysłu, burżuazji, niż w "szlachecko-ospałej Polsce". "Co znaczy Warszawa i Kraków w porównaniu z Petersburgiem, Moskwą, Odessał". Engels nie wierzy w powodzenie powstań szlachty polskiej.

    Źródło: Lenin - Dzieła Wybrane, tom I, Rozdział VIII "Utopista Karol Marks i praktyczna Róża Luksemburg"

    Pozdrawiam :)


  2. Wawel przebudowywano kilkakrotnie, i gdyby plan Wyspianskiego i Ekielskiego został zrealizowany to nie byłoby sprawy. Trochę szkoda bo projekt wygląda obiecująco :)

    Współcześnie taka przebudowa jest niemożliwa [ od 1978 r. Wawel został zapisany na liście światowego dziedzictwa UNESCO], większość społeczeństwa oponowałaby, uznając ten i podobne projekty za profanację, głosząc hasło " Ręce precz od Wawelu !".

    Co do zamku w Malborku, to należy się cieszyć [ mimo upiększeń wprowadzonych przez Steinbrechta :)], że nie podzielił on losu zamku w Królewcu. Po wojnie, aż do końca lat 50` istniał zamysł całkowitej jego rozbiórki.

    Pozdrawiam :)


  3. Joanna Ostrowska i Marcin Zaremba w artykule "Kobieca gehenna" ( Polityka - nr 10 z dnia 2009-03-07; s. 64-66) opisują zagadnienie gwałtów ze strony żołnierzy radzieckich.

    Oto obszerne fragmenty tego artykułu :

    (...) W czasie II wojny światowej wypadki gwałtów zdarzały się we wszystkich armiach, także tych najbardziej cywilizowanych jak angielska i amerykańska. Jednak z chwilą przekroczenia granic III Rzeszy żołnierze radzieccy przekroczyli nie tylko tę granicę... Pamiętać też trzeba o demoralizacji i zdziczeniu. Gwałt jest niejako wpisany w zachowanie zwycięzców wobec zwyciężonych... Jako narzędzie terroryzowania ludności cywilnej ociera się bardzo często o narodową mitologię, która ciało kobiety łączy z pojęciem matki ziemi – ojczyzny.

    (...) Niewykluczone, że gwałty i poniżanie kobiet wynikały z potrzeby dominacji ludzi, którzy sami na co dzień – nie tylko w armii – byli poniżani. Ponadto, i to jest chyba najważniejsze, na takie, a nie inne zachowanie radzieckich żołnierzy istniało przyzwolenie dowódców wszystkich szczebli, z najwyższym włącznie. Zemsta na wrogu była z pewnością jednym z motywów gwałtów. Nie tłumaczy to jednak gwałtów na więźniarkach obozów koncentracyjnych czy robotnicach przymusowych, z których wiele było przecież Rosjankami.

    Na masową skalę gwałty na Polkach zaczęły się po rozpoczęciu ofensywy zimowej. Zdarzały się już w Krakowie w styczniu 1945 r. i podczas zdobywania twierdzy Poznań. W tym ostatnim mieście były wypadki, że żołnierze radzieccy prosili młode kobiety o rzekomą pomoc przy opatrywaniu rannych, w rzeczywistości gwałcili je. Jednak fala gwałtów, jaka przeszła wiosną i latem, była przede wszystkim falą odbitą, przeniesieniem brutalnego zachowania wobec niemieckich kobiet na Polki. Przyszła od morza, z Prus Wschodnich oraz ze Śląska. W liście wysłanym 17 kwietnia 1945 r. z Gdańska, Polka, prawdopodobnie ubiegająca się o pracę w otoczeniu radzieckiego garnizonu, skarżyła się, że została zgwałcona siedem razy: „Chciano nas chętnie, bo my mówiliśmy po polsku. Gdy jednak już słyszałam, że wszystkie te kobiety po 15 razy gwałcono, przestraszyłam się bardzo i poszłam z powrotem. (...) Raz tej nocy zostałam zgwałcona, ta hańba odbyła się na oczach ojca. (...) Mnie zgwałcono 7 razy, to było straszne”.

    Podobną gehennę przeżyły kobiety na Warmii i Mazurach. Nawet po odsunięciu się frontu Niemki i Polki były tam regularnie gwałcone. Jak donoszono z Olsztyna w marcu 1945 r.: „nie uchowała się prawie żadna kobieta” i – jak podkreślano – bez względu na wiek. „A najważniejsze – zauważył ktoś w prywatnym liście – że kobiety są kobietami podobno od 9 lat do 80, a nawet był wypadek 82”. Zdarzało się, że ofiarą gwałtu padały równocześnie babka, matka i wnuczka. Bardzo często dochodziło do gwałtów zbiorowych, których sprawcami było kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu żołnierzy.

    Masowo gwałcone były Polki wywiezione do Niemiec na roboty. Na konferencji delegatów urzędów repatriacyjnych, która odbyła się w maju 1945 r., stwierdzono: „Szlakiem przez Stargard na wschód w kierunku od Szczecina przepływają masy powracających z Niemiec, którzy są przedmiotem ustawicznych napaści ze strony pojedynczych i zorganizowanych grup żołnierzy sowieckich. Ludzie ci na przestrzeni całej niemal drogi są ustawicznie napadani, rabowani, a kobiety gwałcone. Na pytanie postawione delegacji, czy gwałty na kobietach należy uważać za oderwane wypadki, kierownictwo miejscowego etapu na podstawie stałej styczności z powracającymi z Niemiec oświadczyło, że raczej zachodzą nieliczne wyjątki, kiedy kobiety unikają napaści gwałtownych”.

    Samotne spacery kobietom odradzał szef komendy MO w Trzebiatowie, w Zachodniopomorskiem. Bezpieczeństwa nie zapewniało zresztą im ani towarzystwo mężczyzny, ani nawet uzbrojonego milicjanta. Nagminnie dochodziło tam bowiem do rozbrajania milicjantów przez żołnierzy radzieckich. Bywało, że mężczyźni usiłujący stanąć w obronie napastowanych kobiet ginęli zastrzeleni przez napastników... „Zanotowano liczne wypadki śmierci na skutek masowych gwałtów. Pod tym względem szczególnie ciężkie chwile przeżyły północne powiaty Pomorza, gdzie bolszewicy urządzili formalne orgie”. Na dworcu w Bydgoszczy żołnierz usiłował zgwałcić 20-letnią dziewczynę, gdy ta się broniła, zasztyletował ją bagnetem na oczach matki. W Bydgoszczy „według niepotwierdzonych danych, mają niektóre z nich przebywać na komendanturach jako nałożnice”.

    Sytuację na Śląsku, podobnie jak na Pomorzu, można opisać – ze względu na liczbę gwałtów – jako stan klęski żywiołowej. Tylko do końca czerwca 1945 r. w samej Dębskiej Kuźni w powiecie opolskim zanotowano 268 gwałtów. Tam także żołnierze organizowali obławy na kobiety. W marcu 1945 r. do przędzalni lnu położonej w jednej z miejscowości pod Raciborzem wtargnęło kilkunastu pijanych Rosjan. Napastnicy uprowadzili stamtąd około trzydziestu pracownic i zabrali je do pobliskiej wsi Makowo. Jak zeznała jedna z kobiet, „tam żołnierze zamknęli nas do jednego domu i pod groźbą zastrzelenia dopuścili się na nas gwałtu. Ja zgwałcona zostałam przez czterech żołnierzy”.

    Mieszkanka Katowic powracająca do domu w czerwcu 1945 r. zeznała, że kiedy pociąg zatrzymał się na jakiejś stacji i zapadała noc, „żołnierze rosyjscy zaczęli uganiać się za kobietami. Zostałam pochwycona przez trzech żołnierzy, którzy wszyscy dopuścili się na mnie gwałtu”. Na Śląsku mieszkające tam kobiety praktycznie nigdzie i o żadnej porze nie mogły czuć się bezpiecznie. Radzieccy żołnierze gwałcili w przydrożnych rowach, na polach i w lasach, okradając i bijąc, a czasem mordując. Porywali także kobiety w biały dzień z ulic Katowic, Zabrza czy Chorzowa. „16 czerwca [19]45 r. wracałam w towarzystwie koleżanki tramwajem z Bytomia do Katowic. Za Chorzowem tramwaj popsuł się i wraz z koleżanką udałam się w dalszą drogę pieszo w kierunku Katowic. Koło stadionu chorzowskiego zatrzymało nas czterech żołnierzy radzieckich będących w stanie pijanym. Żołnierze ci zmusili nas do udania się z nimi na pobliskie pola. Gdy się broniłam, zostałam uderzona jakimś twardym narzędziem w szczękę. Żołnierze powalili mnie na ziemię i dopuścili się na mnie gwałtu”.

    (...) Raporty milicyjne odnotowują też liczne porwania i gwałty na dziewczynkach, a także morderstwa o charakterze seksualnym. Kilka suchych doniesień tylko z czerwca 1945 r.: „Dnia 25 VI br. o godz. 2-ej dwaj nieznani osobnicy w mundurach wojsk radzieckich uzbrojeni w broń automatyczną zamordowali przez zastrzelenie B. Ludwika, córkę Helenę lat 3 oraz zgwałcili jego żonę B. Agnieszkę, poczem pobili ją, wybijając jej oczy. Osobnicy poza tym zrabowali garderobę i zbiegli” (woj. krakowskie).

    (...) Najwięcej porwań oraz gwałtów na dziewczynkach miało miejsce wiosną i latem 1945 r. Zdarzały się jednak również w 1946, a nawet 1947 r.

    To nie wszystkie konsekwencje fali gwałtów, która przelała się wówczas przez Polskę. Nastąpiła pandemia chorób wenerycznych, którą przypisywać trzeba zresztą nie tylko nadaktywności seksualnej radzieckich mężczyzn. Na Pomorzu i Śląsku miały być powiaty, w których większość kobiet została zakażona wenerycznie.

    (...) W oparciu o powyższe szacunki trudno sugerować liczbę zgwałconych kobiet w latach 1944–1947. Największy problem stanowi zresztą kwestia ich narodowości, nie zawsze uwzględniana w sprawozdaniach. Nie budzi wątpliwości fakt, że najliczniejszą grupę stanowiły Niemki, które nie zdążyły uciec przed nadciągającym frontem. Gwałt na Niemce był dla żołnierza radzieckiego symbolem zwycięstwa.

    (...) Zachowanie radzieckich żołnierzy wobec Słowianek było – patrząc na to globalnie – lepsze. Jednak również w Czechosłowacji dopuścili się oni gwałtów. Liczba zgwałconych tam kobiet szacowana jest na 10–20 tys. Wydaje się, że liczba polskich kobiet, które padły ofiarą gwałtu, musiała być większa, choćby z racji nieporównanie większych sił zaangażowanych na kierunku berlińskim. Jednak odpowiedź na pytanie, czy zbliżyła się, a nawet przekroczyła 100 tys., należy pozostawić w sferze domysłów.

    Pozdrawiam :)


  4. Poprzez uchwałę senatu me imię zostało włączone w Hymn Saliaryjski i uświęcone prawem, abym był boski na wieczność i, dopóki żyję, by moja była władza trybuńska. Byłem niechętny obwołaniu mnie najwyższym kapłanem w miejsce mego żyjącego kolegi; kiedy lud zaofiarował mi ten urząd kapłański, który piastował także i mój ojciec, odmówiłem. Lecz otrzymałem ten urząd w kilka lat później z powodu zaburzeń społecznych, gdy olbrzymi tłum z całej Italii, jakiego jeszcze w Rzymie nie widziano, zgromadził się na mojej elekcji, gdy konsulami byli Publius Sulpicius i Gaius Valgius.

    "Res Gestae Divi Augusti"

    Przyczyna - Marek Lepidus

    W dobre ręce :)


  5. Nawet i moja wyobraźnia granice ma ;)-niech mądrzejsi nas tym się głowią. ;p

    Ale wykluczyłabym chęć wymazania z bytności pokonanego legionu-nie udałoby się to jak dla mnie. Legion to nie jeden człowiek...

    I tyle mam mądrego do powiedzenia :D

    Trudno Koleżance odmówić racji. Jednak nieco inaczej wygląda sprawa IX legionu w zestawieniu z trzema legionami zniszczonymi w Lesie Teutoburskim [XVII, XVIII i XIX]. Istotnie wiadomo o nich sporo... chyba nic nie wymazano :) Według Swetoniusza Oktawian August miał wołać: "Quinctili Vare, legiones redde – Warusie, zwróć mi moje legiony". Mimo, że ich dobre imię zostało zhańbione po utracie orłów, legiony XVII i XVIII zostały odbudowane [ rozwiązane przez Domicjana w 87 n.e. z powodu demobilizacji]. Natomiast IX Hispana przepada bez wieści w otchłani historii [ podobny los spotyka legiony VI Ferrata, VI Hispana i XX Valeria Victrix].

    Możliwe, że jak wspomniała Amica [ którą pozdrawiam :) ] : ...sporo źródeł z czasów starożytności nie przetrwało do współczesności.

    Pozdrawiam gorąco :)


  6. Jak dla mnie za gruba byłaby sprawa, żeby szło ją wymazać z kart historii. Ot np. ile pisano o jadce w Lesie Teutoburskim. Nawet o pechowych niedobitkach nie dało się nie pisać-ot np. wiemy, że zabroniono im powrotu do Italii.

    Pozdrawiam.:)

    A jednak o losach IX legionu niewiele wiadomo :)

    Czasem się mówi jakoby miał walczyć w powstaniu Bar Kochby w latach 132-136 i wtedy zniszczony. Tylko po co miałby być ściągany z tak odległych stron Imperium skoro pod ręką Rzymianie z pewnością mieli inne legiony?

    Koleżanka Amica powołała się na "Wojny, bitwy i wojownicy rzymscy" Rossa Cowana [więc skąd takie pytanie?], który nie wyklucza takiej możliwości :

    (...) Możemy przypuszczać, że legion IX był obecny w północno-zachodniej Angli, aż do wczesnych lat trzydziestych IIw. W roku 132 zbuntowali się Żydzi (powstanie Bar Kochby) i przejęli władzę w większej części Judei. Hadrian uznał, że najlepszym głównodowodzącym, który będzie w stanie odzyskać Judeę, jest Sekstus Juliusz Sewerus, w tym czasie namiestnik Brytanii. Czy Sewerus zabrał ze sobą legion IX na Bliski Wschód? Teraz gdy wały Hadriana zostały ukończone i gęsto obsadzone strażnicami, IX legion stacjonujący w Carlisle mógł zostać uznany za zbędny i zwolniony stamtąd, by służyć gdzie indziej.

    (...) Inskrypcja pochodząca z sąsiedztwa Neapolu została zinterpretowana jako dowód na to, że podczas panowania Hadriana do legionu IX przeniesiono marynarzy z floty z portu Misenum. Jej tekst dotyczy Asklepiadesa z Cylicji (południowa Turcja)... Masowe przenosiny marynarzy zazwyczaj odbywały się wtedy, gdy należało szybko wzmocnić jakiś legion przed starciem bojowym lub wyrównać jego straty... Chciałoby się powiązać transfer Asklepiadesa z reakcją na rewoltę Bar Kochby w Judei.

    Pozdrawiam :)


  7. Dmitrij Wołkogonow, generał armii radzieckiej, historyk, dyrektor Instytutu Historii Wojskowości, jako specjalny pełnomocnik Jelcyna miał dostęp do archiwum Lenina – najświętszego sanktuarium komunistów, gdzie spoczywały nigdy nieopublikowane pisma i notatki wodza rewolucji. Wołkogonow w swojej książce "LENIN, PROROK RAJU, APOSTOŁ PIEKŁA" pisze :

    (...) Oczywiście patrzymy teraz inaczej na Lenina nie tylko dlatego,że dowiedzieliśmy się czegoś więcej niż to, co wpajano nam przez lata. Zwątpiliśmy w bezgrzeszność wodza przede wszystkim z tego powodu, iż „dzieło", które rozpoczął i za które nasz naród zapłacił niewypowiedzianym cierpieniem, morzem krwi i dziesiątkami milionów istnień ludzkich, poniosło wielką historyczną klęskę. Niełatwo o tym mówić i pisać .

    Na własnym przykładzie człowieka, który przeszedł bolesną ewolucję poglądów - od stalinisty i ortodoksyjnego marksisty do zdecydowanego przeciwnika bolszewickiego totalitaryzmu - mogę powiedzieć , że leninowski bastion bronił się w moim umyśle najdłużej. W miarę jak zapoznawałem się z tajnym i archiwami KC KPZR , NKWD - KGB , innymi zespołami archiwalnymi oraz zagranicznymi zbiorami dokumentów , również sylwetka Lenina ulegała dla mnie istotnym przeobrażeniom : wielkiego myśliciela i proroka wypierał stopniowo rosyjski jakobin , kopiący głęboki grób dla milionów ofiar w imię ułudy świetlanej przyszłości . Wreszcie zdałem sobie sprawę , że nikt z nas naprawdę nie znał Lenina ; zawsze stawał on przed nami w pośmiertnej masce ziemskiego boga, którym nigdy nie był .

    (...) Lenin zawsze miał wiele twarzy , ale po jego śmierci wyobrażenie o nim sprowadzone zostało do jednego wymiaru kanonizowanego świętego : „wielkiego", „genialnego" , „niedościgłego" ,„mądrego" , „przewidującego", „proroczego".Im częściej powtarzaliśmy wszystkie te epitety , tym bardziej traciliśmy z oczu historycznego Lenina . Duchowy pokarm leninizmu był dla każdego obywatela radzieckiego tak samo obowiązujący , jak Koran dla muzułmańskiego fundamentalisty . Do stycznia 1990 roku dzieła Lenina wydano w Związku Radzieckim w nakładzie ponad 653 000 000 egzemplarzy w 125 językach ! Zaiste , rzadki to przykład obfitości w warunkach budownictw a komunistycznego

    (...)W ten sposób wychowywano miliony dogmatyków. Siłą rzeczy Lenin oraz prawowierni leniniści kształtowali u nas bezkrytyczne, zapożyczone myślenie. Nie do końca jeszcze zdajemy sobie sprawę, jak śmieszne i jałowe wyda się przyszłym pokoleniom nasze bałwochwalstwo .

    (...) Poszczególne wydania dzieł zebranych Lenina znacznie się o d siebie różnią . Ciekawe , iż dzieła te mogły wychodzić , w zależności od życzenia władz, w dowolnej liczbie tomów. O ile wydanie pierwsze, z lat 1920-26, liczyło sobie 20 woluminów, to czwarte już 35, piąte zaś, „pełne " 55 tomów formatu in folio. I na tym jednak nie koniec, bowiem przygotowywane do druku wydanie szóste (przeszkodził sierpień 1991 roku) miało liczyć nie mniej niż 70 woluminów. Zaiste , Lenin jest niewyczerpany ! Najpoważniejszą pracą radziecką na jego temat jest bez wątpienia 12-tomowa kronika biograficzna Władimir Iljicz Lenin, zawierająca nie tylko ogólny zarys ziemskiego żywota człowieka- boga, lecz także tysiące faktów, dat i nazwisk. I tam jednak roi się od luk, przemilczeń i jednostronnych interpretacji . Z tego punktu widzenia cenniejsze wydają się prace napisane na Zachodzie, chociaż ich słabością jest ograniczony dostęp do podstawowej bazy źródłowej, co dotyczy zwłaszcza radzieckiego okresu życia wodza rewolucji.

    Myślę,że książki Wołkogonowa "otwierają oczy", ostrzegają przed fascynacją Leninem, Stalinem czy komunizmem.

    Muszę się przyznać z nieukrywanym wstydem, że jestem w posiadaniu kilkunastu tomów owych dzieł. Będąc zapalonym bibliofilem , ocaliłem je od unicestwienia [ było to w latach transformacji ustrojowej]... ratując sumienie mojego przyjaciela bibliotekarza :)

    Pozdrawiam :)


  8. Na szybkiego tak, bo mi się w oczy rzuciło mocno, coby podbój Galii był nielegalny, bo Senat na to zgody nie wyraził.

    A czy nie był legalny z racji uprawnień należnym urzędowi prokonsula?

    Sprostowanie :) W zdaniu Jednak Cezar rozpoczął inwazję w Galli nielegalnie - bez zezwolenia senatu brakuje słowa północnej [belgijskiej]. Otóż, jak słusznie Koleżanka zauważyła, Cezar, jako prokonsul i namiestnik senackiej prowincji Gallia Narbonensis, miał uprawnienia do działań obronnych oraz był zobowiązany do obrony przyjaciół narodu rzymskiego. W wypadku podboju nowych ziem z użyciem wielu legionów [tu 8], wymagana była zgoda Senatu. Cezar rozpoczął działania wobec Belgów bez takiej zgody, i mimo, że Senat po zwycięstwie ogłosił dwutygodniowe modły dziękczynne oraz igrzyska, to nie zmienia to faktu, że Cezar działał nielegalnie.

    Równie dobrze można by było powiedzieć, idąc tym tokiem rozumowania, że i Cezar tam niefortunnie się znalazł. ;)

    Chodziło mi o to, że mogli siedzieć po drugiej stronie Renu i zażywać sielanki :)

    Pisałam odnośnie patrzenia na ataki przez pryzmat tego co napisał Fingolfin-od kiedy to w wojaczce liczy się że ktoś jest słabszy, podzielony, nie stanowi na czas teraźniejszy zagrożenia typu "podbój państwa". Ja rozumiem, nie atakujemy bez przyczyny (choć je stworzyć trudno nei jest;)), nie atakujemy przyjaciół itp., no ale takie powyższe moralności raczej ma się w dalekim poważaniu-tak jak napisałam kwestia zysków/strat (szeroko rozumianych). Mogę mieć jednak spaczone podejście do tego. :P

    I tu się zgodzę :) Przykład niedawnych sojuszników/przyjaciół narodu , którzy stali się zaciętymi wrogami Cezara.

    Pozdrawiam :)


  9. Albo, w 55 p.n.e. Cezar zwabił [pod pozorem negocjacji] i uwięził wodzów germańskich plemion Uzytepów i Tankretów, które niefortunnie wtargnęły do Galii.

    Pozbawione dowództwa plemiona zostały unicestwione [ok.400 tys.]- nikogo nie oszczędzono.

    Z tego co mi sie pamieta, to Cezar nikogo podstepnie nie zwabił-sami przybyli, co by ukorzyć się po incydencie z dania poprzedniego.

    Skąd wiadomo, że nikogo nie oszczędzono? A kto np. znalazł schronienie u Sugambrów?

    I jak to się stało, ze biedactwa tak niefortunnie do Galii wtargnęły- jako ze z natury pacyfistami byli, nie pytam się nawet kogo przyszło im wymordować i na czyj koszt żyć?

    Zaiste, chcąc przetrwać napadli na Menapidów :)

    (...) niektóre plemiona wyprawiały poselstwa do Germanów z zaproszeniem, by odstąpili od Renu, i że przygotują dla nich wszystko,czego zażądają. Germanie ujęci tymi obietnicami coraz rozleglej rozpuszczali swoje zagony i wtargnęli w dziedziny Eburonów i Kondruzów będących klientami Trewerów.

    Oto dlaczego niefortunnie.

    (...) zgodnie z postanowieniem ponownie przybyli do niego [do Cezara] posłowie. Oni spotkawszy go po drodze, usilnie prosili, aby nie posuwał się dalej; ale gdy nie dopieli tego celu, zażądali, aby do wyprzedzających jego kolumnę marszową jeźdźców posłał z nakazem zatrzymania się i niewdawania się w walkę, a im dał możliwość wyprawienia posłów do Ubiów; jeśli ich naczelnicy plemienni i starszyzna dadzą im potwierdzenie przysięgą gwarancje, to -oświadczyli- zastosują się do postawionych im przez Cezara warunków: niech użyczy im trzech dni zwłoki dla załatwienia tych spraw.

    Z tego co mi sie pamieta, to Cezar nikogo podstepnie nie zwabił-sami przybyli, co by ukorzyć się po incydencie z dania poprzedniego.

    Zaiste, mogło być tak [jak twierdził Cezar], że domagali się tych trzech dni zwłoki by mieć czas na powrót konnicy. Możliwe, że była to indywidualna akcja tejże konnicy [ 800 jezdnych przeciw 5000 ?], bez wiedzy starszyzny,co zdradziecko wykorzystał Cezar dokonując masakry na pozbawionym "głowy" plemieniu... a winnym (?) uszło to płazem - schronili się u Sugambrów.

    Azaliż nie mogło tak być, że to Rzymianie sprowokowali ten incydent ? Może przemawiać za tym fakt, że germańscy posłowie prosili przecież Rzymian o zawieszenie broni, oraz wstawienie się w obozie Cezara starszyzny plemiennej. Chyba, że cechowała ich szczególna naiwność i głupota :)

    (...) Gdy [Cezar] rozważył te sprawy i powiadomił legatów oraz kwestora o swoim postanowieniu niepominięcia ani jednego stosownego do bitwy dnia, przydarzył się nader korzystny zbieg okoliczności: następnego dnia rankiem, Germanie dobrawszy sobie wszystkich naczelników plemiennych oraz ludzi znakomitego pochodzenia,pojawili się tłumnie u niego w obozie z taką samą przewrotnością i obłudą, już to -podobno- dla wytłumaczenia się z tego, że poprzedniego dnia wbrew temu co zostało uzgodnione i o co sami prosili, doszło do bitwy, już to, by podstępnie błagać o zawieszenie broni, jeżeli to byłoby dla nich możliwe. Cezar uradowany tym,że sami wpadli mu w ręce, kazał ich zatrzymać...

    (...) i dotarł do nieprzyjacielskiego obozu prędzej, niż Germanie mogli zorientować się,co zaszło.

    (...) natomiast pozostała masa dzieci i kobiet ( z całymi bowiem swoimi rodzinami wyszli z kraju i przekroczyli Ren) zaczęła na wszystkie strony uciekać; w pościg za nimi Cezar posłał konnicę.

    Skąd wiadomo, że nikogo nie oszczędzono?

    Napisałem: nikogo nie oszczędzono mając na myśli owe dzieci i kobiety.

    Cytaty z "GAJUSZ JULIUSZ CEZAR O WOJNIE GALIJSKIEJ"

    Daleka byłabym od uznania Galii jako terenu stabilnego, a jej mieszkańców za biedactwa, które rzymski imperializm zawojował. Trza było działać i tyle (tym bardziej ze sami o to prosili co niektórzy;p)-daleka byłabym również od patrzenia przez pryzmat, co moralne, a co nie było takim-liczyła się skuteczność w danej chwili i kwestia zysków/strat.

    To ze byli skłóceni tylko sprawę ułatwiło (Cezar wykorzystało to po mistrzowsku), ale nie mogło stanowić argumentu, że nie interweniujemy, bo przecież są podzieleni. : )

    Sprawy moralne w wojaczkach starożytnych (i nie tylko) powinniśmy co z grubsza na bok odłożyć-według mnie

    Po części zgadzam się z Szanowną Koleżanką. Jednak Cezar rozpoczął inwazję w Galli nielegalnie - bez zezwolenia senatu. Jego metody były szczególnie brutalne [nawet jak na tamte czasy], często nieuzasadnione. Przez wielu jest oceniany [moim zdaniem przesadnie] pozytywnie. Uważam,że był to człowiek żądny zaszczytów i władzy, dla którego cel uświęca środki.

    Gdyby oceniać Juliusza Cezara z perspektywy obecnych standardów prawnych, to niewątpliwie można by go uznać za zbrodniarza wojennego. Usprawiedliwieniem dla Cezara może być fakt, że wojny były inne w czasach starożytnych. Republika Rzymska, jeszcze przed Cezarem, wielokrotnie "praktykowała" brutalną wojnę np: ludobójstwo w Kartaginie.

    Koleżanka napisała,że Sprawy moralne w wojaczkach starożytnych (i nie tylko) powinniśmy co z grubsza na bok odłożyć-według mnie

    A według mnie :) Jeżeli przyjmiemy taki tok rozumowania, to aż boję się pomyśleć; co będzie się mówiło w przyszłości [ np: za 1000lat] o takich zbrodniarzach jak Hitler czy Stalin ?

    Cóż,"Historia jest pisana przez zwycięzców"

    Pozdrawiam :)


  10. Był ponadto zbrodniarzem, bo m.in. odpowiadał za rzeź niemal 40 tysięcy Galów w Awarikum,

    kazał wymordować całą starszyznę plemienia Wenetów, kazał odrąbać ręce jeńcom z Uxellodunum.

    Warto wspomnieć o innych dokonaniach boskiego Cezara w tej "szczytnej dziedzinie" :)

    Pod Bibracte [58 p.n.e] wymordowano znaczną ilość helweckich starców, kobiet i dzieci.

    Albo, w 55 p.n.e. Cezar zwabił [pod pozorem negocjacji] i uwięził wodzów germańskich plemion

    Uzytepów i Tankretów, które niefortunnie wtargnęły do Galii.

    Pozbawione dowództwa plemiona zostały unicestwione [ok.400 tys.]- nikogo nie oszczędzono.

    Pozdrawiam :)


  11. Tyle tylko, że mieści się to kategorii błędów militarnych, a nie politycznych. Była to zresztą suma wielu błędów, od fatalnego rozpoznania poczynając.

    Zgoda ale "wojna jest przedłużeniem polityki". Sam fakt wojny z Rosją był już błędem politycznym. Użycie w kampanii armii wielonarodowej też nie było najlepszym posunięciem - brak wspólnego punktu odniesienia np: Ojczyzna.Przecież Prusacy jeszcze niedawno byli jego wrogami. Polacy walczyli mężnie... ale Napoleon zapomniał o ziemiach RON pod zaborem rosyjskim, nie wykorzystał ich potencjału co zemściło się w czasie odwrotu.

    No i jeszcze zaniechanie podboju Anglii :)


  12. Ależ Napoleon w cale nie atakował zimą, lecz dokładnie za czą 24 czerwca. Czyli termin był dobry. Sęk tkwi w wielkości Rosji. Jej ogrom nie pozwala zdobyć państwa w jedno lato, a zimą to właśnie Rosjanie mają przewagę.

    Niewątpliwym błędem Bonapartego było założenie, że w krótkiej kampanii uda mu się pokonać i rzucić na kolana Rosję. Armia rosyjska cofała się [być może z obawy,lub jak twierdzą niektórzy historycy; było to działanie zaplanowane]. Napoleon dał się wciągnąć w głąb Rosji, pozbawiając swoją armię zaplecza. "Gwoździem do trumny" był kolejny błąd [borodino], a mianowicie pozwolenie Kutuzowowi na wycofanie się, co później przyniosło zgubne skutki - uniemożliwiło armii Napoleona bezpieczny odwrót. Złudną była też nadzieja na przeczekanie zimy w Moskwie.

    Fiodor Roztopczyn, który przeprowadził ewakuację Moskwy przed zajęciem jej przez wojska Napoleona [podobno wydał rozkaz podpalenia miasta], miał powiedzieć:

    "Imperium ma dwóch potężnych obrońców: przestrzeń i klimat. Cesarz Rosji pozostanie groźny w Petersburgu, w Kazaniu będzie już straszny, w Tobolsku niezwyciężony."

    Pozdrawiam :)


  13. W odpowiedzi na uwagi do mojego postu [aktywnego autonomisty ] Aleksego.

    Dlaczego niepokojąco? RAŚ nie skrywa swoich separatystycznych dążeń , ugrupowanie to otwarcie przedstawia chęć zbudowania na Śląsku regionalnej autonomii z własnym premierem i sejmem.

    Takie posty to HISTORYZOWANIE. Nie wiem czemu wielu ludzi nie widzi różnicy między autonomią i państwem. Czy Bawaria to państwo? Czy Trydent to państwo? Czy Tybet to państwo? Nie, to regiony autonomiczne. Tak samo jak w latach 1922-1939 i 1945 województwo śląskie było autonomiczne w ramach Państwa Polskiego.

    Niepokój i obawa wynika stąd, że nasuwa się pytanie; czy RAŚ jest rzeczywiście ruchem "walczącym" o autonomię Śląska, czy o niepodległość Śląska ? Wprawdzie deklaracje i założenia programowe RAŚ mówią o autonomii Śląska, jednak czy są gwarancje, że nie zostaną one zmienione po urzeczywistnieniu dążeń ? Tym bardziej, że ugrupowanie to należy do European Free Alliance ( Wolny Sojusz Europejski). EFA / WSE wraz z Zielonymi reprezentuje w Parlamencie Europejskim tzw."narody bez państw", grupy etniczne z różnych państw Europy, które zmierzają do własnej autonomii, ale też do pełnej niepodległości.

    Województwo śląskie było autonomiczne w ramach Państwa Polskiego; ale co było powodem, że IIRP zgodziła się na tę autonomię ?

    Autonomia Tybetu ? Ciekawe.

    Słowa wypowiadane przez działaczy RAŚ, m.in. D. Jerczyńskiego, B. Nieszporka czy przewodniczącego dr J.Gorzelika obnażają ich niechęć do państwowości polskiej:

    Przewodniczący RAŚ Jerzy Gorzelik deklarował swój negatywny stosunek do roli, jaką państwo polskie odegrało w XX wieku na Górnym Śląsku. Mówił m.in. : "Jestem Ślązakiem, nie Polakiem. Moja ojczyzna to Górny Śląsk. Nic Polsce nie przyrzekałem, więc jej nie zdradziłem. Państwo zwane Rzeczpospolita Polska, którego jestem obywatelem, odmówiło mi i moim kolegom prawa do samookreślenia i dlatego nie czuje się zobowiązany do lojalności wobec tego państwa" oraz wypowiedź nawiązująca do poglądu wyrażonego podczas obrad traktatu wersalskiego w 1919 przez brytyjskiego premiera Davida Lloyd George, że "przyłączyć Górny Śląsk do Polski to tak, jakby małpie dać zegarek", do której Gorzelik dodał w odniesieniu do Polski jako małpy i Śląska jako zegarka "Po 80 latach, widać, że małpa zegarek zepsuła".

    [ tym razem cały cytat z Wikipedii]

    Aleksy zapytał : A jakieś czyny z tym związane?

    Czyny ? Przecież z wypowiedzi dobitnie wynika jaki jest stosunek Gorzelika do Polski.

    W OBRONIE PRAW GÓRNEGO ŚLĄSKA

    Rok 1989, przełomowy dla państwa polskiego, mieszkańcom Śląska nie przyniósł oczekiwanych zmian. W kolejnych parlamentach wybieranych przez obywateli niepodległej Rzeczypospolitej głos naszego regionu nie był dość głośny i stanowczy, by wymóc na władzach centralnych w Warszawie zmianę nastawienia do tej ziemi i jej mieszkańców. Górny Śląsk nadal traktowany jest więc jak kolonia [czyli dekolonizacja* ?], a prawa ludzi, którzy powinni być tu gospodarzami, nie są respektowane.

    Naszą odpowiedzią na centralizm i arogancję administracji centralnej jest żądanie autonomii !

    (http://autonomia.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=8&Itemid=15)

    Ja też nie uznaję Polski za Ojczyznę, bo jest nią Górny Śląsk. Nie przeszkadza mi to jednak w posiadaniu polskiej tożsamości państwowej, tj. uznaniu Polski za swoje państwo (a to nie to samo co Ojczyzna).

    Można być obywatelem wielu państw... a matkę ma się jedną. Ciekawe jak zachowałby się Aleksy gdyby przyszło walczyć w obronie Polski ? Walczy się przecież za Ojczyznę.

    Art. 2. 1. Mniejszością narodową, w rozumieniu ustawy, jest grupa obywateli polskich, która spełnia łącznie następujące warunki:

    6) utożsamia się z narodem zorganizowanym we własnym państwie. [ Ciekawe, z którym narodem utożsamia się RAŚ ? ]

    Naród i mniejszość narodowa to nie są synonimy. To po prostu klasyfikacja wg państwa danego narodu i grupy etnicznej do poszczególnych kategorii. Ślązacy mogą czuć się narodem, co nie zmienia faktu, że polskie prawo daje im jedynie status mniejszości etnicznej, tj. prawo do dążenia do tego statusu.

    Według ustawy za mniejszość narodową uznaje się grupę obywateli RP, którzy utożsamiają się z narodem posiadającym własne państwo np: mniejszość narodowa żydowska - z Izraelem. Dlatego mniejszość karaimska, łemkowska, romska i tatarska, są mniejszościami etnicznymi.

    Jeżeli zatem istnieje "mniejszość narodowa śląska" to, z którym państwem się ona utożsamia ? Zapytałem [ironicznie]; Ciekawe, z którym narodem utożsamia się RAŚ ? Miałem na myśli ; czy RAŚ utożsamia się z... Katowicami, czy może z Kattowitz ?

    Z miszmaszu narodowościowego na Śląsku [na wzór USA] może się wytworzyć, a jak wielu twierdzi, już od dawna istnieje narodowość śląska, odrębna od narodowości polskiej, niemieckiej czy czeskiej. Jednak uznanie jej, oraz obdarowanie autonomią, nie jest w partykularnym interesie Polski. Państwo federalne, złożone z tak bardzo zróżnicowanych [szczególnie gospodarczo] prowincji, nie wróży nic dobrego dla Polski jako państwa. Gdyby uznać za odrębne i autonomiczne narody Ślązaków, Wielkopolan, Podhalan, Pomorzan, Kaszubów etc.; to co pozostaje ? Wizja kilku bogatych i kilku jeszcze biedniejszych [jak dziś] regionów... wizja Polski bez Polaków.

    Pozdrawiam :)

    *Dekolonizacja – proces uzyskiwania niezależności państwowej przez terytoria będące niegdyś koloniami. Może następować za porozumieniem stron - w sposób pokojowy lub na skutek powstania, rewolucji lub innego konfliktu zbrojnego

    (Wikipedia)


  14. Z tym nie odtwarzaniem legionów sie nie mogę zgodzić , z tego co wiem XIV legion został doszczętnie zniszczony przez Eubornów w Galii i Cezar go odtworzył ...by luka w legionach nie przypominała żołnierzom o klęsce ... później trafił do Brytanii gdzie 10 tys legionistów pobiło 240 tys brytów w powstaniu królowej Budyki

    Wyjątek tylko [pomaga dostrzec] potwierdza regułę :)


  15. Tzn. ? Kto tu jest nauczycielem ?

    Mnie - nauczycielowi koło 50-tki - lekturze książki towarzyszyły ogromne emocje. W zasadzie nie lekturze, ale temu, co musiałem zrobić po jej zakończeniu. Oto bowiem pytanie: gdzie, w jakim miejscu domu, na której półce położyć tę książkę, tak aby znalazł ją któryś z moich synów. Sam nie ośmielę się jej im polecić. A przecież oni, wcześniej, czy później muszą poznać brutalną prawdę o swoich dziadkach i pradziadkach, którzy bez zmrużenia oka przeczesywali cmentarzyska w poszukiwaniu żydowskiego złota. Ja im tego na pewno nie opowiem. I to z dwóch powodów. Po pierwsze nic o tym nie wiem, a moich przodków uważam za osoby czcigodne. Po drugie - trudno byłoby mi rozszyfrować ich ukrytą podłą przeszłość w świetle wspomnień dziesiątek i setek ludzi ich pamiętających - w tym również Żydów. Grossów nie licząc. Ale oni nie pamiętają niczego. No - może o terminach przelewów ze "Znaku".

    Książkę oceniam ciut poniżej "dobrego", bo bo autorach spodziewam się więcej. Zakład?

    Chodzi mi o powyższą wypowiedź :)


  16. Quote:"A przecież oni, wcześniej, czy później muszą poznać brutalną prawdę o swoich dziadkach i pradziadkach, którzy bez zmrużenia oka przeczesywali cmentarzyska w poszukiwaniu żydowskiego złota."

    Trudno o wiekszy propagandowy idiotyzm,a juz najlepiej niech kazdy mowi za siebie,a nie przylepia latke ogolowi.Zwlaszcza jak pan Gross co na owym przylepianiu calkiem niezle finansowo jedzie.

    Przypomnę, że są to słowa wypowiadane przez osobę podającą się za nauczyciela. Boże strzeż nasze dzieci i młodzież.

    Witam;

    ano na tyle duża, by zamieść to pod dywan, na tyle spory odsetek ludzi, by krzyczeć "hańba, zdrajcy" o tych co o tym mówią i piszą, na tyle szerokie spektrum społeczeństwa - że procesy liczono w setki, procesy, nie tych co rzeczywiście mieli coś na sumieniu. Zasięg był na taką skalę, że dla ówczesnych mieszkańców bliższej i dalszej okolicy nie stanowiło to większej tajemnicy. Była to rzecz ogólnie wiadoma...

    pozdr

    Czy Kolega nie uważa, że podobne stwierdzenia obrażają większość Polaków, którzy nie mieli z tym nic wspólnego, a tym bardziej tych, którzy z narażeniem życia pomagali Żydom ?

    Są narody, które niewspółmiernie więcej zawiniły Żydom, a dzisiaj "śpią spokojnie".

    Pozdrawiam :)


  17. Najnowsza książka Grossów za 4499 PLN. "Niestety" ! Odwiedzając stronę Centrum Taniej Książki Selkar, już jej nie kupisz. Nie kupisz jej też na aukcji Allegro, gdzie do niedawna była dostępna po "normalnej" cenie. Wszystkie egzemplarze zostały zwrócone do wydawnictwa. Na stronie selkar.pl pozostał jedynie dość pozytywny opis i kilka recenzji klientów [można kupić wcześniejszy "Strach"].

    Jednak ktoś kupił "Złote żniwa", mimo tak "atrakcyjnej" ceny, gdyż widnieje; KLIENCI KTÓRZY ZAKUPILI TEN PRODUKT KUPILI RÓWNIEŻ...

    (http://selkar.pl/zlote_zniwa_gross_jan_grudzinskagross_irena_p_184108.html)

    Nie będę rozpisywał się na temat decyzji Selkara; czy było to dobre, czy złe posunięcie ? Jest o tym "mnogo" w necie.

    Chcę się jednak odnieść ["telepatycznie"] do kilku wypowiedzi klientów Selkara, które mnie zaintrygowały, a być może odwiedzają /odwiedzą FORUM.HISTORIA.org.pl :

    Polecam tę książkę wszystkim, którzy sami chcą wyrobić sobie opinię na jej temat, a nie posiłkować się cudzymi sądami, często jeszcze z drugiej ręki (zarówno tymi za, jak i tymi przeciw). Szkoda tylko, że księgarnia uniemożliwia swoim klientom uczestniczenie w ogólnopolskiej dyskusji na temat poruszony w pracy Grossów i próbuje narzucić im własne poglądy.

    Sądy Państwa Grossów uważam za cudze, oraz nie z pierwszej ręki. Jest wiele księgarni, gdzie można kupić książkę – za wiele niższą kwotę. Moim zdaniem księgarnia narzuca poglądy pozostawiając bezkrytyczny / pozytywny opis.

    Książka świetna! Ale widzę że jednak Polacy są wciąż zacofani i nie potrafią przyjąć samokrytyki "Nasz naród święty i nikt nie moze powiedzieć złe słowa bo "sku***yn"" Troche samokrytyki każdy chyba wie jaka była prawda i jaki był naprawdę stosunek do żydów [ tekst wklejony] w Polsce i jaki jest.Prawdą jest to ze Polacy zawsze byli łasi na każde grosze i nie dziwie się że przyczyniali się mordowania żydów. Pozdrawiam i przykro mi gdy patrze że tak porządna strona wyrabia takie numery z cenami, WSTYD.

    A pewnie WSTYD ! Wolimy czytać Sienkiewicza, gdzie jesteśmy wspaniałym narodem [chociaż jest tam pazerny Rzędzian, czy pijak Zagłoba].

    Mnie - nauczycielowi koło 50-tki - lekturze książki towarzyszyły ogromne emocje. W zasadzie nie lekturze, ale temu, co musiałem zrobić po jej zakończeniu. Oto bowiem pytanie: gdzie, w jakim miejscu domu, na której półce położyć tę książkę, tak aby znalazł ją któryś z moich synów. Sam nie ośmielę się jej im polecić. A przecież oni, wcześniej, czy później muszą poznać brutalną prawdę o swoich dziadkach i pradziadkach, którzy bez zmrużenia oka przeczesywali cmentarzyska w poszukiwaniu żydowskiego złota. Ja im tego na pewno nie opowiem. I to z dwóch powodów. Po pierwsze nic o tym nie wiem, a moich przodków uważam za osoby czcigodne. Po drugie - trudno byłoby mi rozszyfrować ich ukrytą podłą przeszłość w świetle wspomnień dziesiątek i setek ludzi ich pamiętających - w tym również Żydów. Grossów nie licząc. Ale oni nie pamiętają niczego. No - może o terminach przelewów ze "Znaku".

    Książkę oceniam ciut poniżej "dobrego", bo bo autorach spodziewam się więcej. Zakład?

    Wprawdzie nie jestem nauczycielem, ale książkę doradzam schować do czasu aż synowie będą dojrzali emocjonalnie – teraz niech czytają Sienkiewicza :). Co do dziadków i pradziadków, to wypada współczuć – w końcu nikt ich sobie nie wybiera.

    Na koniec konkluzja.

    Dla ludzi, którzy lubują się w samoumartwianiu i samokrytyce, tego typu literatura jest jak najbardziej wskazana. Osobiście uważam, że Narodowi [myślę o Polakach], który tyle wycierpiał, tak bardzo zakompleksionemu, jest ona zbyteczna. Niechlubne czyny, zachowania nie są obce żadnemu narodowi i nie widzę powodu, aby Polacy w tym względzie mieli być specjalnie wyróżniani. Trzeba [nie zachłystując się zbytnio] propagować dobre cechy Polaków, których jest więcej jak tych złych. Sam fakt wydawania w Polsce podobnych publikacji, że są ogólnie dostępne [kto chce kupi], bardzo dobrze o nas świadczy. Czy ktoś wyobraża sobie podobną sytuację np: w Rosji czy na Litwie ? W Izraelu jest zakaz wystawiania i grania Wagnera, dlatego, że był ulubionym kompozytorem Hitlera.

    Pozdrawiam :)


  18. Z broszury poświęconej pilotowi 316. Warszawskiego Dywizjonu Myśliwskiego w WB - Czesławowi Bartłomiejczykowi pt. "Ikar z Binkowa " - o tradycjach picia polskich pilotów RAF :)

    (http://www.odlot.linuxpl.com/Bartlomiejczyk/Ikar%20z%20Binkowa.pdf)

    (...) Tradycją 316 dywizjonu było, że każdy nowo przybyły do jednostki pilot musiał publicznie wykazać swe walory, zestrzeliwując, a raczej wypijając z prawie litrowej szklanicy... messerschmitta. Nie omijało to nikogo bez względu na stopień. Messerschmitt preparowany był w następujący sposób: do wielkiej szklanicy wlewano kolejno whisky, gin, porto, sherry, przeróżne likiery, całość dopełniano mocnym piwem. Delikwent musiał wstać i za zdrowie dywizjonu wypić zawartość szklanicy jednym ciągiem.

    (...) Bohdan Arct tak wspomniał jednego z młodych pilotów po wypiciu messerschmitta: [...] Byłem świadkiem, gdy któryś z nowo przybyłych pilotów golnął sobie messerschmitta, a po minucie, gdy odzyskał głos, począł, niczym jednoosobowa wieża Babel, mówić wszystkimi językami świata. Inna sprawa, że jednoosobowa wieża Babel, urzędowała tylko przez pięć minut. Później trzeba ją było z lokalu wynieść.

    Kilka cytatów, które mogą tłumaczyć zachowania [niektórych] polskich pilotów, oraz [mam nadzieję,że tylko niektórych] Brytyjczyków wobec nich.

    (...) Nasz bohater postanowił pozostać w Wielkiej Brytanii [ koniec wojny ].

    Atmosfera między pilotami w dywizjonach była zła. Im bardziej ich sytuacja stawała się niepewna, tym bardziej kłócili się między sobą.

    Jeden z pilotów pisał -"W tej chwili jest wśród Polaków mnóstwo niesnasek, ciosów w plecy i wrogości. Cały swój gniew wyładowywali na wyspiarzach".

    Jak im się nie dziwić, patrząc na postawę i rolę Brytyjczyków w ponownym zniewoleniu Ojczyzny. Czarę goryczy dopełniła świadomość, że stracili szanse powrotu do domu.

    Tylko nieliczni brytyjscy politycy zauważyli, to co się działo wokół pilotów polskich " Wątpię, czy czynniki urzędowe [...] zdają sobie sprawę, jak wielu szykan doznali (Polacy) w ostatnich kilku tygodniach. Napastuje się ich gdziekolwiek się pojawią" – napisał w piśmie do Ministerstwa Spraw Zagranicznych jeden z członków parlamentu.

    Doszło do tego, że ci, którzy tak dzielnie walczyli w słynnej bitwie o Anglię przed wyjściem za bramę lotniska odpruwali z mundurów naszywki "POLAND".

    Odczepione odznaki i Krzyże Walecznych lądowały w kieszeniach. Jeszcze tak niedawno działały jak czarodziejska różdżka na ubóstwiających ich Brytyjczyków, teraz stały się powodem do szyderstw i prowokowania burdy.

    (...) Po latach, jeden z nich wspominał, jak dławiła go "gorycz" z powodu zmiany postaw Anglików. "Jeszcze niedawno cieszyłem się przesadnym prestiżem i histerycznym uwielbieniem jako pilot myśliwski. I oto stałem się śmieciem, którego wszyscy chcą się pozbyć – bezużytecznym, uciążliwym, wręcz szkodliwym. Bardzo trudno to znieść.

    (...) 9 maja 1946 roku w Londynie odbyła się wielka "Parada Zwycięstwa" z udziałem wojsk wszystkich koalicyjnych armii. Polakom na udział w uroczystościach nie pozwolono.

    Jeżeli nawet, jak opisuje Audrey John-Brown, miały miejsce podobne ekscesy, to wysnuwanie takich opinii [made in Gross,i to przez wyspiarzy] w odniesieniu do polskich pilotów RAF, uważam za niegodne i krzywdzące.

    Pozdrawiam :)


  19. Dlaczego nazizm?Odpowiedź wydaje się dość prosta :)

    Niewątpliwie jedną z przyczyn był kryzys ekonomiczny, ale większą rolę odegrały błędy popełnione przez polityków, m.in. prezydenta Hindenburga ,oraz kanclerza von Papena. Błędy te sprawiły, że Hitler został kanclerzem, a NSDAP otrzymało w rządzie 3 [tylko] spośród 11 miejsc. Następnie polityka Hitlera i jego partii [wykorzystująca państwowy aparat propagandowy ] doprowadziła do tego, że ten "mały" i mało znaczący polityk stał się najważniejszą osobą w Rzeszy, a NSDAP jedyną partią polityczną. Niemcy nie wybrały Hitlera i nazistów, lecz dostał je w prezencie od polityków.

    Hitler utrwalił swoją władzę,a nazizm stał się niemal religią, przez :

    - całkowite podporządkowanie władzy ustawodawczej oraz prawa interesom NSDAP

    - przenikanie się aparatu partyjnego z instytucjami państwowymi [niemal wszystkie stanowiska państwowe w rękach NSDAP]

    - likwidacja rywalizujących z NSDAP partii politycznych, a później wszelkiego rodzaju działań opozycyjnych - już w zarodku

    - wzrost produkcji przemysłowej oraz zauważalny spadek bezrobocia

    - sprzeciw wobec postanowień traktatu wersalskiego, obietnice rekompensaty krzywd

    - propagowanie poglądów o wyższości narodu niemieckiego nad innymi narodami, oraz "należnymi" z tego tytułu prawami

    Pozdrawiam :)


  20. Kult relikwii w średniowieczu kształtował niemal wszystkie aspekty życia; religijnego, kulturalnego i politycznego. Szczególnie w dobie wstępowania do wspólnoty chrześcijańskiej - nowych narodów, oraz pielgrzymek [czytaj: wypraw krzyżowych] wzrosło "zapotrzebowanie" na Świętych patronów i związane z nimi relikwie. W przypadku św. Jakuba z Compostelli, jako patrona m.in. zakonów rycerskich i walki z islamem, musiano mu nieco dopisać [do życiorysu] na potrzeby czasów.

    Nie neguję istnienia autentycznych relikwii, jednak chcę uświadomić Szanownym Kolegom, że przy większości z wymienionych należy postawić znak "?". Rozwinięty w średniowieczu na dużą skalę handel relikwiami spowodował [ mimo ograniczeń Kościoła, głoszącego, że autentyczne są tylko relikwie zatwierdzone przez papieża ] proceder nagminnego ich fałszowania, oraz sztucznego [opartego na tradycji] wytwarzania.

    Jeden przykład :

    Słynna Włócznia Świętego Maurycego, symbol władzy . Według tradycji w grocie tej włóczni znajduje się gwóźdź z krzyża Jezusa Chrystusa. Za sprawą papieża Grzegorza IX stała się relikwią, gdyż uznano ją za włócznię, którą Longinus przebił bok Chrystusa. Można postawić pytanie; na jakiej podstawie uznano jej autentyczność ?

    Nawet przy obecnym poziomie wiedzy, wręcz niemożliwe jest jednoznaczne potwierdzenie / zaprzeczenie autentyczności większości z nich. Jedynie tradycja oraz wiara w relikwie "daje im moc".

    Pozdrawiam :)

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.