Skocz do zawartości

secesjonista

Administrator
  • Zawartość

    26,675
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez secesjonista


  1. 8 godzin temu, euklides napisał:

    Bardziej mnie interesowała na przykład jego interakcja, że to tak nazwę, z vichystowskim dygnitarzem Damler

     

    Nie wiem czy w trakcie swej nauki słyszał o odmianie nazw własnych, zatem przypominam, że takowa w naszym języku istnieje.

    Może i bardziej euklidesa interesuje tylko nie wiem jak on zbiera informacje o tej interakcji skoro nie wie i nie jest zainteresowany badaniem kim była ta osoba?!?

    Czyli euklides interesuje się związkami szefa kontrwywiadu z dygnitarzem Vichy nie wiedząc kim jest ów szef. 

    Zadziwiające...

     

    8 godzin temu, euklides napisał:

    To nie jest żadna moja narracja tylko wiadomości przytoczone z książki Pierre Nord "Mes Camerades...".

     

    Których euklides nie rozumie bo nie jest zainteresowany w rozszyfrowaniu kto jest kto. Zatem to jest euklidesa narracja - opisuje on działania osób których nie potrafi i nie chce rozpoznać z nazwiska.

    Ja potrafię i potrafię wskazać gdzie euklides napisał banialuki.

     

    8 godzin temu, euklides napisał:

    Nie wiem co to za dyrektywa ale wiem że prace nad Wałem Atlantyckim Organizacja Todta rozpoczęła w maju 1942 roku

     

    To dyrektywa o budowie tego wału, to są dość podstawowe informacje jak i te, że TR powstało przed budową tego wału, zatem o czym plecie bzdury euklides?

     

    8 godzin temu, euklides napisał:

    Się tego domyśliłem bo z tego co o nim się wie to posiadał ogromną władzę o czym świadczy choćby to że dokonał czystki w policji marsylskiej. Musiał mieć ogromne uprawnienia. Zresztą ustalenie prawdziwej struktury niemieckich służb w Marsylii zajęło francuskiemu kontrwywiadowi sporo czasu. Zgaduję że Szanowny Secesjonista ma jeszcze o tym coś do dodania. Nic tylko ich o tym poinformować.

     

    No to proszę nam podać raport francuskiego kontrwywiadu w którym stwierdzono, że ten osobnik był szefem placówki gestapo w Marsylii - dodam, taki nie istnieje, i wystarczy przejrzeć dokumenty związane z jego procesem by wiedzieć, iż żadna komórka francuskich służb w czasie drugiej wojny światowej nie umieszczała go na takim stanowisku. To proszę udowodnić swe bzdury na podstawie informacji kontrwywiadu na który się euklides powołuje.

    Czekam.

     

    8 godzin temu, euklides napisał:

    Przyznam że o placówce Dalhia nie słyszałem

     

    Zadziwiające, ekspert od służb francuskich nie słyszał miana: "Lafont"?

     

    8 godzin temu, euklides napisał:

     Co do Glaieul to była to placówka Agence Immobiliere starej. Na jej czele stał najpierw Philippe-Auguste zwany Soleil który przekazał ją później kpt. Mordant,

     

    Ani: Philippe-August ani kpt. Mordant - proponuję więcej doczytać.

     


  2. W dniu 19.09.2019 o 10:49 PM, jancet napisał:

     

    Myślę, że nie byli oni idiotami i bez Canarisa wiedzieli, że coś takiego im grozi. I w sumie wiedzieli, że jeśli będą gotowi na jego odparcie, to atak nie nastąpi.

     

    Z tych licznych argumentów za nieatakowaniem Szwajcarii, które jeden z przedmówców cytował z Wiki, ze wszystkimi się zgadzam, ale niektóre chciałbym uwypuklić.

     

    1. Szwajcaria bankami stała. To znaczy szwajcarskie banki w niepodległej Szwajcarii mogły przekazywać pieniądze z III Rzeszy do beneficjentów w krajach, niezaangażowanych w wojnę, lub lekko traktujących swe formalne zaangażowanie. Zapewne były też wykorzystywane przy finansowaniu operacji wywiadowczych. Zajęcie Szwajcarii spowodowałoby, że III Rzesza nie mogłaby realizować takich przelewów, a przynajmniej byłoby to znacznie trudniejsze.

     

    2. Oczywiście, tak długo, jak III Rzesza była przekonana, że wkrótce zapanuje nad całym światem, zajęcie Szwajcarii było prostym krokiem do tego celu. Jadnak odrzucenie propozycji Hitlera przez Wielką Brytanię i następnie przegrana w bitwie o Anglię uświadomiła III Rzeszy, że wojna jeszcze trochę potrwa - więc banki szwajcarskie będą potrzebne.

     

     

    No nie. O ile w październiku 40 roku Niemcy mogli liczyć na bardzo szybkie zakończenie wojny, to rok, czy dwa lata później - już nie. Wtedy już każda dywizja była na wagę złota i tworzenie nowego frontu byłoby samobójstwem. Tym bardziej, że - jak pisałem w 1. - szwajcarskie banki okazały się jednak niezbędne.

     

    3. Nie wiem, na ile prawdziwe są opowieści o tym, że każdy dorosły Szwajcar mundur i broń osobistą trzymał w szafie, sprzęt plutonu - u sołtysa, a batalionowy - w gminie. Itd. W każdym razie Szwajcarzy przez stulecia uchodzili za najbardziej bitny naród w Europie. O ile jesienią 40 roku, po upadku Wielkiej Brytanii można było liczyć na ich bierność - bo w sumie nie było już za co ginąć, to później już nie. Szwajcaria mogłaby się okazać dla Hitlera czymś gorszym, niż Hiszpania dla Napoleona.

     


  3. Podczas drugiej wojny światowej znaczenie lotnictwa odzwierciedlało się w dość powszechnym zaciemnianiu miast, a jak to wyglądało w czasie wcześniejszego konfliktu?

    Londyński "Daily Express" z 11 września 1914 informował o poleceniach władz: "The cause of the curfew gloom was a notice from the Commissioner of Police asking that bright lights should as far as possible be dimmed".


  4. 15 godzin temu, ZaKrólaOlbrachta napisał:

    ale nie zgadzam się z tym, że termin sprowadzenie jest  powiązany z tym jak to sie później rozwineło

     

    Nikt czegoś takiego nie stwierdził.

     

    15 godzin temu, ZaKrólaOlbrachta napisał:

    to czy Krzyżacy w ogóle pojawili się Śląsku fizycznie, bo z tego co wiem, to nie?

     

    A skąd to wie ZaKrólaOlbrachta możemy poznać źródło?

     

     


  5. W dniu 8.08.2020 o 12:29 PM, euklides napisał:

    Co do "P" to się nie zastanawiałem bo nie warto. Trudno żeby autor w 1946 roku pisał kto był rok wcześniej szefem kontrwywiadu

     

    A wcześniej był to rok 1947?

     

    W dniu 8.08.2020 o 12:29 PM, euklides napisał:

    A co do Bardin to był on jednym z bohaterów, jeżeli to można tak nazwać, "Mes Camerades..."

     

    I do dziś nie wie euklides o kim mowa? To o kim mamy dyskutować?

     

    W dniu 8.08.2020 o 12:29 PM, euklides napisał:

    Wątpię też że były jakieś oznaczenia botaniczne 

     

    Wątpić może sobie euklides do woli zwłaszcza, że to powątpiewanie obnaża jego nieznajomość faktów. Mieliśmy zatem we Francji placówki określane jako: GlaïeulDahlia - jak dla speca euklidesa są to nazwy z botaniki czy nie?

     

    Co do sytuacji w Marsylii. czy zauważył eklides że wskutek bezkrytycznego czytania jednej książki myli kilka osób?

    Dać dowody?

    Bo w narracji euklidesa mamy fikcyjne nazwiska/pseudonimy i aliasy... których on sam nie potrafi przypisać do realnych postaci, ale uważa że jest posiadaczem wiedzy niedostępnej innym. A w rzeczywistości jest posiadaczem dość ograniczonego zasobu wiedzy, którego sam nie potrafi roszyfrować.

     

    Zatem by uporządkować dyskusję: kto stał na początku na czele TR w Marsylii, kto go zmieniła i dlaczego?


  6. W dniu 25.02.2008 o 10:03 PM, Estera napisał:

    Jest taki film "Bardzo długie zaręczyny"- tłem dla wątku miłosnego jest I WŚ- tam jest pokazane co żołnierze robili by wrócić do domu z frontu, który z ich psychiką robił co chciał. Jeden z żołnierzy wystawia papierosa, by został trafiony...

    Jeśli się nie mylę- to takie zachowanie określało się jako "strzał ojczyźniany"- ale mogę się mylić. Może to ktoś zweryfikować?

     

    A to zależy gdzie został trafiony i jaki był efekt tego trafienia.

    Nie  sądzę by żołnierze specjalnie wystawiali się na strzał bez gwarancji, że nie będzie on śmiertelny, zatem raczej nie jest to określenie dla jakiegoś zachowania. Natomiast "strzał ojczyźniany" to taki strzał, który dawał taką kontuzję (ranę), która uprawniała do powrotu do domu bądź przynajmniej dawała nadzieję na rekonwalescencję trwającą dłuższy czas. Nie wiem jak w oryginale, ale w języku niemieckim można by to oddać przez termin: "Heimatpaß" - dosłownie "paszport domowy" (czyli: paszport do domu), w tłumaczeniach anglojęzycznych często pojawia się termin: "blighty" (np. w tłumaczeniu Briana Murdocha, A H Wheena), w tłumaczeniu tego ostatniego brzmi to tak: "Müller explains that he has a flesh wound in his thigh; a good blighty", w tłumaczeniu Stefana Napiórkowskiego mamy: "Muller orzeka, iż ma on postrzał górnego uda, niezły paszport powrotny do domu", przy czym trzeba zauważyć, iż nie wystawiał się on specjalnie by zostać trafionym.


  7. W przypadku Monarchii Austro-Węgierskiej, państwo to weszło do wojny z pięcioma dużymi obozami przewidzianymi na kilka tysięcy więźniów, gdy na przykład w obozie Knittelfeld (w Styrii) w połowie grudnia 1914 r. w ciągu jedenastu dni liczba jeńców wzrosła z 600 do 1900! Szacunki liczby więźniów są dość rozpięte:

    "The total numbers given by World War I POW administrators and later scholars, howeever, differ widely. While k. u. k. military offices talked of some 1.3 million POWs they registered, later estimates arrived at between 1.86 million and 2.3 million POWs in captivity in the Habsburg Monarchy in the course of World War I".

    /H. Moritz "The Treatment of Prisoners of War in Austria-Hungary 1914/15: The Historiography of Prisoners of War in the Late Habsburg Empire", w: "1914: Austria-Hungary, the Origins, nad the First Year of Worls War I", Contemporary Austrian Studies Vol. 23,  eds. G. Bischof, F. Karlhofer, guest ed. S.R. Williamson, Jr., New Orleans 2014, s. 237-238/

     

    Przy czym utrudnieniem w oszacowaniu liczby jeńców jest praktyka jaka miała miejsce w Monarchii gdzie wielu jeńców nie było w ogóle rejestrowanych:

    "... the information office for POWs of the 'Jaoint Central Evidence Bureau' of the Austrian and Hungarian Red Cross estimated in April 1916 that 160,000 enemy prisoners had not been properly registered in the previous two years due to the deficiencies in 'POW Registration Affairs'. In spite of attempts to harmonize the registration process, these deficiencies could not be entirely correct in 1917/1918. MAny enemy prisoners of war were kept by the army behind front line and forced to do various job; as a result they never showed up in any central registration".

    /tamże s. 238/

     

    W dniu 2.06.2009 o 9:01 PM, FSO napisał:

    Suworow pisze, że w obozach jenieckich położonych na ternie Cesarstwa Niemieckiego poszczególne szarże miały przepisane zwierzątka jakie mogły trzymać, opisane warunki jakie kwatera i t.d. musiała spełniać. Podobno wszelkie odwołania od decyzji mialy przepisaną drogę rozpatrywania przez odpowiednie komórki czy urzędy, a odmowa lub pozytwna decyzja musiala mieć odpowiednią argumentację

     

    Pomijając kwestię zwierzątek, to w sumie nie ma w tym nic dziwnego i nie dotyczyło to jedynie Cesarstwa Niemieckiego. Na ogół oficerom przysługiwało zwolnienie z pracy, pensja od kraju który go przetrzymywał, możliwość zatrudnienia ordynansa. Specjalne traktowanie oficerów wynikało z odpowiednich umów jak i zwyczaju. W Austro-Węgrzech początkowo więziono oficerów w hotelach i prywatnych kwaterach.

    /szerz: V. Moritz "Zwischen allen Fronten. Die russischen Kriegsgefangenen in Österreich im Spannungsfeld von Nutzen und Bedrohung (1914-1921)"/

     

    Alon Rachamimov ("POws and the Great War: Captivity on the Eastern Front") szacował liczbę więźniów austro-węgierskich na 2,77 miliona, a ogólnie - 8,5 miliona Europejczyków miało trafić wówczas do obozów jenieckich. Przeszło 325 000 niemieckich jeńców miał Brytyjski Korpus Ekspedycyjny (por. B.K. Feltman "Prisoners of War on the Western Front, 1914-1918", "War in History", Vol. 17, No. 4, November 2010, s. 436). Podobne, jak Rachamimov, globalne wielkości podaje Gerald H. Davis:

    "During the first world war between 7,000,000 nad 8,500,000 persons from all nations were captured over 420,000 by the French, almost 525,000 by the British and something in that range by the Italians, 1,500,000 by the Russians, 1,700,000 by the Germans, and nearly 2,000,000 by the Austrians".
    /tegoż "Prisoners of War in Twentieth-Century War Economies", "Journal of Contemporary History", Vol. 12, No. 4, October 1977, s. 624/


  8. W dniu 24.07.2009 o 11:27 PM, coloman napisał:

    Przystąpienie do wojny Szwajcarii było nierealne i można to między bajki włożyć, z racji tego, że wszelkie działania militarne tego kraju, lub względem tego kraju byłyby pogwałceniem wieczystej neutralności nadanej jej na kongresie wiedeńskim.

    lll

    W dniu 25.07.2009 o 9:07 AM, redbaron napisał:

    Generalnie, Niemcom nie zależało na rozciąganiu frontu - raczej starali się go skrócić - zwłaszcza po wielkich bitwach 1916 r. Dodatkowo to teren górski, więc raczej mieli szczęście, że nie musieli się o niego martwić - gdyby tam była Francja, to konieczne byłoby posłanie tam sporej liczby dywizji, których Niemcy nie mieli.

     

    Cóż, traktaty międzynarodowe, postanowienia kongresowe obowiązują jedynie do momentu jak któraś ze stron nie zadecyduje o ich złamaniu. W myśl tej idealistycznej koncepcji zaproponowanej przez colomana Belgia nie powinna być zaatakowana przez żadną ze stron, rzeczywistość była zdecydowanie inna.

    Choć nikt nie zaatakował Szwajcarii to przecież istniały takie plany, choć nigdy nie wyszły poza ramy dość teoretycznych i ogólnych przymiarek. W połowie 1915 r. Niemcy rozważali dywersyjny atak na twierdzę Belfort, m.in. via terytorium Szwajcarii, koncepcję tę pogrzebała ofensywa Aliantów w rejonie Artois i w Szampanii. W tym samym czasie Francuzi przygotowali tzw. Plan "H" mający na celu ominięcie frontu poprzez Szwajcarię. Francuzi zrezygnowali z tego planu m.in. dlatego, że; podobnie jak redbaron; wątpiono w możliwość sprawnego i szybkiego  transportu wojsk przez Jurę co pozbawiłoby tę operację niezbędnego elementu zaskoczenia a dałoby niemieckiej armii okazję do kontruderzenia.

    Podobnie strona włoska; przed decyzją o przystąpieniu do Ententy; przygotowała kilka szkiców operacyjnych ataku na Szwajcarię, te pomysły nie zyskały jednak akceptacji czynników politycznych stron Trójprzymierza.

    /szerz. o tych planach: H.R. Fuhrer, M. Olsansky "Die „Südumfassung“. Zur Rolle der Schweiz im Schlieffen ‐ und im Moltkeplan", w: "Der Schlieffenplan. Analysen und Dokumente" Hg. H. Ehlert, M. Epkenhans, G.P. Gross, H.R; Fuhrer "Die Schweizer Armee im Ersten Weltkrieg: Bedrohung, Landesverteidigung und Landesbefestigung"/

     

    Z drugiej strony, w Szwajcarskich władzach politycznych jak i w najwyższym dowództwie wojskowym liczebną przewagę miały osoby skłaniające się ku popieraniu strony niemieckiej, a cała Szwajcaria podzielona była w swych sympatiach. We efekcie istniały naciski na Radę Federalną by przy zachowaniu neutralności podejmować decyzje korzystne dla jednej ze stron tego konfliktu. Po włoskiej decyzji z 23 maja 1915 r. w Szwajcarii nastąpiło pogłębienie problemów gospodarczych i pojawiły się głosy, według których wyjściem mogło by być przystąpienie do wojny. Poprzez Sociéte Suisse de Surveillance Economique założone przez Ententę zaczęto wywierać naciski na rząd szwajcarski na korzystne dla tej strony ukierunkowanie handlu, zwłaszcza w zakresie surowców, druga strona też podjęła podobne kroki poprzez ustanowienie Powiernika (Treuhandstelle) w Zurychu. Przy czym sytuacja na morzach i "otoczenie" Szwajcarii sprawiło, że SSS miało znacząco lepszą pozycję przez co mogło narzucać kontrolę nad eksportem szwajcarskim.

    /o związkach polityki szwajcarskiej z ekonomią tego kraju w tym czasie: H.R. Ehrbar "Schweizerische Militärpolitik im Ersten Weltkrieg: Die militärischen Beziehungen zu Frankreich vor dem Hintergrund der schweizerischen Aussen‐  und Wirtschaftspolitik 1914‐1918"/

     

    Wykorzystując okoliczności; postawiony w 1914 r. przez Zgromadzenie Federalne (Bundesversammlung) na czele armii; generał Ulrich Wille; nie ukrywający szczególnie mocno swych proniemieckich sympatii;; przedstawił plan (Säbelrasslerbrief) przystąpienia przez Szwajcarię do wojny. Postawę tego generała dobrze charakteryzuje tzw. "sprawa pułkowników" (Oberstenaffäre) z przełomu 115/16, gdy wypłynęła informacja, że dwóch pułkowników szwajcarskich przekazywało attaché wojskowym państw Centralnych materiały ze Sztabu Generalnego. Wille nie uważał by ich postępowanie było szkodliwe i nazywał je "nietaktownością" (w liście z 11 stycznia 1916 r. do prezydenta Konfederacji, pełniącego zarazem funkcję szefa Departamentu Obrony - Camille'a Decopetta), dopiero naciski opinii publicznej jak i ze strony państw Ententy spowodowały postawienie pułkowników przed sądem, co znamienne - obaj zostali uniewinnieni, ukarani zostali za pomocą środków dyscyplinujących (20 dni aresztu) i zostali zwolnieni ze swych dotychczasowych stanowiskach. Warto zauważyć, że występujący na procesie generalny szef sztabu bronił obu oskarżonych wskazując, iż ich działania były konsekwencją m.in. blokady gospodarczej Aliantów, która miała naruszać neutralność Szwajcarii.

    /szerzej o postawie i planie tego generała: H.C. Röthlisberger "Der politische Standort von Ulrich Wille"; o aferze: J. Schoch "Die Oberstenaffäre: Eine innenpolitische Krise 1915/1916"/

     

    W listopadzie 191 r. Alianci znów zaczęli obawiać się ataku niemieckiego poprzez Szwajcarię, sytuacja militarna w Rumunii sprawiła, że opinia publiczna w Szwajcarii zaczęła się obawiać takiego ataku uznając, że Niemcy będą mogli zgromadzić większe zasoby na froncie zachodnim, atmosferę dodatkowo podsycały liczne artykuły w prasie szwajcarskiej i francuskiej (por. M. Mittler "Der Weg zum Ersten Weltkrieg: Wie neutral war die Schweiz"). Przy czym pojawiały się głosy, że w tej sytuacji może dojść do prewencyjnego wejścia wojsk francuskich. Choć władze polityczne Szwajcarii jak i dowództwo armii starały się dementować tego typu pogłoski, to same nie były wolne od od tego typu podejrzeń. Gdy armia francuska zaczęła przesuwać swe jednostki wzdłuż szwajcarskiej granicy (pod koniec grudnia 1916 r.) wywołało to w szwajcarskim dowództwie niepokój, na szwajcarskie zapytania strona francuska odpowiedziała, że są to jednostki udające się na wypoczynek (co nie było prawdą). I choć strona szwajcarska przyjęła te wyjaśnienia to jednak na wszelki wypadek zmobilizowała dwie dodatkowe dywizje na początku 1917 roku.

     

     

    Z literatury:
    H.A. Schmitt "Netural Europe between War and Revolution 1917-1923"
    A. Stovall "Switzerland and the World War"
    G.A. Chevallaz "The Challenge of Neutrality: Diplomacy and the Defense of Switzerland"
    R.R. Probst "'Good Offices' in the Light of Swiss International Practice and Experience"
    D.D. Driscoll "Anglo-Swiss relations, 1914-1918: With special reference to the Allied blockade of the Central Powers"
    H.K. Meier "Friendship under Stress. U.S.-Swiss Relations 1900-1950"
    R. Rosfeld, T. Straumann "Der vergessene Wirtschaftskrieg. Schweizer Unternehmen im Wirtschaftskrieg"
    M. Mittler "Der Weg Zum Ersten Weltkrieg - Wie Neutral War Die Schweiz: Kleinstaat und Europäischer Imperialismus"

    H. Rapold "Der Schweizerische Generalstab: Zeit der Bewährung? Die Eproche um den Ersten Weltkrieg 1907‐1924"
    W. Gautschi "Der Landsstreik 1918"
    "14/18. Die Schweiz und der Grosse Krieg" eds. R. Rossfeld, T. Buomberger, P. Kury
    J. Rucht et al."Geschichte der Schweiz während des Weltkrieges 1914‐1918, politisch, wirtschaftlich und kulturell"
    F. Weber "Wirtschaftsdiplomatie im Totalen Krieg: die Swiss Mission in den USA 1917", "Jahrbuch für Wirtschaftsgeschichte", 56 (2), Wyd. De Gruyter 2015
    D. Sprecher "Generalstabschef Theophil Sprecher von Bernegg: Seine militärisch‐politische Leistung unter besonderer Berückichtigung der Neutralität"
    G. Kreis "Insel der unsicheren Geborgenheit: die Schweiz in den Kriegsjahren 1914-1918".


  9. W opozycji do opinii wyrażonej przez janceta:

     

    Cytuj

    Bardzo słusznie, Outsiderze, zwracasz naszą uwagę na bezprzykładną ofiarę Francji w I wojnie światowej i wynikającej z niej niechęci do angażowania się w kolejną zawieruchę. Dziwne, że tak zwykle literacko płodni Francuzi nie byli zdolni, by swoje cierpienie we frontowych okopach literacko opisać

     

    Edward Ousellin wykłada  język francuski i prowadzi zajęcia z kulturoznawstwa,  badacz kultury głównie Francji, autor m.in. "La France : histoire, société, culture", "Comment peut-on être Européen? : conceptions of Europe in French literature"; w swym artykule poświęconym motywowi Wielkiej Wojny w komiksowej twórczości Jacquesa Tardiego (m.in. "C'était la guerre des tranchées", "Putain de querre !") wyraził całkiem inną opinię. Uważał, że poprzez literaturę i film nieludzkość tego konfliktu na trwałe wryła się w historyczną pamięć europejską, a zwłaszcza w pamięć francuską.

    "À travers la littérature et le cinéma, le nouveau seuil d’inhumanité de la guerre des tranchées a durablement marqué la mémoire historique européenne, et sans doute tout particulièrement française. C’est sur le territoire français, longtemps ravagé, que se perpétua cette forme quasi-souterraine de la guerre, dans des tranchées s’apparentant à des fosses communes, que les hommes ne partageaient qu’avec des rats et des poux".

    /tegoż "Une boucherie pour rien : la Grande Guerre dans les bandes dessinées de Jacques Tardi", "Belphégor", Littérature Populaire et Culture Médiatique, [En Ligne], 14, 2016, b.p./

     

    Przy okazji wzmiankuje on twórczości kilku pisarzy, pada tam nazwisko: Jules Romains (właśc.: Louis Henri Jean Farigoule), był on autorem; nieco rozwlekłej - 27 tomów; powieści rzeki "Ludzie dobrej woli" (oryg. "Les Hommes de bonne volonté") pisanej na przestrzeni od 1932 do 1946 roku. W skład tego cyklu bezpośrednio o pierwszej wojnie traktowały tomy "Prélude à Verdun" i "Verdun" (tomy: 15 i 17) obejmujące lata 191-1919, autor znany był z ukazywania realistycznych scen codzienności okopowej żołnierzy. W kolejnym tomie pt. "Vorge contre Quinette"; obejmującym rok 1919; (w wydaniu amerykańskim rozdział ten nosi całkiem trafny tytuł: "Aftermath" - "Następstwa") autor napisał o ciężarze śmierci (zmarłych) który rośnie szybciej niż duma zwycięzców i zwycięstwie które rośnie ale nie dogania już śmierci (zmarłych): "le poids des morts grandit plus vite que la fierté des vainqueurs. Le tas de morts monte plus vite que le trophée. La victoire a beau grandir, elle ne réussit plus à rattraper les morts", fragment z frazy trafił nawet do Larousse'a przy opisie terminów: "mort, morte" i "victoire".

     

    Maurice Genevoix brał udział w walkach o o drogę Calonne (Tranchée de Calonne), gdzie zginął pisarz francuski Henri-Alban Fournier a po drugiej stronie ranny został Ernst Jünger, oraz w bojach o grzbiet Éparges (dla Niemców było to - Die Kämpfe um die Combres-Höhe). Ciężko ranny przeszedł długotrwałą rekonwalescencję, wskutek odniesionych ran nigdy nie odzyskał władzy w lewej ręce. Na początku wojny prowadził nieco chaotyczny dziennik, pomimo namawiania nie zgadzał się by przelać swe wspomnienia i doświadczenia na papier. Ostatecznie uległ jednak namowom Paula Dupuy'a, jednego ze swych dawnych nauczycieli, w efekcie czego od 1916 do 1921 r. wydał pięć opowieści: "Sous Verdun", "Nuits de guerre", "Au seuil des guitounes", "La Boue" i "Les Éparges". Cykl jednak bardziej znany jest z redakcji z 1949 r. gdy został wydany w jednym zbiorze pod tytułem "Ceux de 14" (gruntownie przerobionym, z ostateczną inną ilością opowiadań niż w początkowym cykli).

    Autor ten zyskał uznanie za pieczołowitość w ustalaniu faktów jak i za realizm okopowej i wojennej rzeczywistości. "Doceniła" to cenzura - dwa pierwsze opowiadania zostały pocięte przez cenzurę, uznano iż zawarte tam opisy mogą wywołać panikę.

    Docenił to i Jean Norton Cru autor "Témoins : essai d’analyse et de critique des souvenirs de combattants édités en français de 1915 à 1928" (Paris, Les Etincelles, 1929, w roku następnym wydano mocno skróconą wersję pt. "Du Témoins") eseju będącego próbą opracowania kwestii realizmu, fikcji i legend zawartych w literaturze francuskiej poświęconej Wielkiej Wojnie. Norton Cru - sam odsłużył pełne pięć lat, początkowo w szeregach Régiment d'infanterie territoriale, potem w armii rezerwowej (brał udział m.in. w zmaganiach pod Verdun w czerwcu 1916 r. i styczniu 1917 r.), następnie jako instruktor i tłumacz. Norton Cru zaczął analizować literaturę poświęconą temu konfliktowi, ostatecznie w swym obszernym eseju (pierwotna wersja liczyła 727 stron) zajął się ok. 304 różnymi książkami napisanymi przez 252 autorów. Żadne z wydawnictw do których się zwrócił nie chciało wydać tej książki w oryginalnej wersji, a autorowi sugerowano by złagodził swój osąd w stosunku do wielu autorów; zwłaszcza tych uznanych, jak: Henri Barbusse (skrytykowany zarówno za fragmenty z "Le Feu" jak i "Les Enchaiments"), Jacques Péricard (za: "Face à face", "Ceux de Verdun", "Debout les morts !") czy Roland Dorgelès (za: "Les croix de bois" i "Le cabaret de la Belle Femme"). Ostatecznie autor wydał tę publikację własnym sumptem.

    Przy całej złożoności problematyki i subiektywności ocen autora tego eseju była to pierwsza tak obszerna próba; we francuskich opracowaniach historyczno-literackich; krytycznej analizy realizmu w literaturze wojennej, przy czym Norton Cru szczególną uwagę przywiązywał do relacji wojennych szeregowych żołnierzy - co też było pewną nowością, gdyż wcześniej obraz konfliktów militarnych bardziej był znany z relacji wyższego dowództwa. Tenże Norton Cru wyróżniał właśnie cykl jaki stworzył  Genevoix, nazywa go "dobrym świadkiem", zauważa, iż prawdziwy obraz wojny najczęściej uwidacznia się w dziennikach (przez co rozumie różne jego formy wymieniając: "carnet de route", "carnet intime", "notes", "journal de campagne") i trudno znaleźć go w literaturze wojennej, z tego schematu wyłamuje się właśnie Genevoix. Norton Cru podaje też ciekawą dysproporcję pomiędzy przywoływaniem literatury, którą uznał za niewiarygodną w porównaniu do tej którą uznał za realistyczną i oddającą prawdziwy obraz wojny i żołnierzy. Posłużył się tu przykładem Georgesa Veauxa "(autora "En suivant nos soldats de l'Ouest" z 1917 r.) często cytowanego (89 razy) w monumentalnym opracowaniu generała Barthélemy'ego-Edmonda Palata (14 tomów "Grande guerre sur le front occidental") w odróżnieniu od "dobrych" autorów cytowanych raptem: raz , trzy czy pięć razy;

    "Les dates sont un obstacle à l'invention, un rappel à la probité. Si elles n'ont pas toujours empêché les récits mensongers elles ont pas donné à l'ensemble des journaux une honnêteté moyenne qui dépasse celle des souvenirs et des romans.  En revanche les dates n'obligent pas le journal à la sécheresse des éphémérides, elles ne nuisent pas a la valeur littéraire. Cela est si vrai que, pour trouver les livres de guerre de la plus grande valeur esthétique, il faut les chercher parmi les journaux: ceux de Lintier [chodzi o książki Paula Lintiera: "Ma pièce" z 1916 r., "Le tube" z 1917 r. - secesjonista] , Genevoix, Cazin [Paula Cazina "L'humaniste à la querre" z 1920 r. secesjonista] (...)

     Les bons témoins Kimpflin [Georgesa Kimpflina "La premier souffe" z 1920 r. - sec.], Genevoix, Delvert [Capt. Delverta "L'erreur du 16 avril " z 1917 r., "Histoire d'une compagnie" z 1918 r., "Les opérations de la 1e Armée dans les Flandres" z 1921 r.] sont cités une, trois et cinq fois par Palat, mais le témoin Veaux, abondant, héroïque, légendaire et fort suspect, est cité 89 fois...".

    /tegoż "Du témoignage", Collect. "Les documents bleus" numéro 30, [Paris] Librairie Gallimard 1930, s. 74, s. 43/

     

    Warto zauważyć, że większość autorów docenionych przez Nortona Cru nie doczekała się polskich przekładów, stąd mamy nieco zaburzony obraz literatury francuskiej dotyczącej Wielkiej Wojny.


  10. Taki drobiazg z żałobnej żeglugi władczyni...

    często pojawia się historyjka jak to to Edward VII wszedł na pokład jachtu i spytał kapitana dlaczego flaga na maszcie (British Royal Standard) jest opuszczona do połowy, skonfundowany nieznajomością protokołu przez władcę kapitan miał odpowiedzieć, że to z powodu śmierci królowej, na to Edward miał odrzec: "ale król żyje" i nakazał podniesienie flagi. Można upatrywać w tym zdarzeniu pewnej impertynencji nowego władcy, braku poszanowania dla żałoby, kwestia jednak nie jest tak jednoznaczna. Problemem jest miejsce tego zdarzenia, czy miało to miejsce na pokładzie HMY "Alberta", HMY "Victoria" czy HMY "Albert", a tu badacze nie są zgodni, choć przeważają głosy że miało mieć miejsce na jednym z jachtów przewożących Edwarda (np. J. Ridley "Bertie: A Life of Edward VII") . Gdyby miało to mieć miejsce na pokładzie pierwszego jachtu; przewożącego ciało zmarłej; król raczej nie miałby racji, w przypadku dwóch pozostałych, na pokładach których wracał król - miałby ją. Na ogół podaje się, że "Alberta" płynęła z opuszczoną flagą - na znak żałoby po przewożonej królowej, zaś pozostałe dwa jachty z flagą na topie - jako przewożące osobę Jej Królewskiej Mości.

    "At Trinity Pier, the cortege came to a hall alonside the royal yacht Alberta. Watched by the royal mourners, the coffin was carried on board and placed on a crimson platform under an awning on the stern deck. At each corner an officer stood at attention. Above, the royal standard hung at half mast. A small group of aides, among them Harriet Phipps, accompaniedthe coffin while the royal family were taken in steam launches to the Victoria and Albert, which was anchord a liitle off shore...".

    /T. Renall "The Last Days of Glory: The Death of Queen Victoria", New York 2001, b.p. ed. elektron./

     

    Trudno nie odnieść wrażenia, że cała sytuacja mogła wyniknąć z długoletniości panowania Wiktorii, wskutek czego nieco zatarła się wiedza o funkcji Royal Standard, którą poczęto traktować jako symbol (osobisty) królowej i jej rodziny.

     

     

     

    W dniu 5.07.2020 o 11:23 AM, Bruno Wątpliwy napisał:

    Stawiam na kurs leczenia histerii

     

    Tak mogłoby się zdawać nam laikom, to oczywiście znany obraz André Brouilleta "Une leçon clinique à la Salpêtrière" pokazujący wykład prof. Jeana-Martina Charcota dotyczący histerii, gdzie pacjentką jest "Blanche" Marie Wittman (skądinąd przez pewien czas kochanka tegoż profesora i przyjaciółka Marii Curie-Skłodowskiej). Wykłady z ta pacjentką były dość głośne, uczęszczali na nie późniejsze tuzy neurologii, jak: Józef Babiński, Gilbert Ballet czy Maurice Debove.

    /opis wykładów z jej udziałem odnajdziemy w: [D.-M.] Bourneville, P. Regnard "Iconographie photographique de la Salpêtrière", a P.O. Enquist zaproponował w beletrystycznej formie historię jej namiętności i choroby w "Blanche i Marie", oryg. "Boken om Blanche och Marie"/

     

    Tymczasem czego to nie odnajdą na tym obrazie niektóre badaczki (jak i badacze), ja np. patrząc na suknię pacjentki uznałbym, że pacjentce będącej w histerii, wstrząsanej epileptycznymi  konwulsjami zsunęły się nieco z ramion suknia, tymczasem Agnieszka Gromkowska-Melosik uważa, że jest to kobieta ubrana jak szansonistka, co oczywiście ma skierować naszą uwagę na erotyczny podtekst tej sceny. Zgromadzeni tam medycy nie tylko przypatrują się pewnemu przypadkowi medycznemu ale: uosabiają "władzę męskości nad ciałem i tożsamością kobiety". Jak mi się zdaję autorka nieszczególnie zagłębiała się w świat wiktoriańskich szansonistek i przedstawień burleskowych, można tam było zobaczyć znacznie bardziej roznegliżowane kobiety przy których ta pacjentka jest wzorem skromności i surowości ubioru.

    /tejże "Kobieta epoki wiktoriańskiej: Tożsamość, ciało i medykalizacja", Kraków 2013, s. 26/

     

    Dla porównania:

    Victorian-Era-Burlesque-2.jpeg 

    /grafika za stroną: victorian-era.org/

     

    il_794xN.647177513_si93.jpg

    /grafika za stroną: i.etsystatic.com/

     

    7010_320.jpg

    /grafika za strona: ic.pics.livejournal.com/

     

    Na obrazie widać okna, okna jak okna, ale gdzieżby tam, dla przywołanej autorki mamy: "dwa niezwykle impresywne, ogromne okna, przez które wpada światło. Światło to symbolicznie zdaje się oddzielać tę scenę od mroku wiktoriańskiej sypialni, w której - jak wierzono nie mogło być miejsca na kobiecą namiętność i ekscytację...", szczerze mówiąc ja nie widzę w nich nic "impresywnego" a całość rozważań autorki uważam za zbyt daleko idące. Podobnie jak przywołane przez autorkę uwagi Alaina Corbina:

    "'Perskie oko', porozumiewawczy uśmiech histeryczki proponują patologiczny obraz kobiecego uwodzicielstwa. Mężczyźni staną teraz przed wielką pokusą utożsamiania przejawów tej choroby z delirium orgazmu czy też prowokacyjnym zachowaniem ulicznic".

    /tamże s. 27; cyt za. A. Crobin "Kulisy" w: "Historia życia prywatnego", t. 4, red. M. Perrot, Wrocław - Warszawa - Kraków 1999, s. 604/

     

    Konia z rzędem temu, który zobaczy jak to na tym obrazie Wittman puszcza perskie oko...

     

    W dniu 14.12.2010 o 12:35 PM, secesjonista napisał:

    Łyzio napisał:

    Według niej prokreacja miała być jedynym celem i swoistym uzasadnieniem związków seksualnych między małżonkami.

    To chyba jedynie w oficjalnych enuncjacjach, jaka była Wiktoria naprawdę można poznać śledząc jej zakupy w zakresie malarstwa, można by się zdziwić wiedząc jaki był jej ulubiony obraz.... cóż, osobiście na pewno nie była pruderyjna. :)

     

    Na urodziny, królowa podarowała Albertowi obraz "Florinda" jaki namalował Franz Xaver Winterhalter, obraz daleki od wiktoriańskiej surowości obyczajowej:

    www.metmuseum.org/art/collection/search/437944.

     


  11. Artykuł o tyle ciekawy, że w większości opracowań co do kwestii greckiego (a za nimi i rzymskiego) podejścia do efektów obrzezania i odkrytego żołędzia autorzy ograniczali się do stwierdzeń bardzo ogólnych, typu: uważali taką ingerencję w ciało za barbarzyństwo, odkryty żołądź uważany był za coś brzydkiego, wulgarnego, powód do docinków. F. Hodges zaprezentował niejako źródło takiej postawy estetycznej, i nie tylko estetycznej.

     

    Zabieg, wedle większości badaczy był częsty ale nie przybrał powszechnej tendencji:

    "During the Second Temple Period, when this phenomenon appears to have increased as a result of acculturation to Hellenism, uncircumcised Jews provoked some discussion, but nevertheless remained a rather anomalous minority"
    /M.R. Niehoff "Circumcsion as a Marker of Identity: Philo, Origen and the Rabbis on Gen 17: 1-14", "Jewish Studies Quarterly", Mohr Siebeck GmbH & Co. KG, Vol. 10, No. 2, 2003, s. 89/

     

    Wskazanie na korzyści z asymilacji:

    "It is important, when considering the polemical posture of Jubilees toward nudity, also to consider the complex associations thet the public display of the uncovered figure held in the second century B.C.E., an era of intensive assimilation. Public nudity, always undsirable, became a sign of an even more undesirable Hellenizing. Jubilees opposed all intimacy with gentiles, as is clear in 22:16 and 25:5, and vehemently condemned the practice of revesing the circumcision-epispasmos.
    The author envisioned the display of the body as the beginning of an apostaty that ends with the abandonment of the convenant of circumcision. There is a certain logic to the polemical position, for the Jew who would succeed among the Greeks would have to affiliate himself with the gymnasium; and if he were to practice there like the Greeks, his circumcision would immediately mark him as non-Greek, a barbarian
    ".
    /M. Poliakoff "They Should Cover their Shame: Attitudes Toward Nudity in Greco-Roman Judaism", "Notes in the History of Art",  University of Chicago Press on behalf of the Bard Graduate Center, Vol. 12, No. 2, "Essays on Nudity in Antiquity in Memory of Otto Brendel", Winter 1993, s. 58/

     

    Powtórzenie informacji o praktyce minimalizowania samego obrzezania:

    "Others found ways of maintaining the practice of circumcision, while at the same time doing their best to hide or conceal it, either by performing an operation called epispasm, in which the foreskin was restored, or by cutting off such a small piece of the foreskin that it would be difficult to notice the cut".
    /K.S. Paroschi "Faith and New Life in Christ: The Problem of Circumcision in Galatians 5:2-6", Master's Theses. 120., Andrews University, 2018, s. 46/

     

     

    Przy czym niektórzy badacze sądzą, że forma obrzezania zwana priah (w której o wiele trudniej było odwrócić efekty obrzezania) pojawiła się dopiero właśnie w okresie hellenistycznym w reakcji na praktyki epispasmos.

    Tak przy okazji, wedle jednego z objaśnień z Talmudu, to Adam miał być pierwszym, który dokonał takiego "wstecznego" zabiegu...


  12. Tak przy okazji przywołanej "pozytywnej" oceny Golo Manna, zastępca szefa sztabu Alfred von Waldersee miał wyrazić pochlebną opinię o osobie cesarza, choć pobrzmiewa w niej na koniec pewna ambiwalencja: "cesarz posiada czarującą uprzejmość i zdobywa serca wszędzie gdzie przybywa i niedługo pozostaje" (za: M. Szerer "Książę Bülow...").

     

    Bülow w swych wspomnieniach podał jak to dwukrotnie kanclerz Hohenlohe miał się go pytać o stan umysłu cesarza:

    "Als ich diesen Brief las, begriff ich, daß Fürst Hohenlohe schon zweimal, seitdem ich ihm als Minister des Äußeren zur Seite getreten war, ruhing und mit Ernst die Frage an mich gerichtet hatte, ob ich Wilhelm II. für einen geistig ganz normalen Menschen hielte. Er habe, meinte der alte Fürst, schon einmal in seinem Leben das Unglück gehabt, erster Minister eines Souveräns zu sein, der in geistige Umnachtung verfallen wäre".

    /tegoż "Denkwürdigkeiten", T. 1 " Vom Staatssekretariat bis...", s. 139-140/

     

    A jak inni współcześni oceniali stan umysłu władcy?

     

     


  13. Na wstępie swego artykułu Claire Fredj i Jean-Chritophe Fichou zauważają, że więcej marynarzy ginęło z powodu chorób niż w wyniku samej walki. Podają szacunki dotyczące floty angielskiej (przy czym uważają że podobnie było we flocie francuskiej) i pokazują jak zmieniała się statystyka umieralności z powodu chorób:

    "La première cause de mortalité sur les vaisseaux royaux demeure la maladie et non le combat. En Grande-Bretagne, mais les chiffres valent certainement pour la France, on compte un décès annuel par maladie pour 12 marins embarqués en 1778 (8,7 %) ; en 1810, un mort pour 30 marins (3,3 %) et en 1845, seulement un mort pour 72 hommes (1,3 %)".

    /tychże "La sardine à l’huile et son adoption par les militaires français", "Revue historique des Armées", n°258, (1) 2010; b.p. ed. elektron.; tekst dostępny na stronie: journals.openedition.org/

     

    Sam artykuł opisuje długą drogę jaką odbyła armia francuska (jak i flota) do szerszego zaakceptowania pożytków z puszkowanej żywności konserwowanej metodą Nicolasa Apperta. Przy czym jest to przykład jak trudno było przełamać mentalność najwyższych rangą dowódców (podobnie jak we flocie angielskiej), choć większość eksperymentów z produktami konserwowanymi prze apertyzację była bardzo obiecująca, to dowództwo wciąż nie decydowało się na większe instytucjonalne zakupy, a same konserwy na ogół były rezerwowane dla chorych marynarzy.

     

    I dwie takie ciekawostki...

    oto według raportu jaki przedstawił cesarzowi marszałek Jean-Baptiste P. Vaillant, francuska armia na Wschodzie w konserwy miała zaopatrywać się głównie u... Brytyjczyków:

    "Les fournisseurs de ces viandes préparées sont français mais surtout anglais. Le rapport que le ministre de la Guerre, le maréchal Vaillant, transmet à l’Empereur à la fin du conflit établit ainsi qu’« à l’exception de faibles quantités fabriquées en France par M. de Lignac [viande comprimée] et par M. Appert [bœuf avec bouillon], presque tout le reste a été confectionné en Grande-Bretagne. Dans la quantité de3 053 700 kg de conserves de bœuf sont compris 404 000 kg de viande en poudres, représentant à peu près 600 000 rations»".

    /tamże; cyt. za: "Rapport à l’Empereur, par le maréchal ministre de la Guerre, sur l’ensemble des mesures administratives auxquelles a donné lieu la guerre d’Orient", Paris, Imprimerie impériale, 1856/

     

    I druga ciekawostka dotycząca niejednoznaczności słowa: "confiture", otóż można było ją wykonać z tytułowej sardynki:

    "Grimod de la Reynière, avocat gastronome 19, dans son Almanach des Gourmands l’affirme : « On donne en Bretagne le nom de confitures aux diverses préparations imaginées pour maintenir les sardines dans toute leur fraîcheur pendant un temps considérable. Ces confitures sont de trois espèces: au beurre, au vinaigre et à l’huile. Les sardines ainsi préparées, renfermées dans des boîtes en fer blanc soudées, peuvent voyager sans risque (…) pour ouvrir ces boîtes plates, de forme carrée, il fallait un fer à souder bien rouge. »".

    /tamże/


  14. W dniu 4.09.2008 o 7:09 PM, gregski napisał:

    Tu chodzi o fizyczne unicestwienie rodzaju sił zbrojnych którego potem nie dało się odbudować

     

    Jakież tam: fizyczne unicestwienie...

    Tak przy okazji całkiem innych poszukiwań natrafiłem na ciekawą opinię co do skutków tej bitwy wyrażoną przez dwójkę francuskich autorów, oto flota francuska pod Trafalgarem doświadczyła pewnych niepowodzeń (pewnych problemów) i w konsekwencji tych niepowodzeń nie miała możliwości odbywania dłuższych rejsów (w oryg.: "la flotte française connaît quelques déboires à Trafalgar si bien qu’elle n’a plus l’occasion d’effectuer de longs voyages après sa fâcheuse déconvenue"). :mellow:

    /C. Fredj, J.-C. Fichou "La sardine à l’huile et son adoption par les militaires français", "Revue historique des Armées", n°258, (1) 2010/


  15. Tego typu praktyki jak najbardziej istniały, a pisma żydowskie często ganiły tych którzy poddawali się tego typu zabiegom. Stąd w Talmudzie napomnienie, że nawet Jom Kipur nie znosi "grzechu" spowodowanego tym zabiegiem. W Pirkei Avot (jednym z traktatów Miszny) stwierdzono, że ten kto dokonał takiego zabiegu unieważnia przymierze Abrahama przez co nie będzie miał udziału w życiu po śmierci. Przy czym zjawisko musiało być częste gdyż toczyły się spory rabiniczne w tej kwestii, np. czy poddany takiemu zabiegowi powinien być ponownie obrzezany.

    Jeśli ktoś uważnie studiował Biblię to i w niej natrafi na ślady tej praktyki, w 1. Księdze Machabejskiej mamy: "Niektórzy zaś spomiędzy ludu zapalili się do tej sprawy i udali się do króla, a on dał im władzę, żeby wprowadzili pogańskie obyczaje. W Jerozolimie więc wybudowali gimnazjum według pogańskich zwyczajów. Pozbyli się też znaku obrzezania i odpadli od świętego przymierza. Sprzęgli się też z poganami i zaprzedali się [im], aby robić to, co złe" (za Biblią Tysiąclecia dostępną na stronie biblia.deon.pl, księga w tłum. ks. F. Gryglewicza). Wspomina o tym i św. Paweł w swym liście do Koryntian (1 Kor 7, 18), tłumacząc że obrzezanie nie jest już konieczne stwierdza jednak by ci którzy już są obrzezani nie usuwali śladów tego zabiegu: "Jeśli ktoś został powołany jako obrzezany, niech nie pozbywa się znaku obrzezania; jeśli zaś ktoś został powołany jako nieobrzezany, niech się nie poddaje obrzezaniu" (w tłum. ks. K. Romaniuka).

    Rzecz może nie tyle w modzie a w uczestnictwie w życiu społecznym, obrzezanie wykluczało Żydów z jego wielu aspektów, np. nie zgadzano się na udział osób obrzezanych w zawodach sportowych. Trudno było Żydom uczestniczyć w dyskusjach w łaźniach czy gimnazjonach gdy było się obrzezanym, co wykluczało ich z części życia kulturalnego a i politycznego. Czasami zabieg miał przynieść korzyści, w Aleksandrii Żydzi nie mogli ubiegać się o obywatelstwo, przedstawiciele innych nacji którzy chcieli uzyskać taki status musieli przejść szkolenie w ephebaionie, a tam uczestniczyć w zajęciach nago. Zatem jak Żyd chciał jednak zostać obywatelem tego miasta musiał coś zrobić z widocznym efektem obrzezania.

    Sam zabieg nazywano epispasmos (grec. επισπασμοσ, hebr. maszszuk), z punktu widzenia medycznego istniało kilka sposobów ukrycia obrzezania i niekoniecznie musiało chodzić o transplantację, w sumie robiono to samo co w przypadku zbyt krótkiego lub nie w pełni wykształconego napletka.

    "Males who wished to conceal an exposed glans had several options. Dioscorides, a first century C.E. physician to Nero's troops and master of herbal lore, helped those who, though not circumcised, had a defectively short foreskin. He suggested applying thapsia, an herb that causes swelling.2 this would not work, Dioscorides recognized for those who were circumcised.

    Soranus, author of a second-century C.E. medical text, prescribed a different method for correcting defectively short foreskins in infants: The baby's nurse should pull the foreskin forward over the glans and tie it with a thread. "For if gradually stretched and continuously drawn forward, it easily stretches and assumes its normal length an covers the glans and becomes accustomed to keep the natural good shape."

    A simple surgical procedure called infibulation, was another option for a defectively short foreskin. A surgeon would pierce the foreskin to receive a light wooden pin called a fibula. With the fibula inserted the foreskin was held neatly closed. Infibulation was supposed to improved the voice and health of adolescent boys, but Celsus, the author of a medical text from the first century C.E., doubts the therapeutic value of infibulation for this purpose.

    Infibulation could also be used by those who had been circumcised. Some circumcised Jews concealed their circumcision by drawing the skin around the penis forward and securing it with a fibula—or with twine. Martial, the Roman poet, ridiculed an infibulated Jewish slave and derided another Jew whose fibula fell out at the bath.

    The Cadillac of correctives, however, was clearly epispasm: "If the glans is bare and the man wishes for the look of things to have it covered, that can be done," Celsus assured his readers. It was a variation of an operation recommended for congenitally short foreskins. For congenitally short foreskins, the surgeon would tie forward the foreskin, Soranus recommended, and cut the sheath of skin around the penis just in front of the pubic bone. When the wound healed, the surgeon would remove the twine.

    Epispasm on a circumcised penis required a somewhat more difficult operation: The surgeon would cut around the glans freeing the sheath of skin surrounding the shaft of the penis, pull the skin forward and dress the wound carefully so that the skin would reattach to the glans leaving a foreskin. At a time before effective anesthesia, a man inclined to try this procedure had Celsus' assurance that it was "not so very painful."".

    /R.G. Hall "Epispasm. Circumcision in Reverse", "Bible Review", August 1992/

     

    Przy czym autor podaje też inną strategię, rodzice dzieci które miały być poddane obrzezaniu umawiały się by taki zabieg był ledwie widoczny (co było niezgodne z Talmudem), tak na zasadzie panu Bogu świeczkę (to znaczy skórkę) a diabłu...


  16. 17 godzin temu, euklides napisał:

    Jaśniej tego tłumaczyć chyba nie jestem w stanie

     

    Fakt. Super wywiad i kontrwywiad francuski, wcale nie szkolony przez Brytyjczyków nic nie wiedział o akcji w Afryce i o zajęciu terytorium nieokupowanego. Tylko dlaczego niby był taki: super? Czyli jak Francuzów (z Vichy) Brytyjczycy o czymś nie powiadomili to ci o niczym nie wiedzieli, a ponoć byli tak świetni...

     

    17 godzin temu, euklides napisał:

    Ja twierdzę że nazwa tej siatki brzmiała Agence Immobiliere (Agencja Nieruchomości), wy że Travaux Ruraux. Co to za dyrektywa o tym numerze też nie wiem

     

    A szkoda, bo to dyrektywa o budowie wału atlantyckiego dalece późniejsza od powstania TR, zatem wywody euklidesa cokolwiek mijają się z chronologią zdarzeń. Ale chyba mu to nie przeszkadza? Nie od dziś przyzwyczaił nas euklides do ignorowania faktów i wymyślania w ich miejsce własnych "teorii".

     

    Cytuj

    Ja twierdzę że nazwa tej siatki brzmiała Agence Immobiliere

     

    A zna kogoś euklides kto również by tak twierdził?

     

    17 godzin temu, euklides napisał:

    I wygląda na to że autor tutaj też tak postąpił. Uważam że aby uniknąć czepiania się go o coś.

     

    Tyle że nikt się nie czepia pana P. Norda który jednoznacznie stwierdził, że w swej książce posługiwał się wymyśloną nazwą, czepiamy się euklidesa - który co i rusz wymyśla jak to istniała Agencja Nieruchomości. Wpierw miała poprzedzać TR, w miarę rozwoju dyskusji miała być już tak na prawdę tym samym co TR przy czym nazwa TR nie istniała. Trwanie w uporze jak i nie przyjmowanie do wiadomości dość powszechnie znanych faktów - wydają się być cokolwiek zadziwiającą postawą. Choć ja to rozumiem, jak ktoś uważa się za eksperta od spraw wywiadu i kontrwywiadu; a zwłaszcza francuskiego; trudno mu przełknąć informację, że dał się nabrać. 

     

    17 godzin temu, euklides napisał:

    Zamieścił go Pierre Nord w swojej książce

     

    Nie zamieścił, proszę nie kłamać albo zacytować go słowo w słowo w wersji oryginalnej.

     

    Wciąż nie dowiedziałem się kim był Bardin, widać euklides też tego nie wie ale wie że mylnie utożsamiano go z inną osobą. Przy czym euklides nie wie kto utożsamiał jak i nie wie kim była ta druga osoba. Jak dla mnie ta uwaga o utożsamianiu to efekt niewiedzy i w rzeczywistości euklides nie zna opracowania w którym coś takiego nastąpiło. To on sam nie wie kto jest kto i to udowadnia.

     

    Problem wygląda dla mnie tak...

    z praktyki forum wiemy, że euklides ma zadziwiająco bezkrytyczny stosunek do źródeł francuskojęzycznych i apologetyki wszystkiego co francuskie. Przy czym zna książki kilku autorów francuskich, których traktuje jak Mojżesza objawiającego Dekalog, stąd przekonywał nas, że francuskie powieści historyczne należy traktować inaczej niż polskie czy angielskie, czyli jako równoważne z opracowaniami historycznymi. Stąd powieści i opowiadania szpiegowskie pana P. Norda traktował jak prace historyczne, przy czym na początku dyskusji nawet nie wiedział , że to była beletrystyka.

    "Mes Camerades..." jest relacją członka służb francuskich w czasie drugiej wojny światowej, relacją bardzo cenną acz niepozbawioną błędów, a to już z pewnej awersji autora do badań archiwów jak i z faktu, że to głównie relacja na podstawie wspomnień. Z pewnych względów ów autor zdecydował się nie ujawniać z nazwy jaką to organizację m.in. opisuje, jak i zdecydował się by nie podawać prawdziwych personaliów osób jeszcze żyjących lub tych którzy mogli być powiązani z już powojenną działalnością wywiadowczą czy kontrwywiadowczą. W pewną zachowawczość autora wchodziły też względy polityczne, wreszcie służba którą opisywał po wojnie była w ogniu krytyki. Jak tu pisać o sukcesach kontrwywiadu w wyłapywaniu i śledzeniu agentów brytyjskich i gaullistowskich w czasach gdy pośród zwycięzców był gen. Ch. de Gaulle.

    Przy takim traktowaniu jednego z głównych źródeł euklidesa czyli pana P. Norda mamy zadziwiającą sytuację. Oto euklides przeczytał książkę gdzie ów autor posługiwał się fikcyjną nazwą dla tajnego kontrwywiadu francuskiego. Wpierw euklides twierdził, że taka organizacja o takiej nazwie istniała. Po moich uwagach zmodyfikował swą wypowiedź i twierdził, że istniała tylko na początku przed TR. Po czym znów zaczął twierdzić że nie istniało TR tylko Agencja Nieruchomości, źródeł tej wiedzy nie zna - są to jego przemyślenia. W historiografii francuskiej nie występuje taka Agencja, ale co tam - euklides ma własne przemyślenia związane z Wałem Atlantyckim. A to że TR powstało zanim powstała myśl o tych umocnieniach - tym gorzej dla faktów.

    W efekcie czytania bezkrytycznego francuskich autorów i niechęci do sprawdzenia zapisanych tam informacji mieliśmy : " kpt. Ledroit de Regle", i tu euklides nas oszukuje, bo dopiero po moich uwagach stwierdził, że to fikcyjne personalia, a z jego wcześniejszych wpisów nic na to nie wskazuje. Cała strategia jego narracji polega na kolejnych modyfikacjach własnych wypowiedzi tam gdzie już nie da się utrzymywać własnych stwierdzeń. Przy czym euklides objaśnienia jakie napisali inni traktuje jako własne odkrycia. 

     

    W dniu 19.07.2020 o 1:22 PM, euklides napisał:

    Po lądowaniu Anglosasów w Afryce Północnej ta marsylska placówka zeszła do podziemia i powstała na jej bazie placówka Starej Travaux Ruraux, "Glaieul".

     

    Mogę zrozumieć że euklidesa że nie potrafi napisać czegoś poprawnie w języku polskim, ale żeby osoba uznająca się za znawcę języka francuskiego i ogólnie języków romańskich nie potrafiła poprawnie napisać nazwy tej placówki - to dziwne. Kolejny przypadek epidemii klawiatury?

     

    Jakby tak mógł euklides nam odpowiedzieć na kilka drobnych pytań, tak punkt po punkcie by uszeregować stan wiedzy:

    1. Gdzie P. Nord napisał że istniała Agencja Nieruchomości w "Mes Camerades..." i poznamy ów cytat z jego książki o istnieniu tego niemieckiego dokumentu?

    2. Jaki inny francuski historyk napisał o rzeczywistym istnieniu kontrwywiadowczej organizacji o takim mianie - Agencja Nieruchomości?

    3. Kim był "P" i kim był B.?

    4. Kto ich utożsamiał, tak z podaniem tytułu i cytatu?

    5. Kto stał na czele placówki TR i później Jeune TR w Marsylii?

    6. Kto twierdził, że Ernst Dunker był szefem Gestapo w Marsylii?


  17. 5 godzin temu, euklides napisał:

    Nie rozumiem. To trochę inne czasy. Duszan zmarł w 1355 roku, 80 lat przed wydarzeniami o których piszemy i Serbowie byli raczej zawsze sprzymierzeńcami Konstantynopola.

     

    No to nie za bardzo zna euklides historię cesarstwa skoro uważa, że zawsze byli sprzymierzeńcami, a ta postać została przywołana w kontekście postaci Jana V, proszę czytać ze zrozumieniem.

     

    5 godzin temu, euklides napisał:

    Nie wiem, nie sprawdzałem autora ale wydaje mi się że pisze mądrze

     

    Regułą jest, że euklides nie sprawdza to co napisali autorzy francuscy. Dobra metoda w utwierdzaniu siebie samego, że zawsze ma się rację, zła - w kontekście badania przeszłości.

     

    5 godzin temu, euklides napisał:

    Przecież napisałem że genezą tej unii była chęć uzyskania jakiegoś grosza  przez cesarza Bizantyjskiego

     

     I jest to żałośnie miałkie objaśnienie  z dwóch względów. Myli euklides genezę z okolicznościami podpisania, i co więcej - nie znając genezy wiąże akt unii z kłopotami papieża Eugeniusza, gdy fakty wskazują iż miało to związek z sytuacją cesarstwa przed jego papiestwem.

     

    5 godzin temu, euklides napisał:

    Jednak Konsantynopol miał renomę. Do dzisiaj  działa na wyobraźnię. I tamtejszy kler miał duże wpływy, tyle że duchowe. W każdym razie takie grosze opłaciło się zainwestować. 

     

    Wręcz odwrotnie, w wielu tematach euklides wypowiadał się ,że Konstantynopol nie miał znaczenia.

    Jak euklides uważa, że można było cesarza przekupić za 1/7 towarów jednej galery kupieckiej to już jego sprawa, ja bym jednak sprawdził dlaczego tak tanio można było jego kupić, ale skoro francuski autor tak napisał; a przynajmniej tak twierdzi euklides - bo nie zaprezentował żadnego cytatu; to już wszystko jasne. Jak wiadomo istnieje żelazna zasada w naukach historycznych: to co napisał Francuz w zasadzie nie może być kwestionowane, a to co napisał autor francuski, którego czytał euklides należy traktować jako prawdę objawioną. Przy czym nieistotnym jest, że euklides często przyłapywany jest na przypisywaniu tym autorom stwierdzeń których nigdy nie napisali.

     

    5 godzin temu, euklides napisał:

    W 1453 roku musiał zdać się na łaskę Genueńczyków którzy zajęli stanowiska na najważniejszych odcinkach. Greków było stać na utworzenie 500-osobowego oddziału rezerwowego stacjonującego wewnątrz miasta a żołnierze greccy nie nadawali się nawet do naprawy murów którym tureckie armaty jakieś tam szkody wyrządziły (niewielkie). Krótko mówiąc owo Cesarstwo Bizantyjskie w połowie XV wieku tak naprawdę jako państwo było mniej warte niż większość włoskich państewek

     

     A co to ma do lat 1422-1434, czyli: genezy?

    Ile w połowie XV wieku wynosił budżet cesarstwa bizantyjskiego mógłby nam podać euklides?


  18. W dniu 15.10.2005 o 9:27 PM, Andrzej napisał:

    Wilhelm II urodził się jako Friedrich Wilhelm Albert Victor Prinz von Hohenzollern - syn Fryderyka III, był więc wnukiem "miłościwie panującego" do 1888 r. cesarza Wilhelma I. Matka Wilhelma II Wiktoria była najstarszą córką królowej Wielkiej Brytanii o tym samym imieniu, dzięki niej płynęła w Wilhelmie również krew rosyjskich Romanowów.

     

    Jeśli szukać w nim "krwi Romanowów" to prostsza droga prowadzi nie poprzez najstarszą córkę królowej Wielkiej Brytanii, tylko poprzez małżeństwa w linii miecza.

    Mamy zatem małżeństwo Piotr III i Katarzyna II, z tego związku mamy Pawła I który pojmuje za małżonkę Zofię Dorotę księżniczkę wirtemberską (Marię Fiodorowną), ich córka - Maria wchodzi w związek z Karlem Friedrichem księciem Sachsen-Weimar-Eisenach, a z tego związku mamy księżniczkę Augustę Marię Katarzynę małżonkę cesarza Wilhelma I.

     


  19. 16 godzin temu, jakober napisał:

    Zatem precyzuje i, w rzeczywistości, to jego uzasadniania swej wątpliwości w tym kierunku prowadzi.

     

    Mnie się zdaje; i jest to tylko domniemanie; że autorowi bardziej chodziło (choć tego nie wyraził explicite) o to: kto jako pierwszy sprowadził ten zakon na nasze ziemie.

    Przy formalnym rozpatrywaniu tej kwestii, nadania Henryka Brodatego wyprzedzałoby taką samą decyzję Konrada Mazowieckiego, jak i podjęcie wiążących umów - podpisanych przez tego ostatniego. Oczywiście jest to tylko ciekawostka podobna do sporu kto: wynalazł telefon, niezależnie kto wpadł na ten pomysł pierwszy największe znaczenie w rozwoju techniki miały działania Aleksandra Bella.

    Co do tego co można wykładać w szkołach - jak najbardziej się zgadzam, choć sądzę iż takie drobiazgi to raczej powinny być przeznaczone dla kół historycznych.

     


  20. 5 godzin temu, euklides napisał:

    Zauważyłem że Szanowny Secesjonista zaczął darzyć atencją Wiki i stamtąd wziął owe Travaux Ruraux

     

    Cóż, co tam zauważył euklides to jego sprawa, choć zauważył nietrafnie. Ja oparłem się na początku m.in. na kilku artykułach napisanych przez członków TR takich jak, jej szef - P. Paillole, Roger Morange, czy Jean-Claude Petermann (od 1937 r. zastępca szefa kontrwywiadu S.C.R.).

     

    5 godzin temu, euklides napisał:

    A co do Bardin to był on jednym z bohaterów, jeżeli to można tak nazwać, "Mes Camerades..."

     

    Bardzo fajnie, że był bohaterem książki tylko czy euklides wie czy jest to prawdziwe nazwisko czy nie? Wie kim był ów Bardin czy nie? Pragnę zauważyć, że nie jest to temat o zawartości jednej książki jaką przeczytał euklides. Jak rozróżnia fikcyjne personalia w tej książce od tych prawdziwych skoro nie uznał za stosowne "zastanowić się".

     

    5 godzin temu, euklides napisał:

    Co do "P" to się nie zastanawiałem bo nie warto.

     

    To tak trudno odkryć kto był tym szefem tajnego kontrwywiadu? Czyli przeczytał euklides książkę traktującą min. o kontrwywiadzie, wypowiada się w temacie poświęconym jednej z takich służb kontrwywiadowczych - i nie wie kto był szefem takiej służby a nawet się nad tym nie zastanawiał?! Zasmucające...

    Ale skoro euklides nie wie kim był "P" to jak może wiedzieć, że są tacy którzy utożsamiają go z osobą o nazwisku/lub pseudonimie - Bardin? I dowiemy się  wreszcie kto tak utożsamiał czy euklides kolejny raz nie potrafi wskazać źródła swych uwag?

     

    5 godzin temu, euklides napisał:

    Że jest to nazwisko zmienione to nie ulega wątpliwości. Słowa Ledroit de Regle można przetłumaczyć jako "norma postępowania" i widać ze coś tu nie tak a zatem i siatka Regle pewnie nie istniała

     

    A jakoś wcześniej tego euklides nie zauważył, no to kto w rzeczywistości stał na czele marsylskiej placówki Starego TR i kto go zastąpił po reorganizacji?

     

    5 godzin temu, euklides napisał:

    Ale gdyby w Vichy wiedzieli że nastąpi lądowanie w Afryce to by ich wtargnięcie Niemców do strefy nieokupowanej nie zaskoczyło

     

    Innymi słowy - Francuzi nie przewidzieli wejścia Niemców do strefy nieokupowanej bo Amerykanie i Brytyjczycy nie powiedzieli im, że będąc lądować w Afryce. Dobre. A tak w ogóle to Francuzi wygraliby drugą wojnę światową znacznie szybciej gdyby im w tym nie przeszkadzali Amerykanie i Brytyjczycy. W "teoriach" euklidesa jak Francuzi coś zrobili porządnie i skutecznie - to wynika to z tego że to Francuzi, jak coś im poszło nie tak - to oczywiście wina innych. Siatki francuskie wpadają - wina brytyjskiego szkolenia, przy czym euklides wymyśla sobie na jakiej to książce byli szkoleni. Wpadają siatki gdyż Francuzi byli zaskoczeni wkroczeniem Niemców - wina Aliantów, że nie poinformowali ich o swych działaniach w Afryce. Przy czym są to wciąż ci sami Francuzi, którzy mieli tworzyć jeden z najlepszych wywiadów i kontrwywiadów...

     

    6 godzin temu, euklides napisał:

    I, wbrew Wiki i historykom Szanownego Secesjonisty, uważam że prawidłowym określeniem tej siatki jest Agence Immobiliere (Agencja Nieruchomości) i to z dwóch powodów. Otóż gdzie indziej czytałem o rozpoznawaniu Wału Atlantyckiego. Do strefy gdzie go budowano było bardzo trudno się dostać, na granicy niemożliwości. Ale jaki taki dostęp mieli tam jeszcze agenci handlujący nieruchomościami ponieważ wówczas na tym rynku panował ruch.

     

    Chodziło o to że właściciele domów w tej strefie chcieli się ich pozbywać bowiem spodziewano się tam walk, nalotów a zatem wielu było takich co woleli sprzedać dom za bezcen  niż go stracić za friko. Bardzo możliwe że Niemcy to jakoś tolerowali (pewnie bez przesady) bo w końcu tu chodziło o coś takiego jak poszanowanie cudzej własności, a zatem było bliskie ideologii.  Na podstawie analogii można przypuszczać że podobnie było w strefie nieokupowanej którą Niemcy zaczęli okupować. Przecież nawet gdyby byli armią aniołów to musieli mieć jakiś dach nad głową a za tym kryły się jakieś rekwizycje, czasowe wywłaszczenia itp. I Francuzowi który te sprawy prowadził łatwiej było niż komu innemu nawiązać kontakty z niemieckim dowództwem i zorientować się z kim ma do czynienia. (nazwiska dowódców, numery jednostek itd). stąd pewnie znaczenie jakiejś Agencji Nieruchomości i później z jakichś powodów ta nazwa zaczęła funkcjonować.  

     

    Po drugie istnieje dokument, sprawozdanie z konferencji szefów niemieckiego kontrwywiadu we Francji na której omawiano obce siatki szpiegowskie działające we Francji i tam jest mowa o Agencji Nieruchomości, nie o żadnym Travaux Ruraux, przy tym niemieccy kontrwywiadowcy zaliczali ją raczej do siatek brytyjskich. 

     

    Czyli historycy się mylą, myli się szef Travaux Ruraux, mylą się członkowie tej organizacji, a nie myli się euklides bo sobie tak wysnuł, nawet wbrew autorowi na którego książce się opiera. To o czym tu dyskutować? A gdzie upubliczniono ten dokument, nie będzie problemem dla euklidesa wskazania źródła tej wiedzy. Jak zwykle euklidesowi nic nie przeszkadza w jego wywodach chronologia wydarzeń, zatem ta Agencja Nieruchomości miała poprzedzać TR, a wszystko to miało miejsce zanim Hitler wydał dyrektywę nr 40. Innymi słowy Francuzi antycypowali... dzięki euklidesowi zbliżamy się bardziej do klimatów "Zmienników" niż do metod typowych dla forów historycznych.

     


  21. W dniu 21.07.2020 o 6:01 PM, euklides napisał:

    Z tego co wiem to siatkę Regle rozszyfrował pogromca francuskiego ruchu oporu na południu sharfuhrer SS, Delage, szef marsylskiego Gestapo. Pewnie w związku z lądowaniem w Normandii otrzymał rozkaz zdjęcia jej i 6 czerwca 1944 roku aresztował Regle  i jego 27 ludzi

     

    Muszę zmartwić euklidesa ale jego wiedza jest mocno szczątkowa, TR - dla poszczególnych placówek posługiwało się głownie numerami a  potem nazwami botanicznymi (głównie kwiatów), a tajemnica do rozszyfrowania jest prosta: nie istniał kapitan "Ledroit de Regle" ani siatka "Regle". Przecież to tak łatwo sprawdzić...

    Nie istniał "sharfuhrer" Delage" - tylko Ernst Dunker alias Delage i nie miał takiego stopnia gdy przybył do Marsylii. Nie był szefem Gestapo w tym mieście.  Skąd to wszystko bierze euklides?

     

    W dniu 21.07.2020 o 6:01 PM, euklides napisał:

    Napisałem bo wydawało mi się że niektórzy  utożsamiają go z owym "P" co jest ewidentnym błędem

     

    A ci niektórzy to kto?

    Zadałem proste pytanie a objaśnienia euklidesa nic nie objaśniają, przecież to proste:

    - kim według euklidesa był ów "P"

    - kim według euklidesa był ów Bardin?

     

    W dniu 21.07.2020 o 6:01 PM, euklides napisał:

    Przecież lądowanie w Afryce Północnej było okryte wielką tajemnicą, poza tym cały czas trwała rozgrywka o francuską flotę

     

    Tyle, że ja nie napisałem o lądowaniu w Afryce, może euklides przeczyta z większa uwagą do czego się odnosiłem?

     

    W dniu 21.07.2020 o 6:01 PM, euklides napisał:

    Tego określenia cały czas używa Pierre Nord w swej książce "Mes Camerades...". Na samym początku jest tylko odnośnik że tak naprawdę chodzi o nazwę Travaux Ruraux ale później już konsekwentnie używa Agence Immobiliere. Mi to po prosu wygląda na jakiś kamuflaż i dlatego wolę pamiętać że nazwa brzmi Agence Immobiliere

     

    Ale to już zostało objaśnione, tyle że przeze mnie a nie euklidesa. Pytanie brzmi: skąd euklides wie, że istniała Agence Immobiliere przed TR? Bo tak napisał. A żaden historyk, z tych których przejrzałem nic o tym nie wie.

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.