Skocz do zawartości

Bruno Wątpliwy

Moderator
  • Zawartość

    5,662
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez Bruno Wątpliwy


  1. Nie do końca - przypomnę ci, że w tym czasie jeszcze nikt z aliantów nie znał zarysu składu przyszłego rządu w Polsce. Na pewno było by to omawiane znacznie później. Natomiast Sikorski prowokując kłótnie z Sowietami (która była aliantom bardzo nie na rękę), de facto sprowokował Stalina, któremu dodatkowo ułatwił zadanie. walka o przyszły kształt państwa polskiego powinna mieć największe nasilenie w okresie poprzedzającym Jałtę.

    Kiedyś miałem chyba poglądy podobne do Twoich (o ile je dobrze odcyfrowałem), tzn. uważałem, że należało za wszelką cenę utrzymać armię w ZSRR, by wkraczała razem z radzieckimi na terytorium Polski, a jak już armii nie było - to utrzymać za wszelką cenę stosunki dyplomatyczne. Obecnie uważam, że nawet jakby armia Andersa została w ZSRR to i tak Stalin wypchnąłby ją na beznadziejny odcinek frontu, gdzie żołnierze by sobie wyginęli (nie takie armie ZSRR tracił), albo sprowokował antyradzieckie zamieszki w wojsku i z "żalem" by niewdzięcznych Polaków musiał rozbroić. Później podobnie - czy by wyszedł Katyń na światło dzienne czy nie, co by zrobił Sikorski czy nie zrobił - Stalin jakąś prowokację by wymyślił (np. "ataki AK na walczącą z Hitlerem Armię Czerwoną"). A zachód spojrzałby na działania wujka Joe ze zrozumieniem...

    Od czerwca 1941 los Polski był zdeterminowany rolą ZSRR w pokonaniu Hitlera i tylko cud...


  2. Rozwijając myśl Palatyna, byłbym trochę łagodniejszy w ocenie marynarki wojennej. Tworzona ona była z myślą o wojnie z ZSRR. I raczej nie po to, aby blokować Zatokę Fińską - choć i tu 5 okrętów podwodnych mogło naprawdę nieźle namieszać, blokując wąskie radzieckie wyjście na Bałtyk - ale po to by pomóc w konwojowaniu transportów z zachodu. Brano pod uwagę, ze tranzyt broni przez Niemcy będzie niemożliwy, przez Czechosłowację trudny, Rumunia mogła być zaatakowana przez ZSRR jednocześnie z nami. W takim wypadku flota miała sens, choć należy wątpić czy zdołalibyśmy osiągnąć jej wielkość mogącą zapewnić rzeczywistą ochronę portu w Gdyni i konwojów (do czasu gdy nam ktoś z zachodu łaskawie pomoże).

    W wojnie na Bałtyku z Niemcami niszczyciele nie miały racji bytu (i słusznie 3 z nich wyekspediowano), okręty podwodne - miały, ale wykorzystano je w sposób dyskusyjny.

    Moim zdaniem częstym błędem było zapominanie o tym, na co zwrócił gdzieś uwagę Vissegerd, że "lepsze bywa wrogiem dobrego". Czekano na supermyśliwce, dożynając "siódemki" i "jedenastki" zamiast zająć się produkcją "24" czy "Kobuzami", czekano na superczołgi, zamiast "tłuc" więcej 7TP, czy wcześniej zacząć przezbrajać tankietki w jakiekolwiek nkm-y.


  3. Czy na miejscu Sikorskiego byłby Piłsudski czy Dmowski, Napoleon czy Machiavelli, sprawa Polski była - przy takich sojusznikach i takich wrogach - rozstrzygnięta. Uratować mógł ją cud - np. inwazja aliantów na Bałkany.

    Nie miało znaczenia czy podpisał układ z Majskim, co zrobił w 1939, czy internował piłsudczyków słusznie czy niesłusznie itp.

    Moim zdaniem można oceniać wymiar moralny niektórych działań Sikorskiego, ale tylko gdy równą miarą traktujemy to co robił Piłsudski. Generalną linię polityczną generała w czasie II wś. jest lekko bez sensu oceniać, bo jaka była alternatywa, jakie realne możliwości Polski?


  4. Dodatkowe wątpliwości, aby nie było zbyt łatwo :huh::

    Zad. 2.

    tekst C - NACZELNIK to jakie powstanie?

    Zad. 4.

    tekst C - rzeź Pragi to jakie powstanie?

    I rzeczywiście - jak mówi Dzionga - wpisujesz np. nazwisko Berg, ewentualnie większy fragment do Wiki czy Google - i masz...


  5. E. Radziński, Stalin, Warszawa 1996, s. 397, ma teorię, ze Stalin represjami niszczył armię, aby ją wzmocnić w przyszłości. To znaczy - pozbywał się "konarmiejców", którzy wojnę widzieli z wysokości taczanki, aby na ich miejsce przyszli młodzi, wykształceni, dla których wojna w stylu domowej byłaby tylko wspomnieniem.

    Tamże, opinia Koniewa: "Spośród zlikwidowanej kadry (...) jedynie Tuchaczewski i Uborewicz zasługiwali na miano nowoczesnych dowódców (...) Większość pozostałych reprezentowała poziom Woroszyłowa i Budionnego. To byli weterani wojny domowej, kawalerzyści. Żyli przeszłością. (...) Gdyby nadal stali na czele armii, losy wojny potoczyłyby się inaczej".

    To dosyć ryzykowna teza, bo przecież pozbył się, czy represjonował także wybitnych (Tuchaczewski, Rokossowski). Moim zdaniem, zapewne oprócz chęci pozbycia się starej, nieprzyszłościowej kadry - poprzez rzeź dowódców - Stalin chciał przede wszystkim osłabić znaczenie armii jako potencjalnego zagrożenia dla swej władzy i zastąpić starą kadrę swoimi ludźmi, nawet - przynajmniej na razie - gorszymi merytorycznie od poprzedników.


  6. No i jeszcze można dorzucić samego Rokossowskiego :huh: . Z jednej strony pisał do żony i córki, że chce bić wroga jak pod Grunwaldem, klął po polsku gdy ostrzelała go niemiecka artyleria, z drugiej nawet Wandzie Wasilewskiej nie powiedział wyraźnie, że jest Polakiem. W. Białkowski, Rokossowski. Na ile Polak?, Warszawa 1994, s. 61, 64 i 65.

    Tamże, na s. 50-51 opis wcześniejszego spotkania Rokossowskiego z Polakiem, byłym żołnierzem z 39 r., byłym "zekiem", a w tym momencie żołnierzem radzieckiej "czarnej" 16 armii - Janem Malinowskim.

    Pojmał do niewoli niemieckiego kapitana:

    "Od majora usłyszałem polecenie - meldujcie dowódcy armii.

    Z wrażenia, ze stoję przed tak ważnym generałem, bezwiednie zacząłem meldować po polsku. On odpowiedział mi także po polsku. No, to ja go zapytałem:

    -To pan generał też Polak?

    Zapanowała długa cisza, po czym generał powiedział z nutą wyrzutu w głosie, już po rosyjsku:

    -Tutaj nie ma panów. Służycie w Armii Czerwonej, meldujcie po rosyjsku.

    Po wyjściu z ziemianki dowiedziałem się , że tym generałem był Konstanty Rokossowski. Następnego dnia (...) na jego rozkaz zostałem odznaczony".


  7. W pierwszej fazie był to zabieg propagandowy Stalina (bodajże użył tego terminu po raz pierwszy w swoim przemówieniu wygłoszonym - 3 lipca - po milczeniu w pierwszych dniach wojny). Oczywiste nawiązanie do pojęcia "Wojny Ojczyźnianej 1812 r.", które było elementem szerszego planu propagandowego - wykorzystania uczuć narodowych Rosjan i - nawet - religii. Stąd "poluzowanie" walki z Cerkwią i zaangażowanie propagandowe kleru, odwoływanie do Suworowa, z czasem carskie epolety w Armii Czerwonej, gwardia, Kozacy kubańscy itd. itp.

    Oczywiście, później pojęcie w pełni zaakceptowane przez Rosjan (i dużą część innych "narodów radzieckich"), które stało się integralną częścią mitologii narodowej (także współczesnej). Można powiedzieć, że "stalinowska Wojna Ojczyźniana" stawała się rzeczywistą "Wojną Ojczyźnianą" (tym szybciej im Hitler był brutalniejszy).


  8. To już zupełnie tematyka mi obca, ale czy nie było jakiegoś związku 8 pułku z 1 pułkiem ułanów austriackich? Może to jakieś nawiązanie do "polonizacji" jednostki austriackiej w październiku-listopadzie 1918? Tylko zdaje się w 1918 r. ten pułk wracał z Ukrainy do Polski. A gdzie był dyslokowany w czasie pokoju? W Bochni ułani austriaccy byli, ale jaki pułk?


  9. Choć wątek Bochni sam podniosłem (i jak widzę jest przynajmniej trochę prawdopodobny), zwracam uwagę, ze to może być po prostu Kraków. Pobieżnie zerknąłem na żydowskie strony genealogiczne i nazwisko Greiwer pojawia się też w Krakowie (to w końcu nie tak daleko). Z drugiej strony - przysięga w Krakowie byłaby w bardzo eksponowanym miejscu. A tu chyba taki sobie ryneczek.

    Vissegerd - jak tam było z tradycjami pułkowymi? Może któryś pułk dziedziczył tradycje po austro-węgierskich ułanach z Bochni (choć to byłoby dosyć kuriozalne...)?


  10. Nie do końca - Kraśnik choć nie tak daleko to jednak Kongresówka. Choć ta poszlaka z nazwiskiem jest dosyć wątła, zaczynam zastanawiać się nad "zółtymi ułanami" (8 pułk). Jakiś Jakub (bo na szyldzie jest chyba skrót Jak.) Greiwer mógł osiedlić się w Krakowie.


  11. Mogę podrzucić jeden ślad - z tyłu widać napis na sklepie (?), chyba Greiwer. W czasie II wś. Salomon Greiwer był dosyć znanym żydowskim przedsiębiorcą w Bochni (o ile słowo "przedsiębiorca" w latach poprzedzających Holocaust jest właściwe). Może to jakiś członek rodziny (bo na szyldzie jest inne imię). Te poszlaki mogą wskazywać na Galicję.


  12. Tu bym polemizował. Dla żadnego narodu konflikt sam w sobie nie jest warunkiem sine qua non istnienia. Choć faktem jest, że konflikt z Izraelem, niechęć państw arabskich do integrowania uchodźców - to wszystko przyspieszyło powstanie współczesnego narodu palestyńskiego.

    Ale tu raczej nie chodzi o to, że obydwie strony kochają się bić. I Arabowie i Żydzi to normalni ludzie, którzy woleliby żyć bogato, syto, bezpiecznie i w pokoju. Po prostu - na małym skrawku ziemi, z wielu powodów, powstał węzeł gordyjski, którego perspektyw rozwiązania czy rozcięcia nie widać.


  13. Jednakże niestety dla Adolfa bardzo oporna na jego zaloty, uwielbiała tańczyć, on zaś nie...więc się skończyło

    Było jeszcze ciekawiej. Żadnych zalotów AH tak naprawdę nie przedsięwziął. Nigdy nie powiedział, że mu się podoba, uwielbiał ją tylko na odległość. Chyba przed wyjazdem z Linzu do Wiednia wysłał do niej kartkę, że po powrocie się z nią ożeni. Tyle, że jej nie podpisał. Po wielu latach Stefania zdaje się była bardzo zdziwiona, że jej "adoratorem" był Hitler.


  14. Zdaje się, że właścicielem rurociągów na Ukrainie jest owszem, spółka ukraińska, Naftohaz, ale połowę jej akcji posiada Gazprom, więc tak nie do końca. Chyba, że coś pokręciłem, bo pewien nie jestem...

    Za bardzo nie znam, ale pamiętam, że w wielu miejscach widziałem informacje, że to przedsiębiorstwo jest własnością państwa. Wg. anglojęzycznej Wiki, którą na chybcika sprawdziłem, "Naftohaz" jest "100% government owned, legalized by a special law".


  15. Jak sie do tego odnosili mieszkancy..... ????.

    Odpowiedź jest dosyć prosta - poczucie narodowościowe Kłajpedzian było dokładnie takie same jak Mazurów. Nawet jeżeli mówili po litewsku, uważali się za "echte" wschodnioprusaków. Statystyki ludnościowe Kraju Kłajpedzkiego ("Małej Litwy") odcyfrowywano różnie (Niemcy twierdzili, że ponad 72% to ich rodacy, Litwini podawali układ - ok. 42% Niemcy, 26% Litwini, 24% "tutejsi" - Kłajpedzianie). Przyjąć chyba zatem można, że ok. 50% ludności znało jeszcze język litewski - ale to znaczyło niewiele. W wyborach do lokalnego sejmiku po 23 r. Litwini uzyskiwali góra kilkanaście procent głosów. Państwo litewskie ludność traktowała niechętnie, nie poczuwając się do większego z nim związku. Robiono co tylko się dało, aby podkreślić tymczasowość sytuacji (np. w lokalnych gazetach wiadomości "z Litwy" to był margines).

    "Powstanie" 1923 r. to była kompletna fikcja (działało przebrane w cywilne ubrania litewskie wojsko i szaulisi). W Kłajpedzie przez miejscową ludność zostali przyjęci obojętnie. Nie stawiano im oporu, ale nikt, oprócz nielicznych litewskich działaczy narodowych nie witał "rodaków z Wielkiej Litwy" radośnie (BTW -walczyli tylko Francuzi, 21 batalion strzelców pieszych, zresztą na niewielką skalę, zdaje się Litwinów poległo 12).

    Natomiast z punktu widzenia Niemiec włączenie Kłajpedy jako autonomicznej części do słabej Litwy było korzystniejsze niż jakaś forma międzynarodowego protektoratu. Dawało większe szanse na odzyskanie tego obszaru.


  16. Z tego co wiem, żadnych strat niemieckie siły zbrojne nie poniosły. Litwini (pułk piechoty, dywizjon artylerii, trochę szaulisów, policja graniczna) szybko się ewakuowali. Dwóch funkcjonariuszy litewskiej policji granicznej zamierzało się bronić (ale koniec końców ich przełożeni zmusili ich do wycofania się) - notabene dostali za ten odważny gest szable (czy też szpady) od polskiego oficera (pisali o tym Mitkiewicz, Łossowski i Römer).

    Z Kłajpedy ewakuowało się także sporo osób cywilnych (Litwini osiedleni tam po 1923 r., miejscowi współpracujący z Litwinami, miejscowi Żydzi itp.), a później sami Niemcy ludzi deportowali .

    ak_2107 - szczegóły "ruchów" migracyjnych podaje Łossowski w "Kłajpedzie..." i także trochę w "Kraje bałtyckie w latach przełomu...".


  17. "Chłopi" są OK, "Nad Niemnem" to koszmar. Takie tam subiektywne wspomnienia...

    OT - pewną zasługę dla reymontowskiego Nobla ma C. Hauptmann (brat słynniejszego G. Hauptmanna), który przejrzał niemieckie tłumaczenie tekstu. A zapewne ta wersja językowa bardziej trafiła do odbiorców zachodnich niż polskie "szelesty". Zresztą całkiem fajnie to brzmi - "Die Bauern". A konkurował Reymont z T. Mannem.


  18. Biorąc pod uwagę różne czynniki (ale przede wszystkim zakres swobód narodowościowych) i bardzo upraszczając dokonałbym takiej klasyfikacji (1 - to oczywiście najlepsza sytuacja):

    koniec XVIII, początek XIX w.:

    1. Rosja

    2. Prusy

    3. Austria

    koniec XIX, początek XX w.:

    1. Austria

    2. Prusy

    3. Rosja

    Czyli się "odwróciło", także dzięki naszym nieprzemyślanym, powstańczym pomysłom...

    BTW

    Całości nie znam, ale Toruń jako miasto nadgraniczne zostało spolonizowane w drugiej połowie XIX wieku. Największa imigracja Polaków miała miejsce po Powstaniu Styczniowym. Wtedy nastąpiło "odwrócenie" stosunków narodowościowych, tak że na początku XX wieku większość mieszkańców stanowili już Polacy.

    Nie chcę uchodzić za znawcę historii Torunia, ale gdzieś widziałem statystyki, że w 1910 r. Niemcy stanowili w tym mieście 66% ludności. Dopiero po przyznaniu Pomorza Polsce i wyjeździe szeregu "optantów" liczba Niemców spadła w 1931 r. do 4% (wg. oficjalnych danych).


  19. w 1938 roku Polacy mieli maczac paluchy w sprawie Klapejdy wywierajac nacisk na Kowno

    ale szczegolow na ten temat nie znam (poza krotka wzmianka w ksiazce pswieconej historii

    Prus Wschodnich). Moze ktos wie na ten temat wiecej ?

    Nacisk - raczej nie. Beck po prostu uznał, że w sprawę Kłajpedy nie należy się za bardzo angażować. Była to chyba generalna polska linia postępowania. Stąd zapewne zbycie litewskich awansów w sprawie sojuszu (np. propozycji szefa litewskiej II-ki K. Dulksynysa). Skądinąd co nieco zrobiono by Litwinom pomoc - w grudniu podpisano traktat handlowy. "Polska oceniając trudną sytuację polityczną Litwy w Kłajpedzie przyszła jej z pomocą zapowiadając dopływ surowca w postaci drewna. W znacznym stopniu wzmocni to sytuację ekonomiczną Litwy i pozwoli jej na pewne posunięcia polityczne w stosunku do Niemiec" (notatka MSZ z 23 grudnia 1938, za P. Łossowski, Kłajpeda kontra Memel, Warszawa 2007, s. 165-166).

    Z notatki bucha przesada, ale w sumie taki był chyba tok działań polityki polskiej. Wobec Litwinów się Broń Boże nie zobowiązywać, Niemcom z lekka przeszkadzać.

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.