Skocz do zawartości

FSO

Użytkownicy
  • Zawartość

    9,065
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez FSO


  1. Witam;

    D.P. [i inni] : Polskie Siły Zbrojne - czyli drastycznie nazywając Kanonenfutter które wszystko musiało sobie kupić od Wielkiej Brytanii, które musiało walczyć tam gdzie jej rząd brytyjski każe, a jeśli rządowi się nie podoba to niech sobie żołnierzyków w diabła weźmie. Rachunek wyślemy pocztą. Rząd londyńskie nie miał żadnej realnej siły politycznej, a to jakimi żył wyobrażeniami odbiło się realnie na tym co działo się od '44 r. [plan Burza].

    Łączność taka czy inna i wysyłanie cichociemnych do kraju tak naprawdę nie zmieniło niczego. Tysiące ludzi zaangażowanych w konspirację - bez broni. 50 tysięcy ludzi mających kilka tysięcy broni z niewielką ilością amunicji [vide P.W] jest tak naprawdę nieuzbrojonym tłumem, który dać sobie może radę w zasadzie li tylko z formacjami policyjnymi. Wystarczy popatrzeć na przebieg P.W. W chwili kiedy wzięły się do roboty wojska frontowe było pozamiatane i to momentalnie.

    Poza tym tak na dokładkę: o wiele większe znaczenie miał w Wielkiej Brytanii rząd norweski. Wniósł on w posagu coś na czym Churchillowi zależało o wiele bardziej, niż na kilku lotnikach, paru pokręconych jak zając politykach. Była to potężna flota handlowa, z wykwalifikowaną załogą, która mogła przewozić wszystko co potrzeba. Holendrzy także nie mieli niewielkiej floty... Własnego mięsa armatniego Anglicy mieli dość

    Przy okazji: siła AK polegała na tym, a raczej bezsiła, że każda jej akcja powodowała reakcję Niemców - czyli rozstrzeliwanie zakładników. Oznacza to, że tak naprawdę Polskie Państwo Podziemne jakkolwiek ładnie to brzmi nie miało realnej siły, która pozwoliłaby mu opanować obszar i zaprowadzić tam swoją realną władzę. O P.W. nie wspominam bo to regularny mord i głupota...

    pozdr


  2. Witam;

    secesjonista: tego chyba nie wie nikt. Zwróć uwagę - fachowcy jeśli nie mieli masy krwi na rękach i nie paradowali otwarcie w mundurach SS i im podobnych formacji w zasadzie przez samo państwo polskie byli jeśli nie przymuszani by zostać, to naciskano na nich w ten czy inny sposób. Potem wyjeżdżali albo zostawali, bo wżeniali się, bo zakładali rodziny. Efekt tego jest tki jak pisze Glasisch: Polakami się nie czują, z Polską są tak sobie związani. Oni związani są ze Śląskiem.

    Takie a nie inne traktowanie Niemców w transportach, czy w czasie podróży przez Polaków wynikało z tego co działo się w czasie wojny. Na niektórych terenach także tuż po niej [Wehrwolf i jemu podobne organizacje]. W książkach dotyczących okolic Wrocławia są opisy jak Polacy przyjeżdżali do gospodarstw które im zostały przydzielone. Miały być puste a tam mieszka jeszcze Niemiec, autochton z rodziną. Opowieści o tym jak tego czy owego zastrzelili czy pobili nie należały do wyjątków. W chwili kiedy następowało wysiedlenie - okazja do zemsty. Przegrani nie mają głosu.

    Wolf: opisy o tym, że mieszkańców Śląska czy Pomorza zapędzano, czy nakazywano im rozmaite prace z których starano się uciekać lub traktować jako okazję do ucieczki są dość powszechne [choćby Thorwald - Wielka Ucieczka]. Sprzyjało temu powojenne zamieszanie, tłumy idace w jedną i drugą stronę, często taki sobie nadzór administracji państwowej.

    pozdr


  3. Witam;

    w ramach tzw. propagandy sukcesu. We wczorajszych wiadomościach [TVP 1] pokazano reportaż o tym jak burmistrz Krzeszowic Bartl niejaki wykorzystuje ślicznie środki unijne bo on taki zaradny...Zapomniano tylko wspomnieć, że w ramach zaradności ma już na głowie:

    1. Wyrok za cud w postaci postawienia w dzień garaży i ich sprzedaży, a także zrobienia na nich pól metra śniegu. Po prostu złamał prawo, a nadzór budowlany wyznaczył mu już karę w wysokości kilkuset tysięcy złociszy...

    2. Karę za wycięcie drzew bez zgody służb odnośnych z remontowanej Krakowskiej [to ta co to w reportażu występuje, jak kobieta mówi o drzewach] - kilkaset tysięcy złotych

    3. Kolejną karę za wycięcie drzew i krzewów bez zgody służb odnośnych z terenów miejscowych Wodociągów... jakieś 200 tysięcy.

    4. Karę z UOKiK - tylko dwadzieścia kilka - za praktyki monopolistyczne w przetargach na wywóz śmieci z gminy...

    Do tego wieści gminne niosą o dwóch kolejnych:

    5. Kara za niezapłacenie faktury dla firmy która i poprawiała i nieco remontowała ulicę Wyki [równoległa do Krakowskiej], bo stwierdził, że to nie był remont czyli furda umowa, im się nie należy. Wyrok podobno już jest. Z odsetkami...

    6. Wszyscy czekają na to kiedy będzie musiał zwrócić dotację z UE bo kanalizacja gminie wykonana jest wadliwie i ludzie nie chcą się podłączać...

    Podobne wieści gminne niosą że:

    7. Zakład produkcyjny Blachprofilu 2 miast w Grojcu gdzie jest miał być w Krzeszowicach ale panu Burmistrzowi nie śpieszno było wydać odpowiednie papiery

    8. Prywatny szpital poszedł "w świat" bowiem, Burmistrz stwierdził, że mu to jest zbędne... a obok tzw. Balneologia i źródła...

    W ramach tzw. ciekawostek:

    9. Owa rewitalizacja rynku robiona jest metodą "aby jakoś było", bo tak naprawdę nikt nie wie co jest pod płytą rynku, zaś pomysłu co zrobić ze zruinowanym pałacem Potockich nikt nie ma pomysłu

    10. Potoccy w zasadzie mają wyroki na pół miasta [kiedyś było to ich], bo Burmistrzowi nie chciało się wpisać Krzeszowic jako właściciela do KW...

    11. Rynek rewitalizowany jest po to, że jako wielka atrakcja okolicy przeciągnie tłumy zwiedzających. A zamek Rudno wali się aż gwizda.

    pozdr


  4. Witam;

    takie to tzw. "nasze" ziemie jak ze mnie nie przymierzając książę hiszpański [parafrazując nieco jednego aktora]. One należały do RON, a jakże, należały do Królestwa Polskiego, lecz polskimi nie były. Język ukraiński czy "nasz" nie polski tam dominowały. W małych miasteczkach - jidysz jeszcze do kompletu. Polskie były enklawy - jak Lwów, ale nic poza tym.

    pozdr


  5. Witam;

    zastanawiam się nad jednym - czy do tych którzy byli wysiedleni, czy przesiedleni, nie należy doliczyć tej grupy osób, która z różnych powodów [czy to rodzinnych - brak kogokolwiek za Odrą], czy to innych [przymus władz polskich] musiała zostać w kraju, by potem korzystając ze zwolnienia z przymusu, lub innej okazji wyjeżdżała na Zachód? Przecież ileś z nich tak czy inaczej chciało wyjechać, tylko z racji posiadanego "fachu w ręcach" nie mogli tego zrobić?

    pozdr


  6. Witam;

    secesjonista: dokładnie to co Rosjanie zachachmęcili. To nie jest kraj z tych co udostępniają bez większych problemów archiwa zainteresowanym. Nie wierzę w to, że zabierając sobie archiwa wojskowe zabierali tylko to co wojska dotyczyło, a resztę zostawili...

    pozdr


  7. Witam;

    D.P. - tak naprawdę rząd londyński nie miał żadnej realnej władzy nad organizacjami które walczyły w Polsce. Więcej - on nie miał żadnej realnej władzy nad czymkolwiek co pozwalało wpływać na to co się dzieje w świecie. Rząd londyński żył w świecie fikcji stworzonego przezeń samego. Co więcej jego realna polityka prowadzona względem ZSRR odbijała się negatywnie na pozycji AK w momencie wchodzenia na tereny II RP czy późniejszej PRL RKKA.

    Na dobrą sprawę AK z racji tego kto w niej działał i tego że była związana z Londynem [mniej lub bardziej formalnie]. Organizacja taka jak AK w roku '45 czy ';44 miała w zasadzie jedno jedyne wejście - dogadać się z RKKA i iść z nią na współpracę, alby jednak tego dokonać musiała mieć wsparcie polityczne i pełną zgodę we władzach czego niestety nie było i szans na to nie było.

    Siła Wielkiej Brytanii malała, poza tym ona była daleko od Warszawy, poza tym ona miała nieco inne problemy na głowie niż to co napisała i podpisała w '39. Stalin jako sojusznik od czerwca '41 r. jako "Wielki Brat" komunistów [inaczej: działaczy z Moskwy] zachowywał się dużo bardziej fair, z dużo większym taktem i z dużo większą zgrabnością, także w powołaniu się na podstawę prawną niż AK, Londyn i leśni razem wzięci.

    Ciekawe ilu leśnych najpierw się ujawniło, by iść do armii, do służb pomocniczych czy milicji by po kilku miesiącach zrezygnować. Czyżby dlatego że mieli nad sobą realną zwierzchność i realne prawo.

    pozdr


  8. Witam;

    do postu Wolfa dorzucę ciekawą informację, jaką przeczytałem w jednych wspomnieniach Ślązaka, takiego świeżego, którego rodzice przyjechali w te rejony po II wojnie światowej. Swą ulicę opisywał jako dwa rzędy takich samych domów, na jedno kopyto robionych. Po jednej stronie dzieciaki miały na imię "zwyczajnie" Paweł, Staszek, Władek, Zosia, Krysia... Po drugiej słyszało się imiona Hans, Gunter, Wolfgang, Werner, Greta... stopniowo było ich coraz mniej. Dwa światy, jeden rosnący drugi malejący. W końcu ten drugi gdzieś na przełomie lat 60-tych i 70-tych znikł. Nie było już niczego dziwnego tylko same Janki Krzysie i Stasie...

    pozdr


  9. Witam;

    secesjonista: czyli kierunek radzieckie archiwa, ale kupa pieniędzy i szukanie tego co po świecie... w kwestiach niemieckich...

    U mnie skromniej:

    - by zrealizować i napisać jeden z dwóch trzech pomysłów na fajną książkę - taką do czytania...

    - by opisać na podstawie realnych danych to co działo się w gospodarce PRL-u [nie uważam by to co było było realne]

    - opisać historię Alaski, z punktu widzenia kolejnych gorączek złota. Takie poniekąd zamknięte historie... od l. 70 tych XIX w. do końca 20-tych XX w.

    - rzetelnie zbadać i opisać to co jest w podziemiach i okolicach Wałbrzycha - tzw. Riese...

    pozdr


  10. Witam;

    secesjonista: dotyczyło to [jak podejrzewam, bo oficjalnych informacji nie ma] kopalni w Zagłębiu Wałbrzysko - Nowrudzkim. Z racji tego gdzie one były zlokalizowane, i że te tereny nie były pod jakimkolwiek wpływem polskiego nazwijmy to żywiołu, kadra techniczna długo była niemiecka. W pierwszych latach stanowiąc grubo ponad połowę wszystkich osób pracujących w danej kopalni, zajmujących się funkcjonowaniem kopalni. Bywa, że mieli oni nakaz pracy i zakaz opuszczania miejsca by zbyt szybko nie zwiali.

    pozdr


  11. Witam;

    J.S.: powstałby system, przy którym stalinizm byłby pełnią demokracji, rajem dla wszystkich i miejscem gdzie przemoc jest wyjątkiem. Trocki to permanentna rewolucja, Trocki to tu teraz zaraz i natychmiast, Trocki to - to wyrzynanie do bólu. Marginesem - Trocki dla stalinizmu robił więcej dobra niż ktokolwiek, pokazując co by się mogło zdarzyć gdyby on rządził. Wreszcie Trocki to doskonała znajomość systemu i to że w '38 r czy '37 r. wywróżył, że w '41 r. Stalin [najdalej na jesieni] zaatakuje Niemcy.

    pozdr


  12. Witam;

    harry: tym bardziej, że część Niemców z racji swej fachowości musiała być zweryfikowana pozytywnie, z tym iż co najwyżej mieli swego polskiego opiekuna z odnośnych służb. Część osób wykorzystując różne możliwości [zwłaszcza na Śląsku] także próbowała wykorzystać sytuację, widząc rożne bywa podejście polskich władz do ich perypetii w czasie wojny.. Deklaracje statystyczne, spisy, dane liczbowe pozwalają próbować oszacować ilu Niemców wyjechało i ilu Polaków wykorzystując możliwości jakie stwarzało wysiedlenie tysięcy ludzi.

    pozdr


  13. Witam;

    gregski: komunizm, różne odmiany lewicowego podejścia do gospodarki się sypią, nie z powodu "produkcji", czy "usług", ale faktu, że coraz więcej osób pracuje, czy dorabia w jakiś sposób na swoim. Oznacza to zupełnie inne podejście do pieniędzy, do tych co im płacą, do tych komu [państwo] mają płacić. Coraz więcej pieniędzy traktują jak swoją krwawicę a o niej to ma decydować człowiek, a nie państwo, a system ma mu to umożliwiać. Czyli ułatwiać zarabianie "na swoim" oraz sprawiać, by to co idzie od państwa - szło w dobrym kierunku. A to nijak nie ma pokrycia z lewicowością w gospodarce rozumianą jako wszystko dla wszystkich.

    pozdr


  14. Witam;

    Glasisch może mieć dużo racji, dlaczego nie wymagano od jego przodów zbyt wiele. ZZiO, łącznie ze Śląskiem z wielu powodów cierpiały bardzo mocno na braki "fachowych" rąk do pracy. Słowo fachowość odnosiło się do wielu dziedzin, w tym tych związanych z obsługą maszyn, obsługą procesów technologicznych. W moich rękach jest monografia o kopalniach z okolic Nowej Rudy. Jeszcze na początku lat 50% tych naście procent zatrudnionych stanowili Niemcy [lub osoby pochodzenia niemieckiego]. Patrząc na to gdzie, jasnym staje się, że był to personel techniczny. Jeszcze w tym okresie dyrektorzy narzekali na fakt dużego odsetka Niemców na ważnych stanowiskach...

    pozdr


  15. Witam;

    i post mi wyleciał bo net szlag trafił...

    Tomasz N: zwróć uwagę. Tak naprawdę coś w rodzaju czystek na samej górze, dotyczących kilku najważniejszych wybrańców było kilka. Odbywały się one do połowy lat 20-tych. Potem spacyfikowano bogatych chłopów - Wielki Głód, w końcu wojsko i służby bezpieczeństwa. Te ostatnie to początek lat 30 tych i koniec lat 30 tych. Gdyby nie było wojny, lub była taka jak miała być, to najprawdopodobniej kolejna fala by nadeszła bo zwycięskim końcu, w ramach nowej organizacji Europy. Ktoś się nadaje ktoś nie, ktoś popełnił przestępstwo i tak dalej....

    Druga sprawa: wojna wybuchła, Rosjanie doszli do Berlina łupiąc i grabiąc wszystko. Stalin wiedział kilka rzeczy, po kolei:

    1. Robotnicy zostali przetrzebieni czy to jako frontowcy, czy ofiary wojny. Pokolenie tuż powojenne określało się w ZSRR pokoleniem bez ojców...

    2. Chłopi zostali tak damo albo i bardziej dotknięci - co roku ginął czy tracił zdrowie na wojnie mniej więcej cały etatowy skład RKKA w liczbie kilku milionów ludzi...

    3. Szeregowi żołnierze czy podoficerowie nie wzbogacili się zasadniczo bo prostu przeżyli...

    4. Na wojnie zarobili wyżsi oficerowie, generalicja i ich przytyłkowi. Wagony, całe pociągi masa dobra została wywieziona do kraju. Stalin zamieszał jeszcze w organizacji służb. Chciał bodajże w '46 r. aresztować Żukowa, któremu stryczek i kula w łeb należała się jak psu micha za jego wojenne i powojenne wyczyny. W obronę wzięli go inni wojskowi wiedząc co ich czeka po tym jak ikona ludu pójdzie na odstrzał. Bronili nie Żukowa a swoich stołków, swojego życia. W tym momencie Stalin był na tyle słaby, że nie mógł sobie poradzić z wiernymi, którzy byli obok niego. Był to koniec marszu. O tym też wiedział.

    pozdr


  16. Witam;

    Pytanie co gorsze Lenin czy Denikin. I dlaczego Denikin skoro Leninowi pomogli Polacy. Wspomaganie białych - oznaczało tak naprawdę zabawę w rosyjską ruletkę. Bo którzy biali będą gorą, i którzy z nich i pod jakimi postulatami przejmą władzę. Czy będzie to Denikin czy Wrangler? A może jacyś monarchiści co to wierzyli w cara i rodzinę? I czy faklt pomocy Zachodu dla Rosji zaowocuje tym, że nagle Francja i Anglia upomną się o nas? Czy może będzie tak że upomną się o pieniądz jaki tam mieli zainwestowany? A Polska "przy okazji jeśli w ogóle"?

    Nierealne.

    pozdr


  17. Witam;

    ciekawy: nie ma się co oszukiwać - były zabór pruski [a więc Pomorze i Wielkopolska] były tak naprawdę najlepiej rozwiniętymi obszarami Polski. Potem długo długo nic. Oglądając zdjęcia polskiego krajobrazu, czasem nawet wsie tuż pod miastem - droga typu ubita ziemia, strzecha, sławojki na zewnątrz, stanowiło spory kontrast z tym co można było spotkać w Niemczech, nawet w tak odległych od centrum Niemiec rejonach jak Wałbrzych i okoliczne miejscowości... Sztetle, czyli dość specyficzne wsie w zasadzie żydowskie, zwykle dość ortodoksyjne z całą ich kulturą i otoczką potwierdzały najgłupsze i najgorsze pomysły i wymysły propagandy niemieckiej...

    A mania wielkości - a pewnie że była, plakaty, filmy, zbiórki, durne hasła i ułan z szablą naprzód pędzący.. taka niewielka czasem tragiczna namiastka wesołego miasteczka...

    pozdr


  18. Witam;

    Wolf: do Twojej wyliczanki można jeszcze dołożyć kilka spraw:

    1. Bałagan w papierach jakiego świat nie widział - ludzie wielokrotnie po wojnie wyrabiali sobie "normalne" papiery na bazie dokumentów wojennych, które bywały lub nie na właściwe nazwisko, które mogły stanowić podstawę do uznania za lub nie uznania za Niemca...

    2. Bliżej nieznana liczba ludzi, którzy za pomocą różnych metod wyjeżdżali za granicę. Sam słyszałem opowieść AK-owca, który po wojnie pilnował porządku na terenach dzisiejszego bodajże Olsztyńskiego i starał się być po prostu człowiekiem dla zmęczonych ludzi. Bardzo szybko dostał propozycję, zgodnie z którą by wyjechał do Niemiec [dało się załatwić, tak by został], otrzymując oczywiście nowe dokumenty oznaczające że jest Niemcem...

    3. Powiem tak, wiele osób, w latach 40-tych otrzymywało nakaz pracy na terenach ZZiO - jak n.p. mój dziadek. Pracował dwa lata w Pafawagu. Babcia twierdzi, że w zasadzie bez większych problemów jakby chciał mógłby zostać. Pochodzi, stąd spod Krakowa, nie z Kresów. Ilu takich było jak on?

    pozdr

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.