Skocz do zawartości

bavarsky

Użytkownicy
  • Zawartość

    2,902
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez bavarsky


  1. W 1936 roku magazyn "Literary Digest", który w latach 1890-1938 był jednym z bardziej opiniotwórczych pism wydawanych w USA [później doszło do połączenia z "Time Magazine".], przeprowadził próbne głosowanie, aby przewidzieć wynik zbliżających się wyborów prezydenckich, w których to Roosevelt miał zmierzyć się z Landonem.

     

    Magazyn rozesłał 10 milionów kartek do głosowania na adres osób wybranych z książek telefonicznych i rejestrów właścicieli samochodów. Do redakcji pisma powróciła spora część kart do głosowania (2.3 miliona), przy czym 57% głosów padło na Landona, a 43% na Roosevelta.

     

    W dniu wyborów Landon otrzymał jednak tylko 36.5% głosów, a Roosevelt 61%.

     

    Za główny powód takiej dysproporcji, podkreśla się fakt taki, iż ludzie, którzy dysponowali własnym telefonem i samochodem w połowie lat trzydziestych, nie stanowili raczej losowej próbki amerykańskiego elektoratu, ich preferencje wyborcze były uwarunkowane standardem życiowym, który w owych czasach nie był dostępny większości ludzi. Nieznany wówczas George Horace Gallup, przebadał reprezentacyjną próbkę 50 tys. obywateli i przewidział jednoznaczne zwycięstwo Roosevelta.


  2. 23 hours ago, jancet said:

    Istnieje prawdopodobieństwo, że jeszcze za mojego życia władzę zarówno w Polsce, jak i w Niemczech, a może i na Ukrainie obejmą nacjonaliści. No i wtedy znów znajdziemy się "pomiędzy". Od 28 lat jesteśmy "z" - i to z kimś, kogo sami sobie wybraliśmy - państwami zachodniej Europy oraz z USA. Ale to nie zostało nam dane na zawsze. Da się to spieprzyć. A w tym to jako naród mamy pewną historyczną wprawę.

     

    To prawda, na tym polu mamy wprawę.

     

    Do twojej listy dodałbym jeszcze Francję. Nie jest wcale powiedziane, że pani Le Pen nie odniesie sukcesu, zwłaszcza że obecny prezydent Macron wziął kredyt, który musi spłacić a droga do kolejnych wyborów daleka, wiele może się zdarzyć, skandal obyczajowy, narkotyki, lewe pieniądze lokowane w rajach podatkowych, wycieki prywatnej korespondencji, czy wreszcie problemy ze spłatą długu.. naturalnie tego z kampanii wyborczej.

     

    23 hours ago, jancet said:

    "W sondażach"??? AfD jest już w Bundestagu i w Parlamencie Europejskim.

     

    Że imigranci to ich główna karta - ok. Tylko, że jak to mówiono wśród grających w brydża - "nawet As bierze raz". Ta karta się zgra za jakiś czas, a nasz rząd im podtyka nową. Po co?

     

    Nie jest moją winą, że mamy takich partaczy u steru. Nigdy nie oddałem głosu na PiS, więc śpię spokojnie. Acz potrafię zrozumieć rodaków, którzy zagłosowali na tę partię... bo jak się okazało poniewczasie dla PO, Polska poza miastami mającymi więcej niż 200 tys. mieszkańców istnieje... i zasłużenie nazywa się Polską klasy B [naturalnie jest to wielkie uogólnienie, mam nadzieję, że to zrozumiesz, to gwoli wyjaśnienia byś nie ciągał mnie za to zdanie]. 

     

    Przeraża mnie narastający podział społeczeństwa, gdzie wszystko jest albo białe, albo czarne. Zero zdroworozsądkowego dyskursu. 

     

    No ale cóż, na pewne rzeczy nie mam wpływu to się też zbytnio nie przejmuję. Szkoda tylko Polski. Myślisz, że się ucieszyłem jak usłyszałem Hollanda, zwracającego się do Pani Premier Szydło w te słowy:  "Wy macie zasady, my mamy fundusze strukturalne" ?

    Za takie buractwo należało mu dać po łapach. Bo łaski Francuzi nie robią. Ale jak mamy rząd i prezydenta, który łamie konstytucję, a do tego polityka zagraniczna jest nastawiona zaczepnie, no to kto chciałby się wstawić w skuteczną obronę naszej Pani Premier?

    A rodzimych zakładów choćby na miarę francuskich czy niemieckich firm motoryzacyjnych nie posiadamy, a takie firmy budowały i budują potęgę, którą to przedstawiciele tych państw przy pewnych stosownościach się posługują.


  3. On 12.11.2017 at 11:23 PM, jancet said:

    Chciałbym, żebyś miał rację.

     

    Ale ja mam obawy.

     

    (...)

     

    Przewroty polityczne występują zwykle nie wtedy, gdy sytuacja jest bardzo zła. Na ogół występują wtedy, gdy dobra sytuacja trochę się pogarsza. Albo nawet wciąż się poprawia, ale nie tak szybko, jak obywatele by chcieli.

     

    Więc powinniśmy być świadomi tego, że za kilka lat nastąpi kolejny kryzys w gospodarce kapitalistycznej (one po prostu się pojawiają co kilka czy kilkanaście lat) i poziom życia Niemców, choć wciąż wysoki, jednak zauważalnie się obniży. I wtedy polskie wnioski o odszkodowania mogą być uznane za przyczynę tego obniżenia. I wówczas AfD wygra wybory oraz zaostrzy swą antypolską retorykę.

     

    Żaden z nas nie może przewidzieć tego co będzie.

     

    W moim poprzednim wpisie nawiązując do sytuacji Niemiec AD 1933, miałem na myśli to, że wtenczas były już one na finiszu kulminacji problemów, które zaczęły dla nich wraz z wybuchem Wielkiej Wojny, potem po przegranej doznały szeregu represji ze strony Francji, Anglii [ tak jakby wina za tę hekatombę ofiar spoczywała tylko i wyłącznie na barkach Rzeszy] , a następnie całość skończyła się wraz z inicjatorem ruchów nacjonalistycznych czyli wielkim kryzysem lat 1929-33/34, który uzbroił NSDAP w polityczny elektorat, co nie było takie oczywiste w latach 1919-1928, sam stwierdziłeś: " ale w 1928 NSDAP w ogóle nie dostała się do Parlamentu".

     

    13 hours ago, jancet said:

    Ale jest piramidalną głupotą niedostrzeganie, że ugrupowanie antyeuropejskie i antypolskie w Niemczech  rośnie w siłę. I nasze żądania odszkodowań są bardzo na rękę tym ugrupowaniom.

     

    Ja bym jednak proponował skupić się na Polsce. Bo to nami rządzą populiści z posłem Kaczyńskim na czele, to oni dają [wraz z kościołem powszechnym] przyzwolenie dla takich organizacji jak ONR. Jestem pewny tego, że to Niemcy gdy dojdzie do kolejnego kryzysu ekonomicznego, poradzą sobie lepiej z nacjonalistami, niż my Polacy.

     

    AfD nawet jeżeli zyskuje w sondażach, to nie ze względu na owe "reparacje, czy stanowisko PiS w tej czy innej sprawie" - jest to spowodowane w głównej mierze polityką rządów Pani Kanclerz Merkel w sprawie imigrantów. Dla AfD jest to główna karta w grze.


  4. 13 hours ago, jancet said:

     

    Ależ Krzysztoffie, nie wiem dlaczego tak bardzo lekceważysz nasze państwo i naród?

     

    Przez prasę niemiecką ponoć (czytałem tłumaczenia fragmentów bodajże w "ANGORZE") już się przetoczyła fala publikacji na temat polskich żądań. Były komentowane także w USA. Z takim trochę pobłażliwym zdziwieniem, z nutką poważnego zaniepokojenia.

     

    Czemu AfD nie miałaby wykorzystać w swej propagandzie z argumentów, które sami wkładamy im do rąk?

     

    Przesadzamy z tą AfD. Relikty przeszłości nie powrócą w nowym  -podobnym do NSDAP- wydaniu. Co najwyżej objawią się jako groteska. Przeciętny, średniozamożny Niemiec, nie szuka alternatyw politycznych, co więcej on nie trawi populizmu [może poza byłymi NRD'owskimi landami]. Dlaczego tak się dzieje? Powód jest prosty: syty obywatel, to obywatel przewidywalny. Niemcy są jedną z największych gospodarek świata i to się czuje gdy się tam żyje czy pracuje. 

     

    Dlatego stwierdzenie:

    13 hours ago, jancet said:

    Wprawdzie AfD do poziomu NSDAP z 1933 roku wciąż brakuje 20 punktów procentowych, ale w 1928 NSDAP w ogóle nie dostała się do Parlamentu.

     

    Uważam za niebyłe. Jak wyglądała gospodarka Niemiec ad 1933,  a jak wygląda w 2017? [Nie wspominając o postępie cywilizacyjnym, edukacji, dostępie do różnych mediów itp.]

     

    Przewroty polityczne, wystąpienia społeczne rodzą się z chwilą gdy państwo przekroczy pewien punkt krytyczny, który jest jednocześnie szczytem zaniedbań względem obywateli.

     


  5. Jeżeli ktoś poczuł się urażony to przepraszam. Kraj ten kocham, ale z braku mocy do niego czasami mam odruchy jak najgorsze.

    Piłsudski kiedyś mawiał: Naród wspaniały tylko ludzie...

     

    Proza życia polega właśnie na tej niemocy: spróbujcie sobie załatwić w tym kraju sensowną pomoc gerontologiczną na tzw. prowincji... jak z leczeniem osób dotkniętych demencją/Alzheimerem.

    Jak na grób matki wysypywane są od lat śmieci [w okresach przedświątecznych], a kościelna kancelaria cmentarza ma to w głębokim poważaniu. Gdy z moich pieniędzy utrzymywana jest telewizja, która szerzy nienawiść względem drugiego, epatuje wręcz tak prymitywną narracją, że nie da się tego słuchać. Kiedy boisz się iść z kumplem, który według Polskich standardów określony jest mianem: "CIAPATEGO"... w takim kraju żyjemy.


  6. Polska. [ciach] kraj, który eksploruje nowe obszary swej wrodzonej [ciach], zwanej zacietrzewieniem. Narodowa dyscyplina, martyrologia, uprawiana od tylu dekad.. ile złota nam dała!

     

    Nie moja wina, że urodziłem się w tym kraju. Tak wyszło. Ale coraz częściej odczuwam [ciach] do niego. Wręcz nim [ciach].


  7. Bydgoska Fabryka Mebli w połowie swojej produkcji wykorzystywała wzorce zagraniczne m.in. utrzymywała stały kontakt ze szwedzką firmą IKEA - ta dostarczała do Bydgoszczy kompletną dokumentację techniczną wraz z określeniem szczegółowych wymagań konstrukcyjnych. Co ciekawe meble te sprzedawano pod szyldem IKEA w całej Europie :)

     

     


  8. Nie przesadzałbym z tą antypolską retoryką putinowskich władz, bo mam wrażenie że dodajesz jej groteskę, a oni podchodzą do tego fachowo, bez zbędnych emocji.

    Proszę zauważyć jak nasi dziennikarze/komentatorzy ekscytują się gdy Putin wspomni mimochodem  coś o Polsce, choćby nie mówił wprost, a stosował jakąś paralelę. Rozbierane jest to potem na czynniki pierwsze i analizowane przez tydzień.

     

    Prezydent Federacji Rosyjskiej zdaje sobie sprawę z tego, że każde publiczne wspomnienie zdanie o Polsce nobilituje ten kraj na arenie międzynarodowej. On siebie szanuje w przeciwieństwie do naszych polityków i waży słowa, choćby celował wypowiedzią w naszą część Europy.

     

    To nam Polakom się wydaje, że jesteśmy szczególni. A prawda jest taka, że nie jesteśmy. Ani pod względem osiągnięć ani pod względem historii.  

     

    Zaś w szerszej perspektywie obawiałbym się bardziej Chin jak Rosji.


  9. 2 hours ago, jancet said:

    Piszę bez cytowań, bo temat nadto gorący.

     

    Razorblade, podobnie jak Ty uważam atak Rosji na Polskę za coś niewyobrażalnego, absurdalnego, co się nie wydarzy. Tylko że 10 lat temu uważałem, że jest zupełnie niemożliwe, aby Rosja zaatakowała jakiś państwo poradzieckie i po prostu przyłączyła jego kawałek do siebie. Aneksja Krymu była dla mnie niewyobrażalna. Myliłem się.

     

    W dzisiejszych czasach Rosja wcale nie musi atakować fizycznie jakiegoś kraju by odnieść zamierzony sukces. 


  10. 7 hours ago, Bruno Wątpliwy said:

    Nie Bavarsky. Amatorskie to byłoby, gdyby rzeczywiście chcieli uzyskać te odszkodowania.

     

    Oczywiście, że dobrze napisałem.

    Amatorzy, bo nic tym jątrzeniem nie zdziałają, a nieprzyjemny zapach po ich bąku pozostanie.

     

    Polska ma przywilej graniczenia z jedną z największych gospodarek świata. Zamiast naciskać na Unię [w tym na rząd Pani Merkel], żeby zachodni kapitał poważnie traktował obywatela RP [kup sobie Levisy w Niemczech a w Polsce..., dzień do nocy, dżins w tym pierwszym przypadku jak z USA.] to ci nasi amatorzy zajmują się bezproduktywnym biciem piany.

     

     


  11. J.H. Gill w trzecim tomie "Thunder on the Danube" przy opisie roku 1809 w Księstwie Warszawskim sugerował się Pawłowskim.

    Przy opisie działań pułku Vukassovicza w bitwie pod Raszynem cytował raport dowódcy - pułkownika Ludwiga Gabelkhovena, który jest zamieszczony jako załącznik do pracy polskiego historyka.

    Daję minus Gillowi za to że nie wyjaśnił skąd ma straty Austriaków, wahające się między 400 a 600. Pawłowski wprawdzie nie podaje szeregu porównań w tym względzie - ale zaznacza przypis z informacją, iż Austriacka lista podawała - według jego słów: nieco zmniejszone straty, gdyż tylko w zabitych 74, rannych 262, a wziętych do niewoli 72.

    Co do ubytków w wojskach ks. Józefa, to Gill wylicza ok. 1400 zabitych, rannych, zaginionych, podając odniesienie do Pawłowskiego, który wyliczył, że te wahały się między 1250 a 1350.

    Nie dostrzegam niczego przełomowego w tym rozdziale.

    Doceniam zaś to, że amerykański autor postarał się o to, by treść jego pracy nie odbiegała znacząco od ustaleń Pawłowskiego, w kilku zaś miejscach dodał coś od siebie, stworzył świetny opis działań wojennych, zrewidował OdB pod kątem prowadzonych operacji, co moim zdaniem ma pewne plusy co też i minusy.

    Musimy też pamiętać, że opracowanie J.H. Gilla ma charakter streszczenia wojny 1809 roku na wszystkich teatrach. A jest to chyba doprawdy najlepsze opracowanie w tym względzie, jakie kiedykolwiek się ukazało.


  12. W książce prof. Jana Ziółka, Mobilizacja sił zbrojnych na lewobrzeżu Wisły 1830/31, Lublin 1973, s. 175, zostało stwierdzone:

    "W czasie powstania listopadowego wszystkie formacje, z wyjątkiem straży bezpieczeństwa i pospolitego ruszenia, przekraczały liczbę 150 tysięcy ludzi. Biorąc pod uwagę strukturę społeczną kraju, która niewiele różniła się od tej sprzed 36 lat, okaże się, że dalsza rekrutacja ludzi z tych samych względów co w powstaniu Kościuszkowskim była niemożliwa"

     

     


  13. Dnia 24.01.2017 o 03:38, euklides napisał:

     

    Ja bym nie przecenial bitwy pod Trafalgarem. Te 20 liniowców które straciła tam flota francusko-hiszpańska to nie byla jakaś dramatyczna strata. Problem był w konflikcie z Hiszpanią w jaki niedlugo potem Napoleon uwikłał Francję. Anglia nie miała szans z połączoną flotą francusko-hiszpańską. Wykazała to Wojna o Niepodleglość Ameryki. Sytuacja zmieniła się kiedy doszło faktycznego zerwania Francji z Hiszpanią i kiedy ta ostatnia zaczęła skłaniać się ku Anglii. Skończył się wówczas sojusz morski Francji z Hiszpanią i to dlatego panią mórz zostala flota brytyjska. 

     

    Przedmówca zapomniał dopisać, że Francuzi i Hiszpanie ocalili po bitwie 10 z 33 swoich okrętów, które schroniły się pod dowództwem adm. Graviny w Kadyksie. Większa zaś cześć tj. 19 dostała się w angielskie ręce, jednak do portów doprowadzili oni ledwo 4. Słowem był to pogrom. Dodać należy iż adm. Nelson pod Trafalgarem zakończył serię trzech wygranych bitew morskich dwa przeciw Francji, licząc od bitwy pod Abukirem z 1798 r. i omawianej teraz bitwy pod Trafalgarem z 1805, oraz bitwie pod Kopenhagą toczonej o wyłączenie floty Duńskiej do działań przeciw koalicji w 1801 r.

     

    Na koniec nie ma znaczenia ile okrętów straciły połączone siły francusko-hiszpańskie pod Trafalgarem. Wojsko Napoleona przegrało bitwę morską, która dała skutek taki, że do końca okresu wojen cesarstwa Francja była wyłączona z działań morskich na wielką skalę.

     

    Dnia 24.01.2017 o 03:38, euklides napisał:

    Coś w tym jest. Zdarza się że Francuzi wojnę 1812 nazywali II-gą Wojną Polską i uważali/ją  że Napoleon chciał odbudować Polskę. Można się jednak spotkać z opiniami że były to mrzonki bowiem "sprawa polska była zawsze zdominowana przez sprawy polskie". Możliwe że Napoleon w tym swoim dążeniu nie miał poparcia innych polityków francuskich (Talleyranda, Fouche)  

     

     

    Telleyrand był politycznym sojusznikiem cesarza Aleksandra. Informował on w swoich depeszach już od 1810 r. o planach Napoleona względem Polski. Jednak nie przeceniałbym jego roli w tym konflikcie.

     

    Prowadzenie wojen na taką skalę w tamtym czasie było o wiele bardziej złożonym procesem niż miało to miejsce choćby pół wieku później wraz z nastaniem kolei żelaznych. Pewne decyzje należało podejmować co najmniej na rok przed główną akcją, z tego względu że tyle czasu zajmowała koncentracja sił i środków do walki.

     

    Jak już napisałem, Napoleon był nieprzygotowany do tej wojny pod względem politycznym, lecz mając swój atut w postaci armii chciał wymusić na swoim oponencie uległość względem kwestii wschodniej, należącej do jego strefy wpływów.

     

    Przechodzę teraz do głównego tematu.

     

    W rozprawie Marguerona pt. Campagne de Russie, t. 1-4 - są wykazy w których Autor omawia okres od 1810 do czerwca 1812 r. opisując wysiłek logistyczny armii francuskiej i sojuszników, nadając całości ogólny wniosek, że tak duża masa wojsk mogła być wprawiona w ruch raz i w tym ruchu utrzymywana ciągle, zgodnie z zasadą "wojna żywi wojnę".


    Wyżywienie przeszło pół miliona ludzi, koni, na obszarach bezludnych, gdzie dominowały wielkie kompleksy leśne i drogi o różnej przepustowości, praktycznie nie dawały Cesarzowi pola manewru. Po nieudanym manewrze wileńskim, pierwszej wielkiej operacji tej wojny, mógł albo ruszyć w dalszą drogę wymuszając w którymś miejscu walną bitwę, albo poddać walkę.

    W drugim wypadku oznaczałoby to porażkę polityczną, wojskową i logistyczną, musiałby wycofać znaczną część armii do centralnej Europy i dalej na zachód, zostawić siły równoważne bądź nieznacznie większe od rosyjskich tj. do 200 tys. na terenach Litwy i Białorusi, przygotować je do zimy ze świadomością, że niepobity wróg gdzieś tam jest.

    W pierwszym wypadku, liczył na wielkość tej armii którą stworzył, potencjał -tak jak pierwotnie założył - topniałby w skutek trudów wojny, marszów, chorób, ale ostatecznie siły te i tak będą na znacznej długości prowadzonych działań większe niż wojsko przeciwnika.
    Pamiętajmy wreszcie, że na początku XIX wieku dominowała zasada "Walnej Bitwy" tj. decydującej rozprawy po której objawiał się koniec wojny. Stąd następstwa Możajska z tej perspektywy, są do wytłumaczenia vide zajęcie Moskwy.

    Biorąc pod uwagę toczoną równolegle wojnę w Hiszpanii, Napoleon nie miał optymalnego wyboru. Zaniechanie wojny w roku 1812 uniemożliwiłby mu skupienie takich sił w roku następnym tj. 1813, zbieranie plonów, przygotowywanie paszy dla koni, wprawienie machiny na podobny wysiłek co w okresie 1811/1812 r.?

    Wątpię czyby to mogło nastąpić przed latem roku 1814.

     

    Zaś ofensywa ad 1812? Z perspektywy września główny zamiar został zrealizowany. Rosyjska 2 armia zachodnia przestała istnieć, jej dowódca Bagration poległ, 1 armia została potężnie pokiereszowana, pod Uticą poległ m.in. dowódca elitarnego III korpusu gen. Tuczkow.
    Armia Kutuzowa opuściła pobojowisko, którego rozmiary i straty przewyższały wszystkie inne bitwy widziane i doświadczone przez Napoleona i jego żołnierzy. To Zamojski bodaj napisał, że dopiero pierwszy dzień walk nad Sommą pobił "rekord śmierci" za jeden dzień walk.
     


  14. Dnia 2.12.2016 o 21:33, euklides napisał:

    A nie lepsze jest klasyczne wytłumaczenie tej wojny? Że Napoleon ją rozpoczął by kontynuować blokadę kontynentalną. A przegral ją przede wszystkim dlatego że wielu we Francji źle widziało jego irracjonalne antyangielskie fobie.

     

    Jest prawdą, że gdy pod Trafalgarem na dnie oceanu pogrzebane zostały szanse zwalczenia Anglii na morzach, Napoleonowi w pojedynku z brytyjską potęgą morską pozostało jedynie zamknięcie jej okrętom i statkom dostępu do lądu europejskiego.

     

    Jednak między rokiem 1805 i kampaniami lat 1806/7 a 1812 jest spora różnica czasu. Słowem nie da się wyjaśnić tego co zaszło w roku 1812 tym, że Napoleon chciał utrzeć nosa Aleksandrowi bo ten nie stosował się do blokady kontynentalnej... tutaj zgodnie z ustaleniami historiografii  przyjmuje się, że prawdziwym powodem napięć na linii Rosja, Francja, było powstanie Księstwa Warszawskiego, a konkretnie odradzająca się koncepcja wolnej Polski - stąd piszemy II wojna Polska.

     

    Mówi się, że to Napoleon był prowodyrem wojny z Rosją, co nie jest prawdą.  Pod względem politycznym, gorliwie dążył do niej cesarz Rosji. Jak to ujął Kukiel: "Napoleon był w politycznej defensywie, do ofensywy politycznej przeszedł dopiero w związku ze swą ofensywą wojskową. Zapóźniona polityka nie zdołała nadążyć za wojną"

     

    Tutaj wystarczy analiza chociażby kilku początkowych rozdziałów Wojny 1812 roku, t.1 autorstwa Mariana Kukiela by się dowiedzieć, że Napoleon mając na uwadze konflikt z roku 1809, na który był zwyczajnie nieprzygotowany wygrał go m.in. dlatego że gdy minister Stadion dążył do wojny z Francją, Habsburgowie byli bez sojusznika - ów założył jedynie, że gdy armia austriacka zacznie odnosić sukcesy w Bawarii da przykład dla Prus i Rosji.

     

    Rok 1809 pokazał też Napoleonowi, że w dłuższej perspektywie na wschodzie staje się realna o wiele potężniejsza niż poprzednie wojna, nad którą on nie zapanuje. Przewidywał, że w przypadku konfliktu Rosja zajęłaby linię Wisły bez  wielkich trudności. Co więcej od roku 1810 dochodziły do niego alarmujące informacje o wielkich planach i dyskusjach toczonych w Petersburgu nad przyszłą koalicją przeciw Francji.


  15. Odnośnie samego wybuchu nigdy pewnie nie dowiemy się jak z tym naprawdę było. Sam Ordon zmieniał w latach 1831-1882 wielokrotnie relacje względem tego zajścia, powód tego jak podaje Tomasz Strzeżek był zapewne ten, iż bał się szykan rosyjskich względem swoich bliskich.

    I tak według jego relacji w 1831 r. sprawcą eksplozji był kanonier Nakrut, w latach 1833-34 bezimienny kanonier który "wskoczył w magazyn amunicyjny". W 1845 r. sprawcą był granat, który padł na jaszczyk z prochem, a w 1857 r. "lont tlący od armaty" lub "inny jakiś sposób".

    W 1880 r. Ordon we Florencji spotkał się z historykiem Tadeuszem Korzonem i podczas tej rozmowy wyjawił mu, że wykonał "rozkaz ogólny wydany ze sztabu głównego do wszystkich redut". [w:] Reduta Ordona, Czas, nr 124, 1906.

    Niemniej poza tą relacją, żadnemu historykowi jak dotąd nie udało się odszukać tego rozkazu. Nawet we wspomnieniach głównego "fortyfikatora" gen. Klemensa Kołaczkowskiego, w księdze V, Od końca lipca do 22 listopada 1831 r., Kraków 1901, s. 102, nie ma o tym wzmianki, za to jest informacja, że "oficer artylerii, dowodzący działami, zabity został na samym początku" a eksplozja w reducie nr 54 była spowodowana przez "wylecenie w powietrze magazynku prochowego napełnionego amunicją". Zatem gen. Kołaczkowski poza notą o eksplozji uśmiercił Ordona jeszcze przed wybuchem...


  16. Studiuję w oryginale, opracowanie Konrada Leppy pt. Die Schlacht bei Komarow - świetne uzupełnienie Izdebskiego.
     

    Interesują mnie zwłaszcza walki o Zamość w dn. 15-27 sierpnia - II korpusu gen. Schemuy, z XXV korpusem rosyjskim gen. Zujewa - 26 VIII w lesie pod Kątami, doszło do zwarcia z rosyjską 3 dywizją grenadierów gen. Dobryszyna z nacierającą od Kossobud austro-węgierską 13 dywizją piechoty Landwehry - gen. dyw. Kreysa.

    - 9 pułk grenadierów płk. Tokarjewa [II, III i IV baon - I stanowił odwód] został odparty przez pododdziały z XXV brygady piechoty Landwehry, gen. Englerta, tu w kontrnatarciu wykazał się zwłaszcza 24 pułk piechoty Landwery płk. Rychtera, który prowadził natarcie II baonem, oraz I baonem 1 pułku - odwody rzucane przez dowódcę rosyjskiego w lesie nic nie dały, walka była dość krwawa, prowadzona do zmroku. Zamysł Rosjan osaczenia Kątów siłami dwóch pułków się nie powiódł, 10 pułk gren. nie dostał podparcia w rejterującym się 9 pułkowi. Droga na Zamość została na dobre otwarta. *)


    ----
    *) 22 VIII, oddziały 6 dywizji kawalerii podparte 5 batalionami wykonując rozkaz dalekiego rozpoznania zlecony von Auffenbergowi przez Naczelne Dowództwo, zajęły bez walk 22 sierpnia - Zamość, 24-ego kawaleria austriacka zmuszona została do opuszczenia tej pozycji, z chwilą nadejścia wojsk XXV korpusu rosyjskiego.
    --II korpus w tym 10 dp [z IX korpusu], zajmował w dn. 26 VIII - 18 km podstawę do natarcia na Zamość [która zeszła pod koniec dnia do 12 km] -> grupa gen. Schemua zebrała na tym odcinku 60 batalionów i 30 baterii; tj. na jeden baon przypadał 300 metrowy odcinek frontu.

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.