Skocz do zawartości

puella

Użytkownicy
  • Zawartość

    713
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez puella


  1. W starożytności poza np kołem garncarskim dwudenkowym nie znano również innego bardzo przydatnego wynalazku: strzemion. Jeździec trzymał się siodła, którego specjalna budowa, jak w przypadku jazdy rzymskiej pozwalała jednocześnie trzymać się i siodła i dzierżyć tarczę. Sama włócznia może być i była dla stabilności trzymana pod pachą. Jeśli w trakcie szarży kawalerzysta nie posiadając oparcia w strzemionach, ani w siodle jechał tak sobie przez prerie na swoim kucyku, to by przy najbliższym skoku czy zakręcie szybował krótko, aczkolwiek efektownie. :lol: Wyobraźmy sobie jeźdźca na rodeo który ma na sobie kilkanaście kilogramów żelastwa. U... to by bolało. Siła jazdy polegała na masie uderzenia w szeregi piechoty. Zaś w takiej opcji było by to uderzenie potężne, aczkolwiek jednorazowe. Kamikaze to późniejsza historia, zaś Zelotów chyba wśród tej formacji nie było - chyba. :)


  2. Czułem że to byłoby za proste... czyżby chodziło o jego przemowę przeciwko Pyrrhosowi?

    O to szło. :D

    Nie będę już przedłużała i pytała się o kontekst tych słów (zaznaj mej łaskawości Panie :) ) - Rzymiaki chcieli rozejm z draństwem pyrrusowym zawrzeć, a ten w swej mowie wyraził, co o takiej opcji myśli..- żałował, że nie jest oprócz ślepoty, też głuchy, nie słyszałby wtedy takich herezji.. :lol:

    Albinos, czyń swoją powinność...


  3. . Nie używali włoczni tylko 'kontosa' - ok. 4 metrowej piki, dzięki ktorej mieli przewagę ataku nad piechotą i jazdą przeciwnika.

    Z tego, co się orientuję piki były stosowane przez piechurów przeciw jeździe właśnie, ale mogę się mylić. Według mojej wiedzy była to ciężka włócznia.

    Gdyby katafrakci nie byli pożyteczną formacją, Rzymianie nie zaadoptowaliby ich przecież do swojej armii.

    Rzymianie mogli sobie zdawać sprawę z ich wad i słabości, tłumaczyłoby to, dlaczego tak późno podjęto działania mające na celu takiej jednostki utworzenie. Poza tym, gdyby sprawdzili się u Rzymiaków tak jak trza, to byli chyba bardziej liczną formacją.

    To tak z bardzo grubsza, bo późno już...


  4. Riv:

    Ale może kośby napisał co rozumie pod pojęciem "elitarne jednostki"? Na czym ma polegać owa elitarność?

    No to ja, jako ta pierwsza sprawiedliwa :) podam co pod jednostkami specjalnymi rozumiem - będzie do czego się czepiać. :lol:

    Do nich zaliczamy jednostki mające bądź to specjalne wyposażenie odróżniające w znacznym stopniu od pozostałych jednostek, bądź to ich sposób rekrutacji, utrzymania oraz zastosowania w działaniach wojennych. Istotnym jest to, iż nie tylko samym wyglądem zewnętrznym te jednostki różnią się od siebie. Do jednostek specjalnych można zaliczyć saperów, którzy wszelako od przeciętnego legionisty niewiele się różnili. To tak jak z naszym Gromem - nie wiele się różnią na pierwszy rzut oka od poborowych, jednak ich sposób rekrutacji, utrzymania, uzbrojenia czy wartości bojowej jest o wiele większa od regularnej, zasadniczej armii. Jest to specjalna jednostka, a nie rodzaj wojska - według mnie oczywiście. Jak dokładnie przemyślę to poprawię to moją "definicję" jeszcze, bo jakaś tak nieskładna troche mi stylistycznie wyszła...

    Ten cytat umieszczony przez Puelle o czym ma świadczyć? Czego on ma dowieść , bo nie wiem?

    Miał świadczyć o tym, o czym już niżej mądrze napisałeś.. A poza tym chciałam coś wrzucić na szybkiego, co by nie rozmawiać abstrakcyjnie, a na jakimś chociażby nie najlepszym przykładzie... Ja nie mam monopolu na źródło, jak macie to zapodajcie, ja bym sobie z chęcią na nich popracowała z Wami, a do wszystkich dostępu z przyczyn finansowych czy czasowych niestety nie mam...

    Ale tak czy owak w tej bitwie główna role odegrali łucznicy partyjscy, a właściwie jest to typowy przykład współpracy ciężkiej jazdy z jazdą łuczniczą.

    Dokładnie o to szło. Ja nie podałam tego fragmentu by pokazać jakimi to łajzami byli, bo tak nie uważam. Byli dobrą jednostką, ale z jednak z bagażem dużej słabości także - jak w życiu, nic nie jest idealne. :D Tak jak zauważyłeś, współpracowali z lżej uzbrojonymi oddziałami konnych łuczników, w innym wypadku narażeni byli na olbrzymie straty. Bo co ich bronią było ?- tylko długie, ciężkie włócznie i wsio.

    Mamy rozmawiać o jednostkach rzymskich czy o jednostkach w okresie rzymskim?

    Ja bym sobie z chęcią generalnie o jednostkach porozmawiała, ale nie wiem czy to temat odpowiedni, bo przecież formalnie w Rzymie stoi on..

    Pozdrawiam.


  5. Tak jak pisaliśmy powyżej to raczej formacja nietypowa (przynajmniej początkowo) w armii rzymskiej, masz oczywiście rację, że pojęcie 'specjalna' nijak do niej nie pasuje.

    Etam. :) Katafrakci w Partii i wszędzie indziej, gdzie byli "normalnym" składem uderzeniowym armii byli też normalną jednostką - żadną specjalną. Natomiast w Rzymie nie wchodzili, z tego co się orientuję, w standardowy skład armii. Było to coś ekstra..

    A tak przedstawił Plutarch w żywocie Krassusa ten oddział (24,1-2):

    Gdy więc tak tym hałasem Rzymian postraszyli, zaraz ze zbroi zrzucili owe osłony i pokazali się sami w lśniących niby błyskawice hełmach i pancerzach, ostro błyszczący stalą margiańską34, a konie ich opancerzone osłonami ze spiżu i stali.

    Sam zaś Surena, najwspanialszy i najpiękniejszy, ale sławą dzielności nad urodziwość swą większy, z twarzą sposobem medyjskim różem pociągniętą, z przedziałem we włosach, gdy inni Partowie jeszcze po scytyjsku mieli włos sterczący do góry, dla postrachu przeciwnika.

    Najpierw więc próbowali z włóczniami w biegu siłą odeprzeć pierwsze szeregi rzymskie. Ale gdy zobaczyli głębokość zwartych tarczy, twardość i nieustępliwość ludzi, cofnęli się. I zdało się, że się rozproszyli i rozwiązali swe szyki, gdy tymczasem skrycie otoczyli czworobok rzymski. Krassus kazał lekkozbrojnym dokonać wypadu naprzód. Ci niewiele się wysunęli do przodu, lecz pod naporem obstrzału z łuków szybko znów skryli się za ciężkozbrojnych. Tym dali początek zamieszania i strachu tym, co widzieli siłę strzał i cięciw, przeszywających zbroje, przechodzących przez każdą, zarówno twardą, jak i miękką osłonę.

    Partowie, rozciągnąwszy się na długość, zaczęli strzelać jednocześnie ze wszystkich stron. Nie tą mało skuteczną strzelaniną, bo zwartość i gęstość Rzymian nie pozwalała nawet dobrze mierzącemu ugodzić człowieka, lecz pociskami zadającymi silne i przemożne trafienia z łuków wielkich i mocnych, wypuszczających z głęboko zgiętej cięciwy pocisk z wielką siłą.

    Stąd sytuacja Rzymian była już bardzo trudna. Stojąc w miejscu w szeregach, odnosili rany; a chcąc ruszyć do ataku, by się wrogowi odpłacić, doznaliby tego samego. Partowie bowiem uciekając jednocześnie się ostrzeliwali. A potrafią to, po Scytach, najsprawniej. I jest to sztuką — ratować się i jednocześnie atakować, odbierając ucieczce haniebność.

    Osobiście uważam, że siła tej jednostki (opancerzenie) była jednocześnie jej słabością.

    Pozdrawiam ciepło.


  6. Mistrzuniem w tych sprawach (i nie tylko w tych :)) był oczywiście Wielki Cezar.

    Moim ulubionym przykładem pomyślunku jest obleganie przez tegoż Marsylii.

    Oddaje głos mistrzowi:

    .. postanowili zbudować myszkę na sześćdziesiąt stóp z dwustopowych tramów i przeprowadzić ją od wieży ceglanej oż do nieprzyjacielskiej wieży i muru.

    Myszka zaś była zrobiona tym kształtem. Najpierw kładli na ziemi dwie belki równej długości, oddalone od siebie o cztery stopy, i wbijali w nie słupki wysokości pięciu stóp. Te słupki łączyli lekko wzniesionymi krokwiami, na które miało przyjść belkowanie dachu. Na krokwiach położono tramy dwustopowej grubości, które spojono blachą i klamrami. Na zewnątrz dachu i na końcach tramów przytwierdzono czterocalowe listwy dla przytrzymania cegły, które miały przyjść na wierzch. Starannie wykończony dach okryto nie tylko cegłami, ale i gliną, aby go zabezpieczyć od ognia rzucanego z murów. I jeszcze na cegły naciągnięto niewyprawione skóry, aby nie rozmyła cegieł woda, którą nieprzyjaciel wylewał rurami. Skóry jeszcze okryto materacami dla ochrony przed kamieniami. (...) i gdy nieprzyjaciel niczego nie podejrzewał, podłożoną pod myszkę walce i machinerią okrętową przyciągnięto ją do samej wieży nieprzyjacielskiej.

    (...)Tymczasem nasi żołnierze, ukryci w myszce, lewarami wyważają z fundamentów wieży dolne kamienie. (...) Właśnie usunięto kilka kamieni z fundamentów ich wieży i od razu cześć budowli się wali, a reszta grozi upadkiem. Wtedy Marsylijczycy, w strachu, że już nic ich nie osłoni, od splądrowania miasta, wybiegają z bram bez broni, z białymi przepaskami na skroniach i wyciągają ręce do naszych legatów i wojska i błagają o zmiłowanie.J. Cezar, Wojna domowa, II.

    Jak widzimy pomysłowości nie brakowało Rzymiakom, choć czy był to ich patent, tego ja nie wiem. Ciekawy jest ten fragment nie tylko z racji pokazania sposobu zdobywania miasta. Mamy tu ukazane symbol poddania się - ludność miasta wybiegła z białymi przepaskami bez broni i gest poddania się, czyli wysunięte do przodu ręce.


  7. No to mądruszku -skoro tak sprytnie to nam przedstawiłeś - za omawianie się bierzemy

    Na dobry początek do hard corowych oddziałów catafractarii się dobierzemy. :) Jazda pancerna to była i jak na taką przystało opancerzona bardzo solidnie, ponoć nawet konie "okute" były blachą.

    Ale czy jednostka ta była tak groźna ana jaką wyglądała? No po jaką cholerę i kiedy taką formację powołano?

    Buźka.


  8. Jam odciety od ksiegozbioru...

    Wierzę w Twój zdrowy rozsądek chłopie. :)

    Drogi, o ktorych mowie, fundowalo panstwo, na panstwa potrzeby. Na uzytek wojska, kurierow, annony i te pe.

    Ruch pozostaly powinen sie odbywac siecia innych drog.

    No i wszystko tip top, z jednym ale - pieniądze i czas...

    Budowa drogi, to był olbrzymi nakład finansowy, w czasie wojny na dodatek batalie z czasem również toczono. Po co budowano te drogi? Żeby tylko wojsko i urzędnicy z nich korzystali? A na boczku dróżki dla cywilów stawiano? Toż to się logiki, nawet babskiej, nie trzyma. :lol: A może porozmawialibyśmy sobie na konkretnych przykładach, analizując gdzie dane drogi prowadziły?

    A i nie zapominajmy, że z dróg można też było kasę czesać.

    No i nadzor owszem, byl. Gdzieniegdzie. Rogatki drogowe.

    Za państwowe drogi i ich stan utrzymania odpowiedzialne były gminy. Budowa i utrzymanie dróg było niesamowicie sprawnie i formalnie zorganizowane.

    Lu Tzy, a czy przypadkiem nie pomyliły Ci się drogi perskie? Bo te, to fakt, były budowane z myślą o administracji państwowej, choć w praktyce to wiadomo. :D

    Pozdrawiam ciepło.


  9. Słońce, w Rzymie było wszystko sankcjonowane przepisami odpowiednimi. Zapodaj choć jeden mówiący o tym, że po drogach publicznych przez armię wybudowanych cywile nie mogli podróżować.

    Następny problem, kto sponsorował te drogi, na czyich terenach były budowane? Jak ludność cywilna miała do legionów docierać? - na skośki jakoś przez lasy czy jak?

    Podaj choć jeden odnośnik o takim używaniu dróg?

    Co do nadzoru, to piszesz tak jak było, czy tak hipotetycznie?

    Pozdrawiam


  10. W dobrym kierunku zmierzamy. Możemy przyjąć, iż będziemy rozpatrywać jednostki pod względem swych elitarnych funkcji i druga grupę zasługująca na uwagę z racji swojego uzbrojenia "innego" od ogólnie przyjętego.

    Późno jest, jutro coś wymyśle, to znaczy pomyślę.:D Ty tez bierz się do roboty...;) Bo temat według mnie jest dość interesujący.

    Pozdrawiam.


  11. Kadrinazi, u Aleksandra ponoć świetna jednostka specjalna była "skrzydlaci żołnierze" zwana, ale to już nie w tym temacie o niej. ;)

    O gwardii pretoriańskiej już temat gdzieś jest, więc ich możemy też sobie odpuścić. :D

    Z innych, to była taka jednostka chociażby jak Batawowie (potoczna nazwa), gwardie prowincjonalne czy dromedarii.

    Ale chłopie co to za dyskusja, jak ja powymieniam i na tym sie skończy. :P

    Pozdrawiam.


  12. Sargonku wybacz, że zaniedbuje, ale nie za bardzo poniosło Cię z tym Polibiuszem po angielsku? Jak ja bym miała to tłumaczyć, to już Waćpanie na pewno nic dobrego dla Ciebie by nie wyszło z tego ;) To się nazywa tak zwana dowolna interpretacji tłumacza. :D a może i za rok czy dwa też bym odpisała. :P

    Znalazłam po polsku, muszę tylko wydrukować, bo nie znoszę czytać z monitora, a i ze zrozumieniem u mnie w tedy ciężko.

    Dokończę jak już znajdę co mi trzeba..

    Buźka.


  13. Tzn. chodzi o rozrywki? Rzymska armia i w czasie pokojowym miala co robic...

    Rzymskie chłopaki rozrywki sobie w "funkcjach militarnych" zapewniali. Trzeba sobie było jakoś radzić, a chłopaków pod dostatkiem były rzesze... :P Z jednym ale - pod groźbą kary zakazane było kupczenie usługami swymi, tzn. nie wolno było pobierać żadnych gratyfikacji.

    Taki jeden z przykładów rozrywek.:D

    Ktoś oprocz niewolnikow musiał przecież budować drogi i mosty ;) Jak wiadomo żołnierz ktory nie wojuje się nudzi, ergo jest niebezpieczny więc trzeba mu było znaleźć zajęcie

    Ja tam sie podpisuje pod tym co Kadrinazi napisał. Trzeba było tą tania siłę roboczą jakoś pożytecznie, coby sie nie rozleniwiła się za bardzo i o dyscyplinie zapomniała.

    A, co tą drogą nie mógł iść cywil, zakaz był?
    Ano byl zakaz. Kurier mogl przejsc, jako funkcjonariusz panstwa. Takoz i cesarze i ich rodziny, senatorowie i te de.

    Te wspaniale drogi byly niedostepne dla zwyklych smiertelnikow. Przynajmniej w teorii. Dlatego wlasnie obrastaly siecia rownoleglych drog lokalnych.

    Lu Tzy, mam nadzieję, że nie jesteś zły na mnie, że tak sie czepiam, ale znowu ni jak się zgodzić z Tobą nie mogę, gdyż:

    drogi rzymskie dzieliły sie na następujące klasy:

    Viae publicae - drogi publiczne, wybudowane na gruncie publicznym, tj. należącym do państwa, miasta albo na gruncie wywłaszczonym dla użytku ogólnego (stąd nazwa viae ordinariae, viae vulgares). W zależności od tego, kto je budował, nazywały się: viae regiae, regales albo viae consulares czy viae praetoriae. Do dróg państwowych zaliczano również viae militares, wybudowane dla użytku wojska.

    Viae vicinales, vicinae, paganicae - drogi drugorzędowe, lokalne, stanowiące uzupełnienie dróg sieciowych głównych. Prawie zawsze miały charakter dróg publicznych, niekiedy jednak drogami prywatnymi były, wybudowane na potrzeby właścicieli (rodzaj viea agrariae)

    Viae urbicae, vici - ulice miejskie, oczywiście tez pod kategorie viae publicae podlegały.

    Viae privatae, privati iuris, peculiares lub domesticae - drogo prywatne, wybudowane na gruncie prywatnym i na koszt właściciela. Jako typowe drogi wiejskie nazywały się viae agrariae, compestres, rusticae.

    Za A. Rosset, Starożytne drogi i mosty, str. 85-86.

    Jakim to sposobem publiczne drogi można było zamknąć przed ludnością cywilna? Abstrahując już od ludności powiedzmy to barbarzyńskiej chociażby, to nie zapominajmy, ze za legionami ciągnęły rzesze prostytutek, handlarzy maści różnej właśnie tymi drogami. A aprowizacja?

    Co do zajęć innych poza militarnych, to wiemy, że legioniści siali zboża, które sami obrabiali, niby to na potrzeby legionu, ale ja nie umiem określić, czy było to zajęcie już pozamilitarne choć w jej ramach.

    Pozdrawiam ciepło.


  14. W zasadzie to pojecie jenca w Starozytnosci nie istnialo. Nie zabity wrog trafial do niewoli - stawal sie wiec niewolnikiem. Traktowanym jak towar, albo zarzynanym od reki z zemsty i dla rozrywki. Mozniejsi - jesli rozpoznani - traktowani byli lepiej, ze wzgledu na potencjalny okup.

    Pierwsza i podstawowa sprawa: Jeśli istnieją dwa pojęcia dla dwu rzecz/podmiotów stanów prawnych, w tym przypadku captivi czyli jeniec i sumus czyli niewolnik, to oczywistym, że obie kondycje prawne różnią się od siebie. Istniało sporo legislacji prawnych dotyczących obu kondycji. Jeniec puszczony wolno był z powrotem wolnym człowiekiem, odzyskując w całości kondycję prawną człowieka wolnego. Niewolnik któremu nadawano wolność, otrzymywał status wyzwoleńca. Oba stany społeczne, człowieka wolnego i wyzwoleńca zasadniczo były sobie równe, inaczej także prawo widziało obie kondycje. Jak zatem widzisz bzdurnym jest twierdzenie, że niewolnik=jeniec a jeniec=niewolnik. Zdarzało się wszelako, że prawo rzymskie zbiegłych jeńców traktowało jak ludzi zależnych sobie, przykład traktatu pokojowego po wojnie Etolskiej kiedy strona Rzymska jako jeden z warunków wstrzymania działań zbrojnych żądała wydania zbiegłych jeńców Etolskich. Jednak należy pamiętać, że to zwycięscy dyktują pokój. Inaczej wszelako potrafili podchodzić w zależności od sytuacji do własnych zbiegłych jeńców. W wojnie Sabińskiej wg. Liwiusza jeden taki chłopok Rzymski będąc jeńcem wsławił się ucieczką i pomocą pobratymcom w walkach. Z kolei pamiętamy los wykupionych jeńców np od Hannibala lub z rąk Germanów. Wszystko zależało od Rzymskiej racji stanu i oficjalnej propagandy.

    Pytaniem wszelako iście niemożliwym chyba do rozwikłania, jest znalezienie momentu, kiedy jeniec stawał sie niewolnikiem. Czy stawało się to w momencie sprzedaży, przekazania pod straż trybunom, czy może już w momencie całkowitego ubezwłasnowolnienia? Co o tym myślicie?


  15. Branie jeńców do niewoli było nieodłącznym aspektem wojaczki w Rzymie - i nie tylko. ;)

    Kim byli jeńcy, w jaki sposób nimi się stawali, jak się z nimi obchodzono? No i co potem z nimi się działo?

    Dosyć interesującą w tej materii jest kwestia gestów poddania się - w jaki sposób oznajmiano poddanie się?

    Pozdrawiam i zapraszam do dyskusji..

    PS. Nie jestem pewna, czy w dobrym miejscu to napisałam, jakby co to przeniesiecie.


  16. uściślając: w epoce republikańskiej przedmariańskiej zależało to od przynależności do określonej formacji: czy to wieletów (skórzany hełm, proca, okrągła tarcza wiklinowa, kilka krótkich oszczepów, czasami krótkie miecze)
    Wieleci, to nazwa jednego ze slowianskich plemion, tak na oko o milenium pozniejsza od tego, o czym mowa.... Rzymscy lekkozbrojni to velites, albo welici. Hastati od Principes niczym sie nie roznili, poza wiekiem - w pierwsze szeregi wcielano mlodszych.
    Cechą wyróżniającą "triari" od pozostałych jednostek było brak posiadania włóczni do walki wręcz, czyli hasty, zamiast oszczepów. Poza tym wszyscy oni posiadali kolczugi, tzw "lorica hamata", ewentualnie pancerze lamelkowe "lorica squamata" zapewniające lepsze osłonę ciała. Dopełnieniem owej osłony były nagolenniki, nie używane przez pozostałe formacje.
    Ja rozumiem, ze to problem ze skladnia, ale to wlasnie triarii mieli wlocznie, w odroznieniu od dwoch pozostalych "szeregow". No i to konczy dyskusje nad legionem manipularnym.

    E tam słońce, z tymi welitami to literówka po małej szklaneczce whiskey, podobnie z hastami które triariusze posiadali, a jednocześnie ich nie mieli. ;)

    lorica hamata to jest wlasnie kolczuga. Zazywana dlugo przedtem i dlugo potem przez podoficerow.

    Doskonale wiem, że lorica hamata to popularna w języku polskim kolczuga, tak samo wiem, że połączenie lorica hamata z lorica squamata zwało sie lorica plumata.... Kolczuga była jak wiele innych ustrojstwów wynalazkiem Celtów, tak też zawędrowała do Italii. Jedynie co nie pamiętam, czy drut był wybijany, czy rozkuwany, bo ciągnięcie druta (bez skojarzeń :oops: ) z tego co kojarzę to już chyba II w. n.e.....

    Prosze o przyklad, bo o takowym typie jako zywo nie slyszalem

    Z tego co pamiętam, jako że z pamięci rypie, wraz ze wzrostem kontaktów z Celtami pojawiają się hełmy z żelaza. Brąz jest o wiele bardziej kowalny, choć mniej wytrzymały. Jest wiele typologii hełmów, brzęczą mi teraz hełmy typu imperialno -galijskiego i imperialno-italskiego. W najbliższym czasie poszukam kto to wymyślił, to dopisze.

    Wczesniej. Taki jest obecny stan badan. Piewrszy wiek, ale p.n.e.

    Miałam na mysli powszechne użycie, a nie wprowadzanie do armii. Wielu podejrzewa, że juz w legionach Cezara była używana. Jednak źródła epigraficzne zaczynają pokazywać ten typ uzbrojenia dopiero w I w. n.e.

    O scutum
    Najgrubsza część przy obrzeżu do 7 cm.
    Siedem centymetrow, tak? Fajno. To ja prosze o dwie rzeczy. 1. przedstawienie takiej wlasnie rekonstrukcji, tak do obejrzenia ; 2 pokaz reliktow rzeczywiscie tak absurdalnie grubych.

    Warry, Armie świata antycznego, dolicz okucie i będzie gites. :D Niestety nie znam stron netowych, żeby Ci rekonstrukcje czy źródła epigraficzne polecić - mogę co najwyżej skan przesłać...

    A no nieprawda. Nie zadna tradycja, tylko Marsupiter. zadnej dowolnosci, zadnego folkloru.

    A no nieprawda. :P Folklor był nieodłącznym towarzyszem religii i militarii. Odwoływanie sie do bóstw i symboli zwycięstwa i tradycji rzymskich figurujących na tarczach legionowych chyba wydaje sie oczywiste. Liście laurowe to tradycyjny symbol zwycięstwa, Mars i Jupiter to bóstwa wojny, zwycięstwa i takie tam. Jak najbardziej religijne. :P


  17. Prof. Jaczynowska jest już starowinką, to tak jakby oskarżać prof. Wolskiego o wydanie nowego, zaktualizowanego podręcznika. Z internetu pobieram a i owszem w dużych ilościach... źródła do druku. Ostatnio ściągnęłam sobie w pdf-ie całego Polibiusza. Chcesz linka? Widzisz, ja nie mam czasu dla czytania aby potem stracić dwa dni na weryfikacje artykułów z netu. Tam każdy może pisać co chce, zresztą po co, skoro posiadam w domu pod ręką dużo książek. O Etruskach również.

    A mało cytatów podaję, bo nie mam czasu zbyt dużo na necie siedzieć, by przepisywać książki.

    To więc proponuje jeszcze raz sięgnąć do Gerharda Meisera, bądź co bądź jednego z największych autorytetów w dziadzinie lingwistyki i badań nad językiem Etruskim. Jak klikniesz link to wyświetli ci sie jego artykuł. Ja go jeszcze raz zacytuje:

    "Czy jednak nie da się języka etruskiego połączyć z jakimś innym językiem na świecie? A może byśmy znaleźli odpowiedź, jak się dowiedzieć, skąd Etruskowie pochodzą?

    Jednym z argumentów za wschodnią teorią jest odkrycie, którego w 1885 roku na Lemnos dokonano. Znaleziono tam inskrypcję etruskoidalną, na podstawie której stwierdzić można, że przed podbojem w wieku V pne (Ateńczycy) mieszkańcy tej wyspy posługiwali się językiem zbliżonym właśnie do etruskiego.

    Kolejnym argumentem są źródła egipskie z czasów Merenptaha i Ramzesa - III oczywiście o "najeździe ludów morza".

    Dla Greków Etruskowie są Tyrreńczykami, z którymi stykali się w VIII wieku p.n.e. Czy mamy argumenty, by twierdzić inaczej?

    Dla przykładu grecki historyk Theopompos z IV w. p.n.e. o kobietach etruskich (niewielki fragment, bo nie chce mi sie przepisywać): U Tyrreńczyków kobiety są wspólne, bardzo starannie pielęgnują swoje ciała i gimnastykują sie nago, często razem z mężczyznami, czasem z innymi kobietami. (...) Tyrreńczycy nie wstydzą sie wcale, gdy się ich widzi, jak publicznie wykonują akt miłosny lub nawet gdy sami są jego przedmiotem(...). Nawiasem bardzo ciekawy źródło traktujące o postrzeganiu kobiet etruskich.

    Sami potencjalni krewni Lidyjczyków prosili rzymian, dokładnej senat o wzniesienie świątyni, powołując sie dekret, w którym to Etruskowie uznali się za krewnych Lidyjczyków - Tacyt, Roczniki IV,55.

    Autorytetem dla mnie w tej dziedzinie jest Hencken, który, dla mnie bardzo logicznie i rzeczowo kwestię przedstawił i uargumentował. Oczywiście nie muszę ci dodawać, że jest przedstawicielem "szkoły" wschodniej.

    Tak na marginesie wystarczy zamiast czytać artykuły internetowe sięgnąć do jednej tylko pozycji, aby poznać stan badań

    W temacie o upadku republiki już przedstawiłeś swoje - internetowo jakieś tam teorie o mnie, ale ustosunkować sie do odpowiedzi to już nie ma jak. ;)

    Tak zupełnie na marginesie, to preferuje artykuły i owszem ale z konferencji naukowych.

    Kto o co kogo podejrzewa, ten sam taki jest, bo wedle siebie sądzi - taka mądrość życiowa, warta zapamiętania.

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.