Skocz do zawartości

puella

Użytkownicy
  • Zawartość

    713
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez puella


  1. A którego Brutusa? Było ich dwóch w spisku :P

    Jak już nadmieniono żadna wojna domowa nie wstrząsnęła by imperium. Po prostu nie było silnej (a w zasadzie żadnej) opozycji politycznej, lud kochał Cezara za "chleb i igrzyska" a jedyna siła ustawodawcza, wykonawcza i sądownicza, czyli armia była podporządkowana Julkowi. W czystki wśród arystokracji w stylu epoki suliańsko-mariańskiej również nie wierzę, raczej miały by miejsce "tajemnicze zgony i samobójstwa"

    Myśli o zdobyciu jeszcze większej władzy i utwierdzeniu swojego panowania wraz z Ptolemeuszami. Po zwycięstwie z Partami, granice imperium sięgają Indii.

    Ale po co mu układ z Ptolemejskim Egiptem? Silny nie układa się ze słabym. Kleopatra dawała Cezarowi "bonusy" do tego, co i tak Rzym mógł w każdej niemal chwili siłą wziąć. :wink: Już od Ptolemeusza V Filopatora przyjął się zwyczaj witać w Egipcie senatorów rzymskich jako udzielnych władców, a wazeliniarstwo postępowało z dekady na dekadę. W sumie zupełnie słuszna skądinąd. Na Partach sparzył się Krassus, zatem Julek chciał by prędzej utwierdzać swoje panowanie oraz kontynuować podboje w Dalmacji, czy Panonii. Iść na Partów należało by pełną pakietą, a taka mobilizacja wymagała by czasu. Poza tym stary żołnierz musiał by być zmieniany przez nowozaciężnych.

    Ważniejsza wg mnie kwestią było by "usprawiedliwienie" jedynowładztwa w republikańskim Rzymie. To co zrobił August było podyktowane koniecznością. (Antoniusz po śmierci cezara wniósł przecież ustawę zakazującą pod groźbą kary śmierci nawet postulowania o urząd dyktatora) Zatem jak ewentualna dynastyczność by sie przedstawiała w ramach ustroju "republikańskiego"?

    Fortunatus, wszystko się zgadza, ale nie zapominajmy że paru z Cezarów miało fantazje ułańska i na takie kroki byli gotowi, gdyby nie ograniczenia finansowe lub inne czynniki zewnętrzne. Poza tym Cezar nie znosił legendy Aleksandra Macedońskiego. Możliwe że chciał by stworzyć swoją własną, ale większą. :wink:

    Pozdrawiam.


  2. Dzionga, ale tak na zdrowy nasz babski rozum, :wink: to oprócz importów, swoich niewolników jak na lekarstwo mieli. Chłopi nie byli niewolnikami w "normalnym" znaczeniu tego słowa, a ludnością zależna i do roboty zmuszaną. No chyba, że będziemy to rozpatrywały pod teorie marksistowską. :wink:

    Musze sobie egipskie niewolnictwo bardziej przyswoić, bo bidnie z tym u mnie. :P

    chyba, ze sprowadzimy rozmowę na manowce grecko-rzymskie. ;)

    Pozdrawiam ciepło.


  3. Nie wiem za co mi się dostało, ale nieważne.

    Nie lubię się tłumaczyć, ale szło mi o to, żebyśmy sobie ten cytat w oparciu o inne wykorzystali jako asumpt do dyskusji o karności, czy generalnie taktyce "żołdowej" Napoleona. I tu sama w sobie ta informacja bez oparcia w innych jest mało czytelna..

    To Napoleon wprowadził na nowo taktykę, która opierała się na tym, ze ziemia wroga ma wyżywić armie.. Było to posuniecie jednak o ile opłacalne o tyle ryzykowne.


  4. Zdaje się, że nie pasjonujesz się czasami Napoleona i jego armią, jednak możliwe jest chyba wykazanie się zrozumieniem dla pasjonatów epoki napoleońskiej.

    Rożnymi interesuję się rzeczami, szufladkowanie nie jest dobrą rzeczą.. Jakie zrozumienie dla pasjonatów- bo gdzie ja jego brak wykazałam? Jest to wyciąganie nieuzasadnionych wniosków...

    A nawet jakbym się nie znała, to czy nie mogę brać udziału w dyskusji?? Wniosek z tego, ze ci co się nie znają maja odpuścić na rzecz pasjonatów czy co? Nie rozumiem do czego maja prowadzić te personalne stwierdzenia, ze na Napoleonie się nie znam i na jakiej podstawie?

    Po prostu sama w sobie informacja nie jest jakoś interesująca. Trzeba ja podeprzeć inszymi, by mieć pole do wnioskowania i wtedy do ciekawych wniosków dojść możemy.. Bo formalnie, to temat jest poświęcony jednemu cytatowi chyba i o czym Ney mówił.

    Temat ciekawy, ale nie na omawianie jednej wzmianki i tyle chciałam napisać.


  5. "Gdy Szwajcar Jomini, metodyczny i uczciwyszef sztabu Neya, zwrócił mu uwagę na okrucieństwa i grabieże popełniane przez żołnierzy, Ney odpowiedział, że życzeniem samego cesarza było, aby wojsko w ten sposób odbiło sobie nie wypłacony żołd."- oto fragment książki "Napoleon i jego marszałkowie" poświęcony pierwszym ruchom w Hiszpanii. Jak można się do tego odnieść? O czym mówił Ney?

    Informacja sama w sobie się tłumaczy.. morale trzeba było podnieść, to i na grabież pozwalano....

    Temat można by było zgeneralizować o zachowaniach armii w tym okresie, bo cóż można o tym fragmencie pisać? Przecież wyraźnie jest napisane, ze chodziło o odbicie sobie za to, że żołdu nie było. Co w tym ciekawego? No chyba, że są info, które mówią o tym, ze wojsko karne było i na grabież nie pozwalano, a to był ewenement.. wtedy można by było zastanowić się "dlaczego?"


  6. Sama piszesz, że nie mamy pewności co do genezy tej organizacji. Zatem obracamy się w świecie teorii. Przytoczyłam historię masonerii, którą znałam z edukacji historycznej.

    Ja to napisałam, we wspomnianym poście jest to jako fakt przedstawione. :wink: Ale to już tak zupełnie na marginesie...

    We Francji. Nie muszę mówić, jak toczył się los Kościoła we Franci podczas rewolucji i jaki wpływ na przemiany rewolucyjne miała masoneria.

    Oczywiście że nie musisz, ale temat, który stworzyłaś jest najlepszym miejscem do tego.

    Mogłabyś nam opisać jak miały się przemiany polityczno- społeczne na kształtowanie się vel przekształcanie samej masonerii francuskiej? Jak kwestia katolików się w tym wszystkim miała? Mało o tym wiem, Ty się na tym okresie znasz, a temat ciekawy pod dyskusje.


  7. Przeczytałem o tym albo w "Gazecie rycerskiej" albo w "Mówią wieki" albo w "Focusie".

    Ale nie pamiętasz na jakiej podstawie takie stwierdzenie?

    Jednak zacznę ja, pytaniem: Jak to było z bankami , które posiadali Templariusze?

    Z tego co mi się pamiętam Templariusze zajmowali się właśnie lichwa. Widomym jest jednak, że pożyczki na procent były grzechem śmiertelnym, dopóki nie pojawił się czyściec. :wink: Ale oczywiście obeszli to sprytnie, ustaliwszy, ze procent z lichwy będzie dawany na chwałę pana, w więc na ich zakon. ;) Jako, ze mieli zmysł do interesów i "znajomości" gromadzili fortuny, dzięki czemu stali się pierwszymi międzynarodowymi bankierami, od których zależały stopy procentowe..

    Ich bogacenie sie było stymulowane również sama reguła zakonną. Wszyscy ich członkowie musieli oddawać zakonowi swój mająteczek. Oczywiście zdobywali tez bogactwo znaczne z dobrowolnych masowych darowizn królów i szlachty..

    Piszę z pamieci, więc jest możliwe, ze coś poknociłam... Jakby co to sprowadzajcie mnie z manowców głupoty. :wink:

    P.S.- Jeszcze mam dwie teorie, ale to potem...

    Hehe, no to ja czekam z niecierpliwością .. Dawkujesz nam napięcie. :P

    Nie chce być gorsza i tez coś wymodzę. :)

    Pozdrawiam.


  8. Jak dla mnie, to czas rozpusty.

    Więcej ludzi umarło na syfilis niż "na umartwianie". :wink: :twisted:

    Pozdrawiam.

    Edit.

    co do prostytucji średniowiecznej, to na największym cmentarzu np. w Paryżu bodajże (coś mi świta, ze Dzieciątka Jezus się nazywał, ale może ktoś to inaczej sprecyzuje, bo ja mam teraz chaos w głowie) prostytutki miały swoje lokum. Więc nie tylko łaźnie, ale także nekropolie przytuliskiem dla nich były. :wink:

    Kościół swoje zasady uporczywie wciskał, co mogło tylko skutkować rodzeniem się podwójnej moralności.


  9. Co do wspomnianej rzezi, to nie do końca tak było. Nie wymordowano wszystkich wszak, a ilość stosunkowo niewielka - przynajmniej coś mi tak się po głowie kołacze... A co z braćmi w inszych krajach?

    Co do wspomnianych długów Filipa u Templariuszy, to skąd takie info? To, że miał problemy finansowe to fakt, ale że zaciągnął długi u Templariuszy, to nie słyszałam.

    Wydaje mi się, ze powinniśmy zacząć od początku, a nie od końca. :wink: Czyli może porozmawialibyśmy, o tym jakim sposobem owe bogactwo mieli zdobyć i takie tam. :wink:

    Pozdrawiam.


  10. Skoro istnieje temat o chrystianizacji to myślę, że warto przyjrzeć się również islamizacji ziem pod panowaniem muzułmanów.

    Pierwsze moje skojarzenie: islam nie nawracał na siłę, tak jak miało to nie raz miejsce w chrześcijaństwie.

    W Syrii do przechodzenia na islam ludzi skloniły ulgi w ściaganiu podatków stosowane wobec neofitów.

    Dokładniej, to nie była ulga w podatku, a zwolnienie od specjalnego podatku. Według Mahometa cała ziemia należała do Allaha i niewierni umieli płacić dodatkowy podatek za jej użytkowania, co z kolei było muzułmanom "odpuszczone".

    Pozdrawiam.


  11. Jeśli ktoś myśli, że wszędzie niewolników traktowano jak śmieci, jest w błędzie. (....) Związki małżeńskie pomiędzy niewolnikami a zwykłymi obywatelami też były dozwolone, nie dyskryminowano jakoś specjalnie tego na pozór "gorszego". Jednak po małżeńskie trzeba było się w końcu wykupić, by normalnie funkcjonować w społeczeństwie.

    Problematyka niewolnictwa antycznego jest o tyle ciekawa o ile też złożona. Nie można generalizować. Sytuacja niewolników była zależna od tego, gdzie i do kogo trafili. Czy byli to niewolnicy państwowi, czy prywatni itp. Oczywistym jest, ze taki niewolnik zatrudniony w służbie płacowej miał o wiele lepiej niż taki biedaczyna tyrający w kopalni...

    Co do związków mieszanych, to jeżeli dobrze pamiętam, po pierwsze, tak jak zauważyłeś trzeba było się wykupić - ale czy to takie proste było... Po drugie, czy dzieci z takich małżeństw mogły cieszyć się automatycznie wolnością? Po trzecie, czy tak często uznawał ojciec, najczęściej właściciel, nieślubne dzieciaki? No i po czwarte, czy nawet dzieci z prawego łoża nie potrzebowały uznania przez ojca? Według mnie to tu troszeczkę idealizujesz. :wink:

    Początkowo w Egipcie niewolnictwo było bardzo słabo znane, gdyż rolę niewolników pełnili egipscy chłopi...

    Początkowo, to znaczy o jaki okres idzie?

    zjawisko sprzedawania dzieci

    Jednak nie kojarzę by to było zjawiskiem, z którego czerpano jakieś korzyści. Najczęściej sprzedawano dzieci do świątyń, jako ofiarę, by przebłagać bogów podczas jakichś klęsk czy czasów nieurodzaju.

    Jeżeli w niewolnictwie greckim czy rzymskim sprzedaż dzieci była rzadkim zjawiskiem o tyle na wschodzie był to proceder rozpowszechniony. I nie idzie nam tu o podrzucanie a właśnie o sprzedaż lub samosprzedaży, bo podrzucanych dzieci w każdym państwie nie brakowało.

    Co do niewolnictwa ogólnie, to największym źródłem ich były oczywiście wojny. Ciekawym aspektem tego jest zagadnienie, w którym momencie jeniec niewolnikiem się stawał. Gdzie przetrzymywano ich, jak transportowano.

    Moglibyśmy sobie o tym porozmawiać. A mamy pole do popisu, bo temat obejmuje całość świata niewolniczego w starożytności, a nawet z Biblii o niewolnikach sporo można się dowiedzieć.

    Pozdrawiam.


  12. bra Mądroszki, proszę mi odpowiedzieć na pytanie, od kogo wywodzili swój ród Juliusze?

    Mądroszki gadają że ponoć od samego Eneasza , który z kolei był synem samej Afrodyty.

    Dobra Mądruszku, ale diabeł tkwi w szczególe :twisted: - jak powiadają. Dokładnie mi tu proszę sprecyzować ojcostwo Amon, bo nie o Eneasza nam idzie a o jego...... i będzie gites.

    Zaiste szczytne to pochodzenie , szkoda że nieprawdziwe :wink:

    Niezrównane są wyroki boskie. :wink:

    Pozdrawiam.


  13. puella,

    Jaaasne o moja Pani :D

    A ktoś mi kiedyś mówił, ze chłopa wychować się nie da.. :D

    To już z lekka wstępnie wyjaśniliśmy sobie o co nam idzie, więc teraz może do meritum sprawy przejdziemy.

    Co nam mówią źródła posiane o dezerterach rzymskich? Moglibyśmy sobie temata poszerzyć i zając się kwestią zbiegów czmychających od przeciwników Rzymiaków i sposobie ich przyjmowania...

    Jak już gdzieś wspomniałam proceder ten rzadkim nie był. Jeżeli w trakcie wojenek o tym się rzadko wspominało, tak siłą rzeczy w traktatach pokojowych natykamy się na stwierdzenia tego typu: Oddać Rzymianom i ich sprzymierzeńcom zbiegów wolnych i niewolników - Liv. XXXVIII.11. czy Zbiegów, uciekinierów i jeńców wojennych lub należących do sprzymierzeńców maja Etolowie oddać (...). Polibiusz, XXI, 32.

    Wydaje się, że była to rzecz priorytetowa, by odzyskać zbiegów i ich odpowiednio za zdradę ojczyzny ukarać. Punktem honoru wręcz dla państwa było ukaranie własnych zbiegów, jako że osłabiali siłę i morale armii i wzmacniali przeciwnika. W stosunku do zbiegów wroga stosunek był zupełnie odwrotny, dokładnie z tych samych względów.

    Miało to również silny wydźwięk ideologiczny, jako że każde państwo stara się karać swoich zdrajców. Była to sprawa prestiżowa, stąd takie zabiegi Gaudy o wydanie jego zbiegów pochwyconych przez Rzymian w wojnie jugurtyjskiej; Gauda gniewał się na Metellusa, gdyż pomimo próśb nie otrzymał od niego ani zbiegów, ani załogi żołnierzy rzymskich. -Cas. Dio. XXVI, 89,4. Jak olbrzymi był to proceder, świadczy inna informacja zawarta u Kasjusza Diona (XXXVI,45.4.); Pompejusz rozkazał mu złożyć broń i wydać zbiegów. Mitrydades nie miał już czasu do namysłu. Bo na wiadomość o tym podnieśli wrzawę liczni zbiegowie, którzy byli w jego obozie, bojąc się wydania. Podobnie barbarzyńcy strwożeni, że będą musieli walczyć bez nich.Jak widać sporą część armii Mitrydadesa stanowili rzymscy zbiegowie, których ilość i niezbędność w armii króla Pontu uniemożliwiała zakończenie wojny. Ze strony rzymskiej nie do zaakceptowania było pobłażanie zdrajcom, Ze strony Mitrydadesa zaś staje się niemożliwe fizycznie oddanie wrogowi tych ludzi.

    W tej chwili tyle, nie będę się zachłannie rozpisywała... :wink:

    Pozdrawiam.

    EDIT.

    Nie lada dla mnie zagadka jest poniższa informacja zawarta u Liwiusza. Nie dotyczy to dezerterów, a jeńców, ale nie omieszkam tu zapytać się Was, jak można to rozumieć(?):

    Oddać Rzymianom i ich sprzymierzeńcom zbiegów wolnych i niewolników, i jeńców wojennych, oprócz tych, którzy dostawszy się do niewoli wyszli z niej, ale ponownie zostali wzięci do niewoli, czy też tych, którzy zostali pojmani w tym czasie, i z tych ludzi, którzy byli nieprzyjaciółmi narodu rzymskiego, kiedy Etolowie walczyli u boku Rzymian.

    Czy to może być błąd tłumaczenia? U Polibiusza mamy to samo.


  14. Słońce, nie wiem jak tam z tłumaczeniem jest - za głupia na to jestem, ale już abstrahując od tego, to czy dezercja a tchórzostwo nie było czyn innym i nie podlegało osobnym(choć pokrywającym się często) karom?

    Przepraszam za brak odnośników do tekstu - za szybko czasem chce mi się napisać.

    Mamy to u Appiana w rozdziale o Wojnie w Afryce, Wyciąg z kart.115.545 / na stronie 188 w "starym wydanie". Podaję Ci tak, bo tak sobie to odnotowałam na fiszce - nie mam w domu tej części. Cała akcja się działa jak Scypion obejmował dowództwo w III w punickiej po Pizonie i żalił się jakie to dziadostwo w armii panuje.

    A czy potencjalnie mogę prosić o jakoś dedykacje w stylu " mojej wenie inspiracyjnej puelli, za...."- i tu już na inwencje Twoją liczę. :wink:

    Pozdrawiam.


  15. Kotku, żeby bez niedomówień było, (bo w końcu naprawdę sobie namieszamy), w temacie tym mamy mówić o zbiegostwie czy przejściu na stronę wroga - jak zwał, tak zwał, a o co idzie wiadomo. Popularnie dezercją się to zwie chyba.

    Co do samego określenia "dezercja" to ja sobie to przemyśle i nie omieszkam Cie oświecić swymi przemyśleniami. ;P

    Więc może wyjdźmy sobie od tego: jak zbiegostwo w prawie wojskowym się miało?

    Przeglądając sobie Appiana znalazłam info., która z pewnością nas zainteresuje:

    prawo uznawało tu w trakcie wojny za zbiega żołnierza oddalającego się na odległość dalszą od zasięgu głosu trąby.

    Nie znamy zbyt wiele przekazów mówiących o całych formacjach dezerterujących na stronę wroga, bo i do czasów wojen domowych taka możliwość raczej nie istniała.

    To, ze nie mamy informacji o zbiegających oddziałach przecież nie świadczy, że taki proceder w armii miejsca nie miał. Traktaty pokojowe często wspominają o takich gagatkach.

    Pozdrawiam.


  16. Dobre podsumowanie. Dodam, że w razie dezercji całego oddziału często stosowano karę polegającą na zabiciu co dziesiątego legionisty jeśli nie wiadomo bylo kto zawinił.
    To byla kara za tchorzostwo na polu walki i nie tylko, a nie za dezercje. Dla pododdzialu ktory skrewil. I nie wnikano, kto winien, tylko decymowano.

    Oj na upartego i pod dezercje można było to podpiąć. ;)

    U Polibiusza np. można znaleźć info, że: oto trybun zgromadza legion, wprowadza na środek dezerterów, oskarża ich w ostrych słowach, i ostatecznie wybiera bądź pięciu, bądź ośmiu, bądź dwudziestu, w ogóle zawsze uwzględniając liczbę winowajców, tak żeby mniej więcej trafić na każdego dziesiątego.

    Ale oczywiście dziesiątkowanie ogólnie w legionie, to już (chyba) nie za dezercję.. W poście wyżej palnęłam głupotę myląc przewinienia!

    W tej materii, to u mnie krucho z wiedzą, a sprawa dla mnie interesujący dość. Bo czy często z legionów zbiegano no i gdzie?

    Przydał by nam się w temacie Pan, który w wojsku już był . :D

    Pozdrawiam.


  17. Dlaczego zbiegano?
    Pewnie ze strachu przed oddziałami przeciwnika :mrgreen: Tak jak i dzisiaj, nie każdy żołnierz psychicznie nadaje się do armii.

    Mamy jedną teoretyczną przyczynę dezercji. Psychika żołnierza mogła pęknąć w każdym czasie, ale zawsze takich dywagacjach trzeba brać poprawkę na zdyscyplinowanie i słuchanie rozkazów. Nawet w chwili grabienia miast legionistów nie ponosiło i na wyznaczony znak zaczynali hulać po chałupach - znam tylko jeden przypadek, gdy na własną rękę zahulali.. Ale na pewno strach o własne życie był stymulantem, by zdezerterować. W chwili, gdy takiego gagatka schwytano, oczywiście na kare śmierci skazywany był - zdrada ojczyzny na oczach wroga. Co innego, gdy z obozu czmychnął do domu np. , wtedy to, jak dobrze pamiętam, na niewolnictwo był skazany.

    Dobre podsumowanie.

    Explore, podsumowanie, to mam nadzieję, będzie za stron parę. ;)

    Dodam, że w razie dezercji całego oddziału często stosowano karę polegającą na zabiciu co dziesiątego legionisty jeśli nie wiadomo bylo kto zawinił.

    Według mnie, to nie szło o to, że nie wiadomo było, kto zawinił - a szło o tak zwaną współodpowiedzialność .

    Jakie mogły być inne powody zbiegostwa z armii?

    Pozdrawiam.


  18. "Nie boję się tych grubych i długowłosych ludzi. Boję się raczej tych innych, bladych i wysmukłych"- tak Cezar powiedział o spiskujących Kasjuszu i Brutusie.

    A u kogo można Estero przeczytać, że te słowa były "dedykowane" Brutusowi i Kasjuszowi?

    Warto wspomnieć że w styczniu 44 r. p.n.e. odprawił swoją przyboczną eskortę, uznając, że jest mu niepotrzebna. Może czekał tylko na cios lub chciał zobaczyć przed śmiercią kto go zdradza.

    Odprawił kohorty, ale nadal miał ochroniarzy w postaci służby publicznej. Gdy troszeczkę narozrabiał w senacie: polecił swoim przyjaciołom, aby nad nim czuwali, ponieważ wrogom dał do ręki broń przeciwko sobie, której poszukiwali. Appian, His. XIV, 109. Ci mieli spytać się go, czy nie przywróci do służby kohorty hiszpańskie, na co Cezar odrzekł: Nie ma nic przykrzejszego nad straż nieustanną, bo jest ona oznaką, że się stale w lęku żyje.

    Jakoś mi ,tak generalnie, nic nie wskazuję, by Cezarowi było śpieszno poucztować sobie z bogami. ;)

    Podobnie było z zabójcami Cezara. Sam ich czyn jest zły. Można było obalić Cezara legalnie, a nie uciekać do skrytobójczych zamachów, prawda? :D

    Tutaj stronnictwo popularnie współcześnie republikańskim zwane wiedziało, co robi kreując na swojego przywódce Brutusa. Tylko zabicie tyrana mogło znaleźć ideologiczne usprawiedliwienie dominujące nad ludzkim prawem, a Brutus doskonale się do tego nadawał.


  19. Auspicje/auspicjum generalnie najbardziej popularne były do II wojny punickiej oraz od Oktawiana do wprowadzenia chrześcijaństwa. Oczywiście chrześcijanom pogańskie zwyczaje zaczęły przeszkadzać i zakazano ich odprawiania.

    Cosiek, ja to tak generalizuję - u schyłku republiki czary mary przed bitwami dla przykładu były coraz rzadsze - przynajmniej nam tak to pokazują źródła. Wniosek(w/g mnie) - racjonalizowało się powoli podejście do wojaczki. August próbował wskrzesić obyczaje wymierające, ale z tymi gusłami to mu chyba nie wyszło. :wink: Żebyśmy się dobrze zrozumieli - myślę, pisząc to, o wróżeniu na potrzeby armii vel wodzów. ;)

    A mogę się mylić, ale czy Cezar nie kierował się w swoich poczynaniach lotem ptaków? Liczę na sprostowanie, i czuję że będzie to puella, doskonale zaznajomiona z tematem rzymskim :wink:

    Słońce, Ty mnie tu nie czaruj - do doskonałości to mi wiele jeszcze brakuję... :)

    Tak sobie teraz myślę i na bogów nie mogę sobie przypomnieć żadnych wróżb zawartych w tekstach, których autorstwo Cezarowi się przypisuję. Ale to może świadczyć też o moim niedoczytaniu i pamięci zawodnej.. Wyprawy jego są przedstawione rzeczowo i mało "auspicjalnie" - ale ja to pod tym kontekstem z ciekawości zlustruje.

    Jak bardzo miał w poważaniu wróżby może świadczyć to: Kiedy Cezar wypytywał jeńców, dlaczego Ariowist nie wydaję decydującej bitwy, taką znalazł wymówkę , że u Germanów jest zwyczaj, i ich matki rodzin przez rzucanie losów i wróżby orzekały, czy będzie korzystniej stoczyć bitwę, czy nie; i to one stwierdziły, że Germanom nie jest sądzone zwycięstwo, gdy stoczą bitwę przed nowiem księżyca . - I,50. Plutarch z piszę, ze było to wróżenie z z wirów rzeki, z prądu i szumu fal.. Ale to nie temat na Germańskie "auspicja" :wink: Ważne jest to, że Cezar traktuje wróżby jako wymówkę przed stoczeniem bitwy.

    Oczywiście mamy wzmianki o wróżbach Cezara, ale ja tylko kojarzę z inszych niż Cezar autorów.

    Na przykład u Plutarcha czytamy, że : W Padwie zaś żył sławny wieszczek Gajusz Korneliusz, współobywatel i znajomy historyka Liwiusza. Siedział on właśnie owego dnia przy obserwacji ptaków. I najpierw rozpoznał, jak twierdzi Liwiusz, czas bitwy. Powiedział wtedy do obecnych, że rzecz się dokonuję i mężowie przystępują do dzieła. Prowadząc zaś dalej obserwacje i widząc znaki zerwał się i zawołał: "Zwyciężysz, Cezarze!" Na to przypadkiem tam obecni osłupieli. A on zdjął wieniec z głowy i przysięgając oświadczył, że nie włoży go z powrotem, dopóki rzeczywistość nie potwierdzi jego widzenia.Tak przynajmniej z całą pewnością przedstawia to Liwiusz. Żywoty, 48.

    To tak, jeżeli idzie o formę ptakową. :(

    Pozdrawiam.


  20. Rzymianie budować obozy warowne zaczęli już z pewnością w czasie wojny z Pyrrusem w latach 280-275 p.n.e, ale myślałem że akurat tej kwestii nie zapożyczyli.
    Raczej dopiero po tej wojnie :wink:

    Sargonku, a jakimi obozami dysponowali Rzymiacy w trakcie tej wojny np.? Zaspokoisz mą grzeszną ciekawość i dasz namiary na jakieś info. w źródłach?

    A tak ujął różnice między Greckimi a Rzymskimi obozami Polibiusz - tak dla urozmaicenia ;):

    Dążąc więc do biegłości w tych sprawach wydają mi się Rzymianie pod tym względem kroczyć inną drogą niż Grecy. Mianowicie Grecy przy rozbijaniu obozu uważają za najważniejszą rzecz, żeby korzystać z naturalnej obronności miejsca; bo z jednej strony chcą uniknąć mozołu przy kopaniu rowów, a z drugiej sądzą, że sztuczne umocnienia nie dorównują naturalnym środkom ochronnym miejsca. Dlatego nie tylko, o ile to dotyczy planu całego obozu, zmuszeni są nadawać mu wszelkie możliwe formy stosując się do miejscowości, lecz także poszczególne jego części przenosić na coraz to inne i nieodpowiednie miejsca. Skutek jest taki, że miejsce w obozie zarówno dla poszczególnych żołnierzy, jak i dla poszczególnych części wojska jest niestałe. Natomiast Rzymianie wolą podjąć się mozołu kopania rowów i łączących się z tym innych prac-dzięki swojej obrotności i po to, aby mieć znany żołnierzom, jeden i ten sam zawsze obóz.

    Jak tu pięknie napisano - obrotne rzymskie chłopaki były, ale i temu najobrotniejszemu (zbytecznym chyba będzie dodanie, że o Cezara idzie :wink: ) zdarzyła się wpadka tyciuteńka w tej materii. W trakcie budowy obozu - z lekka przeliczył się chłopina i nie zabezpieczył się, wszystkich do roboty obozowej wysyłając. Oczywiście wszystko tip top się skończyło.

    Pozdrawiam.


  21. Narodziły się z protekcji lordów roztaczanej nad cechami rzemieślniczymi. Z dorobku warsztatów rzemieślniczych korzystali też uczeni prowadzący doświadczenia. Lordowie byli honorowymi członkami cechów- zwłaszcza budowlanego. Mistrzowie przedstawiali im tajniki zawodu, nadawali tytuły. W takich lożach prowadzono swobodne dyskusje nie zważając na różnice stanów. Takie bractwa były utajnione. Wstęp związany był z rytuałami. Z czasem patroni odrywali się i działali na własną rękę. Było to w modzie. Pierwsze loże powstały w Anglii (1717 r.-Londyn, I loża)

    Na jakiej podstawie przetaczana geneza powstania wolnomularstwa? Z tego, co się orientuję, to nie mamy pewności, jak powstała... Mogę się oczywiście mylić, więc z chęcią zapoznam się ze źródłem tej wiedzy.

    I małe sprostowanie - w 1717 r nie powstała I loża, a Wielka Loża Londynu. Był to moment przełomowy w dziejach wolnomularstwa, kiedy to właśnie, we wspomnianym roku, postanowiły się zjednoczyć cztery loże londyńskie w jeden organizm, z wielkim mistrzem jako prowadzącym na czele. Wielka Loża Londynu stała się rozrodnikiem wolnomularstwa na całym świecie.

    Podstawową komórka organizacyjną wolnomularstwa jest "loża symboliczna", zwana również "lożą świętojańską" Złożona jest z członków posiadających jeden z trzech pierwszych stopni wtajemniczenia (uczeń, czeladnik, mistrz). Odrębny dla każdego stopnia wtajemniczenia ceremoniał zebrań komplikowano i intelektualizowano przez włączanie motywów starożytnych czy utworów mistycznych. Zachowano i wzbogacono dawne stroje korporacji muratorskiej, jak fartuszek - dawniej z białej skóry- zastąpiono odpowiednim z wyhaftowanymi emblematami zawodu..

    Muszę zmykać, więc w tej chwili tyle..

    Pozdrawiam.

    Edit.

    Zapomniałam się spytać jeszcze o jedno, jak przejawiał się ten wrogi stosunek do Kościoła, no i w jakiem kraju??

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.