Skocz do zawartości

towarzysz1988

Użytkownicy
  • Zawartość

    37
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez towarzysz1988


  1. Robiłem kiedyś z tego kurs i mogę powiedzieć tyle że szybkie czytanie to po prostu patrzenie co jest napisane. Odbywa się to bez "mówienia" tego w głowie (co jest najtrudniejszą barierą). Ogólnie najłatwiej jest to wytłumaczyć tak - jak patrzysz na drzewo to wiesz że ma liście konar i gałęzie, znasz kolor, widzisz kwiaty oceniasz jak bardzo urosło itd. - to jest szybkie czytanie. Normalne czytanie to oglądnie każdego liścia i każdej części gałęzi - dlatego to zajmuje więcej czasu.

    Ma to tylko jedną wadę, według mnie ( przy moich umiejętnościach) jako nie wzrokowca jest to bardzo niepraktyczne przy nauce. Bo patrząc na takie drzewo nie widzę tego który liść jest naderwany, więc też tego nie zapamiętam. Trochę metaforycznie ale chyba jasno napisałem ;)

    A potrafiłem kiedyś na raz ogarnąć wzrokiem 4 linijki. Dla całej strony to się składa mniej więcej na zwykłe przeczytanie jednej linijki tekstu normalnym tempem. Sądzę że gdyby tych technik uczono w podstawówce wszyscy czytaliby więcej i mniej czasu by im to zajmowało.

    bo gościu mi to wyjaśnił na podawaniu pewnych historyjek, a nie wkuwaniu.

    Pierwsza metoda opisywana przy okazji szybkiego zapamiętywania. Bardzo ją lubię bo jest zabawna. Chętnym mogę wytłumaczyć :D.


  2. Niestety Ci co pokończyli szkoły uważają, że wiedzą lepiej, inaczej by mówili w szkole, będąc w klasie humanistycznej.

    byłem w politologicznej czyli human z większa ilością historii

    Fajnie się mówi mając 40 lat trzeba było tak mówić kolegą jak się było w LO X lat temu.

    mam połowę z tego co napisałeś więc mówiłem to kolegĄ i wiesz, tak dawno temu to nie było.

    Skoro piszesz o tym lobby to Ci którzy mają je największe jak wspomniał Albinos - poloniści - także są za maturą z matematyki obowiązkową.

    Dziwi cię łatwość w nakładaniu obowiązków? A ileż Ty masz tych obowiązków? Jeśli spojrzysz na to z boku to naprawdę nie masz ich praktycznie wcale.

    Nie wszyscy muszą być tak lotni jak Ty z matmy, mogą być świetni z historii.

    No a czy ktoś im w tym przeszkadza? Świadectwo maturalne otrzymuje osoba ogólnowykształcona. Myśląc po chłopsku powinno się dowieść że jest się wykształconym na pewnym poziomie z wszystkich dziedzin. Matura ma to potwierdzić. A jeśli zdajesz maturę z polskiego, angielskiego, wosu albo historii to wybacz ale nie dowiodłeś swojej wiedzy w szerokim zakresie. Wybrano jeden ścisły przedmiot - matematykę. Najlepszy wybór z wszystkim możliwych ścisłych. Dostając papierek powinieneś być dumny z tego że dowiodłeś swojego, że reprezentujesz pewien poziom. Moja była polonistka zawsze się chwaliła że zdała maturę z matematyki na 5, 50tkę dawno ma na karku i nie była to wtedy taka matura jak teraz, tam było dużo więcej bo nie było to okrojone. Więc chyba można, nawet jak się jest humanistą ?

    Nie stoję po stronie kogoś kto naucza matematyki w szkole, pozjadał wszystkie rozumy. Jestem kimś kto pozjadał wszystkie rozumy bo przedstawiam przeciwną koncepcję, także patrzę z perspektywy ucznia, ale tego który skończył cały program liceum całkiem niedawno i nie w klasie mat-inf. Jedyny durny pomysł w nowej maturze to obowiązek jej posiadania by dostać się na studia co powoduje to że jest on tak niski. Kiedyś wybitnych przyjmowano na studia nawet jak nie mieli matury. A tak matura reprezentuje taki poziom jaki jest i to dlatego żeby można było ją dostać.

    Zaczęłabym się uczyć, a nie narzekać na coś, czego i tak nie zmienię.

    Cudowna myśl, lepiej bym tego nie ujął.


  3. Nie wiem gdzie to wyczytałeś. Kryteria - wyższe czy niższe - to sprawa choć ważna, to drugorzędna. Ważniejsza jest ich niezmienność.

    Jeśli chodzi o to że napisałem o niższym poziomie matematyki to to że będzie niski jestem pewien bo jeśli w kryteriach upraszczając będzie dodawanie, odejmowanie, dzielenie i mnożenie. To tak, kryteria będą niezmienne, ale na egzaminie będzie 18 zdań na dodawanie i odejmowanie i 2 na dzielenie i mnożenie. Z czego 6 zdań do policzenia w stylu 2+2 żeby można było spokojnie zebrać 30 %.

    Coś takiego mam na myśli.

    To nie są podstawy, to są w połowie głupoty niepotrzebne do funkcjowania w społeczeństwie.

    To twoje zdanie, nie wiem czy możesz się o tym wypowiadać bo nie wiesz tak naprawdę co jest potrzebne a co nie, tak samo jak i ja nie wiem i nie mówię że są obowiązkowo potrzebne, warto je znać.

    Dyplom dyplomowi nie jest równy, zależy jeszcze tylko w jakich oczach te dyplomy się ogląda. Sam tytuł magistra stał się jednak czymś powszednim i mało znaczącym tak naprawdę i tego nie zaprzeczysz.

    Matematyka jest w szkole, dzieciaki się jej uczą, ale nie wszyscy nauczyciele jej dobrze uczą. Obowiązek zmusza do pracy i nie olewania przedmiotu.

    To na uniwersytetach też na przykładzie osmozy i hydrostatyki uczą ekonomii?

    Nie chce nic sugerować ale traktujesz teraz to z góry, patrzysz wąsko, poprzez pryzmat prawa keplera, które chyba coś ci w życiu złego zrobiło bo się jego uczepiłeś. Powiem ci że nie uczą w ten sposób. W ten sposób analizujesz urywek wypowiedzi. A przecież skoro jesteś humanistą to powinieneś widzieć ogół. Napisałem to by ci pokazać że niektóre rzeczy są bardzo ściśle powiązane pomiędzy sobą. Nie wiesz czym było prawo keplera ale wiesz że cały świat dąży do idealnego kształtu jakim jest kula, ale go nie osiąga tak naprawdę, tak jak bańka mydlana, tak jak te orbity z prawa keplera.

    Nie osądzam ludzi własną miarą, ale widzę co się dzieje, a nie byłem w jednej szkole, nie byłem w jednym mieście.

    Tak, że tej matmy bym nie zdał i bym teraz gdzie w Polsce po poligonie biegał.

    No to chyba nie ma się czym chwalić, raz że nie zdałbyś a dwa że nie potrafiłbyś nie biegać po poligonie.


  4. W porównywalności z czym?

    z innymi

    Nie ma to jak zmarnowany rok przez niezdaną matematykę.
    Do tego dochodzi, że tak powiem indywidualna przedsiębiorczość człowieka.

    Skro jest ktoś przedsiębiorczy to raz że nie uwali na matmie bo 30 % to nic, to tylko podstawy podstaw podstaw które i tak powinno się umieć kończąc liceum, a dwa że nawet jeśli to ten rok nie będzie zmarnowany bo przedsiębiorczy przecież jest.

    Zależy jakiej uczelni i zależy jakiego kierunku.

    Nie zależy przecież, tytuł zawodowy to tytuł zawodowy i nadaje go każda uczelnia na tych samych zasadach. Jak już ktoś tu wspomniał nikt nie patrzy w szczegóły dokumenciku tylko na to samo mgr.

    utrudnia rozwój naprawdę dobrym uczniom, którzy jej będą poświęcać czas, zwłaszcza gdy muszą nad matmą dużo pracować niż rozwijać własną pasję.

    Coś tak nie widzę takich uczniów którzy naprawdę zamiast tych hmm 3 godzin tygodniowo nad matmą rozwijaliby swoje pasje. Te 3 godziny pasjonowaliby się władcami much, mrówek etc.

    dzieciaki z domu nie wyjdą

    monopolowe stracą na dochodzie ( przepraszam nie mogłem się powstrzymać )

    Po co, w jakim celu? Tak jak nauka na fizyce

    a żeby np znać podstawowe zasady świata, żeby prof kulturoznawstwa nie wcisnął Ci najlepszego proszku do prania w reklamie, albo czemu jak się otworzy dwa okna w domu jest przeciąg? a czemu akurat tego dnia go nie ma? co to oznacza?

    żeby nie być gołosłownym zarzucę Ci jakiś przykład

    Biologia - jest taka sobie osmoza, chyba to ale tak naprawdę nie ważne jak się nazywa, i tam gdzie jest więcej minerałów przechodzi przez błonę do innej komórki która tego potrzebuje

    Fizyka - ciśnienia hydrostatyczne, się wyrównują w jednym naczyniu

    Proste, analogia w ekonomii

    Podmioty zgłaszające podaż pieniądza poprzez rózne kanały przekazują go podmiotom zgłaszającym popyt na pieniądz.

    Chcąc, nie chcąc, poprzez zbędne nauki fizyki i biologii nauczyłeś się ogólnego prawa i choć nie pamiętasz jak się ono nazywało, umiesz je stosować.

    mistrzostwo w swojej dziedzinie, a w innych tylko elementarna wiedza

    a czy ktoś mówił że matematyka na maturze jest ponadpodstawowa? nieelementarna? przecież jej poziom będzie tak żenujący, zresztą teraz już jest

    To lepszym sposobem na osiągnięciue Twojego celu byłoby nie wprowadzanie matematyki nie wiadomo po, co i na co tylko np. podwyższenie z 30% do 35% wymagany próg do zdania.

    jak dla mnie 35% to będzie ciągle niski próg

    Ale tak ogólnie mówiąc to Jarpen sorry ale naprawdę dążysz do tak wąskiej specjalizacji człowieka że takie liceum nie będzie już ogólnokształcące. A to według mnie zubaża człowieka i zmniejsza jego pogląd na świat, nie będzie potrafił taki humanista zrozumieć co daje ten podatek liniowy i nie zrozumie słusznych racji podatku progresywnego i w drugą stronę. Poda się człowiekowi ładnie opakowane "coś" na tacy i on to weźmie bo mu się w mówi że jest to piękna sprawa. A on powie - "ja nie jestem od tego", "ja się znam na czym innym".

    Bez przesady, że na prawie tyle tej matematyki jest ;) Logika za to jest chyba na większości kierunków humanistycznych, jeśli nie na wszystkich.

    nazaa tu nie chodzi o ścisłe określenie matematyki, chodzi o te przedmioty w których sposób myślenia jest podobny do tego na matematyce ale niekoniecznie musisz używać cyferek.


  5. Kiedyś, gdy ktoś nie zdał do następnej klasy, dostawał szanse by powtórzyć rok i się poprawić. Dziś zatrzymując kogoś na rok by wyrównać jego poziom zadaje mu się straszliwą karę bo "hamuje się jego rozwój".

    Kiedyś jak ktoś nie zdał matury, mógł podejść do egzaminu jeszcze raz by uzyskać to świadectwo, świadectwo poniekąd dojrzałości intelektualnej, tego że jest się człowiekiem ogólnowykształcąym. Dziś jest to kara, bo przecież blokuje się komuś dostęp do studiów (imprez, zabawy, fajnych dup)

    I nie ma co się dziwić że szerzy się takie zaniżenie poziomu studiów, że tytuł magistra stał się chlebem powszednim, nic dziwnego, bo nie znaczy tyle ile znaczył kiedyś. Cóż takie społeczeństwo wiedzy nam teraz powstało ;).

    Bo tak naprawdę nie liczy się to czy zdobędziesz puchar, liczy się to że brałeś udział w walce. Puchar i tak dostaje każdy tak by ktoś nie czuł się gorszy. Że nie zdał matury np.

    Z ogromnym marnotranstwem czasu na matmę, która mi potrzebna nie będzie na studiach i po. Dodatkowo kosztem nauki historii i wosu. Tak naprawdę matma z gim. wystarcza do normalnego funkcjonowania w społeczeństwie.

    Może i starcza choć nie pomaga w logicznym myśleniu za bardzo. Z taką obowiązkową matmą (marnotrawieniem czasu) to jak wyniki zyskałby na porównywalności ! Wtedy najwyższe wyniki uzyskają tylko Ci, którzy potrafią znaleźć czas także na to z czym sobie nie radzą, rozwinąć to. To świadczy o rozwijaniu i inwestowaniu w siebie, o trosce o swoją przyszłość. Bo przecież tu nie chodzi o samą matematykę ale o to że skoro tu sobie poradziłeś to i jeśli w tej twojej dziedzinie, tej historii, znajdzie się coś z czym masz problem to sobie poradzisz, bo potrafisz się do tego przyłożyć.

    Kij ma zawsze dwa końce. Ja tez nie rozumiem czemu mamy wzorować się na jakichś brytaniach, budować drugą irlandię. Poczytajcie o szkolnictwie w japonii, wolałbym coś takiego, bo przynajmniej daje efekty. Co z tego że ciężko? A ktoś mówił że życie jest proste?


  6. A ja sam lubię bardzo metal, po pokoju wiszą plakaty, szwendają się płyty, na kompie mnóstwo mało znanych zespołów, najlepiej jak najbardziej z podziemia. Takie kapele są najlepsze.

    Co do tego czy jestem bardzo inteligentny to się nie wypowiem ale na pewno nie śmierdzę i się myję wbrew wszystkim opiniom.

    Czy czczę szatana? no jasne, codziennie też zjadam kota na śniadanie żeby mieć lepsze trawienie i leczyć kaca po nocnej czarnej mszy...

    ubierać czarny płaszcz, gdy temperatura podchodzi do 30 stopni to lekka przesada.

    no to tak jakby powiedzieć że wszyscy noszą, to jest taki niewielki odsetek całej społeczności że sobie nie wyobrażasz jak mały, poza tym metalami bym ich nie nazwał

    Są głosy że mało jest normalnych metali, że jacyś niektórzy chodzą w dołach albo coś innego jeszcze. Ale trzeba by zapytać co oznacza normalny, czyżby taki sam jak ja? Trzeba też wziąć poprawkę na to czy oni przypadkiem nie są zagubieni w tym świecie i szukają jakiejś subkultury która do nich pasuje. (O ile wiem to takich właśnie potrzebuje emo :P ).

    Jedni mają znajomych którzy są uważani w ich oczach za fajnych to sami też chcą tacy być(nie zawsze się to udaje), zwłaszcza jeśli pokaże się ich w telewizji. Już widzę że punk odżywa trochę po serialu 39 i pół, abstrahując od 15 latki która ani po angielsku ani po polsku nie potrafi poprawnie się wypowiedzieć i której nikt nie rozumie.

    Prawdziwy metal to tan który słucha bo lubi bo jest sobą, nie wymyśla, interesuje go to, ma swoje zdanie. Wcale nie musi mu się podobać to czy inne darcie ryja ale traktuje to z przymrużeniem oka i słucha tego co mu się podoba. Zna się na tym i nie słucha bo tak, bo puścili to w radio. W większości ma także szacunek do innych gatunków, a na pewno nie gardzi muzyką klasyczną. Co może nieznających tematu dziwić ale metal w dużej mierze się na niej opiera ;).

    Metal to i smuty, powolne, przesłania, ale też i mocne kawałki wyzwalające energię z człowieka, przekrój przez wszystko co pasuje do każdego nastroju.

    się rozpisałem :)


  7. Ja przyznam się telefon komórkowy posiadam na własność ledwo 5 lat. Koniec gimnazjum całe liceum i studia się zaczęły. Pierwszy był podstawowy i na kartę, wymieniłem po dwóch latach na nowy już z aparatem i mp3 i wiecie co, tyle mi wystarcza w tym telefonie. Mp3 bo nie muszę nosić drugiego odtwarzacza jak chce sobie posłuchać w autobusie, aparat może i słaby ale fotkę zrobi, dzwoni i wysyła smsy, grunt by było do kogo :)

    Z telefonami że tak jest u dzieciaków się nie dziwię, wcześniej było tamagoczi :D jojo i inne pokemony. Chęć konsumowania tego co jest w telewizji bądź na półce w sklepie jest podsycana wszystkimi technikami merchandisingu, a dzieciaki są na to najbardziej podatne. Najważniejsze to dobra edukacja u podstaw, czyli w domu, do czego to służy, jak się z tym zachować, to że się dzieciaki śmieją że dzwoni na lekcji to nie jest śmieszne, pokazać że gdy opowiada o czymś, o wakacjach swoich i gdy mama nagle odbiera telefon albo zaczyna grać na komórce to wcale przyjemnie nie jest itp. Wiem z przykładu mojego kuzyna że takie rozmowy naprawdę wiele dają. Z 50zł. w jeden miesiąc teraz nie wydaje tych 50 w trzy miesiące.


  8. To też pewnie w dużym stopniu zależy od uczelni. Im lepsza, tym lepsze zarobki. Jednak faktem jest, że niektórzy ciągną na dwóch uczelniach..

    To też podwyższa stawkę, ale trzeba też spojrzeć tak że jeśli już ma się tam jakiś autorytet (w sensie znajomości) na drugiej uczelni to kto by zrezygnował i odmówił propozycji wykładów jeśli ma taką możliwość. Zwłaszcza jeśli mu dojazd nie sprawa problemu.


  9. Takim odłogiem leży temat to pomyślałem że zapodam kilka jakiś kwiatków ode mnie :)

    Zastępstwo na prawie 1:

    - Tak studia, życie bez stresu, picie bez umiaru i sex bez zobowiązań... no jeśli nie liczyć mojego syna, tak czy inaczej piękny okres...

    Zastępstwo na prawie 2:

    Wiecie co, jak miałem ostatnio z Wami wykład to wracam do domu i żona się pyta ile z wami przerobiłem materiału. Pokazałem jej w książce ile tego Wam naoopowiadałem, a ona na to - Ty stary zbereźniku znów im pewnie zbereźne dowcipy z okresu studiów opowiadałeś? przecież tyle to ja w 15 min zwykle omawiam :D

    Podstawy zarządzania:

    Tłumacząc na czym polega zarządzanie swoim czasem i stosowanie się do planu dnia:

    - W sobotę wieczór przychodzą do mnie goście. Siedzimy, rozmawiamy, pijemy kawę. Ale żeby nie siedzieli za długo, bo przecież takie bezproduktywne gadanie do niczego nie prowadzi, po 2 godzinach wstaję i idę do łazienki się wykąpać. Kiedy skończę, schodzę na dół w szlafroku i mówię do żony "twoja kolej", żeby goście wiedzieli, że już czas się zbierać.


  10. Nie wiem jak na innych uczelniach ale u mnie taki bardziej przyjazny stosunek do studenta chyba nakręcają takie semstralne ankiety anonimowe na temat prowadzącego. Jest tam kilka podstawowych pytań dotyczących tego jak prowadzone są zajęcia i jak bardzo według nas ten przedmiot jest przydatny dla naszego kierunku w perspektywie całego kierunku. Podobno wyciągają jakieś wnioski z tego i chyba co gorsi w ankietach mają jakieś konsekwencje. Choćby sam fakt dla prowadzącego że wypadł najgorzej jest jakąś motywacją i karą. Bo przecież na tym głównie żyje że tu pracuje. Ja nie wierzę że pracownicy naukowi mało zarabiają więc mają co utracić.


  11. Jeśli chodzi o mnie to te "mniej kompetentne" zajęcia są prowadzone głównie z przedmiotów jak np. podstawy czegoś tam, gdzie materiału jest naprawdę niewiele a kurs ma tylko kilka spotkań. I nikomu to nie przeszkadza bo i tak wie że to są podstawy i nauczy się tego z książki bo wszędzie to znajdzie a to musi tylko zaliczyć. Z tego co rozmawiam z innymi studentami dziennych to jest dobrze. Te wszystkie pogłoski to chyba głównie o zaocznych są. Bo to co się tam dzieje to już jest masakra. Zwłaszcza jak uczelnia prywatna.

    Ogółem mówiąc o przedmiotach ściśle związanych z moim kierunkiem, do tej pory jestem szczęśliwcem i trafiłem na porządnych wykładowców i ćwiczeniowców.


  12. I właśnie dlatego pisałem o tym Ego i Superego. Albinosie, dzięki za to że zrozumiałeś o co mi chodzi.

    I proszę panie administratorze, nie insynuuj mi kompleksów. Zdałem bardzo dobrze i Polski i język obcy i wos i matematykę. Na studiach idzie mi bardzo dobrze i nie jestem na żadnych zaocznych ani wieczorowych. Nie będę się chwalił wynikami bo nie ma takiej potrzeby. Dostałem się tam gdzie chciałem.

    Matematyka uczy sposobów radzenia sobie z problemami, na swój sposób, ale uczy. Przyznasz rację że szachy rozwijają umysł? Przecież to tylko przesuwanie pionków a uczono tym strategi bitwy gdzie przecież nie ma pól i nie można dłużej się zastanowić nad ruchem.


  13. Kiedyś sprawdzali nauczyciele w szkole, a rodzice nosili wyniki rozwiązań w kanapkach : )

    A teraz sprawdzają nauczyciele z innych szkół, więc przynajmniej wyniki mają większe prawdopodobieństwo porównywalności. A poza tym widziałem swoją maturę i nie uwierzę że i teraz nie ma przekrętów. Dla chcącego nic trudnego. Ale nie o tym temat.

    Raz przeczytać i wystarczy.

    "humanista - dla niego wszystko jest łatwe i oczywiste, poza tym czego nie wie"

    skoro już jesteśmy przy tym temacie czasu że wystarczy raz

    nauczenie się 3 wzorów - 30 min do 1 godziny -> przeczytanie lalki - sam sobie odpowiedz

    Dla wielu tych którzy kończą mat-infy itp. polski jest jedynym przedmiotem przez który mogą nie zdać matury. To jest też katowanie ,a dla Ciebie, "kto by się tego uczył"

    Bacz, do kogo się zwracasz: jeśli chcesz ostrzeżenie, znajdziesz je - parafrazując klasyka.

    Grozisz mi tu ostrzeżeniem, wypowiadam się mocniej ale nikogo nie obrażam, proszę daj mi to ostrzeżenie. Poczujesz się lepiej ? Obraziłem Cię tym superego ? Może nie wiesz do czego piłem?

    Bronię tylko racji tych którzy wprowadzają matematykę jako przedmiot obowiązkowy. Tłumaczę:

    Zamykacie się w jednym kręgu swojego Ja. "Ja nie potrafię, ja się katuję. Mi to do niczego nie potrzebne" tylko dlatego że - nie potrafię, to trudne. Zamykanie się tak w swoim zaścianku od zawsze było przywarą polaków. Każdy z was mówi o tym że matura z matematyki jest zbędna i trzeba ją wycofać. A czemu nie wycofać także polskiego? (przecież to też sprawia problemy) liczne głosy, żadnych sensownych propozycji, tylko narzekania.

    A skoro ktoś spełnił tą podstawę programową to czemu tak się boi matury? Przecież to już zaliczył(nawet na 3 czyli ponad 50%), powtórzyć przed maturą tylko wszystko po kolei i tyle, a wystarczy tylko 30%. Tworzycie mit AŻ 30%, progu nie do przejścia dla humanisty. A skoro się nie liczy do żadnych studiów to po co na więcej ? Większość z humanistów nazywa siebie humanistą tylko dlatego że musi się uczyć matematyki czyli z lenistwa i gnuśności. [Dla wierzących przypominam że lenistwo jest też grzechem]

    Taka obowiązkowa matura z matematyki może być bardzo pomocna przy rekrutacji na studia. Jeśli ktoś ma dobre wyniki np. z takiej historii i z matematyki według mnie jest lepszym materiałem na studenta danej uczelni.

    Przeskoczenie siebie i superego - miałem na myśli to być przeskoczył ponad swoje Ja czyli to kim jesteś i to kim chciałbyś być (Freud - psychoanaliza). Spojrzał neutralnie na to jakie są przedmioty i czego wymagają. Może sam ja napisałem dużo rzeczy niezbyt jasno, mogłem lepiej, przyznaję ale główną myśl zachowałem. Tymi czy innymi słowami.


  14. Kiedyś była obowiązkowa i ludzie jakoś ją zdawali. Co z tego że mieli 4 lata na to? No ale każdy zdawał to co nazywa się teraz "rozszerzonym" materiałem.

    Tak, ale polski to nasza historia, tradycja, kultura

    matematyka jest starsza niż ta historia, tradycja i kultura, zresztą musi być jakieś równouprawnienie, ja zawsze idę innym tokiem myślenia niż klucz odpowiedzi stworzony na średniej opracowań, to i wy męczcie się z cyferkami przecież to wystarczy policzyć, tak samo jak wystarczy znaleźć w tekście.

    zadań do niczego niepotrzebnych

    no tak, ja też każdego dnia interpretuję przeczytany tekst i wykorzystuję myśl autora polski winkelrieda narodów.

    po co na maturze ma się nią wykazywać? Zamiast uczyć się pod studia?

    też miałbym lepszy wynik z języka obcego gdybym nie musiał uczyć się polskiego

    Dostrzeż różnicę i to przeanalizuj. Przeskocz ponad siebie i swoje superego. Ego potencjalnego ścisłowca jest bezbronne wobec Twojego toku myślenia.


  15. Co do wzorów, jest ich bardzo dużo, ale na rozszerzeniu, a te które się wykorzystuje na podstawie, masz cały czas przy sobie, bo tablice masz na maturze, tak jak i kalkulator. Czyli abstrahując od samych cyferek to tak jakby mieć przy sobie tekst który musisz przeczytać ze zrozumieniem.

    na studiach jestem i jakoś nie odczuwam braków w edukacji.

    jak większość studentów :arrow:

    nie widze sensu czemu zmuszaja mnie do czegos, czego tak naprawde nienawidze!

    no ja też nie widzę sensu czemu zmuszają mnie do zadawania matury z języka polskiego, przecież nie wiążę z tym przedmiotem przyszłości i do niczego mi się nie liczył

    Najlepiej zróbmy tak, usuńmy wszystko co zbędne, co trudne, przyjdźmy, podpiszmy się na kartce, wklejmy zdjęcie i tak będzie wyglądać matura. Bo przecież człowiek OGÓLNOWYKSZTAŁOCNY nie musi znać podstaw anatomii człowieka, podstawowych założeń teorii dynamiki, nie musi umieć posługiwać się językiem całego świata - matematyką i ekonomią, nie musi znać historii. Ułatwmy sobie tak życie albo poszerzmy licea profilowane, albo lepiej - zawodówki dla prawników i historyków bo oni matematyki fizyki i biologii w życiu nie potrzebują. I tak się nie uczą bo to niepotrzebne, po co dawać na takie lekcje pieniądze z budżetu


  16. Dodanie matematyki do listy przedmiotów obowiązkowych wydłuża listę tego, czego się biedny maturzysta musi nauczyć.

    No tak bo biedny maturzysta musi się nauczyć. Na tej podstawie matematyki tak naprawdę nie ma nic do opanowania trudnego. Wszystko co było trudne usunięto. Z takim poziomem jaki jest teraz uczący się gimnazjaliści spokojnie by ją zdali. Po prostu uczyć się nie chce, ja rozumiem żeby fizyki nie lubić, bo tam są naprawdę skomplikowane rzeczy, ale ta podstawa z matematyki to beczka śmiechu. Jeszcze większa niż matura z polskiego.


  17. Mysle, ze osoby, ktore nie beda pisaly tej matury powinny nie zabierac glosu w tej sprawie - szczegolnie oglaszajac jak to matematyka jest potrzebna i konieczna!

    Ja pisałem maturę z matematyki, nieobowiązkową wybraną jako dodatkowy rozszerzony przedmiot. Po uczęszczaniu na profil z rozszerzoną historią wos-em i wok-iem. I mogę przyznać rację że matematyka jest królową nauk i obojętne jak bardzo ktoś jest humanistą i nie umie liczyć to matematyka w 80% to pomysł jak rozwiązać zadanie a tylko w kilku % samo liczenie więc jak ktoś nie umie liczyć to i tak powinien sobie poradzić w dobie kalkulatorów.

    Zastanawia mnie, jak poradza sobie ludzie z technikow i zawodowek!?

    Z językiem polskim sobie poradzili to i z tym sobie mogą poradzić.

    Efekty beda takie, ze zamiast poswiecic maksimum mego czasu nad przedmiotami, ktore lubie i bede chcial zdawac to niestety bede musial uczyc sie matematyki, a moje wyniki z historii pewnie beda gorsze, bo bylem zmuszony swoj czas poswiecic wlasnie nad nia!

    Nie oszukuj się ze wykorzystałbyś maksimum czasu na historię gdyby nie było matematyki. Chyba że planujesz uczyć się w marcu i kwietniu :arrow:

    Oprocz tego, musze koniecznie wziasc korepetycje z matematyki, co odbije sie na pieniadzach moich rodzicow, bo sam niestety rady sobie nie dam

    Są ludzie którzy sobie radzą z matematyką w szkole czemu oni nie mogą Ci wytłumaczyć tego czego nie rozumiesz? Inwestycja w dobre repetytorium nie szarpnie po kieszeni Twoich rodziców a przykładowe zadania rozwiązane może Ci sprawdzić nauczyciel w szkole, sądzę że nie będzie to dla niego problem. Są konsultacje itp. Ja nigdy w życiu nie byłem na korepetycjach tak żeby za nie płacić.

    Poza tym niebardzo rozumiem, co ta matematyka obowiazkowa ma na celu?

    Bo są tacy ludzie jak Ty co nie potrafią liczyć, oczywiście bez urazy.


  18. Fajny pomysł z wyborem na drugim roku specjalności. Wielu się ludzi mija z powołaniem na profilach (np ja nie poszedłem na ten co trzeba).

    Pamiętając o tym, że powinien posiadać gruntowną wiedzę z pozostałych przedmiotów. - Uczeń na pewnym etapie będzie musiał dokonać wyboru

    Idea dobra, ale już widzę jak posiadają to podstawową wiedzę z pozostałych przedmiotów. Większość i tak nie będzie wiedzieć jak działa telewizor albo samochód, czy też jak obliczyć objętość kufla od piwa.

    Póki matura będzie przedstawiać taki poziom jak jest teraz to będzie kiepsko. Teraz jest to ofiarowanie wszystkim papierków że zdali. Jak ktoś musi podchodzić do poprawki to przecież to jest dla niego KARA a nie SZANSA na poprawę.

    Ciekaw jestem czy jej pomysł wyboru dodatkowych zajęć w gimnazjum przez samych uczniów się sprawdzi. I ciekawe jakie będą propozycje tych zajęć. No zobaczymy, może gorzej niż jest teraz nie będzie z tą edukacją.

    Dla mnie ważne by nie wprowadziła mi płatnych studiów :wink:.


  19. towarzysz1988, polecam przeczytać dzieła Józefa Flawiusza, który jest o 100% wiarygodniejszy od Browna. Nie opierałbym się w historii Jezusa na "Kodzie Leonarda da Vinci". Nie przeczytam książki Browna, bo nie jest historyczna, a wydaje się że jest. Zresztą historie alternatywne mnie nie interesują.

    Coś ty się tak uczepił tego Browna ? Przecież nie opieram się na nim.

    Hmm jakbyś przeczytał to wiedziałbyś że ona nawet historyczną się nie wydaje. Nie bronie Kodu ale jak nie czytałeś to czemu się wypowiadasz ? Bo widzę że jednak nie wiesz co było w kodzie a co nie.

    Vissegerd -> zajrzałem będąc w bibliotece przy okazji do "święty graal, święta krew" i jeszcze w dwu innych to są jakieś wzmianki o tych zwojach, wczytam się głębiej w temat jak tylko skończy mi się maraton kolsów na uczelni.


  20. Brown w swej książce literatury "fakcji" (ni to fakt ale jest akcja) nic nie wykazał. On tylko wykorzystał "święty graal, świętą krew" do napisania książki. Przeczytaj tą książkę o której wspominałem. Gwarantuje Ci że jest w bibliotece. Wtedy będziesz lepiej wiedzieć o co się rozchodzi.

    Dodano:

    Będąc jeszcze przy wątku że Jezus nie był nikim wielkim. Ewangelia nigdy nie przedstawiała Jezusa jako osoby ubogiej. Przynajmniej ja się nie spotkałem z takim określeniem bądź wzmianką. Ukazuje jednak go jako człowieka wykształconego i w towarzystwie np. Nikodema który do biednych nie należał.

    Wesele w Kanie nie było także małym weselem, dziwne że kręciło się wielu służących. Obecnych jest co najmniej kilkuset gości. Jak podaje literatura wino, przemienione z wody objętościowo równe było 600 - 800 butelkom. A były to przecież butelki jako dodatek do tego co już wypito. A Jezus jeszcze wtedy nie nauczał więc nie mógł by sobie zaskarbić poszanowania wśród arystokracji by móc być zaproszonym na taką imprezę.

    Samo określenie rabbi - znaczące nauczyciela czy też samozwańczego nauczyciela pozostawia tą niepewność ale samozwańczy nauczyciel nie przedstawiałby tak wysokiego poziomu rozpraw z kapłanami w świątyni.

    Z tego co słyszałem, Jezus miał dwóch braci.

    Tu chodzi o zbieżność językową, bratem wtedy nazywano również kuzynów.

    Co do zwojów z Qumran jeszcze w to się nie wczytywałem.


  21. Upatrz sobie liceum i pójdź kiedyś do niego nawet nie w czasie dni otwartych i porozmawiaj z nauczycielem WF na temat tego że chciałbyś trenować dalej i jak to wygląda. Jak są treningi to poproś czy mógłbyś któryś odwiedzić. Wtedy będziesz mieć więcej że tak powiem danych i łatwiej się wtedy na coś decydować.


  22. Czy słowo w którejś tam transkrypcji "nauczałem" ma świadczyć o tym, że ktoś był nauczycielem?

    Nie, ale przed transkrypcją takie znaczenie ma. Tak samo jak "brat Jezusa" albo "towarzyszką jego była...."

    Czy znajomość więcej niż jeden języków ma świadczyć o tym, że ktoś jest nauczycielem?

    Nie, ale jest warunkiem który jakże ładnie komponuje się z nauczaniem.

    Nie-nauczyciel może sobie nauczać.

    Tak, ale nie w świątyni.

    Religia to nie jest nauka. Katechezy religii nie są lekcjami związanymi z nauką. Na katechezach wszystko oparte jest o dogmaty Kościoła. I taki katecheta może opowiadaćswoim uczniom historię Kościoła, ale opowiada ją w celu wychowawczo-dydaktycznym, a nie poznawczym (ja bym to określił: ideologicznym).

    Tak, większość "katechetów" tak robi. Bo katecheza to przecież wyjaśnianie nauki chrześcijańskiej. Pewnie sobie taką historię wyobrażasz jako opowieść o tym jak dzielni i dobrzy chrześcijanie podczas wypraw krzyżowych wyzwolili ziemię świętą. Jeśli tak uważasz to jesteś w błędzie. Ksiądz który prowadził moje zajęcia i którego bardzo szanuję prowadził to nie jako ukierunkowane w jedną stronę z jednoznaczną opinią, mówił i podawał literaturę w której było to pokazane postronnie. Taka subtelna różnica, nie pokazywał prawdę ale fakty. Interpretacja jest osobista, masz wolną wolę.

    Z pewnością lekcje religii nie jest tak we wszystkich szkołach ale ja miałem to szczęście.

    W terminologii nie ma nauczyciela religii, jest katecheta.

    nauczyciel religii = katecheta

    Słownik wyrazów obcych, Wydawnictwo Europa

    katecheta (gr. katechetés ‘nauczyciel’) duchowny lub świecki nauczyciel religii.

    Popularny słownik języka polskiego, Wydawnictwo Wilga

    katecheta [...] ‘nauczyciel religii’

    Jezus nie był kimś wyjątkowym dla swojej epoki. Dla chrześcijan - owszem. Dla reszty - był po prostu synem cieśli.

    No tak masz rację, jako syn cieśli został zapisany w spisie ludności. Ale idąc twoim tropem czy tylko syn nie-cieśli może być nauczycielem? Bo chyba się zgubiłem o co Ci chodzi.


  23. Dzięki za wszelkie porady. Po poważnym zastanowieniu zdecyduję się raczej na geografia-wos-matematyka. Niestety nie ma w moim mieście takiego profilu jak geografia-historia-polski albo geografia-wos-historia który był by dla mnie idealny. Jednak zawsze to jak pójdę na taki profil będę miał alternatywę dla historii, bo a nóż może się coś nie udać. Jeszcze raz dzięki i pozdrawiam

    Idź po prostu do jak najlepszej w rankingu szkoły. Nawet na najlepiej dopasowanym profilu w "słabszej" szkole nie będzie dobrze. Zawsze możesz mieć indywidualny tok nauczania, samemu sobie rozszerzyć historię :wink:. Wybierz najpierw szkołę albo dwie i dopasuj wtedy profil. Ja tak zrobiłem 4 lata temu i nie żałuję.

    Jarpen -> mi głównie chodzi o analizę i interpretację wierszy na rozszerzonym, na wosie i historii bliźniaczych zadań nie robisz (na aż takim poziomie przynajmniej).

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.