Skocz do zawartości

Tomasz N

Użytkownicy
  • Zawartość

    7,999
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez Tomasz N


  1. Dokładnie to Kutera i Pelc Piastowski. Była omawiana tutaj i sporo wniosła. Z niej były fotokopie zeznań Zuby seniora, czy sprawozdania   Jankowskiego.  To ona podała zeznania ojca Kowalskiego, sołtysa z Dąbrowy.

    Ale  tyle bym nie dał. Miałem zakupione dwa ostatnie egzemplarze u wydawcy "Radostowa". Został mi jeden, drugi wysłałem Boehlerowi. Ale kiedy to było.


  2. Przyszła wczoraj. To praca zbiorowa, a interesujący artykuł to "Zbrodnia katyńska w propagandzie PRL ..." M. Golona,

     

    Wnosi dwie sprawy, motywację (prawdopodobną) tow. Wiesława i informację ogólną, że Sowiety powierzyły zwalczanie propagandowe sprawy katyńskiej PRL-owi czyli "naszym", a ci po krótkotrwałej szamotaninie postanowili sprawę zamilczeć.

     

    Co do motywacji tow. Wiesława, to poruszył on temat niemieckiej odpowiedzialności za Katyń już na pierwszym zjeździe PPR w 1945 r. a dwa lata później w 1947 roku tę mowę opublikował.  


  3. Zakupiłem jeszcze trzecią w antykwariacie i niestety wolno zmierza w moją stronę. Jak dojdzie to może coś wniesie.

     

    Ale wpierw należałoby wyjaśnić dlaczego ten rok 1955 w poprzednim poście. Bo poprzednia książka jednak  na pewną korelację między "Ciepielowem", a "Katyniem"  mnie naprowadziła.

     

    Rzecz nie dotyczy "Unsere", a artykułu wprowadzającego go w obieg, czyli artykułu Janusza Gumkowskiego "Hitlerowska "rycerskość" wobec jeńców". Ukazał się on w marcu 1956 roku.  Niby nic, ale to przecież zaraz po XX Zjeździe KPZR na którym 25 lutego tegoż roku Chruszczow wygłosił sławny referat "O kulcie jednostki", ujawniając skalę zbrodni stalinowskich.

     

    Ale nie przyznał się do Katynia, bo podobno odradził mu to niejaki tow. "Wiesław" czyli Władysław Gomułka. W marcu referat przetłumaczono i odczytano członkom partii. Musiały się więc i pojawić pytania o Katyń, na które ściągawką miał być według mnie artykuł Gumkowskiego. 

    Sam artykuł z maszynopisem zamieściłem tutaj:

    Mord pod Ciepielowem

    więc można się z nim zapoznać.

     

     


  4. Książka o której wspomniałem to:

    Mateusz Zemla „ Zbrodnia katyńska w świetle prac Kongresu Stanów Zjednoczonych Ameryki (1951-1952)”

    Książka jest na szczęście taka jaką lubię i zaczyna się dużo wcześniej niż rok 1951 i kończy dużo później niż rok 1952. Bo z tą Komisją Kongresu (inaczej Maddena) to nie było tak chop siup i wyskoczyła z niebytu. Pozwolę sobie, choć to off top, opisać jej powstawanie.

    Sprawcą wszystkiego jest niejaki Julius Epstein, dziennikarz Głosu Ameryki, który dogłębnie się zajmował się od roku 1943 sprawą Katynia. W roku 1949 postanowił zainteresować nią amerykańską opinię publiczną, ale ku swemu zaskoczeniu dostał odmowę od redakcji Głosu Ameryki. No to zaczął działać w mediach papierowych. I tu trafił mu się fuks, bo otrzymał list od jednego z czytelników, żołnierza amerykańskiego, który go poinformował, podając nazwiska, że w Katyniu w 1943 r. było dwóch oficerów amerykańskich i jeden Anglik (jeńcy).

    Epstein ustalił dokładne dane jednego z nich, płk J.H. Van Vlieta i napisał do niego, nie otrzymując odpowiedzi.

    (Nie otrzymywał jej, bo Van Vliet, złożył w 1945 obszerne zeznanie na piśmie, wskazujące na Sowiety i otrzymał od przełożonych rozkaz milczenia. Ale o tym póki co Epstein nie wiedział. )

    Widząc, że sam jest za cienki, postanowił poszerzyć bazę zakładając komitet i zwrócić się o pomoc do polityków.

    Komitet powstał jesienią 1949 roku złożony z szanowanych i poważanych osób i nazywał się „Komitet do Zbadania Zbrodni Katyńskiej” zwany też od przewodniczącego „Komitetem Bliss Lane’a”. Komitet postanowi ł zaistnieć z przytupem i zebranie założycielskie urządził w listopadzie 1949 r. w hotelu Waldorf Astoria, parę dni wcześniej informując o zamiarach sowieckiego ministra SZ A. Wyszyńskiego.  

    Równocześnie Epsteinowi udało się nawiązać kontakt z kongresmenem republikańskim (rządzili demokraci)  G. Dondero. Dondero zwrócił się do Pentagonu o informację nt raportów, które sporządzili oficerowie amerykańscy przebywający w Katyniu i został wysłany na Berdyczów.

    Ponieważ nie ma niczego gorszego dla szanującego się kongresmena niż puszczenie w trąbę,  kongresmen się zawziął, tym bardziej, że zbliżały się wybory, a sprawa mu śmierdziała współpracą administracji demokratów z Sowietami podczas wojny koreańskiej, do poruszenia podczas kampanii.

    (Wyjaśnienie zachowania Pentagonu było trochę prostsze, im po prostu raport Van Vlieta z 1945 roku zaginął, więc rżnęli głupa. Ale to wyszło później.)

    Dondero więc zaczął końcem 1949 roku organizować większe grono kongresmenów zainteresowanych sprawą, a w styczniu 1950 roku wystąpił z nią w Kongresie. No i administracja wojskowa i rządowa uświadomiła sobie, że sprawa się nie wygasi i może mocno zaciążyć podczas nadchodzących wyborów. No i demokraci zdecydowali się na ucieczkę do przodu.

    Zwrócili się zatem do Van Vlieta by odtworzył swój zaginiony raport z 1945 r.  Van Vliet sporządził nowy raport 11 maja 1950 r., a 18 września wraz z całą dokumentacją i korespondencją został opublikowany.

    Dwa dni później demokratyczny kongresmen J. Flood podczas posiedzenia Izby Reprezentantów zaproponował przekazanie sprawy do ONZ celem wszczęcia międzynarodowego śledztwa. Jego partyjny kolega zwrócił jednak uwagę na nieskuteczność takiego działania ze względu na  prawo  weta w ONZ i zaproponował przeprowadzenie śledztwa w ramach kompetencji Kongresu. 

    I tak demokraci ograli republikanów, ale przy okazji po wyborach została powołana Komisja Maddena.

     -------------------------------------

    Wracamy do „Unsere”. Jak widać jedyna koincydencja czasowa to okres ucieczki do przodu demokratów, czyli już po decyzji o opublikowaniu raportu Van Vlieta. Wprawdzie zaginięcie pierwszego jego raportu może wskazywać na jakąś agenturę sowiecką, ale nikłe ruchy wokół „Unsere” w czasie działania Komisji Maddena nie pozwalają na stwierdzenie jakichś związków czy korelacji do końca 1955 r.  


  5. Zainspirowany "boazerią" zainteresowałem się sprawą katyńską w Norymberdze.

    Jak wiadomo w tym temacie był analizowany wątek związku "Unsere" z sprawą wyjaśniania Katynia. I jak wiadomo nie dało się ustalić jakichś korelacji. Norymberga była dużo wcześniej, a Komisja Maddena powstała według Wiki w 1951 roku, więc tak z rok po cudownym pojawieniu się "Unsere".

     

    Książka o której piszę to książka A. Basaka "Historia pewnej mistyfikacji Zbrodnia katyńska przed Trybunałem Norymberskim". Bardzo dokładna książka, nie wiedziałem o wielu subtelnościach. Ale najciekawsze, że pewną korelację  z "Unsere" w niej znalazłem.

     

    Prokurator sowiecki w akcie oskarżenia Niemców o Katyń zbrodnię przypisał oddziałowi, którego dowódcą miał być oficer Arnes.  W toku śledztwa ustalono, że chodziło o płk Ahrensa, dowódcę 537 pułku łączności.

    Chłop żył i został przesłuchany jako świadek i wtedy wyszło niechlujstwo sowieckie. Chłop został dowódcą tego pułku jakiś miesiąc po wskazanym w akcie oskarżenia czasie niemieckiej masakry (wrzesień 1941 r.).

     

    I tu mamy pewną korelację z "Unsere", w którym ppłk Wessel jest dowódcą pułku, a którym podobnie został niecały miesiąc po Ciepielowie.

     

    Z ciekawości kupiłem sobie też drugą książkę o Komisji Maddena wydaną przez IPN. Jak przyjdzie i przeczytam, wniosków nie omieszkam zamieścić.     


  6. Jak najbardziej popieram i to w wersji papierowej. To co dzieje się z książkami obecnie to  ... (nie skomentuję ) Jak ktoś chce poczytać dzieciom  "Anię z Zielonego Wzgórza", a nie szczytów, Pipi a nie jakąś Fizię Fi Fi, czy legendarnych już "Dziesięciu Murzynków". to musi się spieszyć. 


  7. Ciągnąc wątek. Lokalizacja przed Ćwiklicami 1 baterii wynika też z listu J. Tokarczyka do W. Steblika. Nie wiem dlaczego skupiając się na moczydle nie zwróciłem uwagi na słowa "do tyłu".

     

    "Opuszczone działa artylerii ciężkiej były w stosunku do naszego stanowiska dział z prawej strony skośnie do tyłu, ok. 500 m przed nimi było moczydło, torfowisko miękkie."

     

    Jeżeli do tyłu,  to 1 bateria musiała być przed baterią 105 mm (która stała we wsi), czyli  przed Ćwiklicami . Jeżeli jeszcze "w prawo", to dokładnie w miejscu w którym Pabich ulokował 4 baterię.


  8. To może być gródek albo wieża rycerska. Ale te rowy to pozostałości starego koryta rzeki sprzed regulacji, meandry.  Pozostałości meandrów są po obu stronach regulowanej rzeki. Czyli gródek (wieża) stałby zaraz przy rzece.

    Osobiście polecam stronę eksploratorzy. Tam jest temat takim zabytkom archeologicznym poświęcony.

     

    Archeo


  9. W ramach kontynuacji tematu, przejeżdżanie obok stanowiska baterii 105 mm może wskazywać na inną niż przyjęta lokalizację stanowiska 1 baterii 2 września. Pod taką trasę pasowałaby lokalizacja 4 baterii ze szkicu na stronie 133 w "Nieznanych kartach" Pabicha, (która tam nie stała, bo  stała po drugiej południowej stronie szosy).

    Pierwsza bateria stałaby więc  przed  a nie za Ćwiklicami, na północ od szosy, mając świetne warunki do ognia ppanc.

     

    Jedyny znany niepabichowski opis lokalizacji stanowiska jest w relacji kpt. C. Puki z 16 pp, który tak to opisuje:

     

    W pewnej chwili obudził mnie huk dział. (...) Nie zorientowany w tym co dzieje się, zapytałem kpt. Ciocha, kto strzela i co się dzieje. Odpowiedział, że strzela bat. pal stojąca za zabudowaniami na polu, do czołgów niemieckich. Gdzie czołgi- zapytałem. We wsi - odpowiedział.

     

    Otwarte pola były i przed i za wsią, a stojąca tam 1 bateria stałaby na naturalnym przedłużeniu stanowisk II dywizjonu na północ. Lokalizacja tam miałaby też tę zaletę, że byłoby gdzie schować przodki.

     


  10. Może w ramach uzupełnienia, ale jego towarzysz w tym rajdzie, ogn. zaprzęg. Jan Tokarczyk  widział to inaczej.

     

    "W okolicy Miedźny odnalazł Tokatczyk sztab gen. Monda, któremu zameldował o baterii i o możliwości uratowania baterii.

    Gen. Mond przydzielił Tokarczykowi , jako osłony 10-ciu jezdnych z oficerem z 5 DAKu i polecił spróbować odbicie baterii. Por. z 5 DAKu  ubezpieczał posuwające się przodki, lecz po przebyciu około 200 m od stanowiska został zaatakowany ogniem karabinów maszynowych i tracąc 4-ch ludzi musieliśmy się wycofać. (...) W drodze po ratowanie baterii widział jedną baterię DAC na stanowisku opuszczonym przez żołnierzy."

     

    Nie ma tu zatem nic o jeżdżeniu w dwójkę po polu bitwy do wieczora, jak to opisuje Sztumberk- Rychter i o dotarciu do stanowiska baterii.


  11. Stare książki teraz tak staniały, że kupiłem sobie oryginalnego Sztumberk- Rychtera " Artylerzysta piechurem" .  Jest tam opis jego zwiadu na pola ćwiklickie.

    Jeszcze kilkaset metrów i trafiliśmy na pierwsze z opuszczonych stanowisk baterii. Dwa działa leżały rozbite i wtłoczone w ziemię. Dookoła widzieliśmy rozrzucone w nieładzie kawałki obręczy i szprych. (...) Drugie stanowisko ujrzeliśmy również puste, nie znaleźliśmy na nim jednak zniszczonych dział, widocznie bateria zdołała w porę się wycofać.


  12. Wszedłem na coś ciekawego. Jest to relacja szefa sztabu GO "Bielsko"  ppłk. dypl. W. Krawczyka o działaniach Grupy z listopada 1939 r.

    A tam taki passus:

     

    "Przed południem uderzenie około 100 czołgów nieprzyjaciela w rejonie Pszczyny, w chwili gdy piechota 6 DP podchodziła, aby zająć pozycję Brzeszcze, dywizja poturbowana przez 5 dywizję pancerną pod wieczór traci 31 dział, piechota utrzymała się do nocy w miejscowościach i lasach, nieprzyjaciel nie przekroczył pozycji."

     

    Te 31 dział.  Jakby odjąć te oficjalnie stracone, łącznie z pozycyjnymi, to wychodzi nadwyżka 6 dział. 

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.