Skocz do zawartości

Beowulf

Użytkownicy
  • Zawartość

    26
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

O Beowulf

  • Tytuł
    Ranga: Student

Kontakt

  • AIM
    3731832
  • Strona WWW
    http://www.excalibur.prv.pl/

Informacje o profilu

  • Lokalizacja
    Łódź
  • Zainteresowania
    Historia sztuki - średniowiecze
  1. Czarna Śmierć

    Jeszcze nie - ale wszystko jest przecież możliwe. Zresztą w dzisiejszych czasach trudno będzie uzyskać "status pandemii" z jednej prostej przyczyny - w średniowieczu liczba ludzi na ziemi była nieporównywalnie mniejsza - gdyby teraz zachorowała taka sama ilosć osób była by to cały czas epidemia. Czyli to co wtedy było pandemią - teraz było by tylko epidemią. Do pandemi brakowało by kilku zer w statystykach.
  2. Chcę zaprezentować wam pewną grupę artystyczną pochodzącą z Portugalii. Zanim opowiem o nich samych coś więcej - wydaje mi się że wypada dodać kilka zdań tytułem wstępu - po prostu nie chcę aby ktoś zaraz powiedział że to nie jest sztuka etc.. Wiek XX jest okresem bardzo gwałtownych zmian na wszystkich przestrzeniach życiowych człowieka - w tym i w sztuce. Do tej pory sztukę (malarstwo, rzeżbę, architekturę) oceniano tylko pod względem jednej kategorii estetycznej - piękno. Obraz albo był piękny, albo nie - i to określało czy dane dzieło jest dziełem dobrym. Ostatnie stulecie całkowicie zburzyło ten schemat myślowy - pojawiają się nowe kategorie którymi musimy patrzeć na sztukę. Okazuje się że brzydota też moze być atrakcyjna. Że można tworzyć sztukę nie tworząc przy tym nic pięknego. Oto przykład: Marcel Duchamp - słynny skandalizujący artysta stworzył dzieło które nazwał "L.H.O.O.Q.". Była to po pprostu reprodukcja obrazu Mona Lisy z domalowanymi wąsami i kozią bródką. Czy ta broda jest piękna? Nie - nie jest ważne jak ona wygląda - równie dobrze mogła by być czerwona - tutaj liczy się sam koncept, na to zwracamy uwagę. Jeszcze lepiej to widać w jego następnym dziele - tym razem nazwał je "L.H.O.O.Q. - ogolona" - i była to już sama reprodukcja Mona Lisy, tym razem bez wąsów. Można powiedzieć że Duchamp "obraził" Mona Lisę dwa razy - najpierw przez te wąsy - a potem gdy ją "ogolił". Nie możemy tu mówić o jakimkolwiek pięknie czy estetyce - jest to sztuka samego pomysłu. (Jako ciekawostkę dodam, że ta tajemnicza nazwa L.H.O.O.Q. - czytana w języku francuskim tworzy zdanie: "ona ma gorący tyłek" - było to oczywiście w pełni zaplanowane) Portugalska grupa De La Guarda nie ma na swoim koncie aż takich "akcji" - chciałbym jednak żebyście nie oceniali jej tylko ze względu na "piękno". Piękno już nie jest wyznacznikiem sztuki - sztuka je opuściła i zostawiła daleko w tyle... Grupa De La Gurada tworzy pewnego rodzaju spektakle graniczące z happeningiem. Publiczność wchodzi do zaciemnionej sali - jest dosyć tłoczno i ludzie są zdezorientowani. Nagle - zapala się światło - i o dziwo okazuje się że cały "spektakl" znajduje się nad ich głowami. Wisi nad nimi wielkie płótno - oświetlone w różne kolory - na nim leżą baloniki (na początku można się tylko domyślać, bowiem widać tylko ich cienie - światło pada od góry). Prawdziwa dezorientacja zaczyna się jednak dopiero wtedy - gdy po płótnie przesuwa się z bardzo dużą prędkoscią cień człowieka, potem kolejny i kolejny... Są to "tancerze" zawieszeni na linach - huśtają się we wszystkie strony a my - jako obserwatorzy widzimy tylko ich cienie tuż nad nami. Towarzyszy temu niesamowita muzyka, wprowadzająca nas w trans, w osłupienie, zaniepokojenie. Jednym z bardziej "mocnych" momentów całego "spektaklu" jest chwila w której jeden z tancerzy z wielkim łoskotem przebija się przez płótno i niczym pająk na nitce opada na publiczność - po nim "spadają" następni aktorzy. W pewnym monencie jeden z nich chwyta jedną z osób z publiczności i porywa ją do góry... Ludzie są zaniepokojeni do granic możliwości - widzą jak "porwana" kobieta wrzeszczy, podwija się jej spódnica, spada but... Wszyscy odsuwają się w popłochu - a do tego ta niesamowita muzyka... Nie będę opisywał Wam co się dzieje dalej. Wspomnę tylko że w trakcie przedstawienia aktorzy "tańczą w powietrzu", nękają publiczność i tworzą żywą muzykę z niczego - za pomocą stukotu, chlupotu, krzyku - brzmi to naprawdę niesamowicie. Jeśli kogoś zaciekawiłem - to odsyłam na ich oficjalną stronę. Goraco polecam obejrzenie ich występy we flashu - nie odda może tego jak wygląda to naprawdę - ale na pewno lepiej ilustruje niż moje słowa. Dodatkowo tutaj znajdziecie rysunki jakiegoś ich fana, a tutaj małe zdjęcie z występu. Mam nadzieję że się Wam spodoba .
  3. Najlepszy dowódca średniowiecza

    Ja niezwykle cenię Olafa I Tryggvasona. Na czele wielkiej armii wikingów dwukrotnie najeżdżał Anglię: najpierw w 991, później w 994 roku, wymuszając ogromne okupy na anglosaskim królu Ethelredzie II. W 991 odniósł zwycięstwo pod Maldon. Podczas bitwy morskiej pod Svold, która miała miejsce 9 października 1000 roku, król Olaf chcąc uniknąć niewoli popełnił samobójstwo skacząc do wody - dzisiaj nazywamy to "królewskim skokiem".
  4. Wyprawy dziecięce

    W sumie to chyba dwie rzeczy wpłynęły na pojawienie się dziecięcej krucjaty (nie licząc osobistych ambicji (?) Stefana z Cloyes). Pierwsza rzecz to bieda. W miarę zwiększania się liczby ludności, zagospodarowywania obszarów leśnych i przeznaczania ich pod uprawę i zabudowę miast, wzrastała rola pracy najemnej, co w istotny sposób pogarszało sytuację ludności wiejskiej. Jeśli do tego dodamy znaczące przeludnienie i to, że na przeciętny ojciec miał conajmniej kilkoro dzieci - nie powinień dziwić fakt że wszyscy ochoczo skorzystali z takiego "wentyla", jakim były krucjaty. Wcześniej, w wyższych stanach społecznych tak pozbywano się młodszych synów - aby nie było konkurentów do "ojcowizny" - teraz przyszła pora na niższe warstwy. Dużą rolę odegrało także przekonanie, iż "błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię". Z oczywistych powodów zdanie to należało do najbardziej popularnych wśród biedoty cytatów biblijnych. Przypadło mu także ważne miejsce w nauczaniu Kościoła. Podjęcie krzyża przez dzieci, najcichszych z cichych, stanowiło logiczną konsekwencję tego przekonania. Ubodzy, masowo zaczeli składać śluby krzyżowe - nie tyle pod wpływem papieskiego wezwania, ile raczej ludowych wierzeń. Z naszego punktu widzenia trudno nam pojąć że rodzice wyrazili na to zgodę - pamiętajmy jednak że stosunek do dzieci był zgoła odmienny - np. bardzo często dzieci do 6 - 7 roku życia nie miały imion - ze względu na wysoką umieralność nikt nie chciał się do nich za bardzo przywiązywać.
  5. Quiz historyczny

    W historii papiestwa ponad 30 papieży zginęło śmiercią męczeńską, 8 zostało zamordowanych lub zmarło na skutek ran odniesionych podczas zamieszek, ale tylko jeden stracił życie w wyniku nieszczęśliwego wypadku. Kim był ten pechowy papież i w jakich okolicznościach zginął?
  6. Budowa gazociągu

    A czemu wszyscy zapomnieli że Niemcy są tuż tuż przed wyborami, i że zagranie pana Schroedera jest zagraniem czysto - manipulacyjnym? To jest trochę tak - jakbyśmy my sami uniezależnili się pod względem ropy od Rosji. Czy społeczeństwo byłoby zadowolone? Sądzę że raczej tak. Tak samo jest w chwili obecnej jest w Niemczech - Schroeder jest na straconej pozycji politycznej a taki spektakularny "sukces" gospodarczy - jakim z pewnością jest (z ich punktu widzenia) ropa bez pośredników - może wpłynąć na wyniki wyborów. Naturalnie jest to zagrywka z kategorii tych "poniżej pasa" - zwłaszcza dla Polaków. Jednocześnie, wypada chyba zadać pytanie - czemu cały czas jesteśmy tak uzależnieni od Rosji? Czemu jesteśmy skazani na to, czy nam zakręcą czy odkręcą kranik? Jesteście w stanie wytypować "winnych"? A po trzecie - sądzę że Rosja w trakcie negocjacji z Niemcami miała przed sobą raczej cele czysto gospodarcze - to że Polska na tym traci, to sprawa drugorzędna - chociaż na pewno z tego powodu nie płaczą.
  7. Quiz historyczny

    Czy moglibyśmy wprowadzić jakiś regulamin mówiący o pytaniach na które nikt nie zna odpowiedzi? Np jakiś termin po którym autor sam odpowiada na pytanie? Bo chyba św Grymbald z Newminster trochę przystopował temat... I mam pytanko do MaWro: Na pewno masz na myśli opata Newminster? Bo znam jednego św. Grimbalda - tyle ze on urodził się w IX wieku we Francji (a opactwo w Newminster pochodzi z 1138) i z Anglią miał może stycznosć - ale tylko z opactwem w Canterbury, do którego zaprosił go chyba król Alfred.
  8. Czarna Śmierć Ekonomia przyrody jest tak ustanowiona, że w chwili urodzenia otrzymujemy pewien kapitał. Za naszą przyczyną kapitał ten będzie owocował, w czym pomoże nam przyroda. Przez cały czas naszego istnienia nie przestaniemy pożyczać od niej wielu rzeczy i oddawać jej innych. A ponieważ pożyczymy od niej więcej, niż jej oddamy, będziemy musieli z chwilą śmierci zwrócić jej nasz dług. Przyroda jest szczodra, lecz skrupulatnie prowadzi swe rachunki . Wśród czynników, które pomagają jej prowadzić taką regulację demograficzną figurują między innymi choroby zakaźne. „Gdy występują one w formie permanentnej i chronicznej, nazywane są endemiami, natomiast gdy przybierają formy bardziej gwałtowne i obejmują znaczną część ludzkości – epidemiami. Kiedy epidemia obejmuje swym zasięgiem wiele krajów lub nawet kontynentów, mamy do czynienia z pandemią” . [center:09e7953537] [/center:09e7953537] Samo słowo zaraza, „którego rdzeniem jest „raz” od „razić”, oznaczające początkowo „uderzyć”, „porazić” ”, zawiera w sobie wiele różnych chorób, takich jak chociażby malaria, poty angielskie, febra, dyzenteria, cholera, dżuma, ospa, grypa, wszystkie one ze wspólnym mianownikiem – śmiercią. Jednak największe spustoszenie w szeregach naszych przodków pozostawiła nieodwołalna królowa wszystkich plag – „czarna śmierć”, czyli dżuma. Przewyższała ona swoje siostry z „Puszki Pandory” zjadliwością, wytrwałością, szybkością rozprzestrzeniania i skutecznością, która w bardzo niedługim czasie zamieniła Homo Sapiens w „Homo ledwo Sapiens”. „Oni noszą w swoich członkach taką chorobę, że kto tylko z nimi rozmawiał, ogarnięty śmiertelnym cierpieniem, w żaden sposób śmierci uciec nie mógł”. Tak opisuje franciszkanin, Michaele da Piazza w swej „Histori Sicula” przybycie „czarnej śmierci” do Europy. Pierwsze „tourne”, dżuma rozpoczęła w 541 n.e. w Peluzie, w Dolnym Egipcie, następnie przekroczyła deltę Nilu, zakaziła Aleksandrię, aż w końcu dotarła do syryjskiej Antiochii. W roku 542 była już w Konstantynopolu, gdzie od imienia panującego wówczas cesarza zyskała przydomek „justyniańskiej”, aby potem dotrzeć do Ilirii, Tunezji, Hiszpanii, Włoch i ustać w roku 580 . W samym tylko Konstantynopolu w 532 roku codziennie umierało na zarazę 1000 osób. Bizantyjski histograf Prokop (ok500-560) informuje nas o spustoszeniach z nią związanych.. „Kiedy wszystkie wcześniej wykopane groby i grobowce były pełne trupów, grzebano na wszystkich pobliskich polach, gdzie tylko się dało, a kiedy i to nie wystarczyło, wstąpiono na wieżę murów sycejckich, zerwano ich dachy i wrzucano zwłoki do środka. Kiedy i wieże były prawie pełne trupów, nałożono ponownie dachy (...), fetor stawał się z dnia na dzień uciążliwszy dla mieszkańców”. Należy jeszcze zaznaczyć, iż dżuma trwa tam tylko ok. trzech miesięcy . [center:09e7953537] [/center:09e7953537] Było to jednak zaledwie preludium do kataklizmu XIV wieku. Pandemia ta wzięła przypuszczalnie swój początek w 1333 roku w Chinach, wraz z klęską głodu. Poprzez Indie osiąga w 1347 roku wybrzeża Morza Czarnego. Wraz z wpłynięciem do portu w Messynie (Sycylia) dwunastu galer, których załogi zaraziły się tą chorobą w mieście Kaffa (dziś Fedozja na Krymie), rozpoczyna się druga wielka fala dżumy w Europie. Epidemia w Messynie została przeniesiona na ląd przez zarażone szczury. W ciągu niewielu dni ludność miasta i jego okolic zapada na tę chorobę. Po sześciu miesiącach połowa mieszkańców umiera na dżumę lub przed nią ucieka. Ten scenariusz powtarza się wielokrotnie w całej Europie. Kolejno ulegają jej Sycylia, wszystkie greckie wyspy, Aleksandria, Marsylia, Piza, Ragusa, Wenecja. Z portów epidemia rozprzestrzenia się po całej Europie kontynentalnej, od Sewilli po Bergen i od Chester aż do Moskwy . Ludność, bezradna wobec epidemii, nadaje jej liczne nazwy: „wielka śmierć”, „wielkie umieranie”, „wspólne umieranie ludzi" „pestis”, „pestilentia”, „pestis epidemica”, „morowe powietrze”, „mór”, „łożnica”, „pomarlica”, „przymork” lub „choroba łożna”. W większości przypadków odnosi się to do dżumy gruczołowej. Do jej typowych objawów należy nabrzmienie i ropienie węzłów chłonnych w okolicy krocza i pod pachami. Jednocześnie pojawia się, szczególnie szybko przebiegająca, „dżuma płucna”, wywołująca u dorosłych masowe krwotoki wewnętrzne. Późniejsze określenie „czarna śmierć” wiąże się z czarnymi i brązowymi plamami, które przy tej chorobie są skutkiem krwawień podskórnych. Powszechna opinia tłumaczyła epidemię na trzy sposoby: - Jako karę zesłaną przez Boga na daną społecznosć. - Jako efekt koniunktury planet - a więc astrologia. - Jako efekt morowego powietrza - które podobno powstawało przez zbyt szybkie parowanie wód. Średniowieczne sposoby walki z epidemią w dużym skrócie przedstawiają się w następujący sposób: 1. Trzeba było znależć winnych za tę plagę - najprostsze rozwiązanie a jakże skuteczne! Na pierwszy rzut poszedł margines społeczny. Jednak prawdziwa wściekłość i agresja tłumu, dotknęła przede wszystkim Żydów. Antysemityzm, obecny już w chrześcijańskiej Europie, miał nowe pole do popisu: zabijano całe rodziny żydowskie, szczególnie w Niemczech, pod zarzutem zatruwania studni, a tym samym wywoływania dżumy. We Francji wiele miast zadowoliło się ekspulsją. Takie pogromy na dużą skalę, nieznacznie tylko poprzedziły polowania na czarownice. Dramaty ludzkie odbywały się prawie w każdym Europejskim mieście, w którym tylko znajdowała się gmina żydowska To wówczas wyrastały jak grzyby po deszczu, liczne getta, które poprzez wyrzucenie Żydów z miast wzmacniały ich solidarność i bezpieczeństwo. Ale demonicznych cech trucicieli nabierały również mniejszości narodowe, i tak ludność rosyjska północnych stoków Ałtaju wierzyła, iż choroby zapanowały równocześnie z przybyciem do wioski nieznanego Niemca. Na tej samej zasadzie, na Cyprze, chrześcijanie zmasakrowali niewolników muzułmańskich; w Rosji spotkało to Tatarów. Anglicy oskarżali Holendrów, a Hiszpanie Flamandów. W wielu regionach, ofiarą oskarżeń padali w wyniku powszechnej psychozy również trędowaci, skutkiem czego plądrowano leprozoria, palono wioski trędowatych, poddawano ich torturom. Wymyślono też „smarowaczy” oskarżonych o wcieranie w drzwi domów śmiercionośnych substancji; palono ich również na stosie, podobnie jak czarowników, pogan oraz rzucających uroki . Powoli agresja przerodziła się w niebezpieczną psychozę: „Sprawców widziano wszędzie, wystarczyło pozbyć się odruchowo na ulicy jakichś odpadków, otrzepać z kurzu ubranie, by tłum dokonywał bez litości samosądu na <siewcy>” . „Nikt już dłużej nie ufał sąsiadowi – mężowie i żony, rodzice i dzieci, bracia i siostry, wszyscy podejrzewali się nawzajem”. 2. Wielu próbuje odegnać dżumę na własną rękę, przez zmianę swojego dotychczasowego trybu życia. Włoski pisarz Giovanni Boccaccio w swym największym dziele „Dekameron” (1349-1353), opisuje reakcję obywateli Florencji: „Kilku było zdania, że dzięki umiarkowanemu życiu i powstrzymaniu przede wszystkim nadmiarów, być może, jest się w stanie oprzeć złu. Utworzyli oni wspólnotę i żyli razem, oddzieleni od pozostałych, zamknięci w domach, w których nie było chorych. Tutaj spożywali najdelikatniejsze potrawy i pili wybrane wina z wielkim umiarkowaniem, oraz rozkoszowali się muzyką i innymi przyjemnościami, unikając wszelkiego wynaturzenia”. 3. Na przełomie XV i XVI wieku powstawały tzw. Organizacje Powietrzne które zajmowały się nadzorem nad zadżumionymi miastami. Wywodzą się one od wcześniejszych ruchów - które likwidowały "morowe powietrze". W celu likwidacji tego niezdrowego (jak uważano) powietrza palono wielkie ogniska, bito w dzwony, pędzono bydło przez środeek miast a w piecach palono pachnącym drewnem i ziołami. 4. Były też naturalnie sposoby czysto medyczne. Za najskuteczniejsze uważano puszczanie krwi, stawianie baniek, lewatywa (która zresztą był lekarstwem na wszystko) oraz trzy "cudowne" lekarstwa: teria, pigułki Baff oraz słynny ocet siedmiu złodzieji. 5. Oczywiście najpopularniejszym jednak lekiem była religia. Począwszy od specjalnych znaków - i tutaj wyróżnić należy karabeske (od XIII wieku) - amulet anty-zarazowy spopularyzowany przez sobór trydencki w 1545 - a skończywszy na świętych patronach. Świętych od zaraz i chorób było wielu - wspomnę tylko o tych najważniejszych: Św. Sebastian [center:09e7953537] [/center:09e7953537] Żył w IV wieku, męczęnnik rzymski. Poniósł śmierć za prześladowań w czasach Dioklecjana. Według legendy był oficerem gwardii cesarskiej, którego za wyznawanie nauki Chrystusa umęczono przywiązując go do słupa (drzewa) i przeszywając strzałami. Patron w chorobach zakaźnych, inwalidów wojennych, kamieniarzy, konwisarzy, łuczników, kuszników, myśliwych, ogrodników, rusznikarzy, strażaków, strażników, strzelców, żołnierzy, tapicerzy, handlaży żelastwem. Również patron Niemiec. Przedstawiany jest z pękiem strzał, czasem jako żołnierz i rycerz (wtedy jest taką "tarczą" ochronną przed strzałami - ergo przed zarazą) albo jako osoba przeszyta wieloma strzałami. Co ciekawe, Sebastian wylądował w póżniejszych wiekach na karty tytułowe ksiąg chirurgicznych - jako tzw wunderman. Św. Roch [center:09e7953537] [/center:09e7953537] Święty Roch urodził się jako jedyny syn w magnackiej rodzinie zamieszkałej w południowej Francji, w miejscowości Montpellier. Wobec braku dokładnych danych jest niemożliwe ustalenie chronologii dat z jego życia. Przypuszczalnie są to lata 1295-1327. Mały Roch wychowywał się u boku rodziców, którzy dla swego jedynego syna pragnęli szczęścia i dobrego stanowiska w mieście. Bóg jednak chciał inaczej. Gdy Roch miał 19 lat, rodzice zmarli. Przyjął to ze szczerą pokorą, w jakiej był wychowany, jako krzyż Pański. W tym czasie silnie promieniował na całą Francję kult św. Franciszka z Asyżu. Zafascynował się nim także młody Roch, który pamiętał słowa Ewangelii: "Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie" (Mt 19,21). Tak też uczynił, sprzedał dość pokaźny majątek odziedziczony po rodzicach, a pieniądze rozdał ubogim w swym mieście. Nic nie zatrzymywało go w Montpellier, postanowił więc w pielgrzymim trudzie udać się do Rzymu. Nie doszedł jednak do Wiecznego Miasta, gdyż w miasteczku włoskim Acquapendente zaskoczyła go epidemia dżumy. Miasto wyglądało jak wymarłe. W domach były tylko trupy lub konający chorzy. I tu objawiło się wielkie serce młodego wędrowca z Francji i jego miłość bliźniego. Zgłosił się do miejscowego szpitala, oferując swoją pomoc. Chodził od łóżka do łóżka pocieszając, budząc otuchę i wiarę w Boga. Całe dnie i noce trwał na swym posterunku, niosąc chorym to, czego żaden lekarz nie był w stanie im dać, serdeczną wiarę i to, czym go Bóg obdarzył - moc uzdrawiania. Zjednywało mu to sławę świętego. Uciekając przed otaczającym go tłumem wielbicieli, opuścił miasto i udał się do Rzymu, gdzie spędził około trzech lat, nawiedzając kościoły, opiekując się chorymi i ubogimi. Rzym też przeżywał chwile grozy, gdyż zaraza i tu dziesiątkowała mieszkańców, którzy niemal co roku w okresie lata przeżywali trudne chwile. Było to związane z fatalnym stanem sanitarnym miasta. Mieszkańcy Rzymu byli więc zmuszeni pić nie nadającą się do tego mulistą wodę z Tybru, której jakość drastycznie się obniżała każdego lata, także wskutek olbrzymiej ilości ścieków. Święty Roch, gdy przybył do Rzymu, zastał właśnie zarazę. Zrozumiał, że wolą Bożą jest, by i tu pomagał potrzebującym. Oddał się bez reszty ratowaniu chorych, a jego heroicznej miłości nic nie było w stanie powstrzymać. I znowu Bóg za jego pośrednictwem zaczął czynić cuda: kogo tylko dotknęła jego ręka, ten powracał do zdrowia. Wkrótce zaraza wygasła, a Rzym wrócił do normalnego życia. Święty postanowił wracać do Francji. W Piacenza zastał znowu epidemię dżumy. Przy posłudze chorym zaraził się. W swej ogromnej prostocie i poddaniu się woli Bożej, by nie zarazić innych, wyczołgał się do pobliskiego lasu. Według podania, wytropił go tam pies, a po śladach psa odkrył go właściciel pobliskiego gospodarstwa. Dobry ten człowiek zabrał go do siebie i opiekował się nim aż do wyzdrowienia. Święty Roch postanowił wrócić do swego rodzinnego miasta. Gdy jednak znalazł się nad Lago Maggiore (Jeziorem Wielkim), w miasteczku Angera, pochwycili go żołnierze pograniczni, biorąc za szpiega włoskiego, i uwięzili go. Pięć lat przesiedział w więzieniu, gdzie poddawano go różnym przesłuchaniom i torturom. Gdy przyjął z rąk kapłana ostatnie sakramenty, czując zbliżającą się śmierć, wzniósł swoje oczy ku niebu i rzekł: Panie, jeśli mam o co prosić, to spraw łaskawie, aby dla zasług najukochańszego Syna Twego został uleczony każdy, który mnie w zaraźliwej chorobie wezwie o pomoc. Według innych hagiografów, napis ten, odkryty po śmierci Świętego, miał się znajdować na ścianie celi więziennej. Św. Roch zmarł 16 sierpnia około 1327 r., w wieku zaledwie 32 lat. Dopiero po śmierci rozpoznano, kim był nieznany więzień i wyprawiono mu wspaniały pogrzeb, uznając go za męża świętego. Kult św. Rocha obiegł całą Francję, zawędrował do Niemiec i Włoch. W Rzymie papież Aleksander VI wystawił ku jego czci kościół, a papież Pius IV ufundował szpital, powierzając go bractwu św. Rocha (1560).
  9. Wielka Nierządnica Babilońska

    Przez cały okres trwania „wieków średnich” obowiązywała interpretacja Objawienia, dokonana przez Beatusa. Beatus żył w drugiej połowie VIII w.. Był mnichem w położonym na granicy Austrii i Leonu opactwie Liebana. Pozostawił kilka pism teologicznych, z których największą, wprost wyjątkową poczytalnością cieszył się „Komentarz do Apokalipsy”. Popularność zawdzięczał ów traktat głównie temu, iż autor zawarł w nim przystępną egzegezą, ale także streszczenie najtrudniejszej księgi Nowego Testamentu. Głównie poprzez „Komentarz” Beatusa, a nie poprzez oryginalny tekst, miał kościół w ciągu najbliższych stuleci poznawać treść Objawienia św. Jana. Tak więc - "kielich" o którym mowa w rozdizale 17 nie tylko Tobie kojarzy się z św. Gralem Kielich trzymany przez Wielką Nierządnicę Babilońską jest właśnie karykaturą Grala - kumuluje w sobie wszystkie "anty-świętości" - coś w rodzaju Puszki Pandory.
  10. Bitwa nad Sommą

    Bitwa nad Sommą (1 lipca - 18 listopada 1916) - największa bitwa I wojny światowej, pochłonęła ponad milion ofiar. Bitwa rozegrała się między siłami brytyjskimi i niemieckimi nad rzeką Sommą w północnej Francji. 24 czerwca 1916 r. Brytyjczycy rozpoczęli ostrzał artyleryjski (wystrzelono ponad 1500 tysięcy pocisków) pozycji niemieckich. 1 lipca ostrzał został przesunięty na dalsze linie niemieckie. Siły brytyjskie, które rozpoczęły szturm na pierwszą linie zostały zdziesiątkowane ogniem broni maszynowej. W czasie pierwszego dnia szturmu Brytyjczycy stracili blisko 60 tys. ludzi. 15 września po raz pierwszy w wojnie użyto czołgów (po stronie brytyjskiej) wtedy szala zwycięstwa przechyliła się na stronę Brytyjczyków, Niemcy zostali zdziesiątkowani przez silny brytyjski ostrzał artyleryjski jak również przez czołgi. Broń maszynowa natomiast spowodowała u Niemców straszliwe spustoszenie, zostali wręcz zmasakrowani. Bitwa skończyła się 18 listopada 1916 r. pełnym zwycięstwem Brytyjczyków. Więcej informacji o samej bitwie (razem z mapami) znajdziesz tutaj. Więcej zdjęć szukaj tu. Edit: Czy temat nie powinien wylądować w innym miejscu?
  11. Anegdoty Historyczne

    Papież Klemens VIII uwielbiał piwo, i to polskie, z Warki. Pokochał ten chmielny napój, gdy w latach 1588-1589 był papieskim legatem w Rzeczpospolitej. Starał się wtedy o poprawienie stosunków między królem Zygmuntem III Wazą, a dynastią Habsburgów. Jego pontyfikat przypadał na czasy kontrreformacji - papież dużo pościł, medytował i pielgrzymował. Jednak gdy leżał na łożu śmierci, wzdychał w gorączce: "O santa piva di Polonia! O santa birra di Warka!" (O święte polskie piwo! O święte piwo z Warki!). Czuwający przy nim duchowni myśleli, że papieżowi chodzi o nieznaną im polską świętą, więc przyłączyli się do tych westchnień i powtarzali: "O santa Piva, ora pro eo!" (Święta Piwo módl się za nami!)
  12. [center:8b5ac6ff6a]Wielka Nierządnica Bablilońska[/center:8b5ac6ff6a] [center:8b5ac6ff6a][/center:8b5ac6ff6a] „Jako że pierwszy grzech, poprzez który człowiek stał się niewolnikiem diabła, przechodzi na nas mocą pokoleń, zatem większą władzę daje Bóg w tym akcie diabłowi, aniżeli w innych. (...) Chociaż diabeł skusił Ewę do grzechu, to przecież Ewa uwiodła Adama. A grzech Ewy nie zabiłby naszych ciał i dusz, gdyby nie przeszedł na Adama, który został skuszony przez Ewę, a nie diabła. Zatem jest ona bardziej gorzka niźli śmierć. Bardziej gorzka niźli śmierć, gdyż śmierć jest naturalna i zabija tylko ciało, lecz grzech pochodzący od kobiety zabija duszę, pozbawiając ją chwały, i wydaje ciało na sąd za nasze grzechy.” Malleus Maleficaru Chciałbym przedstawić wam bardzo ciekawy (przynajmniej moim zdaniem) motyw ikonograficzny pojawiający się w średniowiecznych kodeksach i apokalipsach - postać Wielkiej Nierządnicy Babilońskiej. Przedstawienia te były zainspirowane 17 rozdziałem Apokalipsy Św. Jana i w większości przypadków ukazują one "słowo po słowie" jak wyglądała ta scena. 17 1 Potem przyszedł jeden z siedmiu aniołów, mających siedem czasz, i tak odezwał się do mnie: «Chodź, ukażę ci wyrok na Wielką Nierządnicę, która siedzi nad wielu wodami, 2 z którą nierządu się dopuścili królowie ziemi, a mieszkańcy ziemi się upili winem jej nierządu». 3 I zaniósł mnie w stanie zachwycenia na pustynię. I ujrzałem Niewiastę siedzącą na Bestii szkarłatnej, pełnej imion bluźnierczych, mającej siedem głów i dziesięć rogów. 4 A Niewiasta była odziana w purpurę i szkarłat, cała zdobna w złoto, drogi kamień i perły, miała w swej ręce złoty puchar pełen obrzydliwości i brudów swego nierządu. 5 A na jej czole wypisane imię - tajemnica: "Wielki Babilon. Macierz nierządnic i obrzydliwości ziemi". 6 I ujrzałem Niewiastę pijaną krwią świętych i krwią świadków Jezusa, a widząc ją bardzo się zdumiałem. Przez cały okres trwania „wieków średnich” obowiązywała interpretacja Objawienia, dokonana przez Beatusa. Beatus żył w drugiej połowie VIII w.. Był mnichem w położonym na granicy Austrii i Leonu opactwie Liebana. Pozostawił kilka pism teologicznych, z których największą, wprost wyjątkową poczytalnością cieszył się „Komentarz do Apokalipsy”. Popularność zawdzięczał ów traktat głównie temu, iż autor zawarł w nim przystępną egzegezą, ale także streszczenie najtrudniejszej księgi Nowego Testamentu. Głównie poprzez „Komentarz” Beatusa, a nie poprzez oryginalny tekst, miał kościół w ciągu najbliższych stuleci poznawać treść Objawienia św. Jana. Iluminacje przedstawiające sceny z apokalipsy są bardzo często spotykane - jednak iluminacje ukazujące Wielką Nierządnicę - należą do rzedkości. Postarałem się je pozbierać i dokonać pewnego podziału ze względu na kompozycje. Oto jak przedstawia się to zagadnienie w dużym uproszczeniu: Przedstawienia najwierniejsze Biblii W tej grupie ilustracji zamieściłem te, które są najwierniejsze tekstowi. Przedstawienia te, mają szczegółowo zaplanowaną narrację. Dostrzegamy w nich dwie grupy postaci – pierwsza to św. Jan wraz z Aniołem – druga, to postaci Wielkiej Nierządnicy Babilońskiej wraz z bestią. Postaci anioła i Jana, na każdej z tych iluminacji, zdają się być pochłonięte rozmową. Anioł, – czyli „tłumacz” – wskazuje na nierządnice – tak jakby wyjaśniał Janowi znaczenie tej sceny. Apostoł, utrzymuje przez cały czas kontakt wzrokowy z ze swoim przewodnikiem, zarówno w geście słuchania jak i w obawie przed złą mocą kobiety. Co ciekawe, ta zdaje się być całkowicie nieświadoma tego, że przez cały czas ktoś ją obserwuje. Jest zbyt zajęta „królowaniem” na swoim tronie w postaci bestii, by zauważyć ci dzieje się naokoło niej. Sprawia wrażenie bezwolnej marionetki w rękach kogoś potężniejszego od niej – i tak w rzeczywistości jest, gdyż jak wiemy, jest ona tylko narzędziem w rękach szatana. Jej szaty są bogato zdobione, w fałdach materiału dostrzec możemy drogocenne kamienie i perły, które mają podkreślić niezwykłość i potęgę. Zgodnie z tekstem biblijnym, Wielka Nierządnica trzyma w swej dłoni kielich. Jego wygląd jest inny w każdej z iluminacji, przybiera on formę pięknego złotego rogu lub niezwykle kunsztownego dzieła złotniczego, zdobionego licznymi ozdobami filigranowymi i szlachetnymi kamieniami. Naczynie to, które pełne jest „obrzydliwości i brudów jej nierządu”, doskonale spełnia swe zadanie – skupia nasz wzrok na swym wyglądzie, nie na zawartości. Wszetecznica podnosi swój puchar w górę tak, jak by chciała skusić i zachęcić nas do poczęstowania się z niego. Ciekawe jest w tych przedstawieniach ukazanie Bestii. Tak jak wspominałem już wcześniej – jedynym wspólnym wyznacznikiem jest biblijna adnotacja o ilości głów i rogów. Jest to wspólna cecha wszystkich tych przedstawień. Głowy, chociaż różnią się kształtem i wielkością w każdej z iluminacji, zawsze biorą swój początek w jednym i tym samym ciele. Natomiast sam korpus bestii – ograniczony jest jedynie wyobraźnią malującego go artysty. I tak na przykład w Apokalipsie z Valencienes z IX w oraz w Apokalipsie z Bambergu z XI w, apokaliptyczne monstrum podobne jest węża a dwoma kończynami. Wielka smocza głowa z wystającym „gadzim” językiem z paszczy, jest jakby dodatkowym korpusem, z którego wyrasta dodatkowych sześć mniejszych główek węży ukoronowanych rogami. Przedstawienie bestii z kolejnej pokazywanej przez zemnie ilustracji, z manuskryptów francuskich, zasadniczo różni od dwóch poprzednich. Wszystkie siedem głów jest takiego samego kształtu i tej samej wielkości – przypominają twarze brodatych starców, – co ma być bezpośrednim odniesieniem do znaczenia, jakie nadaje im Anioł – są to twarze siedmiu wspomnianych wcześniej królów. Same ciało bestii przypomina ciało pantery, co może być zaczerpnięte z: "Potem patrzałem, a oto inna bestia podobna do pantery, mająca na swym grzbiecie cztery ptasie skrzydła. Bestia ta miała cztery głowy; jej to powierzono władzę" (Dn 7,6). Przedstawienia Nierządnicy „Per pedes” Druga wyodrębniona przez zemnie grupa przedstawień, to iluminacje ukazujące postaci Anioła, św. Jana i Wielkiej Nierządnicy Babilońskiej, bez uwzględnienia bestii. Zabieg ten spowodował, że postać kobiety staje się nam bliższa – a jej zła natura przestaje być ujawniana przez obecność apokaliptycznego potwora. W dalszym ciągu, występuje dialog pomiędzy „tłumaczem” a apostołem, jednak Jan wydaje się być bardziej ośmielony. Nie unika już kontaktu wzrokowego z kobietą, można powiedzieć, że nawet do niego dąży. Poza słowami anioła, nic nie wskazuje na to, że Wielka Wszetecznica jest postacią grzeszną i podstępną. W ilustracji pochodzącej z Beatusa z Liebony z X wieku, apostoł odważył się nawet na dotknięcie kielicha. O dziwo anioł nie reaguje na to ostrą reprymendą lub nawet chęcią powstrzymania go od tego. Ufa w wiarę apostoła, wie, że ten nie uczyni nic występnego i nie napije się z tej czary goryczy. Jest to jakby apel skierowany do wszystkich oglądających ten Beatus, zdaje się mówić – „uważaj, człowieku, uważaj na otaczające cię pokusy, popatrz na Jana nawet on może ulec zdradliwemu urokowi Nierządnicy, możesz się opierać tylko na własnej wierze”. Wydaje mi się, że taki zabieg zastosowany przez artystów był celowy, dzięki niemu zostaje sprecyzowany i uwidoczniony prawdziwy charakter Wielkiej Nierządnicy. Przestaje ona być jedną z wielu postaci napotykanych w Biblii a staje się czymś realnym – rzeczywistym zagrożeniem. Jest ucieleśnieniem wszystkich znanych nam grzechów i pokus – począwszy od rozwiązłości seksualnej, poprzez składanie fałszywych świadectw a kończąc na odstępstwie od wiary. Jej kobiece, okrągłe kształty w doskonały sposób maskują „kanciastość” grzechów i występków. Tak samo jak przepiękny wygląd złotego pucharu koncentruje wzrok widza na sobie, nie dając mu zajrzeć do środka. W przedstawieniach, w których Wszetecznica ma bliski kontakt z siedmiogłową bestią, jej zły charakter i diabelska aura zostaje ujawniona. Można powiedzieć, że w takich właśnie iluminacjach – artysta operuje pojęciami „czarny i biały” – od razu wiadomo, kto jest postacią dobrą a kto złą. Tutaj jednak, wkradają się szarości utrudniając nam nadanie kobiecie pejoratywnych cech. W manuskrypcie francuskim „niepozorność” kobiety zostaje podkreślona przez zastąpienie kielicha lusterkiem, w którym ta rozczesuje swoje włosy. Jest to spospolicenie jej postaci, przestaje się wyróżniać z tłumu, wykonując typową czynność, dla której każda kobieta, niezależnie od wieku i pochodzenia, znajdzie czas. Mistyczna para W tej grupie, umieściłem iluminacje skupiające się tylko na dwóch postaciach z siedemnastego rozdziału Apokalipsy św. Jana – Wszetecznicy i Bestii. Logiczne narracyjne opowiadanie, ustępuje tu miejsca przedstawieniu widzowi głównych „bohaterów” tej opowieści. Pierwsza istotna różnica, rzucająca się nam w oczy to otoczenie tej mistycznej pary. We wszystkich pokazanych i omawianych dotychczas przez zemnie ilustracjach, mogliśmy zauważyć „twardy grunt” pod ich stopami. Miało to związek z teatralnością i umiejscowieniem tej sceny w konkretnym miejscu: „…Chodź, ukażę ci sąd na Wielką Nierządnicę, która siedzi nad wielu wodami,” (17.1) oraz „I zaniósł mnie w stanie zachwycenia na pustynię.” (17.3). I rzeczywiście, wcześniej ukazane były miejsca rozgrywania się widzenia św. Jana – i nawet jeśliby to miejsce miało być nakreślone tylko przez cienką pofalowaną linię – to cała scena nabierała materialnego charakteru. Teraz, postaci są jak by zawieszone w przestrzeni, w próżni. Dzieje się tak, ponieważ głównym zamysłem twórców tych scen, nie było już opowiedzenie pewnej historii, ale zilustrowanie konkretnych „bohaterów”. Pod względem ikonologicznym nic nie uległo zmianie: Wielka Nierządnica Babilońska zgodnie z tekstem apostoła ubrana jest w szkarłatne, drogocenne szaty, trzyma w ręku puchar i siedzi na siedmiogłowej bestii. Wygląd bestii cały czas jest uzależniony od fantazji artysty – i tak w Beato de Seo de Urgel przypomina ona psa, podczas gdy w Beato de Liebana ma ona wygląd wielogłowego konia. Warto zwrócić również uwagę na sposób rozłożenia dziesięciorga rogów na siedmiu głowach. Nie jest możliwym równomierne ich rozmieszczenie, któraś z głów musi mieć ich więcej a któraś mniej. W Beato de Escorial, mamy trzy głowy posiadające po dwa rogi i cztery głowy tylko z jednym, z kolei w Beato de Liebana po jednym rogu ma aż sześć głów, po to by siódma była ukoronowana aż czteroma. I chociaż nie powinniśmy doszukiwać się w tym rozłożeniu jakichkolwiek treści, to mogą one nam jednak pomóc zobrazować, wspomnianą przez zemnie już wcześniej dowolność, jaką mieli artyści pracujący nad tymi iluminacjami. Chciałbym poświęcić tu jeszcze kilka słów, na bliższe przyjrzenie się Beatu de Liebana. Jest to jedno z ciekawszych przedstawień Wielkiej Nierządnicy Babilońskiej, jakie udało mi się znaleźć. O jego niezwykłości świadczy kilka rzeczy. Po pierwsze, postaci kobiety i bestii, co prawda również są zawieszone w powietrzu i nie mają pod stopami żadnego gruntu, to jednak artysta zastosował tu ciekawy zabieg. Tło przedstawienia, podzielone jest na cztery kontrastujące ze sobą kolorystycznie pola, które są całkowicie gładkimi powierzchniami. Po za jedną, ostatnią, znajdującą się na samym dole – tutaj, iluminator nakreślił cienkimi liniami geometryczne kształty pozornie nic nie przedstawiające. Jeśli by jednak przyjrzeć się im bliżej, zauważymy, że niektóre z pośród nich przypominają swym wyglądem morskie stworzenia, wśród nich jest meduza, rozgwiazda i inne skorupiaki. Są one uproszczone w swej formie do granic możliwości, cały czas jednak czytelne. To „urozmaicenie” jednolitego tła, jest najprawdopodobniej dosyć wolną interpretacją słów: „…która siedzi nad wielu wodami.”. Kolejnym elementem nadającym tej iluminacji niezwykły charakter jest sama postać Nierządnicy. Jest ona ukazana dokładnie i z wielką dbałością o szczegóły. Jej szaty składają się z wielu części, ozdobionymi licznymi fragmentami szkarłatnymi i złotymi. Ciekawym zabiegiem jest ukazanie łydek kobiety – jest to jakby nawiązanie do dosłownego znaczenia słowa Nierządnica, nagość wskazująca na jej „profesję”. Bestia, którą dosiada Wszetecznica, swoim wyglądem przypomina jednorożca (monoceros). Jej końska sylwetka i pojedyncze rogi umieszczone na jej głowie, są jakby karykaturą tego legendarnego zwierzęcia. Biały jednorożec, postacią podobny do osła, z rogiem o uzdrawiającej mocy, ze względu na swoją siłę, odwagę i szybkość traktowany był jak istota boska. Jego róg, cudowna broń wyrastająca z czoła, czyni go niepokonanym. Zgodnie z Księgą Powstania, Bóg pozwolił Adamowi nazwać wszystko, co zobaczy. W niektórych tłumaczeniach Biblii, jednorożec był pierwszym nazwanym zwierzęciem, dlatego można go uznać za najważniejsze stworzenie na świecie. Kiedy Adam i Ewa opuścili Raj, jednorożec poszedł z nimi. Był uznawany za symbol czystości i wstrzemięźliwości. Dlatego, uważa się, że czystość jednorożca w mitach ma źródło w opisach biblijnych. Biblia przedstawia również odpowiedź na pytanie, dlaczego jednorożec nie był od tak dawna widziany. Podczas powodzi, która ogarnęła świat na 40 dni i nocy, Noe wziął dwóch przedstawicieli każdego gatunku zwierząt, ale nie było wśród nich jednorożców. Żydowska legenda mówi, że jednorożce były początkowo na pokładzie, ale wymagały tyle miejsca i uwagi, że Noe pozbył się ich. Schwytać go można jedynie podstępem: potrzeba dziewicy, która pójdzie na spacer w miejsce, gdzie przebywa jednorożec. Gdy jednorożec ją spostrzeże, położy się i złożywszy jej głowę na kolanach, spokojnie zaśnie. Wtedy można go łatwo obezwładnić. Jednorożec to symbol czystości, dlatego też na ilustracjach, które można zobaczyć na wielu kobiercach i miniaturach, pojawia się archanioł Gabriel na łowach na jednorożca. Jest on symbolem Niepokalanego Poczęcia Chrystusa przez Maryję. Jako figurka wyobraża też samego Chrystusa, Najczystszego z Czystych. Ze względu na swój róg jest także symbolem królewskiego wymiaru sprawiedliwości, gdyż niszczył nim winowajców. Siedmiogłowy „jednorożec” w Beato de Liebana, jest więc niejako pewnego rodzaju karykaturą świętości i majestatu boskiego. Jednogłowe bestie Teraz zajmę się przedstawieniami, które zaczynają się różnić od wizji ukazanych w Apokalipsie św. Jana. Jako pierwsze zaprezentuję bestie posiadające tylko jedną głowę. Związane jest to z ich charakterem. Dotychczas, wszystkie ilustracje, traktowały tego diabelskiego potwora, jako indywidualną i niezależną postać sceny objawienia. Tutaj natomiast, staje się on narzędziem w ręku Wielkiej Nierządnicy Babilońskiej – zamienia się w „rumaka”, którego dosiada jeździec. Jest całkowicie bez osobowym zjawiskiem, o oczywistym diabelskim pochodzeniu, jednak nieposiadającym znaczeń, jakie nadała mu Apokalipsa. Przejawia się to nawet w jego wyglądzie – jest on tutaj uproszczony, zarysowujący tylko najważniejsze kształty i części ciała. Uwydatniona zostaje końska grzywa, ogłowię, rząd i wodze – elementy wskazujące na zdominowanie bestii przez Nierządnicę. Zastosowanie przez artystów takiego zabiegu, czyli świadome odejście od Pisma Świętego, wydaje mi się celowe. Jest to mało prawdopodobne, aby iluminator nadawał bestii ogłady, bez jakiejś konkretnej przyczyny. Pojawia się więc pytanie dlaczego? Otóż dzięki temu, osoba oglądająca takie dzieło, nie jest rozpraszana anomalią stwora, na którym siedzi wszetecznica, lecz skupia swoją uwagę tylko na niej. Jest ona jedyną właściwą bohaterką takiej ilustracji – ona i kielich, który trzyma w dłoni. Są to elementy najbardziej i najlepiej wyeksponowane i zwrócone do widza. Można powiedzieć, że przedstawienia te, są samą „esencją” początku wizji św. Jana. Ona – Wielka Nierządnica –matka całego nierządu, i kielich – wypełniony wszelkimi obrzydliwościami oraz całym brudem tego świata. Tak to wygląda w dużym uproszczeniu. Do tego jeszcze dochodzi po jednym przedstawieniu (tylko tyle udało mi się znależć) w którym bestia ma 12 głów i jedno przedstawienie z kręgu chrześcijaństwa wschodniego, gdzie Nierządnica pojawiła się w scenie Sądu Ostatecznego (co w przedstawieniach zachodnio europejskich nigy nie miało miejsca). Jeśli uda się wam gdzieś odnależć jakiekolwiek przedstawienia tytułowej pani - będę baaardzo wdzięczny za informacje
  13. Quiz Średniowiecze

    Tak oficjalnie to mówi się o 754 roku i nadaniach Pepina dla Stefana II - i póżniejsze potwierdzenie ich przez K. Wielkiego. Ale mnie zawsze wydaje się że zawdzięczamy to jednak Grzegogorzowi I Wielkiemu - to on w latach 590 - 604 przeprowadził reformy, których efektem było połączenie setek niezależnych majątków i fundacji tworzących Patrymonium św. Piotra w jedną instytucję Mam sentyment do Grześka...
  14. Egipt chce odzyskać wywiezione zabytki

    Nikt nie umniejsza roli Carnarvona w badaniach Egiptu - ja tylko mówię żę osobiście patrzę na niego z przymrużeniem oka. Jego "romantyczna" natura, zamiłowanie do "szybkiej" jazdy samochodem (i wynikający z tego wypadek samochodowy) i rekonwalescencja "nad Nilem" sprawiają, iż słysząc jego nazwisko, na twarzy pojawia mi się drobny uśmiech. To jednak w żadnym stopniu nie umniejsza wkładu jego szterlingów w rozwój badań nad starożytnym Egiptem. Wspominając o prof. Lipińskiej również nie mam na myśli że Lord Carnarvon był przez Panią profesor kiedykolwiek krytykowany. Jednak na swoich wykładach, przedstawiała go zawsze z dużą dozą ironi. Pomijam już naturalnie fakt, iż Lord Carnarvon chyba na stałe wszedł do kanonu "egiptomanii" - i całęj tej dość śmiesznej (przynajmniej jak dla mnie) sprawy z kłątwą... Dlatego ja nic nie umniejszam - tylko niewinnie się uśmiecham... A odnośnie Makariosa - możemy założymy gdzieś topic o wczesnym chrześcijaństwie? To bardzo wdzięczny temat a jednocześnie nie oddalałby się od spraw Egiptu - w końcu anachoreci (którzy swoją drogą też są arcyciekawym tematem) są częśto uważani za "szarańczę" sztuki egipskiej. Ich młotki i dłuta nie znały przecież litośći
  15. Egipt chce odzyskać wywiezione zabytki

    Tak odrobinkę na marginesie: Ja jakoś nie mogę wyleczyć się jednak z sceptycyzmu wobec Lorda Carnarvona - pomimo usilnych starań patrzę na niego z pewnym przymrużeniem oka. Nie wiem - to chyba wpływ profesor J. Lipińskiej, która całkiem często stroiła sobie z niego żarty Wiem że nie jestem obiektywny A druga rzecz - to kwestia tych fresków z Faras - podczas ratowania (zdejmowania fresków ze ścian) odnaleziono chyba pierwsze przedstawienie w historii, ukazujące czarnego człowieka będącego osobą duchowną. Aż dziw mnie bierze że pozwolono wywieżć akurat to przedstawienie do Polski. Przecież to niesamowicie ważny (pod względem ikonograficznym i historycznym) punkt w dziejach chrześcijaństwa na tych teranach. Dziwny jest ten świat... (przepraszam za OT)
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.