Skocz do zawartości

mch90

Moderator
  • Zawartość

    1,777
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez mch90


  1. Sukces pod El Alamein (zdefiniujmy zresztą sukces - odparcie 8 armii jest sukcesem? Czy sukcesem jest dopiero zniszczenie 8 armii?) niczego Osi nie dawał, bo już pukała do nich Operation Torch. Gdyby Rommel wytrzymał pod Egiptem uderzenia Montgomery'ego i tak zaraz musiałby zwiewać, żeby osłonić Trypolis przed Amerykanami, zanim odrąbią mu całkiem ogon logistyczny.

    Bełkocie- chyba odwrotnie, tj. kolejno odparcie PAA (co uważam, za największy sukces w tej bitwie- moment, po którym było wiadomo, że armia pancerna Rommla nie zagrozi już bezpośrednio Kairowi) i jej ostateczne zniszczenie. I, proszę, przeczytaj uważnie, co napisałem wcześniej- jako o El-Alamein jako bitwie o kluczowym znaczeniu dla losów Egiptu, nie Afryki. ;) Jak słusznie zauważyłeś, w tym czasie na niemieckim zapleczu afrykańskim toczyła się operacja "Torch".

    Co do operacji w Ardenach - każdy atak "z zaskoczenia" jest o wiele groźniejszy niż ten mniej lub bardziej spodziewany. Zupełnie oddzielną sprawą pozostaje pytanie czy Ardeny warte były tego co się nazywa dość popularnie "skórką za wyprawkę". Według mnie nie, ale za sam fakt tego, że według niektórych historyków dopiro atak Stalina w styczniu '45 r. na pozycje niemieckie w Polsce umożliwił uporządkowanie ZTDW, oznacza że kłopoty jakie sprawil Wehrmacht były naprawdę duże.

    Do dyskusji na temat "Straży nad Renem" zapraszam do osobnego tematu, z chęcią się do niej przyłączę, jako, że temat ten jest dla mnie wyjątkowo interesujący. ;)

    https://forum.historia.org.pl/index.php?showtopic=358

    Tutaj przeproszę za wprowadzenie w błąd- Bączyk pisze, że Ardeny odwlekły atak zachodnich aliantów na Rzeszę nie o pół roku, ale o 6-7 tygodni. Właśnie- odwlekły- ale nie udaremniły- dlatego też tak nisko oceniam jej decydujący wpływ na sytuację na ETDW. Ardeny stanowiły porażkę strategicznej koncepcji Hitlera i ostateczny krach założeń przedstawionych w dyrektywie nr 51. Potwierdziły, moim zdaniem, tylko nieuchronność klęski Rzeszy.


  2. Poza tym z tego c wiem, przez II w.ś. żadna armia nie miała KPD, a Niemcy traktowali swoich spadochroniarzy jako elita elit.

    Gwoli lekkiego offtopicu- korpusy powietrzno-desantowe mieli alianci- XVIII (amerykański) KPD i I (brytyjski) KPD- połączone w 1. Armię Powietrzno-Desantową. Z czego każdy z korpusów, w przeciwieństwie do sowieckich odpowiedników, był potężną siłą, składającą się z pełnoetatowych dywizji, czy jak w przypadku brytyjskiego KPD, także jednostek specjalnych SAS. Zaś 1. Armia Pow-Des była faktyczną, samodzielną, potężną siłą posiadającą własną flotę transportową i jednostki zaopatrzenia, zdolną prowadzić operacje znacznie przewyższające radzieckie starania desantowe. A tylu żołnierzy, ilu Sowieci zrzucali pod Wiaźmą przez 6 dni, alianci desantowali w kilka godzin. A szczytowym osiągnięciem było zrzucenie w ramach operacji "Varsity" w ciągu kilku godzin zdołano zrzucić na pole bitwy dwie pełne dywizje.

    Niemcy też posiadali korpus powietrzno-desantowe, nawet armie pow-des, choć często były one powietrzno-desantowymi jedynie z nazwy, a I i II KSpad walczące w Normandii nigdy nie zostały wykorzystane nawet do taktycznego zrzutu spadochronowego. Jedynym takim był utworzony w 1940 roku IX Korpus Lotniczy w skład którego wchodziła 7. Dywizja Lotnicza i 22. Dywizja Piechoty (Powietrzno-desantowa) i (okresowo) 5. Dywizja Strzelców Górskich. I korpus ten został użyty podczas dużych przedsięwzięć powietrzno-desantowych w Holandii i Belgii w maju 1940 roku i na Krecie w maju 1941.


  3. drugie [lądowanie w Normandii- przyp. mch90]- odciążyło niebotycznie front radziecki i zamknęło kleszcze na Hitlerze, pamiętając, że Alianci szli już z Sycylii.

    Narya, ale w czerwcu 1944 roku alianci byli już w Rzymie, z Sycylii do Włoch przeprawili się we wrześniu roku poprzedniego. ;) Czy tak niebotycznie? Z jednej strony nieporównywalna jest ilość dywizji zaangażowanych w okresie największego natężenia walk w Normandii do ilości dywizji walczących na wschodzie, z drugiej strony jednak spójrzmy na to, co walczyło we Francji- a było to całe mnóstwo pierwszorzędnych dywizji zmotoryzowanych z takimi elitami, jak 2. SS "Das Reich", 1. LSSAH, 9. i 10. SS czy 130. "Panzer Lehr", które w bardzo znaczący sposób mogły wpłynąć, tak sądzę, na sytuację na płynnym froncie wschodnim wówczas (pamiętając "Bagration" w czerwcu '44 i jego następstwa).

    Druga w kolejności jest bitwa o Falaise

    I ku tej odpowiedzi kol. pułkownika Frosta był się skłaniał. Dzięki pomyślnemu rozegraniu bitwy w kotle Falaise-Chambois-Argentan możliwe stało się pokonanie olbrzymich połaci terenu (od środkowej Francji po Belgię i Holandię) w zadziwiająco krótkim czasie. Nie pamiętam już jakie były przewidywania SHAEF, ale kołacze mi się po głowie zakładany w harmonogramie "Overlord" okres powyżej pół roku potrzebny na dotarcie w rejonów Wału Zachodniego, wliczający w to krwawe bitwy na linii francuskich- Sekwany, Marny, Mozy, Mozeli itd. Stało się zgoła inaczej, choć podczas forsowania Mozy i Mozeli Niemcy upuścili aliantom sporo krwi.

    2. El Alamein - mimo tego, że była ona w Afryce, tak naprawdę oznaczała koniec marzeń A.H. o opanowaniu Suezu a w wyniku wycofania się do rejonów dzisiejszej Tunezji i wycofania do Włoch także lądowanie Aliantow na Sycyli i atak na Włochy [to akurat ze względu na typ dzialań wojennych i wartość żolnierza włoskiego - no cuż... jeden z wielu fronto drugorzędnych]

    Hmm, FSO, jakie było znaczenie dla losów wojny (nawet tylko dla wojny w Afryce) oprócz znaczenia propagandowego? Chyba, że mówimy tu o I bitwie pod El-Alamein z lipca 1942 roku- wtedy faktycznie, mogę się zgodzić, że była to bitwa o kluczowym znaczeniu dla losów Egiptu. Ale przecież Afryka to nie tylko Kair i Aleksandria- dalej, w Syrii i Palestynie też były wojska brytyjskie, a niedługo potem, bo już w listopadzie, alianci wysadzili desant w Maroko i Algierii. I to właściwie operację "Torch" uznaję za moment przełomowy w kampanii afrykańskiej.

    4. Ardeny - ostatnia poważniejsza ofensywa niemiecka na Zachodzie, stanowiąca zagrożenie dla calości operacji i mogąca poważnie zagrozić calemu frontowi na ZTDW

    Oj, z tym nie mogę się zgodzić. Założenia były naprawdę ambitne, to trzeba przyznać niemieckim planistom, ale szanse na ich zrealizowanie były wg. mnie zerowe- co najwyżej, przy pewnej dozie szczęścia i dobrej organizacji zaplecza frontowego, może udało by się dotrzeć do Mozy (co prawie im wyszło, ale spójrzmy w jakiej sytuacji była 2. DPanc pod Celles- unieruchomiona z braku paliwa, rozstrzelana przez am. 2. DPanc)- ale na pewno przy tak opracowanym planie operacji nie było szans na odcięcie 21. GA. Jednak, co fakt, to fakt, Ardeny '44 liczy się, że wydłużyły wojnę na zachodzie nawet o pół roku (a raczej tak podaje N. Bączyk).


  4. Jak (chyba) każdy wie, w Afryce Północnej w czasie II wojny światowej walczyła przeciwko Brytyjczykom niemiecka Afrika Korps i wojska włoskie. Połączeni, bratni wojacy działali sprawnie, ale do tego potrzebny był przecież wspólny język. Którego używano - niemieckiego, czy włoskiego?

    Masz na myśli wyższe kadry oficerskie, tak? Myślę, że sprawa jest prosta- w większości przypadków rozmów na szczeblu generalskim korzystano z pomocy tłumaczów, natomiast tacy marszałkowie włoscy, jak Cavallero, Messe czy Bastico płynnie porozumiewali się w języku Goethego.

    A niższe szarże? Może co poniektórzy żołnierze niemieccy i włoscy znali język sojusznika, ale czy wszyscy żołnierze polscy w II KA płynnie mówili po angielsku? Czy Amerykanie z 5. Armii porozumiewali się z Brazylijczykami w ich ojczystym języku?

    O ile wiem, Włoch nie mógł rozkazywać Niemcowi i na odwrót, ale patrz niżej:

    Teoretycznie Rommel podlegał Commando Supremo, w praktyce zaś ignorował jego dyrektywy i rozkazy, które były sprzeczne z jego strategią. Pytając się czy dosłownie Włoch mógł rozkazywać Niemcowi odpowiadam- mógł np. w sytuacji, gdy w lutym 1943 roku APanc "Afryka" przekształconą w 1. Armię (niemiecko-włoską) objął dowodzenie marszałek Giovanni Messe. Z kolei sformowana w lipcu 1940 roku Niemiecka Kompania Zmotoryzowana walcząca przy Włochach w Etiopii (front sudański) podlegała bezpośrednio gen. Tessitore.


  5. Student zrozumiał w końcu po co był wzywany do Hitlera. Sam Kurt Student wysnuł koncepcje wykorzystania szybowców w celach wojskowych i sam je oblatywał więc był osobą, która była najlepiej rozeznana w temacie. Co do samych szybowców to miały one za zadanie transportować żołnierzy na tyly wroga nie powodując zbędnego hałasu, a taki pojawiał się podczas użycia innych środków transportu. Student po wysłuchania tego był nieco zmieszany i zagubiony w całej tej sytuacji, gdyż nie spodziewał się takiego zadania z wykorzystaniem szybowców. Hitler po chwili powiedział, iż Student może sobie to na spokojnie przemyśleć a odpowiedzieć niech mu da jutro.

    To prawda. Jak sam Student pisał po wojnie: „Koncepcja opanowania kanału Alberta […] [a więc także i twierdzy Eben Emael- przyp. mch90] pochodziła całkowicie od Hitlera […]. Była to może najoryginalniejsza idea tego człowieka, tak przecież bogatego w różne pomysły”.

    Desant 80 ludzi, wysadzenie jednej po drugiej kopuł pancernych twierdzy, następnie calonocna walka w ciemnych i wąskich korytarzach na noże, pistolety i pistolety maszynowe. Są jakieś dokładne opisy walk w samej twierdzy?

    Grupę „Granit” tworzyło 55 ludzi podzielonych na 9 sekcji szturmowych. Faktycznie, początkowo grupa tworzyła 85-osobowy oddział, jednak podczas lotu na twierdzę dwa szybowce urwały się z holu- jeden wiózł samego Witziga, d-cę operacji. Witzig z pozostałymi żołnierzami dotarł w rejon walki o 8.30. Walki w twierdzy istotnie trwały cały dzień i całą noc- Niemcy do końca nie mogli poradzić sobie z opanowaniem Obiektu nr 17, stanowiska reflektorów-szperaczy i stanowiska kaemów na zboczu urwiska nad Kanałem Alberta. Odsiecz dotarła do grupy „Granit” dopiero 11 maja o godz. 7.00.

    Całkiem dokładny opis walk o twierdzę znajduje się w „Pikujących Orłach” Jamesa Lucasa. Odezwij się do mnie na PW albo gg, jeśli jesteś tym zainteresowany.

    Pozdrawiam


  6. "Zielone diabły"

    „Żadne wojsko na świeci, z wyjątkiem niemieckich spadochroniarzy, nie wytrzymałoby takiego piekła i nie wyszłoby z niego, by walczyć z taką zaciętością”- pisał do Churchilla marszałek Alexander 22 marca ’44.

    Za: „Pikujące Orły” James Lucas, str. 196.

    Były żołnierz 100 Pułku Strzelców Górskich i weteran walk pod Monte Cassino, Hermann Koehler, pisał mi, że w ciągu kilku miesięcy 1944 r. jego pułk stracił 3000 ludzi!

    To prawda. Straty niemieckie były równie porażające co alianckie, z tym, że ci pierwsi nie mieli takich możliwości otrzymywania uzupełnień. Saper Jupp Klein z 1. DSS pisze, że 15 maja (dzień rozpoczęcia operacji „Diadem”) jego kompania liczyła 38 ludzi- ¼ stanu etatowego, a przecież byli oni na masywie Cassino „ledwie” 3 miesiące.

    Natomiast, po IV bitwie o Linię Gustawa i ciężkim odwrocie 10. i 14. Armii na północ od Rzymu, w czerwcu 1944 roku, taki 4. Pułk Strzelców Spadochronowych liczył 151 sprawnych żołnierzy- mniej niż kompania.

    Teren dosyć płaski/ stare Anzio - miejsce lądowania / wysokie na poły zwapniałe wydmy zaczynają się dopiero od latarni morskiej w kierunku na Rzym. Można było się szybko wyładować i rozwinąć natarcie, amerykanie tego nie zrobili. Okopali się na pozycjach pod które dopiero później podciągnęli Niemcy by zamknąć ich na przyczółku.

    Tu nie chodzi o warunki terenowe- czy były sprzyjające czy nie do prowadzenia natarcia- ale o sam charakter operacji, mentalne nastawienie dowództwa z Lucasem i Clarkiem na czele. No, i pora roku zwiększała element ryzyka w tej bitwie.

    Zapraszam jednak do tego tematu: https://forum.historia.org.pl/index.php?showtopic=2841

    Jedna błędna decyzja amerykańskiego generał której amerykanie do dzisiaj nie mogą mu wybaczyć - spowodowała że kampania włoska trwała tak długo .

    Uważasz, że desant pod Anzio był jedynym momentem, w którym można było szybciej zakończyć bitwę o Linię Gustawa? A gdyby po prostu lepiej przygotowywano się do wcześniejszych bitew i nie popełniano takich błędów, jak desant nad Rapido w styczniu ’44 tudzież szturm na miasto Cassino w marcu ’44? Gdyby zastosowano się do planów Juina?

    Jacku, czy nie zechciałbyś pokazać nam kilku zdjęć ze swoich wypraw do Italii? Myślę, że wielu bardzo chętnie zapozna się z Twoim „spojrzeniem” na tereny dawnych bitew.

    Pozdrawiam


  7. Do końca nie wierzył, sam tak pisze, po kapitulacji Niemiec zresztą też w obozy koncentracyjne. Jak pisałem nazista z przekonania autentycznego a nie dlatego że AH przejął wladzę.

    Poza tym z każdego słowa jego książki przebija wiara w te Niemcy , zniszczone, spalone. On je najzwyczajniej w świecie kochał. Latanie dla niego to życie, pasja, wszystko.

    A tak z ciekawości podam, że ten "wzór cnót rycerskich, autorytet dla młodzieży" był członkiem Allgemeine-SS (wstąpił do organizacji w 1936) o numerze 206 913 i miał stopień SS-Sturmmanna (ostatnia promocja 19 października 1943). Tego oczywiście nie napisał w "Czasie wojny". :rolleyes:

    Niemniej, jest on dla mnie hardcore'owcem tej wojny.


  8. Ostatnio oglądając pewien film dokumentalny o Wehrmachcie, natknąłem się fragment, z którego można by wywnioskować, iż Ramcke był zagorzałym zwolennikiem Hitlera. Czy ktoś byłby w stanie wyjaśnić to?

    Zacytuję MacDonalda:

    "Ramcke był marynarzem, który po zakończeniu I wojny światowej wstąpił do "Freikorps", stanowiących ochotniczą, zbrojną organizację paramilitarną. W roku 1940 zgłosił się na szkolenie spadochronowe. Jego sympatie polityczne były zawsze jasno określone. Brytyjczycy, u których znalazł się w niewoli w roku 1945, określili go jako "fanatycznego nazistę i potencjalnego rozrabiakę"".

    Za: "Kreta 1941" Callum MacDonald, str. 266.


  9. Do założenia tego tematu zainspirowała mnie dyskusja w temacie o "dziwnej wojnie".

    Twierdza nie była taka zła to Belgowie okazali się fatalną załogą. Zbytnio chyba zaufali potędze twierdzy i neutralności swego państwa. Z tego, co wiem załoga po prostu nie zdążyła się w niej zamknąć i dlatego możliwe było jej zdobycie przez kilkudziesięciu niemieckich spadochroniarzy.

    Dodajmy do tego, że atak grupy „Granit”- grupy szybowcowej Witziga był bezprecedensowy- nigdy wcześniej nikt nie odważył się na tak śmiały szturm twierdzy przy użyciu szybowców lądujących na jej szczycie. Ważnym czynnikiem w sukcesie był też element zaskoczenia- przygotowania były robione w największej tajemnicy a sam atak został przeprowadzony o godz. 5.25, z samego rana 10 maja. Właściwie wszystko rozegrało się w pierwszej, kluczowej godzinie, póki opór Belgów nie stężał w związku z otrząśnięciem się wartowników twierdzy. Atakujący używali ponadto nowych ładunków kumulacyjnych do wysadzania w powietrze kopuł pancernych Eben Emael.

    Jak uważacie? Dlaczego padła twierdza i jak oceniacie postawę niemieckich spadochroniarzy kpt. Witziga?


  10. Niemcy staneli przed miedzynarodowym sadem, Włosi(włoskie faszysci) nigdy ...!!!

    Zależy jak to rozumieć. Istotnie, włoscy zbrodniarze nigdy nie stanęli przed powołanym do ich sądzenia trybunałem, niemniej włoscy partyzanci włoskim faszystom zrobili niezłe piekiełko- w latach 1944-45 zginęło (w zależności od źródeł) szacunkowo 15-30 tys. faszystów z powodu egzekucji i zamachów na nich. To była krótkotrwała fala represji, pełna błędów (niektórzy ginęli tylko za podejrzenia o sympatie faszystowskie), niemniej, bardzo krwawa.

    Również po wojnie represje dotykały włoskich faszystów i żołnierzy, którzy pozostali przy boku Niemców po wrześniowej kapitulacji z 1943 roku. Głównie opierało się na publicznym wyklęciu i karze więzienia. Taki np. William Cremonini (z kompanii Bir el Gobi, ochrony A. Pavoliniego) dopiero w 1951 roku znalazł, po wielu staraniach, jakąś pracę.


  11. @jacekra1

    Apropos lądowania pod Anzio mamy osobny temat na forum, zapraszam. ;)

    https://forum.historia.org.pl/viewtopic.php?t=2841

    /Kesserling określił tę operację jako największy w europie obóz jeniecki w którym amerykanie sami się pilnują/,

    Moim zdaniem to nietrafione porównanie. Wszak obóz jeniecki nie angażuje się bezpośrednio w walkę i nie odpiera kolejnych to prób zlikwidowania go przez nieprzyjaciela, w końcu zaś nie przeprowadza kontruderzenia, zakończonego sukcesem. Z tym określeniem "największych w historii samozaopatrujących się obozów jenieckich" spotkałem się przy okazji sytuacji na okupowanygdyby zwrócono uwagę na potrzebę większej ilości artylerii , gdyby wywiad aliancki miał lepszą orientację co do usytułowania i uzbrojenia punktów oporu, gdyby amerykanie nie zabrali swoich dywizji na przygotowywany desant w Normandii i tak można by jeszcze długo wyliczać.ch przez Niemców i Włochów wyspach Dodekanezu w 1944-45.

    gdyby uderzenie na linie Gustawa zostało przeprowadzone synchronicznie z uderzeniem na całym odcinku frontu,

    To fakt, złe zsynchronizowanie desantu z uderzeniem na Linię Gustawa (styczniowa bitwa), wygasającym już 22 stycznia, być może zaważyło na porażce przedsięwzięcia. O ironio, przyczółek, który miał odciążyć wojska w Dolinie Liri, niedługo sam potrzebował takiej pomocy, która wymusiła na dowództwie 18. GA przygotowanie naprędce uderzenia mającego wesprzeć żołnierzy na przyczółku- i ta bitwa, podobnie jak pierwsza, źle przygotowana i przeprowadzona przy fatalnych warunkach pogodowych, zakończyła się rzezią wojsk alianckich.

    gdyby zwrócono uwagę na potrzebę większej ilości artylerii , gdyby wywiad aliancki miał lepszą orientację co do usytułowania i uzbrojenia punktów oporu, gdyby amerykanie nie zabrali swoich dywizji na przygotowywany desant w Normandii i tak można by jeszcze długo wyliczać.

    Moim zdaniem zaś największym błędem aliantów było to, że atakowali umocnienia pod Cassino punktowo, a nie na całym froncie, jak dokonano tego podczas operacji "Diadem". Równie ważne jest skrytykowanie planów kolejnych bitew, które były niczym innym (prócz IV bitwy, jedynej, o której można powiedzieć coś dobrego) niż waleniem głową w żelbetonowo-skalny mur. A przecież już w styczniu '44 gen. Juin proponował szerokie oskrzydlenie Linii Gustawa natarciem FKE w kierunku Atiny- i być może przyniosłoby to pożądany efekt, gdyby nie kłótnia z gen. Clarkiem, która doprowadziła do zmiany kierunku uderzenia Francuzów na Colle Belvedere- co znów równało się z uderzeniem głową w mur.

    Co zaś się tyczy samych fortyfikacji Linii Gustawa, trochę na ten temat pisałem tutaj:

    https://forum.historia.org.pl/viewtopic.php?t=4263

    Również uważam ją za arcydzieło sztuki inżynieryjnej. ;)

    Doborowy , młody świetnie wyszkolony ,żołnierz który z nie jednego pieca chleb jadł. Jak napisał Wańkowicz - młodzi wiekiem , starzy doświadczeniem , odczłowieczone , zhaszyszowane nibelungi.

    No, by nie uogólniać, to na Linii Gustawa poza strzelcami górskimi czy spadochroniarzami z 1. DSS (swoją drogą ci przybyli w rejon walk dopiero na początku lutego '44) byli też zwykli żołnierze z rasowych dywizji piechoty, jak 94. DP, niekiedy, jak właśnie ta dywizja w styczniu '44, bardzo rozciągnięci wzdłuż linii frontu, cierpiący na niedostateczną ilość amunicji, zwłaszcza artyleryjskiej, ciągłą kanonadę i zabójczą pogodę- błoto, zimno, a w wysokich górach również na intensywne śniegi połączone z silnymi mrozami.

    W dzienniku podoficera niemieckiego z 276. pp/94. DP można znaleźć wpis, datowany na 22 stycznia:

    "Jestem wykończony. Ogień artyleryjski doprowadza mnie do szaleństwa. Boję się jak nigdy dotąd, (...) zimno. (...) W nocy nie można opuścić nory wygrzebanej w ziemi. Ostatnie dni kompletnie mnie wymęczyły (...)".

    Trzy dni później pisał:

    "Zaczyna się ze mnie robić pesymista. Anglicy piszą w swoich ulotkach, że wybór należy do nas, Tunis albo Stalingrad, (...) dostajemy połowę racji. Żadnej poczty. Wzięliśmy do niewoli angielskiego żołnierza. Bardzo niedługo i ja będę jeńcem".

    5 dni później:

    "Zjadają nas wszy. Nic mnie to już nie obchodzi. Racje są coraz mniejsze, 15 ludzi, trzy bochenki chleba, brak gorących posiłków, (...) skradziono mi worek z bielizną".

    Za: "Monte Cassino" Parker, str. 122-123

    Inna sprawa, że na samym masywie Cassino walczyła elita elit- spadochroniarze z 1. DSS, weterani z Krety, frontu wschodniego i Sycylii, których w listach do Churchilla chwalił sam Alexander.


  12. Iwanie- jako moderator tego działu toleruję offtopic MERYTORYCZNY (muszę Ci tłumaczyć co to jest?). Jeśli zaś będziesz pisał dalej bez związku z tematem historycznym dot. IIWŚ w jakimkolwiek temacie w tym dziale, zacznę notorycznie usuwać Twoje posty. Ten jest ostatni, którego nie usunę. Nie chcę żebyś się tu wykłócał o to, kto zaczął schodzić z tematu itp.

    Takie sprawy proszę załatwiać poprzez PW.


  13. "My się wycofaliśmy". Tylko nie chcą dodać, czemu się z niego wycofali :wink:

    Niemcy się wycofali, bo Francuzi przełamali Linię Gustawa i wyszli na tyły obrońców.

    Chyba nie. Świadczą o tym polskie straty. Ktoś powie że nasi sprzymierzeńcy mieli większe.

    Na pewno nie można powiedzieć, że Polacy mieli skromny wkład w powodzenie operacji "Diadem". Ale nie można też rzec, że walki II KA Andersa miały charakter decydujący o losach operacji- IV bitwa o Linię Gustawa to wielonarodowy wysiłek dwóch armii- i tak to należy postrzegać.

    Trzecie natarcie - najlepiej przygotowane - o mały włos nie zakończyło się zdobyciem Cassino i uchwyceniem przyczółków w dolinie Liri.
    Amerykanie zajęli nawet stację kolejową ale cóż z tego gdy nad ich głowami jak topór katowski wisiało wzgórze klasztorne/ sam klasztor do momentu zbombardowania nie był obsadzony / z którego można było kierować ogniem z pozostałych pozycji jak i prowadzić ogień do znajdującego się w dole przeciwnika.

    Czy aby na pewno chodzi Ci o trzecią bitwę? W marcowo-kwietniowych zmaganiach nie brali udziału Amerykanie a Korpus Nowozelandzki Freyberga. I moim zdaniem nie osiągnął on żadnych sukcesów, zwłaszcza w mieście Cassino, zbombardowane dywanowo przez lotnictwo sojusznicze. Powiem więcej, moim zdaniem plan ataku Freyberga był do cna beznadziejny.

    Amerykanie brali udział w I, styczniowej bitwie i w IV- operacji "Diadem".

    Tyle tylko ze wspomniany w mojej wypowiedzi wyżej " topór katowski" już był nieco stępiony przez polskie natarcie i nie mógł już tak skutecznie zająć się doliny Lirii.

    I równie mocno stępił grot uderzenia II Korpusu. I natarcie Polaków na masyw Cassino to jak dla mnie czysta rzeź naszych przodków.

    Bez polskiego natarcia jednak zarówno francuskie jak i angielski natarcie nie byłoby możliwe.

    I vice versa. Jednak to Francuzi wg. mnie osiągnęli w tej operacji największe sukcesy, śmiałym i naprawdę zaskakująco dynamicznym natarciem przez góry Aurunci. I nie ma co przeceniać Polaków- nawet z ich pomocą XIII KA miał bardzo ciężkie zadanie i znajdował się pod bardzo silnym ogniem wroga.

    PS. Witam serdecznie na forum! :lol:


  14. Najlepszy karabin powtarzalny- stawiam na Lee Enfielda No.4- słynącego ze swojej niezawodności i ponoć dużej celności. Atutem był 10-nabojowy magazynek "łódkowy" (bardzo dobre rozwiązanie, ładowanie trwało znacznie krócej niż w przypadku ładowania magazynka wewnętrznego), co dawało mu przewagę nad karabinami typu Mauser, Springfield czy Mosin, które w komorze miały tylko 5 naboi. Słyszałem, że przy odrobinie wprawy użytkującego, była to broń niezwykle szybka w przeładowaniu.


  15. Wracając do ofiar stanu wojennego Andrzej Paczkowski ("Wojna polsko-jaruzelska. Stan wojenny w Polsce 13 XII 1981 - 22 VII 1983", 2007) podaje, że do 22 lipca '83 w czasie pacyfikacji strajków i rozpraszania manifestacji zginęło (lub w wyniku odniesionych obrażeń zmarło później) 30 osób, zaś 20 kolejny zginęło lub zmarło w innych okolicznościach mających związek z działalnością milicji i ZOMO.


  16. O ile mi wiadomo na niemiecką drużynę regularnej piechoty (nie pionierów i nie Stosstruppen) przypadały 2 PM-y- wyposażony w tą broń (MP-40) był dowódca drużyny i jego zastępca. Drużyna- czyli 8-12 żołnierzy. Jednak pamiętajmy, że etatowa niemiecka drużyna piechota miała na stanie również MG-42 (dane na rok 1944). Większe nasycenie bronią maszynową u obu stron konfliktu było w oddziałach wyspecjalizowanych jak wojska powietrzno-desantowe/spadochronowe.


  17. Sformowana w 1943 roku 1. Samodzielna Czechosłowacka Brygada Pancerna w sile 4000 żołnierzy. Do Europy trafiła pod koniec lata '44, natomiast do 21. GA dołączyła 30 sierpnia. Trafiła do annałów historii jako jednostka dzielnie oblegająca od października broniącą się do końca wojny Dunkierkę. :roll: Jej straty podczas wojny wyniosły 167 zabitych, 461 rannych i 40 zaginionych.


  18. Bez przesady, włoscy podwodni komandosi to pierwsza liga podczas dws.

    Jak również włoscy spadochroniarze z "Folgore" i "Nembo". Również gdy się mówi o tchórzliwości włoskich dywizji liniowych podczas IIWŚ trudno się z tym zgodzić, patrząc na postawę pancerniaków Duce pod El-Alamein. "Zabrakło szczęścia, nie woli walki"- wyryto napis na tablicy upamiętniającej Włochów pod El-Alamein.

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.