Skocz do zawartości

lukasdrill

Użytkownicy
  • Zawartość

    6
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

O lukasdrill

  • Tytuł
    Ranga: Uczeń

Poprzednie pola

  • Specjalizacja
    II wojna światowa

Informacje o profilu

  • Płeć
    Mężczyzna
  1. No tak, ale miałem raczej na myśli akcję poprzedzoną odpowiednim przygotowaniem, przeprowadzoną z konkretnym celem i całą stanowczością, aby pokazać, iż się nie żartuje albo stosuje półśrodki... a nie zrzucanie ulotek
  2. Zwycięzca Drugiej Wojny Światowej

    Wg mnie zwycięzców było dwóch: ZSRR i USA, chociaż tak naprawdę tylko USA. ZSRR nazwałbym zwycięzcą czasowym...niby sporo Europy w ich rękach, państwa satelickie, komuniści niemal wszędzie...ale gospodarczo i ekonomicznie to raczej klapa. USA natomiast było prawdziwym zwycięzcą, bowiem dzięki tej wojnie stali się prawdziwym supermocarstwem i dorobili się wspaniałej gospodarki, bogactwa. Nawet i plan Marshalla, niby nastawiony na odbudowę Europy, ale i tak miał na celu drenowanie rynku europejskiego i same korzyści dla firm amerykańskich. Owszem ,ich wkład w pokonanie Rzeszy nie budzi wątpliwości, ale też i znakomicie wykorzystali tę wojnę dla swoich celów, w czym pomogło i położenie geograficzne
  3. Dlaczego Hitler nie zaatakował Szwajcarii?

    No więc?
  4. No cóż, może z tym desantem to trochę przesada, ale nie należy zapominać, że Niemcy w tym okresie to wcale tacy mocni nie byli. Jakoś wciąż nie mogę pozbyć się myśli, że JAKAKOLWIEK akcja z Zachodu przeciw Rzeszy doprowadziłaby do jej przegranej (plus zamieszki wew. i tajni przeciwnicy Adolfa). Moim zdaniem Hitler jechał na niesamowitym farcie i sytuacji w rządach Anglii i Francji, ale z drugie strony umiał taką sytuację wykorzystać... Co do Włochów - nie postawiłbym złamanego centa na to, że Włosi wystąpiliby zbrojnie przeciw Francuzom. Jak pokazała niedaleka przyszłość - wystarczył prztyczek w nos i Makaroniarze się sypali. Jak powiedział pewien Niemiec (zapomniałem kto - może ktoś przypomni:)): "Włosi mają wielkie apetyty, ale zęby marne" pozdrawiam
  5. Dlaczego Hitler nie zaatakował Szwajcarii?

    Jak widać po tej ciekawej dyskusji, to chyba temat się już wyczerpał. Trudno dodać coś więcej w kwestii dlaczego Hitler nie zaatakował Szwajcarii. Wiadomo: 1. Usługi finansowe 2. Handel 3. Teren trudny i górzysty 4. Brak korzyści strategicznych i jakiegokolwiek zagrożenie ze strony tego kraju Nie zgodzę się natomiast z jednym stwierdzeniem z pewnego posta powyżej, dotyczącym tego, iż Hitler nie zaatakował Szwecji, bo teren również trudny i nie miałby wielkich korzyści z tego. A co ze szwedzką rudą żelaza? To małe korzyści? Dzięki nim wojenna maszynka Hitlera hulała w miarę jak należy. Szwedzi utrzymali swoją neutralność, bowiem obiecali Hitlerowi wyłączność na swe bogactwo. I tyle. Gdyby się postawili, nie wahał by się ten watażka by zająć i Szwecję! Ktoś wspomniał również i o Portugalii. Również żadnego znaczenia dla Hitlera nie miała. Po co mu jej porty? Lizbona była niejako centrum szpiegostwa, handlu i służyła dobrze wszystkim, więc interesy się powiedzmy równoważyły (coś jak Szwajcaria...). Natomiast atak na Portugalię przedstawiał by wiele trudności z wkroczeniem tam. Drogą morską, przy słabości Kriegsmarine i potędze floty angielskiej/francuskiej? Neutralna Hiszpania też nie zgodziłaby się na przemarsz wojsk. pozdrawiam
  6. Odpowiedź na pytanie czy możliwe było pokonanie Niemców łącznymi siłami Polski, Francji i Anglii nie jest wcale taka prosta. No ale rozpatrując sytuację, jaką mieliśmy we wrześniu 1939: Niemcy zaatakowali nas blisko 2 mln żołnierzy, wielką mieli przewagę w ilości i jakości sprzętu (samoloty, czołgi, działa). Ilością żołnierzy nie ustępowaliśmy wiele: 1,2 mln Anglicy w tym momencie nie liczyli się prawie wcale. Dysponowali 120 tyś "armią", później w trakcie kampanii francuskiej zwiększoną, ale we wrześniu to było dno, dlatego nei ma się co dziwić, że takie defensywne było podejście do sytuacji Chamberlaina. Co więcej wszyscy mieli świadomość defetystycznych nastrojów we Francji i błędnego przekonania o swojej sile francuskich dowódców. Nadal myśleli kategoriami I wojny światowej, licząc na Linię Maginota. Wydawać by się mogło mimo wszystko, że tak liczna armia francuska, wsparta niewielkimi ale zawsze - siłami brytyjskimi, mając wsparcie Royal Navy na Bałtyku i RAF-U w powietrzu (nie użyto wszystkich sił RAFU w kampanii francuskiej słusznie obawiając się o obronę wyspy, ale we wcześniejszej wojnie przeciw Rzeszy, przy większym i wcześniejszym zdecydowaniu rzucono by do walki więcej sprzętu) od Zachodu wraz z Armią Polską od Wschodu spowodowałaby upadek mocarstwowych zapędów Hitlera. Nie należy zapominać, iż we wrześniu sprzęt niemiecki nie był jeszcze tak na topie jak później. Czołgi nadal słabe, transport i zaopatrzenie w zdecydowanej wiekszości wciąż odbywało się przy użyciu wozów i koni, przemysł zbrojeniowy nie pracował jeszcze na wysokich obrotach, no i rzecz chyba najistotniejsza - surowce. Np taka Szwecja, mając na uwadze postawę Anglii i Francji z pewnością nie zmonopolizowałaby tylko dla Niemców dostaw swych rud żelaza (obawiając się o swoją neutralność), Hitler nie miał jeszcze ropy z pól w Ploeszti, nie kontrolował Bałkanów... Jak pokazała kampania francuska - kiedy Francuzi mocno postawili się Niemcom to potrafili im sporo krwi napsuć a Bitwa o Anglię to wiemy jak się skończyła... Gdyby zdecydowano się na akcję przeciwko Niemcom, francuskie dowództwo wyglądałoby inaczej, tzn zdecydowanie więcej miałby do powiedzenia de Gaulle i oficerowie zdolniejsi i bardziej odporni niż ówcześni...a jak pokazał w kampanii - laikiem nie był. Co do Stalina - uważam, że przy zdecydowanej postawie Anglii i Francji to przede wszystkim nie podpisałby paktu z Niemcami a nawet jeśli to nie zdecydowałby się na atak na nas 17 września. ZSRR był wtedy zbyt słaby, by myśleć o poważnym i większym konflikcie, a sama przewaga w ludziach niewiele dawała ( wojna zimowa...) Moje zdanie jest takie, że można było Niemców jak najbardziej we wrześniu wspólnie udupić, ale myślenie o wystąpieniu zbrojnym powinno rozpocząć się wcześniej (produkcja, mobilizacja, wspólne plany, zaopatrzenie, przerzuty wojsk...). Gdyby zamiast trząść portkami przed konfilktem od początku zdecydowani byli na postawienie się Hitlerowi to i ten nie byłby taki bezkarny w swych planach. Natomiast gdybyśmy rozpatrywali sytuacje z września jaka była i wtedy Francja i Anglia zdecydowałaby się na atak z zachodu i północy (jakiś desant na Niemcy) to wynik takiego starcie byłby zdecydowanie mniej prawdopodobny, ale również skłaniałbym się ku upadkowi Rzeszy. Nie zapominajmy również o przeciwnikach Hitlera w samych Niemczech - najpierw zastraszeni, później może i przekonywani w miarę postępów na frontach o sile Wodza, ale wciąż byli tacym, którzy przewidywali katastrofę. I wierzyć mi się nie chcce, iż w sytuacji, kiedy Niemcy zostałyby wzięte w kleszcze i nie szłoby im tak dobrze, nie podniosłoby się jakieś powstanie czy bunt w samych Niemczech, który dodatkowo skomplikowałby sytuację. No i cywile już nie byliby tak hurraoptymistycznie nastawieni i tp itd koniec końców Niemcy zostaliby stłamszeni na początku... Szkoda tylko, że przez fakt, iż ówczesnymi "mocarstwami" rządzili tacy frajerzy, tyle ofiar ludzkich, krzywd i tragedii musiało się stać, tyle dóbr zrabowano, zabytków i miejsc zniszczono, piękna przedwojenna Warszawa, Drezno, ograbione kraje, które po dziesiatkach lat wciąż odczuwają tamte wydarzenia...dużo by pisać, niby nie ma co gdybać, ale wkurza taka świadomość, że w sumie jako pierwsi się postawiliśmy, a i tak nas wydymano, daliśmy niejako sygnał do oporu a i tak potem nas sprzedano co odczuwamy do dziś i długo jeszcze odczuwać będziemy... pozdrawiam
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.