Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
redbaron

Przyczyny załamania się armii niemieckiej w 1918 r.

Rekomendowane odpowiedzi

redbaron   

Zainspirowany dzisiejszą poranną wymianą postów z Krzysztofem i niedawną lekturą książki: Watson Alexander, Enduring the Great War. Combat, Morale and Collapse in the German and British Armies, 1914-1918 Cambridge 2008 doszedłem do wniosków może niezbyt odkrywczych, ale mimo to wartych przywołania [Krzysztof M. bodaj już mnie do tego przekonywał pół roku temu podczas dyskusji o ofensywach 1918 r. :wink: ]:

1. Ofensywy 1918 r. były przyczyną załamania się armii niemieckiej

I tu chyba nawet nie chodzi o straty w ludziach i sprzęcie, które wcale nie były niskie - tu chodzi o przegrane nadzieje. Wykreowano iluzję, że po pokonaniu Rosji zgnieciona zostanie Francja, a zgnieciona została ta iluzja... analogię widzę w buncie armii francuskiej w 1917 r. - też miał on miejsce po pełnych nadziei krwawych jatkach. Te same mechanizmy mogły też zadziałać po ofensywie Brusiłowa w Rosji

2. Załamanie armii niemieckiej nie wynikało z klęski pod Amiens, raczej klęska pod Amiens wynikała z załamania armii niemieckiej

To akurat wniosek Alexa Watsona, że dużo większe znaczenie miał francuski kontratak nad Marną, bo to on pozbawił złudzeń żołnierzy niemieckich

3. Bolszewizacja w armii i rozkwit różnych sympatii komunistycznych wynikał z chęci dorobienia ideologii do łamania przysięgi wojskowej i tchórzostwa

To mój wniosek ;) Alex Watson pisze, że przyczyny odmawiania posłuszeństwa w armii niemieckiej nie wynikały głównie z sympatii do bolszewizmu (choć one się zdarzały). Ludzie po prostu nie chcieli walczyć - byli tym zmęczeni. A mi się wydaje, że skoro nie chcieli walczyć i głupio im było powiedzieć mamy dosyć, boimy się o własne życie itp., to dla uspokojenia sumienia dorabiano ideologię - która zresztą tylko czekała, aż się ktoś nią zainteresuje - i wszystko grało... czyli większość żołnierzy szukająca pretekstu, by zaprzestać walki dała się skusić paru nawiedzonym agitatorom. Tak mi się przynajmniej wydaje, nie robiłem szczegółowej analizy problemu...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Do tego dodałbym dwie kwestie:

- coraz młodszy poborowy w armii niemieckiej, co miało związek z wyczerpywaniem się zasobów rekruta

- niedożywienie spowodowane blokadą morską i związane z tym spustoszenie jakie w szeregach armii niemieckiej poczyniła latem 1918 r. grypa

Co do zestawienia Amiens vs Marna - klęska nad Marna jeszcze nie załamała dowództwa niemieckiego, Niemcy planowali kolejne ofensywy ( min. "Hagen" we Flandrii). Ofensywy tej już nie zrealizowano ze względu na bitwę pod Amiens, która oddała inicjatywę w ręce państw Ententy.

Mark Citino napisał nawet że o ile Sadowa 1866 de facto zrodziła armię cesarskich Niemiec, to Amiens 1918 r. oznaczał jej koniec (lub raczej początek końca)

Edytowane przez Krzysztof M.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
redbaron   
Do tego dodałbym dwie kwestie:

- coraz młodszy poborowy w armii niemieckiej, co miało związek z wyczerpywaniem się zasobów rekruta

- niedożywienie spowodowane blokadą morską i związane z tym spustoszenie jakie w szeregach armii niemieckiej poczyniła latem 1918 r. grypa

fakt, zapomniałem jeszcze o tym - z punktem pierwszym wiąże się też coraz gorszy korpus oficerski, uzupełniany albo młodziakami albo landwehrakami...

Co do zestawienia Amiens vs Marna - klęska nad Marna jeszcze nie załamała dowództwa niemieckiego, Niemcy planowali kolejne ofensywy ( min. "Hagen" we Flandrii). Ofensywy tej już nie zrealizowano ze względu na bitwę pod Amiens, która oddała inicjatywę w ręce państw Ententy.

Mark Citino napisał nawet że o ile Sadowa 1866 de facto zrodziła armię cesarskich Niemiec, to Amiens 1918 r. oznaczał jej koniec (lub raczej początek końca)

Zauważ jednak, że pogorszenie stanu armii niemieckiej musiało nastąpić przed uderzeniem pod Amiens, gdyż Niemcy nie potrafili stawić już odpowiednio zdecydowanego oporu, jak choćby pod Cambrai. Zatem rozkład armii nie wynikał z klęski pod Amiens, ale klęska wynikała z rozkładu armii... Ludendorffa bodaj przybiło właśnie to, że już nie ma tej dobrej armii, która walczyła przez ostatnie 4 lata z takim poświęceniem.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
fakt, zapomniałem jeszcze o tym - z punktem pierwszym wiąże się też coraz gorszy korpus oficerski, uzupełniany albo młodziakami albo landwehrakami...

Zauważ jednak, że pogorszenie stanu armii niemieckiej musiało nastąpić przed uderzeniem pod Amiens, gdyż Niemcy nie potrafili stawić już odpowiednio zdecydowanego oporu, jak choćby pod Cambrai. Zatem rozkład armii nie wynikał z klęski pod Amiens, ale klęska wynikała z rozkładu armii... Ludendorffa bodaj przybiło właśnie to, że już nie ma tej dobrej armii, która walczyła przez ostatnie 4 lata z takim poświęceniem.

I tak i nie. Żołnierz zachowuje się inaczej w ofensywie a inaczej w defensywie - inny ma to wpływ na jego morale i ducha bojowego. Problemy z dyscypliną wystepowały już w pierwszych dniach i tygodniach niemieckich ofensyw wiosennych - zdarzały sie przypadki niekontrolowanych grabieży zdobytych składów żywnościowych wroga, pijaństwa itd. Póki jednak armia niemiecka była w ofensywie póki miała inicjatywę - dopóty była nadzieja na zwycięstwo, które obiecywało OHL. Latem 1918 r. sytuacja armii niemieckiej była b. trudna, ale dowództwo miało jeszcze nadzieję na kontynuowanie działań zaczepnych. Wiele dywizji niemieckich - zwłaszcza dywizji "Angriff" wciąż - mimo strat prezentowało dużą wartość bojową. Pod Amiens - trzeba zaznaczyć stały dywizje mniej wartościowe - zmęczone działaniami, sklasyfikowane jako Stellungdivisionen - dywizje stacjonarne, które nadawały sie tylko do walki obronnej, lub nie nadawały sie nawet do tego. I na te dywizje własnie (2 armia) spadło potężne uderzenie alianckie. Dywizje te zostały starte z powierzchni ziemi i wyłom dokonany, ale rezultaty bitwy pod Amiens niewiele się w sumie różniły od tych jakie było pod Cambrai - Niemcu ściągneli szybko z innych odcinków bardziej wartościowe oddziały i zablokowały dalszy atak. Amiens było zwycięstwem niewykorzystanym. Nie miało to już większego znaczenia, gdyż Amiens była tylko pierwsza z serii uderzeń. Ludendorff był wstrząśnięty i zaczęto juz głośno mówić o konieczności zawarcia pokoju. Gwałtowne załamanie morale nastapiło własnie w sierpniu - (wczesniej były symptomy), kiedy okazało sie że teraz inicjatywa należeć będzie do wroga i że armię niemiecka czekają ciężkie bitwy obronne - takie jak w latach 1916 - 1917. Oznaczało to de facto, że obietnica na szybkie zakończenie wojny okazała się złudna.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
redbaron   
Ludendorff był wstrząśnięty i zaczęto juz głośno mówić o konieczności zawarcia pokoju. Gwałtowne załamanie morale nastapiło własnie w sierpniu - (wczesniej były symptomy), kiedy okazało sie że teraz inicjatywa należeć będzie do wroga i że armię niemiecka czekają ciężkie bitwy obronne - takie jak w latach 1916 - 1917. Oznaczało to de facto, że obietnica na szybkie zakończenie wojny okazała się złudna.

Gdzieś wyczytałem, że pod wrażeniem klęski pod Amiens na Radzie Koronnej z 14 [chyba - z pamięci] sierpnia 1918 r. zdecydowano przy najbliższej okazji nawiązać rokowania pokojowe. Z tym, że Niemcy nie chcieli przystępować do negocjacji po klęsce, to chcieli poczekać jeszcze na jakiś sukces i wtedy rozpocząć rozmowy pokojowe. Sukces oczywiście nie nadszedł...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

moim zdaniem - każda z przyczyn byla "po trosze" winna tego co się stalo. Doświadczenia późniejszych i wcześniejszych wojen wskazują, że jeżeli armia się rozpada to rozpada w takim stopniu, że walczą pojedyncze punkty oporu. Z dugiej strony Niemcy to był od zawsze zdyscyplinowany naród gotowy iść za wodzem / cesarzem / fuhrerem. W 1917 roku problemy z rekrutowaniem zołnierzy do walczących armii mieli wszyscy nie tylko Niemcy, zapasy wszystkich były na wyczerpaniu po kilku latach ciężkich zmagań [pomijam tu U.S.A. - ale to z kolei bylą "zielona armia". Bunty w armii francuskiej, czy niezadowolenie w niemieckiej spychały wszystkich zainteresowanych do rozpoczęcia jakichś negocjacji po to by móc uspokoić nastroje - paczcie nie pokonali nas - chcą rozmawiać Zawsze to jakiś rozejm na froncie i możliwość pacyfikacji nastrojów poprzez choćby dobre wyżywienie, leczenie i inne takie. W takiej sytuacji problem było nieopanowanie tych ktorzy się glośno będą krzyczeli o swym niezadowoleniu. Francuzom się to udało, niemcy byli bliżej rewolucyjnych teorii, które byly tym groźniejsze im bardziej armia dostawala w kość i im więcej było ersatzów na rynku [gdzieś czytałem - Grunberg? - że w '45 r. sytuacja aporwizacyjna ludności cywilnej byłą ponoć lepsza niż w '18]. W takiej sytuacji wystarczyla iskra i zapaliłą się, pierwsze nieśmiałe hasla, niemożność reakcji i klęska gotowa. Poza tym w kraju takim jakim było cesarstwo [nie zapominajmy, że mimo zjednoczenia nadal bardzo silną rolę odgrywały psozczególne landy, ziemie, księstwa i inne tego typu sprawy], kiedy niknie oparcie cesarzu jako zworniku jedności i sily kraju nagle armia nie składa się z Niemców, poddanych kajzera ale z Sasów, Bawarczyków, Slązakow, mieszkańcow wolnych miast i t.p. Takie postawy także wpływają na rozpad armii.

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   

Parę tygodni temu usłyszałem w "National Geografic" (wiem, jakiego rodzaju jest to źródło), że jednym z czynników, które miało wpływ na załamanie się niemieckiej armii była epidemia grypy "Hiszpanki". Podobno w niektórych jednostkach ponad płowa stanu osobowego była niezdolna do walki.

Zresztą nie tylko Niemcy mieli takie problemy. Ententa również. Podobno to właśnie w 1918 roku brytyjski regulamin nakazał zwiększenie odstępu pomiędzy łóżkami w lazaretach, aby ograniczyć transmisję grypy.

Potraficie zweryfikować tą teorię?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Andreas   

A skąd ona się tam, u licha, wzięła? Wówczas pierwsi żołnierze dopiero zaczynali chorować wśród Ententy(4. marzec 1918r., w USA, choć ponoć wcześniej w styczniu 1918r. w Haskell ). A z tak dziwnym przykładem, by hiszpanka dręczyła Niemców, się w ogóle nigdy nie spotkałem. Jeśli już, to na pewno nie była to główna przyczyna klęski.

Ja podejrzewam-podobnie jak redbaron i Krzysztof-, że głównymi czynnikami były wzrost nastrojów rewolucyjnych, niedożywienie(pamiętny 'gulasz'z brukwi z kawałkami chleba), załamanie się ofensyw, gwałtowny spadek morlae(w tym rozprzężenie w marynarce, która uległa w istocie samozagładzie...).

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Nie lekceważyłbym grypy. Może to nie była jeszcze owa słynna "hiszpanka" - ale jej forpoczta - zalążek. Żołnierz niemiecki był - o czym było już wielokrotnie - osłabiony w skutek niedożywienia i wszelkich braków w zaopatrzeniu - w takich warunkach wszelkie choróbska maja doskonałe środowisko do rozprzestrzeniania się. Wirus grypy siał spustoszenie w szeregach niemieckich, wyłączając z walki znaczny odsetek żołnierzy.

Edytowane przez Krzysztof M.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
euklides   

Uważam, że warto jest się przyjrzeć wydarzeniom poprzedzającym 11.XI.1918 roku. Tym bardziej, że później był nazizm, holokaust i tragedia II Wojny Światowej. Klęska Niemiec w 1918r.była w dużej mierze wynikiem mieszania się wojskowych do polityki. Gdy u nas przyjdzie poruszać ten temat i mówić o jakimś generale czy marszałku nigdy nie obywa się bez emocji. Nie powinno ich wywoływać widziane to u kogo innego, w końcu najlepiej jest się uczyć na cudzych błędach. Te wydarzenia wziąłem z książki francuskiego historyka Pierre Renouvin. Jest to o tyle ciekawe, że oni tam jednak trochę inaczej widzą to wszystko.

W 1916 roku w państwach centralnych pojawiła się opinia, że jest bardzo sposobny czas do rozpoczęcia pokojowych rozmów z aliantami. Jak zwykle w takich wypadkach nie wszyscy podzielali to zdanie. Wielu wpływowych ludzi nie chciało o tym słyszeć. Wilhelm II również uważał zawarcie pokoju wówczas za przedwczesne. W takich warunkach doszło do zmian w najwyższym dowództwie armii. W sierpniu 1916 roku Hindenburg zastąpił Falkenhayna na stanowisku szefa sztabu, natomiast generała Ludendorfa mianowano generalnym kwatermistrzem. W praktyce to on był naczelnym dowódcą. Hindenburg i cesarz pozostawiali mu wolną rękę, mieli całkowite zaufanie do jego umiejętności. W ten sposób powstała w Niemczech swoista „wierchuszka” złożona z cesarza i dwóch generałów. Na pierwszy rzut oka wydaje się być logicznym, żeby podczas wojny władzę oddać generałom, ale co z tego wyszło, zobaczymy. Otóż pierwszym skutkiem takich zmian było to, że na czele państwa znalazło się trzech politycznych ignorantów, chociaż dwaj z nich byli bezsprzecznie dobrymi żołnierzami. Kariera Hindenburga i Ludendorfa zaczęła się w sierpniu 1914 roku, kiedy to pod Tannenbergiem pokonali dwukrotnie liczniejsze siły rosyjskie. Propaganda niemiecka wychwalała ich za to pod niebiosa. Wkrótce też zaczęli uchodzić za mężów opatrznościowych. Poniewczasie zauważono, że był to błąd, ponieważ wyrobiono im taki autorytet, że nikt nie odważał się przeciw nim zdecydowanie wystąpić, a i Wilhelm II dając im odpowiedzialne stanowiska pewnie też ulegał ogólnej euforii. Gwoli ścisłości do tej trójki należy jeszcze dodać generała Hoffmana, który pod Tannenbergiem również przysłużył się do zwycięstwa jako szef wydziału operacyjnego sztabu, a później został dowódcą frontu wschodniego. Był tam jeszcze ktoś, o którym niewiele można wyczytać ale który wywierał wielki wpływ na wydarzenia. Chodzi o pułkownika Nicolai, szefa kontrwywiadu z Królewca, który w zwycięstwie pod Tannenbergiem miał też swój udział, i to nie mały. Później, jak się zdaje został szefem niemieckiego wywiadu, a przynajmniej jego nr.1.

Energiczny, owiany legendą Ludendorf, potrafił wszędzie narzucać swoją wolę. Jego energii i żywiołowości ulegał zrównoważony i kulturalny kanclerz Hertling. Wilhelm II natomiast nie potrafił utrzymać równowagi między władzą wojskową i cywilną. Prędko też rząd zaczął tracić kontrolę nad sytuacją. O tym co się dzieje na froncie i o stanie wojsk mógł coraz częściej dowiadywać się tylko z gazet. Opinie dyplomatów nie były brane pod uwagę. Zasoby pozyskiwane z okupowanych ziem (m.in. Ukrainy) były mu nie znane. Na początku 1918 roku załamał się front wschodni. Po traktacie brzeskim Niemcy uzyskali dodatkowe dywizje do walki z aliantami na froncie zachodnim. Są przekonani o historycznej doniosłości wydarzeń. Nie obyło się jednak bez zapłacenia słonej ceny politycznej. Kiedy 5 marca 1918 roku w Jassach kapitulowała Rumunia, warunki tej kapitulacji pomijały milczeniem Dobrudżę, a przecież dla tej ziemi Bułgarzy ponownie przystąpili do wojny która dla nich zaczęła się w 1912 roku. Zmęczony wojną naród jest rozgoryczony. Odłożenie sprawy Dobrudży na św. Nigdy traktuje jako zdradę sojusznika. Niemcy popełnili błąd polityczny, który miał się na nich srogo zemścić. Na razie jednak, w marcu 1918 roku, dysponują na Zachodzie 192 dywizjami, podczas gdy Anglicy i Francuzi mają ich tylko 172. Dawało to im szansę, należało się jednak spieszyć z jej wykorzystaniem bowiem do wojny przystąpiły Stany Zjednoczone i zza oceanu przybywały wojska amerykańskie. Zaraz też, jeszcze w marcu, rusza ofensywa niemiecka i zaczyna odnosić sukcesy. Ludendorfowi brak jednak konsekwencji. Początkowo zaatakował Anglików. Było to dla aliantów groźne. Armia angielska nie przedstawiała tej wartości co francuska a klęska im zadana mogła doprowadzić do wyparcia ich z kontynentu, co rozstrzygnęłoby wojnę. Jednak 27.V.1918r rozpoczął ofensywę również przeciw Francuzom i stopniowo coraz bardziej się w nią angażował. Było to niezrozumiałe. Prawdopodobnie zainspirowały go do tego dane wywiadowcze, podsunięte mu przez wywiad francuski, często zresztą prawdziwe. Otrzymał na przykład mapę z rozmieszczeniem magazynów żywnościowych, nie wiedział jednak, że w tych magazynach było trochę żywności i mnóstwo wina (przecież też artykuł spożywczy). Stąd później liczne wypadki pijaństwa i rozprzężenie w armii niemieckiej, która jednak stale odnosiła sukcesy, chociaż daleko było do rozstrzygnięcia. Patrzący realnie, niemiecki sekr. d.s zagr. Kuhlman 24 czerwca wygłosił w Reichstagu przemówienie w którym mówił o konieczności rozpoczęcia rokowań pokojowych. Możliwe było wówczas zachowanie zdobyczy na wschodzie za cenę status quo ante na zachodzie. Wtedy generałowie oświadczyli, że nie będą brać udziału w radzie koronnej w jego obecności. Wilhelm II odwołał wówczas Kuhlmana i powołał na to stanowisko Hintze. Ten zwrócił się do Ludendorfa z zapytaniem: „Czy jest pewny że odniesie decydujący sukces?”. Ludendorf odpowiedział: „Zdecydowanie Tak!”. Tydzień później było zaś wiadomym, że ofensywa niemiecka została zatrzymana, a tak zwana druga bitwa nad Marną, przegrana. Równocześnie zaczął zmieniać się stosunek sił, bowiem do walki zaczęły wchodzić oddziały amerykańskie. Odtąd armia niemiecka musiała ograniczać się do obrony. Rozstrzygnięcie militarne nie było już możliwe. Pogorszeniu uległa również sytuacja na wschodzie, gdzie sygnatariusze układu Brzeskiego, bolszewicy, znaleźli się w trudnym położeniu. Pod naciskiem wojskowych postanowiono udzielić im wsparcia i 27 sierpnia podpisano z nimi traktat łagodzący warunki pokoju Brzeskiego, mimo iż Helfferich, ambasador w Moskwie, uważał że lepiej tego nie robić, było bowiem wielką niewiadomą co z tego wyniknie. I w ten sposób Niemcy zrobili pierwszy krok na drodze która zakończyła się w maju 1945 roku w Berlinie.

15.IX.1918r - Nastąpił ostateczny przełom w 1-szej wojnie światowej. Na Bałkanach, z rejonu Salonik, ruszyła do ofensywy stosunkowo niewielka armia generała Franchet d’Esperay. Przybyła tam w 1916 roku by wesprzeć Greków którzy przystąpili do wojny, ale mieli za słabą armię by ją prowadzić. Dowodzący wówczas armią niemiecką, Falkenhayn, chciał ich stamtąd wyprzeć, jednak Wilhelm II zakazał mu tego, możliwe że za podszeptem Ludendorfa. Uważał, że lepiej by te 150 tysięcy alianckich żołnierzy było na Bałkanach niż na froncie zachodnim. Bułgarzy, rozgoryczeni na swych sojuszników za ich zdradę w sprawie Dobrudży, stawili bardzo słaby opór. 14 dni później, 29 września 1918 roku, Bułgaria kapituluje i front państw centralnych w Macedonii przestaje istnieć. Miało to bardzo poważne skutki. Po pierwsze przerwana została łączność z Turcją, ona sama zaś zagrożona bo prawie cała jej armia była zaangażowana była w Syrii i Mezopotamii, na dodatek nie mogła liczyć na pomoc Niemców bowiem Ludendorf odwoływał oddziały z frontu tureckiego. Zaczęto tam myśleć o wyjściu z wojny. Po drugie zagrożona została południowa granica Austro-Węgier w których, po objęciu tronu przez Karola II, zapanowało rozprzężenie. Młody cesarz wyraźnie nie panował nad sytuacją.<br> Ludendorf, zapatrzony w front zachodni, przegapił niebezpieczeństwo grożące od strony Salonik i dopiero 29 września, kiedy wiadomym już było o załamaniu się Bułgarii, zaczął działać. Z inicjatywy jego i Hindenburga zwołana jest w Spa narada z udziałem niektórych członków rządu i cesarza. Ludendorf szybko przeszedł do rzeczy. Oświadczył że sytuacja na froncie zachodnim jest taka, iż potrzebne jest natychmiastowe zawieszenie broni, w każdej chwili może bowiem nastąpić jego załamanie. To oświadczenie oszołomiło obecnych członków rządu. Przecież żądanie rozejmu wyrażone przez Ludendorfa nastąpiło w czasie kiedy nie przebrzmiały jeszcze echa surm głoszących wszem i wobec o zwycięstwach na froncie. Członkowie rządu od razu zdali sobie sprawę iż podanie do wiadomości prośby o rozejm doprowadzi do katastrofalnego załamania się narodu. By temu jakoś zapobiec sekr. stanu d.s zagr. Hintze uznał, że potrzebna jest zmiana rządu. Tego samego zdania był Ludendorf, co więcej wyraził opinię, że trzeba powołać rząd parlamentarny, mający szerokie poparcie społeczne, chociaż powołanie takiego gabinetu było sprzeczne z konstytucją, która nie przewidywała udziału parlamentu w decyzjach dotyczących wojny i pokoju. Nigdy też reichstag nie miał żadnego wpływu na formowanie rządu. Deputowanym nie wolno było nawet zajmować stanowisk rządowych. Tak więc Ludendorf, z natury nienawidzący instytucji parlamentarnych, stał się inicjatorem powołania rządu parlamentarnego. Ba! Rozpoczął rewolucję bowiem nagiął w tym celu konstytucję. Postawiony przed faktem dokonanym kanclerz Hertling uznał, że nie może naruszyć konstytucji i podał się do dymisji. Te wszystkie decyzje o kapitalnym znaczeniu zostały podjęte prawie bez żadnej debaty. Wystarczyło by generalny kwatermistrz oświadczył o potrzebie rozejmu żeby cesarz i sekr. stanu uznali to za niezbędne. Żaden z nich nie zadał sobie trudu przeprowadzenia konsultacji z dowódcami armii, czy ministrami.

Oczywiście to nie o rewolucyjne reformy parlamentarne chodziło Ludendorfowi. Sytuacja na froncie zachodnim również nie była katastrofalna, w każdym razie daleki był od załamania. Chciał czego innego. By uzyskać dywizje na front macedoński po upadku Bułgarii musiał skrócić front na zachodzie, zatem wycofać wojska nad granicę niemiecką i tam zorganizować linię obrony. Na to wszystko potrzebował 3 miesiące czasu. Oprócz organizowania nowej linii obronnej musiał przecież ewakuować magazyny i cały sprzęt. Obaj generałowie byli pewni, że mogą otrzymać rozejm jedynie za cenę wycofania się z ziem okupowanych. Ludendorf liczył, że przez 3 miesiące dyplomaci będą bawili się rozmowami, on tymczasem zrobi swoje, po czym rozprawi się z kapitulanckim rządem i być może dla przykładu każe rozstrzelać tego czy owego ministra. Ale wyszło jak wyszło. Nazajutrz po naradzie powołano nowego kanclerza. Został nim Maksymilian Badeński, syn wielkiego księcia Badenii i szwagier cesarskiej córki. Powołany został na to stanowisko ponieważ był z cesarskiej rodziny i znał się na polityce. Gdy się dowiedział o co chodzi, postawiony przed faktami dokonanymi, chciał zrazu nie przyjąć stanowiska. W końcu jednak wziął na siebie ten obowiązek, zastrzegł jednak iż o ile uznaje za słuszne rozpoczęcie rokowań pokojowych, to prośbę o rozejm uważa za poważny błąd. Gdy oświadczył to na posiedzeniu usłyszał od cesarza: „Najwyższe dowództwo uznało to za niezbędne, ty zaś nie jesteś tu po to, by stwarzać naczelnemu dowództwu trudności”. Nowy kanclerz dał za wygraną ale wymógł otrzymanie na piśmie oświadczenia, że prośba o rozejm może doprowadzić do utraty przez Niemcy Alzacji i Lotaryngii oraz czysto polskich prowincji wschodnich. Resztę czasu poświęcono na wybór kandydatów do stanowisk ministerialnych. Ludendorf usilnie nalegał na jak najszybsze powołanie nowego rządu, by ten mógł wreszcie wysłać prośbę o rozejm. Kiedy 2 października, bez żadnych konsultacji, oświadczono w reichstagu o konieczności rozejmu, w środowiskach politycznych zapanowało graniczące z paniką osłupienie. Ta nagła gotowość do zawarcia pokoju, na który naród nie był przygotowany, spowodowała ogólne przerażenie. Ludendorf nie zdawał sobie sprawy, że jego niewczesne żądanie załamało morale całego kraju.

3.X.1918r. Maksymilian Badeński powołał rząd oparty na większości parlamentarnej. Zaspokoił postulaty radykałów. Między innymi usunął zastrzeżenie, że ministrem nie może być deputowany. Jego reformy przeszły bez wstrząsów. Nowym sekretarzem stanu d.s zagranicznych został Solf. Zaraz nazajutrz wysłał do Wilsona zgodę na jego 14 punktów i prośbę o rozejm. Nastąpiły konsultacje między aliantami a ich wspólnikiem (tak oficjalnie określali się Amerykanie). Zamiary Ludendorfa szybko zostały przejrzane, ale między aliantami nie było absolutnej zgody co do 14 punktów. Wkrótce przyszła odpowiedź od Wilsona, napawała optymizmem ale kiedy 16.X.1918r do Berlina przybywa druga nota od Wilsona. Złudzenia prysły. Zapowiadała że ustaleniem warunków rozejmu mieli zająć się szefowie wojskowi. To nie wróżyło dobrze. Nazajutrz zwołano naradę rządu z Ludendorfem. Miano zastanowić się, czy sytuacja militarna zmusza do przyjęcia tych twardych warunków. Ludendorf nie potrafił dać jasnej odpowiedzi i stracił resztki zaufania kanclerza Maksymiliana. W połowie października cesarz Austrii, Karol II, zagrożony armią d’Epernay i ogólną sytuacją na froncie, poczuł się zmuszony do rokowań z aliantami. By je sobie ułatwić 18.X.1918r zadecydował by, w myśl punktów Wilsona, uczynić z Austro-Węgier państwo federacyjne. Uczynił tak a mimo to prezydent USA odmówił rokowań. Uznał, że w aktualnej sytuacji autonomia nie jest już zadowalającym rozwiązaniem. Ta odpowiedź była ostatecznym ciosem zadanym monarchii. O ile po decyzjach z 18.X funkcjonariusze w Wiedniu przestawali widzieć sens istnienia monarchii, bowiem zniknął ideał któremu służyli, to po odmowie Wilsona była to już ogólna rezygnacja.

Do Berlina 25.X.1918r przybywa trzecia nota Wilsona. Zawiera żądanie abdykacji cesarza i zredagowane przez alianckich szefów wojskowych warunki rozejmu, które de facto zapowiadały całkowite unieszkodliwienie armii niemieckiej. Po południu zebrał się gabinet wojenny pod przewodnictwem wicekanclerza Payera. Maksymilian Badeński nie wziął w nim udziału, wymówił się grypą. Wicekanclerz Payer z miejsca oświadczył iż nie należy brać pod uwagę uporu Ludendorfa u którego daje się zauważyć objawy „rozstroju wewnętrznego”. Istotnie, kiedy generał poznał treść noty jego zaskoczenie nie miało granic. Oświadczył zaraz, że należy zerwać rokowania i prowadzić walkę do ostatka. Już poprzedniego dnia jego autorytet poważnie nadszarpnął socjalista Noske, kiedy przedstawił w reichsatgu dowody że prośba o rozejm to jego dzieło. Teraz Payer postawił wniosek, że rząd powinien wysłuchać również opinii innych generałów by w ten sposób uzyskać należytą oceną sytuacji wojskowej. Wszyscy uznali również, że pozbycie się Ludendorfa jest konieczne, z tym, że lepiej by to on sam podał się do dymisji. Sądzili że będzie to jakimś dowodem dla aliantów, iż decyzje podejmuje rząd cywilny, co ułatwi w jakimś stopniu rozmowy z nimi. Tego samego dnia do Berlina przybywają Hindenburg i Ludendorf. Są natychmiast przyjęci przez cesarza. Oświadczają, że należy kontynuować walkę i że powołanie pod broń pospolitego ruszenia może poprawić sytuację. Wilhelm II, po wysłuchaniu, poradził im, by powtórzyli to wszystko kanclerzowi lub wicekanclerzowi. Ci, po wyjściu z audiencji, zamiast udać się do kanclerza, zwołali konferencję prasową na której oświadczyli, że warunki Wilsona są nie do przyjęcia i walkę należy prowadzić do ostatka. Jej zwołanie było jawną ingerencją w decyzje rządu, kanclerz ostro zaprotestował. Żądał by raz na zawsze skończyć z podwójnym rządem do czego niezbędne są zmiany personalne w naczelnym dowództwie. Zagroził dymisją w razie gdyby cesarz nie wyraził na nie zgody. Tym razem Wilhelm II uległ. Wieczorem tego dnia kanclerz przyjął jeszcze Ludendorfa oraz Hindenburga i postawił im pytanie: „ Jakie szanse mają Niemcy jeżeli zerwą rokowania o rozejm i dalej będą prowadziły wojnę?” Ci nie potrafili na to odpowiedzieć sensownie. Mówili coś o poważnych rozruchach do jakich miało dojść najbliższym czasie w Anglii, a szczególnie we Francji (nie mogli uwolnić się od doświadczeń frontu wschodniego). Kanclerz wyraził wówczas życzenie wysłuchania innych generałów by móc wreszcie ocenić możliwości stawiania oporu przez armię. Na to obaj stanowczo się nie zgodzili.

Rano 26.X.1918r cesarz przyjął obu generałów. Zarzucił im, że wydając komunikat prasowy poprzedniego dnia, dyskredytują postępowanie rządu, które jest zresztą konsekwencją raportu jaki złożył jeden z nich 29.IX i jego alarmujących wieści o groźbie załamania się frontu, co nie nastąpiło, ale w najwyższym stopniu naruszyło zaufanie narodu. Dlatego, na prośbę rządu, postanowił wezwać z frontu kilku generałów by wysłuchać ich opinii o stanie armii. Wtedy obaj generałowie podali się do dymisji. Ta Ludendorfa została natychmiast przyjęta. Hindenburgowi cesarz nakazał pozostanie na stanowisku, na co ten wyraził zgodę. Po wyjściu z audiencji Ludendorf zarzucił swemu szefowi, że go opuścił. Nie wsiadł razem z nim do samochodu. Do końca życia zachował do niego uraz. Na miejsce Ludendorfa powołano Groenera. Generała, który podczas wojny służył na tyłach. Nie miał okazji do wykazania się sukcesami strategicznymi ale był dobrym organizatorem, co mogło mieć znaczenie podczas odwrotu armii niemieckiej. Po dymisji Ludendorfa rząd przystąpił do omawiania warunków Wilsona zawartych w przysłanej nocie. Kontrowersje budziły dwa z nich. Ten o abdykacji cesarza i o wojskowych warunkach rozejmu, które w zasadzie prowadziły ni mniej ni więcej, tylko do kapitulacji. Podczas posiedzenia docierają wieści z Wiednia o załamaniu się Austro-Węgier. Karol II zmuszony, sytuacją na froncie, zwrócił się do Wilsona z prośbą o pokój, tym samym uznając prawa narodów do samostanowienia. Zaraz też w Pradze, Zagrzebiu, Budapeszcie powstały rządy narodowe. Rząd cesarski natomiast prawie zupełnie stracił władzę, Niemcy zaś kolejnego sojusznika. Jego upadek otwierał aliantom drogę do południowych Niemiec.

W takich warunkach rząd niemiecki uznał, że dalsza wojna jest niemożliwa. W ten sposób zrezygnował z walki do ostatka i innych pomysłów kwatery głównej. Przerwano debatę i z wielkim pośpiechem wysłano do Wilsona notę z akceptacją warunków, tym samym wyrażono zgodę na unicestwienie armii i na abdykację cesarza, który wówczas decyduje udać się do Spa pod skrzydła kwatery głównej, przecież to jemu każdy oficer przyrzekał wierność. Ministrowie byli bardzo tym zaniepokojeni. Podejrzewali go o chęć użycia armii. Ale też coraz bardziej byli przekonani, że jego detronizacja złagodzi warunki rozejmu. Poprzez zakulisowe informacje wiedzieli, że szczególnie Wilsonowi na tym zależy.

28.X.1918r rząd niemiecki przeprowadził konsultacje z generałami na temat armii. Była w stosunkowo dobrym stanie, chociaż poniosła ostatnio spore straty, ale to samo można było powiedzieć o armiach alianckich. Doszło tylko do jednego niegroźnego przypadku buntu w pewnej przybyłej ze wschodu dywizji i to tylko dlatego, że było w niej wielu Polaków i Alzatczyków. W każdym razie armia mogła stawiać opór jeszcze przez parę miesięcy.

1.XI.1918r oddziały d’Esperay wkraczają do Belgradu. Wówczas rząd węgierski Karolyi decyduje o wycofaniu się z wojny i nie czekając na rozejm nakazuje Węgrom złożenie broni. Rząd Austro-Węgier stanął przed faktem dokonanym i zaakceptował to. Powstały takie luki we froncie, że dalsza walka była niemożliwa. Formalnie zawieszenie broni zostało podpisane w Villa Giusti 5.XI.1918r. Południowe Niemcy stanęły otworem. Niedługo trzeba było czekać na odrodzenie się ruchów separatystycznych w Bawarii.

3.XI.1918r – Aliancka Najwyższa Rada Wojenna rozpatrzyła warunki rozejmu i zadecydowała, że mają one zostać przyjęte w ciągu 3 dni po ich przedstawieniu Niemcom. Sytuacja na froncie nie była jednak dla Niemców katastrofalna a alianckie wojska były również wyczerpane. Forsowanie Mozy Foche przewidywał za 2 – 3 miesiące, nic więcej nie obiecywał.

Tego dnia w Kilonii zbuntowała się marynarka. Doszło do tego po wydaniu rozkazu wyjścia w morze by przeprowadzić działania odciążające armię lądową w jej odwrocie. Ta akcja floty była w zasadzie pomyślana jako ocalenie jej honoru. O niczym by nie zadecydowała, a straty mogły być duże. Oddziały piechoty morskiej odmówiły wystąpienia przeciwko marynarzom. Kilonia stała się ośrodkiem ruchu rewolucyjnego. Na okrętach wywieszono czerwone flagi, utworzone zostały Rady Robotników i Marynarzy. Zorganizowane były na sposób radziecki, ale bez żadnych programów socjalnych. Domagały się pokoju i abdykacji cesarza. Udział w tej rewolucji miała również placówka francuskiego wywiadu z holenderskiego La Haye kierowana przez generała Boucabeille.

4.XI.1918r w obliczu groźby inwazji południowych Niemiec, separatystycznych ruchów w Bawarii i buntu we flocie rząd uznał, że nie widzi innego wyjścia tylko jak najśpieszniejsze zawarcie rozejmu, tym samym zaaprobował abdykację. Były jeszcze pewne wątpliwości. Groener i kwatera główna traktowali abdykację z rezerwą, sądzili że doprowadzi to do rozprzężenia w armii i zaprowadzenia ustroju demokratycznego który naruszy jedność Rzeszy. W końcu 6.XI.1918r wyznaczona została delegacja by udać się po warunki rozejmu. Na jej czele stanął minister stanu Erzberger, ku uldze Groenera i Hindenburga, uwalniało to bowiem armię od odpowiedzialności.

7.XI.1918r delegacja niemiecka stanęła przed pozycjami francuskimi. Potem, specjalnym pociągiem, udała się do lasu w Compiegne. Tam czekała na pociąg delegacji międzyalianckiej. W tym samym czasie grupa marynarzy z Kilonii przybywa koleją do Hanoweru i zajmuje dworzec. Są uzbrojeni. Swego czasu radykalnych socjalistów niemieckich wykorzystywano do przemycania broni dla rewolucjonistów rosyjskich, co nie mogło oczywiście obejść się bez udziału innego bohatera spod Tannenbergu, Nicolai. Przy okazji zostawili oni trochę tej broni sobie by w godzinie ostatniego boju nie być z niczym. Stamtąd rewolucjoniści dotarli pociągami do Berlina, Brunszwiku i Kolonii. Wszędzie gdzie przybywali tworzyli Rady Robotnicze i Żołnierskie oraz przejmowali lokalną administrację. W Berlinie miały miejsce wielkie demonstracje dla uczczenia rewolucji rosyjskiej.

W stolicy Bawarii, Monachium, socjalista Eisner rozpoczął organizowanie separatystów, by zawrzeć pokój którego nie pragnie Berlin. Proklamował obalenie dynastii bawarskiej i utworzenie republiki, której naczelnym organem została Rada Delegatów Robotniczych i Żołnierskich. Wydał manifest, że nowo utworzona republika Bawarska, w porozumieniu z republiką Austrii niemieckiej, miała zawrzeć separatystyczny pokój. Na znak poparcia dla manifestu odbyła się w Monachium 100-tysięczna demonstracja. Doszło do wydarzeń rewolucyjnych. Rozbito bramy więzień a gmachy publiczne i dworce zostały okupowane. Wobec rozprzestrzeniania się rewolucji nikt nie widzi innego wyjścia niż abdykacja cesarza. Umiarkowani socjaliści obawiają się, że ich dotychczasowi zwolennicy przejdą na stronę radykałów, toteż złożyli na ręce kanclerza ultimatum: „Jeżeli cesarz nie abdykuje, to oni wycofują się z rządu”. Temu nie wypada godzić się na abdykację (przecież rodzina cesarska), chce opuścić rząd. W końcu przywódca socjalistów Scheideman godzi się poczekać trzy dni z wystąpieniem z rządu by mu umożliwić zawarcie rozejmu. Maksymilian Badeński telegrafuje do przebywającego w Spa cesarza i wobec groźby wyjścia z rządu socjalistów doradza mu abdykację. Spotkał się ze stanowczą odmową, w kwaterze głównej rozważana jest możliwość użycia jednostek frontowych do marszu na Berlin i stłumienia rewolucji. Po wszechstronnym rozważeniu Groener doszedł do wniosku że to niemożliwe ze względu na stan dróg przyfrontowych. Poza tym dworce, magazyny za Renem i mosty były w rękach ekstremistów, co groziło przerwaniem zaopatrzenia frontu. Hindenburg przychylił się do opinii Groenera. Mimo to Wilhelm II upierał się przy swoim.

w nocy 8.XI.1918r. przybyła do Compiegne delegacja międzyaliancka. Rokowania były krótkie. Niemcy prawie nie dyskutowali. Po otrzymaniu warunków Erzberger wysłał je kurierem do Spa. Przez radio ostrzegł rząd w Berlinie, że próby zmiany otrzymanych warunków do niczego nie doprowadzą. Kurier nie mógł się przedostać przez linię frontu. Między innymi na skutek ostrzału niemieckiej artylerii. Przybył do Spa dopiero 9.XI samolotem, który oddał mu do dyspozycji Foch. Tego dnia w Berlinie wybuchają zamieszki zorganizowane przez Związek Spartakusa. Wysuwane są żądania rozwiązania Reichstagu i natychmiastowego zawarcia pokoju. Socjaldemokraci nie idą tak daleko. Chcą tylko uspokojenia umysłów. Do tego jest jednak potrzebna abdykacja cesarza, a ze Spa ciągle nie przychodzi żadna nowina. O godz.11 w Spa zbiera 39 wyższych dowódców, generałów i pułkowników wezwanych tam przez Groenera poprzedniego dnia, by cesarz mógł wyrobić sobie opinię na temat stanu armii i sytuacji na froncie. Hindenburg szczerze przedstawił im sytuację po czym od każdego z nich, po kolei, oficer sztabu Haye odebrał opinię. Po wysłuchaniu wszystkich Haye oświadczył cesarzowi: „Armia jest mu jeszcze wierna ale pozbawiona energii i obojętna. Nie wyruszy przeciw własnej ojczyźnie. Nawet z cesarzem na czele. Chce po prostu rozejmu”. Wilhelm II zrozumiał, że nie pozostało mu nic innego jak abdykacja. Odpowiedni akt zredagował sekretarz d.s spraw zagranicznych, Hintze. Wkrótce też decyzja ta została przekazana do Berlina. Gdy tam dotarła przywódcy socjalistów zażądali kierownictwa w rządzie. Był to najlepszy sposób na niedopuszczenie do głosu ekstremy. Maksymilian Badeński ustępuje, kanclerzem zostaje socjalista Ebert. Scheideman natomiast, nie oglądając się nawet na Eberta, pośpiesznie proklamował republikę, by za wszelką cenę uprzedzić ekstremistów. By mieć posłuch Ebert powołał do swego rządu niezależnych socjalistów, ponieważ Rady Robotnicze i Żołnierskie które w wielu miastach wykonywały faktyczną władzę powstały z ich inicjatywy. Poza tym garnizony wojskowe wewnątrz kraju chciały pokoju, nie rewolucji, administracja zaś obawiała się anarchii. Nowemu rządowi nikt się nie przeciwstawia. Nawet skrajna lewica.Hindenburg wystosował do armii odezwę, że powstał nowy rząd i rozejm lada moment zostanie zawarty.

10.XI.1918r rząd Eberta zapoznaje się z warunkami pokoju przesłanymi mu przez kwaterę główną ze Spa. Zaakceptował je w ciągu pół godziny. Zaraz też wysłane są depesze do niemieckiej delegacji rozejmowej i Erzberger dostał upoważnienie na podpisanie rozejmu. Depesze te dotarły do Erzbergera o 23. Przebywał on wówczas w małej miejscowości Rethondes. Rano 11.XI.1918r do Rethondes przybyła delegacja aliancka i o 5-tej 10 rozejm został podpisany. Wszedł w życie o godzinie 11. We Francji ten rozejm nazywa się rozejmem w Rethondes.

W ten sposób doszło do zawarcia rozejmu którego zażyczył sobie Ludendorf. Chociaż z pewnością nie o taki mu chodziło. Nie we wszystkim się jednak pomylił. W świadomości narodu pozostało przeświadczenie że armia pozostała niezwyciężona, a wojna została przegrana na skutek jakichś machinacji politycznych. Ci, którzy będą wzywali do rewanżu, będą słuchani. </font>

Edytowane przez euklides

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Dnia 29.06.2013 o 17:14, euklides napisał:

Formalnie zawieszenie broni zostało podpisane w Villa Giusti 5.XI.1918r.

 

Formalnie - 3 listopada ("L'armistice est signé à 15 heures le 3 novembre 1918 et entre en vigueur à 15 heures le 4 novembre 1918").

 

Dnia 29.06.2013 o 17:14, euklides napisał:

Wówczas rząd węgierski Karolyi decyduje o wycofaniu się z wojny i nie czekając na rozejm nakazuje Węgrom złożenie broni. Rząd Austro-Węgier stanął przed faktem dokonanym i zaakceptował to

 

A w jaki sposób zamanifestował tę akceptację?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
euklides   
17 godzin temu, secesjonista napisał:

Formalnie - 3 listopada ("L'armistice est signé à 15 heures le 3 novembre 1918 et entre en vigueur à 15 heures le 4 novembre 1918").

(...)

 

Zgadza się. Po prostu pomyłka. Rozejm w Villa Giusti został istotnie podpisany 3 listopada 1918 roku przez generała Webera.

 

17 godzin temu, secesjonista napisał:

(...)

A w jaki sposób zamanifestował tę akceptację?

 

W nocy z 30 na 31 października 1918 roku został zamordowany dotychczasowy premier rządu węgierskiego, Tisza. Na wieść o tym cesarz Austrii powiedział "Jest pierwszym który musiał uwierzyć że nie można kneblować ludów". Można to uznać za akceptację.

 

Po śmierci Tiszy, 1  listopada 1918 roku na czele rządu w Budapeszcie stanął Karolyi. Ogłosił że Węgry występują z wojny nie czekając na rozejm podpisany przez Wiedeń. Oczywiście oznaczało to że żołnierze węgierscy opuszczają front który przez to się załamał bowiem powstały w nim luki których nie było czym zapełnić.

 

To wszystko napisane na podstawie książki Pierre Renouvin "Rozejm w Rethondes" (L'Armistice de Rethondes)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
6 godzin temu, euklides napisał:

W nocy z 30 na 31 października 1918 roku został zamordowany dotychczasowy premier rządu węgierskiego, Tisza.

 

Prostując jedną pomyłkę, euklides dodaje kolejne: István Tisza przestał być premierem już 15 czerwca 1917 r., do jego tragicznej śmierci było kilku innych premierów, a w dniu 31 października premierem był János Hadik i w tym samym dniu premierem został Mihály Károlyi .

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.