Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
prusak311

Wywózka niewolników i o handlu niewolnikami z Afryki

Rekomendowane odpowiedzi

Zatem kiedy poczęła następować owa wygodna specjalizacja.

I inna kwestia - jak traktowano patenty monopolistyczne wydawane przez poszczególnych władców?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Zatem kiedy poczęła następować owa wygodna specjalizacja.

Pewnie zaczęła się kształtować dosyć wcześnie, z dosyć oczywistych - praktycznych powodów. O ile pierwsi, np. Gonçalvez i Tristăo łapali sami, ich następcy łączyli także role odkrywców i "łapaczy", to przecież już wkrótce powstały faktorie, forty, kapitanie itp., w których osiedlali się Europejczycy, nawiązano kontakty z miejscowymi, skłonnymi (lub nie) do współpracy. Na przykład A. H. de Oliveira Marques, Historia Portugalii, t. 1, Warszawa 1987, s. 227-228 pisze o roli Wyspy Świętego Tomasza i Książęcej - jako bazie dochodowego handlu ludźmi m.in. z Konga i "potężnej grupie białych i Mulatów", która kontrolowała tamtejszy handel - w kontekście nawet początków XVI w.

Przebywający stale na miejscu o wiele lepiej orientowali się w lokalnych uwarunkowaniach, niż załogi statków pojawiających się np. na Wybrzeżu Niewolniczym (zresztą nazwa nadana nie przez Afrykanów), czy gdzieś dalej na południe, regularnie, ale w odstępach czasu. Oczywiście nie oznacza to - moim zdaniem - całkowitego zaniku łączenia społecznych ról marynarzy i łapaczy.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
maxgall   

Były, były... W jakieś popularnej książce marynistycznej widziałem nawet schemat z epoki. Potwornie to wyglądało, człowiek na człowieku.

Dla porównania schemat rozmieszczenia hamaków na okręcie wojennym.

post-3869-0-87829300-1352653761_thumb.jpg

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   

Pracowali ciężko, ale na świeżym powietrzu. Ruszali się więc odleżyn nie mieli.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
maxgall   

Chciałem tylko zwrócić uwagę na to, jak w tym czasie żyli „normalni” ludzie. W tym przypadku marynarze.

Kary dla „szeregowych” marynarzy (jak i dla przestępców) były równie drakońskie jak dla niewolników, jedzenie też podłe, pod pokładem śmierdziało tak samo, śmiertelność w dalekich rejsach oceanicznych była wysoka itd., itp.

Była tylko jedna różnica: niewolnik był lokatą kapitału, więc pomimo wszystko trzeba było o niego dbać – ubrać nakarmić, zapewnić dach nad głową. Los zwykłych marynarzy nikogo nie obchodził – jak umierał jeden, mustrowało się na jego miejsce następnego.

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Los zwykłych marynarzy nikogo nie obchodził – jak umierał jeden, mustrowało się na jego miejsce następnego.

Chyba to nie było aż tak proste. Jak marynarz umierał na środku morza, to pojawiał się chociażby problem zastępstwa. W porcie pojawiał się problem zamustrowania, czy złapania następcy. Jak umierał marynarz ze zdolnościami, które nabywało się z czasem, powstawał problem wyszkolenia. Zatem, oprócz brutalnego dyscyplinowania ludzi, którzy znaleźli się na pokładzie często wbrew własnej woli, oszczędzania miejsca i wody, dowódca musiał brać pod uwagę także inne czynniki. A nawet sok z cytryny czasami zadać, nie zawsze z troski o człowieka, ale by ręce do pracy mu na szkorbut nie powymierały.

Nikt tu nie będzie przeczył tezie, że los ówczesnego marynarza był łatwy (a moim zdaniem - w jakieś części przypadków przypominał czasowe, przymusowe niewolnictwo). Ale, jak sądzę skrajnie dyskusyjny byłby wniosek, że Afrykanie - w porównaniu do marynarzy - odbywali przez Atlantyk rejsy wycieczkowe.

Jak przy tym przypuszczam, przewoźnicy mieli rzecz dobrze ekonomicznie skalkulowaną i duże doświadczenie "biznesowe". To znaczy - że opłaci się bardziej wepchnąć na siłę np. 500 ludzi, z których umrze 20%, zamiast przewozić "komfortowo" 250, z których umrze 5%.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Rejsem wycieczkowym tego - to i ja bym nie nazwał (niech nie zwiedzie nikogo mój nick), atoli zaiste dziwnym jest, że współczynnik śmiertelności pośród załóg statków niewolniczych był wyższy od współczynnika śmiertelności niewolników. W drugiej połowie XVIII w. około 17% wynosił ów wskaźnik jeśli chodzi o załogę, dla lat 1662-1807 średnio umierał co siódmy niewolnik przewożony przez poddanych Korony brytyjskiej.

Co do sposobu przewozu, to wspomina się o wielopiętrowych kojach.

Z innej beczki - kwestia buntów?

Na ile często do nich mogło dochodzić?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
fraszka   

Wiadomo, że nikt nie policzy ilu dokładnie ludzi przewieziono na europejskich statkach, ale doczytałam się, że można udowodnić 11 mln niewolników przewiezionych do obu Ameryk. Handel ludźmi do Ameryki Północnej zapoczątkowali właśnie Holendrzy. Arabowie dzielnie konkurowali (średnio 3.000 ludzi rocznie) z jak to czytam Europejczykami. No i tu pytanie. Czy Słowianie Lechici KIEDYKOLWIEK trudnili się niewolnictwem na masową skalę? Doczytałam, że w VIII w. w Europie, zasiedlonej gęsto przez Słowian zaczął się boom na niewolników z uwagi na zapotrzebowanie świata arabskiego na tego typu "towar". I stąd zamiast starożytnego, łacińskiego serwus, funkcjonować zaczyna inne określenie niewolnika - sclavus, czyli Słowianin. Nazwa przyjęła się i jest w użyciu do dziś, jako esclave w językach romańskich, slave w germańskich, i jako saqaliba w arabskim*. W procederze tym uczestniczyli Rusowie, Obodryci, Przemyślidzi. Ale co z Polanami? Wawelami czy innymi Mazowszanie?

Ktoś mógłby mnie oświecić? Z góry dziękuję.

Dodam, że jako Europejka chciałabym aby w przypadku gdy moi przodkowie nie trudnili się tym niecnym procederem, nie używano nazwy Europejczycy, do handlarzy niewolników, tylko, żeby wskazywano, że to Hiszpanie, Holendrzy, Niemcy, czy Włosi w XVIII w. a wcześniej Żydzi, Czesi czy Szwedzi handlowali ludźmi.

* http://www.sprawynauki.edu.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1325&Itemid=1

Edytowane przez fraszka

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Odpowiedzi Furiusza na wpis fraszki przeniosłem do stosowniejszego tematu: "Słowianie niewolnicy", gdzie można kontynuować dywagacje o związkach Słowian z niewolnictwem.

secesjonista

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   

Zapomnieliśmy o jeszcze jednym obszarze handlu niewolnikami.

Egipscy i północno-sudańscy Arabowie łowili niewolników (przy aktywnej pomocy lokalnych kacyków) w rejonie dzisiejszego pogranisza Sudanu, Ugandy i Konga i sprzedawali głównie na Półwysep Arabski. Głównym centrum tego handlu był Chartum. Później gdy Said zabronił tego procederu zdecentralizował się on do wielu pustynnych miasteczek.

Podobno w szczytowym okresie przez Chartum przewijało się 50000 niewolników rocznie.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

By nie było jednostronnie...

"Równolegle do ewakuujących się załóg nadbrzeż­nych fortów kolonialnych, od dziesiątków lat skazanych na jałową wegetację i stałe osaczenie, sprowadzani byli coraz liczniej do Maroka biali niewolnicy. Czekał ich tu los o wiele cięższy niż w tureckich regencjach Algieru, Tunisu i Trypolisu, nastawionych do niewolnictwa w sposób komercjalny. Gospodarka marokańska czerpała jedynie niewielkie zyski z morskiego rozboju, podczas gdy dla tureckich państwowości maghrebińskich było to podstawowe w zasadzie źródło dochodów. W tureckim Maghrebie europejski niewolnik miał szansę wykupienia się z niewoli, ale w Maroku w XVII i pierwszej połowie XVIII wieku jego możliwości w tym zakresie były nikłe, naw et gdyby on lub jego rodzina w ojczyźnie zebrali okup. Istniało jeszcze jedno uzasadnienie takiego stanu rzeczy. Otóż Hiszpania, a zwłaszcza Francja posiadały n a Morzu Śródziemnym flotę wojenną złożoną z galer, która wymagała stałego uzupełniania jej  siły motorycznej, czyli galerników. Oprócz rodzimych skazańców marynarka hiszpańska i francuska przeznaczała na galery północnoafrykańskich niewolników. Chwytano ich bezpośrednio na morzu lub, w przypadku Francji, odkupywano od Kawalerów Maltańskich i korsarzy włoskich dokonujących licznych wypraw na wody przybrzeżne Maghrebu".

/A. Dziubiński "Europejczycy w Maroku od połowy XVII do połowy XIX wieku", "Przegląd Historyczny", T. LXVIII, 1977, z. 3, s. 447-448/

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

A czy znane są przypadki białych niewolników w tzw. Czarnej Afryce? Ad hoc żaden przykład mi nie przychodzi do głowy, ale zdrowy rozsądek podpowiada mi, że chociażby ze względów prestiżowych (oryginalny niewolnik podkreślał znaczenie władcy) zjawisko mogło w śladowej formie występować. 

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.