Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Albinos

Podręcznik ponad wszystko?

Rekomendowane odpowiedzi

Tofik   
Czy może jednak, nie jest jeszcze tak tragicznie?

Nie jest, po prostu tamten nauczyciel jest przekonany o wielkiej misji dziejowej swego podręcznika i ściągi.pl.

Osobiście, pisząc z głowy zadanie z historii, chyba nigdy nie dostałem niższej oceny od tych, którzy plagiatowali. To też zależy od postawy nauczycieli - u mnie jest akurat tak, że historyczka tylko załamuje ręce, polonistka za kopiowanie ze ściągi daje od razu pały, a geografista śmieje się z tych, którzy skopiowali 30 stron zupełnie niepotrzebnych.

Aspekt "w podręczniku było tak i podobnie miało być tutaj" u mnie nie występuje, ale przyznam, że całkiem śmieszny jest. Ciekawe co by było, gdybym temu nauczycielowi pisał odpowiedź do zadania "Co sądzisz o Zygmuncie III Wazie"? Dostałbym jedynkę, bo nie ma tak jak w podręczniku?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
redbaron   

Poniżej fragment z artykułu:

Napisałem cztery strony, na których rozważałem za i przeciw. Wniosek był równoważony: Powstanie było błędem, ale powstańcy mieli za mało informacji, aby to przewidzieć. Po tygodniu córka wróciła z lekcji historii z trójką. "Czemu tak mało?" pytałem rozczarowany. "Nie było nic o Stalinie." Zastanawiałem się, jak Stalin mógł się przyczynić do "klęski i chwały Powstania Warszawskiego".

Eskerptem od PW to ja nie jestem, ale chyba w rozważaniach na temat czy PW było błędem czy nie, należało się odnieść do postawy Stalina, prawda? Zwłaszcza, że tuż przed powstaniem sowiecka propaganda wzywała do jego rozpoczęcia, a jak kilka dni później Mikołajczyk odiwedził Moskwę, to mu Stalin powiedział, że "towarzysz Bierut wrócił niedawno z Warszawy i słowem honoru ręczy, że było tam spokojnie".

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Granat   
Rzeczywiście tak to wygląda w szkołach? Kopiuj-wklej-wydrukuj, a jeśli trafisz w przekonania nauczyciela, i tak dostaniesz pięć? Czy może jednak, nie jest jeszcze tak tragicznie?

Powiem tak. Według mnie jest to po prostu ułomne, jeżeli ktoś kopiuje pracę nawet bez wcześniejszego przeczytania. Jednak jak zauważyłem jest to dość popularne. Na szczęście zmienił mi się nauczyciel od historii, na miłego starszego pana, który i pożartuje i nauczy :] Przy poprzedniej nauczycielce to potrafiłem dostać 3 ze sprawdzianu, tylko dlatego że było napisane inaczej niż w podręczniku. Nie powiem abym był bezbłędny, ale na tle mojej klasy wyróżniam się wiedzą humanistyczną ( hist, wos, pol :) ) a walczyłem o 4 na koniec z historii...

Kopiuj-wklej-wydrukuj jest najpopularniejszą metodą robienia referatów wszelkiej maści. Ja natomiast uczę się trochę na pamięc ( czytam wiele razy i samo wchodzi :) ) i mówię z głowy, ew. z małej notatki przez co jestem wysoko oceniany. Kopiuj-wklej-wydrukuj ma tą wadę, że jest używana przez raczej mniej rozgarniętych, którzy gubią się gdy historyk zapyta ich o znaczenie słowa "prekursor" które było użyte w pracy domowej czy innym tego typu. Według mnie to jest sprawa obeznania w świecie, oczytania i po prostu bycia dociekliwym co znaczą nowe słowa. Ale OK, niektórych nie musi to interesować. Tylko żeby mnie nie pobili ani nie okradli.

Ciekawe co by było, gdybym temu nauczycielowi pisał odpowiedź do zadania "Co sądzisz o Zygmuncie III Wazie"? Dostałbym jedynkę, bo nie ma tak jak w podręczniku?

Heh, zadanie byłoby bez sensu, ponieważ każdy ma prawo do własnej opinii. Dlatego np. na egzaminie gimnazjalnym nie ocenia się tego czy praca jest napisana jakimś wyszukanym językiem czy posiada ciekawe przemyślenia... Po prostu schematy... Jak jest z rozprawką :

- Wstęp, rozwinięcie zakończenie

- Argument + przykład ( wyznaczona ilość )

- ort, int

- czy praca jest na temat

- odwołanie się do czegoś zawartego w tytule...

Poza tym - ciekawostka. Ostatnio moja szkoła przeprowadzałą wewnątrzpróbny egzamin. I miałem napisać rozprawkę na temat " W zgodzie małe rzeczy rosną - niezgodzie wielkie rzeczy upadają POTWIERDŹ tezę... bla bla bla , odwołaj się do literatury i histori... "

Jeszcze nigdy nie pisałem rozprawki na której miałem narzucony tok myślenia ;)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
Eskerptem od PW to ja nie jestem, ale chyba w rozważaniach na temat czy PW było błędem czy nie, należało się odnieść do postawy Stalina, prawda?

Gdyby temat ogólnie dotyczył PW, to i owszem, ale jeśli dotyczył "klęski i chwały", to już to, przynajmniej jak na moje oko, nie było takie znowu niezbędne. Rola Stalina w sumie kończy się na momencie rozpoczęcia Powstania. Niektórzy nawet, jak pan Sidorowicz, w ogóle zdejmują ze Stalina ciężar klęski Powstania. Tak więc poglądy mogą być różne. Na pewno za brak wzmianki o Stalinie, jedynki być nie powinno.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Lu Tzy   

Jest pewien dowcip,ktory znam od mego Dziadka, adwokata.

Spotyka sie otoz na korytarzu w gmachu sadu dwoch prawnikow. Jeden w wieku przedemerytalnym, z teczka pekajaca od kipiacych z niej papierzysk, z aktami pod pacha i czlek mlody, z eleganckim plasciutkim neseserkiem. Po wymianie uprzejmosci senior stwierdzil

- Ech, pan mlody, pan ma wszystko w glowie...

Na co junior rzekl

- Alez nie, panie mecenasie, ja mam wszystko w d...e.

Mozna to odniesc i do stanu nauczycielskiego. Znam kobiete, moja rowiesnice, pania magister historii, nauczycielke teraz gimnazjalna, ktora lat temu 10 nie potrafila podac imienia starogreckiego boga morza. Dyplom ma cum laude, jako ze ryjec z niej byl perfekcyjny, ale intelekcik ma bizuteryjnego rozmiaru. Jak ona moze uczyc, skoro studia przeszla na dwoch "zet"?

Dla niewtajemniczonych, model studiow to trzy "zet": zakuc, zdac, zapomniec. Ta pani nie musiala sie zbytnio wysilac przy zapominaniu... Moze zreszta kula tylko to, co nakazano? Pomijajac niekonieczne akapity?

Nie twierdze, ze wszyscy nauczyciele sa tacy. Nie sa jednak rzadkoscia.

Druga sprawa. Jakosc podrecznikow.

Nie znam dzisiaj uzywanych, ale moglem porownac te, z ktorych sie uczylem do matury w 1989 z oferowanymi 2-4 lata pozniej dosc dokladnie, a pobieznie z mlodszymi o jeszcze 2-3 lata.

Masakra.

"Moje" podrecznikasy do historii, formatu A5, z twarda okladka i plociennym grzbietem (paru tu takowe pamieta) naprawde wystarczaly. Mialy wady, zawieraly uproszczenia, ale wystarczaly. Oczywiscie tylko do konca wieku XVIII wedlug "czynnikow, a wedlug mnie do konca wieku XIX.

Nowsze podreczniki sa... glupsze. Mniej danych, wiecej gotowcow. Zamiast tekstu ilustracje.

Nie tak dawno pomagalem dzieciakowi w matematyce. Trzecia klasa. Podrecznik trzy razy chudszy od mojego, wydrukowany o polowe wieksza czcionka, rysunki na pol strony.

Do tego bezuzyteczny indeks i niezly spis tresci - moja pomoc sprowadzala sie do skorzystania z niego. Dziewczyny w szkole tego nie nauczono.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
Jest pewien dowcip,ktory znam od mego Dziadka, adwokata.

Zabawna sprawa Lu, ostatnio bowiem coraz popularniejsza robi się wersja z nauczycielami;) I co ciekawe, u mnie w LO wyglądało to dość podobnie. Mój historyk, starszy pan, beztrosko przechadzający się z samym dziennikiem po szkole, i młodszy, mój nauczyciel od WOSu tak na marginesie, zazwyczaj ze stosem książek. Ale tuta różnica polegała na tym, że mój historyk rzeczywiście miał wszystko co potrzeba w głowie, i absolutnie nie olewał sobie zajęć.

Nowsze podreczniki sa... glupsze. Mniej danych, wiecej gotowcow. Zamiast tekstu ilustracje.

Nie tak dawno pomagalem dzieciakowi w matematyce. Trzecia klasa. Podrecznik trzy razy chudszy od mojego, wydrukowany o polowe wieksza czcionka, rysunki na pol strony.

Czy głupsze. Starych podręczników nie znam zbyt dobrze, poza tym co kiedyś niewielkim dziecięciem będąc, u siostry ciotecznej przeglądałem. Swoje podręczniki wspominam całkiem nieźle. Niektóre mam do dzisiaj. Były całkiem niezłe. Zresztą przy moich nauczycielach, to i tak większej roli nie grało, bo poza podstawówką, którą kiepsko pod tym względem pamiętam, w gimnazjum i LO nauczycieli miałem świetnych. I to z resztą nie tylko od historii. Ogólnie narzekać raczej nie musiałem, były tak z 3-4 osobne przypadki, które dość szybko dawało się zwalczyć. I absolutnie nie było tak, że wypracowania trzeba było pisać pod tezę. Pełna swoboda wyznań, oczywiście w dopuszczalnych granicach intelektualnych. A to co dzisiaj dzieje się u mojej młodszej siostry, to jakiś horror i makabra. Podręcznik do historii (innych nie przeglądam) bardziej przypomina mi jakąś ulotkę, jakich to bez liku dostaję na co dzień na mieście. Jego przewaga polega na tym, że jest ciut grubszy, i ma okładkę. Poza tym jakieś 60% to obrazki, a tekst woła miejscami o pomstę do nieba. Ja rozumiem, podstawówka, szósta klasa. Ale żesz kurczę, ja w czwartej klasie miałem bardziej szczegółowy podręcznik, niż moja siostra teraz... Ogólnie mam wrażenie, że szkoły obniżają swoje loty.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Lu Tzy   

Wlasnie o to chodzi. Szkola zamiast probowac podciagac do pozadanego poziomu, ten poziom obniza, zeby latwiej bylo dopchnac don wiecej sztuk.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
redbaron   
Wlasnie o to chodzi. Szkola zamiast probowac podciagac do pozadanego poziomu, ten poziom obniza, zeby latwiej bylo dopchnac don wiecej sztuk.

Lu Tzy masz tu w 100% rację i jest to niestety smutne (tzn. to że szkoła obniża poziom, a nie to, ze masz rację ;) )

Ja stykam się dopiero ze studentami, ale mam kontaktu z uczniami. Ale studentów jest więcej niż za moich czasów (te 5-10 lat temu), grupy są liczniejsze, poziom chyba niższy niestety. Choć przyznaję, że zaciekawić ich też nie zawsze umiem. I działa taki mechanizm - jak widzę, że im się nie chce, to i mi się chce mniej. Jak oni widzą, że mi się chce mniej, to im też. No i tak dalej i tak dalej...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Narya   

Podręczniki do historii przed reformą 1999 dotyczyły jeszcze starego systemu, gdzie nauczanie dominowało nad uczeniem się, gdzie edukacja ograniczała się do encyklopedyzmu. Dzisiaj po reformie stawia się na wielostronne nauczanie, na twórcze myślenie ucznia i jego samodzielność. Oczywiście w realiach to nie wygląda tak różowo..

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
nauczanie dominowało nad uczeniem się, gdzie edukacja ograniczała się do encyklopedyzmu. Dzisiaj po reformie stawia się na wielostronne nauczanie, na twórcze myślenie ucznia i jego samodzielność.

Czyli według założenia ja wiem więcej, ale gorzej myślę dzisiejsi uczniowie lepiej myślą, ale mniej wiedzą…

Przypuszczam, że wątpię.

Oczywiście w realiach to nie wygląda tak różowo..

Realia... czarno widzę.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Narya   
Czyli według założenia ja wiem więcej, ale gorzej myślę dzisiejsi uczniowie lepiej myślą, ale mniej wiedzą

A ja gdzie ja tak napisałem? :) To dotyczyło tylko systemu edukacji szkolnej w Polsce, a nie analizy jej skutków przed i po reformie wśród uczniów... ;)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Znam to z autopsji. U mnie na lekcji historii swoistą wyrocznią stał się podręcznik. To co wyprawia moja nauczycielka woła o pomstę do nieba- albo prowadzi zajęcia z książką w ręku(co chwile zerkając do niej i mówiąc mniej więcej tak jak jest tam napisane) albo każe przeczytać tej grupie to, tamtej to a następnie pyta+dopowiada, oczywiście to co jest zapisane w "świętej" księdze. Gdy chce się więcej dowiedzieć na dany temat, a czego nie można tam znaleźć, jest odpowiedź "nie jestem w stanie udzielić Ci tej informacji, sam poszukaj". W tym wypadku podręcznik to chyba jakiś ogranicznik. Kobiety nie można posądzić o niekompetencje, wszak wykłada to co w programie i z podręcznika. Zaznaczam, że chodzę do klasy z rozszerzoną historią.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Narya   

Może i program nauczania i podstawę programową realizuje (choć to jej obowiązek), ale uczy wbrew zasadom dydaktyki historii, jeżeli jest tak jak napisałeś Don.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.