Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/

Rekomendowane odpowiedzi

W 20 rocznicę Okrągłego Stołu warto się nad tym wydarzeniem pochylić i o nim porozmawiać.

Jak w ogóle doszło do Okrągłego Stołu, kto go tak naprawdę wygrał i czy na pewno była to Solidarność? Wreszcie jakie zmiany przyniósł, a jakie mógł przynieść?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

będę spelnial rolę "advocatus diaboli" ale:).

OS byl jednym z najważniejszych wydarzeń w naszej historii - po raz pierwszy od wielu lat [dziesiątków a może i setek] porozumiala się wladza z opozycją. Nie piszę tutaj o "S" gdyż w zasadzie ona reprezentowala calą opozycję i tą związaną ze związkami zawodowymi i tą "KOR"-owską. Łączyl ich jeden wróg - PZPR i system.

Bez zmian na Wschodzie u naszego "Wielkiego Brata" zmiany nie bylyby możliwe, podobnie jak bez zmian w świadomości dzialaczy partyjnych [nie wszystkich, ale ich najważniejszej części], wreszcie bez zmian w samej opozycji która w końcu zgodzila się rozmawiać o kraju, o tym co należy zmienić. Nie chciala w '80; nie byla gotowa i w '85 - 6. Partia zresztą też nie byla gotowa tuż po stanie wojennym - choć powinna. W tym czasie można by wprowadzić wszelkie reformy za pelną zgodą spoleczną. Kościól pelnil rolę lącznika między jednymi i drugimi.

Kto wygral? Wszyscy - my wszyscy - jako naród, jako kraj. Kto przegral? Oczywiste że partia. Tak bardzo dostala po glowie, że pol roku po wyborach nadszedl czas na "sztandar wyprowadzić", przegrala także co nieco "S". Przegrala - zle slowo, OS byl impulsem który sprawil, że wróg się rozpadl, nie bylo jednoczacego jej spoiwa. Ci wszyscy którzy byli opozycją w ciągu kilku miesięcy, może roku stali się setką może mniej partii i partyjek, które rozmanażaly się przez "pączkowanie".

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Odpowiem górnolotnie i z zadęciem. Wygraliśmy MY - Jarpen Zigrin, Bruno Wątpliwy, FSO (który mnie lekko ubiegł ;) ) inni uczestnicy Forum i POLSKA. W cywilizowany, spokojny sposób rozstaliśmy się z systemem. Pokazaliśmy, że umiemy nie tylko machać szablami i urządzać mniej lub bardziej udane powstania, ale także rozmawiać. Co nie oznacza oczywiście, że wszystko co było wówczas, jest teraz i będzie w przyszłości to ideał. Ale stanu idealnego w historii i polityce nie znam.

Szkoda tylko, że rocznica nie jest ogólnonarodową fetą, z udziałem zaproszonych gości z zewnątrz. Dzisiejsze wojenki przesłaniają doniosłość tego faktu. A potem dziwimy się, że na Zachodzie przełom kojarzą z aksamitną rewolucją czy upadkiem muru...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Ja się tylko tak zastanawiam, czy jednak "S" nie mogła ugrać więcej? Rząd się łamał, naród był przeciw niemu, a my robimy parytetowe wybory? Takie prawdziwe wolny mieliśmy przez to bodajże najpóźniej ze wszystkich krajów środkowej Europy.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

Jarpenie : nie mogła i nie ugralaby.Więcej oznaczalo calkowicie wolne wybory, które bylyby niemożliwe to raz [choć do Senatu byly wolne]; dwa całkowicie wolne wybory sprawiłyby, że "S" [lub inaczej opozycja] podzieliłąby się tak jak to tylko możliwe. Euforia po 6 czerwca byłaby powiedzmy już w kwietniu. Kolejnym problemem byly ekstremizmy partyjne po obu stronach [PZPR - mialo Miodowicza i jego w sporej części OPZZ]; opozycja - mniej czy bardziej wokól niej orbitujących KPN i związki zawodowe.

Poza tym jest jeszcze jedna sprawa : "lepsze bywa wrogiem dobregoi". Porozumienie OS bylo dobre gdyż wymuszało na [umownie] "S" wzięcie odpowiedzialności za kraj, los PZPR zalezał od koalicjantów. "Szczury" uciekające z "okrętu" p.n. partia sprawily że partia ją oddala a "S" musiala wziąść odpowiedzialność za kraj.

Poza tym w pelni wolne wybory sprawialyby wrażenie że oddajemy wladzę i kraj nas nie interesuje, a tak wszscy po wyborach musieli nadal ze sobą rozmawiać by coś dalej móć robić, musieli ze sobą negocjować. Ostracyzm wobec SLD [będącej spadkobiercą w ten czy inny sposób PZPR] nastąpil znacznie później.

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Czy "Solidarność" mogła ugrać więcej?

Zwracam uwagę, że planem maksimum opozycji przed negocjacjami była ponowna legalizacja "Solidarności". Wyszli z umów z wolnymi wyborami do Senatu, 35% do Sejmu, pluralizmem związkowym i politycznym.

Pamiętajmy także o prawie "sekwencji czasowej". Z dzisiejszego punktu widzenia, gdy mamy całkowicie wolne wybory od lat, to może mało. Ale wówczas TO BYŁY ZMIANY REWOLUCYJNE w skali od Łaby do Władywostoku. Nikt wówczas nie przewidywał, że będzie "jesień ludów". Byliśmy pierwsi - w skali świata.

Dodajmy, że oczywiście władza miała gigantyczne problemy, ale "Solidarność" w tym momencie była też słaba jak niemowlę. Strajki w 1988 r. to był płomyczek, a nie płomień. To teraz tworzy się legendy, że wystarczyłoby poczekać, chuchnąć-dmuchnąć i byłoby super zwycięstwo.

To, że wybory były kontraktowe i parlament kontraktowy istniał do 1991 r. - to w sumie miało pozytywny skutek. Żaden inny polski parlament, oprócz kontraktowego, nie był tak jednomyślny i konsekwentny w dziele reformy państwa. Jakby wolne wybory były w 1989 czy 1990, zapewne awantury polityczne nie pozwoliłyby na taką konsekwencję.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

A ja znowu górnolotnie, a co tam - rocznica zobowiązuje. Zatem - nowy post.

Przy "okrągłym stole" spotkali się ludzie, których dzieliło wiele. Życiorysy, poglądy polityczne, prawie wszystko. Ale - z pełną świadomością to powiem - jednej i drugiej stronie zależało na Polsce. Jedna i druga strona miała motywację patriotyczną. Inaczej rozumieli pojęcie patriotyzmu, ale jednym i drugim tych uczuć odmówić nie można. I dogadali się - z dobrym skutkiem dla Polski.

W rocznicę tego wydarzenia powinny bić dzwony, w górę wznosić się pienia "Te Deum". Dzieci w szkołach powinny mieć specjalne zajęcia, o tym, że można się dogadać, nawet jak "wszystko" dzieli. Delegaci z obcych państw powinni być zapraszani na uroczyste obchody lub - ewentualnie - na szkolenia jak się rozwiązuje problemy spokojnie i bezkrwawo. Nasi politycy wszelakiej barwy partyjnej powinni znowu zasiadać przy "okrągłym stole" jak 20. lat temu, aby przygotować kraj do ciężkiego kryzysu, który nadchodzi.

Marzenia. Tak ważna rocznica niknie w codziennym ujadaniu, oskarżeniach lub próbie wyjaśnień, że chodziło o "zgniły kompromis". I świat nadal będzie uważał, że wszystko zaczęło się gdy padł mur berliński... A dzieci nadal będą sądziły, że polityka polega na tym, jak lepiej przeciwnika obrazić czy dobić, a nie na szukaniu kompromisowych rozwiązań...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Do Twojego drugiego posta dodam tyle, że nawet dwie najważniejsze kancelarie w tym kraju nie są wstanie zrobić jednych obchodów. Dość sceptycznie i chyba z goryczą o Okrągłym Stole mówi bohater tamtych dni http://www.rp.pl/artykul/153227,258674.html - Lech Wałęsa.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Do wypowiedzi Wałęsy o "zgniłym kompromisie" nawiązałem już wcześniej. W sumie napawa mnie smutkiem. Sprawia wrażenie, jakby przestraszył się nachalnej anty-okrągłostołowej propagandy w wykonaniu tych "co by to lepiej zrobili", a guzik zrobili i guzik mogli zrobić. I tłumaczy, po swojemu pokrętnie, że ja to niby tak, ale jednak nie. Zamiast walnąć prosto z mostu - zrobiłem rzecz słuszną, właściwą i odwalcie się ode mnie. Komorowski też jakby lekko przestraszony, bo wczorajszych obchodów nie otworzył, a wielka szkoda, Tuska również za bardzo nie widzę...

Zresztą mam ogólne wrażenie, że jest to w obecnym czasie szersze zjawisko. Nawet w miarę rozsądne siły polityczne, jakby ostatnio boją się nawiedzonych i przechodzą na ich pozycje. Tym tłumaczę to, że Platforma wylansowała potworka ustawy dezubekizacyjnej, a ostatnio - bez sensu - pozbyto się Ćwiąkalskiego. Ale to już inna historia...

Ale szans związanych z rocznicą "okrągłego stołu" - chociażby przypomnienia światu o Polsce - naprawdę szkoda.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

tym razem będzie pozytywnie, ze strony opozycyjnej. Wczoraj [pt 6/02], radio TOK FM, rozmowa z Adamem Michnikiem. Mówil otwarcie o tym jak zmienialy się jego poglądy, o "dziwnych" dzialaniach strony rządowej [choćby od procesu Popieuszki, przez konferencje Urbana do memorialów np. Rakowskiego]. W końcu mówil o tym, że bez woli ówczesnej partii nie byloby tego wszystkiego co się dzialo. Opowiadal o obradach stolika w którym bra udzia Kwaśniewski. Traktowal go jak aparatczyka a tu mlody, przygotowany, elokwentny. Ogólne zdziwienie. Poza tym stwierdzil, że i w lonie samej parii Rakowski mial problem bo musial przekonać wszyskich dzialaczy że Lech Walęsa, traktowany wcześniej jak osoba cywilna jest teraz równoprawnym partnerem do rozmów. Ogólny ton wypowiedzi jest taki, że OS byl możliwy dzięki wspólpracy dwóch stron, dziekli odpowiedzialności tych którzy wcześniej byli traktowani jak aparatczycy, którzy w decydującej chwili zdecydowali się na najważniejsze chyba rozmowy w historii Polski.

Poza tym wczoraj podobno bardzo ciekwy byl referat W. Frasyniuka. Wie ktoś gdzie można go przeczytać?

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

FSO - tak myślę, że o formacie człowieka decyduje to jak traktuje słabszych od siebie, ale także to jak traktuje dawnych przeciwników. Imponuje mi to, że ludzie, którzy swoje odsiedzieli (jak Michnik i Frasyniuk) potrafią bez uprzedzeń patrzeć na świat i historię. Rzadka umiejętność...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

Bruno - bo to są inni ludzie, którzy z jednej strony mieli swoje doświadczenia opozycyjne, z drugiej sami doświadczyli, że rządzenie to nie jest taki łatwy kawalek chleba jak się to z boku wydaje, że ciężko jest mówic strajkującym że za tamtych dni [pół roku wstecz] byli "cacy" teraz są "be'.

Apropo owego referatu Frasyniuka - podobno mówil coś o pomniku dla Jaruzelskiego [to z sobotniej dyskusji o okrągłym stole także w Tok FM i innych opiniach o tym co się dzialo w Sejmie...] Czy to prawda?

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

mnie w całej publicznej i "medialnej" dyskusji o OS zastanawia jedna rzecz. Ciekawa a mało kto ją zauważa. Tam gdzie tak naprawdę nie mieliśmy jako kraj [lub jego rządzący] do gadania, lub byliśmy na łasce innych jeżeli chodzi o nasz ustrój wewnetrzny - tam zawsze dopatrujemy się geniuszy rodzimych polityków [ktorego nie bylo], lub tego że babcia jednego pana w wuj drugiego byl Polakiem [emigrantem zwykle] i zastanawiamy się jaki to miało wpływ na to że doradzał w ten czy inny sposób, i czy polskie interesy były reprezentowane o pół promila lepiej czy nie niż wtedy gdyby jego dziadki ze strony ciotecznej stryjenki byli Rosjanami...

Są jednak takie sytuacje, gdzie powinniśmy świętować na calego [albo początek albo koniec jakiegoś wydarzenia -> np "cieplejsza" data ;)] to nagle okazuje się że poza pojedynczymi osobami ktore żyją i kilkoma które zmarly wszyscy odcinają się od tego wydarzenia, twierdząc że nie pamiętają, że oni w zasadzie popijali wódeczkę a umowę podpisywał jakiś ich sobowtór. O latających błocie i inwektywach wzajemnych - nie wspominam. Czemu tak jest że jesteśmy dumni tak gdzie nie powinniśmy a tam gdzie trzeba prężyć pierś udawamy że nas nie ma...

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
marcin92   

Gazeta Wyborcza w okresie wyborów zastosowała ciekawy chwyt, prawdziwa opozycja to "Druzyna Lecha" reszta oszołomy,mieli rubryke o opozycji i np.dawali artykuł o PPS,grupie Andrzeja Gwiazdy,Kornelu Morawieckim itd a obok informacje o grupie "Solidarność Zadyma" której lider informował że ich program to napazanie się z ZOMO,potem szedł teks o grupie Solidarność" DYM której lider miał podobny program,przekaz był jasny kto nie kocha Lech a trzyma np. z Gwiazdą albo Morawieckim czy Ikonowiczem(zestawianymi z "liderami" ZADYMY,DYMu) to zadymiarz i oszołom.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.