Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Don Pedrosso

Konstanty Adriejewicz Kaługin

Rekomendowane odpowiedzi

Gdy wybuchła wojna niemiecko-radziecka, wówczas 33 letni artylerzysta kpt. Konstantin Andriejewicz Kaługin pełnił służbę w 1131 pułki 6 armii. Ciężko ranny pod Charkowem 28 maja 1942 roku dostaje się do niewoli niemieckiej. We wrześniu 1942 roku, po wyzdrowieniu, został przywieziony do obozu jeńców III A w Luckenwalde koło Berlina a następnie skierowano go na kurs zorganizowany przez Ministerstwo Propagandy Rzeszy. W piśmie, które złożył 1 stycznia 1944 roku, to, że znalazł się po stronie wroga tłumaczył dostrzeżeniem możliwości kontynuowania walk z faszyzmem przy zastosowaniu innych metod. Tutaj zaczyna się współpraca Kaługina z polskim podziemiem. Przejdźmy jednak do powstania, które zastaje go w mieszkaniu na Poznańskiej. Zostaje zatrzymany przez AK-owców, gdyż był widywany w mundurze niemieckim. Doprowadzono go do komendy odwodu VII AK. Pod datą 3 sierpnia w kronice działań powstańczych możemy znaleźć następujący wpis: "2.VIII. o godz. 18:15 zgłosił się spadochroniarz sowiecki kpt. Kaługin, chce nawiązać łączność z oddziałami bolszewickimi celem nawiązania współpracy(...) Kalwin(komendant obwodu VII płk inż. Kazimierz Krzyżak- przyp. Pedros) odsyła kpt. sowieckiego Kaługina do Komendy Okręgu". Oto co pisze o nim szef sztabu okręgu ppłk Stanisław Weber w raporcie specjalnym na żądanie płk. Rzepeckiego: Kapitan wojsk sowieckich Konstanty Kaługin(oficer sow. głębokiego wywiadu) zgłosił się do Komendy Obwodu VII i prosił o skierowanie go do dowództwa AK. Dowództwo (Komenda Główna) zażądało początkowo przysłania go do siebie via K. Okr. a po zgłoszeniu się Kaługina w K. Okr. w dniu 5 sierpnia (...) KG dało zlecenie, aby Kaługina nie kierować do nich, a tylko by pozostał u nas."

5 sierpnia wystosował następujące pismo do Stalina:

"Depesza-szyfr, 5 sierpnia 1944.

Moskwa- Marszałek Towarzysz Stalin.

Nawiązałem osobistą łączność z dowódcą garnizonu Warszawy, który prowadzi bohaterską walkę powstańczą z hitlerowskimi bandytami. Po zorientowaniu się w ogólnej sytuacji wojennej doszedłem do przekonania, że pomimo bohaterskiej postawy wojska i ludności całej Warszawy są następujące potrzeby, pokrycie których pozwoliłoby na szybsze zwycięstwo w walce z naszym wspólnym wrogiem. Potrzeby są następujące: brak broni automatycznej, amunicji, granatów i kb. ppanc. (...) Ułatwcie mi połączenie z marszałkiem Rokossowskim. Z Grupy Czarnego kpt. Kaługin Konstanty. Warszawa 66804"

Kim tak naprawdę był kpt. Kaługin, czy to był przedstawiciel Armii Czerwonej w walczącej Warszawie? Jaki mógł mieć wpływ na działania Rosjan? Zapraszam do dyskusji.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Szumo   

No postać niewątpliwie ciekawa, nie ukrywam, że wcześniej o nim nie słyszałem. Jednak mam takie pytanie. Jak Stalin odpowiedział na pismo, które Kaługin do niego wysłał? W ogóle jakaś odpowiedź została wysłana, czy też wiadomość została kompletnie zignorowana? Mam też pytanie, co się z nim stało po powstaniu?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
No postać niewątpliwie ciekawa, nie ukrywam, że wcześniej o nim nie słyszałem. Jednak mam takie pytanie. Jak Stalin odpowiedział na pismo, które Kaługin do niego wysłał?

Stalin powiedział, że nikogo takiego nie zna. Natomiast Mołotow 11 sierpnia w rozmowie z brytyjskim ambasadorem Harrimanem stwierdził, iż nie mogą zidentyfikować Kaługina i dlatego właśnie zamierzają wysłać swego oficera do Warszawy.

Mam też pytanie, co się z nim stało po powstaniu?

W nocy 20 września przeprawił się on na Saską Kępe z oficerami AK i AL, dowodzonymi przez kpt. dr Alfreda Paczkowskiego. Dotarli do sztabu 1 armii WP, jednak w wykazie oficerów, którzy przeszli linie frontu w nocy z 19 na 20 września brakuje nazwiska Kaługina. To pozwala nam się domyślać, że został od razu przekazany władzom radzieckim, Nazarewicz pisze dalej jednak co innego:

Rzeczywiste dane o losach Kaługina podchodzą od niego samego. Po przybyciu na Pragę został doprowadzony do sztabu 1 AWP, gdzie rozmawiał z nim gen. Berling. po tej rozmowie przewieziono go samochodem do Lublina. Tam relacjonował swoją działalność Nikołajowi Bułganinowi, wówczas przedstawiciel rządu radzieckiego przy PKWN. Następnie zajął się nim kontrwywiad. Po przewiezieniu do Moskwy stanął przed sądem i został skazany na 10 lat więzienia, niewatpliwie w związku z działalnością w sztabie armii Własowa(sic!). Po śmierci Stalina został zrehabilitowany. W pewnym stopniu przyczyniły się do tego także zeznania obywateli polskich, przesłuchanych na prośbę Generalnej Prokuratury ZSRR. Powrócił w swe rodzinne strony- do Zagłębia Donieckiego- i do swego zawodu inżyniera budowlanego.

W marcu 1968 roku, w czasie wizyty w Moskwie ówczesnego przewodniczącego CRZZ Ignacego Logi-Sowińskiego, odwiedził go tam Kaługin. Przeczytał on o jego pobycie w Moskwie w radzieckich gazetach. Wyglądał zdrowo i raczej młodo na swoj wiek(miał wtedy ponad 50 lat). W rozmowach z nim uczestniczył także Jan Ptasiński. Ich treść pozwoliła na uściślenie wielu faktów, o których była mowa.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Szumo   

No to pozostaje tylko jedna rzecz. W czasie powstania Kaługin walczył, czy był tylko biernym obserwatorem? Do 20 września musiał przecież coś robić prawda? Należał do AK czy AL?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Należał do AK czy AL?

W AL.

No to pozostaje tylko jedna rzecz. W czasie powstania Kaługin walczył, czy był tylko biernym obserwatorem? Do 20 września musiał przecież coś robić prawda?

W dniach 8-10 sierpnia pisał odezwę do wojsk kolaboranckich walczących przeciw powstańcom, mówiąc, iż niedługo Armia Czerwona zwycięży III Rzeszę, wzywał do przejścia na strone Polaków, jeśli chcą uniknąć kar. Odezwa ta została wydrukowiana 11 sierpnia 1944 roku w języku rosyjskim przy ulicy Wareckiej 15 w drukarni nr 2 i rozrzucona na odcinkach, gdzie walczyły owe formacje. Dano mu swobody poruszania się, lecz musiał towarzyszyć mu oficer, w tym wypadku był nim kpt. inż. Stanisław Bogusławski "Korab". Dowiedział się, że sztab AL zajduje się na Starym Mieście, gdzie został wysłany ze Śródmieścia kanałami. W tej przeprawie towarzyszyli mu przewodnik "Podziemny" oraz łączniczka "Hilda" mająca za zadanie obserwować jego zachowanie. Później meldowała:

W czasie kilkugodzinnego oczekiwania na zejście zauważyłam, iż Kaługin:

1) uprawiał propagandę zwłaszcza wśród osób z AK, chwaląc stosunki sowiecki(dostępność oświaty, wyższego wykształcenia, wysoki poziom nauki)

2) wydobył nazwiska i adresy kobiet bawiących go rozmową, m.in. łączniczki z AL "Marty(którą Kaługin nazwał Irą" i pani zatrudnionej na punkcie przy Daniłowiczowskie(z domu Pszczółkowska, matkę ma Rosjankę)

3) wypytywał o stosunki w Polsce.

O jakichkolwiek jego walkach w powstaniu nic mi nie wiadomo.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
Stalin powiedział, że nikogo takiego nie zna. Natomiast Mołotow 11 sierpnia w rozmowie z brytyjskim ambasadorem Harrimanem stwierdził, iż nie mogą zidentyfikować Kaługina i dlatego właśnie zamierzają wysłać swego oficera do Warszawy.

To jednak należałoby troszkę rozszerzyć. Kaługin pojawił się w Warszawie 3 sierpnia. Patrol AK po tym jak powiedział kim jest, zaprowadził go na kwaterę do sztabu Okręgu Warszawa. Spotyka się z "Monterem". Przedstawia się jako łącznik ACz, który ma za zadanie nawiązać kontakt z dowództwem Powstania. Od razu proponuje mu wysłanie do Stalina hołdowniczej depeszy, z prośbą od ludu Warszawy, aby ACz wyzwoliła miasto. Miał nawet przygotowany tekst depeszy. Oczywiście "Monter" odrzuca propozycję. Tłumaczy to faktem, iż ponieważ w Moskwie jest premier Mikołajczyk, on nie może ponad jego głową wysyłać depeszy o tak zdecydowanie politycznym charakterze. Proponuje natomiast, aby Kaługin wysłał do Moskwy informację na temat tego, co zastał w Warszawie. Kaługin przyjmuje propozycję, i via Londyn zostaje przesłana depesza:

Moskwa- Marszałek Towarzysz Stalin

W dniu 5 sierpnia 1944 nawiązałem osobistą łączność z dowódcą garnizonu Warszawy, który prowadzi bohaterską walkę powstańczą narodu z hitlerowskimi bandytami. Po zorientowaniu się w ogólnej sytuacji wojskowej doszedłem do przekonania, pomimo bohaterskiej postawy wojska i ludności cywilnej Warszawy, że są potrzeby, których pokrycie pozwoliłoby na szybsze zwycięstwo w walce z naszym wspólnym wrogiem. Potrzeby są następujące: brak broni automatycznej, amunicji, granatów i kb ppanc. Broń zrzucać na plac Wilsona, plac Napoleona, Pole Mokotowskie, koszary szwoleżerów na Powiślu, Bielany. Znaki rozpoznawcze płachta biało-czerwona. Ostrzeliwujcie mosty na Wiśle w obrębie Warszawy, Ogród Saski, Al. Jerozolimskie, jako główne miejsca skupienia ruchu wojskowego nieprzyjaciela. Bombardujcie lotnisko Okęcie i Bielany. Bohaterska ludność Warszawy wierzy, że w najbliższych godzinach okażecie jej najwydatniejszą zbrojną pomoc. Ułatwijcie mi połączenie z marszałkiem Rokossowskim. Z Grupy Czarnego kpt. Kaługin Konstanty, Warszawa, 66804.

Jak zauważa pułkownik Iranek-Osmecki, znając dyscyplinę ACz za Stalina, ciężko uznać, że pomysł z depeszą hołdowniczą do Stalina był pomysłem samego Kaługina. On otrzymał konkretne zadanie. I tym zadaniem miało być, co jest bardzo prawdopodobne, najpewniej właśnie otrzymanie przez Stalina tejże depeszy. Świadczyć o tym mogą wydarzenia z 6 sierpnia na Starym Mieście. Otóż wtedy do "Wachnowskiego" przybyła delegacja złożona z majora "Gustawa", dowódcy miejscowego oddziału AL, i dzielnicowego sekretarza PPR. Zaproponowali oni wysłanie identycznej depeszy, co wcześniej "Monterowi" Kaługin. Rozumiejąc znaczenie tej prośby, "Wachnowski" wysłał ich do KG AK na Dzielnej. Tam "Bór" polecił porozmawiać z delegacją "Hellerowi". Przemawiał praktycznie tylko sekretarz PPR. Był agresywny, bardzo wygadany, i operował niemalże samymi sloganami. Zaproponował wysłanie depeszy, z wyrazami hołdu dla Stalina. Pod tekstem znajdowały się nazwy czterech stronnictw: PPR, PPS, SL i CKL. Sekretarz uznawał, że w takiej sytuacji jaka jest teraz, Stalin może przyjąć tylko wezwanie od demokratycznych stronnictw. Iranek-Osmecki przyznał mu rację, że pomoc ACz jest potrzebna, jednak poprosił tez o nazwiska konkretnych osób z tychże partii, które się podpisały. Sekretarz zaczął z czasem zarzucać "Hellerowi", że marnuje czas, a on i tak jest tylko doręczycielem treści, że Stalin nie obrazi się jeśli na depeszy nie będzie konkretnych nazwisk, a stronnictwa podjęły miedzy sobą decyzję o tej depeszy itp. Oczywiście pułkownik doskonale zdawał sobie sprawę, że takiego porozumienia nie było. Od 1 sierpnia uczestniczył we wszystkich posiedzeniach ścisłego sztabu AK, w których udział brali także Jankowski i Pużak. A bez ich wiedzy stronnictwa takiej decyzji podjąć nie mogły. Zaproponował wobec tego, żeby zostawili mu dla zaszyfrowania depeszę, a oni będę mogli zebrać nazwiska. Pomysł także im się nie spodobał. Delegacja nie zjawiła się już ponownie w KG AK. Nie nadchodziła także odpowiedź na depeszę Kaługina. Postanowiono więc, że zostanie wysłana depesza via Londyn do Rokossowskiego. Nastąpiło to 8 sierpnia:

Od dnia 1 VIII 44 prowadzę walkę z Niemcami w Warszawie przy pomocy całej ludności i wszystkich organizacji wojskowych scalonych w Armii Krajowej i tych, które do walki dołączyły się, jak Milicja Robotnicza, Armia Ludowa i inne.

Jesteśmy w ciężkim boju. Niemcy dla wywalczenia sobie drogi odwrotu palą miasto i niszczą ludność.

W tej chwili wiążemy jeszcze poważne siły broni pancernej i piechoty niemieckiej, ale odczuwamy brak amunicji i broni ciężkiej, toteż szybka pomoc wojsk Pana Marszałka jest dla nas koniecznością. W moim sztabie jest oficer sowiecki, kpt. Kaługin. Proszę o podanie dla niego elementów radiowych celem umożliwienia mu porozumienia się z Panem Marszałkiem i tą drogą dania mi możliwości uzgodnienia działań.

Nurt, dowódca Okręgu Warszawskiego.

Również i na tą depeszę, nie nadeszła odpowiedź. Jednak już 13 sierpnia TASS oświadcza:

Ostatnio ukazały się w prasie zagranicznej doniesienia pochodzące z polskiego radia i prasy polskiej o powstaniu, które rozpoczęło się w Warszawie w dniu 1 sierpnia na rozkaz emigrantów polskich w Londynie. Prasa polska i radio emigracyjne rządu w Londynie oświadczają, że powstańcy warszawscy pozostają w kontakcie z dowództwem sowieckim i że dowództwo to nie nadsyła im żadnej pomocy. Agencja sowiecka TASS upoważniona jest do stwierdzenia, że oświadczenia prasy zagranicznej są albo wynikiem nieporozumienia, albo tez oszczerstwem pod adresem sowieckiego naczelnego dowództwa. TASS posiada informacje wskazujące na to, że polskie koła w Londynie odpowiedzialne za powstanie w Warszawie nie próbowały skoordynować akcji z sowieckim dowództwem naczelnym. W tym stanie rzeczy za wyniki wydarzeń w Warszawie odpowiedzialność ponoszą całkowicie polskie koła emigracyjne w Londynie.

Zwróćmy uwagę na pewien ciekawy fragment:

Prasa polska i radio emigracyjne rządu w Londynie oświadczają, że powstańcy warszawscy pozostają w kontakcie z dowództwem sowieckim i że dowództwo to nie nadsyła im żadnej pomocy.

Kolejne zdania zaprzeczają temu, i automatycznie odżegnują się od Kaługina. A jak to wyglądało w Moskwie? Otóż 9 sierpnia Stalin mówi Mikołajczykowi, że o Kaługinie nic nie wie. Jednak obiecuje pomoc dla Warszawy. Do oświadczenia TASS-u brakuje czterech dni, a więc nadal jest nadzieja, że oczekiwana depesza nadejdzie. Jest to tym bardziej prawdopodobne, skoro jeszcze 11 sierpnia Mołotow w rozmowie z ambasadorem Harrimanem mówi, że nie może zidentyfikować Kaługina, ale nie odżegnuje się od niego ostatecznie. Czyni to dopiero 13 sierpnia TASS. Ugrupowania komunistyczne w Warszawie, które Kaługin często odwiedzał zaczęły zaprzeczać wersji o jego misji. A do tego czasu odnosili się do niego z dużym szacunkiem.

Pytanie czy Kaługin był istotnie wysłannikiem Stalina do polskich władz powstańczych. Brak pełnomocnictw a także telegraficznego potwierdzenia takowej roli, wskazują że nie był. Ale tez nie mógł być, skoro Stalin nie uznawał uzurpatorskich władz w Warszawie. Kaługin nie miał więc być oficjalnym przedstawicielem. Zastanawiać może to, dlaczego Kaługinowi i komunistom w Warszawie, tak zależało na wysłaniu tej depeszy za pośrednictwem władz powstańczych. Przecież mieli swoje środki komunikacji z Moskwą, wiec gdyby chcieli jedynie wyzwolenia Warszawy, mogli sami wysłać depeszę. Jednak pojawienie się Kaługina, jego propozycja dla "Montera" 5 sierpnia, i pojawienie się delegacji do KG AK dzień później na Starym Mieście, nie wydają się być przypadkowe. Skoro raz nie udało się Kaługinowi, spróbowano później na Starym Mieście. Chodziło tutaj o wydźwięk polityczny. Wysłanie depeszy "drogą wewnętrzną" przez samych komunistów, mogłoby nie zrobić na świecie takiego wrażenie, a nawet mogłoby wzbudzić podejrzenia, bo w końcu to lud Warszawy, czy komuniści prosili? A tymczasem mieliby depeszę podpisaną przez demokratyczne stronnictwa i nadaną do Moskwy siecią AK i DR. Taką samą drogą zawędrowała do Moskwy depesza Kaługina. A o znaczeniu Kaługina świadczyć może fakt, iż zechciał przeprawić się na drugi brzeg Wisły do Rokossowskiego. Gdyby był całkowicie nieznany, powinien raczej pozostać w Warszawie, a nie kłaść głowę pod nóż.

W AL.

A na jakiej podstawie wyciągasz taki wniosek? Miał legitymację AL?

W czasie powstania Kaługin walczył, czy był tylko biernym obserwatorem?

Zajmował się układaniem treści ulotek dla poderwania morale oddziałów rosyjskich walczących w Warszawie po stronie niemieckiej. Odwiedzał oddziały AL.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Cytat:

W AL.

A na jakiej podstawie wyciągasz taki wniosek? Miał legitymację AL?

Fakt, źle to ująłem, nie należał do AL a ściśle współpracował. Przepraszam wszystkich za dezinformację.

Odnośnie jeszcze Kaługina w PW, "Monter" wystosował do niego następujące pismo, w dniu 17 sierpnia:

Pan Kapitan Czerwonej Armii Kaługin

1) Wobec tego, że po upływie 10 dni od czasu wysłania Pańskiej depeszy do Moskwy nie ma żadnej na nią odpowiedzi i Pańska oficjalna misja przy moim sztabie nie została ani przez Moskwę, ani przez marszałka Rokossowskiego notyfikowana- do czasu wyjaśnienia przestaję Pana uważać za oficjalnego przedstawiciela Armii Sowieckiej.

2) W związku z tym, aż do czasu wyjaśnienia, ograniczam swobodę Pańskiego poruszania się i działania na terenie walki, na którym dowodzę, w sposób następujący:

a) będzie Pan przebywał w moim sztabie, a opuszczenie go może nastąpić tylko za moją zgodą,

B) ze swej strony będę żądał wyjaśnienia Pańskiej misji.

Kaługin na owe pismo odpowiedział jeszcze tego samego dnia:

Na pańskie pismo z 17.VIII.44 godz 6:00 uważam za konieczne wyjaśnić, co następuje: Nie uważałem i nadal nie uważam za oficjalnego przedstawiciela przy dowództwie AK w m. Warszawie, ponieważnie posiadałem do tego żadnych pełnomocnictw, czy wskazówek od rządu radzieckiego ani od Sztabu Generalnego RKKA. Ponownie informuję Pana, iż jestem zwiadowcą pewnej jednostki RKKA na głębokim zapleczu wroga. Z szeregu przyczyn niezależnych ode mnie zmuszony byłem zatrzymać się w Warszawie(...).

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
Nie uważałem i nadal nie uważam za oficjalnego przedstawiciela przy dowództwie AK w m. Warszawie, ponieważnie posiadałem do tego żadnych pełnomocnictw, czy wskazówek od rządu radzieckiego ani od Sztabu Generalnego RKKA.

I to jest właśnie to o czym pisałem. Nie był oficjalnym przedstawicielem władz moskiewskich, gdyż delikatny charakter jego misji, wymagał odpowiedniej tajności. Dlatego też Stalin i Mołotow mówili, że nic o nim nie wiedzą, chociaż żaden jednoznacznie nie odciął się od niego. Poza tym gdyby przyznał się do niego, przyznałby też, że specjalnie nie udziela pomocy Polakom. Depesza która została do niego wysłana, była znana już w Londynie.

Z szeregu przyczyn niezależnych ode mnie zmuszony byłem zatrzymać się w Warszawie(...).

Tylko trochę dziwne jest, że zmuszony zatrzymać się w Warszawie, miał przygotowaną odpowiednią depeszę do Stalina.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Wolf   
Stalin powiedział' date=' że nikogo takiego nie zna. Natomiast Mołotow 11 sierpnia w rozmowie z brytyjskim ambasadorem Harrimanem stwierdził, iż nie mogą zidentyfikować Kaługina i dlatego właśnie zamierzają wysłać swego oficera do Warszawy.[/quote']
To jednak należałoby troszkę rozszerzyć. Kaługin pojawił się w Warszawie 3 sierpnia.

Dla porządku-Kaługin zjawił się w Warszawie w lipcu 1944 po dezercji z ROAprzywieziony tu z Czestochowy.

Patrol AK po tym jak powiedział kim jest

Powiedział kim jest?Tzn powiedział że jest radzieckim skoczkiem spadochronowym który zawieruszył radiostację a zapomniał wspomnieć że jest dezerterem z ROA który nigdy nie był skoczkiem ani własnej radiostacji nie posiadał?

, zaprowadził go na kwaterę do sztabu Okręgu Warszawa. Spotyka się z "Monterem". Przedstawia się jako łącznik ACz,

A jak miał się przedstawić(o ile faktycznie tak się przedstawił?)Jako oficer zbiegły ze sztabu Własowa a to nazwisko nie było powstańcom obce a nawet wyolbrzymiane(synonim "własowców"w PW?)

który ma za zadanie nawiązać kontakt z dowództwem Powstania. Od razu proponuje mu wysłanie do Stalina hołdowniczej depeszy, z prośbą od ludu Warszawy, aby ACz wyzwoliła miasto. Miał nawet przygotowany tekst depeszy. Oczywiście "Monter" odrzuca propozycję. Tłumaczy to faktem, iż ponieważ w Moskwie jest premier Mikołajczyk, on nie może ponad jego głową wysyłać depeszy o tak zdecydowanie politycznym charakterze. Proponuje natomiast, aby Kaługin wysłał do Moskwy informację na temat tego, co zastał w Warszawie. Kaługin przyjmuje propozycję, i via Londyn zostaje przesłana depesza:

Moskwa- Marszałek Towarzysz Stalin

W dniu 5 sierpnia 1944 nawiązałem osobistą łączność z dowódcą garnizonu Warszawy, który prowadzi bohaterską walkę powstańczą narodu z hitlerowskimi bandytami. Po zorientowaniu się w ogólnej sytuacji wojskowej doszedłem do przekonania, pomimo bohaterskiej postawy wojska i ludności cywilnej Warszawy, że są potrzeby, których pokrycie pozwoliłoby na szybsze zwycięstwo w walce z naszym wspólnym wrogiem. Potrzeby są następujące: brak broni automatycznej, amunicji, granatów i kb ppanc. Broń zrzucać na plac Wilsona, plac Napoleona, Pole Mokotowskie, koszary szwoleżerów na Powiślu, Bielany. Znaki rozpoznawcze płachta biało-czerwona. Ostrzeliwujcie mosty na Wiśle w obrębie Warszawy, Ogród Saski, Al. Jerozolimskie, jako główne miejsca skupienia ruchu wojskowego nieprzyjaciela. Bombardujcie lotnisko Okęcie i Bielany. Bohaterska ludność Warszawy wierzy, że w najbliższych godzinach okażecie jej najwydatniejszą zbrojną pomoc. Ułatwijcie mi połączenie z marszałkiem Rokossowskim. Z Grupy Czarnego kpt. Kaługin Konstanty, Warszawa, 66804.

Jak zauważa pułkownik Iranek-Osmecki, znając dyscyplinę ACz za Stalina, ciężko uznać, że pomysł z depeszą hołdowniczą do Stalina był pomysłem samego Kaługina.

Dlaczego nie-oficer propagandzista ROA i dorywczy radziecki wywiadowca potrafiłby taką napisać moze i PPR coś dołożyło.A za członka grupy Czornego(Iwana Banowa) faktycznie się już uważał.

On otrzymał konkretne zadanie. I tym zadaniem miało być, co jest bardzo prawdopodobne, najpewniej właśnie otrzymanie przez Stalina tejże depeszy.

kiedy je niby otrzymał?Gdy siedział samotnie w melinie wywiadu AL po swojej dezercji z ROA czekając na przerzut w lubelskie do grupy wywiadowczej Iwana Banowa "Czornego"?

Świadczyć o tym mogą wydarzenia z 6 sierpnia na Starym Mieście. Otóż wtedy do "Wachnowskiego" przybyła delegacja złożona z majora "Gustawa", dowódcy miejscowego oddziału AL, i dzielnicowego sekretarza PPR.

Nie było majora AL o takim pseudo ,na Starówce był tylko major "Ryszard" dowódca okregu AL który się wachnowskiemu podporzadkował i nawiązał osobisty kontakt a "Gustawa" Rozłubirskiego Wachnowski z majorem by nie pomylił-chyba że zmyślił całą rzecz na emigracji.

Rozumiejąc znaczenie tej prośby, "Wachnowski" wysłał ich do KG AK na Dzielnej. Tam "Bór" polecił porozmawiać z delegacją "Hellerowi". Przemawiał praktycznie tylko sekretarz PPR. Był agresywny, bardzo wygadany, i operował niemalże samymi sloganami. Zaproponował wysłanie depeszy, z wyrazami hołdu dla Stalina. Pod tekstem znajdowały się nazwy czterech stronnictw: PPR, PPS, SL i CKL. Sekretarz uznawał, że w takiej sytuacji jaka jest teraz, Stalin może przyjąć tylko wezwanie od demokratycznych stronnictw. Iranek-Osmecki przyznał mu rację, że pomoc ACz jest potrzebna, jednak poprosił tez o nazwiska konkretnych osób z tychże partii, które się podpisały. Sekretarz zaczął z czasem zarzucać "Hellerowi", że marnuje czas, a on i tak jest tylko doręczycielem treści, że Stalin nie obrazi się jeśli na depeszy nie będzie konkretnych nazwisk, a stronnictwa podjęły miedzy sobą decyzję o tej depeszy itp. Oczywiście pułkownik doskonale zdawał sobie sprawę, że takiego porozumienia nie było. Od 1 sierpnia uczestniczył we wszystkich posiedzeniach ścisłego sztabu AK, w których udział brali także Jankowski i Pużak. A bez ich wiedzy stronnictwa takiej decyzji podjąć nie mogły. Zaproponował wobec tego, żeby zostawili mu dla zaszyfrowania depeszę, a oni będę mogli zebrać nazwiska. Pomysł także im się nie spodobał. Delegacja nie zjawiła się już ponownie w KG AK. Nie nadchodziła także odpowiedź na depeszę Kaługina. Postanowiono więc, że zostanie wysłana depesza via Londyn do Rokossowskiego. Nastąpiło to 8 sierpnia:

Od dnia 1 VIII 44 prowadzę walkę z Niemcami w Warszawie przy pomocy całej ludności i wszystkich organizacji wojskowych scalonych w Armii Krajowej i tych, które do walki dołączyły się, jak Milicja Robotnicza, Armia Ludowa i inne.

Jesteśmy w ciężkim boju. Niemcy dla wywalczenia sobie drogi odwrotu palą miasto i niszczą ludność.

W tej chwili wiążemy jeszcze poważne siły broni pancernej i piechoty niemieckiej, ale odczuwamy brak amunicji i broni ciężkiej, toteż szybka pomoc wojsk Pana Marszałka jest dla nas koniecznością. W moim sztabie jest oficer sowiecki, kpt. Kaługin. Proszę o podanie dla niego elementów radiowych celem umożliwienia mu porozumienia się z Panem Marszałkiem i tą drogą dania mi możliwości uzgodnienia działań.

Nurt, dowódca Okręgu Warszawskiego.

Ugrupowania komunistyczne w Warszawie, które Kaługin często odwiedzał zaczęły zaprzeczać wersji o jego misji. A do tego czasu odnosili się do niego z dużym szacunkiem.

Komeda Okręgu AK i prasa AKowska trąbiła o emisariuszu Rokossowskiego przy powstaniu-Kaługin nigdy się tak nie przedstawiał i pisemnie to zdementował.A Kaluginowi wyjaśniono sytuację w jakiej się znalazł "emisariusz marszałka Rokossowskiego przy PW"jakim ogłosiła go prasa AK.

Pytanie czy Kaługin był istotnie wysłannikiem Stalina do polskich władz powstańczych.

W wyobrazni Komendy Okregu-być może .Mało to "Monter"sobie roił...

Zastanawiać może to, dlaczego Kaługinowi i komunistom w Warszawie, tak zależało na wysłaniu tej depeszy za pośrednictwem władz powstańczych. Przecież mieli swoje środki komunikacji z Moskwą,

Tak z ciekawości-jak przez gołebie pocztowe?Wszystkie radiostacje AL i PPR(były wspólne) były w miejscowościach podwarszawskich (głównie w Radości też w Zalesiu )zaś w VII Niemcy zlikwidowali jedyną w Warszawie.Notabene wywiad Dowództwa Głównego był wydzieloną strukturą i w VII zerwał się z nim kontakt organizacyjny-nie odnowiono go do wybuchu PW a i on bezpośrednio w Warszawie nie miał czynnej radiostacji .

wiec gdyby chcieli jedynie wyzwolenia Warszawy, mogli sami wysłać depeszę

Chyba na trąbce bo radiostacji w Warszawie nie mieli.AL próbowała się kontaktowac wysyłając łączniczki przez front-droga żmudna i niebezpieczna.

. Jednak pojawienie się Kaługina, jego propozycja dla "Montera" 5 sierpnia, i pojawienie się delegacji do KG AK dzień później na Starym Mieście, nie wydają się być przypadkowe.

Nie były przypadkowe-wyszedł z kwatery(albo jedzenie się skończyło albo raczej zauważył strzały w miescie)

Skoro raz nie udało się Kaługinowi, spróbowano później na Starym Mieście. Chodziło tutaj o wydźwięk polityczny.

Komu?Czy tym którzy głosili w prasie powstańczej i w Komendzie Okręgu o emisariuszu marszałka Rokossowskiego przy powstaniu?

Wysłanie depeszy "drogą wewnętrzną" przez samych komunistów, mogłoby nie zrobić na świecie takiego wrażenie, a nawet mogłoby wzbudzić podejrzenia, bo w końcu to lud Warszawy,

PPR uwazała się za reprezentanta tegoż ludu-może jeszcze z RPPS i odłamami PPS i SL .W żadnym razie nie uważała za tegoż reprezentanta AK.Jak mieli go wysłac drogą wenętrzną?Listownie?

A o znaczeniu Kaługina świadczyć może fakt, iż zechciał przeprawić się na drugi brzeg Wisły do Rokossowskiego. Gdyby był całkowicie nieznany, powinien raczej pozostać w Warszawie, a nie kłaść głowę pod nóż.

Całkowicie nieznany to raczej nie był bo od XII 1943 pozostawał w kontakcie z wywiadem GL a więc i radzieckim.Notabene oficerem wywiadu GL który spotkał się z Kaługinem w roku 1943 i podjął decyzję o nawiązaniu z nim wspólpracy był własnie Loga-Sowiński więc spotkanie z lat 60 nie było przypadkowe.A AK po tym gdy zdementował bajki że jest emisariuszem Rokossowskiego straciła nim zainteresowanie-w porozumieniu z AL przerzucono go na Pragę.

A na jakiej podstawie wyciągasz taki wniosek? Miał legitymację AL?

Kapitan Konstanty Kaługin oficer ze sztabu Własowa,absolwent hitlerowskiej szkoły dla propagandzistów w XII 1943 nawiązał kontakt z wywiadem GL(a pośrednio radzieckim) w Częstochowie za pośrednictwem pracownicy Komitetu Rosyjskiego tzn legalnej organizacji białogwardyjskiej -dostarczał im nieregularnie nformacje.Loga-Sowiński oficer wywiadu GL który podjął decyzję o nawiązaniu z nim wspólpracy i spotkał się z nim kazał mu dawać informacje o ROA a jak się da -zorganizować zamach na Własowa.Takie informacje Kaługin nieregularnie dostarczał.W VII zjawił się ponownie w Czestochowie u oficera wywiadu tegoż okręgu-znajomego od XII 1943 (własnie R.Nazarewicza) i oznajmił mu że grupa radziecka w sztabie Własowa została rozbita więc musiał dezerterować.Oddał mu broń i został przez niego przywieziony do Warszawy ,gdzie zakwaterowano go w lokalu konspiracyjnym skąd miano go następnie przerzucić do grupy wywiadowczej pułkownika Iwana Banowa "Czornego" w lubelskie jednak wypadki toczyły się zbyt szybko.Po wybuchu PW Kaługin wyszedł z ukrycia i szukał kontaktu z powstańcami a że musiał im coś opowiedzieć(że jest dezerterem -własowcem nie wypadało bo rozmowa miałaby wówczas najprawdopodobniej błyskawiczny i tragiczny dla niego koniec)...

I tyle o "przedstawicielu marszałka Rokossowskiego przy dowództwie powstania"(jak trąbiła prasa AKowska i głosiła Komenda Okręgu czy asie radzieckiego wywiadu "skoczku spadochronowym z radiostacją"za którego uważał go "Heller" i co Kalicki upowszechnia do dziś.Ulegli własnemu chciejstwu,życzeniowemu myśleniu i nietuzinkowej osobowości Kaługina.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Wolf   

Tytułem uzupełnienia -według relacji samego K.Kaługina z końca lat 80 latem 1944 po definitywnej dezercji w czerwcu 1944 z ROA z Częstochowy poprzez Warszawę dotarł on jednak okolo 15 lipca 1944 w lubelskie do grupy wywiadowczej "Czornego'-płk Iwana Banowa i po krótkim przeszkoleniu i instruktażu otrzymał zadanie wywiadowcze przeniknięcia do III Rzeszy wraz z wycofującymi się hitlerowcami.Do Warszawy wrócił ponownie(był tu już w 1944) tuż przed powstaniem.Był więc "w prawie" podpisywać się "z grupy "Czornego",pisać o swojej specjalnej misji i uważać się już za współpracownika/pracownika wywiadu radzieckiego oraz mieć jakąś szmatkę to potwierdzającą .Pośrednio pozostawał z tym wywiadem w kontakcie już od XII 1943 jeszcze w okresie pobytu Częstochowie jeszcze jako oficer ROA.Natomiast Kaługin wbrew szerzonej w Polsce legendzie(i własnemu chyba stwierdzeniu z 2 sierpnia 1944 gdy po raz pierwszy zetknął się z patrolem AK ) nigdy nie był skoczkiem spadochronowym i nie był emisariuszem ZSRR do Warszawy/dowództwa powstania .Mógł podać wersję o skoczku patrolowi AK by uniknąć śmierci jako b.własowiec.

Natomiast informacje zawarte w depeszy z 5 VIII 1944 świadczą że nie zredagował jej sam a z pomocą AK.

"Monter" i "Bór" ulegli własnemu chciejstwu i myśleniu życzeniowemu traktując go jako emisariusza Rokossowskiego/Stalina do dowództwa powstania.

Nieprawdziwe stwierdzenia o "spadochroniarzu" z "misją" w Warszawie powielił m.in Pobóg- Malinowski.

Edytowane przez Wolf

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Wolf   

Tytułem uzupełnienia -według relacji samego K.Kaługina z końca lat 80 latem 1944 po definitywnej dezercji w czerwcu 1944 z ROA z Częstochowy poprzez Warszawę dotarł on jednak okolo 15 lipca 1944 w lubelskie do grupy wywiadowczej "Czornego'-płk Iwana Banowa i po krótkim przeszkoleniu i instruktażu otrzymał zadanie wywiadowcze przeniknięcia do III Rzeszy wraz z wycofującymi się hitlerowcami.Do Warszawy wrócił ponownie(był tu już w 1944) tuż przed powstaniem.Był więc "w prawie" podpisywać się "z grupy "Czornego",pisać o swojej specjalnej misji i uważać się już za współpracownika/pracownika wywiadu radzieckiego oraz mieć jakąś szmatkę to potwierdzającą .Pośrednio pozostawał z tym wywiadem w kontakcie już od XII 1943 jeszcze w okresie pobytu Częstochowie jeszcze jako oficer ROA.Natomiast Kaługin wbrew szerzonej w Polsce legendzie(i własnemu chyba stwierdzeniu z 2 sierpnia 1944 gdy po raz pierwszy zetknął się z patrolem AK ) nigdy nie był skoczkiem spadochronowym i nie był emisariuszem ZSRR do Warszawy/dowództwa powstania .Mógł podać wersję o skoczku patrolowi AK by uniknąć śmierci jako b.własowiec.

Natomiast informacje zawarte w depeszy z 5 VIII 1944 świadczą że nie zredagował jej sam a z pomocą AK.

"Monter" i "Bór" ulegli własnemu chciejstwu i myśleniu życzeniowemu traktując go jako emisariusza Rokossowskiego/Stalina do dowództwa powstania.

Nieprawdziwe stwierdzenia o "spadochroniarzu" z "misją" w Warszawie powielił m.in Pobóg- Malinowski.

Jeszcze jedno istotne uzupełnienie-w 1988 roku K.Kaługin złożył pisemną relację, po kolejnych paru latach odtajniono też dokumenty radzieckie(z Kaługinem rozmawiał 20 września 1944 m.in szef sztabu 1 FB generał Malinin,który jak wynika z jego raportu zastał go przypadkowo odwiedzając służbowo Berlinga w gabinecie Berlinga i spotkał tam rozmawiającego z Berlingiem Kaługina a Berling orzekł że nie jest mu już potrzebny i o wszystko go się już wypytał).Wedle relacji Kaługina(z 20.IX 1944 składanej Malininowi i odnotowanej w jego/Malinina meldunku z IX 1944 i z 1988) do Warszawy powrócił on z Lubelszczyzny na rozkaz i z ramienia pułkownika "Czornego"tj Iwana Banowa tuż przed powstaniem w ostatnich dniach lipca 1944.Zadaniem (wywiadowczym)było dołączyć do uchodzących na zachód grup własowców. Przy AK znalazł się przypadkowo.Wedle relacji Kaługina z 1988 inicjatywa wysłania depeszy należała w połowie do niego w połowie do otaczających go(AK-owców.)I nie był żadnym skoczkiem spadochronowym jak nagadał AK-owcom.Ponieważ kierownictwo powstania znajdowało sie w sytuacji tonącego-uczepiono się myśli że jest wysłannikiem Stalina a co najmniej -marszałka Rokossowskiego. W istocie był Kaługin wysłannikiem co najwyżej ppłk Iwana Banowa"Czornego" tzn. dówódcy zwiadowczej grupy radzieckiej operującej w lubelskim i to do jednostek własowskich a nie do AK.Relacja kapitana Kaługina jak wynika z dokumentów 1 FB była pierwszą w miarę dokładną relacją z Warszawy gdzie wyjaśniono uzbrojenie (wyłącznie lekkie) powstańców,ich przybliżoną liczebność ,uszeregowanie organizacyjne(AK,AL,PAL(po raz pierwszy w meldunkach 1 FB uzyta nazwa PAL),KB)i wyjaśniono że operacyjnie powstaniem dowodzi "generał lejtnant" (w istocie generał brygady co było odpowiednikiem stopnia generał-majora)"Monter" i jego szef sztabu ppłk "Chirurg"znajdujący się w Śródmieściu zaś niedawno zjednoczonymi oddziałami lewicowymi-generał brygady Skokowski.

Edytowane przez Wolf

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

W cytacie z samego siebie piszesz, że nie był skoczkiem, po czym w komentarzu do samego siebie powtarzasz, że nie był skoczkiem...

Ile jeszcze takich powtórzeń nastąpi - i po co, skoro sytuacja została już naświetlona?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Wolf   

Streściłem nie poruszany nigdy dotąd w tym wątku raport szefa sztabu 1 FB z września 1944 generała Malinina z bezpośredniej rozmowy generała z Kaługinem z września 1944 i relację tegoż Kaługina z roku 1988. W polskich żródłach często spotyka się frazy że Kaługin był skoczkiem, emisariuszem do KG AK Stalina a co najmniej-marszałka Rokossowskiego.

Edytowane przez Wolf

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Dwukrotnie powtórzyłeś tę samą informację (w postach jeden pod drugim) - uważasz, że mamy problemy z recepcja?

Relacja z 1988 ma być bardziej wiarygodna niż inne, abstrahując od dawniejszych okoliczności?

Konstatacja, że Berling przyjął kogoś w gabinecie Berlinga - to frapująca wiadomość.

Ja się w ogóle dziwię, że tak łatwo Berlinga odwiedzano w gabinecie Berlinga - bo przecież winno być inaczej.

A co mamy wnosić z relacji z 1988 roku?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Wolf   

Iż K.Kaługin w 1988 roku z grubsza potwierdził a w niektórych ważnych punktach (jak sprawa depeszy) uściślił swoją wcześniejszą relację/zeznanie przed szefem sztabu 1 Fronty Białoruskiego generałem Malininem z września 1944.

Edytowane przez Wolf

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.