Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Andreas

Snajperzy podczas I wojny światowej

Rekomendowane odpowiedzi

Andreas   

Bardzo ciekawym przykładem karabinu brytyjskiego. był karabin Pattern 1914 Mk. I, oparty na systemie Mausera, podobny do amerykańskiego Springfielda, charakteryzowała go duża celność.

Inne karabiny, to karabiny Ross. Były bardzo lubiane przez snajperów, zwłaszcza gdy usuwano z nich przednią część łoża, aby lufa mogła swobodnie wibrować po strzale.

Jednak najbardziej podstawowym karabinem brytyjskim, był SMLE. Karabin przyjęto na wyposażenie w 1903 roku i pozostał w nim aż do roku 1954. Karabin ten w niczym nie ustępował karabinom niemieckim, jednak nie należał do najtańszych. Przedwojenny kosztował 3 funty i 10 pensów. Przez doświadczonego strzelca mógł być używany na dystans nawet do 1000 jardów. Podstawową wadą tego karabinu, jako karabinu snajperskiego, była lufa krótsza o 123 mm od innych karabinów.

Początkowo, Anglicy cierpieli na gigantyczny brak celowników optycznych. Dlatego też na front trafiły prowizoryczne celowniki Galileusza. Mimo ich prostoty, zdały egzamin i były bardzo lubiane przez strzelców, zaś produkowały je największe firmy brytyjskie: Gibbs, Lattey czy Martin.

Na przełomie 1915/1916r. na front trafiło:

-9 tys. celowników Lattey (cena 38 pensów)

-4250 Neill (cena 1,5 funta)

-775 Martin ( cena 3 funty)

-100 Gibbs (cena 5 funtów)

Celownik Galileusza składał się z soczewki obiektywu i okularu-małej wklęsłej soczewki mocowanej do szczerbinki, albo z celownikiem ramkowym. Celowało się przy pomocy kropki po środku soczewki i obiektywu lub pionowej belki i krzyża nitek. Powiększenie obiektu wynosiło około 2x, co jednak często wystarczało.

I ciekawostka dla młodszych: grając w Call of Duty 5 w trybie Multiplayer, można było uzyskać ulepszenie do broni ''Widok przez szczelinę''. To właśnie był celownik Galileusza.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Andreas   

Dziś, jako, że nie bardzo mogę skorzystać z książek o snajperach(bo dziś mam obniżoną zdolność logicznego rozumowania ;)), mogę zarzucić drogim Czytelnikom garść wspomnień alianckich snajperów.

Relacja anonimowego strzelca wyborowego:

''Nabywałem doświadczenia w posługiwaniu się lunetą, kiedy pewnego dnia zwróciła moją uwagę niewielka, trójkątna, ciemna plama na ziemi w odległości niemal 300 jardów przede mną. Wpatrując się w nią przez jakiś czas, nie mogłem się zorientować, czym jest jasna okrągła plama w jej środku, kiedy z ogromnym zaskoczeniem ujrzałem bok twarzy Niemca o jasnobrązowych włosach. Obserwowałem i zastanawiałem się nad tym, kiedy ujrzałem obłoczek dymu i instynktownie pochyliłem się, gdy jego pocisk przebił worki z piaskiem nad moją głową.''

Mjr Hesketh-Pritchard

''Obłoczek kurzu pokazywał dokładnie, gdzie uderzył pocisk. System ten przynosił przy szkoleniu snajperów dodatkową korzyść, bo pokazywał, jak wygląda odcinek dwóch stup z odległości trzystu jardów. Ale indywidualne szkolenia były jedynym sposobem nauczenia się oceny siły wiatru.''

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
redbaron   

Dłubiąc nad Sommą wyczytałem, że Niemcy stosowali interesującą taktykę - karabiny maszynowe w połączeniu ze snajperami i to najczęściej poza okopami, które przecież były niszczone przygotowaniem artyleryjskim. Niestety danych o skuteczności snajperów - oraz ich przeżywalności - nie mam.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Andreas   

No, dziś jestem bardziej rozumny niż wczoraj, więc kontynuujemy. ;)

SMLE był bronią bardzo udaną, jednak jak już wspomniałem, jego o 123 mm krótsza lufa powodowała, że celne strzelanie było możliwe na odległość 400 jardów, dlatego też używanie go jako etatowego karabinu snajperskiego było dość problematyczne. Problemem było także całkowite obłożenie lufy drewnem, co nie pozwalało swobodnie wibrować jej po strzale. Major T. Fremantle, dowódca Szkoły Snajperów 2. Armii obliczył, że odchylenie o zaledwie jedną tysięczną cala wywołane naciskiem na lufę spowoduje przesunięcie punktu trafienia na dystansie 500 jardów o 22,5 cm(9 cali). Nie trzeba być ekspertem, by wiedzieć, że całkowicie to wystarczy, by chybić celu.

Jak już wspomniałem, w niektórych oddziałach kanadyjskich karabinom Ross obcinano przednią część łoża, co znacznie poprawiało celność, jednak brytyjskie wojsko, pompatyczne i staroświeckie, bardzo nieprzychylnie wyrażało się wobec takiego ''świętokradztwa''.

W wielu wypadkach jednak, Brytyjczycy nie mieli pojęcia jak używać karabinów wyborowych, ani nie mieli ku temu przeszkolenia, ani nie znali możliwości swoich karabinów i często było to przyczyną wydawania bezsensownych rozkazów.

Herbert McBride, kanadyjski strzelec wyborowy podziwiał entuzjazm kolegów z Wielkiej Brytanii, ale na początku wojny oceniał krytycznie ich wyniki. Widząc, jak para brytyjskich snajperów prowadzi ogień do oddalonych celów, skomentował:

''Najbliższy nieprzyjacielski cel był oddalony o przynajmniej tysiąc sto, tysiąc dwieście jardów [...] z własnego doświadczenia wiem, że oddawanie pojedynczych strzałów do indywidualnych celów znajdujących się w odległości przekraczającej tysiąc jardów, jest marnowaniem czasu i amunicji. Podziwiałem ich ducha walki, mimo że ich ocena sytuacji była zła. Zapytałem oficera, czy jego zdaniem warto ostrzeliwać cele znajdujące się w odległości mili lub więcej, on zaś odpowiedział, że robią to, bo otrzymali rozkaz.''

Podobną sytuację opisuje major Hesketh-Pritchard

''Przyszedłem objąć służbę [...] i zastałem szeregowego, który ze zdziwioną miną trzymał piękny, nowiutki karabin z celownikiem optycznym typu Evans. Sprawdziłem bęben odległościowy i zobaczyłem, że jest ustawiony na 100 jardów.

- Posłuchaj - powiedziałem. - Masz celownik ustawiony na setkę. Szwabskie okopy są w odległości czterystu jardów. - Szeregowy nadal sprawiał wrażenie zdezorientowanego.

- Czy kiedykolwiek strzelałeś z tego karabiny? - zapytałem.

- Nie, sir.

- Znasz go?

- Nie, sir.

- Skąd go masz?

- Wydano mi ze składu w okopach, sir.

- Kto ci go wydał?

- Kwatermistrz, sir.''

Były także trudności z obserwacją. Doskonały strzelec pewnej kompanii, lecz bez przeszkolenia i specjalistycznego sprzętu, tak opisał te problemy:

''Stoję w dołku strzeleckim z głową i ramionami nad przedpiersiem i patrzę na niewyraźne cienie. Nagle coś zwraca moją uwagę. Z całą pewnością jest to człowiek [...]. Chwytam karabin [...] chociaż oddałem wiele strzałów, kiedy tej nocy nasz patrol poszedł w to miejsce, nie znalazł śladu martwego Niemca.''

Kolejnym problemem była konstrukcja zamka i komory nabojowej, która uniemożliwiała w dużym stopniu umiejscowienie jakichkolwiek punktów montażowych dla celownika.

Natomiast Pattern P14 Mk. I był bronią stricte nowiutką bronią opartą na systemie Mausera, przypominającą nieco amerykańskiego Springfielda. Opracowany pod nowy nabój 0,276 cala (6,9 mm). Uznano jednak, że karabin ten nie nadaje się do walk na froncie, ponieważ nie jest wystarczająco niezawodny. W momencie wybuchu wojny tworzenie zakładów, które mogłyby produkować masowo nową broń, uznano za niepraktyczne. Cóż - brytyjscy krótkowzroczni sztabowcy drogo za to zapłacili. Karabin znalazł się na bocznym torze i wylądował we wzorcowni, a jego produkcja nigdy nie została już uruchomiona. 26 lat później Brytania odczuła po raz kolejny ten sam brak.

Jak już wyżej wspominałem, Brytyjczycy musieli zadowolić się celownikami Galileusza ze względu na kompletny brak celownika optycznego. Ruszono więc inną drogą i rozpoczęto montowanie cywilnych celowników na karabinach, takich firm jak BSA, Parker Hale, Westley-Richards i Alex Martin. Armia zakupiła pod koniec roku 1914 i na początku 1915r. 2914 sztuk, wśród nich także niemieckie celowniki Zeiss, Voigtlander i Goerz. Wykorzystywano także zdobyczne celowniki niemieckie.

Powoli, powoli sytuacja się polepszała. Na początku 1915r. co najmniej 19 firm zajmowało się montowaniem na SMLE celowników optycznych, a 4 maja 1915r. dostarczono specyfikację na karabin wyborowy. Rząd zgłosił zamówienie na celownik, który łatwo dałoby się montować na SMLE. Na początku zgłosiły się dwie firmy: Periscopic Prism Company oraz Aldis Bros. z Hall Green w Birmingham. Karabiny dostarczano na strzelnicę w Bisley, gdzie starannie je przestrzeliwano. Zgodnie z założeniem, na dystans 100 jardów skupienie powinno nie przekraczać 5 cm. Następnie na bębnie odległościowym grawerowano odpowiednie podziałki, a na korpusie celownika - numer seryjny karabinu. Karabiny dostarczano ze skórzanym futerałem na celownik, zestawem czyszczącym i ściereczką, i dopiero potem dostarczano na front w drewnianej skrzynce. Porażające jest tutaj skąpstwo rządu - wszelkie koszty transportu miały być pokrywane przez dostawców.

Kontrakt ostatecznie realizowany był przez PP. Co., która do końca wojny dostarczyła 4830 zestawów, Aldis Bros., który dostarczył 3196 zestawów i Winchester, który dostarczył 907 lunet Winchester A5 z zestawami.

Biorąc pod uwagę, z jaką starannością dobierano karabiny, montaż lunety wydaje się paradoksalny. Celowniki bowiem montowano decentrycznie, z lewej strony. Stało się tak, ponieważ Ministerstwo Obrony żądało, by karabin można było ładować z łódki, po to, by snajperzy mogli samotnie odpierać ataki Niemców. Stwarzało to szereg problemów, jak niemożność oparcia policzka na kolbie, co było niezbędne w celnym strzelaniu. Decentrycznie położony celownik zmuszał strzelca do celowania lewym okiem, lub do odrywania policzka od kolby. Wielu robiło sobie prowizoryczną poduszkę policzkową z opatrunku osobistego, inni narażali się na karę, przyśrubowując dopasowany kawałek drewna do kolby.

Major Hesketh-Pritchard podzielał uwagi wobec położenia celownika:

''Używając umieszczonego z lewej strony karabinu celownika optycznego rządowego wzoru, nie sposób było celować przez otwory strzelnicze w stalowych płytach [...] ponieważ z oczywistych względów otwory te są małe i patrząc przez celownik optyczny [...] miało się jedynie doskonały widok wewnętrznej strony płyty stalowej i krawędzi strzelnicy. Jestem przekonany, że decyzję podjęto w Ministerstwie Wojny [...] gdzie człowiek za to odpowiedzialny nie miał bladego pojęcia, jak jest używany celownik optyczny.''

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Andreas   

A teraz sobie porozmawiamy o tak fascynującej sprawie, jaką jest amunicja.

Poważne rany postrzałowe u poległych żołnierzy brytyjskich budziły zaniepokojenie - i co najważniejsze - przekonanie, iż niemieccy Scharfschutzen używają tzw. kul dum-dum. Prawda jednak była taka, że żaden snajper nie grzebał przy swojej amunicji, chyba, że chciał jak najszybciej skończyć ze sobą - nacięcie pocisku bądź spiłowanie czubka, spowodowałoby zmiany balistyczne pocisku - zmniejszyłoby konkretnie jego masę, zmieniło balistykę i punkt trafienia i najprawdopodobniej zdestabilizowałaby go.

Dla przykładu, pocisk kal. .303, poruszający się z prędkością 810 m/s, przesuwający przez przewód lufy pod ciśnieniem 18 ton na cal kwadratowy, wiruje z prędkością 2900 obrotów na sekundę. Z odległości 100 jardów pocisk ów jest zdolny przebić ceglany mur o grubości 22,8 cm, 35,5 cm zaprawy wapiennej, używanej do łączenia cegieł, 45,7 cm mocno ubitej ziemi bądź worków z piaskiem, bądź stertę luźnej ziemi o grubości 1,37 m.

Nic wiec dziwnego, że ciało ludzkie o gęstości kostki mydła, zakończone czaszką, której wytrzymałość przypomina wypełniony galaretą dzbanek na herbatę, reagowało na trafienie w odpowiedni sposób(to znaczy wydrylowanie).

Jednak mity mają długi żywot i po 70 latach nadal weterani uparcie w nie wierzą:

''Tuż po ogłoszeniu wieczornego stanu gotowości stał na stopniu strzelniczym z sierżantem i innym snajperem, patrząc na ziemię niczyją. Wydawało się niemożliwością, by zobaczyli ich Niemcy. Pocisk gwizdnął między oficerem, a sierżantem. Ich towarzysz osunął się na dno okopu z dziurą w głowie, w którą można było włożyć pięść. ''Nacinana kula'' - krótko oznajmił sierżant.''

Niestety, to wszystko na dziś dla głodnych wiedzy Forumowiczów. Instancja wyższa odgania mnie od przybytku luksusu, jakim jest komputer i każe iść spać.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Dnia 17.04.2009 o 22:29, Andreas napisał:

Oczywiście, ostatni poległy żołnierz w I Wojnie Światowej, zginął od kuli snajpera. Kanadyjski szeregowy George L. Price zginął dokładnie o godz. 10.55, 11. listopada 1918r., patrolując Canal du Centre, niedaleko Hawru. Dokładnie pięć minut przed wejściem w życie zawieszenia broni.

 

Skoro za pięć jedenasta (niektórzy podają nawet; za trzy minuty) to raczej nie był ostatnim.

"Na froncie lotaryńskim amerykański 313 pułk piechoty posuwał się powoli we mgle, która spowiła jego cel - Ville-devant-Chaumont. Pułk zajął w końcu wieś, minął ją i zmierzał ku położonemu dalej wzniesieniu, kiedy dostał się pod ciężki ostrzał niemiecki. Henry Gunther i jego kolega Ernie Powell natychmiast się ukryli, a kule z karabinu maszynowego rozpryskiwały ziemię wokół nich.

Przed nimi znajdował się blokada drogowa broniona przez co najmniej dwa karabiny maszynowe pruskiego 31 pułku. Kaemiści z otwartymi ustami patrzyli, jak Amerykanie się z mgły. Odliczali już minuty, dzielące ich od zawieszenia broni, ale choć wiadomość dotarła do jednostek tyłowych 313 pułku 16 minut przed 11, żołnierze frontowi wciąż jej nie otrzymali. Henry Gunther nie wiedział o bliskim przerwaniu ognia, kiedy śmiałą akcją na polu bitwy postanowił zasłużyć na awans i przed końcem wojny odzyskać utracone dystynkcje sierżanta.

Za minutę 11 Gunther poderwał się i ruszył do szturmu na zaporą drogową. Powell krzyknął, żeby tego nie robił. Niemcy gorączkowo machali, aby wracał. Gunther nie zważał na nic i nadal biegł w kierunku nieprzyjaciela, przeprowadzając jednoosobowy atak na armię niemiecką, który skończył się niecałe 60 sekund przed zawieszeniem broni. Krótka seria z karabinu maszynowego zwalił go z nóg. Został oficjalnie uznany za ostatniego Amerykanina który zginął podczas pierwszej wojny światowej".

/N. Best 'Najważniejszy dzień w historii. Jak skończyła się wielka wojna", Warszawa 2008, s. 164/

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Andreas   
Cytuj

Skoro za pięć jedenasta (niektórzy podają nawet; za trzy minuty) to raczej nie był ostatnim.


Tia, słyszałem o tym pechowcu, problem jest taki, że kiedy osiem lat temu pisałem ten post, to historia pechowca Gunthera była mało znana i wypłynęła dopiero w ostatnich latach na światło dzienne. George L. Price był wówczas powszechnie uznawany za ostatniego poległego, a w takim wypadku możemy uznać go za ostatniego poległego żołnierza Commonwealthu. :)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Furiusz   

Ja również niosłem "Manlicher" z dopasowaną lornetką oraz pięć rewolwerów (...)., L. Berbecki, Pamiętniki generała broni Leona Berbekiego, Katowice 1959, s.94 - autor wycofywał się z pozycji pod Łowczówkiem 27 grudnia 1914, przechodząc przez pozycje Honwedów nakazał zbieranie pozostawionej broni. 

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.