Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
mer

Dog mine - Pies mina

Rekomendowane odpowiedzi

mer   

Dog_mine.jpg

Czasem technika walki, jaką używały strony konfliktu, zaskakują mnie. Zaskakiwało mnie to, że rosyjscy żołnierze "wczołgiwali" się pod niemiecki czołg z granatami i tam je odbezpieczali - jeśli udało mi się uciec, przeżył, jeśli nie - ginął.

Tak samo zaskakującym "pomysłem" jest użycie psa do... niszczenia czołgów. Psy były szkolone specjalnie do tego, aby przedewszystkim nie bały sie pojazdów gasiennicowych - wręcz podbiegały do nich i właziły pod niego. Pies taki specjalnie wyszkolony, miał na grzbecie na specjalnej uprzęży materiały wybuchowe - oraz antenkę. Pies wbiegający pod czołg, łamał antenkę, uruchamiając zapalnik - po którego wybuchu czołg był niszczony [jak wiadomo, czołg na "spodzie" nie posiada żadnego opancerzenia ].

Pies-mina był pomysłem Rosjan.

Nie zdradzę więcej szczegółów, napiszcie, co o tym myślicie. :smile:

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Qdl4ty   

Taktyki armii rosyjskiej sa ogolnie znane ( wszyscy biegna na hurrrrraaaaaaa z bagnetami bo kul nie bylo a jezeli sie ktos nie ruszy to dostanie "w plecy" od towarzyszy ) ..... przyznam ,ze nie slyszalem o wykozystywaniu psowdo niszczenia czolgow - przykre ,ze zwierzeta ginely za bledy ludzi :sad:

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

już wcześniej słyszałem o tym "wynalazku" wtedy trochę mnie rozśmieszył, ale teraz myślę że to jest jednak okrutne - zwierzak wczołga sie pod czołg :) w nadziei że znajdzie kawałek kiełbasy (tak je szkolono) a tu przykra niespodzianka... z drugiej strony chyba lepsze to niż opisany przez mer sposób z granatem, w koncu co pies to nie człowiek...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
4*War   

Czego Rosjanie nie wymyślą... Albo pod Stalingradem NKWD i rzeź jak z filmu "Wróg u bram" albo psy-miny....

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Jednak ten "wynalazek" nie był aż tak znowu skuteczny. Otóż pieski nauczone zwyczajem bardzo często wracały do swoich, nauczone że to właśnie oni je karmili. Wtedy taki piesek właził pod rosyjski czołg i... łubudu. Ponoć Rosjanie dość szybko zaprzestali wysyłania żywych min na Niemców.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Andreas   

Ostatni raz uzyto ich pod Kurskiem, ale jak je wypuszczono, to wróciły i bam-bam, sowieckich czołgistów łyżkami zdrapywano z ziemi.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
mch90   

Z psimi bombami zetknął się też major Hans von Luck w lecie 1941 roku:

"Pewnego razu weszliśmy do opuszczonej wioski. Podbiegł do nas pies. Machał ogonem i łasił się. Gdy chcieliśmy go pogłaskać, wczołgał się pod samochód pancerny. Nagle usłyszeliśmy huk eksplozji. Samochód został uszkodzony, ale szczęśliwie nie zapalił się. Podbiegliśmy i odkryliśmy, że pies miał w futrze na grzbiecie ukryty ładunek wybuchowy z wytykowym zapalnikiem. Gdy pies się wczołgał, wytyk zagiął się, powodując eksplozję. Pies został wytresowany, by szukać jedzenia pod pojazdami. Niestety, musieliśmy potem strzelać do każdego psa, który chciał do nas podejść".

Za: "Byłem dowódcą pancernym" Hans von Luck, str. 89.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Amerykanie prowadzili badania nad nietoperzami zapalającymi :arrow: Miały wlatywać do japońskich domów i je podpalać. Jakoś tego sobie nie wyobrażam :arrow: A Brytyjczycy chyba chcieli używać jakiś zwierząt(nie mogę sobie przypomnieć) do zwalczania U-Bootów.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
jack445   

A teraz jak to wyglądało w praktyce:Podstawą tej koncepcji było to,że psy trenowano do wczołgiwania się pod nieprzyjacielskie czołgi ,gdziekolwiek się one pojawiały(na treningu uzmysławiano psom ,że pod każdym czołgiem jest pokarm).Każde zwierzę miało przytwierdzone do grzbietu drewniane pudełko lub pakiety z materiałem wybuchowym w jukach.Na wierzchu pudełka lub pakietów wystawał pionowo drewniany kijek .Gdy został on przesunięty do tyłu podczas wczołgiwania się psa pod czołg,następowała detonacja materiału wybuchowego w pudełku ,rozrywająca czołg i nieszczęsne zwierzę .Niektóre ż ródła wspominają o czujnikach przewodowych zamiast kija .Wadą tej metody było to że często psy wchodziły pod własne czołgi i detonowały je.Pozdrawiam.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Czasem technika walki, jaką używały strony konfliktu, zaskakują mnie. Zaskakiwało mnie to, że rosyjscy żołnierze "wczołgiwali" się pod niemiecki czołg z granatami i tam je odbezpieczali - jeśli udało mi się uciec, przeżył, jeśli nie - ginął.

Tak samo zaskakującym "pomysłem" jest użycie psa do... niszczenia czołgów. Psy były szkolone specjalnie do tego, aby przedewszystkim nie bały sie pojazdów gasiennicowych - wręcz podbiegały do nich i właziły pod niego. Pies taki specjalnie wyszkolony, miał na grzbecie na specjalnej uprzęży materiały wybuchowe - oraz antenkę. Pies wbiegający pod czołg, łamał antenkę, uruchamiając zapalnik - po którego wybuchu czołg był niszczony [jak wiadomo, czołg na "spodzie" nie posiada żadnego opancerzenia ].

Pies-mina był pomysłem Rosjan.

Cóż, czasami masz skłonność do użalania się na forum sądząc po innych Twoich postach - tutaj chlubny wyjątek :mrgreen:

Taktyki armii rosyjskiej sa ogolnie znane ( wszyscy biegna na hurrrrraaaaaaa z bagnetami bo kul nie bylo a jezeli sie ktos nie ruszy to dostanie "w plecy" od towarzyszy ) ..... przyznam ,ze nie slyszalem o wykozystywaniu psowdo niszczenia czolgow - przykre ,ze zwierzeta ginely za bledy ludzi :sad:

A ja już słyszałem :mrgreen: Z tego co wiem, to nie tylko Rosjanie tak ich wysyłali. Pomysł odgapili Niemcy, a potem także partyzanci i - uwaga - powstańcy warszawscy. Pomysł ciekawy, nie ma co. Rosjanie to potrafią. Muszę się pochwalić, że rozmawiałem z byłym Powstańcem i opowiedział mi o tym co nieco. Prawie płakałem, jak mówił mi, że "zwerbowali" do tej roli jego psiaka. Podczepiali do nich różne rzeczy. Granat, butelki zapalające, a nawet puszki z benzyną, w które strzelali, gdy pies się zbliżył.

Czego Rosjanie nie wymyślą... Albo pod Stalingradem NKWD i rzeź jak z filmu "Wróg u bram" albo psy-miny....

Ooo kolego, jeśli chcesz wzorować się na tej szmirze i ahistorycznej bombie to szczęść Ci Boże, na twej drodze...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Leuthen   

O radzieckich "biegających minach przeciwpancernych" można poczytać m.in. w zeszycie Krajowej Agencji Wydawniczej z cyklu "II Wojna Światowa", wydanym w 1984 r., zatytułowanym "Przełom pod Kurskiem", poświęconym wiadomej bitwie z lipca 1943 r.

Strona 25

Działania psów - niszczycieli czołgów. Istota tych działań polegała na tym, że specjalnie tresowane psy, z których każdy niósł na grzbiecie ładunek trotylu o wadze 4-6 kg, rzucały się pod czołgi (między gąsienice). Specjalna antenka powodowała wybuch zapalnika i całego ładunku. Psy razem ze swoimi przewodnikami były zorganizowane w plutony po 15-25 psów.

W działaniach pluton taki zajmował stanowiska w szyku tyraliery. Każdy przewodnik otrzymywał odcinek szerokości 100-120 metrów, w którym miał niszczyć czołgi przeciwnika. Dla przewodnika i jego psa robiono specjalny okop, który był połączony z ogólnym systemem transzei. Przewodnicy psów byli uzbrojeni w pistolety maszynowe i granaty. Niezależnie od tego każdy pluton miał rusznice przeciwpancerne. Dodatkowym uzbrojeniem były też butelki z płynem zapalającym.

Po sygnale dowódcy drużyny "czołgi wroga", każdy przewodnik psa wkładał na niego ładunek i trzymając psa na smyczy szykował go do ataku. Gdy czołg nieprzyjaciela znalazł się w odległości 75-100 metrów, na rozkaz dowódcy drużyny lub sam podawał komendę "bierz", wyciągał zawleczkę-bezpiecznik i puszczał psa.

1 pluton z 23 psami przydzielono 1245 pułkowi 375 DP, 2 pluton (14 psów) - 151 pułkowi gwardii 52 DP gwardii i 3 pluton (15 psów) - 196pułkowi 67 DP gwardii. Psy zniszczyły 15 czołgów, zaś ich przewodnicy, strzelając z rusznic, uszkodzili jeszcze 6 czołgów. Liczba czołgów zniszczonych przez psy była zazwyczaj mniejsza od liczby atakujących psów, nie tylko dlatego, że część ich ginęła od ognia cekaemów czołgowych, ale i dlatego, że pod jeden czołg puszczano jednocześnie 2-3 psy.

Dopisek informuje, że powyższy fragment zaczerpnięto z książki Jerzego Bordziłowskiego pt. "Wojska inżynieryjne na polu walki", Warszawa 1977.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.