Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Rivaldo

Galicja (początek XX w.) rozmaitości - dokumenty tożsamości, kary za kłusownictwo

Rekomendowane odpowiedzi

Rivaldo   

Dzień dobry,
mam szereg pytań dotyczących życia i polityki w trakcie i tuż przed I WŚ, zwłaszcza w Galicji. Niestety dotykają one zróżnicowanych sfer, mam nadzieję, że jest to dobry adres, aby spróbować poszukać odpowiedzi. Może znajdzie się tu jakiś pasjonat przedwojnia i Galicji ;) Najogólniejsze i najbardziej interesujące mnie pytanie to:
(...)
2. O ile można znaleźć wiele na temat historii, głośnych wydarzeń, postaci, to niełatwo dowiedzieć się jak wyglądało zwykłe codzienne życie, dzień, dom poszczególnych grup społecznych, co mieli na talerzu, jak pracowali, w co byli ubrani, co robili wieczorami. Podejrzewam, że najlepszym źródłem byłyby pamiętniki – czy znają Państwo takowe? Interesuje mnie zwłaszcza początek XX wieku w Galicji.

Oprócz powyższego, mam wiele bardziej szczegółowych pytań.
(...)
5. Czy w latach tuż przed I wojną istniały dokumenty tożsamości w Galicji? Czy miały zdjęcia? Jeśli nie, jak można było potwierdzić np. pełnoletniość?
6. Jak się... przeklinało? ;)
(...)
Co groziło za kłusowanie?

Dziękuję serdecznie!!

 

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

W myśl Ustawy łowieckiej dla Królestwa Galicji i Lodomerji z Wielkim Księstwem Krakowskiem z 13 lipca 1909 r.:

"§. 90.

Przekroczenie tej ustawy, jakoteż rozporządzeń i szczegółowych zarządzeń na jej podstawie wydanych mają być karane, o ile powszechna ustawa karna niema zastosowania, przez polityczną Władzę powiatową grzywną od 10 do 100 K. Grzywna ta podwyższoną być może w przypadku powtórnego przekroczenia, albo jeżeli przekroczenie pociągnęło za sobą znaczną szkodę, aż do 200 K. W razie niemożności ściągnięcia należy grzywnę zamienić na karę aresztu, przyczem 10 K. liczy się za jeden dzień aresztu.

W razie cięższych, przez dłuższy czas dokonywanych albo powtarzanych wykroczeń przeciw niniejszej ustawie, można zamiast grzywny orzec karę aresztu od 1 do 20 dni".

 

 

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Link jest nieco mylący, a ściślej: treści w nim zawarte.

Dokumenty związane ze swojszczyzną to nie jest odpowiednik współczesnego dowodu tożsamości. Prawo swojszczyzny związane było z rodzicami, można mieć było to prawo w gminie oddalonej o setki kilometrów od miejsca przebywania. W C.K. istniała książka robotnicza, w niej znajdujemy: dane personalne, fotografię osoby, i stemple zezwalające na podróż.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Rivaldo   
Dnia 27.07.2017 o 23:14, secesjonista napisał:

W myśl Ustawy łowieckiej dla Królestwa Galicji i Lodomerji z Wielkim Księstwem Krakowskiem z 13 lipca 1909 r.:

"§. 90.Przekroczenie tej ustawy, jakoteż rozporządzeń i szczegółowych zarządzeń na jej podstawie wydanych mają być karane, o ile powszechna ustawa karna niema zastosowania, przez polityczną Władzę powiatową grzywną od 10 do 100 K. Grzywna ta podwyższoną być może w przypadku powtórnego przekroczenia, albo jeżeli przekroczenie pociągnęło za sobą znaczną szkodę, aż do 200 K. W razie niemożności ściągnięcia należy grzywnę zamienić na karę aresztu, przyczem 10 K. liczy się za jeden dzień aresztu.W razie cięższych, przez dłuższy czas dokonywanych albo powtarzanych wykroczeń przeciw niniejszej ustawie, można zamiast grzywny orzec karę aresztu od 1 do 20 dni".

Super, dziękuję bardzo! Zastanawiam się jak dotkliwe były to kary - wie ktoś ile koronkosztował np. koń? ;)  W ogóle okropne prawo, skoro było tak biednie i rzeki/lasy żywiły wielu ludzi, a jeszcze byli represjonowani... Słyszałem też, że ci, którzy mieli pozwolenia na połów (ciekawe ile kosztowały) nieraz "prali" kłusowników na własną rękę.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Cytuj

Link jest nieco mylący, a ściślej: treści w nim zawarte.

Dokumenty związane ze swojszczyzną to nie jest odpowiednik współczesnego dowodu tożsamości.

Wbrew pozorom, ma ona dosyć istotne znaczenie dla ówczesnej identyfikacji  i - na przykład - określenia niektórych obowiązków wobec państwa. Chociażby służby wojskowej - stąd np. "czasowy wiedeński malarz" Hitler powinien był stawić się do austriackiego poboru w Linzu, zaś "typowy prażanin" Szwejk;) - "należał do" 91. "Papagairegiment" z Czeskich Budziejowic. Inna sprawa, że wojskowe losy Szwejka i ich zgodność z austriackimi regulacjami prawnymi stanowią pewną zagadkę. Opisaną przez L. Mazana, Wy mnie jeszcze nie znacie. Prawie wszystko o Szwejku, na s. 29-32. 

 

W każdym razie, w sytuacji, gdy nie ma typowych, nowoczesnych dowodów osobistych, a paszporty mają tylko niektórzy i do tego są one - jeżeli dobrze pamiętam - bez zdjęcia, istotne znaczenie mają zatem inne dokumenty. W tym świadectwo przynależności do określonej gminy, stanowi dla człowieka jeden z dowodów - identyfikujących go wobec innych ludzi i urzędów. Jan Kowalski, który przecież mógł sobie wymyślić nazwisko i imię, dzięki tej instytucji stawał się w miarę skonkretyzowanym i "zewidencjowanym" Janem Kowalskim - na przykład z Nowego Targu. Trochę (z naciskiem na "trochę") przypominało to obowiązek meldunkowy.

 

Później swojszczyzna miała prawne znaczenie dla nabywania obywatelstwa polskiego przez mieszkańców zaboru austriackiego, ale to już inna historia.

Edytowane przez Bruno Wątpliwy

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Ja nie neguję znaczenia identyfikacyjnego zaświadczenia o przynależności, choć raczej umieściłbym taki dokument w zbiorze dokumentów o charakterze metrykalno-socjalnym. Z tego co widziałem, ale widziałem tylko jedną stronę takiego dokumentu to nie było na nim fotografii.

 

8 godzin temu, Bruno Wątpliwy napisał:

Trochę (z naciskiem na "trochę") przypominało to obowiązek meldunkowy

 

Nacisk - wręcz konieczny, bo to zainteresowany występował o wydanie takiego dokumentu. No i oczywiście można było mieszkać w okolicach Lwowa a mieć swojszczyznę w okolicach Krakowa.

 

8 godzin temu, Bruno Wątpliwy napisał:

W każdym razie, w sytuacji, gdy nie ma typowych, nowoczesnych dowodów osobistych, a paszporty mają tylko niektórzy i do tego są one - jeżeli dobrze pamiętam - bez zdjęcia, istotne znaczenie mają zatem inne dokumenty

 

Paszporty z czasem zaczęły zawierać zdjęcie, przynajmniej na pewno te z lat po 1910 r., i było to zdjęcie niemal całej postaci a nie tylko tzw. "legitymacyjne". Po zmianach prawnych z 1867 r., ułatwiających wyjazdy zagranicę i podróż wewnątrz cesarstwa, ci poruszający się po kraju legitymowali się tzw. kartami legitymacyjnymi wydawanymi przez stosowne starostwo. Ciekawe czy w nich było zdjęcie?

2+%25282%2529.jpg

/grafika za: http://genealogia-z-ziemi-tarnowskiej.blogspot.com - "Śladami emigrantów za Wielką Wodą"/

 

 

Co do:

18 godzin temu, Rivaldo napisał:

W ogóle okropne prawo, skoro było tak biednie i rzeki/lasy żywiły wielu ludzi, a jeszcze byli represjonowani.

 

Przy takim podejściu Galicja szybko pozbawiona by była jakiejkolwiek zwierzyny. Uprawnienia do polowań to również pewne obowiązki (inna sprawa jak wyglądała ich egzekucja). Trzeba było płacić za szkody poczynione przez zwierzynę, nie wiem czy galicyjski chłop za możliwość upolowania jelenia chciałby płacić za szkody spowodowane np. przez: dziki czy niedźwiedzie.

Poza tym osoby bez certyfikatu łowieckiego lub karty myśliwskiej miały pewną możliwość łowienia dzikiej zwierzyny. Właściciele sadów czy gospodarstw rolnych o ile swój teren odpowiednio zabezpieczyli ogrodzeniem mogli łapać zające i króliki na swym terenie (również za pomocą zakazanych gdzie indziej wnyk, sideł czy potrzasków), jak i każdą zwierzynę uznaną za szkodliwą. Podobnie można było wyłapywać zapadłe na prywatnym gruncie stada dzikich gęsi i kaczek. Ochronie nie podlegało jakieś czterdzieści rodzajów ptaków, włącznie: ze wszystkimi gatunkami  orłów i sokołów (prócz: kopczyka, pustułeczki, pustułki wieżowej), białozorem, czaplami, kormoranami itd. Względem ptaków uznanych za szkodliwe dozwolone było również wybieranie ich jaj z gniazd. Do tego dochodzą: wydra, kuna leśna i domowa, łasice, tchórze, wiewiórki, chomiki, lisy.

 

18 godzin temu, Rivaldo napisał:

Słyszałem też, że ci, którzy mieli pozwolenia na połów (ciekawe ile kosztowały)

 

Roczna karta myśliwska kosztowała 10 koron, a trzyletnia 30 koron. Czyli roczna karta to mniej więcej tygodniówka robotnika niewykwalifikowanego, tudzież jakieś 6,25 kg wołowiny.

W przypadku dzierżawienia terenów łowieckich wszystko zależało od kategorii tych terenów, a te związane były z rodzajem terenu (las, łąka, jeziora i stawy,) i występującą na nich zwierzyną. Dla przykładu:

kategoria I

1-2 rok - 3 marki od 1 ha

3-4 rok - 4 marki od 1 ha

5-6 rok - 3 marki od 1 ha

kategoria V

1-2 rok - 200 marek od 1 ha

3-4 rok - 300 marek od 1 ha

5-6 rok - 300 marek od 1 ha

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Aby brak typowych dowodów osobistych nie zasugerował nikomu, że Galicja czasów Franciszka Józefa była krajem wolnym od panowania Św. Biurokracego - mała ciekawostka:

 

Na stronie turystyczno-krajoznawczej http://forum.sudety.it/, znalazłem fajne zdjęcia z wycieczki w Beskid Niski. W skansenie kultury łemkowskiej, Autor znalazł formularze, na których gmina powinna składać władzy zwierzchniej raporty ze stanu liczbowego "matołków (kretynów), obłąkanych, nałogowych pijaków" itp. Matołków biurokracja dzieliła na "nadających się  do prac domowych i na tych, którzy się nie nadawali". Również nałogowi pijacy byli klasyfikowani do odpowiednich kategorii. Mogli być "właścicielami ziemskimi, profesionistami, ale także włóczęgami i nicponiami".

 

Za stroną internetową: http://forum.sudety.it/viewtopic.php?f=17&p=62481#p62481

 

Podejrzewam, że owe formularze pochodzą raczej z czasów austriackich, niż II RP i stanowią oczywisty dowód tego, że zmartwienia wachmistrza żandarmerii Flanderki (z kart "Szwejka") zamęczonego i przerażonego koniecznością odpowiedzi na kolejne kwestionariusze, cyrkularze, instrukcje, rozporządzenia, pouczenia, tudzież ofiarnie zaangażowanego w organizowanie sieci lokalnych, płatnych donosicieli (w praktyce niezbyt udany eksperyment  z "agentem" Pepikiem) - mogą być mocno oparte na faktach historycznych.;)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.