Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
secesjonista

Jak to z losami Juliana Konstantego Ordona było?

Rekomendowane odpowiedzi

W temacie: "Jak bronić Redutę Ordona? ... i inne tego typu miejsca" bavarsky napisał:

(...)

Jak podaje Tomasz Strzeżek w swoim opracowaniu: Bój o Redutę Ordona. Epizod z bitwy warszawskiej 6-7 września 1831 roku, Oświęcim 2011, s. 86 Gazeta Zakroczymska *), nr 3, 13 IX 1831 r., jako pierwsza podała kwestię wysadzenia w powietrze reduty wraz z broniącym się porucznikiem artylerii.

bez%C2%A0tytu%C5%82u.JPG

Co zrozumiałe, nie można w żadnym razie winić wspomnianej gazety za nieprecyzyjny przyczynek z tych walk. Bezpośredni świadkowie widzieli całość z oddali, czy też jak Świtkowski, ostatnią fazę, tuż po zdobyciu reduty z bliska. Impulsem natomiast który zawojował fantazję niektórych był wstrząs związany z wybuchem. Walczący w dziele nr 54 albo polegli albo dostali się do niewoli i odesłani do Nadrzyna.

Pod koniec 1831 Mickiewicz uśmierca w swoim poemacie Ordona, mimo że sam z nim wcześniej rozmawiał; a i bohater tamtych wypadków mieszkał w Warszawie do 1832. **)

Machina ruszyła, niektórzy generałowie wspomnieli również o śmierci Ordona, co też umocowywało dodatkowo tę legendę.

--------

*) Gazeta ta wprawdzie była wydawana w Zakroczymiu, jednak nazywała się Gazeta Narodowa, wspomniany numer do pobrania: http://www.wbc.poznan.pl/dlibra/docmetadata?id=24658&from=publication

**) "Co się tyczy Ordona, powieść Jenerała Sołtyka jest bajeczną, gdyż Ordon był ze mną w niewoli w Nadrzynie, stałem w jednej z nim izbie; był wprawdzie opalony prochem, lecz sobie nie przyznawał żadnego heroizmu wysadzenia się prochem w powietrze, owszem powiadał nam że kanonier Nakrut posłany po proch do magazynu, wszedł z lontem zapalonym i tym prostym sposobem przez niedołężność wysadził magazyn w powietrze i sam zginął. Nieprzyjaciel korzystając z tego przypadku pośpieszył ku baterii i onę zabrał. Później gdy Rosjanie weszli do Warszwy pporucznik Ordon za staraniem Ojca swego wyszedł z niewoli z Nadrzyna, jest zdrów i mieszka przy swej familii w Warszawie"

Więcej na moim blogu: http://gatczyna.blogspot.com/2015/03/relacja-mjr-tomasza-switkowskiego.html

Tymczasem w jednym z forumowych quizów piterzx takie podał pytanie:

Ppor. Julian Konstanty Ordon po dostaniu się do niewoli rosyjskiej w czasie powstania listopadowego został po tygodniu zwolniony na leczenie (był ciężko poparzony po wybuchu prochów w reducie 54), lecz powtórnie do obozu jenieckiego już nie wrócił, uciekł bowiem poza granice Królestwa Polskiego i Imperium Rosyjskiego. Pytanie brzmi, gdzie (nazwę miejscowości podać proszę) i u kogo zatrzymał się on po ucieczce?

Pozdrawiam ;)

i taką odpowiedź:

Przez ponad miesiąc nie było poprawnej odpowiedzi na zadane przeze mnie pytanie. Widocznie przesadziłem z poziomem trudności :roll:

Poprawna odpowiedź brzmi: w Lesku u Edmunda Krasickiego.

(...)

Pozdrawiam

Niby postać ogólnie znana a tu takie różnice... przyznam, że i ja też jedynie z tą drugą wersją się spotkałem.

Ordon zwolniony zostaje z obozu celem leczenia, nie wraca i zbiega do Galicji wraz ze swym bratem Emilem.

Późniejsze losy (w skrócie): Galicja - próby działań powstańczych u Zaliwskiego - Lwów (Zakład Ossolińskich) - Cieplice - Drezno - Londyn -Edynburg - Bruksela - Anglia - Paryż - Greenock (Anglia) - Londyn - Paryż - Berlin - Mediolan - Skutari (Turcja) - Paryż - Meaux - Neapol - Florencja.

Rodzi się też pytanie, skoro do 1832 r. mieszkać miał w Warszawie to gdzie i kiedy miałby rozmawiać z Mickiewiczem?

Czy nie jest tak, że jedyne udokumentowane spotkanie z wieszczem to te z października 1855 roku?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
bavarsky   

Niby postać ogólnie znana a tu takie różnice... przyznam, że i ja też jedynie z tą drugą wersją się spotkałem.

Pan Tomasz Strzeżek w swojej pracy napisał: "Warto dodać, że Ordon po powstaniu listopadowym pozostał w Królestwie Polskim. Złożył nawet przysięgę wierności carowi. Dopiero w 1832 roku opuścił Warszawę. Trudno powiedzieć czy zbiegł, czy też wyjechał legalnie (zachowała się jego prośba o paszport z lipca tego roku). Z Galicji udał się do Drezna i Londynu..." [w:] Strzeżek T., Bój o Redutę Ordona..., Oświęcim 2011, s. 86.

Przy czym od razu zaznaczam, żeby nie było niedomówień - jestem prosta istota cytująca. Nie mam na ten temat własnego zdania, bo i też nie zależy mi na nim - co do szczegółów bowiem - mam tylko jedną uwagę. Nieścisłości jest ogrom. Zwłaszcza w tak chaotycznych czasach.

Edytowane przez bavarsky

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Tylko co z tej wersji ocalenia wynika? Przebywał w Warszawie - jeśli tak to kiedy? Zbiegł się do Galicji - jeśli tak to kiedy?

Spotkał się z Mickiewiczem w Dreźnie?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Ocalawszy cudem w chwili wysadzenia w powietrze reduty, wyleczywszy się z ciężkich obrażeń wybuchem spowodowanych, opuszcza Ordon ojczyznę, udaje się na tułaczkę za granicę; walczy w kampanii włoskiej w 1848 i 49 r., w wojnie wschodniej w 1855 r., podczas której spotyka się niespodziewanie oko w oko z piewcą swego bohaterskiego czynu, po czym znowu wraca do Włoch i walczy pod Garibaldim w r. 1860. Osiadłszy we Florencji, w późnej starości, syt zawodów i utrapień, samobójczym strzałem położył kres swemu życiu - tyle można wyczytać z wyżej wymienionej pozycji.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

No to w tym temacie, tak ogólnikowe stwierdzenia ("wyleczywszy się z ciężkich obrażeń wybuchem spowodowanych, opuszcza Ordon ojczyznę") nic nie pomogą.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Znalazłem blog szkukatera, gdzie można przeczytać o "Ordona los Tragiczny" Artura Nadolskiego. Cytat z bloga "Przeżył, i jak wielu polskich żołnierzy-tułaczy udał się na emigrację, prowadząc polityczną działalności, manifestując patriotyczne poglądy i podnosząc sztandar walki wszędzie tam gdzie walczono o wolność i niezawisłość swoich państw i narodów. Niemcy, Szkocja, Anglia, Francja, Włochy, służba w Legii Lombardzkiej, armii sardyńskiej, powstańczych oddziałach Giuseppe Garibaldiego a później armii włoskiej. Członek angielskiego wolnomularstwa, polskiej loży narodowej w Londynie i Towarzystwa Demokratycznego Polski. Udało mu się również w czasie swoich wędrówek zatknąć z samym Adamem Mickiewiczem, lecz ten ze znanych sobie tylko powodów potraktował go chłodno i protekcjonalnie.

„Poeta prawdopodobnie bezwiednie ugodził żołnierza w serce [...] Podał mu rękę ale wymówił do niego tylko trzy słowa które paliły mózg Ordona aż do śmierci i stały się przyczyną jego długotrwałej melancholii-To pan żyjesz? I odszedł wieszcz od niego obojętny i zimny, a właściwie zniechęcony do człowieka, którego całą winą było że nie zginął"".

Wewnętrzny cytat dotyczy książki Nadolskiego.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Pan Tomasz Strzeżek w swojej pracy napisał: "Warto dodać, że Ordon po powstaniu listopadowym pozostał w Królestwie Polskim. Złożył nawet przysięgę wierności carowi. Dopiero w 1832 roku opuścił Warszawę. Trudno powiedzieć czy zbiegł, czy też wyjechał legalnie (zachowała się jego prośba o paszport z lipca tego roku). Z Galicji udał się do Drezna i Londynu..." [w:] Strzeżek T., Bój o Redutę Ordona..., Oświęcim 2011, s. 86.

Przy czym od razu zaznaczam, żeby nie było niedomówień - jestem prosta istota cytująca. Nie mam na ten temat własnego zdania, bo i też nie zależy mi na nim - co do szczegółów bowiem - mam tylko jedną uwagę. Nieścisłości jest ogrom. Zwłaszcza w tak chaotycznych czasach.

Jak najbardziej rozumiem, że tu bavarsky występuje w takiej roli, jego wcześniejszy wpis użyłem jedynie jako pewną kanwę na której można spróbować zadać różne pytania i nie są to "pytania odpytujące" skierowane li tylko do bavarsky. :B):

Atoli dziękuję za ten fragment - bo dochodzi tu nowy klocek łamigłówki: przysięga względem cara? Czy uczyniona jeszcze w obozie np. przed zezwoleniem na wyjście celem leczenia (co można zrozumieć), czy miało to miejsce później np. w okresie tego ew. spokojnego przebywania w Warszawie?

Co do wpisu adamhistoryk:

Wypada dodać, że te słowa Mickiewicza znamy chyba tylko z jednej relacji (jak stwierdza ponoć sam Nadolski; por. artykuł "Reduta Ordona - nowe spojrzenie", "Kurier Wolski", 116/417, 2013), a cała ta rekonstrukcja jego dalszych losów jest tu mocno skrótowa, wedle mej opinii, jak na autora co zapowiadał obszerną biografię Ordona. No i znowóż nijak to nie rozjaśnia tych wątpliwości co do losów tuż po wyjściu z obozu i kwestii czy przebywał spokojnie w Warszawie czy nie.

Tu trochę bardziej szczegółowo (i niestety dość obszernie):

"Skierowany do obozu jenieckiego, po tygodniowym pobycie, został zwolniony na leczenie. Po powrocie do zdrowia nie zgłosił się z powrotem do władz obozowych, lecz z bratem Emilem uciekł do Galicji, gdzie skrył się u Edmunda Krasickiego w Lesku. Tak więc nawet najbliżsi towarzysze broni mogli domniemywać, że zginął. W roku 1832 konspiracyjnie wziął udział w przygotowaniach powstańczych Zaliwskiego, który planował zbrojne wkroczenie na Wołyń. Wyprawa się nie powiodła, a Ordon zagrożony aresztowaniem uciekł i ukrywał się w Zakładzie Ossolińskich we Lwowie. W 1833 roku przez Cieplice, piechotą dostał się do Drezna. Po otrzymaniu paszportu angielskiego wyjechał do Londynu, a rok później osiadł w Edynburgu, gdzie utrzymywał się z udzielania lekcji. Pod koniec grudnia 1834 roku Ordon wstąpił wraz z pięcioma innymi Polakami, mieszkającymi w Edynburgu, do Loży Canongate Kilwinning. W tym czasie masoni angielscy wspierali sprawę polską i troszczyli się o uchodźców popowstaniowych. Wybitni wolnomularze, jak Lord Dudley Coutts Stuart, późniejszy Wielki Mistrz Anglii czy profesor Uniwersytetu w Cambridge Lord Wiliam Lloyd Birkbeck byli członkami Literackiego Towarzystwa Przyjaciół Polski a protektorem stowarzyszenia był ówczesny Wielki Mistrz Anglii Augustus Frederick książę Sussex. W roku następnym przyjęto do Loży hrabiego Władysława Zamoyskiego i samego księcia Adama Czartoryskiego, masona od 1811, inicjowanego w Warszawie, który został jej honorowym członkiem. Jasne więc, że Ordonem kierowały nie tylko względy antydogmatyczne, poczucie tolerancji i ideały wolności, lecz także względy patriotyczno-niepodległościowe. Prawdopodobnie wcześniej, lub w tym czasie, dowiedział się ze zdumieniem, że poległ wysadzając w powietrze Redutę. Mimo to, nie ma śladu, aby próbował sprostować informację o swojej śmierci zawartą w wierszu. Trudno było polemizować z wieszczem, a ponadto w poemacie nie było niczego obraźliwego, wręcz przeciwnie - sama apoteoza bohaterstwa. Został kreowany na symbol walki z zaborczym caratem, a przeciw takiej tezie nie sposób było protestować. Ordon był jednym z niewielu ludzi, którym było dane przeżyć własną śmierć. Mimo to rzeczywistość była po emigrancku przygnębiająca. Szukał zatem sposobności, by wykorzystać swe wojskowe doświadczenie. Wyjechał więc do Brukseli chcąc dostać się do armii belgijskiej, lecz nie przyjęto go.

W 1837 roku wrócił do Anglii. Starania o paszport francuski zostały uwieńczone powodzeniem. W wyniku tego znalazł się w Paryżu, ale bez

pracy. Wrócił więc ponownie do Anglii w 1839 roku. Tu czuł się pewniej. Znał wielu ludzi, miał wielu braci w wysokich kręgach towarzyskich.

Najpierw mieszkał w Szkocji, w Greenock, potem osiadł w Londynie jako prywatny nauczyciel języków. Tutaj w październiku 1847 roku został

członkiem polskiej loży istniejącej od 28 sierpnia 1846 roku, bowiem Wielka Loża Narodowa Anglii wydała wówczas zezwolenie na zapalenie świateł

w Polskiej Loży Narodowej (The Polish National Lodge). Większość braci tej loży była związana z obozem Hotelu Lambert a sam książę Adam Czartoryski został do niej afiliowany. Zapewne idee, z jakimi się zetknął wśród wolnomularzy spowodowały, że Ordon zbliżył się do Polskiego Towarzystwa Demokratycznego. Jednak próbując swych sił w działalności polityczno-społecznej nadal pozostał żołnierzem. Na wieść o wybuchu powstania w Wielkopolsce, w kwietniu 1848 roku, opuścił Londyn i przez Paryż udał się do kraju. Przyłapany w Berlinie, został na krótko osadzony w więzieniu. Upadek powstania zastał go w celi, za kratami. Ale w czerwcu tego roku jest już na powrót w Paryżu, skąd wyjeżdża do Mediolanu, z zamiarem (jakże zabawne koleje losu) wstąpienia do Legionu Adama Mickiewicza. Za namową stronników Władysława Zamoyskiego porzuca tę myśl i zgłasza się do Legii Lombardzkiej. W jej szeregach walczy pod Mediolanem, a w 1849 roku odznacza się wybitnym męstwem w Bitwach pod Mortarą i Novarą. W 1850 awansowany na porucznika, służył w wojsku sardyńskim. Dopiero w czerwcu 1855 na polecenie A.J. Czartoryskiego odszedł z armii i przeprowadził z Londynu do Turcji stu ochotników wyposażonych w broń i oporządzenie. W miejscowości tureckiej Szumią został dowódcą szwadronu polskich kozaków, których w ciągu rocznego szkolenia przekształcił w baterię artylerii konnej i zakwaterował w Skutari. Trzeba przyznać, że los nie poskąpił mu barwności przeżyć. Jednak do najzabawniejszego w życiu Juliusza Ordona miało niebawem dojść. Oto w październiku 1855 roku spotkał się z Adamem Mickiewiczem, który przed 24 laty uśmiercił go tak efektownie w Reducie Ordona wśród błysków, huku

i dymu eksplozji. Rozmowa ich upłynęła ponoć w serdecznej, nadzwyczaj miłej i przyjacielskiej atmosferze. Ordon nie miał za złe poecie, że go „zabił" a Mickiewicz nie zgłaszał do bohatera pretensji o to, że przeżył czyn, którego w rzeczywistości nie dokonał (...)

Tymczasem bateria polska stacjonująca w Skutari nie wzięła udziału w walce i latem 1856 została rozwiązana. Jesienią tego roku Ordon wyjechał

do Francji. Osiadł w Paryżu, gdzie dzięki protekcji Adama Jerzego Czartoryskiego, zasiadającego z nim w jednej loży, otrzymał stanowisko profesora języków w Kolegium Rządowym w Meaux. Mimo to tęskni za tym, do czego ma największe zdolności i do czego został stworzony - wykonywania rzemiosła wojennego i walki o wolność, swobodę, niezależność. Nie mogąc tego czynić na rzecz własnego kraju, postanawia się bić „za waszą i naszą wolność". W i860 roku porzuca wygodną posadę profesora i zaciąga się w Neapolu do armii Garibaldiego, gdzie otrzymuje, jak przed 30 laty, w powstaniu listopadowym, dowództwo I baterii. Za zasługi w bitwie pod Volturno i Santa Maria di Capua otrzymuje awans na kapitana. Wkrótce potem zostaje odznaczony Krzyżem Korony Włoskiej, a w 1863 roku naturalizowany.

Równocześnie pnie się po szczeblach kariery wojskowej. Jest kolejno: komendantem twierdzy, sędzią komisji trybunału wojskowego, zastępcą

dyrektora zakładów zbrojeniowych. W 1867 w wieku 57 lat zostaje przeniesiony w stan nieczynny i zamieszkuje we Florencji. Podtrzymuje ścisłe

związki ze stronnictwem Hotelu Lambert i jako jeden z niewielu Polaków działa aktywnie we włoskiej masonerii.

W miarę upływu lat traci jednak zdrowie, a do tego głuchnie. Pogrąża się coraz bardziej we frustracji i zniechęceniu do życia. Ostatecznie w wieku 77 lat podejmuje tragiczną docyzję. W nocy z 3 na 4 maja 1887 roku, wystrzałem z pistoletu odbiera sobie życie".

/C. Leżeński "Ordon trzykrotnie usmiercony", "Ars Regia : czasopismo poświęcone myśli i historii wolnomularstwa", 1994, t. 3, nr 3/4 (8/9)/

Co do możliwości spotkania z Mickiewiczem przed 1855 rokiem, wieszcz przebywać miał w Dreźnie od marca do lipca 1832 roku, i to tam miał zapisać strofy o reducie. Skoro "Pod koniec 1831 Mickiewicz uśmierca w swoim poemacie Ordona, mimo że sam z nim wcześniej rozmawiał" to Mickiewicz musiałby rozmawiać z Ordonem przed końcem 1831 roku. Gdzie wtedy przebywał nasz pisarz?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
bavarsky   

Jak najbardziej rozumiem, że tu bavarsky występuje w takiej roli, jego wcześniejszy wpis użyłem jedynie jako pewną kanwę na której można spróbować zadać różne pytania i nie są to "pytania odpytujące" skierowane li tylko do bavarsky. :B):

To jeszcze udało mi się zrozumieć.

Atoli dziękuję za ten fragment - bo dochodzi tu nowy klocek łamigłówki: przysięga względem cara? Czy uczyniona jeszcze w obozie np. przed zezwoleniem na wyjście celem leczenia (co można zrozumieć), czy miało to miejsce później np. w okresie tego ew. spokojnego przebywania w Warszawie?

Niestety p. Strzeżek nie podaje źródeł - zakładam że je widział? - w których widnieją informacje tyczące Ordona pobytu w Warszawie do 1832 r. Sam znam relację oficera Świtkowskiego, która jest cytowana w pierwszym poście.

Edytowane przez bavarsky

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
bavarsky   

A w jakich kwestiach czy jakim zakresie mej wypowiedzi nie jestem już zrozumiałym?

To była aluzja do mnie, że coś jeszcze uda mi się zrozumieć.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
bavarsky   

Odnośnie samego wybuchu nigdy pewnie nie dowiemy się jak z tym naprawdę było. Sam Ordon zmieniał w latach 1831-1882 wielokrotnie relacje względem tego zajścia, powód tego jak podaje Tomasz Strzeżek był zapewne ten, iż bał się szykan rosyjskich względem swoich bliskich.

I tak według jego relacji w 1831 r. sprawcą eksplozji był kanonier Nakrut, w latach 1833-34 bezimienny kanonier który "wskoczył w magazyn amunicyjny". W 1845 r. sprawcą był granat, który padł na jaszczyk z prochem, a w 1857 r. "lont tlący od armaty" lub "inny jakiś sposób".

W 1880 r. Ordon we Florencji spotkał się z historykiem Tadeuszem Korzonem i podczas tej rozmowy wyjawił mu, że wykonał "rozkaz ogólny wydany ze sztabu głównego do wszystkich redut". [w:] Reduta Ordona, Czas, nr 124, 1906.

Niemniej poza tą relacją, żadnemu historykowi jak dotąd nie udało się odszukać tego rozkazu. Nawet we wspomnieniach głównego "fortyfikatora" gen. Klemensa Kołaczkowskiego, w księdze V, Od końca lipca do 22 listopada 1831 r., Kraków 1901, s. 102, nie ma o tym wzmianki, za to jest informacja, że "oficer artylerii, dowodzący działami, zabity został na samym początku" a eksplozja w reducie nr 54 była spowodowana przez "wylecenie w powietrze magazynku prochowego napełnionego amunicją". Zatem gen. Kołaczkowski poza notą o eksplozji uśmiercił Ordona jeszcze przed wybuchem...

Edytowane przez bavarsky

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.